niedziela, 26 maja 2013

Liebster award!

Zostałam nominowana przez Patrycja Waskiewicz :) Dziękuję, dziękuję, dziękuję ;*** Nie spodziewałam się tego ;)

 1.JB czy 1D?
Pomiędzy Justinem a One Direction nie wybiorę <3 Kocham ich równie mocno <3 Belieber & Directioner <3 Tylko tyle, że piosenki Justina mają przekaz ;) A piosenki 1D są bardziej... no... rozrywkowe? Ale zobaczymy jakie będą ich nowe piosenki <3
2.Jakie masz hobby?
hmm... Pisanie opowiadań! :)
3.Od jak dawna piszesz?
od 9 marca 2013 roku :)
4.Prowadzisz jednego bloga? Jak nie to podaj linki ;)
Love and Friendship is something more...
i
Miłość, przyjaźń... to dwie podobne sprawy jednak tak różne
5.Jaki masz style?
Hmm... Nie określonego stylu... Noszę to co mi się spodoba :) Najlepiej coś wygodnego :)
6.Ulubiony rodzaj filmów?
Komedie :)
7.Ulubione książki? Lub rodzaj?
Cykl Harry'ego Potter'a i Saga Zmierzch :)
8.Ulubiony rodzaj kuchni?
Polska !! :)
9.Co sadzisz o moich dwóch blogach?
Są niesamowite!!!! *o* Na serio <3 Kocham je, po prostu ;) Jeszcze nigdy nie czytałam takich opowiadań... Przedstawiasz te dobre jak i te gorsze strony Justin'a ( nawet w opowiadaniu). Mają hmm... ten przekaz? Można tak powiedzieć. Najważniejsze to mieć zaufanie do drugiej osoby, mieć się komu wygadać :)
10.Ulubiony kolor?
Heh :) Proste! Oczywiście fioletowy :) Czerwony :) i niebieski ;)

Blogi, które nominuję:
But I... Catching Feelings
Here's dangerous...But between Us is worse in here
Nie ważne jak życie jest ciężkie, nie trać nadziei. - Zayn Malik
Juliapp
~As Long As You Love Me *_*
Granica między miłością a nienawiścią
Never Say Never

A to pytania:
1. Jakie są Twoje ulubione piosenki JB lub 1D?
2. Ile masz lat?
3. Ile masz blogów? Jak masz więcej to podaj link( z chęcią wejdę)
4. Na ile oceniasz moje opowiadanie?
5. Czytasz moje opowiadania?
6. Ulubiony film?
7. Ulubione danie?
8. Jesteście tylko Belieber czy kimś jeszcze?
9. Byłaś na koncercie JB?
10. Jakie wstążki nosisz?

Jeszcze raz DZIĘKUJĘ Patrycja! ;***

piątek, 24 maja 2013

Rozdział 19 "Ejj... to moja księżniczka"


Siedzieliśmy tak na kanapie, Julia gadała z Justinem.
-Gaby, chodź na chwilkę – podniosłam swój zacny tyłeczek z mięciutkiej kanapy i poszłam do kuchni.
-Co jest? - podeszła do lodówki, wyciągnęła soku i sobie nalała.
-Co ty na to żeby Julia z nami zamieszkała? - też sobie nalałam
-Jasne! Głupie pytanie – wyszczerzyła ząbki.
-Tylko trzeba z nią jeszcze pogadać
-Ale to później – powiedziała i wróciłyśmy do salonu.
-To co Bieber, idziemy się uczyć – bardziej stwierdziłam niż powiedziałam, po tym uśmiechnęłam się
-Ale do mnie, bo Jazzy i Jaxo „dawno” - tu zrobił nawias w powietrzu – Cię nie widzieli – zaśmiałam się.
-Dobra. Poczekaj tu ja pójdę się przebrać
-Nigdzie się nie ruszam – zaśmiał się a ja poszłam na górę.
Właściwie to nałożyłam na siebie bluzę:
i poprawiłam makijaż. Po około 5 minutach zeszłam na dół.
-Gotowa – uśmiechnięta wpadłam do salonu.
-To cześć. Miło było was poznać. A zwłaszcza moją fankę – pocałował Julie w policzek
-Belieberkę Justin, Belieberkę – on na to się zaśmiał.
-No oczywiście – odpowiedział.
-Ciebie też było miło poznać, bardzo miło – uśmiechnęła się.
Żegnali się jeszcze chwilę i wyszliśmy z domu.
-Fajna jest – powiedział
-Zajebista- zaśmiałam się.
-Haha. Na ile zostaje?
-Camber to nie wiem, pewnie na kilka dni albo tylko na weekend. A Julia... Mam nadzieję, że zgodzi się tu zamieszkać, z nami
-Byłoby fajnie. A ile ona ma lat, bo zapomniałem – podrapał się po karku.
-20
-Czyli jest od nas o rok starsza- powiedział – Jaki jest Twój ulubiony kwiat? - spytał znienacka
-Biała róża – odpowiedziałam machinalnie – A co?
-Nie nic, tak się tylko pytam - otworzył mi drzwi, dlatego że doszliśmy do jego domu.
Na wstępie przywitał mnie Jaxon.
-Hej – cmoknęłam go w czółko.
-Czejść – cały czas się uśmiechał.
-Gdzie Jazmyn? - spytał Justin.
-W kutni z mamą, tatą i cjocją – tak mówili na Pattie.
-To idziemy się przywitać – powiedziałam i tak też zrobiliśmy
-Cześć Familio moja - powiedział Juss
-Dzień dobry – przywitałam się
-Hej – odpowiedzieli. Ostawiłam Jaxona na podłogę. Podeszłam od tyłu do Jazzy, podniosłam ja do góry i zakręciłam. Ta zaczęła się śmiać.
-Cześć księżniczko – pocałowałam ją w policzek.
-Heej – przytuliła się do mnie.
-Ejj... to moja księżniczka – jęknął Biebs.
-A nie bo moja – wytknęłam mu język.
-Moja
-Moja
-Cicho! -krzyknęła Jazzy – Jak jestem księżniczką... to ...
-To co ? - spytał Jeremy.
-To... to... Nie wiem. Jak coś wymyślę to wam powiem – wszyscy się zaśmiali.
-Dobra to my idziemy się uczyć – poinformował resztę Justin, złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do jego pokoju.
My więcej się wygłupialiśmy i śmialiśmy niż się uczyliśmy, ale mniejsza. Około 20 wróciłam do domu. Byłam zmęczona więc szybko się wykąpałam i poszłam spać.
-Amy! Wstawaj! - usłyszałam głos... Camber? A no tak. Głupia ja.
-Co? - spytałam zaspanym głosem.
-Dziewczyny przyszły – uśmiechnęła się
-Zaraz – nakryłam się kołdrą
-O nie moja droga – zerwała ją ze mnie – jak masz dzisiaj iść na randkę z z tym chłopakiem to musisz jakoś wyglądać
-No , Jezu – zwlokłam się z łóżka – ale ona ma po mnie przyjechać o 18 a jest 10 rano! Mam jeszcze 8 godzin – żaliłam się
-No tak. Ale miałyście podobno iść na zakupy
-A no tak! - zebrałam jakieś ciuchy i wleciałam do łazienki, usłyszałam jeszcze jak się śmieje. Na szybkiego wzięłam prysznic, ubrałam się, wysuszyłam włosy i zbiegłam na dół. W salonie siedziały dziewczyny i gadały.
-Siemka – oparłam się o ścianę
-Hejka – odpowiedziały chórkiem.
-To co zbieramy się ? - z kanapy podniosła się Amanda.
-Już? - spytałam
-Jest 15 po dziesiątej a za nim wybierzemy coś odpowiedniego to się trochę zejdzie. Koło 15-16 powinnyśmy być w domu żeby zdążyć Cię przyszykować – powiedziała Amber.
-To podnosić zgrabne tyłeczki – zaśmiała się Gaby.

Wzięłam jeszcze moją torebeczkę przez ramię, kasę, telefon i wyszliśmy z domu. Do Centrum handlowego dojechałyśmy w piętnaście minut. Dziewczyny zaciągnęły mnie do kilkunastu sklepów dopóki nie znalazłyśmy odpowiedniej sukienki, później jeszcze kilka z butami, kilka z dodatkami.
-Ale mnie nogi bolą – klapnęłam na jakąś kanapę przed jakimś sklepem.
-Nie narzekaj. Jak chcesz ładnie, ba bosko wyglądać. To musisz trochę pocierpieć – powiedział Carmen i usiadła obok mnie – fakt ale nogi to napieprzają.
-Ale ja nie mam butów na obcasie – zerknęłam na jej stopy. Miała na nich siedmio centymetrowe szpile.
-Przyzwyczajona już jestem – spojrzałam na nią z miną „Are you fucking kidding me” - prawie – dodała.
-Okej. Tak w ogóle, to która godzina? - spytała Amanda.
-15:10 – odpowiedziała Amber.
-To się zbieramy- rzekła Gaby.

Do domu wróciłyśmy z chyba dwudziestoma torbami! Nie wiem co mi jeszcze będą kazać założyć... Wróciłyśmy do domu, też około piętnastu minut później. Od razu weszłyśmy do mojego pokoju. Od samego progu rozmawiały o tym co dać mi założyć a co nie będzie pasować do okazji, a to, że będę w tym wyglądać grubo, to nie będzie pasowało do tego. I tak przez godzinę.
-Ejj... - zaczęła Julia – A może tak sukienka, z tymi butami i tą torebką?- pokazała każdy ciuch.
-Super, świetne, już wiem jaki makijaż- powiedziały prawie równocześnie.
-To tak ja sobie usiądę na tym krześle- pokazałam na przedmiot- a wy róbcie co w waszej mocy.

Usiadłam na wcześniej wymienionym krześle. Teraz to ja się nie odzywam, niech sobie robią co chcą, aby nie było przesady. Amber robiła mi makijaż w tym samym czasie co Carmen fryzurę. Gabriella wybierała dodatki do stroju, makijażu i fryzury, a Julia i Am o czymś rozmawiały malując paznokcie. Po jakiejś godzinie mogłam założyć mój strój. Weszłam do łazienki, nałożyłam moją sukienkę i z powrotem wyszłam do pokoju. Dziewczyny pozakładały mi biżuterię i dały buty. Założyłam buty na wysokim obcasie. Właściwie to miałam to wszystko na sobie:
-I jak wyglądam ? - okręciłam się wokół własnej osi.
-Ślicznie – powiedziały.
-Hehe – klasnęła w dłonie Amber – Nasza robota – przybiły sobie we trójkę piątki.
-Dobra, która godzina? - spytałam
-Za 10 szósta – odpowiedziała Gaby.
-Denerwuję się – powiedziałam po Polsku. Dlaczego po Polsku? W szkole, do której chodziłyśmy w trójkę uczyłyśmy się tego języka, tańsza szkołą i w ogóle...
-Daj spokój. Będzie dobrze – odpowiedział mi w tym samym języku i uśmiechnęła.
-Yyy... - dziewczyny były w lekkim szoku.
-No co? - już spytałyśmy w naszym języku.
-O czym wy gadałyście i po jakiemu? - spytał Amanda.
-Po polsku i o niczym ważnym – odpowiedziała Julia. Uśmiechnęłyśmy się obie.
-Ymm... Okaay - przedłużyła Carmen. W tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi, machinalnie zerknęłam na zegarek. Heh, jaki punktualny. Uśmiechnęłam się.
-To pa – powiedziałam do dziewczyn.
-Pa,pa. Powodzenia – uśmiechnęłam się i zeszłam na dół.

Spojrzałam w lustro i poprawiłam włosy, które miałam ładnie pokręcone i rozpuszczone. Otworzyłam drzwi a tam zobaczyłam Justina z ... 
_________________________________________________________________________________
No hej, hej :D 
Ten tekst zajął mi 3 strony w Wordzie :) :D 
Mam nadzieję, że będzie się podobał ;***
Ps. Wejdzie na mojego drugiego bloga : Love and Friendship is something more jak na razie są tylko bohaterowie ;)
Ps. Zapraszam na tego bloga ( nie jest mój ). To dopiero początek a zapowiada się ciekawie :D Epic evil love

środa, 22 maja 2013

Heej ;)

Heeeej :D
Założyłam nowego bloga, który będę pisała z koleżanką więc tu jak najbardziej posty będą :)
Nie przestane pisać tego opowiadania, dopóki nie przyjdzie odpowiedni moment :) Bo na razie nie wiem jak się zakończy ;***
Love and friendship is something more...
Mam nadzieję, że wejdziecie i będziecie czytać ( jeśli chcecie oczywiście :) )
Tutaj rozdział pojawi się jutro albo w piątek ;***
Kocham was ! <3

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 18 "Ej, mała nie płacz"


A zobaczyłam tam Camber z Julią! Julia(czyt. Dżulia) to nasza koleżanka z domu dziecka, z nią się najlepiej dogadywałyśmy. Jest od nas o dwa lata starsza. Została w sierocińcu i pomagała opiekunkom.
-Gaby! Chodź tu! - krzyknęłam a po chwili usłyszałam pisk. Rzuciłyśmy się sobie w ramiona.
-Cześć dziewczynki – powiedziała Camber ze łzami w oczach, łzami szczęścia.
-Hej – my też miałyśmy w oczach łzy – Co wy tu robicie?
-Postanowiłyśmy was odwiedzić – odpowiedziała Julia – a słyszałam, że... - nie dokończyła bo przerwała jej Gab:
-...że chodzimy do szkoły razem z Justinem Bieberem? - bardziej stwierdziła niż spytała
-Tak! - dobra, powiadamiam, ze Julia jest Belieberką! Tak, tak, domyślacie się pewnie dlaczego mamy kilka układów do jego piosenek, no przez Julie, no.
-Dobra. Idę dzisiaj do Niego na korepetycje to go zaproszę. Tylko nie wiem kiedy... Jutro mamy spotkanie a może w Niedz... Jezu! Gaby! W niedzielę mam iść do niego na obiad, Pattie mnie zaprosiła – zwróciłam się do przyjaciółki
-Nie no dzisiaj korepetycje, w sobotę randka, w niedzielę obiad z mamą. Nieźle, nieźle. Ale ubierzemy Cię bardziej poważnie – puściła mi oczko.
-Ok. Co tak stoicie? Wchodzić! - powiedziałam do dziewczyn
-Ty bierzesz korepetycje? - spytała Camber
-Nie. Ona daje jemu – odpowiedziała Gaby
-Wy się rozgośćcie a my musimy zmykać do szkoły – powiedziała Gab z kwaśną miną.
-No. Niestety – jęknęłam
-Dobra, dobra. Jazda do szkoły a my tu pozwiedzamy.
-Tylko nie mój pokój! -powiedziałam razem z Gab a one się zaśmiały.
-No ... dobra. Przynajmniej się postaram. Ale nie wiem co z tego wyjdzie – zaśmiała się Juli
-Ok. To my zmykamy – powiedziałam, pożegnałyśmy się i wyszłyśmy z domu.
Oczywiście spóźniłyśmy się trochę na pierwszą lekcje, ale mniejsza z tym. Lekcje i przerwy do lunchu minęły spokojnie. Wzięłam swoją tacę z jedzeniem i już miałam odchodzić, gdy...
-Newton! - usłyszałam piszczący głos. Odwróciłam się machinalnie i przez „przypadek” wywaliłam jedzenie na Sol.
-Aaaa! -no piszczeć to ona nie musiała
-Ojej. Przepraszam- wyjęłam chusteczkę i jej podałam.
-No ty głupia Jesteś!?- wykrzyknęła
-Widocznie– uśmiechnęłam się słodko a ta poleciała, jak przypuszczam do toalety. Cały czas się śmiejąc udałam się do naszego stolika. Usiadłam jak zwykle koło Justin'a.
-To... To było... Dobre – śmiał się Ryan
-Noo – zawtórowała mu reszta.
-Oj tam to nic takiego – zaśmiała się Gaby – w naszej starej szkole, jak miałyśmy w-f wrzuciła Sharpey szczura za bluzkę – zaśmiali się.
-To była tylko zabawka – poinformowałam
-No to co. Ona myślała inaczej – zaśmiałam się i ja, jak to sobie przypomniałam.
-Dobra, dobra – przestaliśmy się strasznie śmiać- Daj trochę – powiedziałam do Justin'a.
-Masz. Nie jestem głodny – podsunął mi frytki a ja spojrzałam na niego tym swoim wzrokiem- No naprawdę. Jedz – podsunął mi bliżej.
-No ok – spałaszowałam je dopiero chwilę przed dzwonkiem.
Reszta lekcji minęła dość szybko. Wróciłyśmy piechotą razem z Justinem. Przystanęliśmy przy naszym domu.
-Justin... - zaczęłam
-Co?- spytał i spojrzał się na mnie tymi brązowymi oczami.
-Jest sprawa ...- przerwał mi
-Jaka? - przewróciłam oczami.
-Przyjechała do nas nasza opiekunka z sierocińca z naszą przyjaciółką. I tak ona ma 20 lat, nie i nazywa się Julia. I jest Belieberką
-Mówisz – uśmiechnął się zadziornie.
-Jak byłeś na koncercie w Phoenix nie miała kasy na bilet. Cały czas o Tobie nawija, więc sobie pomyślałyśmy, że może ...
-No jasne. To dla mnie przyjemność – wiedział o co mi chodzi.
-To wejdziesz? - wcięła się Gabriella.
-No przecież powiedziałem, że tak – uśmiechnął się. Weszłyśmy na posiadłość. Justin otworzył nam drzwi do środka. Pokazałam mu jeszcze żeby siedział cicho, kiwnął tylko głowa na „tak”.
-Jesteśmy! -krzyknęłam.
-To fajnie – po schodach zeszła Julia. Spojrzała się na nas a potem na Justina. I tak w kółko. Zerknęłam na Biebsa i puściłam mu oczko.
-Hej – powiedział.
-Ju... Justin Bieber?
-Ty pewnie jesteś Julia. - podszedł do niej i ją przytulił. Aww jakie to słodkie. Przez chwilę się nie ruszała, ale w końcu go objęła.
-Nie... nie wierzę – rozpłakała się, gdy odczepili się od siebie.
-Ej, mała nie płacz – przytulił ją jeszcze raz. Uśmiechnęła się blado. Spojrzała się na mnie, bezgłośnie powiedziała „Dziękuję”, uśmiechnęłam się do niej.
-Dobra, koniec. - zaśmiała się Gaby. Bieber odsunął się od Julii.
-Justin, zostaniesz na obiad? - spytałam chłopaka.
-To nie będzie kłopot?
-Nie no co ty. Ja jem u Ciebie to i ty masz zjeść chociaż raz u mnie – uśmiechnęłam się do niego, w tej chwili do przed pokoju weszła Camber.
-Cześć – przywitałyśmy się z Gabriellą
-Hej – odpowiedziała
-Dzień dobry, jestem Justin – podał rękę Camber.
-Wiem kim jesteś – uśmiechnęła się – Ja jestem Camber.
-Miło panią poznać
-Taka stara to ja nie jestem, żeby mówić do mnie pani – strzeliła go szmatką po ramieniu i się zaśmiała.
-No nie – również się się zaśmiał.
-Chodźcie na obiad. Bo wystygnie
-A co jest? - spytałam
-Spaghetti. Twoje ulubione – zaśmiałam się.
-Justin'a ulubiona potrawa to Spaghetti. Przypadek? Nie sądzę – szepnęła mi na ucho Julia
-Przestań – powiedziałam do niej. Poszliśmy do kuchni. Usiedliśmy przy stole a Camber podała nam obiad. Było przepyszne!
Po nim posiedzieliśmy i pogadaliśmy o wszystkim i o niczym. Julia zrobiła sobie zdjęcie z Biebsem i dostała autograf. Cieszę się, ze spełniła swoje marzenie. Ej.. a może... ona ma 20 lat, to może robić co chce... pogadam z nią, no i muszę pogadać jeszcze z Gabriellą ale na pewno się zgodzi, mam taką nadzieję.    
_________________________________________________________________________________
Krótki, bo nie chciałam żebyście długo czekały ;)
Gdybyście były tak miłe i zostawiły komentarz byłabym bardzo wdzięczna ;***
Miłego czytania <3 
Wstawię jeszcze zdjęcie i opis Julii ;) Bo od tego rozdziału zostanie z nami na dłużej ;) 

Julia Fernandez – ma 20 lat. Mieszkała razem z Gabriellą i Amy w jednym sierocińcu. 2 lata temu mogła go opuścić ale postanowiła zostać i pomóc opiekunkom. Interesuje się modą. Jest Belieberką. Kilka razy zgłaszała się na castingi związane z wybiegami mody lub sesjami zdjęciowymi, jednak nikt jej nie odpowiedział. 

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 17 "Co robisz w sobotę wieczorem?"

Dedyk dla wszystkich osób, które czytają moje opowiadanie <3 Kocham was ;****
_________________________________________________________________________________
-Z moją mamą – uśmiechnęła się.
-Ok. Przyniosłam Ci ciuchy – odwzajemniłam uśmiech – Dobranoc
-Dobranoc – wyszłam.
Wróciłam do swojej sypialni i ruszyłam do łazienki, po drodze zabrałam pidżamę. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Odkręciłam kurek i wtarłam w ciało czekoladowy żel. Opłukałam się z mydła, wytarłam, założyłam piżamkę i uczesałam. Wróciłam do pokoju i położyłam się spać, momentalnie zasnęłam.
Obudziłam się wyspana i wypoczęta o... 6 godzinie! No co się ze mną dzieje? Wcześniej to bym najchętniej do południa spała a teraz? Ach szkoda gadać... Weszłam do łazienki z ciuchami, przebrałam się i pomalowałam.. Zeszłam na dół i dzisiaj postanowiłam zrobić kanapki, tak dla bezpieczeństwa haha. Po wczorajszym chyba nigdy więcej nie zrobię naleśników no chyba, że wezmę lekcje gotowania od Gabrielli. Zrobiłam kilka kanapek, które postawiłam na stole( były na talerzu jakby co). Wstawiłam wodę na kawę, wyjęłam kubki i wsypałam kawę oraz po dwie łyżeczki cukru po czym usiadłam wygodnie na krześle. Zaparzyłam kawę i po chwili do kuchni wpadła Gaby.
-Jekju... Czemu ty nie śpisz? - spytała zdziwiona.
-A bo ja wiem... - odpowiedziałam – a tak w ogóle to cześć
-Hej, hej – zaśmiała się – dobrze, że dzisiaj nie robiłaś naleśników
-Oj tak -zawtórowałam jej – a Am(Amanda) śpi?
-Chyba ... - w tej chwili usłyszeliśmy jak ktoś schodzi ze schodów – nie – dokończyła
-O wilku mowa – zaśmiałam się
-Czeeeść – ziewnęła.
-Hej – powiedziałyśmy obie i zaśmiałyśmy się.
-W sobotę robimy trening?-spytała Gaby
-Spoko - odpowiedziałam
-Ok. Macie dobry humor – uśmiechnęła się – Dacie mi jakieś ubrania?
-Ty idziesz! - powiedziałam równocześnie z Gab.
-No dobra ja pójdę – zmarkotniała – Ale wezmę ciuchy z Twojej Garderoby! - wytknęła mi język
-Ejjjj- zajęczałam – Oj no dobra idźcie a ja zjem śniadanko – uśmiechnęłam się a one już były przy schodach – Stop! - krzyknęłam na co się zatrzymały i odwróciły – Bałaganu mi nie zrobić – zaśmiałam się – możecie odejść – powiedziałam „poważnie”.
Powiedziałam do dziewczyn i wzięłam się za jedzenie moich kanapeczek. Po pół godzinie zeszły dziewczyny. Amanda założyła moje czerwone rurki i czarny, obcisły t-shirt z napisem „Love it!
-Ładnie Ci -pochwaliłam ją.
-A dziękuję, dziękuję – zaśmiała się i spojrzała na zegarek na ścianie. Było za 20 ósma.
-Będziemy się zbierać? -spytała Gab
-No raczej – wzięłyśmy swoje torby i wyszłyśmy z domu, ja jeszcze zamknęłam dom i bramę.

Poszłyśmy w stronę szkoły cały czas się śmiejąc. Przed szkołą, norma, przywitały nas dziewczyny. Zaraz po nich podeszli do nas chłopcy(czyt. Chris, Ryan i Justin). Przywitaliśmy się z nimi i poszliśmy w swoje strony: Ja i Justin na chemie, Gaby, Chris, Amber i Ryan na angielski a Carmen i Amanda na historię, każdy miał kogoś bliższego.
Na chemii gadaliśmy z Justinem o wszystkim i o niczym. Właściwie to nauczyciel robił coś sobie a wszyscy gadali. Po pewnym czasie Justin się mnie spytał:
-Co robisz w sobotę wieczorem? - Jezu! Dlaczego akurat w sobotę musieliśmy umówić się na trening?!
-Wiesz co jestem umówiona z reszta -mina mu tak jakby posmutniała. A może przełożymy?- ale mogę przełożyć- od razu w jego oczach pojawiły się iskierki radości.
-A miałabyś ochotę gdzieś wyjść?
-Czemu nie
-To może kino?
-Dobrze
-Okay. To o 18 w sobotę po Ciebie przyjadę – zakończyliśmy ten temat. To randka czy przyjacielskiego spotkanie? Mam nadzieję, że to pierwsze. Ach...
Na lunchu powiedziałam dziewczyną o spotkaniu z Justinem a one na to.... „Masz randkę!” dosłownie wszystkie 3 powiedziały równocześnie. Już ustaliły, że: Carmen robi mi fryzurę, Amber makijaż a Gabriella wybiera ciuchy. I weź tu człowieku umiej samemu dobrać ciuchy do okazji... no po prostu się nie da!
Dobra, trening ma być w poniedziałek i w następną środę, pasuje nam a w piątek mamy iść wszyscy na imprezę, akurat nie mam korepetycji z Justinem, o ile można to tak nazwać... Bo on już wszystko umie i gadamy o czymś innym a w szkole tak o ... i weź tu zrozum... Zostawmy to w spokoju, grunt, że możemy ze sobą porozmawiać w cztery oczy, bo Pattie myśli, że się uczymy.
Tak może być. Nawet się nie zorientowałam jak doszłam z Gaby do domu. W nim zrobiliśmy sobie seans filmowy. Dopiero po godzinie 24 poszłyśmy się przyszykować do spania, a na dodatek wzięłam godzinną kąpiel.
*Ranek*
Obudziłam się tak jak w poprzednie dni co już mnie nie zdziwiło. Wykonałam poranne czynności, zrobiłam śniadanie(coś myślę, że to będzie moje codzienne zadanie bojowe). Po nim i po przyjściu Gab z góry poszłyśmy do szkoły. Piątek. Ostatni dzień szkoły i jutro randka z Justinem! No dobra może nie powiedział, że to randka ale ja to tak przyjęłam ale przy nim będę mówiła, że to nie randka(skomplikowane? Tak wiem). Czas w szkole szybko mi minął i dowiedziałam się, że wszystkie dziewczyny zostają u nas na noc bo muszą „zrobić kurację upiękniejszającą”, między innymi maseczki blablabla gadały ale ich nie słuchałam. Jak mnie nie będzie boleć to mogą.
Wzięłam prysznic, ubrałam się, zeszłam na dół zjadłam śniadanie i obie z Gaby wychodziłyśmy z domu do szkoły, gdy nagle do drzwi zadzwonił dzwonek. Spojrzałyśmy z Gabriellą po sobie a ja poszłam otworzyć drzwi. To co tam zobaczyłam po otworzeniu, nie powiem, zaskoczyło, pozytywnie zaskoczyło.
_________________________________________________________________________________
No i znowu krótki :/
Przepraszam za to, ale czasu nie miałam... 
Chciałam wstawić chociaż to żebyście miały co przeczytać ;)
Miłego czytania ;)

niedziela, 12 maja 2013

Przeniosłam !

Cześć :) Przeniosłam mojego bloga o 1D, dlatego że blogspot jest lepszy :D
To jest ten blog: OneD Opowiadanie :)
Niedługo na obu blogach pojawi się nowy rozdział xD
Tu prawdopodobnie jutro :)
Powinien być dzisiaj tylko i dzisiaj i wczoraj były u mnie osoby z klasy i nie miałam kiedy napisać ;)
Część już mam, czyli może jutro dokończę :)
Kocham <3

Pomóżcie :)

Słuchajcie mam taką koleżankę/przyjaciółkę/siostrę(Beliebers Family <3), która ładnie śpiewa a sama nie chce w to uwierzyć... 
Jeśli chciałybyście ją poznać, popisać podam wam jej Fejsbuka (xD)
Facebook: Dominika Skoracka
Jeśli byście ją trochę po namawiały to może by wstawiła filmik na YouTube'a jak śpiewa, mi się to jak dotąd nie udało... ale może razem nam się uda? Nie wiem spróbujmy ;)
Zapraszajcie ją do znajomych followujcie ( Twitter podam wam pod następnym rozdziałem) piszcie :)
Pozdrawiam <3 
Ps. Następny rozdział powinien ukazać się jutro wieczorem <3 

piątek, 10 maja 2013

Rozdział 16 "Nie, z Justinem"


Dedykacja dla Isana.xd za te słowa :)
Dziękuję ;) 
_________________________________________________________________________________
W pewnym momencie cofnęłam się.
-Ja... przepraszam – powiedział zmieszany.
-Nie przepraszaj. Nie masz za co -odpowiedziałam – Powiedzmy, ze tej sytuacji nie było.
-Okay – odpowiedział. W tej chwili zadzwonił do mnie telefon.
-Przepraszam, odbiorę – zwróciłam się do niego a on się lekko uśmiechnął.
***Rozmowa telefoniczna***
-Gdzie ty jesteś? - usłyszałam głos Gaby w słuchawce – od 4 godzin Cię nie ma
-W parku. Zaraz wrócę – rozłączyłam się
***Koniec rozmowy telefonicznej***
-Justin... Ja już muszę iść
-Odprowadzę Cię
-Jasne – w ciszy, która nam nie przeszkadzała doszliśmy do mojego domu.
-To co? Jutro widzimy się w szkole? - spytał gdy ustaliśmy przed moim domem.
-Tak i w piątek u Ciebie?
-No tak.
-No dobra. To pa
-Pa – pocałował mnie w policzek i już odchodził. - Zapomniałbym.
-O czym? - odwróciłam się w jego stronę.
-Moja mama zaprasza Cię na kolację w niedzielę.
-Ale...
-Nie ma żadnego „ale”. Wiesz, że z moją mamą lepiej nie dyskutować – puścił mi oczko – To pa.
-PA! - krzyknęłam za nim i weszłam do domu – jestem!
-Wreszcie! Gdzie żeś ty była? - spytała Gabriella wychodząc z kuchni.
-W parku
-Tak sama?
-Nie, z Justinem – uśmiechnęła się zadziornie – No co?
-Czyli to Jego bluza? - spojrzałam w dół i faktycznie miałam jego bluzę na sobie.
-Ja idę do Siebie – nie słuchając odpowiedzi wbiegłam do swojego pokoju. Oparłam się o drzwi i powąchałam bluzę. Najlepsze perfumy... jakie... kiedykolwiek... wąchałam.
Walnęłam się na łóżko i leżałam tak jakiś czas patrząc w sufit i myśląc. On chciał mnie pocałować, czyli może coś do mnie czuje... A może chciał tylko pocałunku? Tak, z pewnością to drugie. Przez kilka chwil o tym rozmyślałam. Później skapnęłam się, która godzina i poszłam do łazienki wykąpać się i przebrać w piżamę. Po tych czynnościach położyłam się spać, momentalnie odpłynęłam w krainę Morfeusza.
***Ranek***
Obudziłam się tak jak wczoraj, czyli dziwne bo zazwyczaj zasypiam ale ok. Wstałam wybrałam ubrania na dzisiaj tzn. to:


i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Wykąpałam się, przebrałam, umalowałam, uczesałam i zeszłam na dół z torbą na ramieniu. W kuchni o dziwo nikogo nie było, a Gaby była zawsze rannym ptaszkiem. Która w ogóle godzina jest? Jezu! 6:30! A ja mam na 8 do szkoły. Nie dziw się, że Gabriella jeszcze śpi. A może... Dobra robię naleśniki! Wyciągnęłam miskę, mikser, mąkę, jajka i zaczęłam robić. Nie wiem jak to ciasto wyszło, możliwe, że dobrze...
-Cześć – do kuchni weszła Gab
-Hej - Uśmiechnęłam się – robię naleśniki – byłam dumna z siebie bo akurat one mi nie wychodziły.
-Haha- zaśmiała się a ja poczułam zapach dymu – i chyba haha Ci nie wyjdą. Haha jak zwykle – spojrzałam na nią z politowaniem i zestawiłam patelnię z gazu – Odsuń się – przesunęłam się jak kazała a ona dokończyła moje „dzieło”.
Przez cały czas się uśmiechała. Ma dobry humor, widać. Po pysznym śniadaniu wyszłyśmy do szkoły. Po drodze rozmawiałyśmy o muzyce i tańcu. Kochamy to, i obie o tym wiemy, nikt i nic nas nie powstrzyma przed spełnieniem naszych marzeń. W końcu doszłyśmy do szkoły, i jak zwykle na wstępnie odwiedziły nas dziewczyny.
-Hej – powiedziałam z Gaby prawie w tym samym czasie.
-Cześć, cześć, cześć – przywitały się wszystkie po kolei.
-Co tam ? - spytałam gdy wchodziłyśmy do szkoły.
-Wszystko w porządku. Kiedy będziemy mieli trening?- spytała Amanda
-Cii- uciszyłyśmy ją wszystkie. Nie chcieliśmy, żeby ktokolwiek z naszej szkoły dowiedział się, że mamy zespół.
-Nie wiem. Dzisiaj? - spytałam
-Ok. - odpowiedziały.
-To ja powiem Chrisowi – powiedziała Gabriella
-A ja Ryanowi – zaraz po niej odezwała się Amber
-Okay. To dzisiaj o 5? - spytałam
-Spoko. Do zobaczenia na lekcji – rozeszłyśmy się do naszych szafek.
Lekcje minęły spoko. Gadałam z Justinem i powiedział żebym zatrzymała jego bluzę bo on i tak ma ich dużo. Mi to na rękę. Koło 16 skończyły się lekcje, bo były dodatkowe zajęcia, więc po drodze do domu zrobiłyśmy zakupy, jakieś napoje, chipsy, żelki( jakbyśmy ich nie kupiły, Chris by nas chyba zabił), czyli tak dwie cole, 4 paczki chipsów i 8 paczek żelków. Po powrocie do domu, zostawiłyśmy wszystko w kuchni i poszłyśmy się przebrać w luźniejsze stroję.
Ja się przebrałam w to. A gaby takie same spodnie jak ja i białą bokserkę. Reszta dziewczyn była w bokserkach. Chłopcy normalka: dresy i t-shirt.
-Do czego dzisiaj tańczymy? - spytałam stawiając butelki wody pod ścianą.
-Nie wiem. Dziewczyny ? - spytał Ryan.
-Mówiłyście, że macie choreografie do Somebody To Love, tak? - odpowiedziała pytaniem Carmen.
-No tak – powiedziała Gaby
-To może pokarzecie – zaproponował Chris.
Tak też zrobiliśmy. Uśmialiśmy się przy tym jak nie wiem, Chris kilka razy się przewrócił. Około godziny 20 prawie wszyscy się rozeszli, Amanda została u nas na noc.
-Chodź pokażę Ci Twój pokój – zwróciłam się do niej.
-Ok. Tylko musicie pożyczyć mi jakieś ciuchy
-O to się nie martw – zaśmiała się Gabriella.
-To tu – otworzyłam drzwi na pierwszym piętrze.
-Śliczny. To jak będę u was nocowała to chcę spać tutaj – walnęła się na łóżko.
-Ok. ok – zaśmiałam się – Zaraz Ci przyniosę jakieś ciuchy. - Wyszłam z jej pokoju i poszłam do swojej garderoby po te ubrania. Zapukałam do drzwi i weszłam.
-Nocuje u niej... Tak... No okay... No to pa – rozłączyła się
-Z kim rozmawiałaś? - spytałam kładąc ubrania na łóżko.
-Z... 
_________________________________________________________________________________
Przepraszam, że krótki :( 
W dzień nie mam czasu pisać, a wieczorem mam majówkę :( 
Przepraszam, postaram się żeby kolejny był dłuższy ;)
Miłego czytania :**

środa, 8 maja 2013

+Bohaterowie


 Carmen Ramos - Miła, spontaniczna dziewczyna. Jest w wieku Amy. Jej ojciec jest Hiszpanem, a matka Brytyjką. Jej chłopak to Carl. Uwielbia tańczyć.

Amber Jackson - ma 18 lat. Od niedawna chodzi z Ryanem. Zbliżyli się do siebie poprzez taniec, który kocha.


Ryan Butler - kumpel Justina, przyjaciel Amy i chłopak Amber. Ma 18 lat i mieszka w jednym domu razem z Carlem. Razem z szóstką znajomych tworzą grupę taneczną, One Step.

 Carl Montclaire - osiemnastolatek o brązowych włosach. Chłopak Carmen i współlokator Ryan'a. Jego pasją jest jazda na desce.
_________________________________________________________________________________
To są bohaterowie, chciałam żebyście troszeczkę coś, cokolwiek o nich wiedzieli ;)
I oczywiście jak wyglądają ;) Dobra, dobra :)
Czytać i komentować 15 rozdział :D :) <3 :**
Ps. Postaram się teraz dodawać rozdziały co dwa dni, niezależnie od komentarzy ;)

wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 15 " Da sobie z nią spokój, zapomni?"

-Nie wiem. Sama zobacz. - podałam go jej. Otworzyła i przez chwilę czytała.
-Matko – usiadła na krzesło
-Co się stało? - kucnęłam naprzeciwko niej.
-Odziedziczyłam po rodzicach wszystkie oszczędności, dokładnie 30 tysięcy dolarów
-Wow. Nieźle. Czyli szykują nam się zakupy – na naszych twarzach automatycznie pojawiły się uśmiechy.
-No jasne. Tylko nie dzisiaj w sobotę?
-Mi odpowiada. - zaśmiałam się – idziemy do piwnicy?
-Tylko zaleję herbatę – wstała, podeszła do kredensu i nalała wodę do kubków. Podała mi jeden – idziemy. Masz mi zaśpiewać Naturally
-Okok. - zeszłyśmy po schodach – Trzeba znaleźć podkład w necie – powiedziałam zapalając światło.
-Da się zrobić – siadła przy komputerze, po chwili leciał już podkład – to zaczynaj mała. 
Zaczęłam śpiewać, powiem, że ta piosenka jej się udała. Od refrenu śpiewała ze mną Gabriella.
-To było boskie – zaśmiałam się
-Haha potwierdzam
-Co teraz robimy?
-Nie wiem
-Okay to jak obie nie wiemy to idziemy gadać – uśmiechnęłam się i pociągnęłam się za rękę na górę.
-Ale o czym?
-O wszystkim. O Twoim chłopaku – usiadłyśmy na kanapę – No opowiadaj
-Nazywa się Lucas Thompson. Ma 19 lat i jeździ na desce, bmxach... - opowiadała mi o nim. Sporo się na gadała. Przyznam, że z tego co mówi to fajny chłopak i dość przystojny.
-To teraz ty mów. Ja się nagadałam
-Ale... co ja mam mówić?
-Co czujesz do Justin'a?
***Oczami Gaby***
-Że co?
-Co czujesz do Justin'a? Mnie nie oszukasz, wiem, że coś do niego czujesz
-Ale co ja mam Ci powiedzieć? - spojrzała na mnie
-Kochasz go? - spytałam się jej.
-Nie... nie wiem... Jak przyjaciela na pewno – spuściła wzrok.
-Tak, tak. Czujesz motyle w brzuchu gdy jesteś przy nim? Uśmiechasz się, kiedy on się uśmiecha? Uważasz Jego zapach, oczy za najcudowniejsze? - podniosłam jej podbródek.
-Ymm... Tak.
-Kurde! Zakochałaś się w nim! - krzyknęłam szczęśliwa.
-Nie wiem... A ty? Skąd to wszystko wiesz?
-Ymm.. Przecież byłam zakochana, nie moja wina,że ta pipa odbiła mi chłopaka - przecież jej nie powiem, że czuję się tak przy Chrisie
-Dobra możemy kończyć, jestem zmęczona
-Okey, leć, leć. Dobranoc – wstała i poszła do schodów.
-Dobranoc – odpowiedziała. Upewniłam się czy drzwi od jej pokoju się zamykają i wyciągnęłam telefon. Wykręciłam numer, jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał, no odebrała!
***Rozmowa telefoniczna***
-No w końcu odebrałaś – powiedziałam do słuchawki
-A może by tak: Cześć Amanda, co tam u Ciebie słychać?
-Cześć Amanda, co u Ciebie słychać? - spytałam niecierpliwie.
-Oj wszystko dobrze – zaśmiała się
-Do rzeczy. Gadałam przed chwilą z Amy
-A ja wczoraj z Justinem – odpowiedziała
-I wiesz co, ona chyba się w nim zakochała
-A Justin w niej
-Aaaaa – pisnęłam szeptem, żeby nie wzbudzić podejrzeń u Amy.
-Amy jest w domu?
-No jak z nią przed... - urwałam bo po schodach zeszła Amy

***Przerwa w rozmowie tel.***
coś się stało? - pytanie skierowałam do niej.
-Nie tylko idę się przejść. Z kim gadasz? - Amy zakładała buty
-Z Amandą
-Pozdrów ją
-Okay
-To pa. Niedługo wrócę
-Pa

***Powrót do rozmowy tel.***
-Masz pozdrowienia od Amy
-Okay. Też ją później pozdrów. A teraz, co z tym robimy?
-Z czym? Aaaa... z tym. Nie wiem. Niech sami zdecydują, czy chcą być razem.
-Niby masz rację, ale Ci mówię, że Justin jak przez kilka tygodni nie będzie miał jakiś znaków ze strony Amy, takich wiesz, to znajdzie sobie inną.
-Po ludzku: Da sobie z nią spokój, zapomni?
-Na pewno nie zapomni. Tego jestem pewna.
-Dobre i tyle. Mam nadzieję, że będą razem. Trzeba pogadać z Chrisem...
-A co do niego... Wiesz, że podobno się zakochał – coś ukuło moje serce.
-Tak? A w kim? - mój głos miał zabrzmieć normalnie, ale chyba nic z tego nie wyszło.
-Tego nie wiem. Dobra ja kończę już pa. Do jutra
-Pa – rozłączyłam się.

***Koniec rozmowy telefonicznej***

Skończyłam gadać z Amandą, wiem, że Amy podoba się Justinowi a on jej. Ona nie zrobi pierwszego kroku, znam ją, raczej to on powinien go zrobić. Zobaczymy czy będą razem czy nie, to zależy od ich decyzji. Ale można by ich trochę poswatać...
Zrobiłam sobie kakałko i poszłam do mojego pokoju. Kubek postawiłam na szafce, wzięłam laptopa z biurka i wygodnie położyłam się na łóżku.
***Oczami Amy***
Wyszłam z domu i ruszyłam w stronę parku. Muszę sobie wszystko na spokojnie poukładać...
Kocham go? Nie, to za dużo powiedziane. Kocham go jak przyjaciela, ale jednak... czuje do niego to COŚ. Właśnie w tym problem. On jest gwiazdą, a ja zwykłą dziewczyną z sierocińca.
Mogę ja coś do niego czuć za to on do mnie pewnie nic. Uważa mnie tylko za dobrą przyjaciółkę.
Mam nadzieję, że nie dowie się co ja czuję, chociaż chciałabym żeby do mnie coś czuł... no ale ja się narzucać nie będę.
Nawet nie zauważyłam, że usiadłam na ławce, i, że ktoś się do mnie dosiadł albo ja do niego. Spojrzałam na tą osobę a ona na mnie. Zobaczyłam cudne brązowe tęczówki. Mogłabym się patrzeć w nie cały czas. Justin uśmiechnął się, a ja się skapnęłam, że patrze na niego, nawet nie wiem ile...
-Hej – powiedział uśmiechnięty
-Cześć – odpowiedziałam.
-O czym tak myślisz? - pytał cały czas patrząc na mnie.
-A wiesz... Myślałam nad odwiedzeniem mojego sierocińca – wytrzeszczył oczy.
-Ty.. ty mieszkałaś w sierocińcu?
-Tak. A co przeszkadza Ci to, że rozmawiasz z sierotą? Mogę sobie pójść – już wstawałam z ławki, gdy on chwycił mój nadgarstek.
-Nie przeszkadza mi to. Po prostu nie wiedziałem... Może chciałabyś mi powiedzieć... jak... jak to się stało – spojrzałam na niego – Jeśli nie chcesz to nie musisz – wtedy usiadłam i opowiedziałam mu o wypadku rodziców, o tym jak trafiłam do sierocińca, jak zaprzyjaźniłam się z Gabriellą.
-Wow. Nie wiedziałem – zatrzęsłam się, trochę zimno a ja bluzy nie wzięłam, głupia ja – Zimno Ci?
-Trochę – pocierałam ramiona rękami żeby się zrobiło cieplej.
-Załóż – ściągnął bluzę i założył mi na ramiona. Wcisnęłam ręce w rękawy i od razu zrobiło mi się cieplej.
-Dziękuję – odwróciłam głowę w jego stronę. Nasze twarze znalazły się za blisko, w pewnej chwili...   
_________________________________________________________________________________
Przeliczyłam się :/ Komentarz był jeden :( 
Teraz będzie :
6/7 komentarzy = następny rozdział 
Mam nadzieję, że się podoba ;) 
Miłego czytania <3 :**

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 14 "No... dobra. Spróbuje"


***Dalej oczami Justin'a***
-Prosto z mostu czy kombinować?
-A mam się bać? - spojrzałem na nią
-Nie raczej nie – zaśmiała się.
-To wal
-Podoba Ci się Amy, co? - wow! To pytanie... i co ja mam jej powiedzieć? No jej, podoba mi się, i mam jej to tak po prostu powiedzieć: Tak podoba mi się Amy Newton. - Justin... Widzę jak na nią patrzysz. Nie musisz tego ukrywać.
-Ymm... No dobra. Podoba mi się
-Ale podoba się, że podoba czy coś więcej?
-Nie wiem... nigdy nie byłem na poważnie zakochany – wyznałem
-A jak się czujesz gdy na nią patrzysz, gdy jest koło Ciebie, gdy całujesz ją w policzek na powitanie, gdy czujesz jej obecność? - patrzyła na mnie, takim wzrokiem, jakby już wszystko wiedziała...
-Przy niej czuję się... tak... inaczej... lepiej? Gdy na nią patrze moje serce przyśpiesza, gdy widzę jej cudny uśmiech, na mojej twarzy automatycznie się pojawia( czyt. uśmiech). Przy niej czuję się inaczej jakbym znał ją od dawna, zachowuje się normalnie, a przy innych, w szkole zachowuje się jak rozwydrzona gwiazdeczka wiem o tym... - zaciąłem się. To wszystko powiedziałem automatycznie, nie wiedziałem do końca co mówię.
-Zakochałeś się w niej!!! - krzyknęła szczęśliwa. Zaraz, zaraz... szczęśliwa? Że ja niby się zakochałem w Amy? Nie, nie, nie. Jesteśmy przyjaciółmi, tylko i wyłącznie.
-Nie jestem...
-Jak to nie?! Jezu człowieku, przeanalizuj to co mi przed chwilą powiedziałeś. To jak się zachowujesz w jej obecności. - trochę mi to zajęło, ale udało się. Nie wierzę, że jej to powiedziałem... ale... to prawda. Spojrzałem na nią niepewnie – widzisz? Kochasz ją, ja to rozumiem, nie będę się wściekać bo miłość nie wybiera. Amy jest moja przyjaciółką i chcę aby była szczęśliwa – uśmiechnęła się
-Ale co ja mam robić? Ona nic do mnie nie czuje. - spuściłem głowę
-Powolutku, nie każdy zakochuje się od pierwszego wejrzenia – puściła mi oczko – nie narzucaj się jej. Najpierw przyjaciele, nic na siłę, gdy będzie miała gorszy dzień, przytul ją, pociesz, zabierz ją do kina, na kręgle – tu się zaśmiała – tylko pamiętaj nic na siłę.
-No... dobra. Spróbuje – uśmiechnąłem się lekko.
-Nie skrzywdź jej, proszę. Znam ją krótko ale dobrze, to wspaniała dziewczyna – poklepała mnie po ramieniu.
Jeszcze trochę pogadaliśmy i pojechałem do domu.

***Oczami Amy***
**Następnego dnia**
Obudziłam się przed budzikiem, co jest dziwne, ale okay, zostawmy to w spokoju. Zwlekłam się z łóżka, odsłoniłam zasłony w oknach. Pogoda zapowiadała się piękna, podeszłam do szafy wyciągnęłam z niej ciuchy, buty i plecak:

Ciuchy wzięłam ze sobą do łazienki, a resztę położyłam przy łóżku. Zrobiłam poranne czynności, wzięłam rzeczy (wcześniej wymienione) spod łóżka i zeszłam na dół. W kuchni zastałam Gab szykującą śniadanie.
-A mi też zrobisz? - zrobiłam słodkie oczka.
-A co z tego będę miała?
-Satysfakcje z dobrego uczynku.
-Tylko tyle? Myślałam chociaż, że mi zaśpiewasz piosenkę, hmm... wyglądasz jak, ona... Seleny Gomez!
-Dobra – zgodziłam się – ale dlaczego jej ?
-Bo tak – wytknęła mi język i wróciła do swojej czynności, a ja wstawiłam wodę.
-Chcesz herbatę czy kawę? - spytałam wyjmując kubki.
-Herbatę – zrobiłam dwie herbaty – Słuchaj mam pytanko.
-Jakie?
-Z kim tak wczoraj smsowałaś?
-No wiesz, z ... - nie dokończyła
-Z kim?
-Z.. takim jednym chłopakiem. Poznałam go niedawno- nie odrywała wzroku od kanapek.
-Że co?! Nic mi nie powiedziałaś? Jak ma na imię?
-Lucas. Wpadłam na niego przez przypadek. Mieszka kilka przecznic dalej. Wymieniliśmy się numerami. Jest przystojny, i chyba mi się podoba... - Boże, nie wiem co czuje Chris do Gaby, ale jeśli czuje to COŚ, to nie mam pojęcia co on zrobi.
-Okay, ale jeśli chcesz z nim być, lepiej go poznaj, zastanów się... - więcej nie ciągnęłyśmy tej rozmowy, nie było po co, to jej decyzja. Mam nadzieję, że ten koleś jej nie skrzywdzi.
Śniadanie zjadłyśmy w ciszy, później ruszyłyśmy do szkoły. Ledwo weszłyśmy na plac a dopadły nas Cameron i Amber.
-Cześć dziewczyny – powiedziałyśmy wszystkie w tym samym czasie po czym wybuchłyśmy śmiechem.
-Ok,ok. Stop! - mówiła jeszcze trochę przez śmiech Cam – Musimy wam coś powiedzieć.
-Co takiego? - spytała Gabriella.
-Justin i Amanda...
-Co Justin i Amanda? - no co? Jestem ciekawska.
-Justin i Amanda... nie są razem – dokończyła Amber a w moim żołądku coś się poruszyło. Jakby ogarnęła mnie fala ciepła.
-A dlaczego? - starałam się, żeby mój głos zabrzmiał normalnie, ale Gab zachichotała. No tak ona zawsze pozna, że coś jest na rzeczy.
-Tego nie wiem. Ale zachowują się normalnie. Wiesz co, jestem tego ciekawa tak samo jak ty – puściła mi oczko.
-Dobra, dobra. Zbierajmy się bo spóźnimy się na lekcje – rozdzieliłyśmy się do naszych szafek. 
Do niej schowałam nie potrzebne na razie książki, a do torby spakowałam matematykę. Zamknęłam drzwiczki, odwróciłam się i ktoś na mnie wpadł. Runęłam na ziemie a ten ktoś na mnie. To był Justin, jego perfumy poznam wszędzie.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Nic Ci nie jest, Amy? - Wstał ze mnie i podał rękę, chwyciłam ją.
-Wszystko w porządku – w tym momencie się zachwiałam, upadłabym gdyby nie Bieber.
-Chyba jednak nie. Może zaprowadzę Cię do pielęgniarki?
-Nie. Jest ok.
-Wiesz co nie przekonujesz mnie – wziął mnie na ręce.
-Co?! Co ty robisz?
-Zanoszę Cię do pielęgniarki
-Umiem chodzić! A poza tym wszystko jest w porządku.
-Na pewno? - spojrzał na mnie, zatroskanym wzrokiem? Tak mi się wydaje.
-Tak – odstawił mnie
-Ale pod klasę pójdziesz ze mną – głos miał tak stanowczy, że wolałam się nie spierać. Założyłam torbę na ramię, i ruszyłam obok Bieber'a do klasy. Weszliśmy do pomieszczenia a pani jeszcze nie było. Zajęliśmy swoje miejsce, które znajdują się obok siebie, i czekaliśmy.
-Po około 3 minutach weszła pani Mark.
-Dzień dobry – powiedziała a wszyscy coś pomruczeli – Dzień dobry ! - powtórzyła wyraźniej
-Dzień dobry – każdy odpowiedział a ona uśmiechnięta usiadła za biurkiem.
-Dzisiaj oddam wam wasze sprawdziany – spojrzałam na Biebsa a on na mnie. Uśmiechnęłam się, on również – Amy Newton 5, Peter Malfoy 1, znowu, czego ja się mogłam po tobie spodziewać, Drake Watherloo 6 – to jest klasowy kujon – Justin Bieber 5, tym mnie zaskoczyłeś, ale gratuluję. – uśmiechnęła się i podała mu kartkę. Spojrzał na mnie z wielkim bananem na twarzy.
Wzięłam karteczkę i napisałam na niej:
Gratuluję :) Amy. Zgięłam ją i rzuciłam w niego.
 Odczytał, coś napisał i odrzucił. Przeczytałam: To tylko Twoja zasługa ;) JB.

Spojrzałam się na niego z uśmiechem.
Lekcje do lunchu minęły bez żadnych przeszkód, tylko tyle, że na hiszpańskim była kartkówka, która nie powiem, nawet dobrze mi poszła. Właśnie szłyśmy w piątkę do naszego stolika. Przy którym siedzieli chłopcy. Zaczęłyśmy konsumować. No nie wytrzymam muszę się jej spytać
-Amanda, dlaczego zerwaliście? - spytałam szeptem
-Ja nic nie czuje do niego, on do mnie, to po co dalej w to brnąć. A co? Podoba Ci się? - poruszyła brwiami.
-Nie, no coś ty – wgryzłam się w mojego hamburgera a ona się zaśmiała.
Reszta lekcji minęła spokojnie, a my z Amandą udawałyśmy jakby tej rozmowy nie było. Ale przecież nie było w niej nic takiego. Po szkole wróciłyśmy do domu.
-Wezmę listy – powiedziałam do Gaby
-A ja pójdę zaparzyć herbatę – czmychnęła do domu. Wyjęłam listy, rachunki, rachunki, do Gabrielli, rachunki.
-Gab masz list! - powiedziałam wchodząc do kuchni.
-Od kogo?
_________________________________________________________________________________
Nowy rozdział :) 
Komentujcie <3 
Następny rozdział dodam jak będę miała skończony, bo troszkę już jest ;) 
Najprawdopodobniej będzie jutro wieczorem albo we wtorek ;)
Mam nadzieję, że komentarze nie zmaleją :) 
Miłego czytania <3 :**

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 13 "Jeszcze nigdy nie grałam."


A mianowicie, całujących się, Ryan'a i Amber! Nie no nie wierzę! No i ja nic nie wiem!
Po chwili patrzenia się na nich, odchrząknęłam a oni oderwali się od siebie, spojrzeli na nas i uśmiechnięci, powiedzieli:
-Hej
-No cześć, cześć – podeszła do mnie i pocałowała w policzek – dlaczego ja nic nie wiem? - szepnęłam jej na ucho
-Później – odszepnęła i przywitała się z Gabriellą.
-To jak gramy? - spytał Justin, trzymając Amandę w talii
-Cześć – przywitałam się z nią całuskiem w policzek, z nim również.
-Gramy, gramy. - zaśmiał się Ryan – dopiero teraz zauważyłam wysokiego chłopaka, o ciemno – blond włosach. . Uśmiechał się zniewalająco – Gaby, Amy to jest Carl Montclaire, chłopak Carmen.
-Hej, jestem Carl – podał mi rękę
-Cześć. Ja Amy – uśmiechnęłam się
-Carl – zwrócił się do mojej przyjaciółki
-Gabriella, ale wolałabym żebyś mówił mi Gaby. - zaśmiał się
-Oczywiście Gabriello – zaśmiał się a ta walnęła go lekko w ramię.
-Ja nie wiedziałam, że Carmen ma chłopaka – szepnęłam do Amber
-A no ma – zaśmiała się.
-To jak dzielimy się na grupy? - spytał Chris
-Ja, Amber, Amanda i Carl. Justin, Chris, Gaby i Amy. Pasuje? - spytał Ryan
-Jasne- odpowiedział Chris a reszta mu przytaknęła.
Grupa, w której ja byłam, poszła do jednego toru a druga do drugiego. Pierwszy zaczął Justin. Zbił wszystkie kręgle na raz! Potem byłam ja... niestety.
-Może rzucisz za mnie? - spytałam Justin'a.
-A co? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Jeszcze nigdy nie grałam.- podeszłam do kul – jak to coś, się trzyma?
-Trzymaj tak- Biebs wziął jedną kulę, tak, że kciuk, środkowy i serdeczny palec miał w tych dziurkach. Podniosłam ją i o mało co wyślizgnęła by mi się z rąk, gdyby nie Justin – uważaj. Są ciężkie.
Później pokazywał mi jak się zamachnąć. Już za 3 razem, zbiłam wszystkie kręgle.
Odwróciłam się do tyłu i skoczyłam na Justina. Zaskoczyło go to bo się zachwiał, ale złapał mnie w pasie. Poczułam jego zapach... aww...
-Brawo – Bieber posłał mi, chyba swój najszerszy uśmiech.
-A dziękuję, dziękuję – zaśmiałam się z nim i zeskoczyłam z niego.
Po półtorej godzinie pojechaliśmy do kina. Chris z Jusem poszli kupić bilety a my jedzenie.
Kupiliśmy chyba z 4 duże kartony popcornu i po kubku coli dla każdego. Po chwili przyszli chłopcy z biletami, wszyscy mieliśmy miejsca koło siebie: Ryan, Amber, Amanda, Justin, Ja, Gaby, Chris, Carl i Carmen, która doszła do nas w kinie. Czy ja muszę siedzieć koło Justin'a ? Jejku, mam nadzieję, że nie będą się co chwila miziać. No wiem, wiem... to jest normalne. Ale co za dużo to nie zdrowo. Po 10 minutach reklam film się zaczął. Nie cierpię tych reklam!!! Film był ciekawy, i tak się wciągnęłam, że nie słyszałam nic poza słowami aktorów. Film prawie taki sam jak książka, ale jednak książka jest ciekawsza.
-To jak, my już lecimy do domu? - spytał Ryan Amber
-No chyba tak. Pa wszystkim- pożegnała się a z nami (czyt. dziewczynami) całuskiem w policzek. Odeszli.
-Chris, odwieziesz nas? - spytałam chłopaka
-Jasne – uśmiechnął się do mnie i Gabrielli
-A może zabierzecie się ze mną? I tak mam po drodze – zaproponował Justin, spojrzałam na Gaby, a ona się uśmiechnęła.
-No dobrze – powiedziała.
-Carl, Carmen podwieźć was? - spytał Christian
-Spoko. To lecimy. Pa – pożegnali się jak poprzednicy i wyszli.
-My też się zbieramy – powiedział Justin i podszedł do samochodu.
-Amy? - spytała Amanda
-Tak?
-Siądziesz z przodu? Muszę pogadać z Gaby – uśmiechnęła się do mnie.
-Ymm... Ok – odpowiedziałam i wsiadłam na miejsce obok kierowcy, one z tyłu a ona koło mnie.
***Oczami Gabrielli***
-Amy? - spytała Amanda
-Tak?
-Siądziesz z przodu? Muszę pogadać z Gaby – uśmiechnęła się do niej.
-Ymm... Ok – odpowiedziała, wsiadła i my zrobiłyśmy to samo. Po chwili ruszyliśmy do naszego domu.
-To o czym chciałaś pogadać? - spytałam w końcu
-Hmm... Od czego by tu zacząć... - zastanawiała się
-Wal prosto z mostu.
-Ok. Zauważyłaś jak Justin patrzy na Amy?
-Yyy.. no.. Tak jakby mu się podobała, nie? - spytałam nie do końca pewna, czy ona się nie obrazi, czy coś.
-Tak, dokładnie o to mi chodziło. I tak sobie myślę, czy nie wiesz może czy Amy czuje coś do niego?
-Nic mi o tym nie wiadomo.
-Wiesz co porozmawiam z Justinem. Jeśli coś do niej czuje, rozstaniemy się, jeśli powie, że nie, to i tak mu nie uwierzę. Wiem to, widzę to po nim. - uśmiechnęła się delikatnie.
-Jesteśmy – zakomunikował Bieber.
-Dobra to, pa – pożegnałam się z nią, Biebsem i razem z moją współlokatorką weszłyśmy do domu.

***Oczami Justin'a***
-Justin musimy porozmawiać – powiedziała Amanda, gdy dojechaliśmy do jej domu.
-Tak? A o czym? - zdziwiłem się. Bo o czym ona może chcieć pogadać
-Zobaczysz – uśmiechnęła się lekko - tylko chodź do środka.
-Ok – weszliśmy ledwo do domu, bo przed nim stali paparazzi. Zakryłem Amandę moją bluzą i jakoś dotarliśmy do tych drzwi.
-Jestem! - krzyknęła a do przed pokoju weszła jej mama, wycierając ręce.
-Dzień dobry – uśmiechnąłem się
-Cześć Justin – odwzajemniła gest.
-To my pójdziemy do mnie – złapała mnie za rękę i pociągnęła w odpowiednim kierunku.
Muszę powiedzieć, że jej pokój się zmienił. Kiedyś był cały różowy a teraz ściany są błękitne, meble brązowego koloru a łóżko w kwiatki. Po chwili na nim usiadła, ja zrobiłem to samo.
To o czym chciałaś porozmawiać? - spytałem
_________________________________________________________________________________
Cieszę się, że tyle osób to czyta ;) 
Kocham was <3 
5 komentarzy = następny rozdział 
Miłego czytania :**

piątek, 3 maja 2013

Rozdział 12 "To co tam zobaczyłam, zaskoczyło mnie"


Weekend spędziłyśmy na leniuchowaniu. W sobotę spotkałyśmy się z naszą grupką.
Dzisiaj poniedziałek... i znowu do szkoły!! Wzięłam wczoraj przygotowany zestaw i poszłam do łazienki. Wykąpałam się, zrobiłam makijaż, wyglądałam mniej więcej tak:
Razem z Gaby zjadłyśmy śniadanie i poszłyśmy do szkoły. Idąc gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Wchodząc do szkoły zobaczyłam Justin'a całującego się z Amandą. Są parą, więc co się dziwić. W sumie to pasują do siebie, Amanda się zmieniła, na lepsze oczywiście. Jest świetną tancerką i przyjaciółką. Tak mogę ją tak nazwać, ja, gaby i ona jesteśmy naprawdę blisko siebie. Oczywiście z Carmen i Amber też się przyjaźnimy ale nie aż tak.
-Co masz pierwsze? - z zamyśleń wyrwała mnie moja przyjaciółka
-Ym... Historię
-A ja Chemie. To widzimy się na przerwie – cmoknęła mnie w policzek i uciekła pod swoją klasę. Ja wzięłam potrzebne książki i ruszyłam w swoją stronę. Pod klasą spotkałam Chris'a.
-Hej, mała – uśmiechnął się do mnie
-No hej, hej, duży – zaśmialiśmy się i zadzwonił dzwonek.
Tak jak zawsze usiadłam z Chrisem, ale prawdę mówiąc nie słuchaliśmy pani tylko gadaliśmy.
Tak jak wcześniej było wspominane, spotkałam się z Gaby i resztą na przerwie. Od niedawna w naszym towarzystwie był też Justin. Trochę mnie to wkurzało jak tak obściskiwał się z Amandą, sama nie wie czemu...
-Macie jakieś plany po szkole? - spytał Justin po chwili
-Raczej nie. A co? -odpowiedział Ryan
-Może jakiś wypad na kręgle... a później do kina?
-Mi odpowiada – uśmiechnęłam się, reszta też się zgodziła.
-Grają dzisiaj „The Host” (Intruz) – powiedział Chris, czytając z telefonu.
-Czytałam książkę, i jest naprawdę super, w takim razie film też powinien taki być – powiedziałam
-Czyli idziemy na Intruza- Gaby byłą uśmiechnięta.
Lekcje minęły nam w dość zaskakująco szybkim tempie. Wróciłyśmy do domu, zostawiłyśmy torby, odświeżyłyśmy się i przebrałyśmy. Ja wybrałam taki strój:


a Gabriella taki:



Zjadłyśmy jeszcze mini obiad i usiadłyśmy przed TV. Około godziny 15 usłyszałyśmy klakson samochodu. Do swojej torebki włożyłam telefon, błyszczyk, klucze od domu i byłam gotowa. Wyszłam pierwsza a za mną Gab, która zamknęła drzwi. Na podjeździe stał samochód Chrisa.
-Hej – przywitałyśmy się z nim
-Cześć. Najpierw jedziemy na kręgielnie – uśmiechnął się i ruszył pod podjazdu.
Podczas jazdy nikt się nie odzywał, ciszę pomiędzy nami przerywało radio. Co chwilę dało się zauważyć jak on zerka na nią kątem oka, gdy ta robi coś w telefonie. Chyba muszę z nim pogadać.
-Jesteśmy na miejscu – wysiadłam z samochodu i zobaczyłam nieduży budynek
-Ej, ja grać w kręgle nie umiem – powiedziałam do dwojga przyjaciół.
-Nauczysz się. Justin jest najlepszy w te klocki to Ci pomoże – Christian puścił mi oczko. A ja odwróciłam wzrok z powrotem na budynek, Gaby się zaśmiała.
-To co idziemy? - Chris spojrzał na nas a my przytaknęłyśmy głowami.
Weszliśmy do budynku i skierowaliśmy się do... ymm.. recepcji? Mogę to tak nazwać? Oj nie ważne. W każdym bądź razie, właśnie stamtąd wzięliśmy swoje buty, założyliśmy i udaliśmy do odpowiednich torów. To co tam zobaczyłam, zaskoczyło mnie. A mianowicie... 
_________________________________________________________________________________
Przepraszam, już wczoraj powinien być nowy rozdział, bo były komentarze ale cały dzień byłam poza domem, jeszcze raz przepraszam :) 
A tu jest nowy rozdział :D Co by was zaskoczyło ? :D 
teraz tak myślę, żeby zrobić
5 komentarzy = nowy rozdział :)
Miłego czytania <3