piątek, 30 sierpnia 2013

:)

Od dziś tak będzie wyglądała Amanda :)



II Rozdział 32 "Mamo, poznaj moją narzeczoną"


Obudziłam się o 10. Amb jeszcze spała. Nie chcąc jej budzić, zeszłam powoli z łóżka i poszłam na dół, a mianowicie do kuchni. Na dole nie było żywej duszy, pomijając Justina śpiącego w salonie na kanapie. Wzruszyłam ramionami i poszłam tam gdzie planowałam. Wstawiłam wodę na kawę, wyjęłam kubek, wsypałam kawę, cukier i usiadłam na blacie. Wzięłam sobie jabłko i wgryzłam się w nie. Do pomieszczenia wszedł Justin. Miał rozczochrane włosy i worki pod oczami. Podszedł do lodówki i wyjął butelkę wody. Wypił ją jednym tchem. Wyrzucił butelkę do kosza i spojrzał na mnie.
-Cześć skarbie – podszedł do mnie i chciał pocałować w usta ale ja odwróciłam głowę i trafiło na policzek.
-Co? Kacyk męczy? - powiedziałam i ugryzłam owoc.
-Proszę, ciszej – jęknął i złapał się za głowę.
-Dobra. Ty lepiej idź się umyć, bo walisz piwskiem – powiedziałam i zeskoczyłam z blatu, żeby zalać wodę.
-Ok – poszedł powoli.
-Justin, ściana! - krzyknęłam a ten odwrócił głowę do mnie ale cały czas szedł. I „bum”!, walnął. Ja zaczęłam się śmiać jak głupia. Podeszłam do niego, cały czas się śmiejąc.
-Nic Ci nie jest? - spytałam.
-Nic. - uśmiechnął się. Pomogłam mu wstać. - Ale przynajmniej Cię rozśmieszyłem – cmoknął mnie w usta i wyleciał na górę.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem, jednocześnie się uśmiechając. Wzięłam kubek z kawą i poszłam na werandę, z której był zajebisty widok na jezioro. Uśmiechnęłam się i wzięłam łyk kawy. Nie mam pojęcia ile już tak siedzę. Ale słońce było już prawie w zenicie.
-Bu! - usłyszałam krzyk i szarpnięcie.
-Chris! Ty debilu! - krzyknęłam, gdy się odwróciłam. - Patrz, co narobiłeś! - jęknęłam i pokazałam na koszulkę. Była oblana kawą.
-Ups... - przyłożył rękę do ust, powstrzymując śmiech.
Przyznam, że wyglądał dość śmiesznie.
-Grr... będziesz to prał! - powiedziałam głośno.
-Nie ja. - powiedział przez śmiech.
-To niby kto?
-Pralka – wybuchnął śmiechem. Ja też nie wytrzymałam i dołączyłam do niego. Niby głupie, ale umie rozśmieszyć. Jeszcze jak to powie Christian to już w ogóle.
-Dobra, koniec, stop – spoważnieliśmy na chwilę i potem znów wybuch, niepohamowanego śmiechu.
-Na poważnie, stop – teraz to on powiedział ale na naszych twarzach cały czas były szerokie uśmiechy.
-Co tak ładnie pachnie? - niuchnęłam i poczułam ładny zapach.
-Jajecznica! - krzyknął i poleciał do kuchni. Zaśmiałam się i ruszyłam za nim. Przy kuchence stała Julia.
-Siemka – przywitałam się.
-Hej – uśmiechnięta spojrzała na mnie. Ja i Chris usiedliśmy przy stole.
-Co tam? - spytałam.
-Poznała, mega przystojnego Kubańczyka – do kuchni weszła Carmen.
-Spojrzałam na Jul i poruszyłam zabawnie brwiami, na co ona się zaczerwieniła.
-Przystojny?
-I to jak! - Car się zaśmiała a ja dołączyłam do niej.
-Gadanie – bąknęła Juli.
-Jak ma na imię? - zadałam kolejne pytanie.
-Max- uśmiechnęła się.
-Masz jego zdjęcie? - spytał Chris? Spojrzałam na niego zdziwiona. - Co?
-Nie, nic – zaśmiałam się w duchu i przeniosłam wzrok z powrotem na Julię.
-Mam.
-To pokaż.
-Nie.
-No weeeź – jęknęłam i zrobiłam do niej słodkie oczka.
-Dobra. - wyciągnęła telefon z kieszeni i pogrzebała w nim trochę. - Masz – podała mi go i było tam takie zdjęcie.
-Woow – wykrztusiłam i zagwizdałam. - Niezłe ciacho – puściłam jej oczko.
-No ba – ona mi zawtórowała.
-Pokaż mi – Chris wyrwał mi telefon. - Musi często chodzić na siłownie.
-W sumie 2 razy w tygodniu – odpowiedziała mu na niezadane pytanie.
-O czym gadacie? - do pomieszczenia wszedł Justin. Podszedł do mnie, przytulił od tyłu i cmoknął w policzek.
-O chłopaku Julii – odpowiedziała Carmen.
-Masz chłopaka? - uśmiechnął się.
-Tak – uśmiechnęła się.
-To on – Christian pokazał Maxa Justinowi.
-Gdzieś ty była, że go wyrwałaś? - zaśmiał się.
-Ja? Nigdzie. Sam się napatoczył – wytknęła mu język a my się zaśmialiśmy. 
-Siemka – do kuchni weszła Amber a zaraz za nią Carl.
-Hej – przywitaliśmy się.
Sobota minęła nam zajebiście. Po naszym „śniadaniu” poszliśmy nad jezioro. My z dziewczynami na początku nie chciałyśmy się kąpać i postanowiłyśmy się poopalać. Ale chłopcy wrzucili nas do wody. Była lodowata! No chyba, że tylko nam (czyt. dziewczynom) się tak wydawało, przez to, że byłyśmy rozgrzane.
Wyjechaliśmy stamtąd w niedzielę, po południu. Od razu pojechaliśmy do mnie, Gaby i Julii. Złożyło się tak, że wszyscy spali u nas.
***Miesiąc później, listopad***
Przez ten miesiąc nie działo się nic szczególnego. Justin i One Step oprócz mnie i Gaby, mieli już próby do trasy. Szczerze? To powinni dopiero teraz zaczynać, moim zdaniem. Ale jeśli Scooter uparł się, żeby jeszcze mieć dwa tygodnie wolnego w tym miesiącu, to proszę bardzo.
Już listopad a za miesiąc święta! Niby powinnam się cieszyć, ale wcale tak nie jest. Jasne super, bo spędzę je z Gaby, Pattie, dzieciakami i resztą, ale nie będzie najważniejszej osoby, Justina. Masakra...
Jest już chłodno dlatego dzisiaj ubrałam się tak. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Płatki z mlekiem. Wyjęłam miskę, wsypałam płatki, zalałam mlekiem i usiadłam do stołu, zjeść. Po skończonym posiłku, wstawiłam naczynia do zmywarki a sama poszłam do salonu. Włączyłam TV. Latałam po kanałach i zostawiłam na programie kulinarnym, a właściwie Jamiego Olivera.
-Hejka – na dół zeszła Julia.
-Siema – powiedziałam a ona dosiadła się do mnie.
-Co tam oglądasz ciekawego?
-Jamiego Olivera – odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
-No tak – zaśmiała się.
-A co tam u Maxa? -poruszyłam zabawnie brwiami.
-Przyjdzie dzisiaj. Nie masz nic przeciwko?
-No co ty. Justin z Chrisem przychodzą kiedy chcą, no to Max też chyba może, c'nie? - puściłam jej oczko.
-Dzięki – przytuliła mnie.
-Przytulaski beze mnie? - dołączyła do nas Gaby.
Wszystkie trzy posiedziałyśmy i poplotkowałyśmy trochę. No dobra, dużo. Nawet się nie zorientowałyśmy kiedy wybiła 15 i do drzwi zapukał Max.
-Ja otworzę! - krzyknęła Juli i pobiegła otworzyć. My z Gab się zaśmiałyśmy.
-Cześć dziewczyny – weszli przytuleni do siebie.
-Siemka doktorku – powiedziałyśmy razem. Dlaczego doktorku? Jest od Julii cztery lata starszy i jest na stażu w miejscowym szpitalu. Zaśmiał się. Usiedli obok nas.
-Co tam? - spytała Gaby.
-Spoko. Tylko w szpitalu urwanie głowy.
-Wyobrażam sobie. Dzieciaki teraz często chorują – zapomniałam dodać, że pracuje na pediatrii.
-Dobra. To my idziemy do mnie – Julia wstała i pociągnęła go na górę. Zaśmiałyśmy się ponownie.
-Jak się czujesz? - spytałam.
-Jest dobrze. Czasami mam nudności, ale ogólnie dobrze – uśmiechnęła się.
-To fajnie.
-Cześć – usłyszeliśmy głos Justina i Chrisa.
-Hejka – odwróciłyśmy się do nich z uśmiechami na ustach. Pocałowali nas w usta na powitanie i usiedli obok.
Siedzieliśmy i gadaliśmy. Naszą jakże ciekawą konwersacje na temat piłki koszykowej, przerwał nam mój telefon.
-Cześć Pattie, co chciałaś? - powiedziałam.
-Cześć. Jest może u Ciebie Christian? - spytała a ja spojrzałam na chłopaka, który pocałował w tym momencie Gaby w policzek.
-Jest. A co?
-Przekazałabyś mu, że ma gości? Przyjechała jego mama z siostrą. W tej chwili są u mnie.
-Spoko. To wszystko?
-Tak. Dzięki.
-Nie ma za co. Pa.
-Pa, pa. - rozłączyła się.
-Chrisiak, masz gości. - powiedziałam i odłożyłam telefon na stolik.
-Kogo?
-Mama i siostra wpadły w odwiedziny – wzruszyłam ramionami.
-Serio? Cait przyjechała? - na jego twarzy pojawił się mega uśmiech. - Gdzie są?
-U Justina. - odpowiedziałam a on spojrzał na Gaby.
-No leć. Dawno się z nimi nie widziałeś – pocałowała go w usta i się uśmiechnęła.
-Dzięki. - pocałował ja jeszcze raz. - Idziecie ze mną? - spojrzał na każdego z nas, ale najdłużej zatrzymał się przy swojej narzeczonej.
-Co? Ja muszę się przebrać, jak mam iść! - powiedziała podniesionym głosem.
-Tak jest ślicznie – cmoknął ją w czoło z uśmiechem na twarzy.
-No dobra. - westchnęła.
-A wy? - pytanie zwrócił do mnie i mojego chłopaka. Spojrzałam na niego.
-Czemu nie – wzruszył ramionami i wstaliśmy.
W domu Bieberów byliśmy 10 minut później. Weszliśmy i z salonu dało usłyszeć się rozmowy i śmiech, więc tam poszliśmy. Siedziała tam Patricia, Erin, Jeremy, Caitlin i jak przypuszczam pani Beadles.
-Caitlin! Mama! - krzyknął Chris i podbiegł do nich się przywitać.
-Dzień dobry – powiedzieliśmy we trójkę.
-Cześć – powiedziała Caitlin i spojrzała się na mojego chłopaka. - Justin! - uwiesiła się na jego szyi. Odwróciłam się w drugą stronę, Gaby poklepała mnie po plecach.
-Mamo, poznaj moją narzeczoną – powiedział dumnie Christian i przyciągnął ja do siebie.
-Ty jesteś tą słynną Gabriellą, o której Chris cały czas nawija? - jego mama się uśmiechnęła a on się zaczerwienił.
-Chyba tak. Ale proszę mi mówić Gaby – uśmiechnęła się.
-Dobrze. - odwzajemniła gest. - No niech Cię wyściskam! - przytuliła ją mocno. Gdy się oderwaliśmy, mama Christiana spojrzała na mnie.
-A ty to...?
-Przyjaciółka Gaby, Amy – powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-A no tak! Przypominam sobie – uśmiechnęła się i podeszłą, aby mnie przytulić. Gdy już się ode mnie odsunęła miała dziwny wyraz twarzy. Potrząsnęła głową i na jej twarzy pojawił się uśmiech, ale już nie tak samo szczery jak kilka sekund temu.
-To też dziewczyna Justina – dodał Chris.
-A właśnie, gdzie Justin? - spytała Sandi, czyli mama Chrisa.
-Tu jestem – powiedział i wszedł z Caitlin.
-Jak ty wyrosłeś! - podeszła do niego i chwyciła za policzki. No wiecie, tak jak robią ciocie.
-Miło panią widzieć – uśmiechnął się i pomasował policzki. Podszedł do mnie i przytulił od tyłu.
-Jestem Caitlin – podeszła do nas i wystawiła rękę, żeby się przywitać. Miała szczery uśmiech na twarzy.
-Amy – uścisnęłam jej rękę i odwzajemniłam gest.
-Czego się napijecie? Kawy? - spytała Pattie i razem z Erin wstały.
-Tak – odpowiedzieli wszyscy oprócz Gaby.
-Ja poproszę sok – uśmiechnęła się do nich.
-Usiądźcie – Erin pokazała na kanapy. Tak jak powiedziała, tak też zrobiliśmy.
-To skąd jesteście? - spytała przyszła teściowa Gaby.
-Z Phoenix – odpowiedziałam.
-A czym się zajmujecie?
-Aktualnie, niczym. A ogólnie, tańcem.- odpowiedziała Gabriella.
-Rozumiem – uśmiechnęła się.
-A gdzie tata? - pytanie zadał Chrisiak.
-Nie mógł przyjechać. Sam rozumiesz, praca. - westchnęła.
***Trzy godziny później***
Pani Beadles to bardzo miła i sympatyczna kobieta. Strasznie jest podobna do Pattie. Polubiłam ją mimo że znamy się dopiero od kilku godzin. A co do Caitlin, hmm, jest miła, nie powiem.
-My już będziemy się zbierać. - powiedziała pani Sandi.
-Już? Byliście tak krótko – Pattie posmutniała.
-Tak 5 godzin to faktycznie krótko – zaśmiała się. - Nie bój, żaby. Jedziemy do Chrisa więc jutro możemy umówić się na jakieś ciacho, kawę i trochę poplotkować – puściła jej oczko na co z powrotem na twarzy Mallette pojawił się uśmiech.
-No dobra.
-Dojedziecie same? - spytał Christian.
-No pewnie. Tylko daj klucze. - wyciągnął je i rzucił mamie. - Dobra, to my już jedziemy. - pożegnały się i pojechały.
-My też już idziemy – powiedziała moja przyjaciółka. I tak jak rodzina Beadlesa, pożegnali się i wyszli. My z Biebsem poszliśmy do jego pokoju.
-Zostaniesz na noc? - JB szepnął mi do ucha.
-Nie mam piżamy ani nic – odwróciłam się do niego.
-Dam Ci jakąś koszulkę – uśmiechnął się. - A jak nie to i bez niej możesz spać. - poruszył zabawnie brwiami.
-Dobra. Ale śpię w koszulce – wytknęłam mu język a ten go ugryzł. - Ała! To bolało!
-Oj tam, oj tam – zaśmiał się i dostał ode mnie z poduszki. 
______________________________________________________________


Sandi Beadles (po lewej ale i tak pewnie wiecie) - Mama Christiana i Caitlin. Przyjaciółka Pattie.


Caitlin Bealdes - 19 lat. Siostra Chrisa, córka Sandi. Była dziewczyna Justina. 

Nowy rozdział! :D 
Podoba mi się ;) w miarę xD 
Wstawiam go już dzisiaj, bo naleciała mnie wena ;) <3 
Komentujcie! <3 jeśli możecie ;) one dodają weny <3 
Much love xxx

wtorek, 27 sierpnia 2013

II Rozdział 31 "Mamy dla was niespodziankę"

-Ach tak – zrobiłam poważną minę – to już nie będę się śmiała.
-Jesteś tego pewna? - spytał z zadziornym uśmieszkiem.
-Tak – zaczął mnie łaskotać. Jakby nie było zaczęłam się śmiać. - Ju-Justin. Przestań – i on zaczął się śmiać.
-Ok. Ale co za to dostanę? - uniósł brew do góry.
-A co byś chciał? - uśmiechnął się łobuzersko i poruszył zabawnie brwiami.
-Haha, Chciałbyś – zaśmiałam się.
-Nooo – przedłużył i usiedliśmy.
-Nie – powiedziałam i wstałam. Podeszłam do szafy i po chwili poczułam na moich biodrach duże dłonie. Przybliżył swoją twarz i poczułam ciepłe pocałunki na mojej szyi. Odwróciłam się w jego stronę. Odległość między naszymi ustami była milimetrowa. Na moich wargach czułam słodki oddech chłopaka. Moje serce waliło jak młotem. Nie myślałam, że moje sprawy sercowe tak się potoczą. Nie myślałam, że się zakocham, a już na pewno nie w nim, po pierwszym spotkaniu. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie. Patrzyłam w jego czekoladowe tęczówki. Nasze twarze zaczęły przybliżać się jeszcze bliżej siebie, na co poczułam jego miękkie wargi na moich. Objął mnie mocno w tali, czym przyciągnął mnie bliżej siebie, tak, że pomiędzy ymi ciałami, nie było ani milimetra odstępu. Wskoczyłam na niego, oplatając swoje nogi wokół jego bioder. Nasz pocałunek stawał się bardziej zachłanny na co Justin położył nas na łóżku. Odsunął się ode mnie na chwilę, zamruczał patrząc mi w oczy i zszedł z pocałunkami na obojczyki i dekolt.
-Nie chcę zostać wujkiem – usłyszeliśmy chichot Christiana. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na niego z politowaniem.
-Zostaniesz ojcem, to co ty mi tu gadasz o jakimś wujku? – uświadomiłam mu to jeśli jeszcze to do niego nie dotarło.
-Dobra. Koniec tego dobrego – zaśmiał się – Gaby zrobiła obiad.
-Już? Ona to jest szybka – mój chłopak się zaśmiał.
-No jacha – Chrisiak do niego dołączył.
-Nie śmiejcie się tylko jazda na dół – ponagliłam ich a Chris wyszedł roześmiany.
-A ty nie idziesz? - spytał się mnie jak ja jeszcze siedziałam na łóżku a on już stał.
-Przebiorę się. Robi się trochę chłodno – wyjaśniłam.
-Dobra. To do zobaczenia na dole – pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Podeszłam do walizki i otworzyłam ją. Wyjęłam z niej dżinsowe rurki i bluzę Justina z napisem „ DOING REAL STUFF SUCKS” i poszłam do łazienki. Zmieniłam spodnie i na tą bluzkę co miałam na sobie, założyłam bluzę. Włosy spięłam w koński ogon i zeszłam na dół.
-Co na obiad? - weszłam do kuchni i usiadłam koło Justina. Cmoknął mnie w usta.
-Spaghetti – odpowiedziała Gabriella a Chris postawił przed nami talerze.
-Smacznego – powiedział.
-Dzięki, nawzajem – odpowiedzieliśmy w tym samym czasie i zaczęliśmy się śmiać.
Po naszym obiedzie poszliśmy się przejść nad jezioro. Pochodziliśmy i pozwiedzaliśmy okolicę. Chodziliśmy tak z kilka godzin, bo trafiliśmy na zachód słońca. Był przepiękny!
Justin przytulił mnie od tyłu i pocałował w policzek. Odwróciłam się do niego i spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki. Czułam się wtedy wspaniale. Liczył się tylko ja i on, liczyliśmy się tylko my. Stanęłam na palcach i pocałowałam go.
-Kocham Cię – szepnęłam.
-Mamy dla was niespodziankę – odezwał się chłopak mojej przyjaciółki i oboje do as podeszli. On trzymał ją w pasie a ona miała uśmiech na twarzy.
-Jaką? - spytałam i odwróciłam się do nich. JB przytulił się do mnie od tyłu, głowę położył na moim ramieniu a ręce na brzuchu.
-Zobaczycie w domu – czułam, że uśmiecha.
-No to na co czekamy? Wracamy – powiedziała Gab a my się zaśmialiśmy. W końcu poszliśmy do naszego „domku”. Przed nim stały dwa samochody jeden nasz a drugi... właśnie kogo?
-O co chodzi? - spytałam.
-Właźcie do środka i się przekonacie – popchnęli nas do drzwi. Spojrzałyśmy na nich nienawistnym wzrokiem i otworzyłam drzwi. W korytarzu nic nie było więc poszłyśmy do salonu, gdzie dochodziły dźwięki.
-Siemka! - jak weszłyśmy rzuciła się na mnie Amber
-Hej – przytuliłyśmy się mocno. Gdy już się od siebie odczepiłyśmy zobaczyłam resztę One Step. Brakowało mi tylko jednej osoby...
-Gdzie Ryan? - spytałam i spojrzałam na Amb. Posmutniała nie chciałam jej o nic więcej pytać tylko ją przytuliłam i spojrzałam na Carmen.
-Pokłócili się no i ... - zaczęła.
-Cii...- uciszyła ją Amber. Widocznie nie chciała o tym nic słyszeć. Puściłam ją i posłałam jej pocieszający uśmiech. Spojrzałam po każdym. Carl prawie nic się nie zmienił, Carmen, cóż, nadal ma dziecinną twarz, Amanda , wyglądała normalnie pomijając, że zaczęła ubierać się bardziej wygodnie. I została nam nasz Julia. Pomijając to, że przefarbowała włosy na ciemniejszy brąz to się nic nie zmieniła.
-Stęskniłam się za wami – powiedziała Gaby i przytuliła wszystkich po kolei.
-A tak w ogóle co wy tu robicie? - zapytałam z uśmiechem na ustach.
-JB i Chris nic wam nie powiedzieli? - spytał Carl a ja pokręciłam głową na nie.
-Jakbyśmy powiedzieli to niespodzianka by się nie udała – odpowiedział Justin.
-No w sumie racja – poparła go Carmen.
-To co robimy? - spytała Julia.
-Ognicho? - Chris miał banan na twarzy.
-Tak! - krzyknęliśmy wszyscy jak małe dzieciaki i zaczęliśmy się śmiać. Jak za starych, dobrych czasów...
-Chłopaki a co z jedzeniem? - spytałam.
-Kiełbaski są w lodówce i piwko też – przy tym ostatnim Justin puścił oczko Chrisowi. Spojrzałam na Gabriellę. Po minie nie można było nic wyczytać, jednak jej oczy mówiły „Upij się a nie wiem co Ci zrobię”.
Poszłyśmy z dziewczynami do kuchni i wyjęłyśmy kiełbaski. Przygotowałyśmy jeszcze jakieś przekąski w razie czego, gdybyśmy po ognisku siedzieli jeszcze w domu. Podczas robienia przekąsek gadałyśmy co tam u nas działo się podczas gdy się nie widziałyśmy. Nie poruszałyśmy tylko tematu Amber i Ryana. Spytam się później Amandy albo Carmen o co poszło. Po skończeniu przygotowywania zaniosłyśmy dwa pełne talerze kiełbasek na stolik, koło miejsca na ognisko. Chłopcy próbowali go rozpalić.
-Ile się już z tym męczycie? - spytałam.
-Ymm... jakieś pół godzinki – Amber na ich słowa strzeliła „facepalm'a”
-Dobra, idźcie po patyki na kiełbaski – powiedziała i ich wygoniła. Ona siedziała przy tym krócej niż 15 minut a ognisko już się paliło. Śmiałyśmy się gdy chłopcy przyszli.
-Jak ty to zrobiłaś? - zdziwili się a pytanie zadał Chris.
-Normalnie, po ludzku. - wzruszyła ramionami.
-Dobra – podszedł do Gaby, cmoknął ją w policzek i przytulił od tyłu. Uśmiechnęła się. Rozejrzałam się i nigdzie nie było Biebera.
-Gdzie Justin? - spytałam.
-Tu – odpowiedział on. Spojrzałam na niego i niósł czteropak piwa.
-Wy to macie zamiar wypić? - spytała Gaby.
-To? Co ty – odpowiedział Chris.
-Jest jeszcze w lodówce – dodał Carl. Spojrzałam na JB.
-Nie upijesz się prawda?- zapytałam a on podszedł do mnie.
-Nie – powiedział i się uśmiechnął.
-Obiecujesz?
-Obiecuję – pocałował mnie w usta a potem w czoło.
Usiedliśmy wszyscy na ławkach. Ja z Justinem, Carmen i Carlem na jednej ławce a na drugiej Christian, Gabriella, Amber i Julia. Kilka minut po tym jak Amber rozpaliła ognisko zaczęliśmy piec kiełbaski, w zasadzie zaczęli, bo ja nie miałam na razie ochoty.
*1,5 godziny później*
Ogółem rzecz biorąc gadałam z dziewczynami. Ja patrzyłam się jak Justin pije już któreś piwo z kolei, Gaby i Carmen tak samo. One miały mord w oczach. Gdybym nie wiedziała jak to jest na ognisku i, że po kilku piwach chce się więcej to pewnie już bym się na niego wydarła. Ale właśnie nie wiem czy tego nie zrobię.
Zaczął do mnie podchodzić. Pocałował mnie w usta.
-Amy – zaczął i czknął – a może byśmy tak – poruszył brwiami.
-Nie – odpowiedziałam i założyłam ręce na piersi.
-A dla... czego ?– miał czkawkę.
-Bo nie
-No skarbiee
-Kurwa, powiedziałam nie! - krzyknęłam i poszłam do domu.
Nie odwróciłam się ale słyszałam, że się wywalił. Byłam na niego tak wkurzona, że to poezja. Niby wiem jak to jest, ale przesadził. Weszłam do sypialni mojej i Justina. Rzuciłam się na łóżko.
Okłamał mnie. Przez jedno głupie słowo, okłamał mnie, mimo wszystko jeśli chodziło o głupie picie. Jeśli w takiej błahej sprawie mnie oszukał to w czym mógł mnie jeszcze okłamać? A może on mnie nie kocha? Może jest ze mną tylko po to, żeby mnie „przelecieć” i zostawić?
Nie. Na pewno nie. On Cię kocha. - powiedział mały głosik w mojej głowie.
Ma rację. On mnie kocha.
Do pokoju wszedł Bieber. Ledwo trzymał się na nogach. Wstałam i podeszłam do walizki. Wyjęłam z niej krótkie spodenki, za dużą koszulkę i poczułam na swojej szyi pocałunki.
-Amyyy... - przeciągnął.
-Mówiłam Ci, że śpisz na kanapie.
-No weś – nieźle wypił, nie powiem.
-Śpisz na kanapie. Koniec, kropka. - wypchnęłam go za drzwi i zamknęłam je na kluczyk. Walił chwilę ale zaraz chyba stracił siły.
Ja poszłam do łazienki, ściągnęłam ciuchy i weszłam pod prysznic. Wtarłam cytrusowy żel w ciało a następnie go spłukałam. Wyszłam z kabiny i wytarłam się do sucha. Założyłam moją „piżamę” i wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżko i już prawie usypiałam, gdyby nie pukanie.
Puk, puk
Już miałam mówić proszę, ale przypomniałam sobie, że zamknęłam je na klucz. Zapaliłam lampkę nocą i zaspana poszłam otworzyć drzwi.
Puk, puk
Otworzyłam je a tam stała Amber.
-Co ty tu robisz o... - zacięłam się.
-Jest 3 w nocy – odpowiedziała. Płakała. Momentalnie się obudziłam.
-Wchodź – zaprosiłam ją gestem ręki i zamknęłam za nią drzwi. - Co się stało?
-No, no bo... - rozpłakała się. Przytuliłam ją. Ona wtuliła się we mnie jak małe dziecko.
-Cii... Spokojnie. Co się stało? - spytałam po chwili, gdy się trochę uspokoiła. Odsunęła się trochę ode mnie i spojrzała na mnie. - Chodzi o Ryana, prawda?- pokiwała głową na tak. - Dlaczego zerwaliście?
-Bo to było, tak, że on... on – załkała – ma inną. - wydusiła w końcu a mnie zatkało. Ryan? Nasz Ryan?
-Serio? - pokiwała głową. Nie pozwolę, żeby się zadręczała. - Nie powiem Ci, „Wszystko będzie dobrze”, bo przez jakiś czas nie będzie. Ale nie możesz siedzieć w swoim pokoju i wylewać może łez. Słuchaj, jeśli Cię posunął się do takiego czynu to nie był Ciebie wart . Musisz mu pokazać, że jesteś silna. Jesteś piękną i miłą dziewczyną, nie możesz zadręczać się jakimś dupkiem, który Cię zdradził. Musisz mu pokazać, co stracił. A uwierz mi, stracił najlepszą dziewczynę jaką mógł sobie wymarzyć – uśmiechnęłam się.
-Ale ja go kocham.
-Wiem, Amber, wiem. Musisz o nim zapomnieć. Trudno będzie, rozumiem, ale po pewnym czasie to się zmieni. Tego kwiatu to pół światu. Może los tak chciał? Może to nie był ten jedyny? Zobaczysz, znajdziesz sobie lepszego chłopaka od Ryana. Mówię poważnie, może nie tak szybko ale w niedalekiej przyszłości... kto wie. Wszystko może się wydarzyć – puściłam jej oczko a ona uśmiechnęła się blado.
-Dzięki – powiedziała i mnie przytuliła.
-Chcesz spać ze mną? - spytałam.
-A Justin?
-Śpi na kanapie – zaśmiała się. - No co?
-Nic, nic – powstrzymała się ale po chwili obie nie wytrzymałyśmy. - Dobra, cicho, bo cały dom obudzimy.
-Ok,ok – położyłyśmy się. - Dobranoc.
-Dobranoc – odpowiedziała i ja odpłynęłam w Krainę Morfeusza. Tym razem nikt mi nie przeszkodził.
_________________________________________________________________
Czeeeść :) 
Przepraszam za tak dłuugą przerwę :( 
Wstawiam to o... prawie 2 w nocy xd, bo przed chwilą skończyłam go pisać ;) Mam wolną chatę i dlatego :) 
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;)
Mi tak średnio ale to moje zdanie :) 
Komenujcie ;*** <3 
Much love xxx

środa, 14 sierpnia 2013

II Rozdział 30 "Dlaczego? Aaaa. Okay"


Minęły pewnie jakieś dwie godziny a mnie naleciała ochota na...
... lody.
-Chris?
-Hmm?
-Mam małe pytanko – zaczęłam – pójdziesz po lody?
-Teraz?
-Yhym – pokiwałam głowa.
-No dobra. Ale jakie? - wstał i poszedł do korytarza.
-Czekoladowe! I duże! - usłyszałam jego śmiech i trzaśnięcie drzwiami.
Kilka minut po tym jak wyszedł usłyszałam otwieranie i zamykanie się drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam nasze uśmiechnięte gołąbeczki.
-Cześć – powiedzieli równo.
-Hej, hej
-Gdzie Chrisiak?- spytała Amy i usiadła na kanapie obok mnie a Justin koło niej.
-Poszedł po lody
-Jakie?
-Czekoladowe.
-Fajnie! Dasz mi mi trochę, nie? - uśmiechnęła się do mnie.
-Chciałabyś – prychnęłam.
-No ej – jęknęła na co Juss i ja, zaśmialiśmy się.
-Dam, dam.
Uśmiechnęła się i wszyscy odwróciliśmy wzrok na telewizor, bo właśnie zaczęła lecieć piosenka Justina, As Long As You Love Me. Śmiałam się z przyjaciółki, gdy miała obrażoną minę jak w teledysku Justin całował Chanel. Po 10 może 15 minutach wrócił Chris z pudełkiem lodów i dwoma piwami. Patrząc na niego uniosłam brew a on wzruszył ramionami. Poszedł do kuchni i po chwili wrócił z lodami i dwiema łyżeczkami. Piwo zapewne schował do lodówki. Podał mi pudełko i usiadł koło mnie. Obie z Amy jadłyśmy lody, co jakiś czas karmiąc naszych chłopaków. Wygłupialiśmy się.
-Otwórz buźkę – powiedziałam do Chrisa i się zaśmiałam. Otworzył ją a ja chciałam włożyć łyżeczkę do jego buzi, ale ten się zaśmiał i lody zleciały na jego koszulkę.
-Ups...- zachichotałam.
-Ups? Ja Ci dam ups – zaczęłam uciekać do swojego pokoju a on biegł za mną.
-Z dołu słyszałam śmiechy Justina i Amy. Zamknęłam drzwi od sypialni i oparłam się o nie.
-Gaby otwórz – powiedział.
-Nie
-I teraz będę brudny chodził?
-Nie
-Jak to nie ? - usłyszałam, że się zdziwił.
-Tak to – podeszłam do szafy i wyciągnęłam jego niebieski t-shirt z jakimiś wzrokami. Wszedł do pokoju u spojrzał na mnie.
-Skąd ty go masz? Cały czas go szukałem.
-Zostawiłeś kiedyś tam u mnie – powiedziałam i lekko się zarumieniłam.
-Czy ja dobrze widzę, że moja narzeczona się rumieni? - gdy to powiedział poczułam jak moje policzki robią się jeszcze bardziej czerwone.
Podszedł do mnie i się uśmiechał. Czuję to. Mogłabym podnieść głowę i sprawdzić ale pewnie jestem czerwona jak burak.
-Serio się rumienisz
-Nie, wcale – powiedziałam z sarkazmem
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też, ale się nie wykręcaj – zaśmialiśmy się i on zmienił bluzkę.
Przygryzłam wargę gdy jej na sobie nie miał. Potem zeszliśmy na dół.
-Ej no, nie przy ludziach – powiedział Chris gdy weszliśmy do salonu gdzie nasi przyjaciele się całowali. Oderwali się od siebie.
-Ja nic nie mówię jak wy się całujecie – Justin pokazał mu język i mój chłopak dostał poduszką prosto w twarz.
Zaśmialiśmy się i Beadles oddał Bieberowi. Ja usiadłam obok Amy i gadałyśmy o wszystkim, czyli o niczym a chłopcy mieli wojnę na poduszki.
-Gorzej niż dzieci - pokręciła głową z dezaprobatą.
-Co racja, to racja – zaśmiałam się.
-A ty? Jak się czujesz?
-Dobrze – odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Na pewno?
-Tak
-To fajnie – przytuliła mnie co ja natychmiast odwzajemniłam.
-To jutro jedziemy nad jezioro, tak? - chłopcy się w końcu uspokoili a spytał Juju
-No chyba tak – powiedziałam
-A o której? - spytała Amy.
-Wyjedziemy pewnie coś tak o 13 – powiedział Christian.
-Spakowane? - zapytał JB.
-Nie – powiedziałyśmy zgodnie – wy pewnie też nie – dodała.
-No nie – zgodzili się w tym samym czasie.
| Amy |
-To jazda do domów się pakować – rozkazałam i razem z Gaby wypchnęłyśmy ich za drzwi. Miny chłopców? Bezcenne.
-No co? - moja przyjaciółka zadała pytanie
-Dajcie chociaż buzi – powiedzieli razem na co my wybuchnęłyśmy śmiechem. Spojrzałyśmy po sobie o przesłałyśmy im buziaki w powietrzu.
-Też was kochamy – dodałyśmy i zamknęłyśmy wejściówki.
Śmiałyśmy się jeszcze przez jakiś kawałek. Później rozeszłyśmy się do swoich pokoi. Spakowałam stroje kąpielowe, t-shirty, szorty,rurki i bluzy, tak na wszelki wypadek.
Ciekawe jak tam będzie... Chłopak, przyjaciele, jezioro. Będzie super, coś tak czuję.
Zeszłam na dół coś zjeść i wróciłam na górę. Zabrałam laptopa z biurka i usiadłam na łóżku. Sprawdziłam facebooka, twittera, dodałam kilka tweetów i puściłam sobie „Kopciuszek roztańczona historia” z Seleną Gomez. Nie pytajcie dlaczego, bo sama nie wiem. Z mojego punktu widzenia nie jestem do niej bardzo podobna. Chociaż, w sumie... Oj tam.
Obejrzałam cały film i poszłam pod prysznic. Umyłam się, wytarłam do sucha, przebrałam się i poszłam spać.
Obudziłam się po 10. Byłam bardzo wyspana. Poszłam do garderoby wziąć ciuchy i poszłam do łazienki. Zrobiłam wszystkie czynności, które miałam zrobić i przejrzałam się w lustrze. 
Uśmiechnęłam się sama do siebie i zeszłam na dół.
W kuchni, śniadanie robiła Gabriella. Zjadłyśmy, pogadałyśmy i przyszli nasi chłopcy. Zabrali nasze walizki do jeepa (swoją drogą ciekawe skąd on go ma...) a my siedziałyśmy na kanapie w salonie.
-Ruszycie te swoje seksowne tyłeczki? - spytał Justin za nami.
-No już, już – zaśmiałyśmy się i wyszłyśmy na dwór.
Zakluczyłam dom i usiadłam obok kierowcy, czyli Biebera. Po chwili odpalił samochód i ruszyliśmy. Włączyłam radio i już po kilku minutach razem z Gaby śpiewałyśmy piosenką Ed'a Sheeran'a „You need Me, I don't need you”. Chłopcy się z nas śmiali, ale zaraz się do nas przyłączyli. Tak minęła nam cała droga nad jezioro. Na miejscu z samochodu jako pierwsze wyszłyśmy my (czyt. Amy i Gaby). Wytrzeszczyłyśmy oczy na widok tego „domku" i spojrzałyśmy po sobie. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i odwróciłyśmy się w stronę chłopaków. Ja założyłam ręce na piersiach a ona na biodrach. Spojrzeli na nas gdy mieli już iść do domu z walizkami.
-Co? - spytał zdezorientowany Christian.
-Jeszcze się pyta – prychnęła Gaby – Co TO jest ?- pokazała na wille.
-Dom – odpowiedział.
-Czy wy nie możecie mieć czegoś skromniejszego? - to pytanie zwróciłam do Justina.
-Nie – odpowiedział, puścił mi oczko i poszli do środka.
-Agrr – byłam, byłyśmy wściekłe.
-No nie mogli kupić, wynająć czegoś mniejszego? - spytała Gaby i westchnęła.
-Dobra. Śpią na kanapie? - szepnęłam do niej.
-Dlaczego? Aaaa. Okay – zaśmiała się a ja dołączyłam do niej.
Roześmiane weszłyśmy do domu. Zaniemówiłyśmy z wrażenia. Normalnie miałyśmy otwarte buzie. Niby zdążyłyśmy się trochę przyzwyczaić do takich widoków podczas trasy, no ale bez przesady.
-Justin! Chris!- krzyknęłyśmy w tym samym momencie. Po chwili wyszli zza drzwi po prawo.
-Co jest? - spytał Beadles
-Co jest? To jest! - Gaby pokazała na salon.
-No co? - zapytał ten drugi.
-Jajko! Śpisz na kanapie! - powiedziała i zerknęła na mnie.
-Ty też – przymrużyłam na Justina oczy i poszłyśmy na górę.
-Pierwszy pokój po prawej! - krzyknął z dołu Bieber.
-Pierwszy po lewej! - krzyknął Christian.
-Piątka! - przybiłyśmy ją i cicho zachichotałyśmy.
-Idę zobaczyć pokój – uśmiechnęłam się i nacisnęłam klamkę.
-Do zobaczenia później – puściła mi oczko i weszła do siebie. Zrobiłam to samo i ukazało mi się to.
Pokój śliczny. Mimo wszystko rzuciłam się na łóżko. Miękkie.
-Jak się podoba? - Justin wszedł do środka niepewnie.
-Spoko – podniosłam się i spojrzałam na niego.- no chodź tu. Nie stój tak. - uśmiechnęłam się do niego.
-Serio?
-Serio, serio – zaśmiałam się a on położył się obok.
Kocham ten uśmiech – pocałował mnie w usta. 
_____________________________________________________________________

Hejka ! :) 
Wstawiam dzisiaj i dlatego krótki :(
A wstawiam, bo jadę nad morze! :D Mam nadzieję, że będzie super ;) 
Komentujcie ;)
Much love xx <3