środa, 25 września 2013

II Rozdział 35 "I jak? Wszystko dobrze?"


Gdy je otworzyłam, zamurowało mnie, stała tam Caitlin Beadles we własnej osobie. Od razu zamknęłam drzwi. Zapukała jeszcze raz. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam je ponownie.
-Czego chcesz? - spytałam twardo.
-Pogadać? - zadała pytanie.
-Po co?
-Muszę Ci coś wyjaśnić.
-To proszę, mów – założyłam ręce na piersi i czekałam na jej odpowiedź.
-Przepraszam. Chodzi o to, że Justin niczemu nie zawinił. To ja go pocałowałam. On naprawdę Cię kocha – spojrzała na mnie. Z jej oczu biła taka prawda, że aż mogła porazić.
-I niby ja mam w to uwierzyć? - uniosłam brew do góry.
-Tak. To nie jego wina. Wybacz mu. Jemu zależy na Tobie, a Tobie na nim. - rozluźniłam się trochę.
-Tak – szepnęłam.
-To chyba wszystko. Jeszcze raz przepraszam. - uśmiechnęła się szczerze.
-Ta. Cześć
-Cześć – zatrzasnęłam drzwi i weszłam do salonu.
-Słyszeliście? - spytałam i usiadłam na oparciu od kanapy.
-Wszystko. - odpowiedziała Gaby. - Justin będzie za 10 minut.
-Gaby! - jęknął Chris.
-Następnym razem trzymaj język za zębami. - doradziłam jej. - idę do siebie.
-Dobra. - uśmiechnęła się krzepiąco a ja poszłam na górę.
Ogarnęłam szybko chusteczki higieniczne, które swoją drogą, walały się po całym pomieszczeniu, poprawiłam łóżko. Usiadłam na nim przy szafce nocnej. Stało na niej zdjęcie moje i Justina.
Przejechałam palcami po zdjęciu.
-Nadal tak może być – usłyszałam tak dobrze znany mi głos. Westchnęłam.
-Może – szepnęłam a on usiadł obok mnie.
-Amy, proszę, wybacz mi. Naprawdę to nie moja wina. Nie chciałem tego. Mogłem Ci tego nie mówić, ale wolałem, żebyś dowiedziała się ode mnie a nie z gazet. Przepraszam. - nie odzywałam się nic, tylko patrzyłam na zdjęcie. - Wybaczysz mi? - spytał błagalnym tonem.
-Yhym – mruknęłam.
-Co? - zdziwił się.
-Wybaczam Ci. Ale pod jednym warunkiem. - spojrzałam na niego, patrzyłam wprost w jego czekoladowe tęczówki.
-Pod każdym. - w jego oczach zaiskrzyły iskierki nadziei i szczęścia.
-Nigdy więcej mi tego nie rób – walnęłam go w klatkę i wtuliłam się w niego. Objął mnie.
-Nigdy więcej – powtórzył moje słowa i przytulił mnie mocniej do siebie.
Gdy się od siebie trochę odsunęliśmy, patrzyliśmy sobie w oczy i przybliżaliśmy nasze twarze. W końcu mnie pocałował.
-Kocham Cię – szepnął mi prosto w usta i znowu mnie pocałował.
-Ja Ciebie też – cmoknęłam go ostatni raz. Mieliśmy przyśpieszone oddechy.
Brakowało mi tego. Mimo tego, że pokłóciliśmy się wczoraj i nie widzieliśmy się tylko (niecały) dzień, to i tak dla mnie trwało to całą wieczność.
Spotkanie z Tobą, to najprzyjemniejsza chwila każdego dnia, bez której po prostu nie umiem zaznać radości, uśmiechu i szczęścia z życia. Jesteś dla mnie jak tlen, którego tak bardzo potrzebuję codziennie. Stałeś się słońcem mych dni, które widzieć tak bardzo pragnę.
Tak, to jest właśnie miłość. Ja tak myślę, a wy? Jak myślicie? Warto dać drugiej osobie szansę? Moim zdaniem tak. Jeśli bardzo mocno kochamy tą osobę, to warto. Pomimo wszystko starać się być szczęśliwymi, walczyć o tą, tak ważną w naszym życiu osobę.
Może z godzinkę później doszli do nas nasi przyjaciele.
-I jak? Wszystko dobrze? - Gaby spojrzała na nasze ręce.
-Tak – odpowiedzieliśmy razem i się zaśmialiśmy.
-Mówiłam! - spojrzała na Chrisa i wystawiła mu język. - Dawaj dolara – wystawiła do niego rękę.
-Masz, masz -podał jej, a ona chuchnęła i włożyła do tylnej kieszeni spodni. Miała na twarzy wielkiego banana.
-Zaraz, zaraz. Wy się założyliście? - spytał Justin.
-No tak. O to kiedy się pogodzicie – powiedział Christian.
-Ja mówiłam, że dzisiaj a Chrisiak, że jutro albo pojutrze – odpowiedziała Gabriella.
-A czego myślałeś, że tak późno? - zadał kolejne pytanie.
-Znając charakter Amy, przypuszczałem, że Cię trochę potrzyma, żebyś pocierpiał – zaśmiał się a ja mu zawtórowałam.
-I tak trzeba było zrobić – puściłam mu oczko i przybiłam z nim żółwika. Usiedli na łóżko.
Zaczęliśmy się śmiać i wygłupiać. Christian w tym momencie zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się w niebo głosy, a Justin i Gab z nas. Nie wspominaliśmy wczorajszego wydarzenia. Jest dobrze tak jak jest.
Justin został dzisiaj u nas na noc. Spał ze mną. Fajnie było obudzić się w takiej samej pozycji w jakiej się usnęło. Zwłaszcza przy takim facecie. Ach... żyć nie umierać! Po prostu.
O 10 rano zadzwonił mój telefon. JB podał mi go a ja podnosząc się do pozycji siedzącej odebrałam.
-Tak? Słucham – przywitałam się.
-Dzień dobry. Tutaj George Wolf. - przedstawił się.
-Dzień dobry panie Dyrektorze – uśmiechnęłam się. - O co chodzi?
-W tym roku w naszej szkole zorganizowana była wymiana uczniowska. Od nas z liceum wyjeżdża 5 osób i do nas przyjeżdża 5. Miałbym małe pytanko. Przenocowałybyście jedną osobę na tydzień?
-Oczywiście, z chęcią. Jak ma na imię i skąd pochodzi? - uśmiechnęłam się do telefonu.
-Eleonora Calder z Polski – Calder? To raczej nie Polskie nazwisko ale ok. Nie wtrącam się.
-Dobrze.
-To zapraszam dzisiaj do mnie na podpisanie dokumentów.
-Dobrze. Będę o 14.
-Dziękuję, do widzenia.
-Do zobaczenia. - rozłączyłam się.
-Kto to? - spytał Justin i bawił się moimi włosami.
-Wolf.
-Czego chciał?
-Czy nie przenocowałybyśmy przez tydzień dziewczyny z Polski. No to się zgodziłam. - uśmiechnął się.
-Fajnie – pocałował mnie w policzek. - Ale ja idę coś zjeść. - zaśmiałam się.
-Ja zaraz też dojdę – cmoknęłam go w usta a on wyszedł. 
Zeszłam z łóżka, poszłam po ciuchy i weszłam do łazienki. Przebrałam się, zrobiłam makijaż i rozczesałam włosy.
Wróciłam do pokoju, włożyłam telefon do kieszeni spodni i zeszłam na dół.
-Witam wszystkich – weszłam z uśmiechem na ustach.
-Cześć – odpowiedzieli równocześnie.
-Co macie dobrego do jedzenia? - usiadłam do Justina na kolana. On objął mnie w pasie.
-Kanapki – odpowiedział i podstawił talerz.
-I, że niby ja mam to sama zjeść? - spytałam i pokazałam na talerz.
-No co ty! Chciałabyś – zaśmiał się i wziął jedną kanapkę. Zawtórowałam mu.
Po śniadaniu przenieśliśmy się jak zwykle do salonu. Włączyliśmy TV i leciały jakieś programu, nuuudy.
-Gaby, nie pogniewasz się jeśli Ci powiem, że będziemy miały przez tydzień gościa? - spytałam i spojrzałam na nią niepewnie.
-Zależy kogo – odpowiedziała.
-Eleonorę, z Polski – dodałam a ona spojrzała automatycznie na mnie. Ma straszny sentyment do tego kraju.
-Z Polski – powtórzyła i uśmiechnęła się. - Nie. Pewnie, że może – puściła mi oczko.
-Uff... bo już wstępnie się zgodziłam.
-To dobrze. A ile ma lat?
-Nie wiem, dzisiaj dowiem się wszystkiego. A swoją drogą to gdzie Julia? - spojrzałam na nią i Chrisa.
-Wyprowadziła się.
-Jak to? Kiedy?
-Wczoraj. Nie chciała Ci hmm przeszkadzać. Powiedziała, że wpadnie kiedy indziej – uśmiechnął się Chris.
-Kurde... - westchnęłam. - przeprowadziła się do Maxa?
-Z tego co wiemy to tak.
-Dobra. Nie ważne. Grunt to to, żeby była szczęśliwa – spojrzałam na Justina i cmoknęłam go w usta.
15 minut przed czternastą zaczęłam zbierać się do szkoły. Boże, czuję się jakbym znowu musiała iść do liceum! Kurcze to były czasy. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Poszliśmy razem z Justinem. Fajnie było znowu zobaczyć Suzie, Georga i resztę pracowników. Heh, i ludzi, z którymi w miarę się za kumplowaliśmy.
Podpisałam dokumenty, dostałam zdjęcie tej dziewczyny. Jest naprawdę śliczna. Na zdjęciu a w realu pewnie jeszcze bardziej. Chodzi do 2 liceum więc ma 17 lat. Skończyła w lipcu.
Po powrocie do domu obie z przyjaciółką przygotowałyśmy dla niej pokój. Dałyśmy jej po Julii, myślimy, że będzie pasował.
Nazajutrz rano pojechałyśmy na lotnisko. Obie z uśmiechem na ustach wzrokiem szukałyśmy Eleonory. Gdy ją znalazłyśmy podeszłyśmy do niej.
-Cześć, Ty jesteś Eleonora Calder? - złapałam ją za ramię (stała tyłem) i powiedziałam po polsku. Odwróciła się. Na sobie miała białą bluzkę z Justinem Bieberem (heh), czarne rurki i kurtkę.
-Tak. A wy to... - zmrużyła oczy.
-Amy i Gaby – pokazałam na nią ręką.
-Cześć – uśmiechnęła się.
-Hej. To wy znacie Polski? - zapytała i się uśmiechnęła.
-Tak. Byłyśmy kilka lat temu. - odpowiedziała moja przyjaciółka.
-A gdzie?
-W Łodzi – zaśmiałam się. - A propo Łodzi... Byłaś no koncercie Biebera? - spytałam i pokazałam na jej bluzkę.
-No pewnie! - uśmiechnęła się szeroko.
-Zawtórowałyśmy jej i poszłyśmy do naszego samochodu. Włożyłyśmy bagaż do bagażnika i wsiadłyśmy do niego. Włączyłam radio i ruszyłam.
-Jak myślicie ? Spotkam go? - rozmarzyła się. Ja i Gaby spojrzałyśmy po sobie i stłumiłyśmy śmiech. pokazałam palcem, żeby siedziała cicho.
-A on przypadkiem nie zaczyna trasy? - spytałam w miarę normalnie.
-Jeszcze nie. Za 3 tygodnie, więc jeszcze powinien być w Stratford. - klasnęła w dłonie.
-To możliwe, że spotkasz – uśmiechnęłam się.
Do domu dojechałyśmy w 20 minut. Zaprowadziłyśmy ją do jej tymczasowego pokoju a same zeszłyśmy na dół.
Ja wyjęłam telefon i zadzwoniłam to Justina. Wytłumaczyłam mu jaka jest sytuacja i poprosiłam, żeby nie przychodził dzisiaj do nas. Zgodził się ale z niechęcią.
Spytacie się dlaczego Eleonora mnie nie kojarzy, jeśli chodzę z JB? Hmm... Poprosiłam Justina, że jeśli w jakimś wywiadzie albo jakiś paparazzi spyta się o to czy chodzimy, to żeby zaprzeczył i wytłumaczył, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Wiem głupie, ale nie chcę, żeby wokół mnie kręcili się fotoreporterzy. Zgodził się ze mną. Całe szczęście, że do sieci nie wyciekło żadne nasze zdjęcie. Chyba nie... Przynajmniej takiej grubszej afery nie było. Kilka razy widziałam artykuł o moim „rzekomym” związku z Justinem. Justin wszystko przekręcił tak, że nie jesteśmy.
A co do tego i tak na Twiterze przybyło mi kilkaset followersów. Dobra, mniejsza.
-To jak idziemy na zakupy? - spytałam. W trójkę siedziałyśmy w salonie na kanapie.
-Co? - spytała Patrycja.
-Zakupy. - zaśmiałam się.
-Hej skarbie – do pomieszczenia wszedł Christian. Ona wytrzeszczyła oczy. Cmknął Gaby w policzek i przeniósł wzrok na Elonorę.
-Christian Beadles! - pisnęła. - Przyjaciel Justina! Aaaaaa! Masz z nim jakiś kontakt? - spytała.
-Prze... - Chris chciał coś powiedzieć ale Gaby go pocałowała. Coś mu szepnęła do ucha a on pokiwał głową, że rozumie. - Aktualnie nie. To jak macie jechać na zakupy to pewnie teraz pójdziecie się przebrać. To ja zdążę coś przegryźć. – powiedział i poszedł do kuchni.
-I miał rację – zaśmiała się Gabriella.
-To idziemy – pociągnęłam je za ręce na górę.
Rozdzieliłyśmy się na korytarzu. Poszłam do garderoby, wybrałam ciuchy i poszłam do łazienki. Przebrałam się, poprawiłam makijaż i wróciłam do pokoju, już ubrana. Wzięłam torebkę, włożyłam do niej telefon, chusteczki, portmonetkę i wróciłam na dół. W korytarzu była już ubrana El. Chwilę po nas zeszła Gabriella.
-Gotowe?! - usłyszałyśmy z kuchni głos Chrisa. Zaśmiałyśmy się.
-Tak!
-To jedziemy! - odkrzyknął i przyszedł z kluczykami w dłoni. - Ja prowadzę – wytknął mi język.
-No ej – jęknęłam. - No niech Ci będzie – ostatnio udało mu się zdać prawo jazdy. Niech się cieszy chłopak.
-Dzięki – cmoknął mnie w policzek, założył kurtkę, buty i wyszedł.
My zrobiłyśmy to samo. Po 15 minutach drogi byłyśmy w centrum. We trzy poszłyśmy do sklepów z ciuchami a Chris do sklepu z grami. Norma.
Akurat byłyśmy w sklepie z sukienkami. Przeglądałyśmy sukienki jak nie wiem. Przy okazji się przy tym śmiałyśmy.
Przesuwałam suwaki i znalazłam śliczną, białą sukienkę w sam raz dla Elki.
-Przymierzaj – podałam jej ją.
-Jak to?
-Tak to. Jazda! - ponagliłam ją w stronę przymierzalni.
-Dobra.
Wlazła do niej i siedziała tam chyba z 5 minut. W końcu wyszła. Wyglądała jednym słowem mówiąc, ślicznie!
-Bosko! - powiedziałyśmy z Gaby równocześnie i się zaśmiałyśmy.
-Dzięki – uśmiechnęła się i złapała za metkę. Wytrzeszczyła oczy. - Nie ja jej nie biorę. Jest za droga – powiedziała i odwróciła się w stronę przymierzalni.
-Hola, hola. - zatrzymałam ją. - Kto Ci powiedział, ze ty musisz za to płacić? - założyłam ręce na biodra.
-Nikt, ale to jest za drogie. Nie możecie. Znamy się zaledwie kilka godzin, nie. - poszła się przebrać.
Spojrzałam na Gaby i westchnęłam. No, nic. Nie, to nie. Gdy wychodziłyśmy ze sklepu, Gaby, powiedziała, że zaraz nas dogoni i żebyśmy były w sklepie naprzeciwko. Okay. Obie poszłyśmy tam gdzie mówiła Gaby. To był sklep z bluzkami, topami itp. Rozejrzałam się za jakimiś koszulkami dla mnie i może Pattie.
-O matko! Justin Bieber! - krzyknęła Eleonora a ja się odwróciłam. Faktycznie stał z Kennym przed sklepem i rozdawał autografy. Założyłam ręce na piersi i patrzyłam się na niego. Spojrzał się w moją stronę i puścił mi oczko. Uśmiechnęłam się. Gdy rozdał autografy wszedł do sklepu. Przyglądałam się jego poczynaniom. Odwróciłam się szybko i zaczęłam przeglądać wieszaki z koszulkami. Jeszcze zauważyłam jak Elka stoi w miejscu i się na niego lampi. Zachichotałam.
-Cześć. - usłyszałam głos Justina. Odwróciłam się.
-O hej. Co tam u ciebie?
-Super. Tylko mam dużo prób do trasy. Ale ja w innej sprawie. Pomogłabyś mi wybrać koszulkę dla mojej mamy? - spytał się.
-To poczekaj. - odwróciłam się.
-Spoko. - odwrócił się i zerknął na El. - to jest ta Eleanor? - szepnął do mnie kątem ust a ja pokiwałam głową, że tak.
Poszedł w jej stronę i stanął naprzeciwko.
-Cześć – powiedział słodko z uśmiechem na ustach.
-O matko... - szepnęła i przyłożyła sobie rękę do ust. - To naprawdę ty! - pisnęła i rzuciła się na niego. Zaśmiałam się. Wybrałam dla Patricii śliczną, bardziej młodzieżową bluzkę z napisem. Mi się podoba i myślę, ze jej też.
-Justin ? - powiedziałam gdy skończyli robić zdjęcia i gdy dał jej autograf.
-To wy się znacie? - spytała El i pokazała na nas ręką.
-Chris poznał nas jakiś miesiąc temu – wytłumaczył szybko.
-I nic nie powiedziałaś? - spytała z dziwną miną, ale ok.
-A po co? To zwykły człowiek – wzruszyłam ramionami. Ona spuściła głowę. - co jest?
-Nie ważne. - odwróciła się i poszła do półek.
-Powiedziałam coś nie tak? - spojrzałam na Justina ze smutną miną?
-Nie – odpowiedział i zerknął na mnie. Posłał mi pokrzepiający uśmiech. Powiedziałam bezgłośnie „dziękuję” a on skinął głową. Podeszłam do Elki.
-Słuchaj wytłumaczę Ci wszystko w domu. Od początku do teraz, ok? - spytałam.
-Okay – odpowiedziała.
-Ale w zamian ty mi powiesz o co chodziło – puściłam jej oczko.
-Dobra – uśmiechnęła się blado. Odwzajemniłam gest i zaczęłyśmy szukać rzeczy dla siebie. Justin pojechał do domu.
Po czterech godzinach spędzonych w sklepach, postanowiliśmy pójść do MilkShake City. Zamówiłam sobie czekoladowego, Gabriella i Chris truskawkowego a Eleanor bananowego. Wzięliśmy Shake'i i poszłyśmy do samochodu. Zapakowaliśmy torby do bagażnika i trochę na tylne siedzenie. Do domu dojechaliśmy jakieś pół godziny później, bo były korki. W domu Gaby i Chri od razu poszli do siebie.
-Chodź do mnie to pogadamy – powiedziałam do El i poszłam do siebie do pokoju. Postawiłam torby koło łóżka i usiadłam na nim. Chwilę potem weszła Elka. - Siadaj – poklepałam miejsce obok siebie.
-No to opowiadaj – uśmiechnęła się.
-No to tak... - i zaczęłam opowiadać jej od początku. Od tego jak wyprowadziłyśmy się z sierocińca do teraz.
_____________________________________________________
Hej :) Kolejny rozdział ;) Justin i Amy się pogodzili ^^ Nowa bohaterka... :) Co o tym myślicie? :) Co to Eleanor mam pewne plany ale nie wiem czy wyjdą xd 
Jak dla mnie wyszedł spoko ;) I jest długi, u mnie ma 5 stron ;p Mam nadzieję, że docenicie mój wysiłek i skomentujecie :* 
Pozdrawiam ! <3
Love ya! <3 :***

czwartek, 19 września 2013

II Rozdział 34 "Stary, masz przerąbane"


Rano obudziłam się wcześnie, bardzo wcześnie, mianowicie o 7 ale byłam wyspana. Dzisiaj wtorek, a, że nie mam żadnych spraw do załatwienia wstałam z łóżka. Z szafy wyjęłam jakieś dresy, podkoszulek i poszłam do łazienki. Wykąpałam się, założyłam dres, nie malowałam się a włosy spięłam w wysokiego kucyka.
Wyszłam z mojego pokoju bardzo cicho, Gaby to nie ale Chris na stówę jeszcze śpi.
No i miałam rację, Gabriella krzątała się po kuchni. Przywitałam się z nią i zaczęłyśmy gadać.
***Caitlin***
Siedziałam na łóżku i myślałam. Nad czym? Hmm o miłości. Co to wg jest? Miało być tak pięknie, mieliśmy żyć długo i szczęśliwie. A teraz co? Ma inną, a ja jak głupia, udaję od kilku dobrych lat, że nic do niego nie czuję. Udaję, że wszystko jest świetnie. Mam tego dość! No ludzie ile można? Trochę, dwa miesiące ale nie 4 lata! No bez przesady... Nie można tak tego zostawić.
Podniosłam się i spojrzałam na zegarek. 13:53! Ile ja tu leżałam? Wzięłam jakieś nowe ciuchy i się przebrałam. Wzięłam torebkę i wyszłam z łazienki.
-Mamo! Wychodzę! - krzyknęłam.
-Gdzie? - wyjrzała z kuchni wycierając ręce.
-Muszę coś załatwić. - założyłam buty, pocałowałam ją w policzek. - Pa
-Pa – wyszłam.
***Christian, dwie godziny później***
Obudził mnie zapach dochodzący z dołu. Tak jak poszedłem spać(czyli, tylko i wyłącznie bokserki), zszedłem na dół. Oparłem się ramieniem o framugę wejścia do kuchni i założyłem ręce na klacie. Przyglądałem się dziewczynom jak krzątają się po kuchni i szykują jajecznicę.
Uśmiechnąłem się na sam widok mojej narzeczonej. Już było widać trochę brzuszka.
-Cześć Chris – powiedziała Amy.
-Skąd wiesz, że to ja? - przecież, nawet się na mnie nie spojrzała.
-Kobieca intuicja – zaśmiała się a ja z Gaby jej zawtórowaliśmy.
-Cześć kotku – podszedłem do niej, przytuliłem od tyłu i dałem całusa.
-Hej, hej. - uśmiechnęła się.
-Co tam pichcisz? - spytałem i chciałem wziąć marchewkę ale dostałem „po łapach”. - Za co to?
-Za nic, kochanie, za nic – odwróciła się i cmoknęła mnie w policzek.
Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy do salonu. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Właściwie to one nawijały o ciuszkach dla malucha, jak urządzą pokój i o tym co trzeba kupić najpotrzebniejszego. Koło 15 wpadł Justin. Zachowywał się dziwnie. Przynajmniej na mój rzut oka. Czymś był poddenerwowany. Spojrzałem na niego a on na mnie, pokręcił przecząco i spuścił głowę. Amy i Gaby były tak zajęte rozmową, że tego nie zauważyły.
Podniósł głowę i pocałował ją w głowę.
-Co powiecie na zakupy? - spytałem.
-Zakupy? - zapytały dziewczyny równocześnie, ze zdziwieniem.
-Zakupy, zakupy – zaśmiałem się. - Poszlibyśmy i poszukali jakiś ciuszków dla malucha.
-Ale nawet nie wiadomo czy to chłopiec czy dziewczynka – zauważyła Gabriella.
-To chociaż popatrzeć i... i można by kupić jakieś kocyki czy jakieś tam inne duperele – uśmiechnąłem się.
-Dobra. - odpowiedziały z uśmiechami na ustach. - Tylko się przebierzemy – dodała Amy i obie pożegnały nas całusami.
-No to mamy, chwilę spokoju. - przysunąłem się do Justina. - Gadaj o co chodzi. - spojrzał na mnie. - Bez owijania w bawełnę.
-Całowałem się z Caitlin. - powiedział a ja wytrzeszczyłem oczy.
-Co?! Co zrobiłeś? - krzyknąłem szeptem, żeby dziewczyny nic nie usłyszały.
-Całowałem się z Caitlin. To znaczy ona mnie pocałowała. Podeszła do mnie i po prostu w świecie pocałowała! A wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? - spytał z wyrzutem a ja zaprzeczyłem głową. - Najgorsze jest to, że jakiś paparazzi zrobił nam zdjęcie! - oparł ręce łokciami o kalana i schował twarz w dłonie.
-Stary, masz przerąbane – poklepałem go po plechach a on spojrzał na mnie jak na idiotę.
-Dzięki, wiesz co, ty to umiesz pocieszyć człowieka – prychnął.
-A co mam Ci powiedzieć? Musisz o tym powiedzieć Amy, mimo wszystko lepiej, żeby dowiedziała się o tym od Ciebie, a nie z gazet. - poradziłem mu.
-Boję się, boję się, że zerwie ze mną, że mnie znienawidzi. - jęknął.
-Chłopie, to ona Cię pocałowała a nie ty ją, to jaki problem. - spuścił głowę. - Kurwa, tylko mi nie mów, że tego nie przerwałeś?!
-Nie, nie zrobiłem tego– szepnął.
-Gratuluję! Trochę rozumu masz! - wstałem. - Jesteś z Amy, kochasz ją – przytaknął mi głową.
-Dobra, starczy! - wstał. W tym momencie weszły dziewczyny. Uśmiechnęliśmy się sztucznie.
-Gotowe? - spytałem, starając się o jak najnormalniejszy ton głosu. O dziwo mi się udało.
-Tak, tylko buty – uśmiechnęła się Am i obie poszły na korytarz.
-Ani słowa Gaby, a tym bardziej Amy – szepnął w moją stronę.
-Ty jej to powiesz – wzruszyłem ramionami i poszedłem za dziewczynami.

***Amy***

-Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu Justina. Dojechaliśmy do centrum w mniej, więcej 15 minut. Bieber mało się odzywał.
-Ej, skarbie, co jest? - spytałam gdy Gaby i Chris wyszli z samochodu.
-Nic takiego – odpowiedział i zgasił silnik.
-No przecież widzę. Problemy w studiu? - zapytałam i położyłam dłoń na jego kark i bawiłam się jego włosami. Westchnął.
-Mała sprzeczka ze Scooterem.
-Nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze – pocałowałam go w usta. Uśmiechnął się delikatnie.
-Mam nadzieję. A teraz chodź, bo jeszcze ich zgubimy – puścił mi oczko i poszliśmy za naszymi gołąbkami.
Łaziliśmy po centrum dobre trzy godziny i kupiliśmy kocyk dla dzidziusia, pościel do łóżeczka, pomijając to, że nie ma łóżeczka, i śpioszki. Gaby nie umiała się oprzeć, były w misie. Mi też się strasznie podobały. Justinowi poprawił się humor i razem z Chrisem się wygłupiali. Śmiałyśmy się z nich.
W domu byłyśmy przed 19. Zaniosłyśmy to do pokoju gościnnego, obok pokoju Gabrielli.
Posiedzieliśmy trochę w salonie a później ja z moim chłopakiem poszliśmy do mnie. Usiadłam na łóżku ale Justin stał w progu. Miał dziwną minę.
-Coś się stało? - spytałam z pytającym wyrazem twarzy.
-Ni... właściwie tak – spuścił głowę.
-Justin, zaczynam się martwić.
-Chodzi o to, tylko się nie denerwuj. - spojrzał na mnie. W jego oczach można było wyczytać miłość, smutek i ... ból.
-Justin – szepnęłam przerażona. - Co jest? - cisza. Odczekałam chwilę, myśląc, że coś odpowie, ale na marne. Zaczynałam się wściekać. - Justin, do cholery jasnej! - krzyknęłam i wstałam.
-O co Ci chodzi?! - podniósł głos. Pierwszy raz to zrobił. Zdziwiłam się i założyłam ręce na piersi. - Przepraszam.
-No ja myślę – prychnęłam. - Więc? Co chciałeś mi powiedzieć?
-Całowałem się z Caitlin. - mruknął coś pod nosem, myślałam, że się przesłyszałam.
-Przepraszam, co? - nadstawiłam ucha. - Przesłyszałam się?! Całowałeś się z siostrą Chrisa! - krzyknęłam.
-Tak – szepnął.
-Wypierdalaj! - krzyknęłam i wskazałam na drzwi.
-Amy, To ona mnie pocałowała! Nie ja ją! - krzyknął błagalnie. - Proszę – złożył ręce jak do modlitwy. - Kotek...
-Nie kotuj mi tu. Fuera! - krzyknęłam po hiszpańsku. - Wynocha! Powiedziałam, wynoś się! - podniosłam na niego głos, po raz kolejny tego dnia.
-Amy...
-Już! - pokazałam na drzwi. Spojrzał na mnie jeszcze raz ze smutkiem w oczach. Gdy tak patrzyłam się w jego oczy pełne bólu, z moich poleciały pojedyncze łzy. - wyjdź – powiedziałam spokojnym, powoli załamującym się głosem. Odwrócił się i wyszedł. Słyszałam jak zbiegł po schodach i trzasnął drzwiami frontowymi.
Rzuciłam się na łóżko, wtuliłam się w poduszkę i pozwoliłam popłynąć moim łzom. Dlaczego? Ja się pytam dlaczego?! Całował się z nią! Powiedział, że to ona go pocałowała, a nie on ją. No i co z tego? Nie mam pewności, że tak było naprawdę. Powinnam mu wierzyć, no nie? Ale jest jedno małe ale... Podniosłam się z łóżka, wytarłam łzy rękawem i wzięłam laptopa. Włączyłam go i w Google wpisałam „ Justin Bieber i Caitlin Beadles”. Weszłam na pierwszą stronę plotkarską jaka mi się wyświetliła. Przeczytałam artykuł i łzy zaczęły mi lecieć coraz bardziej, nie ścierałam ich, bo po co? Zjechałam niżej i wybuchnęłam płaczem. Zdjęcie przedstawiało całującego się Biebera i Bealdes. Zamknęłam laptopa i położyłam się na łóżko.
Nie mogłam usnąć, cały czas przed oczami miałam całujących się Justina i Caitlin. Usnęłam koło 5 nad ranem a obudziłam się po 10. Wstałam i zeszłam na dół. Nie miałam teraz głowy do tego, żeby patrzeć na to jak wyglądam. Nie miałam siły. W kuchni Gaby siedziała u Chrisa na kolanach. Przywitałam się, nalałam sobie szklankę wody i wróciłam do siebie. Napiłam się i odstawiłam szklankę na biurko. Usiadłam na fotel i wzięłam telefon do ręki. Sprawdziłam i było 17 nieodebranych połączeń od Justina i 30 wiadomości, też od niego. Nie przeczytałam żadnego, od razu nacisnęłam „usuń wszystko”. Wstałam i poszłam do łazienki, rozebrałam się i weszłam do wanny. Rozluźniłam się trochę. Podczas kąpieli głównie myślałam, co teraz będzie. Co teraz będzie, ze mną i Justinem? Jesteśmy jeszcze ze sobą? Nie mam pojęcia. Ale doszłam do wniosku, że dam mu szansę do wyjaśnienia. Tylko na pewno, nie dzisiaj. Muszę się ogarnąć. Wyszłam z wanny, założyłam ręcznik i podeszłam do lustra. Wystraszyłam się. Podkrążone oczy, rozmazany makijaż, pomińmy to, że się kąpałam. Zmyłam go i rozczesałam włosy. Spięłam je na chwilę w koka i przemyłam twarz zimną wodą. Później je rozpuściłam i wysuszyłam. Wróciłam do garderoby po ciuchy.

Ubrałam się tak. Dzisiaj przejechałam tylko lekko tuszem. Następnie zeszłam na dół.
-Hej – uśmiechnęłam się delikatnie.
-Cześć. I jak tam? - spytała Gaby z troską w głosie.
-Jest dobrze – uśmiechnęłam się, raczej nie przekonująco, bo pokręciła głową.
-Skarbie, daj spokój – przerwał jej Christian, gdy tak chciała coś powiedzieć. Spojrzeliśmy po sobie i powiedziałam mu bezgłośne „Dziękuję”.
Posiedzieliśmy kilka godzin. Żadne z nas nie wspominało wczoraj.
-Spodziewacie się kogoś? - spytałam, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Nie.
-Ok. Otworzę – podniosłam się z kanapy i poszłam otworzyć.
Gdy je otworzyłam, zamurowało mnie, stał/stała tam...
________________________________________________________________________
Krótki :/ ale troszkę się dzieję ;) 
Jak myślicie kto to przyszedł? ^^ Odpowiadajcie w komentarzach :)
Kocham was!!! <3 

poniedziałek, 16 września 2013

The Versatile Blogger Awards !!! Po raz drugi ;3

Zasady:
1. Nominowana osoba pokazuję nagrodę
2. Dziękuję za nominację
3. Ujawnia 7 faktów o sobie 
4. Nominuje 10 blogów
5. Informuje nominowane blogi o nominacji;


Jeju! Po raz drugi! :) Dziękuję za nominację, Elwira! http://justinbieber-valentina-lovestory.blogspot.com :) Nie myślałam, że moje opowiadanie aż tak Ci się podoba :3 
DZIĘKUJĘ!!!

7 (kolejnych ;) ) faktów o mnie: 
1. lubię Danielle Peazer :) 
2. Często wpadam w niepohamowany śmiech :D 
3. Chciałabym pojechać na najbliższy koncert Justina <3 
4. Moim marzeniem jest wyjechać do Wielkiej Brytanii albo do Canady ^^
5. nie rozumiem hejterów :/ 
6. mało osób z mojego otoczenia wie, że piszę opowiadania ;)
7. co do nauki... idzie mi w miarę :) 

Blogi, które nominuję : 

Nominuję tylko 5 blogów, ponieważ to jest reszta, których nie umieściłam w poprzedniej nominacji :) 

czwartek, 12 września 2013

II Rozdział 33 "Apetyt to akurat masz po bracie."


Następnego dnia rano, obudziłam się wtulona w mojego chłopaka. Wciągnęłam powietrze i do moich nozdrzy dostał się słodki zapach perfum Justina. Uśmiechnęłam się delikatnie. W tej chwili poczułam głaskanie po włosach. Otworzyłam delikatnie oczy.
-Witaj śpiąca królewno – pocałował mnie w czubek głowy.
-Witaj królewiczu – uśmiechnęłam się.
-Dobrze się spało?
-I to jak – zaśmiał się.
-To dobrze. Mnie też – pocałował mnie ale tym razem w usta.
-Przedłużyłam pocałunek na co on zamruczał. Zaśmiałam się przez pocałunek.
-Kocham Cię – powiedział patrząc mi w oczy.
-Ja Ciebie też kocie – cmoknęłam go jeszcze raz w usta i położyłam się na jego obojczyku.
Leżeliśmy tak, nie wiem ile. Podobno szczęśliwi czasu nie liczą. Ale czy to prawda? On bawił się moimi włosami a ja rysowałam kółka, palcem na jego nagim torsie.
Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już ten smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak. A ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość.
Przeczytałam coś takiego, kiedyś w internecie. Pamiętam to było po zerwaniu z Conorem. Mimo wszystko, trochę mi go brakowało... Conor... hmm to była moja pierwsza „miłość” jeśli to tak można nazwać. Albo lepiej, mój pierwszy chłopak. Czy to była miłość? Nie wiem. Może i tak, ale na pewno nie damsko – męska, tylko bardziej przyjacielska.
Z Justinem jest inaczej. To jest ten jedyny. Tak mi się wydaję... Kocham go a on mnie...
-Dzieciaki, chodźcie na śniadanie! - moje przemyślenia przerwał krzyk Pattie z dołu.
-To ja idę się ubrać – cmoknęłam go w usta.
Zeszłam z łóżka, wzięłam swoje wczorajsze ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i przeczesałam rzęsy maskarą, którą dała mi wczoraj Erin.
Po tym krótkim pobycie w łazience weszłam z powrotem do pokoju, gdzie Justin stał już ubrany. Posłaliśmy sobie uśmiechy i zeszliśmy na dół trzymając się za ręce.
-Dzień dobry – przywitałam się.
-Cześć – odpowiedzieli wszyscy przebywający w kuchni.
-Amy! - krzyknęła Jazzy i podbiegła do mnie. Chwyciłam ją na ręce i okręciłam się z nią.
-Cześć żabo – dotknęłam palcem jej nosa na co ona zachichotała.
-Cześć – odpowiedziała. Odstawiłam ją na podłogę a ona poleciała przywitać się z Justinem.
-Gdzie Jaxon? - spytałam.
-Śpi jeszcze. - odpowiedział Jeremy.
-Pójdę po niego – zaoferowałam się i wróciłam na górę. Weszłam do jego pokoju a on spał sobie w najlepsze.
Podeszłam i usiadłam na łóżko. Pogłaskałam go po głowie, on zaćlamał. Zaśmiałam się. Otworzył powoli jedno oko a potem drugie.
-Dzień dobry śpiochu – uśmiechnęłam się i pocałowałam go w czoło na przywitanie.
-Ceść – potarł oczka, rączkami w międzyczasie ziewając. Wyglądało to tak słodko, że poezja.
-Jesteś głodny? - spytałam.
-Tak. Baldzo – uśmiechnął się.
-Apetyt to akurat masz po bracie. - zaśmiałam się i wystawiłam do niego ręce.- Chodź tu – Wzięłam go na ręce. Poprawiłam go sobie, tak, że był na moim biodrze(wiecie o co mi chodzi?) i zeszliśmy na dół.
-Ooo – powiedziała Erin gdy weszliśmy do kuchni. Jaxon w tej chwili pocierał oko jedną rączką. - Chodź tu do mnie, skarbie – wyciągnęła ręce a ja go jej podałam.
Uśmiechnęłam się i usiadłam obok Justina. Pattie z Jeremym zrobili na śniadanie jajecznice na bekonie. Była pyszna! Nigdy tak dobrej nie jadłam, z tego co pamiętam...
Po śniadaniu JB odprowadził mnie do domu, bo on musiał jechać do studia. Pożegnałam go soczystym całusem i weszłam do domu. Od razu skierowałam się do mojej sypialni. Podeszłam do szafy i ją otworzyłam. Wyjęłam z niej małe pudełeczko i uklęknęłam przed nią. Westchnęłam i je otworzyłam. Znajdowały się tam zdjęcia i pamiątki po moich rodzicach. Christian i Anabell. Moi rodzice. Właściwie to... Christian, był moim biologicznym ojcem a Anabell, moją przybraną matką. Moja prawdziwa mama zmarła przy porodzie... Spojrzałam na naszą szczęśliwą trójkę, kilka tygodni przed wypadkiem. Na naszych twarzach było widać szczęście i miłość przede wszystkim.
Tęsknie za nimi... tak bardzo. Z moich oczu popłynęły łzy. Odłożyłam zdjęcie tam gdzie było i zakryłam twarz, dłońmi.
-Skarbie, co jest? - usłyszałam głos Gabrielli i jej rękę na ramieniu. Uklękła obok mnie i wzięła fotografię do ręki. Westchnęła tylko i mnie przytulił. - Nie płacz. To nic nie pomoże. - głaskała mnie po plecach.
-Wiem. Ale tęsknię za nimi – szepnęłam, gdy już się trochę uspokoiłam.
-Wiem, kochanie, wiem – spojrzałam na nią, a w jej oczach błyszczały się kropelki słonej cieczy.
-Nie, nie, nie. Ty nie możesz płakać. Masz wspaniałego chłopak, oj przepraszam, narzeczonego, teraz poznałaś swoją przyszłą teściową i niedługo urodzi wam się dziecko. - uśmiechnęłam się lekko i pogłaskałam ją po już trochę widocznym brzuchu. - A propo, kiedy masz wizytę u ginekologa?
-Za tydzień – uśmiechnęła się.
-Chris idzie z tobą?
-Weź, gdyby to od niego zależało poszedłby już dzisiaj – zaśmiałyśmy się.
-Ale z niego tatusiek – ponownie się zaśmiałyśmy.
-Dobra. Stop. Jadłaś śniadanie?
-Pattie nie wypuściłaby mnie z domu, gdybym nie zjadła. - puściłam jej oczko.
-To fakt. Dobra. Będę u siebie, jakby co – dała mi całusa w policzek i wyszła.
A ja? Wytarłam twarz od łez i wzięłam ramkę ze zdjęciem rodziców do rąk. Wstałam i podeszłam do komody, gdzie je postawiłam. Później ogarnęłam pudełko i odstawiłam je za swoje miejsce.
Przejrzałam się w lustrze i nie miałam zbytnio czerwonych oczu, więc bez poprawiania makijażu( przy czym tusz był wodoodporny), zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie i włączyłam TV. Latałam po kanałach, aż w końcu zdecydowałam się na pozostawienie na „Strasznym filmie”. Taaa... tak się bałam, że aż piszczałam. Usłyszałam otwarcie i zamknięcie drzwi. Odwróciłam się w stronę korytarzu i zobaczyłam Christiana.
-Siemka – przywitał się i usiadł na kanapie, obok mnie.
-Hejo – odpowiedziałam. - Co tam?
-Plecy mnie bolą – jęknął.
-A to dlaczego? - zaśmiałam się. A on zmroził mnie wzrokiem, na co ja spoważniałam.
-Spałem na podłodze.
-Czemu?
-Zauważ, że przyjechała moja mama z siostrą. Mam jedno łóżko i jedną kanapą.
-A no tak – przyznałam mu rację.
-Amy, mam do Ciebie sprawę. Może Chris u nas zamie... - do salonu weszła Gaby. Nie wiedziała, że on jest a zaczęła mówić z korytarza.
-No pewnie. I tak mamy jeszcze dwa wolne pokoje ale i tak będzie u Ciebie spał – puściłam jej oczko i zerknęłam na Chrisiaka. Zarumienił się.
-Dzięki – odpowiedzieli razem.
-Co oglądasz? - spytała Gaby i usiadła mu na kolanach. Pocałował ją w policzek.
-Straszny film – odpowiedziałam.
-Ooo fajnie – uśmiechnęła się szeroko. Uwielbiała denne komedie, z których można było się pośmiać.
Obejrzeliśmy go do końca. Później postanowiliśmy zrobić coś na obiad. Zaoferowałam się do zrobienia spaghetti. Chris mi pomagał a Gaby siedziała na krześle i przyglądała się naszym poczynaniom. W połowie roboty włączyła wierzę w kuchni. Zaczęło lecieć Jessie J ft. Big Sean – Wild. Razem z chłopakiem mojej przyjaciółki kroiliśmy warzywa w rytm muzyki. Bawiliśmy się przy tym świetnie.
Po skończeniu i zjedzeniu posiłku Chris wyciągnął nas do siebie, pod pretekstem zabrania najważniejszych rzeczy.
Założyłam kurtkę, botki i wyszliśmy. Do niego było nie dłużej niż 30 minut spacerkiem. Więc szliśmy powoli, bo przecież nigdzie się nie spieszyliśmy.
-Cześć – powiedział gdy weszliśmy.
-Dzień dobry – dodałyśmy obie z Gaby.
-O cześć, dziewczynki – pani Sandi nas przytuliła na przywitanie.
-Hej – odpowiedziała Caitlin z uśmiechem na ustach.
-Cześć – odwzajemniłyśmy gest.
-Przyszedłem tylko po rzeczy. - powiedział Chris i poszedł do swojego pokoju. Jego mama spojrzała na nas zdziwionym wzrokiem.
-Przeprowadzi się do nas na kilka dni. - odpowiedziałam.
-Dlaczego? - spytała.
-Hmm... Pomyśleliśmy, że to mieszkanie jest za małe na trzy osoby. Więc zaproponowałyśmy mu, żeby na jakiś czas pomieszkał u nas. Pani i Caitlin będzie luźniej – uśmiechnęła się Gaby.
-Ale nie będzie wam przeszkadzał? - zapytała. A ja się zaśmiałam.
-Proszę pani... - zaczęłam.
-Sandi. - poprawiła mnie.
-Pa... Jesteś dokładnie jak Pattie – zaśmiałam się ponownie. - Dobra. Christian i tak u nas przesiaduje cały dzień i praktycznie to tylko tu śpi. Czasami się zdarza, że i tak nie jest – zerknęłam na Gabriellę.
-No dobrze. Niech będzie. - westchnęła.
-Możecie do nas przychodzić. - dodała szybko Gaby.
-Dzięki – przytuliła ją jeszcze raz. Spojrzała na nią a później na mnie. - Macie ochotę na coś do picia? - zadała pytanie.
-Herbatę – odpowiedziałyśmy zgodnie.
-Dobra. Zaraz będzie – opuściła salon. A ja razem z przyjaciółką rozejrzałyśmy się po nim.
-Jak tu czysto – zauważyła Gab.
-Faktycznie. To na pewno to samo mieszkanie? Jest trochę większe – dodałam.
-Na pewno. Mama nie lubi bałaganu. - Cait puściła nam oczko.
-Spoko – zaśmiałyśmy się.
Posiedziałyśmy, wypiłyśmy herbatę z Sandi i Caitlin. Chris poszedł do sklepu po jakieś ciasteczka. Właśnie oglądałyśmy albumy jak Cait i Christian byli mali. Było tam zdjęcie dwóch malutkich dzieci, może mieli z roczek, na pewno nie więcej.
-Kto to? - pokazałam palcem na dziewczynkę. Ja i Gaby siedziałyśmy po obu stronach Sandi.
-To...- zaczęła ale Caitlin jej przerwała.
-Bliźniaczka Christiana.
-Co? Chris ma siostrę bliźniaczkę? - spytała Gabriella.
-Tak.
-Dlaczego mi o tym nie powiedział? - posmutniała.
-To dla niego hmm jest strasznie przytłaczające. Mama i on nie lubią o niej rozmawiać , bo się rozklejają. - przytuliłam jego mamę, ponieważ zauważyłam, że poleciało jej kilka łez.
-Co się z nią stało? - spytałam.
-Po-porwali ją – wychlipała.
-Przykro mi – pogłaskałam ją po plecach.
-Jak się nazywała? - zapytała Gaby.
-Victoria – powiedział Chris a my automatycznie spojrzałyśmy w tamtą stronę. Miał łzy w oczach. Gaby podleciała do niego i uwiesiła się na jego szyi, on wtulił głowę w jej włosy.
-Śliczne imię – uśmiechnęłam się do mamy Cait i Chrisa. Odwzajemniła to.
-Caitlin się uparła, żeby jej siostra nazywała się Victoria – spojrzałyśmy na nią.
-No co? - zdziwiła się.
-Nie, nic – zaśmiałam się.
Poszłam z Caitlin do kuchni przygotować coś do jedzenia. Zgłosiłam się na ochotnika tylko dlatego, że chciałam poznać historię Victorii.
Dowiedziałam się, że porwali ją w dzień urodzin, wtedy kiedy zostało zrobione to zdjęcie. Nie wiadomo kto ją porwał.
Zrobiło mi się żal Christiana, Caitlin, a najbardziej ich rodziców. Jak można być takim, za przeproszeniem, skurwysynem i porwać dziecko? No jak tak można...
Do domu wróciliśmy jakoś po 20. Chris poszedł się rozpakować a Gaby mu pomóc. Poszłam do kuchni zrobić sobie płatki na mleku. Wlałam mleko do miseczki, którą potem wstawiłam do mikrofalówki i wstawiłam na dwie minuty. W międzyczasie wyjęłam płatki z szafki i postawiłam na stół. Jak mleko się „zagotowało”, wsypałam do naczynia płatki i je zjadłam. Jadłam je chyba przez półgodziny, jak nie dłużej. Zastanawiałam się dlaczego Justin przez cały dzień nie napisał ani nie zadzwonił. Ale doszłam do wniosku, że miał dużo roboty. Tak to musi być to.
Wstawiłam miskę i łyżkę do zmywarki i poszłam na górę. Położyłam się na łóżko i wzięłam sobie książkę. Harry'ego Pottera. Carmen mnie w to wciągnęła.
Czytałam tak, może z godzinę albo dwie. Nawet się nie zorientowałam kiedy usnęłam...
___________________________________________________________
Hej :) Nuudny....
Macie jakieś pytania ? Jakieś pomysły na dalsze rozdziały? ;) 
Czekam na komentarze (chociaż, pewnie i tak nie będzie, tak jak pod poprzednim rozdziałem...) 
Much love xoxo <3 :***

poniedziałek, 9 września 2013

The Versatile Blogger Award!!

The Versatile Blogger Award!!! <3 

Zasady :
1. Nominowana osoba pokazuje nagrodę.
2. Dziękuję za nominacje.
3. Ujawnia 7 faktów o sobie.
4. Nominuje 10 blogów.
5. Informuje o nominacji blogi nominowane




Jezu! Patrycja, http://karla-justin-ichhistoria.blogspot.com Dziękuję! Szczerze? Nie myślałam, że dostanę tą nominację ;) Cieszę się, bardzo <3 
Do tego stopnia, że prawie się popłakałam :) <3 
GRAZIE! ( Tak jest "Dziękuję" po włosku? :) ) 

7 faktów o mnie:
1. jestem Belieber i Directioner <3 
2. Jestem raczej miłą osobą.
3. Mam 14 lat ;)
4. Opowiadania piszę w wolnych chwilach
5. Mieszkam na Mazowszu, a konkretnie w Dębowcach, niedaleko Mińska Mazowieckiego i Siedlec :)
6. Mam dwie najlepsze przyjaciółki <3 
7. hm... lubię słuchać Jessie J, Paktofoniki i Seleny Gomez :)

Blogi, które nominuje:

Jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI PATRYŚ ;) <3