środa, 30 października 2013

II Rozdział 41 "Jak niespodzianka?"


Dziewczyny pojechały już wieczorem. Smutno nam było gdy wyjeżdżały ale tak musi być. Niestety... 26 grudnia byłyśmy już z Chrisem, Gaby i Caitlin u siebie.
Koło godziny 15 siedziałyśmy sobie na kanapie, pod kocykiem i z kubkami gorącej czekolady. I wtedy ktoś zadzwonił do drzwi.
-Chris! Otwórz! - krzyknęłam i wzięłam łyk herbaty. Usłyszałyśmy rozmowę w korytarzu i po chwili ktoś wszedł do salonu.
-Hej – usłyszałyśmy znajomy głos i automatycznie się odwróciłyśmy.
-Elka! - powiedziałam i wytarmosiłam się spod koca, odstawiłam kubek na stolik i przytuliłam koleżankę.
-Co ty tu robisz? - spytała Gaby i też ją przytuliła.
-Mam niespodziankę – uśmiechnęła się.
-Jaką? - spytałyśmy z Gabriellą.
-Chłopcy – powiedziała dość głośno i do salonu weszło One Direction!
-Cześć – powiedzieli równocześnie uśmiechając się.
-Yyy... cze-cześć – zacięłyśmy się.
-To wy jesteście Directioner. - powiedział Louis i podszedł do nas. - Miło poznać. Louis. - podał mi rękę. Ale nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Podałam mu tylko rękę.
-Victoria. - El już znała całą historię.
-Louis – podał rękę Gaby a ona zareagowała tak jak ja.
-Gaby. -powiedziała Eleanor i się zaśmiała. Pokręcił głową i przytulił El od tyłu, zerknęłam na Gaby a na jej twarzy pojawił się grymas.
-Co jest? - spytała El.
-Zdecydowanie jestem Larry Shipper – powiedziała i zerknęła na Harry'ego.
-Yyy... - El się zacięła a chłopaki się zaśmiali.
-Jezu! No nie wierzę... w moim domu jest 1D! - pisnęłam i zerknęłam na Zayna a potem na Liama. - Gdzie Perrie i Danielle? - powiedziałam a Liamowi posmutniała mina. - Sorki... - szepnęłam. - To znaczy Sophie. - poprawiłam się.
-Pezz jest u swoich rodziców i powiedziała, że jeśli chodzi o dziewczyny Justina i Chrisa to musimy jechać. - puścił mi oczko i uśmiechnął się szeroko.
-Sophie jest... tzn. została w Londynie z rodziną. A co do Danielle...
-Jest w trasie i niestety nie może być z rodziną w święta – skończyła El.
-Spoko. - odpowiedziała Gaby.
-Napijecie się czegoś? Kawy, herbaty? A może czekolady? - spytałam i powoli oddalałam się w stronę kuchni.
-Czekoladę – odpowiedzieli zgodnie i poszli za Gaby i Chrisem do salonu.
Naszykowałam czekoladę i jak już miałam wychodzić, ktoś wszedł do kuchni.
-Hej skarbie – przywitał się Justin z tym jego uśmiechem.
-No cześć – odpowiedziałam.
-Jak niespodzianka? - spytał, podszedł do mnie i cmoknął w usta.
-Zajebiste – uśmiechnęłam się od ucha do ucha. - A teraz trzymaj to i idziemy do salonu. - podałam mu tace z 7 kubkami z gorącą czekoladą.
-Torii – zaczął. - Powiesz mi co Ci się przedwczoraj śniło?
-Później.
-Wcześniej też tak mówiłaś...
-Ale się nie upominałeś – wystawiłam mu język. - no chodź już. - ponagliłam go.
-Proszę. - Justin postawił tacę na stoliku.
-A coś do jedzenia będzie? - spytał Nialler a my zaczęliśmy się śmiać.
-A ten tylko o jedzeniu by myślał – Liam pokręcił głową.
-Spokojnie. Zaraz coś zrobimy. - powiedziałam i udałam się do kuchni.
No kto by pomyślał, że spotkam się z One Direction! Jejuny... Dwa lata temu nie pomyślałabym, że spotkam swoich idoli. Nie myślałam nawet o przeprowadzce do Stratford a co dopiero o tym.
-Jest dzień przed sylwestrem a my nie mamy sukienek! - pisnęła Caitlin. Siedziałyśmy właśnie w 12 u mnie w pokoju. Spytacie kto? Ja, Gaby, Amber, Caitlin, Julia, mama, Pattie, Jazmyn, Erin, Jaxon, Carmen i Amanda.
-A od czego są centra handlowe? - spytałam i razem z Erin wyciągnęłyśmy złote karty chłopaków. One zaczęły się śmiać.
-To co? Jedziemy? - pytanie zadała jak zawsze chętna do zakupów Caitlin.
-Pewnie. Tylko cicho, ja nie mam karty Justina, Jeremy'ego – powiedziałyśmy równocześnie z Erin i się zaśmiałyśmy.
-Nie ładnie, nie ładnie – powiedziała Pattie. - Ale mi też coś kupujecie. - wystawiła nam język.
-Co tak szepczecie? - do pokoju wszedł Justin z tatą.
-A nic. - schowałam jego kartę do tylnej kieszeni. - My idziemy na zakupy. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Ach tak. Iść z wami? - spytał Jeremy.
-Nie! - krzyknęłyśmy wszystkie. - to ma być niespodzianka! - powiedziałam z bananem na twarzy.
-No dobra. To my już się zbieramy. - powiedziała Pattie i wzięła swoją torebkę.
-Dobra, to pa dzieciaki. - Erin uklęknęła przy dzieciakach i się z nimi żegnała.
-Stój! Nie ruszaj się! - zwróciłam się do niej. Podbiegłam do biurka i wyjęłam z niego aparat. - Dobra ustawcie się jakoś.
-Jaxo uśmiechnij się – zaśmiał się Justin.
-Dobla – wyszczerzył ząbki, Erin się uśmiechnęła i zrobiłam im zdjęcie.

-Super! - uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Pokaż – wszystkie dziewczyny zleciały się do mnie i chciały zobaczyć zdjęcie.
-Dobra, dobra. Trzymajcie, tylko nie popsujcie – wydostałam się jakoś z nich i odetchnęłam z ulgą. Myślałam, że mnie zgniotą. - uff...
-Idziemy? - spytała Caitlin, która swoją drogą była już ubrana.
-Kiedy to wgl wyszłaś? - uniosłam brew.
-Wiesz, ma się te moce – zaśmiała się.
-Dobra. Dziewczyny! Idziemy! - krzyknęła Sandi.
Po dziesięciu minutach dziewczyny jeszcze nie były naszykowane. Ile można? Jestem dziewczyną, no ale żeby tyle szykować się, bez przebierania, malowania i innych dupereli, na wyjście na zakupy? Po 20 minutach szykowania się dziewczyn pojechałyśmy dwoma samochodami.
Cały dzień spędziłyśmy w sklepach.
-Którą kupujesz? - spytała mnie Gaby. Stałyśmy: ja, ona i Carmen, patrzyłyśmy od jakiś 5 minut na cztery sukienki, jedna, druga, trzecia i czwarta.
-Nie wiem – jęknęłam i przyjrzałam się każdej.
-Weź tą – Carmen pokazała na tą beżową.
-No nie wiem – westchnęłam.
-Dobra. Nie bawmy się, bo to nie ma sensu. Ta odpada, bo jest brzydka. - oddała tą niebieską. zachichotałam. - Ta... hmm.. też. Nie pasuje na sylwestra. - oddała pierwszą.
-I założysz tą, bo jest bardziej świecąca. - Car podała mi różową, krótką sukienkę.
-Justin ma różową marynarkę nie ? - spytała Gaby.
-Tak.
-Dobra, bierzemy ją – uśmiechnęła się do sprzedawczyni.
-Dobry wybór – puściła mi oczko.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się i zapłaciłam.
Wzięłyśmy swoje torby i wyszłyśmy ze sklepu całe roześmiane. Nie wiem dlaczego, to może przez tego chłopaka, który miał na sobie sukienkę, którą swoją drogą, kazała mu założyć babcia. Hahha. To wyglądało przekomicznie. Znalazłyśmy dziewczyny w sklepie obuwniczym. Siedziały na kanapie a wokół nich chyba z trzy tuziny par butów. Zatrzymałyśmy się i zaczęłyśmy na nie patrzeć. To wyglądało zarazem zajebiście śmiesznie a z drugiej strony strasznie. Justin i Jeremy nas zabija jak się dowiedzą. Oops... hihi.
Dziewczyny kupiły średnio po dwie pary butów. Szpilki i baleriny. No zdarzyły się supry itp.
Pochodziłyśmy jeszcze po sklepach pewnie z 3 godzinki. Śmiałyśmy się, wygłupiałyśmy, mamuśki przywoływały nas do porządku ale i czasami same się z nami wygłupiały, byłyśmy fotografowane przez paparazzich, chyba ze względu na Pattie najbardziej, ale i może mnie? Nie wiem, w każdym bądź razie postanowiłyśmy nie przejmować się nimi. Nie ma sensu. I tak zrobią te zdjęcia i tak, to po co? Zresztą byli w miarę przyzwoici, że tak to ujmę.
Gdy postanowiłyśmy skończyć nasze dzisiejsze, mega zakupy zaniosłyśmy je do samochodów ( w których ledwo się pomieściły, dziewczyny i tak połowę trzymały na kolanach), poszłyśmy do MilkShake City. Zamówiłyśmy Shake'i i usiadłyśmy do duuużeego stolika. Zaczęłyśmy gadać w międzyczasie popijając szejki.
-Przepraszam – poczułam leciutkie szarpanie za bluzkę i usłyszałam słodki głosik. Odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynkę, która miała pewnie z 12 lat.
-Co się stało? - uśmiechnęłam się do niej.
-Dasz mi swój autograf? - spytała nieśmiało a ja podniosłam głowę. Metr dalej zobaczyła stojącą kobietę, która się do nas uśmiechała.
-Ja? Ale dlaczego? - spytałam i ukucnęłam, przed dziewczynką.
-Bo... bo jesteś śliczna, umiesz bardzo fajnie tańczyć no i – zacięła się – jesteś dziewczyną Justina – uśmiechnęła się.
-Dziękuję. Jak tak to dobra. Masz kartkę? - spytałam a ona mi ja podała i długopis. - Jak masz na imię?
-Mellody – odpowiedziała.
-Dla słodkiej Mellody- Victoria. - uśmiechnęłam się. - Proszę – podałam jej. Wiesz, jeszcze nigdy nie rozdałam autografu, więc jak coś źle to przepraszam.
-Jest idealnie. Dziękuję. - pocałowała mnie w policzek i odleciała do mamy pokazując kartkę.
-Co to było? - spytałam reszty i usiadłam na miejsce.
-Nie mam pojęcia. - odpowiedziała Amanda.
-Masz fankę – uśmiechnęła się Amber.
-Nie wymądrzaj się.
-Eee przepraszam – usłyszałam ten sam głos. - To znowu ja – uśmiechnęła się śmielej.
-Co się stało? - odezwała się Carmen.
-Mogę autograf? To znaczy od Pattie i reszty członków One Step? - rozejrzała się dookoła. - I Erin. - uśmiechnęła się.
-Pewnie! - odpowiedziały dziewczyny entuzjastycznie. Mellody podała im dwie kartki, na których dziewczyny się podpisały. Przez chwilę się wpatrywała w moją siostrę.
-Ty jesteś pierwszą dziewczyną JB, prawda? - zmarszczyła brwi co śmiesznie wyglądało. - Caitlin?
-Tak. - uśmiechnęła się.
-Dasz? - podała ej kartkę, którą oddały jej dziewczyny.
-Chętnie. - podpisała się.
-Dziękuję. - odpowiedziała Mel i pobiegła do mamy, już sienie zawracając.
-No, no. Nie zła jest. - zaśmiałyśmy się. A ja usłyszałam dźwięk, który powiadamiał mnie, że dostałam wiadomość.

Od Skarbek <3 : Gdzie wy jesteście? Nie ma was 6 godzin! Kocham <3
Do Skarbek <3 : Już się zbieramy, nie denerwuj się ;) Ja Cb też :*

-Dobra, dziewczyny zbieramy się. - powiedziałam.
-Dlaczego? - spytały.
-Nie ma nas już 6 godzin i chłopaki zaczynają się denerwować.
-A jak ich całą noc nie ma to jest dobrze. - mruknęła Carmen.
-Faceci. - skomentowała Sandi i wszystkie się zaśmiałyśmy.
-Założyłam torbę na ramie, wzięłam swojego Shakea do ręki i się odwróciłam. Zbyt energicznie. Wpadłam na kogoś i niestety, a może stety, zawartość kubka wylądowała na tej osobie.  
______________________________________________________
No heeeeej :3 
Jest 41! Wow już 41 rozdział <3 Nie spodziewałam się, że do takiej liczby dojdę ^^ ;> 
Dziękuję, za te wszystkie komentarze! Jesteście kochane! <3
Dzięki! Z mojej strony to chyba wszystko xd Nie będę się rozpisywać ;) 
NA temat rozdziału wypowiedzcie się w komach ! Nawet zwykłe czytam podniesie mnie na duchu :) <3 ;***
Ps. Kinga i Weronika... Macie nie myśleć o usunięciu bloga! ;p
Ps2. Z tego, że prywatnie jestem Directioner musiałam dodać fragment z One Direction, po prostu musiałam! ;p <3 

sobota, 26 października 2013

II Rozdział 40 "Też jej nie lubisz?"


Nie uwierzycie była to Selena Gomez (musiałam zmienić wygląd. Wzięłam Vanesse dlatego, że są podobne do siebie)! Po co ona tu?
-Cześć Pattie – przywitała się... Miley Cyrus? Po jakie licho ja się pytam? - Przyleciałam jak najszybciej. - uśmiechnęła się – O co chodzi?
-Hej Miley. Poznaj Victorię – odwróciła się i pokazała na mnie. Staliśmy z Justinem, jakieś dwa metry od drzwi. Gdzie na pierwszy rzut oka nie można było nic zauważyć.
-Justin! - pisnęła Selena i chciała podbiec do niego ale Cyrus ją zatrzymała a ja stanęłam przed nim, co go rozśmieszyło.
-Spokojnie – szepnął mi do ucha i przytulił od tyłu. - Mamo, o co chodzi?
-Nic, nic.
-Jestem Miley – podeszła i podała mi rękę. Uścisnęłam ją.
-Victoria, ale możesz mi mówić Tori albo Vico jak wolisz. - zaśmiałyśmy się.
-Przepraszam za nią, ostatnio jest... nerwowa. - dodała.
-Spoko ale lepiej, żeby nie dotykała się do Justina. - powiedziałam spokojnie i spojrzałam na nią.
-Przypilnujemy. - puściła mi oczko. - Swoją drogą jesteście podobne.
-Każdy mi to mówi.
-Ale i tak jesteś piękniejsza. - powiedział Jus i cmoknął mnie w policzek. - Tak wgl. To cześć Miley.
-No hej Justin. Ty nie w trasie? - spytała lekko zdziwiona.
-Tydzień wolnego. A ty? Co ty tu robisz?
-Pattie zadzwoniła to jestem! - okręciła się wokół własnej osi. - z nią. - dodała nieprzekonująco.
-Też jej nie lubisz? - spytałam szeptem.
-Wyobraź sobie, że przyczepiła się jak rzep do psiego ogona. - skrzywiła się a my z Bieberem się 
zaśmialiśmy.
-Chodźcie do reszty. - Pattie zaprosiła gości do salonu i tam poszliśmy.
-Dzień dobry – przywitała się Miley i głowa Caitlin jakby automatycznie powędrowała za głosem.
-Miley! - krzyknęła i podbiegła do niej by ją uściskać.
-Caitlin! Co ty tu robisz? - spytała z mega uśmiechem na twarzy.
-Później Ci wszystko opowiem. Mogę? - to pytanie skierowała do mnie. A piosenkarka zmrużyła oczy.
-Pewnie. - uśmiechnęłam się i usiadłam obok Justina. Cait i Mils usiadły na kanapie i nie było więcej miejsca dla biednej Selenki. Gabriella spojrzała na nią, przeleciała po niej wzrokiem od góry do doły. Na jej twarzy pojawił się grymas na co ja zachichotałam.
-Miley... - powiedziałam, usiadłam Justinowi na kolana i poklepałam miejsce, gdzie przed chwilą siedziałam.
-To jest najlepsze wyjścia – szepnęła jak już usiadła. Zaśmiałyśmy się a mój chłopak nie wiedział o co chodzi. Wzruszył ramionami i zaczął gadać z Chrisem.
-To opowiedz coś o sobie. - zaproponowała.
-Hmm... Mam 18 lat, śpiewam amatorsko i tańczę w zespole.
-Jak się nazywa?
-One Step. Na pewno nie słyszałaś.
-Słyszałam i to uwierz duuużo dobrych rzeczy. - puściła mi oczko. - Tańczycie w Teamie Biebera, nie?
-Tak.
-No właśnie. - uśmiechnęła się. - Powiedziałaś, że śpiewasz...
-Chcesz coś do picia? - spytałam pośpiesznie zmieniając temat.
-Nie dzięki.
-Skarbie, wstaniesz? - spytał Justin.
-Po co? - spojrzałam na niego.
-Muszę do toalety – uśmiechnął się krzywo.
-Dobra. - wstaliśmy oboje, cmoknął mnie w usta i pobiegł na górę. Usiadłam na miejsce Biebsa, śmiejąc się. Selena wstała i podążyła za nim. Chciałam wstać ale powstrzymała mnie dłoń Miley.
-Nie panikuj. - uśmiechnęła się do mnie a ja zacisnęłam dłonie w pięści. Usiadłam na kanapę i skrzyżowałam ręce.

-Dosyć tego! - krzyknęłam szeptem po 10 minut. Wstałam i udałam się się na górę. Justin miał iść do kibla... Otworzyłam drzwi od łazienki i co tam zastałam? Tak dobrze myślicie! Selenę i Justina całujących się!
-Co wy robicie?! - krzyknęłam a oni odskoczyli od siebie.
-Skarbie to nie tak jak myślisz – zaczął się tłumaczyć.
-Ślepa nie jestem!
-Tori.. - zaczęła Gomez.
-Dla Ciebie Victoria – syknęłam. - Wynoś się stąd! Na dole są drzwi. Mam nadzieję, że nie jesteś taka głupia żeby nie trafić!
-Justin... - szepnęła.
-Wyjdź! - krzyknęliśmy oboje i spojrzeliśmy na siebie. Ja byłam wściekła, natomiast z jego twarzy dało wyczytać się ból, złość i miłość. Wyszła z zadziornym uśmieszkiem.
-Będzie mój zobaczysz – szepnęła, gdy przechodziła obok mnie, napięłam wszystkie mięśnie.
Wyszła a my patrzyliśmy w swoje oczy. Próbował się do mnie zbliżyć ale ja za każdym razem cofałam się o jeden krok w tył.
-Tori...
-Nie odzywaj się. Znudziłam się? - założyłam ręce na piersi.
-Nie ale to...
-Ona Cię do tego zmusiła? - uniosłam brew do góry a on przytaknął głową. - Słyszałam już takie śpiewki. Zrobiłeś to drugi raz. Caitlin wybaczyłam, bo ona sama się do tego przyznała i jest moją siostrą. Ale tego Ci nie wybaczę – syknęłam i zbiegłam ze schodów. Gdy przebiegałam koło salonu wszyscy byli normalni. Może oprócz Gaby i Miley, które zerkały na siebie to na schody.
Wybiegłam z jego domu i pobiegłam jak najszybciej do siebie. Wleciałam do mojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam płakać. To mało powiedziane, ja zaczęłam beczeć jak małe dziecko, któremu zabrano najlepszą zabawkę albo i gorzej. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam w kąt pokoju. Stała tam moja stara gitara. Wstałam i na trzęsących się nogach podeszłam do niej, wzięłam ją i po drodze zabrałam z biurka mój notatnik. Usiadłam po turecku na łóżku otworzyłam na odpowiedniej stronie. Nastroiłam ją i po chwili zaczęłam grać. Sekundę później zaczęłam wydobywać z siebie słowa.

I know that my love for you is real
It's something true that we do just something natural that I feel
When you walk in my room, when you're near
I feel my heart skipped a beat, the whole world disappears
And there's just you and me, falling head over feet
Let's take a chance together

I know, I know, I know, I know we gonna make it
'Cause no one else can make me feel the way that you do
I promise you
I know, I know, I know, I know we gonna get there
Today tomorrow and forever we will stay true
I promise you

They say that we're just to young to know
But I'm sure heart and soul that I am never letting you go
When it's right it's right and this is it
'Cause I'm walking on air every single time that we kiss
You make the angels sing you give songbird wings
You make everything better

Chciałabym żeby teraz była to prawda. Napisałam tą piosenkę, tzn. to jest część, kiedy pogodziliśmy się z Justinem, po sprawie z Caitlin.
-Masz śliczny głos – podniosłam głowę i zobaczyłam opartą Miley o framugę drzwi. Nic nie odpowiedziałam. - Nie myślałaś o tym żeby zostać piosenkarką?
-Nie – odszepnęłam. Cyrus podeszła i usiadła obok mnie. Wzięła zeszyt i przejrzała teksty piosenek, które napisała. Albo ja sama albo obie z Gaby.
-To są TWOJE teksty? - dała nacisk na słowo „teksty”.
-Tak.
-Są mega! Nie jedna gwiazda pozazdrościłaby Ci głosu a co do piosenek to się nie wypowiem. - uśmiechnęła się. Nie odwzajemniłam go. - Hej skarbie, wiem, że jest Ci trudno ale może to nie był ten jedyny? - przytuliła mnie na co ja wybuchłam płaczem. - Cii. Tori, nie możesz się załamać. Nie możesz mu dać tej satysfakcji. Znam to po sobie... Musisz mu pokazać, że jesteś silna. Że umiesz dotrzeć do swoich wymarzonych celów, spełnić marzenia. Ale hola, hola nie zmieniaj się zanadto. Nie obcinaj włosów. Na to się nie zgadzam. - zachichotałam mimowolnie.
-Miley...
-Hmm? - spojrzałyśmy na siebie.
-Dzięki, że jesteś. - pocałowałam ją w policzek. - znamy się hmm... nawet nie wiem która godzina. Może ze 2 godziny a już Cię kocham. - uśmiechnęłam się.
-Ja Ciebie też. I wymyślimy coś, żebyś nagrała, którąś z tych piosenek. - pokazała głową na zeszyt. - zagrasz coś jeszcze?
-Ymm.. tak. Tylko pójdziemy gdzieś. - wstałam i pociągnęłam ją za rękę. Wyszłyśmy z pokoju i przechodziłyśmy przez korytarz minęłam lustro, zatrzymałam się i wróciłam do niego.
-Aaaaaa! Czego mi nie powiedziałaś, że tak strasznie wyglądam? - walnęłam ją w ramię.
-Oj tam, oj tam. U mnie bywało gorzej. - wytknęła mi język.
-Dobra, chodź. - pociągnęłam ją do naszej piwnicy.
-Wow... - powiedziała gdy zapaliłam światło. Włączyłam wszystkie sprzęty i usiadłam na fotelu.
-To co? Jaka piosenka? Wrecking Ball? - zaśmiałam się.
-Dawaj to razem pośpiewamy. - usiadła obok mnie a ja włączyłam podkład.

-Aaaaaaaaa! - krzyknęłam i otworzyłam oczy. Siedziałam w salonie w domu Biebera, wigilia, wszyscy siedzieli i gadali. Teraz ich oczy zostały skierowane na mnie.
-Skarbie co jest?- odezwał się JB.
-Tori? - spytała Miley, Gaby, Sandi i Pattie.
-Miałam zły sen, baaaaaardzo zły. - potrząsnęłam głową.
-Przysnęło Ci się. - zaśmiał się Christian a ja zmroziłam go wzrokiem. Spojrzałam na Justina. Martwił się.
-Co Ci się śniło? - spytał i przytulił mnie do siebie.
-Później – szepnęłam i na nowo zamknęłam oczy.
To był mega, straszny koszmar. Ale na tyle dobrze, że to tylko sen. Odetchnęłam z ulgą i mocniej przytuliłam się do Justina. Zaciągnęłam się jego zapachem. On głaskał mnie po plecach, po głowie, to szeptał coś do ucha i całował w głowę.
Po kilkunastu minutach siedzenia i słuchania o czym reszta rozmawia, usnęłam.
Na drugi dzień, na szczęście, obudziłam się w pokoju mojego chłopaka i obok niego. Uśmiechnęłam się i podniosłam się. Wyglądał słodko kiedy spał. Pocałowałam go w usta a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
-Takie pobudki to ja chciałbym mieć codziennie – powiedział i ukazały mi się jego czekoladowe tęczówki, tryskające radością.
-Hmm ja też – puściłam mu oczko i pocałowałam drugi raz. Czopek przedłużył całus i przekręcił nas tak, że ja byłam pod nim.
-I co teraz? - zamruczał mi do ust, zerkając to na nie to w moje oczy.
-No może to? - spytałam i go pocałowałam. Przeniósł jedną rękę na moje udo i ja wtedy ugryzłam go w wargę. Odskoczył a ja wyślizgnęłam się spod niego.
-Vici! - krzyknął.
-Też Cię kocham! - zaśmiałam się i stanęłam obok łóżka.
-O nie, tak to nie będzie. - powiedział i zszedł z łóżka.
-Aaa! - krzyknęłam śmiejąc się i wyleciałam z pokoju a on za mną. Obejrzałam się. - I tak mnie nie dogonisz. Jestem szybsza. - wytknęłam mu język i wleciałam do pokoju, w którym urzędowała Gaby z Christianem. Wskoczyłam im na łóżko a oni momentalnie wstali.
-Co jest? - spytali równocześnie zaspanymi głosami.
-On chce mi coś zrobić! - krzyknęłam i wgramoliłam się pod kołdrę jak małe dziecko. Zaśmiałam się.
-Kto? - zapytał Chris a ja się wychyliłam.
-Justin – pokazałam na niego gdy wszedł do pokoju.
-Co ona Ci zrobiła? Coś ty mu zrobiła? - spytali równocześnie. Chris zadał pytanie Justinowi a Gaby mi. Spojrzeli po sobie i się uśmiechnęli.
-Ugryzła mnie. - powiedział i patrzył na mnie.
-Gdzie? - spytał mój brat.
-Tu – pokazał na wargę a my wybuchnęliśmy śmiechem. - to wcale nie jest śmieszne.- mruknął.
-Wcale a wcale – Gaby próbowała utrzymać powagę.
-Victoria! Gaby! Macie gości! - usłyszałyśmy z dołu wołanie Pattie. Zerknęłyśmy na siebie i zbiegłyśmy po schodach zostawiając na górze śmiejących się chłopaków.
-Kto przyszedł? - spytałam Erin, która stała w korytarzu z Jazmyn na rękach.
-Idźcie do salonu to się dowiecie. - uśmiechnęła się. Wzruszyłyśmy ramionami i zrobiłyśmy to co powiedziała.
-Camber! Jesy! - krzyknęłyśmy i je przytuliłyśmy. Były to dwie najfajniejsze, najlepsze i najmilsze opiekunki z sierocińca.
-Cześć dziewczynki. - powiedziała Camber i w jej oczach było widać łzy.
-Co jest? - spytałam.
-Wszystko w porządku. Po prostu cieszymy się, że was widzimy. - odezwała się Jes i teraz przytuliła mnie a Camb, Gabriellę.
_______________________________________________________
no hejo! :D Rozdział miał być jutro ale jest dzisiaj :3 Cieszycie się? ^^
Trzeba trochę emocji, nie? Szczerze, ten fragment z Seleną i Justinem, miał być prawdziwy ale nie miałam serca :c Dlatego przerobiłam to tak, żeby był sen :) Nie mogłam im tego zrobić i wam :D 
Czekam na komentarze! I dziękuję! Liczę na to, że tym razem też zostawicie jakiś ślad po sobie :) 
Z ankiety wynika, że czyta to 6 osób ale komentują tylko 4 :c Nie wiem czy wszyscy wzięli udział w ankiecie (swoją drogą mam nadzieję, że nie wszyscy :) ) ale skomentujcie :) To dużo dla mnie znaczy! 
Dziękuję! :***
Love ya! <3

poniedziałek, 21 października 2013

II Rozdział 39 "Hej kochanie, tęskniłem"


***Dwa miesiące później***
Dzisiaj jest 23 grudnia. Jutro wigilia. Ja, Gaby, Caitlin, Pattie, Mama, Erin i dzieciaki jesteśmy w domu Bieberów. Dzisiaj mamy tu spać. Wzięłyśmy sobie z dziewczynami ciuchy na jutro.
Gaby siedzi z dzieciakami w salonie przed telewizorem i oglądają jakieś bajki czy coś. Już ma spory brzuszek, ale to dopiero 24 tydzień i jeden dzień. Uśmiechnęłam się na myśl, że za około 3 miesiące będzie mały szkrab.
-To co? Kto piecze sernik? - spytała Pattie i wyjęła z kuchenki szarlotkę.
-Ja mogę – uśmiechnęłam się.
-Dobra. To ja pierogi. - powiedziała i wzięła się za robotę.
-A jak bigos? - zapytała Caitlin.
-Jak na razie chyba dobrze. - Erin sprawdziła. Spytacie dlaczego pierogi i bigos? Dziwne nie? W kanadyjskiej rodzinie, polskie potrawy. Otóż to, że ja i Gabriella, namówiłyśmy, Pattie, Erin i Sandi, na to żeby zrobić dwie Polskie potrawy. Po piętnastominutowym wykładzie, zgodziły się na dwie potrawy.
Gdy robiłam ciasto na sernik, trochę go podjadałam. No co? Wiem dziwne, ale już tak mam. Gdy wzięłam któryś kęs z kolei, zrobiło mi się nie dobrze. Odrzuciłam ciasto, przytknęłam dłoń do ust i jak najszybciej pobiegłam do łazienki. Doskoczyłam do muszli i zwymiotowałam. Ktoś odgarnął mi włosy.
-Mówiłam, żebyś nie jadła tego ciasta – poznałam po głosie, że to Caitlin.
Chciałam odpowiedzieć ale znowu zwymiotowałam.
-Proszę – gdy już skończyłam wymiotować, zamknęłam klapę i usiadłam na sedesie. Caitlin podała mi chusteczkę.
-Dzięki. - wzięłam kilka wdechów, po czym wypłukałam porządnie usta i umyłam zęby.
Wróciłyśmy do kuchni, gdzie zebrali się wszyscy domownicy.
-Co się stało? Mówiłam Ci żebyś nie jadła tego surowego cista! Wszystko dobrze? Nic Ci nie jest? - mówiły jedna przez drugą.
-Wszystko jest okay – zaśmiałam się. - To co ? Zabieramy się do roboty? - klasnęłam w dłonie.
-Może ty idź odpocznij z dzieciakami a ja dokończę ten sernik? - spytała Gaby.
-Nie, spokojnie, nic mi przecież nie jest.
-Idź z dzieciakami i mnie nie denerwuj – powiedziała i zaczęła, właściwie dokańczała wyrabiać ciasto.
Wzruszyłam ramionami, wzięłam Jazzy i Jaxona za ręce i poszliśmy do salonu.
Po godzinie bezczynnego siedzenia i patrzenia się na szkraby, poszłam z powrotem do kuchni pomóc dziewczynom.
Skończyłyśmy po 20. Później usiadłyśmy na kanapę i gadałyśmy popijając herbatę albo kawę. Pogadałyśmy zwłaszcza o chłopakach.
Koło 22 zaczęło mi się ziewać więc przeprosiłam resztę i poszłam do pokoju Justina. Wzięłam jego za dużą koszulkę z szafy, spodenki i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, wytarłam się, założyłam „piżamę” i położyłam się do łóżka. W mgnieniu oka usnęłam.
Rano obudziło mnie coś dziwnego. Mianowicie pocałunki, co mnie bardzo zdziwiło. Gdy otworzyłam oczy, przed nimi ukazała mi się twarz Justina. Zaraz, zaraz...
-Justin! - momentalnie ożyłam i przytuliłam go bardzo mocno po czym pocałowałam. Jak się oderwaliśmy nasze oddechy były przyśpieszone.
-Hej kochanie, tęskniłem – założył mi za ucho, zabłąkany kosmyk włosów.
-Czeeeść – przeciągnęłam. - Kiedy przyjechałeś? - z mojej twarzy nie znikał uśmiech.
-Może z godzinkę temu. - wzruszył ramionami.
-To pewnie jesteś zmęczony? Jadłeś coś? Jakoś zmizerniałeś. Co chcesz do jedzenia? - zadałam pytania na jednym wdechu a on się zaśmiał. - co? - zrobiłam zdziwioną minę.
-Nie specjalnie, żarcie w samolocie i taaaak. - złapał się za brzuch, w którym mu zaburczało.
-To idziemy do kuchni – wstałam, złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam w stronę wyjścia.
Złapał mnie w talii, pocałował w skroń i oboje zeszliśmy na dół. W kuchni były już nasze mamy przygotowujące posiłki na wigilię i Jeremy. Zaraz, zaraz... która godzina? Spojrzałam na zegarek ścienny i wskazówki wskazywały 10.17! Poszłam spać o 22 i obudzić się 12 godzin później?! No mamono.
-Cześć wszystkim – przywitałam się.
-Hej – odpowiedzieli chórem.
-Jest coś do jedzenia? - puściłam rękę Justina i zajrzałam do lodówki.
-Coś ostatnio apetycik Ci się poprawił. - zauważyła Pattie. Spojrzałam na nią, a on na mnie. Zmarszczyła brwi a ja pokręciłam niepewnie głową. - Tutaj są kanapki. - postawiła talerz na wysepce i Justin dosiadł się do kanapek. Pociągnął mnie za nadgarstek tak, że siedziałam mu na kolanach.
Posiedzieliśmy kawałek, pogadaliśmy a potem my z Biebsem wróciliśmy do jego sypialni. Położyliśmy się do łóżka. On bawił się moimi włosami a ja na pół leżąc na jego klatce, rysowałam kółka palcem. Nie no to nie może być prawda. Przecież się zabezpieczyliśmy. Gumka pękła? Nie no nie... Kurde.
-Justin? - spytałam.
-Hmm? - odmruknął.
-Co byś zrobił, gdyby okazało się, że jestem w ciąży? - odpowiedzią na moje pytanie było chrapanie. Podniosłam się lekko i spojrzałam na mojego czopka. Uśmiechnęłam się widząc jak słodko pochrapuje.
Wstałam powoli, starając się go nie obudzić, wzięłam z torby ciuchy na dzisiaj i poszłam do łazienki. Przebrałam się, zrobiłam makijaż i rozczesałam włosy. Przejrzałam się w lustrze i zdawało mi się, że przytyłam. Spojrzałam na swój brzuch, ale jest taki jaki był. Westchnęłam i wróciłam do pokoju. Cmoknęłam Justina w usta i zeszłam na dół.
-Pomóc? - weszłam do kuchni, gdzie mama, Pattie i Erin smażyły ryby. Caitlin i Gaby rozstawiały talerze na stole i go dekorowały.
-Tutaj nie ma co. Poradzimy sobie. - uśmiechnęła się mama. - Jak chcesz to pomóż dziewczynom. - spojrzała na siostry. Mogę tak mówić, nie? Cait jest moją siostrą przyrodnią no a Gaby jest narzeczoną mojego brata, więc... chyba nie ma problemu.
-Dobra. - odpowiedziałam i przelotnie zerknęłam na Pattie, która się na mnie patrzyła.
-Cześć dziewczyny – uśmiechnęłam się.
-No hej pani Bieber – zaśmiały się.
-Nie przesadzajmy – zawtórowałam im. - Gdzie Chrisiak?
-Śpi – powiedziała Gaby i się uśmiechnęła.
-Tak jak Biebsiak – zaśmiałam się.
-Nie plotkujcie tak tylko do roboty. - ponagliła nas Cait.
-A ty co? - spojrzałam na nią dziwnym wzrokiem.
-Jajco – wystawiła mi język.
-No wiesz. Foch forever – zrobiłam minę jakby małemu dziecku zabrano lizaka i założyłam ręce na klatce.
-Tooori – przeciągnęła, ja nic. - Victoriaaa.- nic. - Sioostra noo – jęknęła. A ja powstrzymywałam się, żeby się nie zaśmiać. - Weeeź noo. - Gaby miała z nas niezłą polewkę.
-Nie – odwróciłam się i zachichotałam.
-Ha! Wiedziałam! Ja Ciebie też – zaśmiałyśmy się.
Wygłupiałyśmy się dekorując stół na kolację. Gdy skończyłyśmy rozstawiać naczynia była już 17, i mamuśki zaczęły znosić potrawy. Jaxon i Jazmyn latali pomiędzy nami i śpiewali kolędy. Złapałam ich i przyłączyłam się do nich. Automatycznie wszyscy zamilkli.
-Co jest? - spojrzałam na wszystkich i uniosłam brew do góry.
-yy... wow – powiedziały równocześnie.
-Slicnie spiewas! - krzyknął Jaxo i mnie przytulił.
-Dzięki szkrabie. - pocałowałam go w czoło i poczochrałam włosy.
-Ejj... - jęknął i zaczął je sobie poprawiać.
-Jesteś strasy do brata, wiesz? - zapytałam a on zachichotał.
-Dlaczego nam nie powiedziałaś, ze tak ślicznie śpiewasz? - spytała mama.
-Żadna rewelacja. - wzruszyłam ramionami i podniosłam się.
-Powinnaś śpiewać zawodowo – zauważyła Caitlin a ja się zaśmiałam.
-Nie myślałaś o tym nigdy? - spytała Sandi.
-Nie raczej nie. - przyznałam.
-Nawet mnie nie denerwuj. - wtrąciła się Gabriella a ja spojrzałam na nią spod byka. - Zawsze marzyła, żeby zostać piosenkarką albo tancerką. Jak miałyśmy po 16 lat, poszła do Xfactora – uśmiechnęła się. - No ale zajęła 3 miejsce. - wzruszyła ramionami. - Powinna spróbować. Pójść jeszcze raz do Xfactora albo nie wiem.
-Po co ma iść do Xfactora jak może nagrać coś z Justinem? - spytała Caitlin.
-O nie. Spróbować mogę ale nie będę w to mieszać Justina. Wszyscy pomyślą, ze jestem z nim dla kasy. - wtrąciłam się szybko.
-A Scooter? - Pattie odezwała się pierwszy raz od kilku minut.
-Odpada. - powiedziałam.
-Dobra, wiem kto. - uśmiechnęła się szeroko.
-Kto? - spytałam równocześnie z Cait i Gaby.
-A nie powiem. Jak będę pewna to wam powiem. Może dzisiaj, a może jutro albo pojutrze. - puściła mi oczko.
-Noooo doobra. - przeciągnęłam.
-O czym tak gadacie? - po schodach zeszli ojcowie z synami, a mianowicie Jeremy z Justinem i tata z Chrisem. Tak mówię na Willa, tata.
-Obgadujemy was. - odpowiedziałam i każdy z mężczyzn podszedł do swojej partnerki, pocałował w policzek i objął od tyłu. Caitlin i Pattie popatrzyły na siebie i przytuliły się, co wywołało u wszystkich napad śmiechu. Po chwili same się do nas przyłączyły.
Godzinkę później przyjechała Diane i Bruce, dziadkowie Justina. Od razu mogliśmy przejść do kolacji. Oczywiście na samym początku podzieliliśmy się opłatkiem i złożyliśmy życzenia a dopiero po tym zjedliśmy. Następnie przenieśliśmy się do salonu gdzie stała choinka a pod nią prezenty. Usiedliśmy na kanapach a dzieciaki od razu doskoczyli do prezentów.
-Ej, ej. A może tak najpierw zobaczcie dla kogo to - upomniała Erin, gdy Jaxon i Jazmyn wzięli pierwsze lepsze prezenty do odpakowania. Jazzy przeczytała imię na swoim prezencie a później Jaxona. Powiedziała mu coś na ucho i oboje wstali. Jaxon podszedł do mnie a Jazzy do Justina. Spojrzeliśmy po sobie i się uśmiechnęliśmy. Jazzy niosła mój prezent dla Justina. Wzięliśmy pudełeczka do rąk i podziękowaliśmy dzieciakom. Zdarłam papier z prezentu i było czerwone podłużne pudełeczko. Otworzyłam je i był tam wisiorek z literkę "J". Spojrzałam na niego a potem na Justina. On zrobił to samo.
-Justin, Victoria – powiedzieliśmy w tym samym momencie i się zaśmialiśmy. - Dziękuję. - znowu razem. Zaśmialiśmy się i pocałowaliśmy.
-Jest bardzo śliczny.
-Twój prezent - również - zaśmiał się, bo były z tej samej firmy. - Daj założę Ci. - wyjął łańcuszek z pudełka, ja odgarnęłam włosy i po chwili poczułam na swojej coś zimnego.
-Teraz ja. - odwróciłam się i założyłam mu go na szyję.
-Nigdy go nie zdejmę. - powiedział i cmoknął mnie w usta.
-Nie trafiliśmy z prezentami – powiedział Chris równocześnie z Gaby pokazując wisiorki.( łańcuszek Gaby: klik i Chrisa: klik).
-No chyba nie – wskazaliśmy na nasze szyje i wszyscy się zaśmialiśmy.
Usiedliśmy w czwórkę koło siebie i po kilku minutach zaczęliśmy śpiewać kolędy. Pattie dostała bransoletkę, perfumy, bluzkę i reszta to kosmetyki. Dziewczyny z reguły dostały kosmetyki. Ja oprócz wisiorka dostałam gitarę od Chrisa, Caitlin i rodziców, od Pattie perfumy, od Erin, Jeremy'ego i dzieciaków, sukienkę. Justin dostał nową gitarę, prezerwatywy od Chrisa, na co ja zrobiłam się cała czerwona a oni zaczęli ganiać się po całym domu, koszulkę i spodnie, co wszystkich zdziwiło, nie z opuszczonym stanem, no ale od dziadków to wiadomo. Gaby dostała śpioszki dla maluszka, kosmetyki, telefon. Chris natomiast dostał deskorolkę, buty, i książkę „Jak wychować dziecko?”, od Sandi i Pattie. Reszta podobne rzeczy.
Justin koło godziny 21 nastroił swoją i moją gitarę.
-Umiesz tekst Mistletoe? - spytał mnie a ja pokiwałam głową. - A nuty?
-No ja bym tego nie umiała? - spytałam i uniosłam jedną brew.
-No tak. - zaśmiał się i podał mi jedną gitarę.
Zaczęliśmy grać i wszystkie oczy zostały zwrócone na nas. Justin zaczął śpiewać a ja weszłam w refrenie. Wyszło nam w miarę i jak skończyliśmy Jazmyn wskoczyła na kanapę obok nas i trzymała jemiołę nad naszymi głowami. Spojrzeliśmy w górę, na Jazzy a potem na siebie.
-Pocałujesz ją wreszcie czy nie? - spytała i drugą rączkę położyła na biodro.
-Jak siostra każe, to trzeba nie? - zaśmialiśmy się i przysunął się do mnie powoli. Położył swoje dłonie na moich policzkach i pocałował.

-I o to mi chodziło. - powiedziała siostra Biebera, gdy oderwaliśmy się od siebie. Zeskoczyła dumnie z kanapy, oddała mamie jemiołę i poszła do młodszego braciszka.
-Mała spryciula – skomentowałam a ona wytknęła mi język.
-No nie mów, że Ci się nie podobało? - zamruczał mi do ucha a ja zachichotałam.
-Kto to może być o tej porze? I to jeszcze w Wigilię. - dodała Pattie i poszła otworzyć. Ja i Justin udaliśmy się za nią. Nie uwierzycie był/ była to...
___________________________________________________
Heeeeeeja <3 Może i krótki ale u mnie ma aż 4 strony ^^ hehe :)
Pod ostatnim rozdziałem było AŻ 6 komentarzy! już dawno takiej liczby nie widziałam xd 
Prosiłabym was żebyście komentowali, bo to naprawdę dodaje weny ;) 
Jak myślicie kto to przyszedł? hmm? Wypowiadajcie się w komach :D 
Love ya! 

wtorek, 15 października 2013

II Rozdział 38 "Cześć mała"


Te 5 dni minęło strasznie szybko. Dzisiaj jest piątek (jeśli coś pokićkałam w datach to przepraszam, pogubiłam się już). Jutro wieczorem Justin i BieberTeam wyjeżdża. Zostanę ja, Gaby i nasi rodzice. No bez Jeremy'ego, postanowił, że jeśli Pattie nie jedzie to on go przypilnuje. Będzie smutno bez Christiana w domu, tak pusto. Dobre i tyle, że mama będzie u Pattie, Erin i dzieciaków a Caitlin u nas. Nie będzie to samo ale może się do siebie zbliżymy.
A co do Eleanor, to poleciała do Polski w środę. Było nam smutno, że już wyjeżdża no ale cóż, tak musiało być.
Dzisiaj z tego, że ostatni dzień BieberTeam jest z nami, to idziemy na dyskotekę.
Ja, Gaby, Cait i Julia siedzimy u mnie w pokoju i kombinujemy sukienki, dodatki buty itp. itd.
Julia przyniosła walizkę z butami, kosmetykami i dodatkami, Caitlin przyniosła 4 sukienki. A my wszystko co mamy w domu.
-To co? Co zakładasz? Sukienkę czy spodnie? - spytałam Gabrielli.
-Sukienkę – no tak, mogłam się tego spodziewać.
-To masz tą białą – podała jej Julia. - A ty? - zwróciła się do mnie.
-Sukienkę – wystawiłam jej język.
-To może ta? - siostra pokazała czerwoną sukienkę.
-Super! - poderwałam się z miejsca i przyłożyłam do ciała. - I jak?
-Przymierzysz na serio to Ci powiemy – tym razem Jul pokazała mi język.
-Dobra. Tori(Victoria, czyli Amy) i Gaby mamy, więc Julia ? Która? - spytała Cait.
-Tą – wzięła żółtą bombkę. - A ty?
-Hmm myślę, że ta niebieska – podniosła ją i przyjrzała się jej.
-Dobry wybór – powiedziałam równocześnie z Gab i zaczęłyśmy się śmiać.
-Dobra, to ja idę się przebrać. - Julia weszła do łazienki.
Była godzina 16 a my dopiero wybrałyśmy sukienki. Ja jak zwykle musiałam robić makijaż, Gaby włosy. Mi make-up zrobiła Cait a Gaby włosy Juli, więc się pogodziłyśmy.
Koło godziny 19 byłyśmy prawie gotowe tylko trzeba było wybrać dodatki.
Jak to skończyłyśmy dziewczyny wyglądały bosko! U Gabrielli to nawet nie było widać troszeczkę zaokrąglonego brzuszka. Wpół do ósmej zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzałyśmy po sobie zdziwione. Przecież to nie mogą być chłopcy. Zeszłam na dół żeby otworzyć.
-Hej – przywitała się Amber, Carmen i Amanda.
-Czeeeść – przeciągnęłam i przytuliłam każdą z osobna. - Jak ja was dawno nie widziałam! - pisnęłam i jeszcze raz je przytuliłam.
-My Ciebie też – powiedziała Amb.
-Wchodźcie – uśmiechnęłam się. - Dziewczyny! - krzyknęłam w górę i wtedy zeszłą Caitlin, Gaby i Julia.
-Hej! - Julia i Gaby przywarły do dziewczyn a ja się zaśmiałam. Gdy się już odsunęły Carmen zabrała głos.
-Ty musisz być siostrą A... to znaczy Victorii – uśmiechnęła się. - Jestem Carmen – podała jej dłoń.
-Caitlin – odwzajemniła gest.
-Amber.
-Amanda. - poznały się.
-To co? Zostało nam czekanie na chłopaków? - zaśmiałam się.
-Ej, a może wejdziecie na górę jak oni przyjadą, wpuszczę ich do domu, zawołam was a wy zejdziecie? - spytała Amber, klasnęła w dłonie z mega bananem na twarzy.
-Dlaczego ty? - żachnęła się Amanda.
-Hmm... - zastanowiła się.- Powiedzmy, dlatego że wy macie sukienki. - wytknęła nam język.
-Oj nooo dobra. - zaśmiała się.
Chłopcy byli przed czasem, 15 minut. Weszłyśmy w szóstkę szybko na górę. A Amb otworzyła drzwi.
-Hej chłopcy. - przywitała ich. Był Justin i RyanChristian, Carl(ten po lewej) i Max.
-Cześć – powiedzieli równocześnie jakby mieli to przećwiczone.
-Gotowe? - spytał Justin.
-W zasadzie. Panowie, radziłabym usiąść ale, że nie ma gdzie, to trudno. - jestem pewna, że wzruszyła ramionami. - Dziewczyny! - krzyknęła a ja, Gaby, Caitlin, Julia, Carmen i Amanda zaczęłyśmy schodzić.
Gdy chłopcy nas zobaczyli to wytrzeszczyli oczy i otworzyli szeroko oczy. Moje spojrzenie i Amber spotkały się, ona puściła mi oczko i się zaśmiałyśmy. Zeszłyśmy całkiem ze schodów. Ja podeszłam do Justina, zamknęłam mu buźkę i pocałowałam.
-Hej kocie – powiedziałam uwodzicielsko.

-Cze... Cześć – potrząsnął głową. - wow. Wyglądasz.. no bosko – uśmiechnęłam się.
-Dzięki. To co? Idziemy. - spojrzałam na resztę.
-Tak. - odpowiedzieli i się zaśmialiśmy.
-To kto prowadzi? - spytała Gaby.
-Kenny – odpowiedział Chris.
-Jak to? - spytałyśmy we trójkę, Ja, Gaby i Caitlin.
-Tak to – wyszliśmy przed dom i ukazała nam się limuzyna.
-Jusiiiin – jęknęłam.
-Co?
-Jajco – walnęłam go w ramię.
-Za co? - pomasował ramię. Grr... nic nie odpowiedziałam tylko weszłam do limuzyny a za mną reszta.
-Hej Kenny – przywitałam się z ochroniarzem Biebera.
-Cześć mała – puścił mi oczko.
Pod klub zajechaliśmy 20 minut później. Był to jakiś ekskluzywny klub. Pierwszy raz tu byłam, zresztą dziewczyny pewnie też. Justin znalazł jakieś miejsce dla nas. My usiadłyśmy a chłopcy poszli po drinki dla nas. Zaczęłyśmy gadać o strojach chłopaków i wymieniałyśmy uwagi na temat spotkanych nieznajomych w klubie. Śmiałyśmy się w momencie gdy do naszego stolika doszli chłopcy.
-Proszę – postawili przed nami drinki.
-Dzięki – każdy wziął po jednym.
-To co? Kto idzie na parkiet? - spytała Caitlin. Chłopcom zrzedła mina.
-Ja chętnie – zdjęłam kurtkę, zostawiłam kopertówkę, napiłam się drinka i Cait pociągnęła mnie za rękę w stronę parkietu.
Zatańczyłyśmy piosenkę i dołączyły się do nas dziewczyny. Tańczyłyśmy ponad 5 piosenek, kiedy w końcu dołączyli się do nas chłopcy. Kiedy Justin poprosił mnie do tańca akurat zaczęła lecieć wolna piosenka. Zachichotałam i położyłam swoje dłonie na jego kark a on swoje na moje biodra. Patrzyliśmy sobie w oczy. Jak ja wytrzymam bez codziennego patrzenia się w te czekoladowe tęczówki? Nie wiem czy dam radę ale jakoś będzie trzeba, nie? Westchnęłam co nie uszło uwadze Justinowi.
-Skarbie co jest? - spytał.
-Nic. - odpowiedziałam i się uśmiechnęłam. Pocałowałam go, żeby nie zadawał więcej pytań o dziwo, zadziałało.
Na tej imprezie pogadałyśmy z Alison, Ryanem, Kennym, Scooterem, Melvinem, Anisem i resztą BieberTeamu. Z Alfredem, Lilem, Usherem. Było dużo osób, z którymi się dawno nie widziałam. Będzie się tęskniło za tymi czasami, gdzie tańczyło się na koncertach samego Justina Biebera. Zaśmiałam się w duchu.
Siedzieliśmy teraz w naszym boksie. Była już 3 nad ranem. I trzeba chyba wcielić mój plan w życie.
-Justin – szepnęłam mu na ucho. Był już trochę podpity. - Chcę to zrobić. - dodałam a to na niego podziałało jak wiadro zimnej wody.
-Co? - spojrzał na mnie wielkimi oczami.
-Chcę to zrobić – powiedziałam normalnie, bo wiedziałam, że i tak nikt nas nie usłyszy.
-Naprawdę? - spytał a ja przytaknęłam głową. - To chodź. My już idziemy. - powiedział głośniej do Gaby i Chrisa, którzy siedzieli przy stoliku.
-Pa – pożegnałam się z nimi buziakami w policzek i razem z Justinem wydostaliśmy się na zewnątrz.
Chłopak złapał taksówkę, do której weszliśmy. Podał adres hotelu i taksówkarz ruszył. Justin mnie pocałował, zachłannie ale zarazem delikatnie. Pokręciłam przecząco głową i szepnęłam, że nie tutaj, po czym przytuliłam się do niego.
**Rano**
Rano a właściwie w południe obudziłam się w pokoju hotelowym. Uśmiechnęłam się na samą myśl o wczorajszej nocy. Mimowolnie palcami dotknęłam moich warg. Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam po pokoju. W zasadzie to była sypialnia w apartamencie. Miałam na sobie bieliznę więc założyłam na siebie tylko koszulkę Justina. Poszłam za zapachem naleśników, czyli do kuchni. Justin stał tam w samych bokserkach. Podeszłam do niego i przytuliłam go od tyłu.
-Cześć kocie – zamruczałam.
-Hej kochanie – odwrócił się i mnie pocałował. - Głodna?
-Nie – jak na złość w tym czasie zaburczało mi w brzuchu. Zaśmiał się.
-Usiądź przy stole. - powiedział uśmiechnięty a ja zrobiłam to o co poprosił. - Proszę. - postawił przede mną talerz z naleśnikami, nutellę i dżem.
-Dzięki. - puściłam mu oczko i zaczęłam jeść śniadanie.
Podczas posiłku gadaliśmy o wszystkim i niczym. Gdy już skończyliśmy jeść, zaczęliśmy się zbierać, bo Justin o 6 ma samolot. Ubrałam się w sukienkę, poprawiłam makijaż, założyłam buty i byłam gotowa do wyjścia. JB czekał na mnie gotowy chyba z 10 minut. Zamknęliśmy apartament, wymeldowaliśmy się z hotelu i pojechaliśmy taksówką do mnie a Justin do siebie. Weszłam do domu cała w skowronkach.
-Cześć Wszystkim! - krzyknęłam zdejmując buty. Weszłam do salonu.
-No w końcu jesteś! Martwiłam się! - krzyknęła Gabriella i przytuliła mnie.
-Spokojnie, byłam z Justinem. - uspokoiłam ją i zerknęłam na Chrisa, który uniósł brew do góry. - I jak widać, nic mi nie jest – rozpostarłam ręce pokazując, że jestem cała i zdrowa.
-Tori... - zaczął Chris a ja się zaśmiałam.
-Nie będę Ci się braciszku zwierzać z tego co robiliśmy – wytknęłam mu język i poczochrałam włosy.
-Ale zabezpieczyliście się?
-Tak. - przytaknęłam i weszłam na schody.
-Uff... - ulżyło mu.
Zaśmiałam się i weszłam do siebie do pokoju. Od razu udałam się do garderoby, wzięłam spodnie, bluzkę i poszłam do łazienki. Weszłam pod kabinę, odkręciłam kurek i zaczęłam się myć. Gdy skończyłam tą czynność wytarłam się do sucha i założyłam na siebie świeże ciuchy.
Gdy już skończyłam usiadłam na łóżku, włączyłam laptopa i weszłam na facebooka, twittera i posiedziałam trochę. Amber wysłała mi jakiś link. Weszłam w niego i był tam artykuł o mnie i Justinie. Fajnie.
Dzisiaj nad ranem gwiazda światowego formatu Justin Bieber(19l.) wyszedł z klubu z Amy Newton(18l.), z tego co nam wiadomo ostatnio dużo pozmieniało się w jej życiu. Z niesprawdzonych źródeł, doszło do nas, że odnalazła swoją mamę i dowiedziała się prawdy o sobie. Nazywa się Victoria Beadles i jest siostrą bliźniaczką Christiana Beadlesa(18.l), przyjaciela Biebera. Ale nie w tym rzecz.
Justin i Victoria po wyjściu z klubu udali się do hotelu i wyszli dopiero w godzinach popołudniowych. Czy łączy ich coś więcej niż przyjaźń? Bieber zapomniał o Selenie Gomez? Miejmy nadzieję, że tak. Naszym zdaniem panna Beadles jest odpowiedniejszą dziewczyną dla gwiazdy”.
Otworzyłam szeroko oczy. Co to jest?! Skąd oni to wiedzą?! Agrr... gdybym tylko wiedziała kto się o tym dowiedział. Zatrzasnęłam laptop i wzięłam kilka głębokich wdechów. W końcu i tak by się dowiedzieli, prawda? Westchnęłam i zeszłam na dół. W salonie siedział mój brat z Gaby.
-Hej, nie przeszkadzam? - uśmiechnęłam się na ich widok.
-Nie – przyjaciółka spojrzała się na mnie. Można było po niej poznać, że jest jej ciężko. Nie tylko jej... - Chodź – poklepała miejsce koło siebie. Usiadłam a ona mnie przytuliła.
-Ejj... to tylko trzy miesiące – powiedział Chris kiedy się od siebie odsunęłyśmy.
-Aż trzy miesiące – odpowiedziałyśmy równocześnie na co się zaśmialiśmy.
-Hej wszystkim, hej skarbie – Justin wszedł do nas do domu, podszedł do mnie pocałował w usta i usiadł obok.
-Cześć – odpowiedzieliśmy. - kocie – dodałam.
-O czym tak gadacie? - spytał.
Ogółem rzecz biorąc Justin dwie godziny później musiał jechać na lotnisko. Pożegnałyśmy się z chłopakami i Jeremym u Justina w domu. Było ciężko, poleciały łzy, ale musimy wytrzymać, prawda? 3 miesiące to znowuż , nie tak dużo. Związek na odległość. Damy radę. Przetrwamy. Justin mnie nie zdradzi. Nie jest taki. Nie pójdzie do pierwszej lepszej. I think... 
____________________________________________________________
Hej, hay, hello! może nie było 5 komentarzy ale musiałam dodać ten rozdział ^^ Jest w miarę fajny ;)
Może dlatego, że pomagała mi w nim koleżanka, kto wie xd 
Dwie osoby zaznaczyło, że czyta opowiadanie ale nie komentuje. 
Chciałabym was o coś poprosić. Mogłybyście/moglibyście skomentować chociaż jedno słowo "czytam". To już by wiele dla mnie znaczyło :) To pomaga w pisaniu i jestem przy tym bardzo szczęśliwa ;) 
Więc jeśli możecie, to skomentujcie :* 
To chyba tyle ode mnie ;)
Love ya! <3 :***
Ps. Dziękuję Patrycji, że tak wiernie czyta moje opowiadanie <3 Kocham Cię! ;***
I dziękuję również KinWer Bieber za to, że mówią, że mój blog jest zajebisty, a przecież wcale taki nie jest! Dzięki wam Dziewczyny! Kocham Was! <3 ;***