poniedziałek, 30 grudnia 2013

II Rozdział 53 "Kobieto! Jaka ty jesteś gorąca!"

-Brrr... zimno. - weszliśmy do mieszkania cali mokrzy. Kichnęłam. - To Twoja wina. - pokazałam na Biebera.
-Nie będziesz chora jak się wytrzesz, przebierzesz i wskoczysz pod koc. - uśmiechnął się.
-To ja idę się pierwsza przebrać. - wytknęłam mu język. - i chyba wezmę kąpiel. - dodałam.
-A wiesz, że możemy zaoszczędzić wodę? - spytał i uniósł brew do góry.
-Niby jak? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Możemy wziąć wspólną kąpiel. - podszedł do mnie i złapał za talię przysuwając mnie bliżej do siebie.
-No nieee wieeem. - odpowiedziałam przeciągając.
-A ja wiem. - zagryzłam dolną wargę. - jesteś taka słodka. - uśmiechnął się. Ja przyłożyłam dłoń do ust a on pocałował mnie w nos. Zachichotałam.
-Dziękuję. - odpowiedziałam.
-Idziemy? - spytał a ja pokiwałam głową.
To co było w łazience sobie możecie dopowiedzieć. Haha. On jest zajebisty! Kocham gooo! Jeju, on jest taki przystojnyyy!
Czasami życie potrafi dać nam porządnego kopniaka, ale tylko po to żeby się ogarnąć, że podejmujemy złe decyzje. Jednak po pewnym czasie przypadkowo trafiasz na osobę bez której nie wyobrażasz sobie teraz życia. Chodź dzielące kilometry były nieco przeszkodą, ale nie sprawiło to, że nie można dokonać rzeczy niemożliwych, gdy się czegoś chce. Taka osoba jest dla Ciebie bardzo ważna. Jest osobą za którą poszedłbyś/poszłabyś na koniec świata. Morał tego wszystkiego? Hmm... Nie trzeba się poddawać po porażkach, tylko wstać otrzepać tyłek, zapomnieć i cieszyć się szczęściem jakie ma się obok siebie. Jednak miłość nie jest tylko w filmach i tanich lekturach, prawda? Warto to zapamiętać.
Leżeliśmy sobie na rozłożonej kanapie, pod kocykiem i oglądaliśmy TV. Usłyszałam dźwięk przychodzącego sms. Przekręciłam głowę w stronę Justina. Spytałam ruchem głowy, kto to.
-Scooter. Muszę najpóźniej jutro wieczorem być w Stratford, bo mam sesje zdjęciową. - jęknął.
-Przecież ty to lubisz. - powiedziałam.
-No tak, ale myślałem, że możemy pobyć tu dłużej. - zaciął się. - Jutro o 10 zaprowadzisz mnie pod ten teatr. - uśmiechnął się.
-O 10? Tam ludzi nie będzie. - odpowiedziałam.
-Zobaczymy, jak nie to nie, trudno. I tak zagram. - wystawił mi jęzor a ja się zaśmiałam. Ja już zrobię tak, żeby były Beliebers. Będzie szczęśliwy.
Wieczorem Justin poszedł wziąć prysznic ja weszłam na Twittera. Dodałam takiego Tweeta:
#PolishBeliebers jutro, 10, Teatr Wielki w Łodzi!!! #supriseNapisałam po polsku. Automatycznie kilkaset RT, Fav i pytań, jaka niespodzianka. Uśmiechnęłam się do siebie i położyłam wygodnie na wyrku. Leżałam sobie na boku i już prawie usnęłam, gdy poczułam uginanie się materaca. Justin przytulił się do mnie od tyłu i pocałował w ucho.
-Dobranoc Księżniczko. - szepnął a ja uśmiechnęłam się delikatnie.
Poczułam się tak błogo, że aż usnęłam.
Obudziło mnie... mniejsza, wydawało mi się, że mam coś na buzi. Otworzyłam oczy i centralnie przede mną była twarz Justina.
-Ile tak stoisz? - spytałam i ziewnęłam.
-Trochę.
-Ile?
-Może z pół godzinki. - uśmiechnął się słodko.
-Nie mogłeś mnie obudzić? - żachnęłam.
-Nie mogłem, tak słodko spałaś. - cmoknął mnie w nos.
-Wybaczam – zaśmiałam się.
-No to możesz się ubierać – uśmiechnął się szeroko.
-A to dlaczego? - na mojej twarzy pojawił się grymas.
-Jest 8 a znając życie jeśli będziesz chciała się fajnie ubrać i ładnie umalować to zajmie Ci to z godzinę. A pod teatrem chcę być z godzinę przed 10. - wystawił mi język a ja go ugryzłam. - Auć. - powiedział sepleniąc. - Jak ja im zaśpiewam?
-Będzie dobrze. - cmoknęłam go w usta i przekręciłam go tak, że leżał pode mną.
-Mmm... - oblizał wargę. Spojrzał w moje oczy, usta a później zjechał niżej. Powędrowałam za jego wzrokiem i zatrzymałam się na swoich piersiach. Spojrzałam znowu na niego i uniosłam brew uśmiechając się zadziornie.
-Nie tym razem, kochanieńki. - cmoknęłam go w usta i zeszłam z niego.
Zaśmiał się i podniósł na łokciach. Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Zrobiłam mu na przekór i ogarnęłam się w pół godziny. Powiedział, że jest zdziwiony, ze wyrobiłam się w pół godziny. Na dodatek tak seksownie wyglądając. Dostał ode mnie poduszką. Kocham tego wariata. Jest niemożliwy. Byłam ubrana dzisiaj w koszulową, łososiową bluzkę i szorty z wysokim stanem. Wyglądałam ładnie, nie powiem. Ale bez przesadyzmu.
15 minut przed dziesiąta byliśmy już pod teatrem. Na nasze szczęście nie było jeszcze tłumu.
Przedtem zajechaliśmy po Sylwię i wzięliśmy od niej gitarę. No i oczywiście ją, bo jakby to było gdyby ona nie pojechała! No masakra jakaś haha. Ona jest pokręcona jakaś. Dobrze, że dzisiaj nam nie zemdlała na widok Juju. Byłyby jaja. A wracając do rzeczywistości...
Justin usiadł na schodach teatru, wziął gitarę w rękę i zaczął ją nastrajać. Dzięki bogu, Syka była lewo ręczna, bo inaczej nie dobrze by mu się grało. Podałam mu jeszcze butelkę wody na co cmoknął mnie w usta. Puściłam mu oczko i pokazałam, że trzymam kciuki.
Powoli zbierali się ludzie. Było ich coraz więcej i więcej. Boże, skąd oni się tu wzięli?!
Justin miał jeszcze kaptur na głowie i głowę miał schyloną, więc nikt go nie mógł poznać.
-Kto to? O co tu chodzi? - spytała jedna, ładna brunetka. Spojrzałam na nią i się uśmiechnęłam.
-Nie spodziewałam się, że podczas zlotu Victoria, mogłaby coś napisać o niespodziance w Polsce! - powiedziała druga i patrzyła się na Biebera.
-Cześć. - podeszłam do nich i powiedziałam oczywiście po polsku.
-O matko! To Victoria Beadles! Jezuuuuu! Aaaaaaaaaaa!!! - zaczęły piszczeć.
-Ciicho. - zaśmiałam się.
-Mogę autograf? - spytała druga.
-Spokojnie, nie dla mnie tu jesteście. - puściłam im oczko a one spojrzały po sobie. Od Justina od kilku sekund zaczęła lecieć muzyka.
-Czyli to znaczy, że...? - nie dokończyły, bo Justin zaczął śpiewać.
-Tylko, spokojnie. - pokiwały głowami, że zrozumiały.
Justin zaczął śpiewać i po chwili zdjął kaptur i pisk. Nie no, Beliebers są mocne. Muszą go naprawdę kochać. A tak swoją drogą, to bardzo dużo przyjechało na ten zlot. Jestem pod wrażeniem, serio.
Bieber zaśpiewał kilkanaście piosenek a potem robił sobie zdjęcia z dziewczynami. Sorki, byli też BoyBelieberzy, bodajże z 6? ale byli. Hehe. Powiem, że przystojni i bardzo podobni do mojego chłopaka, ekhem narzeczonego. Jezuuu... mój narzeczony, Justin Drew Bieber, czy to nie brzmi zajebiście?! Hahah tak, odbija mi. Dobra, Tori, wdech, wydech.
Wróciliśmy jeszcze do mieszkania Sylwii, żeby spakować wszystkie rzeczy, które zostały i pojechaliśmy na lotnisko. Musieliśmy już wracać a ja nawet nie zobaczyłam się z Conorem i Kasię. Grr... No ale, może się jeszcze nie długo jakoś spotkamy. Pokazywałam wam wgl jak wygląda Con? Nie, a to przepraszam. To zdjęcie Conora. Przystojny, c'nie? Kasia ma szczęście, że go spotkała.
W domu byliśmy o 20. Gaba i Chrisiak się zdziwili, że wróciliśmy dzisiaj. Justin wytłumaczył im, że ma jutro sesję z rana. Zaraz potem mój braciszek zaczął nawijać o niespodziance i, że nie wiedział, że PolishBeliebers są takie ładne. Zaśmiałyśmy się z Gaby z niego. Ona potem udała obrażoną. Spytałam się ich gdzie Jacob, Gabriella odpowiedziała, że jest u nas i powinien już spać. Spojrzałam na walizki a potem na Jussa. Uśmiechnął się i przytaknął głową. Odwzajemniłam gest i poleciałam na górę. Delikatnie otworzyłam drzwi i spojrzałam na małego Biebera. Podeszłam do łóżeczka a ten mały łobuziak miał otwarte oczka i bawił się misiem.
-Cześć młody. - wzięłam go na ręce, pocałowałam w policzek i przytuliłam.
Uśmiechnął się i zaczął bawić moimi włosami. Śmiałam się z jego min. Było mi zajebiście. Muszę się do tego przyznać. Jestem najszczęśliwszą kobietą na ziemi!


-Victoria! Skup się! - krzyknął Mike i musiałam od początku nagrywać piosenkę.
-Ale ja już nie mogę! - wydarłam się na tyle ile umiałam, bo bolało mnie gardło.
-Dobra, 5 minut przerwy! - zarządził a ja wyszłam z pomieszczenia zostawiając słuchawki na mikrofonie. Miałam w dupie czy spadną i się popsują czy nie. Teraz jedyne co mi się chciało to szklanka wody i kanapa. Źle się czułam.
Wlałam sobie wodę w szklankę i wypiłam jednym duszkiem. Siedziałam na kanapie z drugą szklanką wody i tabletką aspiryny. Łyknęłam ją i popiłam cieczą. Poczułam uginanie się materaca. Spojrzałam w prawo.
-Mała, co jest? - Anahi pogłaskała mnie po głowie.
-Boli mnie gardło, jest mi niedobrze, chce mi się spać i chyba mam gorączkę.- powiedziałam na jednym wdechu i upiłam łyk. Any przyłożyła rękę do czoła.
-Kobieto! Jaka ty jesteś gorąca! - przeraziła się. - Natychmiast jedziesz do lekarza albo wracasz do domu!
-Anahi... - zaczęłam cicho. Popatrzyła na mnie takim wzrokiem.. - daj se siana. Dam radę. Musimy dokończyć dzisiaj tą piosenkę.
-Mam zadzwonić po Justina? - zmrużyła oczy.
-Nie. - wstałam. - idziemy nagrywać piosenkę. - powiedziałam najnormalniejszym głosem, na jaki było mnie w tamtej chwili stać.
-Niech Ci będzie. Ostrzegałam Cię. - pogroziła mi palcem a ja lekko się uśmiechnęłam.
Nagraliśmy. Nagraliśmy! Z ledwością, ale się udało! Gardło mnie tak boli, że z ledwością mówię. MASAKRA! Ale wolałam, nagrać to teraz niż potem mieć wyrzuty sumienia, że piosenka nie wyszła na czas. Boli mnie gardło, ale warto było. Mike ma jeszcze coś tam poprawić, bo nie dociągnęłam. Trudno, aby wyszło.
Wróciłam do domu. Nikogo nie było. Pusto i ciemno jak w dupie u murzyna. Istny raj. Cisza, spokój. Raj na ziemi.
Zdjęłam płaszczyk, buty i poszłam na górę opierając się o poręcz. Było mi niedobrze. Zebrałam wszystkie swoje siły i wbiegłam jak najszybciej na górę. Zwymiotowałam. Najnormalniej się zrzygałam. Ja pierdzielę! Oby to nie było to co ja myślę! Nie wytrzymałabym tego.
Ale może po prostu się czymś zatrułam? Starałam sobie przypomnieć co ja takiego jadłam, ale doszłam do wniosku, że nic. Właśnie, nic. Ale to przecież, nie miałabym co zwymiotować...
Zamknęłam muszlę, spuściłam wodę i umyłam zęby. Wróciłam do sypialni i położyłam się na łóżko. Wzięłam poduchę i przytuliłam się do niej. Popatrzyłam przez okno. Miałam widok prosto na basen. Swoją drogą, kiedy ostatni raz go używaliśmy? Nie mam pojęcia, ale nie miałam ochoty się nad tym zastanawiać. Patrzyłam się na kolorowy obraz za szybą. Spytacie dl kolorowy jak jest lipiec. Właśnie nie, jest już październik, jestem z Justinem rok i 5 miesięcy a Jacob już pół roku. Czas strasznie szybko leci ale trzeba się z nim uporać.
Mam wrażenie, że oddalamy się z Jussem od siebie. On strasznie dużo pracuje i przygotowuje się do #JournalsTour a ja prawie cały czas siedzę w studiu i nagrywam. Swój cały wolny czas staram się spędzić z Jake'iem. Z Justinem widuję się rano, albo i nie, i w nocy. Mówił coś o przerwie od mediów w 2014 roku. Wątpię czy mu się to uda. Nie jestem do tego zbytnio przekonana.
Mam dość tego ciągłego życia w biegu. Jak nie tu to tu. Ale... takie życie wybrałam. Lubię to co robię i kocham moich bliskich. Jednak... trudno złączyć te dwie „sprawy”... 
__________________________________________________
Hej :3 Obiecałam, że będzie dzisiaj, więc jest ;3
Mam nadzieję, że wam się podobał ;) I się fajnie czytało :)
Nie wiem, czy mi się udał czy spieprzyłam, ale myślę, że mimo wszystko jest w miarę ^^
Jak myślicie, to opowiadanie będzie miało szczęśliwy koniec? 
Victoria z Justinem będą żyli długo i szczęśliwie...?
Love u all! <3

sobota, 28 grudnia 2013

Libster Award! Agaiiiin xD ^^


A więc nominacja do Liebster Awards jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za dobrze wykonaną robotę. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów, informujesz ich o tym, oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga który cię nominował.


Dziękuję Patrycji, Julii i Weronice  ! <3 Kocham was dziewczyny! <3

Ileż można ?! nie no ogarnijjjjcie XD ale schlebia mi, schlebia :3 Dziękuję wam! :***
Tylko, od razu mówię, że nominuję 11 blogów a nie 33 xD 


Pytania od Julii:


1.Ile masz lat?
14 :3 

2.Jak mówią do ciebie znajomi?

Sylwia, Syka, Sylwuś, Sykuś xD różnie ;)

3.Ulubiona piosenka?
hmm... zależy xd Jb to Be Alright, 1D to Over Again, a tak ogólnie mam fazę na Unconditionally Katy Perry ;) <3

4.Ulubiony cytat?
"Never Say Never" "Believe" <--- JB <3
"Nieobecność sprawia, że serce rośnie w czułość" <--- Zayn Malik <3 

5.Opisz siebie w jednym zdaniu?
wariatka xD 

6.Jakie jest twoje największe marzenie?

pójść na koncert idoli <3

7.Jakie miasta chciała byś odwiedzić?

Londyn, Stratford, LA ;) <3

8.Co byś chciała w sobie zmienić?

mogłabym schudnąć xD 

9.Kim chciała byś być?

Perrie *.* ^^

10.Ulubiona książka?

"Intruz", "Saga Zmierzch", Cykl "Harry'ego Pottera", "Alibi na szczęście" <3

Pytania od Patki:
1) Co bys wybrala: milosc,przyjazn,rodzina?
rodzina, w rodzinie jest i miłość i przyjaźń :3

2)Ile czytasz blogów o Justinie?
szczerze? to mało :/ macie jakieś fajne? :)

3) Masz jakiegoś zwierzaka?
dwa psy i 3 koty xD 

4) Z czego bierzesz inspiracje do pisania?
piosenki <3

5)Piszesz tylko o Justinie?
nie :p  pisze też o chłopakach z 1D ;) a ogólnie to Zayn :3

6)Czytasz moje blogi?
no raczej! nie mogłabym nie czytać! <3 ja je kocham <3

7)Ulubione swieto?
Boże Narodzenie, moje urodziny ^^

8) Wakacje czy ferie?
wakacje *.*

9) Moze czy gory?
może <3

10)Sukienka/spodniczka czy jeansy?
jeansy, zdecydowanie :D 

11)Jak najczesciej sie witasz i zegnasz?
cześć :D , papapa :*  

Pytania od Werki :
1 . Ulubiony kolor .?
fioletowy, czerwony, niebieski :3

2 . Ulubiona piosenka Justina .?
Be Alright <3

3 . Za co cenisz Justina .?
za jego talent, uczciwość i za to, że pomaga wszystkim na tyle, na ile go stać :) Jest dobrym człowiekiem i to widać <3

4 . Kim dla Ciebie jest Justin .?
Idolem, a przede wszystkim normalnym chłopakiem, który spełnił swoje marzenia, tylko i wyłącznie talentowi i wytrzymałości :3

5 . Do jakiego kraju chcesz wyjechać .?
Ameryka, Wielka Brytania :p

6 . Masz swoją drugą połówkę .?
niee... ale jest taki jeden chłopak xD ^^

7 . Ile masz lat .?
14 :P

8 . Idziesz na Believe Move 3D .?
właśnie nie :/ jestem wściekła, że nie idę -,- 

9 . Masz rodzeństwo ( jeśli tak to ile i jak mają na imię w jakim są wieku ) .? Jeśli nie masz to 
czy chciałabyś je mieć i ile .. + starsze czy młodsze .?
mam siostrę, starszą, ma na imię Ewelina :D 

10 . Jakieś plany na przyszłość .?
nope xD żyję teraźniejszością ;)

11 . Największe marzenie .? + marzenie które się spełniło lub chciałabyś aby się spełniło .?
spotkanie idoli <3

Ile pyytaaaaań o.O :D 


To blogi, które nominuję :p
1. http://epicevillove.blogspot.com/ masz, za karę xD 


Ey serio, DAJCIE MI JAKIEŚ FAJNE BLOGI Z OPOWIADANIAMI, bo ja nie mam co czytać! :( jak macie to podajcie w komie :3 
Dzięki :*

A teraz pytania ode mnie :
1. Kochasz denerwować ludzi?
2. Ile masz lat?
3. Co dostałaś pod choinkę? <taa twórcze xd?
4. Piosenka, którą masz na telefonie, ale nigdy prze nigdy jej nie usuniesz?
5. Twoje ulubione słowa, które wypowiedział Twój idol?
6. Masz Twittera? 
7. Jak tak to podasz nazwę? xD 
8. Co sądzisz o moim opowiadaniu?
9. Masz jakiegoś fajnego bloga, który by mi się spodobał? (podaj :3 )
10. Co teraz robisz? 
11. Ulubiony film? 

Jestem mega twórcza nie ma co xD 
Jeszcze raz wam dziewczyny DZIĘKUJĘ za nominację! <3
KOCHAM WAS! :3

A co do rozdziału... to hm... myślę, że będzie najpóźniej w poniedziałek :) Połowę mam już napisaną, więc powinno być w pon albo w niedzielę wieczorem <3

Love u all!!! <3

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 52 "12 lat, Avon Theatre, gitara, schody, butelka wody."

-Co tam porabiacie? - spytałam i weszłam w głąb pokoju.
-O hej Vic. Długo tu jesteś? - spytał Justin z uśmiechem na ustach.
-Kawałek. - przywitałam się z dzieciakami i usiadłam obok Jake'a.
Oglądaliśmy bajkę przez godzinkę, no może troszeczkę dłużej. Zjedliśmy śniadanie i wróciliśmy przed telewizor. Justin trzymał Jacoba na kolanach a ja Melanie.
Cały dzień spędziliśmy na leciuchowaniu. W studiu mam być dopiero w środę za tydzień a jest wtorek. Mia i Scoot chcą zobaczyć jak pójdzie z Naturally i dopiero będziemy nagrywać następną piosenkę. Tak więc, mam tydzień wolnego. Myślałam, żeby odwiedzić sierociniec. Przez ten sen stęskniłam się za dziewczynami i dzieciakami. Albo pojechać do Polski i spotkać się z Sylwią i Eweliną. Byłoby naprawdę super. A jak bym się jeszcze z Kasią i Conorem spotkała to już w ogóle.
-Juuuustin? - spytałam. Leżeliśmy na łóżku. Była dopiero 17, więc nie było późno.
-Hmm?- bawił się moimi włosami.
-Co byś powiedział, gdybyśmy pojechali do Polski? - spojrzałam na niego.
-Kiedy? - zdziwił się. Uśmiechnęłam się szeroko, ale niepewnie. - Dzisiaj? - wytrzeszczył oczy.
-Dlaczego nie? No zrób coś dla siebie. Bez powiadamiania Scootera, prasy. Nooo plis, plis, plis. - usiadłam i patrzyłam na niego.
-Jeśli bym się zgodził... to gdzie byśmy spali? - zapytał.
-Co powiesz na Łódź? - wyszczerzyłam się do niego. - Sylwia... kojarzysz tą dziewczynę, z którą gadałeś na skype? - pokiwał głową. - No i oda ma puste mieszkanie i ja mam do niego klucze. - wystawiłam mu język a on wstał i podszedł do szafy. - Co ty robisz? - uniosłam brew.
-Nie widać? Pakuję się, w końcu jadę do Polski. - puścił mi oczko a ja się zaśmiałam.
-Dzięki, dzięki, dzięki! - skoczyłam na niego, oplotłam go nogami w pasie i pocałowałam długo.
-Mrrr... - zamruczał. - a może tak przełożymy wyjazd na jutro? - spytał z cwaniackim uśmieszkiem.
-Nie. - cmoknęłam go krótko w usta i zeskoczyłam z niego.
-Ehh... - westchnął a ja się zaśmiałam.
-No może w Polsce... jak będziemy sami. - powiedziałam i poszłam do garderoby. Usłyszałam jeszcze chichot Justina.
Tak chciałam jechać do Polski, że byłam gotowa w niecałą godzinę. Szybciej niż Justin, bo on się nie mógł zdecydować jakie ciuchy wziąć, bo co jeśli spotka swoje fanki. Gdybym miała takie problemy z ciuchami, to byłoby idealnie. Pomogłam mu i poszliśmy pożegnać się z domownikami. Gaby z chęcią się zgodziła zaopiekować Jacobem, przez te kilka dni. Podziękowałam jej, a ona kazała pozdrowić wszystkich znajomych, których zobaczę. Christian natomiast współczuł Justinowi. Dlaczego? Bo po ostatnim koncercie w Polsce, Chris nie wiedział jak on wytrzyma z PolishBeliebers.
Justin założył duże ciemne okulary, opuścił grzywkę luzem, nałożył fullcap na łeb, kurtkę z kapturem i workowate spodnie. Szczerze? Gdybym nie widziała go na co dzień, wątpię czy bym go rozpoznała.
Na lotnisku byliśmy wpół do 19. Cieszyłam się jak głupia. Kupiłam dwa bilety z Kanady do Polski. Odwróciłam się w stronę Jussa z biletami a ten widząc mój zaciesz, sam się uśmiechnął.
Na odprawę i do samolotu, prawie cały czas szedł ze spuszczoną głową. Chociaż nie było żadnego paparazziego, wolał nie ryzykować rozpoznania.
Lecieliśmy ponad 11 godzin. Można powiedzieć, że cały lot przespałam. Przed 8 rano, środa byliśmy w Łodzi. Znowu to Polskie powietrze. Hmm... Fajnie. Znowu to samo otoczenie.
Postanowiliśmy się przejść. To nie było daleko. Jakieś kilkaset metrów. Zabraliśmy nasze bagaże i wyszliśmy z terenu lotniska. Trzymaliśmy się za ręce. Przed naszym blokiem, napotkałyśmy się na dwie dziewczyny. Obie zlustrowały Justina.
-Ty, patrz. To chyba BoyBelieber. - wątpię, żeby Juss zrozumiał co gadają, ale jak usłyszał dwa ostatnie słowa uśmiechnął się lekko.
-Aaa- brunetka pisnęła. - Jezu, oni idą do naszej klatki.
-Dobra, ogarnij. - blondynka popchnęła drugą do przodu, śmiejąc się. Miały może po 16-17 lat.
Weszliśmy do mieszkania. Od razu naszły mnie wspomnienia. To właśnie tutaj lokowałam z Gaby gdy byłyśmy na wymianie. Nie jest to jakieś ogromne, luksusowe mieszkanie. Można powiedzieć, że jest to coś na kształt kawalerki. Dwa małe pokoje, kuchnia z salonem i łazienka. Nic specjalnego, ale za to zajebiście miło się tu przebywało.
-O czym one mówiły? - spytał i odstawił walizki do większego pokoju, w którym było większe łóżko.
-O tym, że prawdopodobnie jesteś BoyBelieberem i, że będziesz mieszkał na tej samej klatce. - zaśmiałam się.
-Wow. Pierwsze fanki. - zaśmiał się i usiadł na kanapie. - Ładnie tu. - spojrzał na mnie i poklepał miejsce obok siebie. Podeszłam do niego ale usiadłam mu na kolanach. - To rozwiązanie bardziej mi się podoba. - zamruczał mi do ucha. Zaśmiałam się.
-Jak Ci się podoba w Polsce? - spytałam.
-Z tego co widziałem jest naprawdę pięknie. Pamiętam multum Beliebers na koncercie. Wiesz co mi się wtedy najbardziej podobało?
-No co takiego? - uśmiechnęłam się.
-Nicole. - powiedział.
-Ejj! - walnęłam go w ramię a on się zaśmiał.
-A tak na poważnie, akcja z serduszkami. To było coś niesamowitego... coś niewyobrażalnie pięknego... Biało-czerwona flaga i to jeszcze przy Believe. Jestem ciekaw jak one to zrobiły. Jak one wszystkie zmówiły się, kto ma przynieść jakiego koloru serduszka... - dodał a ja odchrząknęłam. - Wiesz coś o tym? - zmrużył na mnie oczy.
-Wiesz, że istnieje coś takiego jak Facebook i Twitter? - zapytałam.
-No nie, wcale. - powiedział z sarkazmem.
-No to teraz wiesz jak. - zaśmiałam się. Uniósł brew do góry. - Boże, z kim ja żyję. - miałam ochotę strzelić facepalm. - Wziąłeś laptop?
-Ja bym nie wziął? Phi.. - prychnął, zdjął mnie ze swoich kolan i poszedł do pokoju. Po chwili wrócił z urządzeniem na kanapę. Wzięłam od niego i włączyłam. Po kilku chwilach zalogowałam się na FB. Wpisałam „Ohh Justin ;3”. Wyskoczyła mi stronka i kliknęłam ją.
-Patrz. - podałam mu laptop. - Ponad 60 tysięcy lajków. Większość, prawie wszyscy to PolishBeliebers. - pokazałam mu jeszcze kilka stronek a jemu oczy powychodziły na wierzch.
-Mam AŻ tylu fanów w Polsce? - spytał nie dowierzając.
-Nie w Grenladnii, wiesz? - spytałam używając sarkazmu.
-No przestań. - mruknął. - Wiesz co? - spytał.
-Co?
-Jest tu jakiś teatr? - zadał kolejne pytanie a na jego twarzy pojawiał się uśmiech.
-Co ty kombinujesz? - patrzyłam na niego.
-Sylwia ma gitarę? - jejuu... czemu on zadaje tyle pytań?
-Tak. Uwielbia na niej grać. Ejj.. powiesz mi co ty chcesz zrobić? - złapałam go za rękę, gdy wstał.
-Niespodziankę. Dla PolishBeliebers. - puścił mi oczko.
-12 lat, Avon Theatre, gitara, schody, butelka wody. - wymieniłam po kolei a on pokiwał głową. - z tą różnicą, że masz 20 lat. - uśmiechnęłam się do niego. - Jesteś najcudowniejszym facetem pod słońcem. Kocham Cię, wiesz? - objęłam go rękami w pasie i patrzyłam mu się w oczy. Musiałam zadrzeć głowę do góry, bo był „trochę” ode mnie wyższy.
-Wiem. - zaśmiał się i założył mi kosmyk włosów za ucho. - Ale ja Ciebie bardziej, wierz mi. - uśmiechnął się i mnie pocałował.
Siedzieliśmy z godzinkę na kanapie i oglądaliśmy filmy na TV. Włączyłam jakiś amerykański film.
W międzyczasie napisałam Do Sylwii żeby przyszła do jej mieszkania. Nic jej nie powiedziałam.
Bałam się, że zapomniała angielski przez ten czas. Ale może nie. Z Justinem powinna się dogadać, bo razem z Gaby uczyłyśmy ją. W szkole mieli podstawy, takie jak dogadać się jak gdzie dojść, czy coś podobnego a my ją poduczyłyśmy, tak, żeby mogła się dogadać na co dzień. Szło jej dobrze, całkiem dobrze i mam nadzieję, że z Eweliną poćwiczyły sobie trochę.
-Sylwia! - krzyknęłam kiedy otworzyłam drzwi.
-Tori! Jezu jak my się długo nie widziałyśmy! - przytuliła mnie mocno. Spytacie skąd wie, że Victoria? Utrzymujemy stały kontakt ze sobą i takie rzeczy musi wiedzieć na sto procent.
-Nooo. - w oczach miałam łzy. - Ile to już lat?
-3. - odpowiedziała i się uśmiechnęła.
-Mam dla Ciebie niespodziankę. Wchodź. - weszła w głąb mieszkania. - Chodź! - powiedziałam głośniej.
-Gaba z Tobą przyjechała? - zmarszczyła czoło. Zaprzeczyłam głową i uśmiechnęłam się.
-Cześć. - powiedział Justin.
-O matko! Trzymajcie mnie, bo ja zaraz zwariuję! Czekaj, ja już zwariowałam! Justin Bieber stoi przede mną! Ja mam chyba jakieś zwidy! - zaczęła nawijać a ja się śmiałam jak głupi do sera. W pewnym momencie spojrzała na mnie, na Justina i prawie upadła. Justin skoczył od razu i ją złapał.
-Sylwia! - Juss położył ją n kanapie a ja próbowałam ją ocucić. Otworzyła oczy.
-Gdzie ja jestem? - spytała. - Śniło mi się, że widziałam JB. - powiedziała niemrawym głosem. Justin się zaśmiał.
-Schowaj się, bo znowu nam zemdleje! - powiedziałam do Justina.
-Ok,ok. - zaśmiał się i oparł się o futrynę drzwi.
-Tak, myśl, że on Cię nie zauważy. - mruknęłam.
-Do kogo ty tak gadasz? - spytała i podniosła się.
-Do... Syka, tylko wiesz, że to nie był sen? - przygryzłam dolną wargę.
-Co ty pierdzielisz? Jakby Justin miał przyjechać do tej dziury, beż żadnego koncertu to byłby szum jak nie wiem.
-No właśnie nie. Dobra, chodź, może nie zemdleje drugi raz. - spojrzałam na niego. - Na pewno, dawaj. - uśmiechnęłam się.
-Znasz angielski? - spytał Sylwii. Ona z szeroko otwartymi oczami pokiwała twierdząco głową. - To.. Jestem Justin. - podał jej rękę.
-Wiem kim jesteś. Jesteś Justin Drew Bieber, syn Pattie Mallette i Jeremy'ego Biebera. Urodziłeś się w Londynie, w stanie Ontario, 1 marca 1994 roku o godzinie 12.56, po porodzie zostałeś owinięty w fioletowy kocyk a przebywałeś w sali num... - mówiła nerwowo a Bieber zatkał jej usta dłonią.
-Wystarczy. - zaśmiał się a ona pokiwała po raz kolejny głową.
-Zaparzę Ci herbatę. - powiedziałam do koleżanki i wstawiłam wodę na herbatę.
Powtórka z rozrywki. Czuję się tak jakbym drugi raz przeżywała chwilę, jak wtedy kiedy Julia pierwszy raz spotkała Justina. W sumie można było powiedzieć, że tak było. Cieszyłam się, że spotkała swojego idola na żywo, na osobności, a nie na koncercie. Spełniło się jedno z jej marzeń.
Cały czas od tej 13 do 17 przegadaliśmy. Więcej ona i Justin nawijali a ja przypatrywałam im się i słuchałam z kubkiem gorącej herbaty. Fajnie było widzieć, ten szeroki, szczery, bardzo szczery uśmiech na jej twarzy. Myślałam, że większego nie można mieć of Gaby, gdy Chris jej się oświadczył. A jednak, czasami można.
Sylwia poszła około 18. Później z Justinem uwaliliśmy się na łóżko i leżeliśmy w ciszy. Nie, to nie była tak dręcząca cisza. Ona była taka... special. Była przepełniona miłością, troską, szczęściem, wszystkim co pozytywne. Mówię poważnie. Jest najważniejszą osobą w moim życiu. Noo, może nie. Justin i Jacob są na pierwszym miejscu.
Gadaliśmy, śmialiśmy się, leżeliśmy w ciszy, całowaliśmy. Było cudownie, nikt nam nie przeszkadzał. Nie wiem jak Justin ale ja usnęłam trochę przed 22.
Na drugi dzień obudziłam się około 9. Jb słodko i mocno chrapał a ja wydostałam się z jego uścisku i poszłam się ogarnąć. Gdy to skończyłam wyglądałam mniej więcej tak:
Na śniadanie zrobiłam naleśniki z bitą śmietaną i owocami. W pewnym momencie poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Automatycznie się uśmiechnęłam.
-Cześć. - zamruczał mi do ucha a mnie przeszły przyjemne dreszcze. Zachichotał.
-Hej. - odpowiedziałam.
-Co tak ładnie pachnie? - spytał podkradając truskawkę.
-Naleśniki. Siadaj. - pokazałam na wysepkę i to zrobił. Postawiłam talerz pełny naleśników i usiadłam naprzeciwko niego.
-Mmm... pychota. - oblizał usta i wziął się za jedzenie.
Śmiałam się z niego jak głupia. Stroił takie miny, że ja nie mogę. Karmił mnie a ja jego. Przy tym też się nieźle uśmialiśmy. Trochę się pobrudził.
Zjedliśmy śniadanie i ponagliłam go, żeby się ubrał. Chciałam mu pokazać ciekawe miejsca w Łodzi. Tu jest ślicznie. Pokazałam mu pobliski park. Ale poszliśmy też do centrum. Na nasze szczęście nikt go nie poznał. Po 4 godzinach łażenia, zaczęły go boleć nogi. Po 4 godzinach?! Serio? Jak idę na zakupy i chodzę 5-6 godzin to nie narzekam. No dobra, może to co innego, ale chciał zwiedzić miejsca w Polsce. W sumie, tylko Łódź, i to jeszcze nie całą. Ale w końcu w Polsce jest, right?
Musieliśmy wrócić do mieszkania, bo jęczał i jak zobaczył jakąkolwiek ławkę to na niej siadał a ja się z niego śmiałam.
Właśnie siedział na ławce w parku a ja stałam przed nim z założonymi rękami. Spojrzałam w górę. Zbierało się na deszcz.
-Justin nooo... - jęknęłam. - zaraz będzie padać.
-Daj mi odsapnąć. Ganiasz mnie po tym mieście z 10 godzin. - spojrzał na mnie.
-Po pierwsze, nie ganiam, bo sam chciałeś. Po drugie nie 10 godzin tylko 4. Po trzecie, zaraz będzie padać. - w tym momencie poczułam jak na moja głowę spadła kropla deszczu. - Weź rusz to swoje tłuste dupsko i chodź, bo rozpada się na dobre! - powiedziałam faktycznie tak było.
-Coś ty powiedziała? - spytał i wstał.
-Że się rozpada na dobre. - odpowiedziałam.
-Wcześniej. - powiedział a ja się chwilę zastanowiłam. Już wiedziałam o co mu chodzi.
-Że masz tłuste dupsko? - uniosłam brew do góry.
-Tak to nie będzie. Lepiej uciekaj, bo nie wiem co Ci robię. - zmrużył na mnie oczy a ja się zaśmiałam. - mówię serio. - powiedział to tak poważnie, że i ja spoważniałam. Zaczął się do mnie zbliżyć a ja uciekłam od niego. Rozpadało się. Byłam cała mokra! Jak będę chora, to wszystko przez niego!! W pewnym momencie mnie dogonił. Złapał w pasie.
-I co teraz zrobisz? - spytał kilka milimetrów od mojego ucha.
-No nie wiem, nie wiem. - odpowiedziałam a on przekręcił mnie, żebym stała twarzą do niego.
-Jaki mam tyłek? - spytał.
-Tłusty. - odpowiedziałam i próbowałam być poważne.
-Nie e, zła odpowiedź. Jaki? - uniósł brew do góry.
-Seksowny i zajebisty? - zapytałam i się uśmiechnęłam.
-No taka odpowiedź to mi się podoba. - zaśmiał się i spojrzał w moje oczy. - Miejmy nadzieję, że nie będziesz chora. - założył mi kosmyk włosów za ucho.
-Twoja wina. - uśmiechnęłam się zadziornie.
-Kocham Cię, wiesz? - uśmiechnął się tak zajebiście, że ja cię pierdzielę!! Omnomnom, po prostu.
-Ja Ciebie też. - odpowiedziałam i mnie pocałował. Mmmm... Lubię to!! Oderwał się ode mnie i popatrzył na mnie. Podniósł mnie do góry i zaczął kręcić. Śmiałam się jak głupia. Staruszkowie, którzy próbowali jak najszybciej schować się do domu przed deszczem, przechodząc obok uśmiechali się do siebie. Jedna pani do, jak przypuszczam, męża takie coś: „Pamiętasz jak my byliśmy młodzi?” on się do niej uśmiechnął, złapał za dłoń i pocałował w głowę. To się nazywa miłość. 
__________________________________________________________
:o
Najdłuższy EVER! <3 
Jak wam się podoba? :D 
Fajna niespodzianka, coooo? Chciałabym taką naprawdę *.*
Spodziewałyście się tego, że wyjadą do Polski? xD 
Nie zanudzam was juuuuuż :p 
Mam nadzieję, że miło się czytało ;) 
Love u all! <33

czwartek, 12 grudnia 2013

II Rozdział 51"Ty płaczesz! "


Przez następny tydzień było normalnie. Dom, praca, koncert, dom, Jacob, sen. Prawie na okrągło.
A tak poza tym, spotykałam się z JB. Tzn. on przyjeżdża, z podtekstem, że odwiedza syna.
W sumie nikogo nie okłamał, bo tak było. Jacob się tak cieszył, że ja nie mogę.
Siedziałam sobie, właściwie to siedzieliśmy z Justinem i Jacobem na kanapie oglądając jakiś film.
Byłam wtulona w Biebsa a Jake siedział u niego na kolanach. Uśmiechnęłam się.
Tak powinno być przez poprzednie 5 lat. Ale i tak nie jest idealnie. Gdyby Bieber nie był z Momsen byłoby zdecydowanie lepiej.
-Skarbie, co jest? - spytał Justin. - O czym myślisz?
-O wszystkim i o niczym. - odpowiedziałam.
-Przecież widzę, że coś jest nie tak.
-Wszystko jest ok, naprawdę.
-Dobra, nie naciskam – pocałował mnie w głowę.
-Chodzi o to, że powinno być tak przez te 5 lat. Tak jak teraz. Ty, Ja, Jacob. We trójkę, razem. - szepnęłam.
-Słońce... - przytulił mnie mocno.
-Okey, już jest okey. - uśmiechnęłam się lekko i odsunęłam się od niego. - Jesteśmy razem a to jest najważniejsze. No, jest jeszcze Taylor. - powiedziałam.
-Ale ona się nie liczy, liczycie się tylko wy. - spojrzał na Jake'a a potem na mnie lekko się uśmiechając. Cmoknęłam go w usta. - Spodziewasz się gościa? - spytał gdy rozległ się dźwięk dzwonka.
-Nie. - zmarszczyłam czoło i wstała.
-No to leć otwórz. - klepnął mnie w tyłek a ja roześmiana poszłam otworzyć.
-Co ty tu robisz? - przede mną stała Selena Gomez we własnej osobie!
-Właściwie to nie wiem. - wzruszyła ramionami a ja uniosłam brew. - Właściwie to chciałam Cie zaprosić na galę. - podała mi dwa zaproszenia.
-Dwa? - spytałam.
-Tak. Oba są z osobami towarzyszącymi. Jedno dla Ciebie a drugie możesz komuś dać. - uśmiechnęła się. - Ja już będę leciała. Pa.
-Cześć. - odpowiedziałam i zamknęłam za nią drzwi. Wróciłam do salonu.
-Kto to był? - spytał Justin.
-Selena. - powiedziałam.
-Po co? - zdziwił się. Pokazałam mu zaproszenia i się uśmiechnęłam. - Zaproszenie?
-Na galę. Mam dwa. Jedno dla mnie i osoby towarzyszącej i jedno mogę komuś dać. - usiadłam obok Justina z bananem na twarzy. - Dawno nie byłam na żadnej gali.
-Ja byłam ostatnio. Nuudy. - zaśmiałam się z niego.
-Jeśli ty będziesz, a znając życie będziesz na pewno. - zaśmiał się. - może być ciekawie. - puściłam mu oczko.
-Co masz na myśli?
-Hmm... ty jesteś z Taylor ale my się spotykamy. Może...
-Tajemnicze pocałunki. - powiedział i poruszył zabawnie brwiami a ja wybuchnęłam śmiechem.
-A jak nas przyłapią? - spytałam.
-Mogliby. - wytknął mi język.
Posiedział jeszcze trochę i pojechał do siebie. Zrobiłam Jacobowi obiad i usiedliśmy na kanapie.
On zajadał a ja mu się przyglądałam. Jest strasznie podobny do Justina.
Pooglądaliśmy bajeczki i Scooby Doo. Piszczał. No ludzie jak można, przy takiej bajce piszczeć? No ale to dziecko, niech mu będzie. Zaśmiałam się z niego i chciałam wyłączyć, ale mi nie pozwolił, tylko się we mnie wtulił i oglądał dalej. Pocałowałam go w głowę i oglądaliśmy dalej.
Poszłam spać koło 11. Byłam wykończona chociaż nie wiem czym. Położyłam się na łóżku i prawie automatycznie.
-Tori, ejj wstawaj, za godzinę masz być w studiu. - usłyszałam głos... Gaby?
-Co ty tu robisz? - spytałam zaspanym głosem.
-Mieszkam? - spytała zdziwiona. Cooo?! Podniosłam się i spojrzałam w prawo. Łóżeczko Jacoba? Co ono tutaj robi? Przecież od trzech lat już w nim nie śpi...
-Który dzisiaj mamy? - zapytałam i podniosłam się do pozycji siedzącej.
-20 lipca. - odpowiedziała.
-Rok.
-2013. Co Ci się stało? - spytała zmartwiona a ja opadłam na poduszki i położyłam ręce na twarz.
-Nie nic. Głupi beznadziejny sen. Jak ja się tu znalazłam?
-Justin Cię przyniósł. Usnęłaś jak siedzieliśmy na kanapie. - uśmiechnęła się.
-Gdzie on jest? - spytałam i wstałam.
-W kuchni.
-Dzięki. - powiedziałam i zeszłam na dół.
-Cześć skarbie. - Justin uśmiechnął się na mój widok.
-Hej. Daj telefon. - wyciągnęłam rękę w jego stronę.
-Po co Ci? - zmarszczył brwi.
-Potrzebny. No dawaj. - wyjął go z kieszeni i podał mi go. Od razu weszłam w kontakty. Nie było żadnej Taylor. Później w wiadomości, ale nie miał żadnego smsa od Taylor. Czyli faktycznie to był głupi sen. Z jednej strony. Uśmiechając się oddałam Justinowi telefon.
-A tak w ogóle to hej kocie. - musnęłam jego usta. Usiadłam na krześle obok krzesła w którym siedział Jacob. - Cześć szkrabie. - poczochrałam go po głowie a on się słodko zaśmiał.
-Głodna? - spytał Juss.
-A co masz? - spytałam.
-Naleśniki z nutellą. - uśmiechnął się dumnie.
-Dawaj. - zaśmiałam się a on mi zawtórował. - A Jacobowi już dałeś?
-Tak. - uśmiechnął się i podał mi talerz.
Jezuu.. jak ja się cieszę, że to był tylko sen. On mnie nie zdradził! Gdybym mogła to miałabym mega zaciesz na mordzie ale nie, bo wszyscy pytaliby się co brałam. Wolę nie.
O 10 byłam w studiu. Postanowiliśmy, że na razie ponagrywamy te piosenki, które napisałam jako pierwsze. Fajnie się nagrywało, Anahi i William mówili mi jak tu mam wyciągnąć, co robię dobrze a co źle. Byli zdziwieni kiedy mocno wyciągnęłam tekst. Nie mieli uwag, było czysto, jak dla nich. Dla mnie nie koniecznie, ale się nie spierałam. Nagraliśmy Naturally. Wyszło super. Mi się podobało baaardzo.
Do domu wróciłam kilka minut przed 19. Powiesiłam płaszczyk na wieszaku i weszłam do salonu. Od wejścia dało się usłyszeć śmiechy dzieciaków i ich ojczulków. Patrzyłam na nich aż w końcu sama się zaśmiałam. Wzrok Christiana i Biebera powędrował na mnie. Ten drugi, uśmiechnięty, skinieniem głowy. Przeszłam obok kanapy, nachyliłam się nad Biebsem i dałam mu buziaka w policzek.
Pobawiliśmy się z nimi trochę, bo niedługo dzieciaki pousypiały. Justin z Chrisem zanieśli Mel i Jake'a do pokoi. Braciszek został z Gaby u nich a Justin wrócił do mnie. Usiadł obok mnie na kanapie obejmując ramieniem. Oplotłam go ręką w pasie i wtuliłam w niego. Przez ten głupi sen, czuję jakbym go naprawdę 5 lat nie dotykała. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum. Są taki... inne. Nie mogę określić ich zapachu. Może to dlatego, że mieszają się z zapachem jego skóry.
-Co mi się tak przyglądasz? - siedziałam wtulona w niego, obecnie oglądamy jakąś komedie. - Mam coś na twarzy?
-No właśnie nie. - spojrzałam na niego. - Gdzie się pojawił ten słodki, najpiękniejszy uśmiech na świecie? - patrzył się na mnie tak intensywnym, zajebistym wzrokiem, że nie mogłam się nie uśmiechnąć. Gdy to uczyniłam, najpierw jego lewy kącik ust uniósł się do góry a zaraz drugi.

-Wiesz co, nawet jeśli będziesz żył sto lat, to chcę umrzeć jeden dzień przed Tobą. - powiedziałam.
-Dlaczego?
-Ponieważ nie zniosę ani jednego dnia bez Twojej obecności. - odpowiedziałam bez namysłu. Popatrzył na mnie a w jego oku tak jakby zakręciła się łezka. - Justin? - spytałam. - Ty płaczesz?
-Nie, oczy mi się tylko pocą. - powiedział i przetarł oczy.
-Ty płaczesz! - powiedziałam głośniej i się zaśmiałam.
Troszkę się na mnie pogniewał ale kiedy mu zaproponowałam pójście do sypialni od razu się zgodził z bananem na twarzy. To już wiecie co było? Hahah.
Następnego dnia obudziłam się przed 7,bo Jacob zaczął płakać. Wyplątałam się z uścisku Justina i podeszłam do łóżeczka. Uspokoiłam małego i położyłam go pomiędzy mną a Jussem. Przytuliłam go, pocałowałam w głowę i sama nie usnęłam dopóki on nie zasnął.
Później obudziłam się dopiero/aż(jak kto woli) o 10. No prawie przed 11. Jacoba przy mnie nie było na co się poderwałam. Justina też nie. Więc pomyślałam, że wziął małego. Mimo to od razu zeszłam na dół. Wszędzie było cichuteńko. Zmarszczyłam czoło i poszłam do salonu.
Chłopaki(Biebs, Jake) i Melanie oglądali bajki. Oparłam się o futrynę i patrzyłam jak Justin uśmiecha się sam do siebie, kiedy dzieciakom chodźmy na chwilkę, leciutko uniesie się kącik ust do góry.
Ciesz się małymi rzeczami, bo pewnego dnia okaże się, że nie są to małe rzeczy a najważniejsze w Twoim życiu. 
________________________________________________________________________
Hejo! 
Spodziewaliście się takiego obrotu akcji? ^^
Szczerze, to ja nie xD 
Mam nadzieję, że przyjemnie się czytało :) 
Love ya!!! <333