poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 10 „ Dzisiejszy spacer z dzieciakami i @AmyNewton”


Weekend spędziłam głównie na obijaniu się na kanapie i tańczeniu z One Step <3 Jesteśmy zajebiści ! Poproszę Nobla za skromność :3 Hahahaha. Ok, wracamy do normalnych rzeczy, no tak PONIEDZIAŁEK. Szkoła. Masakra. Umyłam się, ubrałam, naszykowałam torbę do szkoły, zjadłam śniadanie, czyli to co zawsze rano a później szkoła.
Przez miesiąc nic się takiego nie działo, co piątek jeździłam lub on do mnie na korepetycje. Powiem wam, że jak się go lepiej pozna to jest cudnym chłopakiem... stop! Wróć! Fajnym chłopakiem. I bardzo opiekuńczym, starszym bratem. Jego rodzeństwo jest zaje...fajne.
W ogóle nie wspomnę o jego mamie. To nie kobieta to anioł. Martwi się zarówno o Justin'a, Jazmyn, Jaxona ale i o mnie i resztę. Nie mam pojęcia dlaczego o mnie... ale mniejsza.
Dzisiaj piątek, czyli jadę do Justin'a.
Doszłam tam po 10 minutach, niecałych nawet. Drzwi otworzyła mi Pattie.
-Cześć Amy
-Cześć Pattie
-Proszę wchodź – otworzyła szerzej drzwi – Justin jest w salonie
-Dzięki – uśmiechnęłam się. Jeszcze dobrze nie weszłam do domu a usłyszałam krzyk
-Amy! - Jazzy po chwili wisiała mi na szyi
-Cześć mała – pocałowałam ją w policzek i poprawiłam ją sobie na rękach. Po chwili Justin wszedł z Jaxon'em na baranach
-Hejka – powiedziałam
-Cześć – podszedł i pocałował mnie w policzek. Już się chyba nawet czerwona nie robię, przez te dwa tygodnie się przyzwyczaiłam.
-Amy – powiedział Jax i zaczął się wiercić.
-No już cię zdejmuję – Justin zdjął go, a on przytulił się do mojej nogi. Pogłaskałam go po głowie
-To idziemy się uczyć? -spytałam
-Nie. Dzisiaj bawicie się z nami – powiedziała stanowczo Jazmyn. Justin spojrzał na mnie. Wiedziałam o co mu chodzi, więc kiwnęłam głową na „tak”
-Hmm... No nie wiem – Justin pokręcił głową
-Juustiiinn- Jazzy wskoczyła mu na ręce – proszę, proszę, proszę
-A co za to dostanę? - ona cmoknęła go w policzek – hmm... no dobra – uśmiechnął się. Ja w międzyczasie wzięłam Jaxon'a na ręce.
-To co może na spacer? - zaproponowałam
-Jasne. Mamo! Idziemy na spacer z dzieciakami ! - krzyknął Justin
-Dobra tylko późno nie wróćcie! - odkrzyknęła bodajże z kuchni.
Poszliśmy do parku. Wyglądaliśmy mniej więcej tak:
 Później dołączył do nas Jeremy. Z dzieciakami na rękach podeszliśmy do niego.
-Siema tato
-Cześć Justin – Przywitali się uściskiem
-Tato to jest... - nie dokończył bo przerwał mu jego ojciec
-Twoja dziewczyna? - uśmiechnął się do mnie a ja się zarumieniłam. Justin spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął a później na swojego tatę.
-Nie. To moja koleżanka
-No niech Ci będzie – puścił do mnie oczko – jestem Jeremy
-Amy. Miło pana poznać -uśmiechnęłam się do niego z Jazmyn na rękach
-Mów mi Jeremy, czuję się staro
-heh, dobrze - zaśmiałam się. Ilu starszym osobom będę mówiła po imieniu? - spytałam się w myślach.
Bawiliśmy się świetnie. Jeremy to spoko facet. Widać jak troszczy się o rodzinę.
W pewnym momencie zobaczyłam, że tata Justin'a stoi z telefonem. Spojrzałam się na Jazmyn i uśmiechnęłam się bo zrobiła śmieszną minę. Pogadałam z Bieber'em i po chwili przyszedł jego ojciec.
-Fajnie wyszliście w trójkę – uśmiechnął się i pokazał telefon. Było to zdjęcie:

Wstawione na TT z podpisem : „ Dzisiejszy spacer z dzieciakami i @AmyNewton
-Ale fajne – uśmiechnęła się Jazzy
-Super – Justin teraz się zwrócił do jego ojca – Ale tato ja już nie jestem dzieciakiem – powiedział niby oburzony
-Dla mnie jesteś – Jeremy wystawił mu język, zaśmiał się i poczochrał mu włosy. Zerknął na Justin'a i bardziej wybuchł śmiechem a ja mu zawtórowałam.
-Tato! - krzyknął Justin z wyrzutem ale zaraz sam się śmiał
-Dobra. Chyba będziemy wracać. Jaxon już zasnął – uśmiechnęłam się i pocałowałam go w głowę. A ten tylko zamlaskał ustami na moich rękach.
-Okej – Justin się uśmiechnął – Daj wezmę go
-Nie co ty. Niech śpi – spojrzałam na Jazzy, której oczka się zamykały
-Justin.. - powiedziała zaspanym głosem
-No chodź słońce – kucnął, otworzył szeroko ręce a ona przytuliła się do niego. Momentalnie zasnęła trzymając swoje ręce na jego szyi.
-Dobra. Chodźcie do samochodu dzieci – powiedział Jeremy
-Tato! -jęknął cicho Justin
-No co? - podniósł ręce na wysokość klatki. I ruszył w stronę samochodu.
Razem z Justinem i dzieciakami na rękach usiedliśmy z tyłu. Droga nie była długa. Zanieśliśmy dzieciaki do ich pokoju i lekko kładąc do łóżeczka ucałowałam Jaxon'a w główkę, JB zrobił to samo z Jazzy.
-Wiesz ja już będę szła – powiedziałam po cichu zamykając drzwi.
-Odprowadzę cie -zaproponował – nie ma żadnego „ale” - powiedział gdy ja otwierałam usta
-No ok -założyłam buty – ale mój dom jest 5 domów dalej tylko
-To co. Ale jest późno i ciemno – powiedział zakładając buty i po chwili wyszliśmy z domu.
Wróciłam, przebrałam się. I zeszłam na dół. Wiecie co? Mieszkam tu od miesiąca a nawet dobrze tego domu nie zwiedziłam. W przedpokoju były jakieś drzwi, do których jeszcze nie wchodziłam. Otwierając je zobaczyłam schody prowadzące w dół, aaa to pewnie piwnica. Schodząc schodami było ciemno jak w dupie u murzyna! Po chwili szukania włącznika ręką, znalazłam go!
W końcu! Światło mnie oślepiło i przez dłuższą chwile musiałam się przyzwyczaić. Ale to co potem zobaczyłam to jedno, wielkie: WOW! 
_________________________________________________________________________________
Jest 10 :) 
Wiecie co... jest mało komentarzy... i tak myślę żeby zrobić:
4 komentarze = następny rozdział
Mam nadzieję, że będzie tyle ;)
Miłego czytania :** 

sobota, 27 kwietnia 2013

Dzięki :D

Jej... jest już 1029 wejść !!!! :)
Dzięki, dzięki, dzięki <3 
Kocham was <3 :** 
Ps. Czekam na komentarze pod rozdziałami ;) 
Kocham <3 

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 9 " One Step, jeden krok no wiecie o co mi chodzi"

-One Step, jeden krok no wiecie o co mi chodzi – zaśmiałam się
-Mi się podoba – Ryan z Chris'em byli za
-A wy dziewczyny?
-A jak myślisz? No jasne – zaśmiała się Amber
-Dobra my już będziemy się zbierać co ? - spytał Ryan wstając
-A która godzina? - spytała Amanda
-Ymm.. 20 – odpowiedziałam patrząc na zegarek w telefonie
-Wow, już tak późno? - Chris miał zabawną minę
-To faktycznie się zbieramy. To pa – pożegnaliśmy się z nimi.
Jeszcze odrobiłam lekcję na jutro, umyłam się, przebrałam w moją piżamkę, czyli spodenki i za duża bluzka. Codzienność. Po kilku chwilach leżenia na łóżku odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Ranek. Zrobiłam to co zwykle. Ubrałam się tak:


Zjadłyśmy śniadanie mówiąc o 1Step. Podoba mi się to. Do szkoły poszłyśmy pieszo żeby się dotlenić. Haha, trzeba się ruszać bo będziemy grube jak nie wiem, wieloryb, hipopotam ? Hah odbija mi, naprawdę.
Dzisiaj mamy wf, ale i tak chłopaki mieli trenować do meczu koszykówki, więc my będziemy siedzieć na trybunach. I faktycznie tak było, chłopcy byli podzieleni na dwie drużyny, grali wszyscy chłopcy, pomimo tego, że nie wszyscy będą uczestniczyć w rozgrywkach. Drużyna, w której grał Bieber wygrała, a oni się tak cieszyli, że zdjęli koszulki. Spojrzałam się na Justin'a. Od samego patrzenia na jego klatę zagryzłam dolną wargę:

on chyba to zauważył bo się uśmiechnął. Jeszcze ten jego słodki uśmiech. Jezu! Co ty wygadujesz! Uspokój się Amy! No ale tak prawda... Jezu! Koniec! Stop! Potrząsnęłam głową, żeby odgonić te myśli. Odwróciłam wzrok od chłopaka i zaczęłam gadać z dziewczynami o ciuchach itp.
Dotrwałam jakoś do końca lekcji. Teraz tylko trzeba będzie jechać tylko do Bieber'a na korepetycje.
Heh, ciekawe czy coś umie, no nic zobaczymy. Zjadłam obiad i poszłam się odświeżyć. Po tym zeszłam na dół i oglądałam tv. Leciały jakieś kreskówki, więcej nic ciekawego. Spojrzałam na zegarek i było dopiero wpół do 17, dopiero. Podniosłam się z kanapy, wzięłam telefon, pożegnałam się z Gab i wyszłam. Szłam powoli bo miałam jeszcze 10 minut.
Doszłam spokojnie, byłam jeszcze przed czasem. Nacisnęłam dzwonek. Po chwili otworzył rozczochrany Justin.
-Hej, nie przeszkadzam? -spytałam trochę rozbawiona jego wyglądem
-Cześć. Nie co ty. - uśmiechnął się
-Na pewno ?
-Tak. Tylko dwa diabełki nie dają mi spokoju – zaśmiał się i mnie wpuścił. Poszłam do salonu a tam była dwójka dzieci.
-Cześć – przywitałam się z nimi – jestem Amy
-Ja jestem Jazmyn a to mój braciszek Jaxon – uśmiechnęła się do mnie.
-Zaraz powinna przyjść mama – powiedział i usłyszeliśmy otwieranie drzwi wejściowych – o wilku mowa – zaśmiał się
-Juuustin! - zawołała
-Tak mamo?! - odkrzyknął
-Pomóż mi z tymi zakupami
-Idę! - odkrzyknął i zwróciła się do mnie – Zaraz wracam Mogłabyś rzucić okiem na tych dwoje?- pokazał głową na jego rodzeństwo
-Jasne. Leć już – ponagliłam go. Poszedł a ja usiadłam koło Jazmyn, Jaxon bawił się samochodzikami na podłodze.
-Będziesz do nas psychodziła? - spytała mała
-W najbliższym czasie tak – uśmiechnęłam się do niej
-A dlacego?
-Muszę pomóc Justin'owi w nauce
-Aaachaaa – uśmiechnęła się. W tej chwili weszła jego mama
-Cześć Amy. Ja jestem Pattie. Poprzednim razem zapomniałam się przedstawić – zaśmiała się
-Nic się nie stało. Miło panią poznać – uśmiechnęłam się do niej
-Proszę mów mi Pattie. Jak tak mówisz czuję się staro – znów się zaśmiała
-Dobrze Pattie – zawtórowałam jej.
-To idziemy na górę? - Bieber wszedł do salonu
-Jasne – wstałam i za nim poszłam do jego pokoju – ładnie tu masz
-Dzięki – uśmiechnął się – To ...
-Dawaj książki od matmy – podszedł do biurka i wyciągnął je.
-Siadaj na łóżko – powiedział podchodząc do łóżka
-To co czego najbardziej nie umiesz? - zaczęliśmy się uczyć. No na początku nic nie umiał ale jak mu wytłumaczyłam to po kolejnych zadaniach wychodziło mu lepiej. Siedzieliśmy na łóżku gdy rozległo się pukanie do drzwi.
-Proszę – powiedział Justin. Weszła jego mama.
-Dzieci, zjecie kolację?
-A która to już godzina?- spytałam
-19 – odpowiedziała
-Już tak późno? O jej zasiedziałam się. Już się będę zbierała – wstałam z łóżka
-Poczekaj. - złapał mnie za nadgarstek – Zostaniesz i zjesz z nami kolację
-Ale...
-Nie ma żadnego „ale”. Nie wypuszczę cię głodną – Pattie się uśmiechnęła
-No dobrze – uśmiechnęłam się i zeszliśmy na dół. Rodzeństwo Justin'a siedziało już przy stole.
Kolacja była przepyszna. Pogadałam trochę z jego mamą. Po skończonym posiłku wróciłam do domu. Byłam wykończona chociaż nie wiem po czym... Wyszykowana położyłam się na łóżku.
Justin. Mam wrażenie, że kocha to co robi, ale jest trochę dziwny. Z tego co słyszałam i widziałam na własne oczy to niezły podrywacz, arogant. A w domu... miły, troskliwy, uprzejmy chłopak. Nie wiem czym to się ma... zachowaniem innych ludźmi? Chce się popisać szkole? Nie wiem ale chcę się dowiedzieć.
_________________________________________________________________________________
Hmm... Lubię to! :D 
W miarę fajne ;) 
PROŚBA
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Proooooszę *_* to dużo dla mnie znaczy :) <3 
Miłego czytania i pozdrawiam :**

środa, 24 kwietnia 2013

Dziękuję!

Aaaaaaaaaaaa!!!  Jest już 855 wyświetleń! Dziękuję wam :') Nie myślałam żeby chociaż jedna osoba to czytała :)
A tu taka niespodzianka :')
Ps. Proszę o komentarze pod rozdziałem, to na prawdę dodaje weny ;)
Ps. Piszcie czy podoba się nowe tło :)

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 8 "Ryan i czwórka! "

-Dzień dobry – powiedziałam
-Dzień dobry – powiedzieli, tzn. ta kobieta i dyrektor.
-Podobno mnie pan szukał
-Tak zgadza się. Chciałbym, to znaczy chcielibyśmy cię o coś poprosić
-Słucham
-Pomogłabyś Justin'owi z matematyki? - tym razem odezwała się ciemnowłosa kobieta. Wydawała się miła
-Aż taki kiepski jesteś? - spytałam się go
-N..- nie dokończył bo jego mama mu przerwała – tak – on na nią spojrzał spod byka
-No dobrze. A kiedy? - spytałam
-Jakbyś mogła to od jutra – powiedział uśmiechnięty dyrektor.
-Yymm... No dobrze. O której mam być? - spytałam się brunetki
-Może o 17?
-Dobrze mi pasuje – uśmiechnęłam się – to wszystko?
-Tak. Możesz iść na lekcję. Justin ty też – powiedział dyrektor. Justin wstał otworzył drzwi i mnie w nich przepuścił.
-Do widzenia – zdążyłam powiedzieć – ty naprawdę jesteś taki kiepski z matmy ?
-No można... tak – odpowiedział i spojrzał się na mnie – do twarzy ci w tym kolorze – uśmiechnął się
-Dzięki – chyba się zarumieniłam
-Ładnie się rumienisz – uśmiechnął się jeszcze szerzej a ja jeszcze bardziej czerwona
-Możesz przestać. Pewnie wyglądam jak burak – zaśmiałam się
-Wcale – odpowiedział
-Oj dobra. Nad czym tak dumałeś na chemii?
-O wszystkim i o niczym – wzruszył ramionami
-Okej niech ci będzie. To jutro o 17?
-Tak – już odchodził gdy złapałam go za nadgarstek
-Poczekaj. Daj mi swój adres -powiedziałam
-A no tak – walnął się z otwartej dłoni w czoło na co ja się zaśmiałam. Wyjęłam jakąś karteczkę, długopis i dałam mu ją. Zapisał coś i oddał, spojrzałam i co mnie zadziwiło, to to, że ma bardzo ładny i charakterystyczny charakter pisma ( xD ).
-To na tej samej ulicy co ja. Dobra to do jutra – uśmiechnęłam się
-Pa – powiedział i poszedł do swojej klasy.
Spojrzałam na zegarek, było już 10 minut po dzwonku a teraz mam hiszpański. E tam... spoko babka.
-Dzień dobry – powiedziałam wchodząc do klasy
-Buenos días Donde ha sido? - spytała pani Rodriguez
-U dyrektora
-Bien. Sentarse (jak się pomyliłam w pisowni po Hiszpańsku to przepraszam, nie uczę się go więc dokładnie nie wiem jak się pisze )
Usiadłam na swoje miejsc i słuchałam nauczycielki. Powiedziałam o tym dziewczynom, nie były zaskoczone, ale fakt, że ja będę jego korepetytorką trochę je rozbawił.
***
Po skończonym obiedzie spytałam się Gaby:
-Mam pomysł na nową choreografię. Chcesz zobaczyć? I wiesz co chyba wiem do jakiej piosenki będzie pasować
-Jasne. Chodźmy
-Zaraz przebiorę się w coś luźniejszego i Tobie też radzę – puściłam jej oczko i pobiegłam na górę.

Przebrałam się, wzięłam płytę i poszłam do sali. Włączyłam „Baby” Bieber'a, tak, tak wiem. To już druga albo 3 choreografia do jego piosenek. Oj tam rytmiczne ma to co się dziwić. Chwilę potem przyszła Gaby.
-No dawaj – powiedziała, włączyłam piosenkę i zaczęłam tańczyć. Lubię to robić i śpiewać ale nikt o tym nie wie, oprócz Gabrielli oczywiście.
-Super! Naucz mnie – powiedziała. Piosenka leciała cały czas w tle a ja powoli pokazywałam kroki mojej towarzyszce. Już jej nieźle wychodziło. Dopóki nie zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę – zaoferowała a ja tańczyłam dalej i szybciej niż z nią.
-Od kiedy tańczysz? - ktoś spytał a ja się automatycznie odwróciłam. Tam stał jak mniemam Chris z Ryan'em, Amandą i Amber.
-Od kilku lat. A tak w ogóle to Amy jestem – podałam im rękę
-A ja Ryan – uśmiechnął się
-A wy tańczycie?
-No tak trochę – powiedział Chris
-To pokażcie – uśmiechnęłam się zachęcająco
-A masz Jyaz- replay? - spytał Ryan
-Momencik, powinnam mieć – podeszłam do wszystkich płyt i jechałam wzrokami po tytułach w końcu ją znalazłam – mam!
-To włączaj – zrobiłam to a oni zaczęli tańczyć, zajebiście tańczyć.
-Wow – tylko tyle mi i dziewczynom udało się wydusić – Tak trochę tańczycie? - spytałam a oni wzruszyli ramionami
-Umiecie układ z Michael'a Jackson'a – Bad? - spytała Amber
-Tak – wszyscy powiedzieli chórem po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
-To zaczynamy – zaczęły lecieć pierwsze nuty a my byliśmy ustawieni na wprost lustra. Zaczęło się. Tańczyliśmy i wyszło nam świetnie.
-Powinniśmy założyć zespół – zaśmiał się Christian gdy opadliśmy zmęczeni na podłogę.
-Ty wiesz nie głupi pomysł – zawtórowała mu Gaby
-Macie rację – powiedział Ryan
-Jestem za – powiedziałam poważnym tonem z uśmiechem na ustach
-Ja też! - kolejny raz dzisiaj krzyknęli razem.
-To jest ustalone tylko jaka nazwa ? - Amanda popatrzyła na wszystkich
-Nie wiem – powiedziałam
-Chris i tancerze!
-Ryan i czwórka!
-Mam! - krzyknęłam
-Co? - spytali zdezorientowani
-No nazwę
-Jaką?
_________________________________________________________________________________
Na początek mam prośbę. Jeśli czytacie to zostawcie komentarz, to bardzo ważne i dodaje weny ;) 
Mam nadzieję, że zostawicie :)
A teraz. Rozdział nawet fajny ;) Nie ma co się rozpisywać xD 
Miłego Czytania ! :**

czwartek, 18 kwietnia 2013

Drugi Blog :)

Hej, hej :)
Zapraszam na mojego drugiego bloga :)
Jeśli ktoś lubi/uwielbia/kocha One Direction ( tak jak ja xD) To bardzo zapraszam :D A i komentarze zawsze mile widziane :)
Opowiadanie o 1D

Ps. Czytajcie i komentujcie Rozdział 7 ( na tym blogu ;) )
Pozdrawiam... :D :) :**
_________________________________________________________________________________
Uwielbiam to zdjęcie *__* 
Przystojniaczek *.* <3 
Nawet moja mamuśka to potwierdziła :D hahaha 
Ja sobie siedzę przy kompie i oglądam zdjęcia JB a moja mama przysiadła się obok i po chwili:
"Przystojniak z Niego " i obie wybuchnęłyśmy  śmiechem xD 

Rozdział 7 „Nowy kolorek :) hehe”


Reszta lekcji minęła spokojnie, jak na razie dobrze dogadujemy się z naszą nowa koleżanką.
W końcu dzwonek znaczący koniec zajęć. Ze szkoły wyszłyśmy uśmiechnięte.
-To co jedziemy? - spytała Amber
-No jasne. Tylko wiecie gdzie jest najlepszy fryzjer? - spytałam
-Dobra wsiadaj. Pokierujemy cię. - uśmiechnęła się Cam
-Dzięki – uśmiechnęłam się
-Nie ma za co
Wsiadłyśmy do samochodu, i dziewczyny tak jak powiedziały kierowały mną gdzie mam skręcić itp. Salon był ogromny i dobrze wyposażony.
-Dzień dobry – powiedziała młoda kobieta
-Dzień dobry. - odpowiedziałyśmy razem
-Co pani sobie życzy ? - spytała jak usiadłam na fotelu przed lustrem.
-Przefarbowanie na brąz – uśmiechnęłam się.
-W takim razie zapraszam za mną – zrobiłam to o co prosiła. Później umyła mi włosy itd.
Gdy wróciłam do dziewczyn w nowym kolorku, muny miały taki o.O w sumie ja też się jeszcze nie widziałam.
-Dziewczyno, wykapana Selena – na co ja się zaśmiałam i odwróciłam do lustra. Efekt był taki :
-Bosko. Dziękuję. Ile płacę? - spytałam się Beth, z plakietki wyczytałam.
-50$ – powiedział a ja wręczyłam jej kasę i wyszłyśmy z budynku.
-Lepiej ci w tym kolorze – powiedziała Amanda, uśmiech dziewczynom nie schodził z twarzy.
-Też tak sądzę – zaśmiałam się – To co teraz do nas jedziemy?
-Jak chcesz możemy jechać – uśmiechnęły się.
-To wsiadać - wskazałam na auto.
U nas oglądałyśmy filmy i zrobiłyśmy sobie mini pokaz. Teraz byłyśmy w mojej garderobie. Ja sobie siedziałam na fotelu a dziewczyny grzebały a ciuchach.
-Ej, taką samą bluzę miała Gomez – zaśmiała się Amber i spojrzała na mnie dziwnie.
-No co? - spytałam zdziwiona
-Zakładaj – rzuciła mi ją – No już.
-Ok,ok – założyłam ją – i co?
-Daj telefon – podałam jej -stań pomiędzy fotelami. Ustaw się jakoś. - włożyłam ręce do kieszeni i się uśmiechnęłam a ta zrobiła fotkę.
-Pokaż – podała mi telefon – wstawiam na TT i instagram'a – zaśmiałam się.

Wstawiłam ją z podpisem „ Nowy kolorek :) hehe”
Po jakiejś godzinie dziewczyny zaczęły się zbierać. Odrobiłam lekcje, wykąpałam i poszłam spać.
Rano obudziłam się o normalnej porze by wyszykować się do szkoły. Jutro piątek i weekend, yeah. Dobra, ciuchy, trzeba coś wybrać. No i ubrałam się tak:

Do szkoły weszłyśmy równo z dzwonkiem. Ja miałam chemie a Gab anglika.
Uff... nauczyciela jeszcze nie było, rozejrzałam się po klasie i zobaczyłam Bieber'a ale nikogo z jego elity nie było. Usiadłam koło niego, on chyba nawet tego nie zauważył. Po chwili nauczyciel wszedł do klasy i zrobił nam kartkówkę. Każdy ściągał a on patrzył tylko do dziennika.
Gdy ją „napisaliśmy” zebrał i dalej robił swoje. Dziwne...
Ja weszłam na TT i poczytałam Tweety innych. Pod moim zdjęciem były same miłe komentarze. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Dzwonek, wreszcie. Wstałam równo z Justinem i dopiero teraz się zorientowałam jak jest ubrany :

No nie powiem, ale ubrania to umie dobierać. Wyszłam z klasy i zobaczyłam, że dziewczyny do mnie idą.
-Dyrektor cię szuka – powiedziała Cam.
-Po co? - zdziwiłam się.
-A bo ja wiem. Idź – popchnęła mnie. Ciekawe co on chce? Ja nic takiego nie zrobiłam.
-Dzień dobry – powiedziałam do Suzzie
-Cześć. Dyrektor już czeka – uśmiechnęła się
-Co ja takiego zrobiłam?
-Nic. Idź a się dowiesz- zapukałam, a jak usłyszałam „proszę” weszłam. Nie zgadniecie kto tam siedział... Bieber i jego, jak przypuszczam mama. 
_______________________________________________________________________________
6 komentarzy pod ostatnim rozdziałem!!!!! Aaaa! Bosko ;) 
Dziękuję i pozdrowienia dla wszystkich, którzy czytają mojego bloga <3 
Życzę miłego czytania :) 

wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 6 "Cześć. Znamy się ? "


Ciekawe co wyjdzie z tego wykładu. Powiedziało jej to coś? Zmieni się? Tego nie wiem, pożyjemy zobaczymy. Wracamy do domu w ciszy.
-Ej, ja jadę do szkoły. Niedługo wrócę – powiedziałam do przyjaciółki wchodząc w bramę.
Wzięłam BMW i wyjechałam. Pod szkołą byłam 5 minut później Wjeżdżając na parking zauważyłam Ferrari Enzo. Podjechałam spokojnie do niego i zaparkowałam. Podszedł do moich drzwi, otworzył je i podał rękę, złapałam ja i wysiadłam z samochodu.
-Mogę się przejechać? - spytałam
-Przejechać może nie, ale przewieść cię mogę
-Justiiinn- zrobiłam słodkie oczka.
-O nie. Na pewno nie. - obszedł swój samochód i otworzył drzwi od strony pasażera – wskakuj.
Ja zrobiłam minę obrażonej i wsiadłam do samochodu on zamknął drzwi, usiadł za kierownicą i ruszyliśmy. Była cisza, którą pierwszy przerwał Justin.
-Ej.. zła jesteś? - spytał patrząc na mnie odwróciłam głowę do niego.
-Nie – odpowiedziałam i ponownie się odwróciłam i cicho zaśmiałam.
-No nie bądź zła
-No nie jestem zła
-Jesteś
-Nie
-Tak
-Nie
-Tak
-Nie – już dłużej nie wytrzymałam – hahahahaha- wybuchnęłam śmiechem.
-O rzesz ty ! - zatrzymał samochód, odpiął pas i zaczął mnie łaskotać
-Ju- Justin hahahha prze-przestań hahahah proszę – mówiłam przez śmiech. W pewnym momencie odwróciłam się do niego. Nasze twarze były za blisko siebie, zdecydowanie za blisko. Szybko się odsunęłam od niego, on zrobił to samo.
-Przepraszam – powiedział kiedy ruszyliśmy
-Nic się nie stało. Przestań nie masz za co przepraszać – uśmiechnęłam się do niego szczerze.
-No dobrze. To co robimy? - spytał się mnie (wow o.O nie kosmity xD)
-Wiesz ja już muszę lecieć. Gaby się będzie o mnie martwić. Odwieziesz mnie pod szkołę?
-Jasne - zawrócił w kierunku szkoły. Szybko tam dojechaliśmy .
-Dzięki za mile spędzony czas – uśmiechnęłam się do niego.
-Nie ma za co – wysiadł z samochodu i jak to na dżentelmena przystało to tworzył mi drzwi
-Dzięki – zaśmiał się.
-To pa – powiedziałam-
Do jutra – nachylił się nade mną i cmoknął w policzek przez moje ciało przeszedł bardzo miły dreszczyk.
W domu odrobiłam lekcję, umyłam się. Położyłam się na łóżku, wzięłam laptopa i zalogowałam się na FB, TT i czytałam wpisy innych osób. Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę – powiedziałam nie odrywając wzroku od monitora.
-Mogę? - usłyszałam głos przyjaciółki
-No jasne. Wbijaj – poklepałam miejsce obok siebie.
-No to opowiadaj gdzie byłaś. - zaczęła.
-Bieber zabrał mnie na przejażdżkę jego Ferrari. Wiesz jak cichutko chodzi – zaśmiałam się. Opowiedziałam jej o czym rozmawialiśmy, tylko nie powiedziałam o prawie pocałunku. Pogadałyśmy i nie wiadomo kiedy zasnęłyśmy obie u mnie.
Jak ja nie lubię tego dźwięku! Tak pewnie się domyślacie, że to COŚ to budzik! Nienawidzę go! Podniosłam się i wyłączyłam to ustrojstwo.
-Gaby wstawaj – powiedziałam lekko ją szturchając.
-Co?! Co się stało?
-Nic. Wstajemy, wstajemy. - powiedziałam.
-Dooobra – powiedziała ziewając – to ja idę. Zobaczymy się na dole.
Wyszła, no i zaczęła się monotonność, czyli, łazienka, garderoba, łazienka, kuchnia, śniadanie.
Dzisiaj ubrałam się tak:

a Gaby tak :


fajnie wyglądała, zresztą tak jak zwykle. Siedziała i jadła kanapki, ja dzisiaj postawiłam na jogurt pitny truskawkowy, mmm.... pycha.
-Wiesz, co ja chyba dzisiaj pójdę do fryzjera – powiedziałam do koleżanki
-Świetnie. Co chcesz zrobić?
-Przefarbować na ciemny
-To będę mieszkać z Selene Gomez pod jednym dachem! - wykrzyczała śmiejąc się.
-Przestań – szturchnęłam ja lekko w ramie uśmiechając się.
Do szkoły pojechałyśmy samochodem, bo po niej miałyśmy jechać do tego fryzjera. Przywitałyśmy się z dziewczynami i ruszyłyśmy w kierunku szkoły. Ktoś mnie zatrzymał łapiąc za ramię, odwróciłam się.
-Hej – powiedziała blondynka
-Cześć. Znamy się ? - spytałam niepewna
-Tak to ja Amanda – powiedziała lekko się uśmiechając.
-Wow – byłam zdziwiona. - śliczna jesteś. Dlaczego to ukrywałaś pod toną makijażu?
-Szczerze?
-Tak.
-Prawdę mówiąc myślałam, że wszyscy będą mnie lubić, że będę w centrum uwagi. I fakt byłam w centrum ale przyjaciół to ja nie miałam. Dziewczyny, z którymi chodziłam na przerwach itd. kolegowały się ze mną żeby same stać się popularne. I wiesz co już mam dość bycia „plastikiem” - przy tym zrobiła cudzysłów w powietrzu – udostępnię im miejsca – pokazała głową na dziewczyny z byłej, chyba, grupki. Faktycznie była śliczna, leciutki makijaż w zupełności wystarczy :
-Jak chcesz możemy spróbować się zakolegować, poznać – tego się po Gabrielli nie spodziewałam
-To nie będzie problem? - spytała zaskoczona.
-Nie, chodź – pociągnęłam ją za nadgarstek i uśmiechnęłam się szczerze. Na lunchu siedziałyśmy razem. Naprawdę jak się ją bliżej pozna to jest spoko.
-Ej dziewczyny jadę dzisiaj do fryzjera razem z Gaby. Jedzie któraś? - spytałam się
-A co włosy farbujesz ? - spytała Cameron
-No tak na ciemny
-Gaby, będziesz mieszkała z Seleną w jednym domu! - zaśmiała się Amanda
-To samo mówiłam rano – teraz to już wszystkie się śmiałyśmy. 
_______________________________________________________________________________

Hej, hej ;) 
Myślę, że może być ;) xD 
Czekam na komentarze :** 

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Prośba

Hej, mam taką małą prośbę... jeśli czytasz moje opowiadanie to dodawaj komentarze :)
To na prawdę dodaje weny ;) I miło by było, gdybym wiedziała, że komuś się podoba ;)
Ps. Następny rozdział dzisiaj albo jutro :)
Pozdrawiam

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 5 Nie jestem wywłoką. Ja nie ale ty tak.


Obudziłam się o tej samej porze co wczoraj, wybrałam ciuchy, umyłam się i wzięłam prysznic.
Ciuchy miałam takie:

Zeszłam na dół i tym razem to ja zrobiłam śniadanie, niby tylko płatki ale zawsze coś. Postawiłam miski na stole, wtedy zeszła Gaby ubrana w to :

Tak, tak lubi reggae( ja też xD) i nie obchodzi ją zdanie innych na temat upodobań muzycznych.
-Hej. Ładnie ci w tym – uśmiechnęłam się do niej
-Hej. A dziękuję, dziękuję – zaśmiała się – o widzę, że ktoś zrobił śniadanko.
-Tak. Smacznego
-Wzajemnie
Zaczęłyśmy jeść i rozmawiać. Po skończonym posiłku wstawiłam naczynia do zmywarki.
Do szkoły doszłyśmy w niecałe 10 minut. Na wstępie przywitały mnie nasze nowe koleżanki(czyt. Cameron i Amber). Rozejrzałam się po parkingu. Wokoło plastików jak mrówków (xD) a przy białym Ferrari Enzo jakiegoś chłopaka liżącego się chyba z Amandą.
-Ej to jest Ferrari Enzo nie? - spytałam Gaby
-Ty faktycznie – minę miała prawię taką o.O
-Zaraz wracam – powiedziałam i ruszyłam w kierunku samochodu. Ustałam i odchrząknęłam. Oni odwrócili się w moja stronę. Tak to był Justin z Amandą – Przepraszam jeśli przeszkodziłam, ale chciałam się spytać skąd wytrzasnąłeś to cacko?
-To jest... - nie dokończył zdania bo ja mu przerwałam
-Ferrari Enzo. - powiedzieliśmy razem.
- Ile ma koni? -spytałam
-650. Ty znasz się na samochodach?
-To nieźle. Miałam starszego o rok kolegę, który lubił bardzo samochody i mnie tym zaraził– zaśmiałam się. Obeszłam samochód dookoła i oparłam się tyłem o maskę. Ludzie się na mnie patrzyli, a ja wspominałam chwile spędzone z Max'em pod maską samochodu. Tak, to były czasy. Odwróciłam się uśmiechnięta.
-Dasz mi się kiedyś przejechać? - spytałam podchodząc do chłopaka
-Ymm... - podrapał się po karku przy tym bluzka mu się podwinęła. Klatę to on ma niezłą, przygryzłam dolną wargę a on to chyba zauważył bo się uśmiechnął. Ale zaraz spoważniał, podszedł do mnie i szepnął- po lekcjach pokażesz mi jak jeździsz.
Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszczyk. Dobra mniejsza z tym, wróciłam do koleżanek i udałyśmy się do klasy w której mamy matematykę, tą lekcje mamy wszystkie razem no i z Bieber'em, który usiadł za mną. Nauczycielka zaczęła lekcję.
-Panno Newton? - spytała
-Tak?
-Jakie miałaś oceny z matematyki w poprzedniej szkole?
-Głównie 5 a dlaczego pani pyta.?
-Mogłabym Ci zadać zadanie z wyższej klasy?
-Czemu nie – wstałam z ławki poczułam jak ktoś mnie łapie za tyłek. Sprawdzając czy nauczycielka się nie patrzy złapałam rękę i wykręciłam
-Uważaj sobie Malfoy– kurde jak z Potter'a – jeszcze raz tak zrobisz a połamię ci tą rączkę.
Puściłam ją i podeszłam do tablicy. Pani Mark podała mi zadanie a ja bez problemu je zrobiłam. Poczekałam chwilkę jak pani to sprawdzi.
-Dobrze bardzo dobrze. Z racji tego, że to było zadanie ze starszych klas postawię Ci 6 – uśmiechnęła się do mnie. Gdy wracałam do ławki Justin prychnął.
-Coś się stało? - spytałam go ze sztucznym zmartwieniem – gardełko cię nie boli?
-Głupia jesteś czy co?
-Przy Tobie? Nie czuję się głupio, Twoja głupota przerasta każdą możliwą- do końca lekcji nie otworzył buzi ani na chwilę.

*Oczami Justin'a*
-Przy Tobie? Nie czuję się głupio, Twoja głupota przerasta każdą możliwą – tymi słowami mnie zagięła.
Nie będę się odpyskiwał takiej dziewczynie. Na samochodach to się zna a ciekawe jak jeździ. Słuchałem nauczycielki coś tam pieprzyła, ale prawdę mówiąc nic nie rozumiałem. Nie kumam tej matmy i tyle. Nareszcie dzwonek !
Na lunchu jak zawsze siedzieliśmy ja, Amanda, Ryan, Chris, i kilka koleżanek Amandy. Obok nas przechodziła Amy.
-Amy! - zawołał Christian a dziewczyna się odwróciła – dosiądziesz się ?
-Co ? Ty chcesz taką wywłokę tutaj? - spytała Amanda wstając. We mnie się zagotowało, sam nie wiem dlaczego więc postanowiłem to jakoś kryć.
-Ona. Nie. Jest. Wywłoką. - powiedział Chris w jej obronie przez zaciśnięte zęby.
-Jest! - pisnęła Amanda
-Nie jestem wywłoką. Ja nie ale ty tak. - zaśmiałem się a Amanda spiorunowała mnie wzrokiem. - Wiesz co gdyby nie zależało ci tak na wyglądzie, na tapecie, która i tak zresztą zaraz ci odpadnie- znowu się zaśmiałem- może byłabyś inna. Może zadawałabyś się z ludźmi, którzy naprawdę cię polubią a nie dlatego, że jesteś popularna w szkole – teraz pokazała głową na jej „koleżanki” - spróbuj przyjść kiedyś do szkoły z lekkim make'up'em i w normalnych ciuchach. Przemyśl to, myślę, że gdzieś tam w środku jest normalna dziewczyna – powiedziała to i odeszła do swoich przyjaciółek
-Ona ma racje – wyszeptała siadając na krześle. Jak jesteśmy sami zachowuje się normalnie, że tak powiem „po ludzku” a przy kimś staje się wredną i „napalona”.
-Może przyjdziesz jutro tak jak ci poradziła... ta... Amy, co ? - spytał ją Ryan a ona nic nie odpowiedziała.


Rozdział troochę nuudny :( 
Ale może będą lepsze... zobaczymy :)
Miłego czytania :**

Jeśli czytasz to zostaw komentarz :) To dla mnie bardzo ważne <3 

wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 4 To był Justin Bieber


Rano obudziłam się przed południem. Zwlokłam się z wyrka, i w mojej piżamce zeszłam na dół.
-Dzieeń dobry – powiedziałam ziewając.
-Dzień dobry -odpowiedziała mi jakaś kobieta.
-Yy... - nie wiedziałam co powiedzieć
-Ty pewnie jesteś Amy? Ja jestem Rosmery Clark- uśmiechnęła się
-Miło mi – podałam jej dłoń z uśmiechem – przepraszam, że jestem nie ubrana
-Nic nie szkodzi. To ja już będę iść. Klucze oddałam koleżance – spojrzała na uśmiechniętą Gaby.
-Dobrze. To do widzenia
-Do widzenia – uśmiechnęła się i wyszła.
-Miła jest – powiedziałam wyjmując mleko z lodówki
-No. Mieszka obok.
-Domyśliłam się – z szafki wzięłam płatki. Ze śniadaniem poszłam do salonu na kanapę włączając TV.
-To dzisiaj leniuchujemy ? - spytała
-No a jak. Należy się nam po wczorajszym dniu – zaśmiałam się. Na oglądaniu kreskówek i filmów zleciał nam się cały dzień. Jutro do szkoły... Jakoś to przeżyjemy ... musimy...
Rano obudził mnie budzik o 6:30. Pierwszy dzień szkoły. Do łazienki powędrowałam ledwo żywa ale udało się, jestem. Wzięłam szybki prysznic, i owinięta ręcznikiem weszłam do garderoby. Zastanawiałam się w co ubrać. Nie, nie jestem typem laski, która zakłada skąpe ubranka. Pierwszy dzień w szkole więc chciałam się ładnie ubrać. W końcu wybrałam ten zestaw: (tylko dużo większa torebka, tak żeby pomieścić książki czy coś)

Wróciłam do moje „łaźni”, ubrałam i pomalowałam się. Schodząc na dół poczułam naleśniki.
-Cześć – przywitałam się ze współlokatorką
-Hej. Masz ochotę na naleśniki?
-Jeszcze się pytasz – zaśmiałam się i ona również. Zjadłyśmy ze smakiem.
Był koniec marca więc tutaj jest ciepło. Nic na siebie nie zakładałam. Do szkoły doszłyśmy wpół do 8. Z pomocą woźnej dostałyśmy się do sekretariatu po mapkę  szkoły i plan lekcji. Okazało się, że większość lekcji mamy razem, nie mamy tylko chemii, historii ale to tylko raz w tygodniu więc będzie dobrze. Porozmawiałyśmy z panią Wolf, oj przepraszam z Suzzie, tak miała na imię i kazała do siebie tak mówić. Na moje oko nie miała więcej niż 35 lat. Powiedziała nam, że dyrektor, pan Wolf, to jej mąż. 5 minut przed 8 wyszłyśmy z sekretariatu i udałyśmy się do swoich szafek. Do planu została przyczepiona karteczka z numerem i kodem do szafki. Gaby miała 45 a ja 52 więc nie jest daleko. Wiecie co dopiero w sekretariacie zobaczyłam jak była ubrana a mianowicie tak:

Ładnie wyglądała nie powiem, jest cholernie podobna do Demi i jednocześnie lubi ten sam styl co ona. Podchodząc do szafki zaśmiałam się sama do siebie. W szafce były podręczniki i zeszyty. Podobno szkoła je kupuje a jeśli je zniszczymy to na swoją odpowiedzialność.
-Cześć mała – usłyszałam za sobą męski głos. Odwróciłam się i tam ujrzałam... nie uwierzycie... To był Justin Bieber. Nic do niego nie mam, ale nie pozwolę żeby się tak do mnie odzywał. Chciałam z nim trochę podrażnić..
-Hej skarbie – uśmiechnęłam się do niego słodko.
-Yyy... Selena? - spytał zdezorientowany
-Nie głupku – zaśmiałam się – Jestem tu nowa
-Jesteś do niej strasznie podobna.
-Tak wiem. Wszyscy mi to mówią. I może nawet zmienię kolor włosów na brąz... - rozmyślałam
-Ym... No dobra. A tak w ogóle to ja jestem Justin – podał mi rękę śmiejąc się
-Ja jestem Amy – uścisnęłam jego dłoń. Chciałam puścić ale on dalej trzymał – możesz już puścić – zadzwonił dzwonek. Jest! W końcu puścił
-Co teraz masz? - spytał
-Hmm... - spojrzałam na plan. Super – Historię – lekcja bez Gaby
-Ok. To ja już idę. Narka – puścił mi oczko. Założyłam torbę na ramię i ruszyłam do klasy.
-Dzień Dobry. Przepraszam za spóźnienie – powiedziałam wchodząc
 -Dzień dobry. Ty jesteś pewnie nową uczennicą, Amy Newton, tak?
-Tak. I nie mogłam znaleźć klasy.
-No dobrze. Siadaj obok Christiana – powiedziała nauczycielka, pani Smith jak się później dowiedziałam. Usiadłam obok blondyna, chyba ma farbowane włosy...
-Hej jestem Christian Beadles – uśmiechał się szeroko i podał mi rękę.
-Cześć a ja Amy Newton jak już pewnie słyszałeś – zaśmiałam się cicho.
Resztę lekcji do przerwy na lunch miałam razem z Gabi. Poznałyśmy jeszcze dwie takie dziewczyny, Cameron i Amber. Usiadłyśmy razem do stolika. Spożywając posiłek rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się. Dopóki nie przyszłyby plastiki.
-Hej, ty pewnie jesteś Newton a ty McCessi? - powiedziała piskliwym głosem jedna
-Czego? - powiedziała jeszcze spokojnie Gaby. Od zdrady chłopaka nienawidzi barbie.
-Chciałam się poznać. Ja jestem Amanda Harris – podała mi rękę z metrowymi tipsami
-Nas już znasz więc może już odejść – odpowiedziałam obojętnym tonem. Ta tylko prychnęła i odeszła do stolika, w której siedziała szkolna elita, tak przynajmniej powiedziała mi Amber.
Reszta lekcji minęła spokojniej. Po powrocie do domu przebrałam się w luźniejsze rzeczy i poszłam zwiedzać, jak dla mnie, willę. Zwiedzałam każde możliwe pomieszczenie, jedno z nich było duże i jedna ściana była pokryta lustrami. To mi dało do myślenia...
-Gabriella!! - krzyknęłam a ta za chwilę pojawiła się zdyszana
-Co?
-Rozejrzyj się – podpowiedziałam, ona wykonała moje polecenie – Myślisz o ty o czym ja myślę?
-Sala taneczna – powiedziałyśmy razem i wybuchnęłyśmy śmiechem. Po paru minutach uspokoiłyśmy się.
-Nawet nie trzeba dużo dodawać. Lustra są, tylko poręcze... a to się powinno załatwić.
-Poczekaj – wybiegłam z sali i z mojego pokoju zabrałam duuży magnetofon i płyty. Gdy do niej dołączyłam postawiłam na podłodze
-Pamiętasz nasz układ do Somebody To Love Bieber'a? - spytała. Mówiłam już coś, że Gaby bardzo lubi Bieber'a. No ale nie jest jakąś wredną Bielieber. No to jak nie wspominałam to już wiecie.
-A jakże mogłabym zapomnieć – zaśmiałam się i puściłam piosenkę. Zaczęłyśmy tańczyć, najpierw powoli żeby przypomnieć sobie wszystkie ruchy. Za kolejnym razem tańczyłyśmy już płynnie.
-To teraz do Mr. Saxobeat – powiedziałam podchodząc do sprzętu i włączając odpowiednią muzykę. Wychodziło nam zajebiście. Po tym udałyśmy się do swoich pokoi, odrobiłam lekcje, umyłam i poszłam spać.

Jest 4 rozdział :)
Moja mama polubiła Justin'a! No normalnie nie mogę, wcześniej go nie lubiła. A teraz nawet ma jego piosenkę na telefonie :D haha :D słowa mamy:  "On jest słodki"
Heh :)
Nie będę was zanudzać :)
Miłego czytanka i pozdrowienia :**

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 3 „Witaj Kanado! Na lotnisku z @GabyMcCessi :)”

Na lotnisku byłyśmy za pięć 6, udałyśmy się na odprawę i po chwili siedziałyśmy w samolocie. Rozmawiałyśmy o tym co będziemy tam robić. Oczywiście pojutrze szkoła, ale no cóż. Po około dwóch godzinach byliśmy na miejscu. W holu lotniska było mało ludzi więc na chwilę przystanęłyśmy przy jakimś lustrze i zrobiłam nam zdjęcie:
 i wstawiłam na TT i instagram'a z podpisem : „Witaj Kanado! Na lotnisku z @GabyMcCessi :)” (przypominam, że miała jeszcze blond włosy jakby co ;) )
-Ej, ale fajne – pokazałam jej zdjęcie- ja też się kiedyś odwdzięczę - wytknęła mi język
-Oj dobra, dobra – zaśmiałam się – dzwoń po taksówkę a ja wyjmę karteczkę z adresem
Zadzwoniła a ja w tym czasie znalazłam karteczkę. Chwile później była taksówka, a kierowca pomógł nam włożyć nasze walizki do bagażnika. Dojechanie zajęło nam 20 minut, a po drodze mijaliśmy szkołę, więc nie będzie problemu z dojściem. Przed bramą taksówkarz wyjął bagaże a ja mu zapłaciłam należną mu kwotę. Zabrałyśmy walizki i weszłyśmy na posiadłość. Dom był prześliczny

-Ale piękny – powiedziała ucieszona Gabriella
-Chodźmy zobaczyć resztę. Ja pierwsza wybieram pokój ! - krzyknęłam wchodząc do domu. Walizki zostały w holu a ja otworzyłam pierwsze drzwi po lewo
-Wow- tylko tyle udało mi się wymówić gdy zobaczyłam to:
Doszłam do schodów a tam była łazienka i garderoba. „Co ja do niej włożę? „ pomyślałam, hmm.. dużo tego nie mam ... no dobra trochę się dokupi ale wraz będzie kupę miejsca. Oj tam coś się wymyśli. Gdy rozejrzałam się po całym pomieszczeniu zeszłam na dół po walizki. Postawiłam je w pomieszczeniu i udałam się do Gab.
-Ale ślicznie. Uwielbiasz ten kolor – uśmiechnęłam się do niej. Jej pokój wyglądał tak :
-Wiem – odpowiedziała i walnęła się na łóżko – jak chcesz to idź zobacz łazienkę. Ja zrobiłam to co powiedziała. Super! Ale ma fajną łazienkę! 

Ja też mam fajną, więc nie będę narzekać.

-Ej ja idę się rozpakować – powiedziałam do niej wchodząc do jej sypialni.
-Dobra to ja też. Jak skończę to do ciebie wpadnę zobaczyć – puściła mi oczko na co ja się zaśmiałam i poszłam do swojego pokoju. 
 Zaniosłam do garderoby walizki i zaczęłam się rozpakowywać. Zajęło mi to bite 2 godziny a i tak połowa półek i wieszaków nie była zapełniona.
-Ale ty masz tu ślicznie i dużo, dużo wolnego miejsca – zaśmiała się Gaby.
-Wiem trzeba będzie to jakoś zapełnić.
-Nom.
-Pojedziemy na miasto i zrobimy duże zakupy. Kupimy ciuchy, biurko, fotele i to ładnie poustawiamy – odpowiedziałam
-A może jakąś biblioteczkę, lubisz czytać więc czemu by nie?
-Ty, dobry pomysł – zaśmiałam się – to zbieraj się za pół godziny na dole.
Wyszła a ja się przebrałam. Poprawiłam makijaż i zeszłam na dół. Z lodówki wzięłam jogurt i go zjadłam, zaraz, zaraz, dlaczego lodówka jest pełna? Oj tam... Zamknęłam lodówkę a na niej pisała karteczka, że sąsiadka zrobiła nam zakupy i żeby iść do niej po klucze, a nazywała się pani Rosmery Clark. No dobra ale to po zakupach, albo nawet jutro.
-Gotowa – po schodach zbiegła moja kumpela.
-To dawaj jedziemy
-Ale czym?
-No samochodem. Camber się postarała – zaśmiałam się i chwyciłam kluczyki z haczyka.
Udałyśmy się do garażu a tam stało srebrne BMW. 
My spojrzałyśmy po sobie i uśmiechnęłyśmy. Wsiadłyśmy i pilotem który był przy kluczykach o tworzyłam drzwi garażu i bramy a potem zamknęłam. Najpierw pojechałyśmy do sklepu meblowego i tam wybrałyśmy biurko, bibliotekę i fotele. Pan w średnim wieku poprosił o adres i powiedział, że dzisiaj wszystko będzie w domu. My grzecznie podziękowałyśmy i ustaliliśmy, ze zapłacimy przy odbiorze. Następnie udałyśmy się do sklepu z ciuchami. Ahhh... jak ja to kocham. Obie miałyśmy chyba po 6 czy 7 torb z ubraniami. Bawiłyśmy się jak nie wiem. Po powrocie do domu przed bramą stał ciężarowy samochód z meblami. Grzecznie wpuściłam panów do środka a oni zanieśli to do wyznaczonego pokoju.
Panowie zaoferowali się do pomocy przy ustawianiu. Poszło to jakoś, po dwóch godzinach leżałam już umyta w moim mięciutkim łóżeczku. 

Czeeeść :)
Jest 3 rozdział bardziej taki zapoznawczy ale co tam ;)
Miłego czytania :**

sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 2 My też już tęsknimy. Będziemy przylatywać, dzwonić jak najczęściej


    *Oczami Justin'a*
    2 tygodnie wcześniej
-Siema, młody jest sprawa – powiedział Scooter wchodząc do salonu, w którym siedziała już moja mama.
-No hej. To mów – odpowiedziałem
-Będziesz chodził do publicznego liceum – odpowiedział spokojnie
-Że jak?! - podniosłem się z miejsca
-Synku, to dla Twojego dobra. Zmieniłeś się. To znaczy dla mnie, rodzeństwa i taty jesteś taki sam ale w stosunku do swoich znajomych, i nie tylko jesteś wrednym, rozkapryszonym dzieciakiem – mama dała wykład
-Że ja się zmieniłem? Na gorsze? - trochę się uspokoiłem
-Tak. Dlatego jak, może, nawiążesz kontakt z innymi nastolatkami to się zmienisz. I koniec dyskusji –dodał gdy chciałem coś powiedzieć.
-Agrr... no niech wam będzie– opadłem na fotel i myślałem jak to będzie...

*Oczami Amy*

Razem byłyśmy chyba w każdym możliwym sklepie z ciuchami w centrum. Podczas przymierzania robiłyśmy sobie taki mini pokaz. Śmiałyśmy się i pozowałyśmy do zdjęć. Obie to lubimy.
Kupiłyśmy ubrania do Stratford, takie luźniejsze nie lubimy ubierać się jak plastiki, czyli : spódnica lekko zakrywająca tyłek, bluzka z odsłoniętym pępkiem i w dodatku to wszystko różowe... blee....
-Gaby, a co ze szkołą? - spytałam przyjaciółki gdy wsiadałyśmy do taksówki
-Spokojnie Camber wszystko załatwiła. Będziemy chodzić do publicznej placówki tak jak tu.
-Uff... to dobrze – odetchnęłam z ulgą na co ona się zaśmiała.
-Wracamy ? - zapytała po kilku minutach
-Jasne. Już mnie trochę nogi bolą – zaśmiałam się
-Dobra – też się zaśmiała 
Po około 5 minutach byliśmy w naszym miejscu zamieszkania. Już jutro to się zmieni. Uśmiechnęłam się, zapłaciłam taksówkarzowi i ruszyłyśmy do naszego pokoju.
Jeszcze raz sprawdziłam czy wszystko mam spakowane. Została mi tylko kosmetyczka, ale to jutro. Wzięłam moją pidżamę i weszłam do łazienki. Zmyłam makijaż, umyłam się, wysuszyłam i spięłam w koński ogon włosy. Wychodząc z łazienki ktoś zapukał.
-Proszę – Gaby robiła sobie warkocza
-Dobry wieczór dziewczynki.- to była nasza ulubiona opiekunka. Było ich jeszcze 3 ale ona była najlepsza - Chciałam wam przypomnieć o której jutro samolot
-O 6 rano – uśmiechnęłam się – pamiętamy
-To dobrze. - powiedziała siadając na moim łóżku a my obok niej – chodźcie tu do mnie – posłusznie przytuliłyśmy się do niej
-Ejj... tylko nie płacz proszę – powiedziałam odrywając się od niej. - proszę
-Dobrze. Ale jeszcze nie wyjechałyście a ja już tęsknie – uśmiechnęła się smutno i otarła łzy rękawem od bluzki.
-My też już tęsknimy. Będziemy przylatywać, dzwonić jak najczęściej – tym razem Gabriella odpowiedziała.
Jeszcze raz się przytuliłyśmy i porozmawiałyśmy jak to będzie. Koło godziny 10 poszłyśmy spać.
-Dziewczynki wstawać. Jest już 5 – ktoś nas obudził lekko szturchając. Otworzyłam powoli oczy ujrzałam Marie. Była miła ale jak się coś przeskrobało to się wkurzała, trochę.
-Dzień dobry – powiedziałam przeciągając się
-Dzień dobry – uśmiechnęła się – zdążycie w 45 minut?
-Tak. Dzięki – pocałowałam ją w policzek na co się zaśmiała i wyszła. Gaby jeszcze spała.
-Wstawaaj! - krzyknęłam jej do ucha a ta się poderwała
-Głupia jesteś czy co ?! - wydarła się – ałłł... moje ucho
-Oj tam oj tam. Wstawaj szybciutko bo nie zdążysz się wyszykować ale...
-Ja idę pierwsza ! - krzyknęłyśmy w tym samym momencie i biegiem ruszyłyśmy do łazienki. Ja byłam pierwsza, Yeah. Wykąpałam się, i owijając się ręcznikiem zauważyłam, że nie wzięłam ciuchów.
-Gabyyy...
-Co ?
-Podasz mi ciuchy z komody, prooszęęę – podała mi je a ja cmoknęłam ją w polika – Dzięki
Założyłam na siebie wcześniej wybrane ciuchy i umalowałam się lekko. Wszystko zajęło mi 10 minut.
-Wolne – powiedziałam a przyjaciółka wleciała do łazienki. Ja zapakowałam kosmetyczkę do walizki a do torby podręcznej telefon, portfel, błyszczyk i słuchawki. Usiadłam na łóżku i przypomniały mi się chwile spędzone tutaj. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Jesteś? - do świata żywych wyrwała mnie koleżanka machając ręką przed twarzą
-Jestem, jestem. To co zbieramy się ?
-No jasne chodź. Już na nas czekają – uśmiechnęła się tak samo jak ja. Wzięłyśmy nasze walizki. Torby podręczne zarzuciłyśmy na ramię i wyszłyśmy z pokoju.W holu czekało już cały sierociniec. Pożegnaliśmy się i postanowiłyśmy jechać taksówka same żeby na lotnisku się nie rozpłakać.


Heh wzięło mnie dzisiaj :D 
W miarę ;) 
hihi :)
Miłego czytania :**

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 1 [...] jesteś podobna do Gomez tyle, że ty masz blond włosy.


Jestem Amy Newton, mam 18 lat i mieszkałam do tej pory w domu dziecka. Mając 12 lat moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym no a ja trafiłam tutaj. Na szczęście spotkałam tutaj bardzo miłą, uprzejmą i zajebistą dziewczynę, a dokładniej Gabriella. Zaczęłyśmy się przyjaźnić około 3 lata temu. W każdej możliwej chwili możemy porozmawiać, wygadać się po prostu. Ma podobną sytuację tylko, że jej rodzice zmarli jak miała około 5 lat. Okazało się, że urodziny mamy tego samego dnia, czyli dzisiaj. Obie postanowiłyśmy wyjechać dzisiaj do Stratford. Po moich rodzicach zostało mi sporo pieniędzy... więc żeby się stąd wyrwać zaproponowałam Gabrielli wyjazd, zgodziła się pod warunkiem, że odda mi część pieniędzy. I właśnie na taki układ poszłam.
Kilka tygodni wcześniej opiekunka domu dziecka załatwiła nam dom, nie duży, taki w sam raz. Wynikało to ze zdjęć, które mi dała. Fajnie będzie.
Leżąc na łóżku i tak rozmyślając z łazienki wyszła moja przyjaciółka myśląc, że śpię.
-Śpiochu wstawaj – powiedziała podchodząc do mnie ja cały czas miałam zamknięte oczy
-Nie śpię, nie śpię – uśmiechnęłam się do niej.
-Wszystkiego Najlepszego! - krzyknęłyśmy równocześnie na co dopadł nas przekomiczny śmiech.
-Dobra, dobra. - zaśmiała się – Dzięki
-Ja też dziękuję. - uśmiechnęłam się i przytuliłam Gaby – No to jutro wyjeżdżamy, co ?
-No jasne. Tylko pamiętaj jak dostanę kasę rodziców i dorobię tam to ci oddam.
-No dobrze. Trzeba będzie poszukać jakiejś pracy...
-No ty na pewno znajdziesz, jesteś podobna do Gomez tyle, że ty masz blond włosy.
-Ta, ta jasne. A ty zostaniesz modelką -wytknęłam jej język.
-Aniby dlaczego? - zrobiła minę”WTF?”
-Ty i Lovato jesteście jak dwie krople wody
-Ale i tak ja jestem ładniejsza – wystawiła mi język a ja poszłam do łazienki. Przebrałam się.
-To idziemy na miasto? - spytała
-Jak Camber pozwoli to tak – wyszłyśmy z pokoju zamykając go na klucz i udałyśmy się do gabinetu naszej opiekunki. Zapukałyśmy.
-Proszę – usłyszałyśmy i weszłyśmy – o dzień dobry dziewczynki i wszystkiego najlepszego.- powiedziała po czym nas uściskała
-Dzięęękuujeeeemy – odpowiedziałyśmy jak siedzi w szkole przedłużając samogłoski na co ona się zaśmiała
-To w jakiej sprawie przyszłyście?
-Możemy pójść na miasto? Połazić po sklepach no wiesz – odpowiedziała Gaby
-No jasne macie już 18 lat więc nie ma problemu. Tylko nie wróćcie późno bo jutro rano macie samolot. - uśmiechnęła się a w oczach można było zauważyć łzy
-Dobrze tylko nie płacz – odpowiedziałam
-Okej – otarła łzy i się uśmiechnęła – będę tęsknić
-My też. To już lecimy pa – cmoknęłyśmy ją w policzek i wyruszyłyśmy na podbój miasta.

Heh jest pierwszy rozdział :) 
Mam nadzieję, że komuś się spodoba :) 
Pozdrawiam :) 

Bohaterowie


Bohaterowie




Amy Newton – miła, spokojna lecz czasami szalona dziewczyna. W szkole często wdaje się w kłótnie z tak zwanymi „plastikami”. Jest sierotą, jej rodzice zginęli jak miała 12 lat, po tym trafiła do domu dziecka, w którym spotkała prawdziwą przyjaciółkę, Gabriellę. Ma 18 lat. Zakocha się? Na razie nie ma tego w planach xD ale to może się zmienić.( na początku w opowiadaniu będzie miała blond włosy ) 




Gabriella McCessi – tak samo jak przyjaciółka straciła rodziców i jest w tym samym sierocińcu. Jest mniej wybuchowa od Amy ale mimo to czasem, ale bardzo rzadko pokłóci się ze szkolną elitą. Ma 18 lat. Miała chłopaka, który zostawił ją dla innej, a dokładnie Sharpey, szkolny plastik. Od tamtego czasu nie miała innego, czy to się zmieni?... przekonacie się



Justin Bieber – bożyszcze nastolatek na całym świecie. Przez sławę stał się arogancki w stosunku innych ludzi. Jedynie w domu jest sobą.
Wkrótce trafi do publicznej szkoły.
Pozna kogoś? Zakocha się? A co najważniejsze Zmieni...? Ma 18 lat.


Christian Beadles – przyjaciel Justin'a. Poznają się w szkole do której przeniósł się Bieber. Ma 18 lat (chociaż na takiego nie wygląda) i mieszka sam. Lubi jeździć na desce i dużo czasu spędza w skateparku.


To są bohaterowie :) Mam nadzieję, że ktoś to będzie czytał ... :) 
(chciałabym xD) Może się spodoba ... kto wie ;) 
Jeśli ktoś to będzie czytał to proszę o pozostawienie komentarza :D 
Pozdrawiam :**