*Oczami
Justin'a*
2 tygodnie
wcześniej
-No hej. To mów – odpowiedziałem
-Będziesz chodził do publicznego liceum – odpowiedział spokojnie
-Że jak?! - podniosłem się z miejsca
-Synku, to dla Twojego dobra. Zmieniłeś się. To znaczy dla mnie, rodzeństwa i taty jesteś taki sam ale w stosunku do swoich znajomych, i nie tylko jesteś wrednym, rozkapryszonym dzieciakiem – mama dała wykład
-Że ja się zmieniłem? Na gorsze? - trochę się uspokoiłem
-Tak. Dlatego jak, może, nawiążesz kontakt z innymi nastolatkami to się zmienisz. I koniec dyskusji –dodał gdy chciałem coś powiedzieć.
-Agrr... no niech wam będzie– opadłem na fotel i myślałem jak to będzie...
*Oczami
Amy*
Razem byłyśmy
chyba w każdym możliwym sklepie z ciuchami w centrum. Podczas
przymierzania robiłyśmy sobie taki mini pokaz. Śmiałyśmy się i
pozowałyśmy do zdjęć. Obie to lubimy.
Kupiłyśmy
ubrania do Stratford, takie luźniejsze nie lubimy ubierać się jak
plastiki, czyli : spódnica lekko zakrywająca tyłek, bluzka z
odsłoniętym pępkiem i w dodatku to wszystko różowe...
blee....
-Gaby,
a co ze szkołą? - spytałam przyjaciółki gdy wsiadałyśmy
do taksówki
-Spokojnie
Camber wszystko załatwiła. Będziemy chodzić do publicznej
placówki tak jak tu.
-Uff... to
dobrze – odetchnęłam z ulgą na co ona się zaśmiała.
-Wracamy ?
- zapytała po kilku minutach
-Jasne. Już
mnie trochę nogi bolą – zaśmiałam się
-Dobra –
też się zaśmiała
Po około 5
minutach byliśmy w naszym miejscu zamieszkania. Już jutro to się
zmieni. Uśmiechnęłam się, zapłaciłam taksówkarzowi i
ruszyłyśmy do naszego pokoju.
Jeszcze raz
sprawdziłam czy wszystko mam spakowane. Została mi tylko
kosmetyczka, ale to jutro. Wzięłam moją pidżamę i weszłam do
łazienki. Zmyłam makijaż, umyłam się, wysuszyłam i spięłam w
koński ogon włosy. Wychodząc z łazienki ktoś zapukał.
-Proszę –
Gaby robiła sobie warkocza
-Dobry
wieczór dziewczynki.- to była nasza ulubiona opiekunka.
Było ich jeszcze 3 ale ona była najlepsza - Chciałam wam
przypomnieć o której jutro samolot
-O 6 rano –
uśmiechnęłam się – pamiętamy
-To dobrze.
- powiedziała siadając na moim łóżku a my obok niej –
chodźcie tu do mnie – posłusznie przytuliłyśmy się do niej
-Ejj...
tylko nie płacz proszę – powiedziałam odrywając się od niej.
- proszę
-Dobrze.
Ale jeszcze nie wyjechałyście a ja już tęsknie – uśmiechnęła
się smutno i otarła łzy rękawem od bluzki.
-My też
już tęsknimy. Będziemy przylatywać, dzwonić jak najczęściej –
tym razem Gabriella odpowiedziała.
Jeszcze raz
się przytuliłyśmy i porozmawiałyśmy jak to będzie. Koło
godziny 10 poszłyśmy spać.
-Dziewczynki
wstawać. Jest już 5 – ktoś nas obudził lekko szturchając.
Otworzyłam powoli oczy ujrzałam Marie. Była miła ale jak się
coś przeskrobało to się wkurzała, trochę.
-Dzień
dobry – powiedziałam przeciągając się
-Dzień
dobry – uśmiechnęła się – zdążycie w 45 minut?
-Tak.
Dzięki – pocałowałam ją w policzek na co się zaśmiała i
wyszła. Gaby jeszcze spała.
-Wstawaaj!
- krzyknęłam jej do ucha a ta się poderwała
-Głupia
jesteś czy co ?! - wydarła się – ałłł... moje ucho
-Oj tam oj
tam. Wstawaj szybciutko bo nie zdążysz się wyszykować ale...
-Ja idę
pierwsza ! - krzyknęłyśmy w tym samym momencie i biegiem
ruszyłyśmy do łazienki. Ja byłam pierwsza, Yeah. Wykąpałam
się, i owijając się ręcznikiem zauważyłam, że nie wzięłam
ciuchów.
-Gabyyy...
-Co ?
-Podasz mi
ciuchy z komody, prooszęęę – podała mi je a ja cmoknęłam ją
w polika – Dzięki
Założyłam
na siebie wcześniej wybrane ciuchy i umalowałam się lekko.
Wszystko zajęło mi 10 minut.
-Wolne –
powiedziałam a przyjaciółka wleciała do łazienki. Ja
zapakowałam kosmetyczkę do walizki a do torby podręcznej telefon,
portfel, błyszczyk i słuchawki. Usiadłam na łóżku i
przypomniały mi się chwile spędzone tutaj. Mimowolnie się
uśmiechnęłam.
-Jesteś? -
do świata żywych wyrwała mnie koleżanka machając ręką przed
twarzą
-Jestem,
jestem. To co zbieramy się ?
-No jasne
chodź. Już na nas czekają – uśmiechnęła się tak samo jak
ja. Wzięłyśmy nasze walizki. Torby podręczne zarzuciłyśmy na
ramię i wyszłyśmy z pokoju.W holu czekało
już cały sierociniec. Pożegnaliśmy się i postanowiłyśmy
jechać taksówka same żeby na lotnisku się nie rozpłakać.
Heh wzięło mnie dzisiaj :D
W miarę ;)
hihi :)
Miłego czytania :**
Super pisz dalej ;d
OdpowiedzUsuńFajny
OdpowiedzUsuń