środa, 29 czerwca 2016

Rozdział 80 "Będzie wyrywał każdą laskę"

- Mamo! Tato! Tris nie chce oddać zabawki! - usłyszałam z góry głos Jacoba. Spojrzałam na Justina i wywróciłam oczami.
- Jacob, pozwól siostrze się pobawić! - odkrzyknął mój mąż, pełnoprawny mąż. Około 3 miesięcy temu ogłosiliśmy publicznie, że jesteśmy małżeństwem. Co prawda była masa komentarzy, krytykujących mnie jak i wybór Justina, on stracił sporo follow na IG i TT, ale Pattie oświadczyła, że tylko te True Beliebers zostały i cieszą się razem z Justinem.
Ughh, co do Pattie. 2 lata temu urodziła przesłodką dziewczynkę o imieniu Jessica. Minęło ok 2,5 roku odkąd urodziłam Beatrice. Jacob ma już 4 latka i po raz pierwszy idzie do przedszkola. Jestem z niego taka dumna. Trochę obawiam się tego jak to będzie i czy sobie poradzi. Ale z drugiej strony świetnie nawiązuje kontakty z innymi dziećmi.
- Będzie wyrywał każdą laskę w przedszkolu - Justin jadł właśnie omleta.
- Dziewczynę, Kochanie, dziewczynę - poprawiłam go i dokończyłam wyjmować naczynia ze zmywarki.
- Chyba wiem co mówię - odpowiedział z pełną buzią ale jednak udało mi się go zrozumieć.
- Mamuś - usłyszałam słodki głosik mojej Królewny.
- Co się stało, Szkrabie? - kucnęłam i wyciągnęłam do niej rączkę. Ona spojrzała na Justina i wyciągnęła do niego swoją malutką rączkę.
- Mam przyjść do was? - zapytał
- Tak - odpowiedziała szeptem. Justin podszedł i kucnął po jej drugiej stronie. Próbowała nas objąć, wiec mój mąż wziął ja na ręce. Mała objęła nas szyją i powiedziała.
-Kokam badziej - uśmiechnęliśmy się a ja dałam jej buziaka w ustka.
- My tez Cie kochamy Księżniczko - Juss połaskotał ją pod paszką a ta się zaśmiała. - Co byś chciała porobić?
- Kotka - powiedziała a Juss spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.
- Sąsiadka ma dwa małe kotki - wytłumaczyłam. - chodź, zaniosę Cie do cioci Sue.
Wzięłam małą na ręce i poszłyśmy do przedpokoju. Posadziłam mała na jej stałym krzesełku a sama wzięłam buciki z szafki i bluzę z szafy. Założyłam jej i dotknęłam palcem noska. Justin przyszedł do nas, dał nam buziaka i powiedział ze mnie kocha. Tris od razu krzyknęła swoje "kokam badziej!" zaśmiałam i i cmoknęłam męża w usta. Zawołałam jeszcze Jacoba, czy nie chce z nami iść.
Sue to 38 letnia kobieta z 4 rozrabiaków. Najstarszy jest Matthew, który ma 17 lat, potem są bliźniaczki Camila oraz Cassandra i mają po 14 lat, najmłodszy jest Nathan w wieku Jake'a. Uwielbiają się razem bawić. Myślę ze może to być przyjaźń na dłuższy czas.
Mieszkamy w Calabasas w Kalifornii. Dom jest piękny, ale strasznie duży. Tak naprawdę korzystamy tylko z części tego domu. Reszta jest zagospodarowana przez Margaret naszą pomoc domową, która w sumie traktuje jak przyjaciółkę oraz Miguela naszego ogrodnika. Biorąc pod uwagę rozeznanie, może być jak w typowej telenoweli. Muszę chyba pomyśleć na ten temat. Zdecydowanie do siebie pasują. Czyżbym znowu była swatką?
Po drodze spotkałyśmy Mary, która swoja drogą niosła kwiaty. Stwierdziła ze są do salonu, ale zarumieniła się przy tym. Tak, musiały być od Miguela. No nic, postaram się o to żeby były częściej.
Od Sue wróciłam ok 17, a dzieci jeszcze chwilę zostały bo Tris zasnęła z Camillą, a Jacob gra w nogę z Natem. Weszłam do domu i od razu padłam na kanapę w salonie. Chwila ciszy i spokoju. Miałam się zastanawiać gdzie on poszedł ale nawet nie miałam na to siły. Zamknęłam oczy i momentalnie zasnęłam.
Wydawało mi się, że coś słyszę. Jakby gitarę? Ziewnęłam i otworzyłam powoli zaspane oczy. Musiałam zamrugać kilka razy, bo światło było zbyt ostre. Podniosłam się i zobaczyłam mojego faceta z gitarą, rozczochranymi włosami i w samych bokserkach. Śpiewał Thinking out loud Eda Sheerana. Uśmiechał się przy tym. Usiadł na brzegu łóżka obok mnie i za chwile skończył śpiew.
- Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy, Skarbie - uśmiechnął się i dal mi kopertę.
- Co to jest? - zapytałam zaciekawiona zawartością koperty.
- Zaproszenie. I wskazówki- nachylił się i pocałował mnie - na wieczór. Sukienkę masz w garderobie - pocałował mnie w czoło i sobie wyszedł. Wyszedł sobie o tak o bez żadnego wyjaśnienia. Ciekawość była górą i otworzyłam kopertę. Na karteczce widniało zaproszenie na galę. Na dziś wieczór. O 20. Zeskoczyłam z łóżka, wyskoczyłam w gore i krzyknęłam "tak!". Usłyszałam tylko śmiech za drzwiami. Zmrużyłam oczy i się otworzyły. Justin wyglądał przez uchylone drzwi.
- Pezz i Gaby przyjadą do Ciebie ok 17 - zaoponował i poszedł sobie dalej.
Gabrielle rozumiem, ale dlaczego Perrie? Przecież ma teraz dużo pracy z dziewczynami nad płytą. Może mu się pomyliło? No nic, poszłam do garderoby, bo nie mogłam się oprzeć zobaczeniu sukienki jaką Justin dla mnie wybrał. Ewentualnie Ronnie, jego stylistka. Tak, to jest bardziej prawdopodobne.
Była przepiękna. Biała z głębokim dekoltem i dużym wycięciem z tyłu. Miała to być gala Golden Globe. Byłam zdenerwowana i jednocześnie podekscytowana niesamowicie. Nie mogłam doczekać się tego, co wydarzy się wieczorem.
_____________________________________________________________
Krótki ale jest :)
Dla Ciebie Veronica.
Pierwszy od dawna, jeśli się podoba = proszę skomentuj :)
Pozdrawiam i całuje :)

środa, 22 czerwca 2016

Powrót!

Heeej! 
Rok czasu minął, ale...
To znowu ja. Tak się zastanawiałam, czy jest tutaj ktoś jeszcze, kto chciałby jeszcze czytać dalej historię Tori i Justina? 
Gdybyście chcieli to mogłabym ją doprowadzić do końca. Myślę, że może do 100 rozdziałów dałoby radę napisać :)
Jeśli ktoś taki jest, kto chciałby to czytać i komentować, to proszę, skomentujcie a na pewno rozważę taką opcję :)
Czekam na komentarze, jeśli ktoś tutaj jeszcze wchodzi.
Pozdrawiam <3