piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 9 " One Step, jeden krok no wiecie o co mi chodzi"

-One Step, jeden krok no wiecie o co mi chodzi – zaśmiałam się
-Mi się podoba – Ryan z Chris'em byli za
-A wy dziewczyny?
-A jak myślisz? No jasne – zaśmiała się Amber
-Dobra my już będziemy się zbierać co ? - spytał Ryan wstając
-A która godzina? - spytała Amanda
-Ymm.. 20 – odpowiedziałam patrząc na zegarek w telefonie
-Wow, już tak późno? - Chris miał zabawną minę
-To faktycznie się zbieramy. To pa – pożegnaliśmy się z nimi.
Jeszcze odrobiłam lekcję na jutro, umyłam się, przebrałam w moją piżamkę, czyli spodenki i za duża bluzka. Codzienność. Po kilku chwilach leżenia na łóżku odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Ranek. Zrobiłam to co zwykle. Ubrałam się tak:


Zjadłyśmy śniadanie mówiąc o 1Step. Podoba mi się to. Do szkoły poszłyśmy pieszo żeby się dotlenić. Haha, trzeba się ruszać bo będziemy grube jak nie wiem, wieloryb, hipopotam ? Hah odbija mi, naprawdę.
Dzisiaj mamy wf, ale i tak chłopaki mieli trenować do meczu koszykówki, więc my będziemy siedzieć na trybunach. I faktycznie tak było, chłopcy byli podzieleni na dwie drużyny, grali wszyscy chłopcy, pomimo tego, że nie wszyscy będą uczestniczyć w rozgrywkach. Drużyna, w której grał Bieber wygrała, a oni się tak cieszyli, że zdjęli koszulki. Spojrzałam się na Justin'a. Od samego patrzenia na jego klatę zagryzłam dolną wargę:

on chyba to zauważył bo się uśmiechnął. Jeszcze ten jego słodki uśmiech. Jezu! Co ty wygadujesz! Uspokój się Amy! No ale tak prawda... Jezu! Koniec! Stop! Potrząsnęłam głową, żeby odgonić te myśli. Odwróciłam wzrok od chłopaka i zaczęłam gadać z dziewczynami o ciuchach itp.
Dotrwałam jakoś do końca lekcji. Teraz tylko trzeba będzie jechać tylko do Bieber'a na korepetycje.
Heh, ciekawe czy coś umie, no nic zobaczymy. Zjadłam obiad i poszłam się odświeżyć. Po tym zeszłam na dół i oglądałam tv. Leciały jakieś kreskówki, więcej nic ciekawego. Spojrzałam na zegarek i było dopiero wpół do 17, dopiero. Podniosłam się z kanapy, wzięłam telefon, pożegnałam się z Gab i wyszłam. Szłam powoli bo miałam jeszcze 10 minut.
Doszłam spokojnie, byłam jeszcze przed czasem. Nacisnęłam dzwonek. Po chwili otworzył rozczochrany Justin.
-Hej, nie przeszkadzam? -spytałam trochę rozbawiona jego wyglądem
-Cześć. Nie co ty. - uśmiechnął się
-Na pewno ?
-Tak. Tylko dwa diabełki nie dają mi spokoju – zaśmiał się i mnie wpuścił. Poszłam do salonu a tam była dwójka dzieci.
-Cześć – przywitałam się z nimi – jestem Amy
-Ja jestem Jazmyn a to mój braciszek Jaxon – uśmiechnęła się do mnie.
-Zaraz powinna przyjść mama – powiedział i usłyszeliśmy otwieranie drzwi wejściowych – o wilku mowa – zaśmiał się
-Juuustin! - zawołała
-Tak mamo?! - odkrzyknął
-Pomóż mi z tymi zakupami
-Idę! - odkrzyknął i zwróciła się do mnie – Zaraz wracam Mogłabyś rzucić okiem na tych dwoje?- pokazał głową na jego rodzeństwo
-Jasne. Leć już – ponagliłam go. Poszedł a ja usiadłam koło Jazmyn, Jaxon bawił się samochodzikami na podłodze.
-Będziesz do nas psychodziła? - spytała mała
-W najbliższym czasie tak – uśmiechnęłam się do niej
-A dlacego?
-Muszę pomóc Justin'owi w nauce
-Aaachaaa – uśmiechnęła się. W tej chwili weszła jego mama
-Cześć Amy. Ja jestem Pattie. Poprzednim razem zapomniałam się przedstawić – zaśmiała się
-Nic się nie stało. Miło panią poznać – uśmiechnęłam się do niej
-Proszę mów mi Pattie. Jak tak mówisz czuję się staro – znów się zaśmiała
-Dobrze Pattie – zawtórowałam jej.
-To idziemy na górę? - Bieber wszedł do salonu
-Jasne – wstałam i za nim poszłam do jego pokoju – ładnie tu masz
-Dzięki – uśmiechnął się – To ...
-Dawaj książki od matmy – podszedł do biurka i wyciągnął je.
-Siadaj na łóżko – powiedział podchodząc do łóżka
-To co czego najbardziej nie umiesz? - zaczęliśmy się uczyć. No na początku nic nie umiał ale jak mu wytłumaczyłam to po kolejnych zadaniach wychodziło mu lepiej. Siedzieliśmy na łóżku gdy rozległo się pukanie do drzwi.
-Proszę – powiedział Justin. Weszła jego mama.
-Dzieci, zjecie kolację?
-A która to już godzina?- spytałam
-19 – odpowiedziała
-Już tak późno? O jej zasiedziałam się. Już się będę zbierała – wstałam z łóżka
-Poczekaj. - złapał mnie za nadgarstek – Zostaniesz i zjesz z nami kolację
-Ale...
-Nie ma żadnego „ale”. Nie wypuszczę cię głodną – Pattie się uśmiechnęła
-No dobrze – uśmiechnęłam się i zeszliśmy na dół. Rodzeństwo Justin'a siedziało już przy stole.
Kolacja była przepyszna. Pogadałam trochę z jego mamą. Po skończonym posiłku wróciłam do domu. Byłam wykończona chociaż nie wiem po czym... Wyszykowana położyłam się na łóżku.
Justin. Mam wrażenie, że kocha to co robi, ale jest trochę dziwny. Z tego co słyszałam i widziałam na własne oczy to niezły podrywacz, arogant. A w domu... miły, troskliwy, uprzejmy chłopak. Nie wiem czym to się ma... zachowaniem innych ludźmi? Chce się popisać szkole? Nie wiem ale chcę się dowiedzieć.
_________________________________________________________________________________
Hmm... Lubię to! :D 
W miarę fajne ;) 
PROŚBA
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Proooooszę *_* to dużo dla mnie znaczy :) <3 
Miłego czytania i pozdrawiam :**

4 komentarze: