wtorek, 27 sierpnia 2013

II Rozdział 31 "Mamy dla was niespodziankę"

-Ach tak – zrobiłam poważną minę – to już nie będę się śmiała.
-Jesteś tego pewna? - spytał z zadziornym uśmieszkiem.
-Tak – zaczął mnie łaskotać. Jakby nie było zaczęłam się śmiać. - Ju-Justin. Przestań – i on zaczął się śmiać.
-Ok. Ale co za to dostanę? - uniósł brew do góry.
-A co byś chciał? - uśmiechnął się łobuzersko i poruszył zabawnie brwiami.
-Haha, Chciałbyś – zaśmiałam się.
-Nooo – przedłużył i usiedliśmy.
-Nie – powiedziałam i wstałam. Podeszłam do szafy i po chwili poczułam na moich biodrach duże dłonie. Przybliżył swoją twarz i poczułam ciepłe pocałunki na mojej szyi. Odwróciłam się w jego stronę. Odległość między naszymi ustami była milimetrowa. Na moich wargach czułam słodki oddech chłopaka. Moje serce waliło jak młotem. Nie myślałam, że moje sprawy sercowe tak się potoczą. Nie myślałam, że się zakocham, a już na pewno nie w nim, po pierwszym spotkaniu. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie. Patrzyłam w jego czekoladowe tęczówki. Nasze twarze zaczęły przybliżać się jeszcze bliżej siebie, na co poczułam jego miękkie wargi na moich. Objął mnie mocno w tali, czym przyciągnął mnie bliżej siebie, tak, że pomiędzy ymi ciałami, nie było ani milimetra odstępu. Wskoczyłam na niego, oplatając swoje nogi wokół jego bioder. Nasz pocałunek stawał się bardziej zachłanny na co Justin położył nas na łóżku. Odsunął się ode mnie na chwilę, zamruczał patrząc mi w oczy i zszedł z pocałunkami na obojczyki i dekolt.
-Nie chcę zostać wujkiem – usłyszeliśmy chichot Christiana. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na niego z politowaniem.
-Zostaniesz ojcem, to co ty mi tu gadasz o jakimś wujku? – uświadomiłam mu to jeśli jeszcze to do niego nie dotarło.
-Dobra. Koniec tego dobrego – zaśmiał się – Gaby zrobiła obiad.
-Już? Ona to jest szybka – mój chłopak się zaśmiał.
-No jacha – Chrisiak do niego dołączył.
-Nie śmiejcie się tylko jazda na dół – ponagliłam ich a Chris wyszedł roześmiany.
-A ty nie idziesz? - spytał się mnie jak ja jeszcze siedziałam na łóżku a on już stał.
-Przebiorę się. Robi się trochę chłodno – wyjaśniłam.
-Dobra. To do zobaczenia na dole – pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Podeszłam do walizki i otworzyłam ją. Wyjęłam z niej dżinsowe rurki i bluzę Justina z napisem „ DOING REAL STUFF SUCKS” i poszłam do łazienki. Zmieniłam spodnie i na tą bluzkę co miałam na sobie, założyłam bluzę. Włosy spięłam w koński ogon i zeszłam na dół.
-Co na obiad? - weszłam do kuchni i usiadłam koło Justina. Cmoknął mnie w usta.
-Spaghetti – odpowiedziała Gabriella a Chris postawił przed nami talerze.
-Smacznego – powiedział.
-Dzięki, nawzajem – odpowiedzieliśmy w tym samym czasie i zaczęliśmy się śmiać.
Po naszym obiedzie poszliśmy się przejść nad jezioro. Pochodziliśmy i pozwiedzaliśmy okolicę. Chodziliśmy tak z kilka godzin, bo trafiliśmy na zachód słońca. Był przepiękny!
Justin przytulił mnie od tyłu i pocałował w policzek. Odwróciłam się do niego i spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki. Czułam się wtedy wspaniale. Liczył się tylko ja i on, liczyliśmy się tylko my. Stanęłam na palcach i pocałowałam go.
-Kocham Cię – szepnęłam.
-Mamy dla was niespodziankę – odezwał się chłopak mojej przyjaciółki i oboje do as podeszli. On trzymał ją w pasie a ona miała uśmiech na twarzy.
-Jaką? - spytałam i odwróciłam się do nich. JB przytulił się do mnie od tyłu, głowę położył na moim ramieniu a ręce na brzuchu.
-Zobaczycie w domu – czułam, że uśmiecha.
-No to na co czekamy? Wracamy – powiedziała Gab a my się zaśmialiśmy. W końcu poszliśmy do naszego „domku”. Przed nim stały dwa samochody jeden nasz a drugi... właśnie kogo?
-O co chodzi? - spytałam.
-Właźcie do środka i się przekonacie – popchnęli nas do drzwi. Spojrzałyśmy na nich nienawistnym wzrokiem i otworzyłam drzwi. W korytarzu nic nie było więc poszłyśmy do salonu, gdzie dochodziły dźwięki.
-Siemka! - jak weszłyśmy rzuciła się na mnie Amber
-Hej – przytuliłyśmy się mocno. Gdy już się od siebie odczepiłyśmy zobaczyłam resztę One Step. Brakowało mi tylko jednej osoby...
-Gdzie Ryan? - spytałam i spojrzałam na Amb. Posmutniała nie chciałam jej o nic więcej pytać tylko ją przytuliłam i spojrzałam na Carmen.
-Pokłócili się no i ... - zaczęła.
-Cii...- uciszyła ją Amber. Widocznie nie chciała o tym nic słyszeć. Puściłam ją i posłałam jej pocieszający uśmiech. Spojrzałam po każdym. Carl prawie nic się nie zmienił, Carmen, cóż, nadal ma dziecinną twarz, Amanda , wyglądała normalnie pomijając, że zaczęła ubierać się bardziej wygodnie. I została nam nasz Julia. Pomijając to, że przefarbowała włosy na ciemniejszy brąz to się nic nie zmieniła.
-Stęskniłam się za wami – powiedziała Gaby i przytuliła wszystkich po kolei.
-A tak w ogóle co wy tu robicie? - zapytałam z uśmiechem na ustach.
-JB i Chris nic wam nie powiedzieli? - spytał Carl a ja pokręciłam głową na nie.
-Jakbyśmy powiedzieli to niespodzianka by się nie udała – odpowiedział Justin.
-No w sumie racja – poparła go Carmen.
-To co robimy? - spytała Julia.
-Ognicho? - Chris miał banan na twarzy.
-Tak! - krzyknęliśmy wszyscy jak małe dzieciaki i zaczęliśmy się śmiać. Jak za starych, dobrych czasów...
-Chłopaki a co z jedzeniem? - spytałam.
-Kiełbaski są w lodówce i piwko też – przy tym ostatnim Justin puścił oczko Chrisowi. Spojrzałam na Gabriellę. Po minie nie można było nic wyczytać, jednak jej oczy mówiły „Upij się a nie wiem co Ci zrobię”.
Poszłyśmy z dziewczynami do kuchni i wyjęłyśmy kiełbaski. Przygotowałyśmy jeszcze jakieś przekąski w razie czego, gdybyśmy po ognisku siedzieli jeszcze w domu. Podczas robienia przekąsek gadałyśmy co tam u nas działo się podczas gdy się nie widziałyśmy. Nie poruszałyśmy tylko tematu Amber i Ryana. Spytam się później Amandy albo Carmen o co poszło. Po skończeniu przygotowywania zaniosłyśmy dwa pełne talerze kiełbasek na stolik, koło miejsca na ognisko. Chłopcy próbowali go rozpalić.
-Ile się już z tym męczycie? - spytałam.
-Ymm... jakieś pół godzinki – Amber na ich słowa strzeliła „facepalm'a”
-Dobra, idźcie po patyki na kiełbaski – powiedziała i ich wygoniła. Ona siedziała przy tym krócej niż 15 minut a ognisko już się paliło. Śmiałyśmy się gdy chłopcy przyszli.
-Jak ty to zrobiłaś? - zdziwili się a pytanie zadał Chris.
-Normalnie, po ludzku. - wzruszyła ramionami.
-Dobra – podszedł do Gaby, cmoknął ją w policzek i przytulił od tyłu. Uśmiechnęła się. Rozejrzałam się i nigdzie nie było Biebera.
-Gdzie Justin? - spytałam.
-Tu – odpowiedział on. Spojrzałam na niego i niósł czteropak piwa.
-Wy to macie zamiar wypić? - spytała Gaby.
-To? Co ty – odpowiedział Chris.
-Jest jeszcze w lodówce – dodał Carl. Spojrzałam na JB.
-Nie upijesz się prawda?- zapytałam a on podszedł do mnie.
-Nie – powiedział i się uśmiechnął.
-Obiecujesz?
-Obiecuję – pocałował mnie w usta a potem w czoło.
Usiedliśmy wszyscy na ławkach. Ja z Justinem, Carmen i Carlem na jednej ławce a na drugiej Christian, Gabriella, Amber i Julia. Kilka minut po tym jak Amber rozpaliła ognisko zaczęliśmy piec kiełbaski, w zasadzie zaczęli, bo ja nie miałam na razie ochoty.
*1,5 godziny później*
Ogółem rzecz biorąc gadałam z dziewczynami. Ja patrzyłam się jak Justin pije już któreś piwo z kolei, Gaby i Carmen tak samo. One miały mord w oczach. Gdybym nie wiedziała jak to jest na ognisku i, że po kilku piwach chce się więcej to pewnie już bym się na niego wydarła. Ale właśnie nie wiem czy tego nie zrobię.
Zaczął do mnie podchodzić. Pocałował mnie w usta.
-Amy – zaczął i czknął – a może byśmy tak – poruszył brwiami.
-Nie – odpowiedziałam i założyłam ręce na piersi.
-A dla... czego ?– miał czkawkę.
-Bo nie
-No skarbiee
-Kurwa, powiedziałam nie! - krzyknęłam i poszłam do domu.
Nie odwróciłam się ale słyszałam, że się wywalił. Byłam na niego tak wkurzona, że to poezja. Niby wiem jak to jest, ale przesadził. Weszłam do sypialni mojej i Justina. Rzuciłam się na łóżko.
Okłamał mnie. Przez jedno głupie słowo, okłamał mnie, mimo wszystko jeśli chodziło o głupie picie. Jeśli w takiej błahej sprawie mnie oszukał to w czym mógł mnie jeszcze okłamać? A może on mnie nie kocha? Może jest ze mną tylko po to, żeby mnie „przelecieć” i zostawić?
Nie. Na pewno nie. On Cię kocha. - powiedział mały głosik w mojej głowie.
Ma rację. On mnie kocha.
Do pokoju wszedł Bieber. Ledwo trzymał się na nogach. Wstałam i podeszłam do walizki. Wyjęłam z niej krótkie spodenki, za dużą koszulkę i poczułam na swojej szyi pocałunki.
-Amyyy... - przeciągnął.
-Mówiłam Ci, że śpisz na kanapie.
-No weś – nieźle wypił, nie powiem.
-Śpisz na kanapie. Koniec, kropka. - wypchnęłam go za drzwi i zamknęłam je na kluczyk. Walił chwilę ale zaraz chyba stracił siły.
Ja poszłam do łazienki, ściągnęłam ciuchy i weszłam pod prysznic. Wtarłam cytrusowy żel w ciało a następnie go spłukałam. Wyszłam z kabiny i wytarłam się do sucha. Założyłam moją „piżamę” i wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżko i już prawie usypiałam, gdyby nie pukanie.
Puk, puk
Już miałam mówić proszę, ale przypomniałam sobie, że zamknęłam je na klucz. Zapaliłam lampkę nocą i zaspana poszłam otworzyć drzwi.
Puk, puk
Otworzyłam je a tam stała Amber.
-Co ty tu robisz o... - zacięłam się.
-Jest 3 w nocy – odpowiedziała. Płakała. Momentalnie się obudziłam.
-Wchodź – zaprosiłam ją gestem ręki i zamknęłam za nią drzwi. - Co się stało?
-No, no bo... - rozpłakała się. Przytuliłam ją. Ona wtuliła się we mnie jak małe dziecko.
-Cii... Spokojnie. Co się stało? - spytałam po chwili, gdy się trochę uspokoiła. Odsunęła się trochę ode mnie i spojrzała na mnie. - Chodzi o Ryana, prawda?- pokiwała głową na tak. - Dlaczego zerwaliście?
-Bo to było, tak, że on... on – załkała – ma inną. - wydusiła w końcu a mnie zatkało. Ryan? Nasz Ryan?
-Serio? - pokiwała głową. Nie pozwolę, żeby się zadręczała. - Nie powiem Ci, „Wszystko będzie dobrze”, bo przez jakiś czas nie będzie. Ale nie możesz siedzieć w swoim pokoju i wylewać może łez. Słuchaj, jeśli Cię posunął się do takiego czynu to nie był Ciebie wart . Musisz mu pokazać, że jesteś silna. Jesteś piękną i miłą dziewczyną, nie możesz zadręczać się jakimś dupkiem, który Cię zdradził. Musisz mu pokazać, co stracił. A uwierz mi, stracił najlepszą dziewczynę jaką mógł sobie wymarzyć – uśmiechnęłam się.
-Ale ja go kocham.
-Wiem, Amber, wiem. Musisz o nim zapomnieć. Trudno będzie, rozumiem, ale po pewnym czasie to się zmieni. Tego kwiatu to pół światu. Może los tak chciał? Może to nie był ten jedyny? Zobaczysz, znajdziesz sobie lepszego chłopaka od Ryana. Mówię poważnie, może nie tak szybko ale w niedalekiej przyszłości... kto wie. Wszystko może się wydarzyć – puściłam jej oczko a ona uśmiechnęła się blado.
-Dzięki – powiedziała i mnie przytuliła.
-Chcesz spać ze mną? - spytałam.
-A Justin?
-Śpi na kanapie – zaśmiała się. - No co?
-Nic, nic – powstrzymała się ale po chwili obie nie wytrzymałyśmy. - Dobra, cicho, bo cały dom obudzimy.
-Ok,ok – położyłyśmy się. - Dobranoc.
-Dobranoc – odpowiedziała i ja odpłynęłam w Krainę Morfeusza. Tym razem nikt mi nie przeszkodził.
_________________________________________________________________
Czeeeść :) 
Przepraszam za tak dłuugą przerwę :( 
Wstawiam to o... prawie 2 w nocy xd, bo przed chwilą skończyłam go pisać ;) Mam wolną chatę i dlatego :) 
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;)
Mi tak średnio ale to moje zdanie :) 
Komenujcie ;*** <3 
Much love xxx

4 komentarze:

  1. Nuuudaa xd kiedy nn czy może znowu będziemy tyle czekać hmmm?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze: nie miałam bardzo weny.
      Po drugie: mam też swoje życie.
      po trzecie: musiałam wymyślić coś w wyjeździe, bo niedługo coś będzie zaczynać się dziać ;)

      Usuń
  2. Super rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń