***Dwa
miesiące później***
Dzisiaj
jest 23 grudnia. Jutro wigilia. Ja, Gaby, Caitlin, Pattie, Mama, Erin
i dzieciaki jesteśmy w domu Bieberów. Dzisiaj mamy tu spać.
Wzięłyśmy sobie z dziewczynami ciuchy na jutro.
Gaby
siedzi z dzieciakami w salonie przed telewizorem i oglądają jakieś
bajki czy coś. Już ma spory brzuszek, ale to dopiero 24 tydzień i
jeden dzień. Uśmiechnęłam się na myśl, że za około 3 miesiące
będzie mały szkrab.
-To
co? Kto piecze sernik? - spytała Pattie i wyjęła z kuchenki
szarlotkę.
-Ja
mogę – uśmiechnęłam się.
-Dobra.
To ja pierogi. - powiedziała i wzięła się za robotę.
-A
jak bigos? - zapytała Caitlin.
-Jak
na razie chyba dobrze. - Erin sprawdziła. Spytacie dlaczego pierogi
i bigos? Dziwne nie? W kanadyjskiej rodzinie, polskie potrawy. Otóż
to, że ja i Gabriella, namówiłyśmy, Pattie, Erin i Sandi,
na to żeby zrobić dwie Polskie potrawy. Po piętnastominutowym
wykładzie, zgodziły się na dwie potrawy.
Gdy
robiłam ciasto na sernik, trochę go podjadałam. No co? Wiem
dziwne, ale już tak mam. Gdy wzięłam któryś kęs z kolei,
zrobiło mi się nie dobrze. Odrzuciłam ciasto, przytknęłam dłoń
do ust i jak najszybciej pobiegłam do łazienki. Doskoczyłam do
muszli i zwymiotowałam. Ktoś odgarnął mi włosy.
-Mówiłam,
żebyś nie jadła tego ciasta – poznałam po głosie, że to
Caitlin.
Chciałam
odpowiedzieć ale znowu zwymiotowałam.
-Proszę
– gdy już skończyłam wymiotować, zamknęłam klapę i usiadłam
na sedesie. Caitlin podała mi chusteczkę.
-Dzięki.
- wzięłam kilka wdechów, po czym wypłukałam porządnie
usta i umyłam zęby.
Wróciłyśmy
do kuchni, gdzie zebrali się wszyscy domownicy.
-Co
się stało? Mówiłam Ci żebyś nie jadła tego surowego
cista! Wszystko dobrze? Nic Ci nie jest? - mówiły jedna
przez drugą.
-Wszystko
jest okay – zaśmiałam się. - To co ? Zabieramy się do roboty?
- klasnęłam w dłonie.
-Może
ty idź odpocznij z dzieciakami a ja dokończę ten sernik? -
spytała Gaby.
-Nie,
spokojnie, nic mi przecież nie jest.
-Idź
z dzieciakami i mnie nie denerwuj – powiedziała i zaczęła,
właściwie dokańczała wyrabiać ciasto.
Wzruszyłam
ramionami, wzięłam Jazzy i Jaxona za ręce i poszliśmy do salonu.
Po
godzinie bezczynnego siedzenia i patrzenia się na szkraby, poszłam
z powrotem do kuchni pomóc dziewczynom.
Skończyłyśmy
po 20. Później usiadłyśmy na kanapę i gadałyśmy
popijając herbatę albo kawę. Pogadałyśmy zwłaszcza o
chłopakach.
Koło
22 zaczęło mi się ziewać więc przeprosiłam resztę i poszłam
do pokoju Justina. Wzięłam jego za dużą koszulkę z szafy,
spodenki i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, wytarłam się,
założyłam „piżamę” i położyłam się do łóżka. W
mgnieniu oka usnęłam.
Rano
obudziło mnie coś dziwnego. Mianowicie pocałunki, co mnie bardzo
zdziwiło. Gdy otworzyłam oczy, przed nimi ukazała mi się twarz
Justina. Zaraz, zaraz...
-Justin!
- momentalnie ożyłam i przytuliłam go bardzo mocno po czym
pocałowałam. Jak się oderwaliśmy nasze oddechy były
przyśpieszone.
-Hej
kochanie, tęskniłem – założył mi za ucho, zabłąkany kosmyk
włosów.
-Czeeeść
– przeciągnęłam. - Kiedy przyjechałeś? - z mojej twarzy nie
znikał uśmiech.
-Może
z godzinkę temu. - wzruszył ramionami.
-To
pewnie jesteś zmęczony? Jadłeś coś? Jakoś zmizerniałeś. Co
chcesz do jedzenia? - zadałam pytania na jednym wdechu a on się
zaśmiał. - co? - zrobiłam zdziwioną minę.
-Nie
specjalnie, żarcie w samolocie i taaaak. - złapał się za brzuch,
w którym mu zaburczało.
-To
idziemy do kuchni – wstałam, złapałam go za nadgarstek i
pociągnęłam w stronę wyjścia.
Złapał
mnie w talii, pocałował w skroń i oboje zeszliśmy na dół.
W kuchni były już nasze mamy przygotowujące posiłki na wigilię i
Jeremy. Zaraz, zaraz... która godzina? Spojrzałam na zegarek
ścienny i wskazówki wskazywały 10.17! Poszłam spać o 22 i
obudzić się 12 godzin później?! No mamono.
-Cześć
wszystkim – przywitałam się.
-Hej
– odpowiedzieli chórem.
-Jest
coś do jedzenia? - puściłam rękę Justina i zajrzałam do
lodówki.
-Coś
ostatnio apetycik Ci się poprawił. - zauważyła Pattie.
Spojrzałam na nią, a on na mnie. Zmarszczyła brwi a ja pokręciłam
niepewnie głową. - Tutaj są kanapki. - postawiła talerz na
wysepce i Justin dosiadł się do kanapek. Pociągnął mnie za
nadgarstek tak, że siedziałam mu na kolanach.
Posiedzieliśmy
kawałek, pogadaliśmy a potem my z Biebsem wróciliśmy do
jego sypialni. Położyliśmy się do łóżka. On bawił się
moimi włosami a ja na pół leżąc na jego klatce, rysowałam
kółka palcem. Nie no to nie może być prawda. Przecież się
zabezpieczyliśmy. Gumka pękła? Nie no nie... Kurde.
-Justin?
- spytałam.
-Hmm?
- odmruknął.
-Co
byś zrobił, gdyby okazało się, że jestem w ciąży? -
odpowiedzią na moje pytanie było chrapanie. Podniosłam się lekko
i spojrzałam na mojego czopka. Uśmiechnęłam się widząc jak
słodko pochrapuje.
Wstałam
powoli, starając się go nie obudzić, wzięłam z torby ciuchy na
dzisiaj i poszłam do łazienki. Przebrałam się, zrobiłam makijaż
i rozczesałam włosy. Przejrzałam się w lustrze i zdawało mi się,
że przytyłam. Spojrzałam na swój brzuch, ale jest taki jaki
był. Westchnęłam i wróciłam do pokoju. Cmoknęłam Justina
w usta i zeszłam na dół.
-Pomóc?
- weszłam do kuchni, gdzie mama, Pattie i Erin smażyły ryby.
Caitlin i Gaby rozstawiały talerze na stole i go dekorowały.
-Tutaj
nie ma co. Poradzimy sobie. - uśmiechnęła się mama. - Jak chcesz
to pomóż dziewczynom. - spojrzała na siostry. Mogę tak
mówić, nie? Cait jest moją siostrą przyrodnią no a Gaby
jest narzeczoną mojego brata, więc... chyba nie ma problemu.
-Dobra.
- odpowiedziałam i przelotnie zerknęłam na Pattie, która
się na mnie patrzyła.
-Cześć
dziewczyny – uśmiechnęłam się.
-No
hej pani Bieber – zaśmiały się.
-Nie
przesadzajmy – zawtórowałam im. - Gdzie Chrisiak?
-Śpi
– powiedziała Gaby i się uśmiechnęła.
-Tak
jak Biebsiak – zaśmiałam się.
-Nie
plotkujcie tak tylko do roboty. - ponagliła nas Cait.
-A
ty co? - spojrzałam na nią dziwnym wzrokiem.
-Jajco
– wystawiła mi język.
-No
wiesz. Foch forever – zrobiłam minę jakby małemu dziecku
zabrano lizaka i założyłam ręce na klatce.
-Tooori
– przeciągnęła, ja nic. - Victoriaaa.- nic. - Sioostra noo –
jęknęła. A ja powstrzymywałam się, żeby się nie zaśmiać. -
Weeeź noo. - Gaby miała z nas niezłą polewkę.
-Nie
– odwróciłam się i zachichotałam.
-Ha!
Wiedziałam! Ja Ciebie też – zaśmiałyśmy się.
Wygłupiałyśmy
się dekorując stół na kolację. Gdy skończyłyśmy
rozstawiać naczynia była już 17, i mamuśki zaczęły znosić
potrawy. Jaxon i Jazmyn latali pomiędzy nami i śpiewali kolędy.
Złapałam ich i przyłączyłam się do nich. Automatycznie wszyscy
zamilkli.
-Co
jest? - spojrzałam na wszystkich i uniosłam brew do góry.
-yy...
wow – powiedziały równocześnie.
-Slicnie
spiewas! - krzyknął Jaxo i mnie przytulił.
-Dzięki
szkrabie. - pocałowałam go w czoło i poczochrałam włosy.
-Ejj...
- jęknął i zaczął je sobie poprawiać.
-Jesteś
strasy do brata, wiesz? - zapytałam a on zachichotał.
-Dlaczego
nam nie powiedziałaś, ze tak ślicznie śpiewasz? - spytała mama.
-Żadna
rewelacja. - wzruszyłam ramionami i podniosłam się.
-Powinnaś
śpiewać zawodowo – zauważyła Caitlin a ja się zaśmiałam.
-Nie
myślałaś o tym nigdy? - spytała Sandi.
-Nie
raczej nie. - przyznałam.
-Nawet
mnie nie denerwuj. - wtrąciła się Gabriella a ja spojrzałam na
nią spod byka. - Zawsze marzyła, żeby zostać piosenkarką albo
tancerką. Jak miałyśmy po 16 lat, poszła do Xfactora –
uśmiechnęła się. - No ale zajęła 3 miejsce. - wzruszyła
ramionami. - Powinna spróbować. Pójść jeszcze raz
do Xfactora albo nie wiem.
-Po
co ma iść do Xfactora jak może nagrać coś z Justinem? - spytała
Caitlin.
-O
nie. Spróbować mogę ale nie będę w to mieszać Justina.
Wszyscy pomyślą, ze jestem z nim dla kasy. - wtrąciłam się
szybko.
-A
Scooter? - Pattie odezwała się pierwszy raz od kilku minut.
-Odpada.
- powiedziałam.
-Dobra,
wiem kto. - uśmiechnęła się szeroko.
-Kto?
- spytałam równocześnie z Cait i Gaby.
-A
nie powiem. Jak będę pewna to wam powiem. Może dzisiaj, a może jutro albo
pojutrze. - puściła mi oczko.
-Noooo
doobra. - przeciągnęłam.
-O
czym tak gadacie? - po schodach zeszli ojcowie z synami, a
mianowicie Jeremy z Justinem i tata z Chrisem. Tak mówię na
Willa, tata.
-Obgadujemy
was. - odpowiedziałam i każdy z mężczyzn podszedł do swojej
partnerki, pocałował w policzek i objął od tyłu. Caitlin i
Pattie popatrzyły na siebie i przytuliły się, co wywołało u
wszystkich napad śmiechu. Po chwili same się do nas przyłączyły.
Godzinkę
później przyjechała Diane i Bruce, dziadkowie Justina. Od
razu mogliśmy przejść do kolacji. Oczywiście na samym początku
podzieliliśmy się opłatkiem i złożyliśmy życzenia a dopiero po
tym zjedliśmy. Następnie przenieśliśmy się do salonu gdzie stała
choinka a pod nią prezenty. Usiedliśmy na kanapach a dzieciaki od razu
doskoczyli do prezentów.
-Ej,
ej. A może tak najpierw zobaczcie dla kogo to - upomniała Erin,
gdy Jaxon i Jazmyn wzięli pierwsze lepsze prezenty do odpakowania.
Jazzy przeczytała imię na swoim prezencie a później
Jaxona. Powiedziała mu coś na ucho i oboje wstali. Jaxon podszedł
do mnie a Jazzy do Justina. Spojrzeliśmy po sobie i się
uśmiechnęliśmy. Jazzy niosła mój prezent dla Justina.
Wzięliśmy pudełeczka do rąk i podziękowaliśmy dzieciakom.
Zdarłam papier z prezentu i było czerwone podłużne pudełeczko.
Otworzyłam je i był tam wisiorek z literkę "J".
Spojrzałam na niego a potem na Justina. On zrobił to samo.
-Justin,
Victoria – powiedzieliśmy w tym samym momencie i się
zaśmialiśmy. - Dziękuję. - znowu razem. Zaśmialiśmy się i
pocałowaliśmy.
-Jest
bardzo śliczny.
-Twój
prezent - również - zaśmiał się,
bo były z tej samej firmy. - Daj założę Ci. - wyjął łańcuszek
z pudełka, ja odgarnęłam włosy i po chwili poczułam na swojej
coś zimnego.
-Teraz
ja. - odwróciłam się i założyłam mu go na szyję.
-Nigdy
go nie zdejmę. - powiedział i cmoknął mnie w usta.
-Nie
trafiliśmy z prezentami – powiedział Chris równocześnie
z Gaby pokazując wisiorki.( łańcuszek Gaby:
klik
i Chrisa: klik).
-No
chyba nie – wskazaliśmy na nasze szyje i wszyscy się
zaśmialiśmy.
Usiedliśmy
w czwórkę koło siebie i po kilku minutach zaczęliśmy
śpiewać kolędy. Pattie dostała bransoletkę, perfumy, bluzkę i
reszta to kosmetyki. Dziewczyny z reguły dostały kosmetyki. Ja
oprócz wisiorka dostałam gitarę od Chrisa, Caitlin i
rodziców, od Pattie perfumy, od Erin, Jeremy'ego i dzieciaków,
sukienkę. Justin dostał nową gitarę, prezerwatywy od Chrisa, na
co ja zrobiłam się cała czerwona a oni zaczęli ganiać się po
całym domu, koszulkę i spodnie, co wszystkich zdziwiło, nie z
opuszczonym stanem, no ale od dziadków to wiadomo. Gaby
dostała śpioszki dla maluszka, kosmetyki, telefon. Chris natomiast
dostał deskorolkę, buty, i książkę „Jak wychować dziecko?”,
od Sandi i Pattie. Reszta podobne rzeczy.
Justin
koło godziny 21 nastroił swoją i moją gitarę.
-Umiesz
tekst Mistletoe? - spytał mnie a ja pokiwałam głową. - A nuty?
-No
ja bym tego nie umiała? - spytałam i uniosłam jedną brew.
-No
tak. - zaśmiał się i podał mi jedną gitarę.
Zaczęliśmy
grać i wszystkie oczy zostały zwrócone na nas. Justin zaczął
śpiewać a ja weszłam w refrenie. Wyszło nam w miarę i jak
skończyliśmy Jazmyn wskoczyła na kanapę obok nas i trzymała
jemiołę nad naszymi głowami. Spojrzeliśmy w górę, na
Jazzy a potem na siebie.
-Pocałujesz
ją wreszcie czy nie? - spytała i drugą rączkę położyła na
biodro.
-Jak
siostra każe, to trzeba nie? - zaśmialiśmy się i przysunął się
do mnie powoli. Położył swoje dłonie na moich policzkach i
pocałował.
-I
o to mi chodziło. - powiedziała siostra Biebera, gdy oderwaliśmy
się od siebie. Zeskoczyła dumnie z kanapy, oddała mamie jemiołę
i poszła do młodszego braciszka.
-Mała
spryciula – skomentowałam a ona wytknęła mi język.
-No
nie mów, że Ci się nie podobało? - zamruczał mi do ucha a
ja zachichotałam.
-Kto
to może być o tej porze? I to jeszcze w Wigilię. - dodała Pattie
i poszła otworzyć. Ja i Justin udaliśmy się za nią. Nie
uwierzycie był/ była to...
___________________________________________________
Heeeeeeja <3 Może i krótki ale u mnie ma aż 4 strony ^^ hehe :)
Pod ostatnim rozdziałem było AŻ 6 komentarzy! już dawno takiej liczby nie widziałam xd
Prosiłabym was żebyście komentowali, bo to naprawdę dodaje weny ;)
Jak myślicie kto to przyszedł? hmm? Wypowiadajcie się w komach :D
Love ya!
YYYYYYYYYY xD Nie wiem xD Jakos czuje jakby to byla MIley Cyrus,Gomez lub Minaj xD Hahahaha nie mam pojecia dlaczego xD :D Rozdzial jest swietny! Naprawde super!
OdpowiedzUsuńHahahaha Jazzy jest mocna z ta jemiola xD <3
Ciekawa jestem tych podejrzeń ciazy u Tori... to BAAAAAAARDZO ciekawe ^^
Ciekawa jestem tez co by Jus odpowiedzial na jej pytanie odnosnie dzieci :P Szkoda ze zasnal xD :D
Nie moge sie doczekac NN i mam nadzieje ze sie wszystko jakos szybko wyjasni :D Aaaaa DODAJ SZYBKO!!
Pozdrawiam kochana!! <3 K.C <3 <3 <3
AAAAASSAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
OdpowiedzUsuńrozdział za..
nie j nie ten tego..
dobra uproszcze to..
rozdział zarąbisty <3<3<3<3<3
jakie to słodkie <3<3<3
J+ V G+ C
hahah to sobie dobrali prezenty hehaha :)
nie no jestem mega ciekawa kto tam będzie :))
jejjeuu prosze dodaj szybko next :))
+ zamiast uczyć się do testu z Bioli , kartkówki z
, chemi, matmy, angielskiego to czytam roździał :******
++ teraz dopòki nie dodasz będe całe dnie sę zastanawiać kto tam stoi :****
Anana
xoxo
Rozdział zajebisty tak jak blog cały ! Rozjebała mnie 100% Jazzy z jemiołą nad głowami jak wskoczyła na kanapę haha ale ona jest mądrusia nono .. xd i równie ciekawe jest to co by odopwiedział na to pytanie jakby była w ciąży .. szkoda że usnął.. ;p czekamy na nowy i zapraszamy do nas jest nowy ale wydaje nam się że denny ale ocene pozostawiamy wam .. http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSUPER ale kiedy następny codzinnie sprawdzam :)
OdpowiedzUsuńHmm nie ma mnie dzisiaj w domu, bo bym pewnie dokończyła (połowę już mam :) ). Więc pewnie będzie pojutrze NAJPÓŹNIEJ w poniedziałek :)
UsuńPs. Dzięki wszystkim! <3
O boże poryczałam się <3 jest wspaniały jak i cała reszta opowiadania . <3 uwielbiam czytać opowiadania, ale ten jest taki inny . I za to go i cb kocham ! Bo nie każdy poświęca każdą wolną chwilę żeby uszczęśliwić drugą osobę <3 wspaniałe <3
OdpowiedzUsuń