Następnego
dnia rano, obudziłam się wtulona w mojego chłopaka. Wciągnęłam
powietrze i do moich nozdrzy dostał się słodki zapach perfum
Justina. Uśmiechnęłam się delikatnie. W tej chwili poczułam
głaskanie po włosach. Otworzyłam delikatnie oczy.
-Witaj
śpiąca królewno – pocałował mnie w czubek głowy.
-Witaj
królewiczu – uśmiechnęłam się.
-Dobrze
się spało?
-I
to jak – zaśmiał się.
-To
dobrze. Mnie też – pocałował mnie ale tym razem w usta.
-Przedłużyłam
pocałunek na co on zamruczał. Zaśmiałam się przez pocałunek.
-Kocham
Cię – powiedział patrząc mi w oczy.
-Ja
Ciebie też kocie – cmoknęłam go jeszcze raz w usta i położyłam
się na jego obojczyku.
Leżeliśmy
tak, nie wiem ile. Podobno szczęśliwi czasu nie liczą. Ale czy to
prawda? On bawił się moimi włosami a ja rysowałam kółka,
palcem na jego nagim torsie.
Miłość
jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się
całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć
jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już ten
smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować.
Myślisz o ukochanej osobie dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy
godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się
całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a
zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu czujesz to samo
co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i
poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im
brak. A ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość.
Przeczytałam
coś takiego, kiedyś w internecie. Pamiętam to było po zerwaniu z
Conorem. Mimo wszystko, trochę mi go brakowało... Conor... hmm to
była moja pierwsza „miłość” jeśli to tak można nazwać.
Albo lepiej, mój pierwszy chłopak. Czy to była miłość?
Nie wiem. Może i tak, ale na pewno nie damsko – męska, tylko
bardziej przyjacielska.
Z
Justinem jest inaczej. To jest ten jedyny. Tak mi się wydaję...
Kocham go a on mnie...
-Dzieciaki,
chodźcie na śniadanie! - moje przemyślenia przerwał krzyk Pattie
z dołu.
-To
ja idę się ubrać – cmoknęłam go w usta.
Zeszłam
z łóżka, wzięłam swoje wczorajsze ciuchy i poszłam do
łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i przeczesałam
rzęsy maskarą, którą dała mi wczoraj Erin.
Po
tym krótkim pobycie w łazience weszłam z powrotem do pokoju,
gdzie Justin stał już ubrany. Posłaliśmy sobie uśmiechy i
zeszliśmy na dół trzymając się za ręce.
-Dzień
dobry – przywitałam się.
-Cześć
– odpowiedzieli wszyscy przebywający w kuchni.
-Amy!
- krzyknęła Jazzy i podbiegła do mnie. Chwyciłam ją na ręce i
okręciłam się z nią.
-Cześć
żabo – dotknęłam palcem jej nosa na co ona zachichotała.
-Cześć
– odpowiedziała. Odstawiłam ją na podłogę a ona poleciała
przywitać się z Justinem.
-Gdzie
Jaxon? - spytałam.
-Śpi
jeszcze. - odpowiedział Jeremy.
-Pójdę
po niego – zaoferowałam się i wróciłam na górę.
Weszłam do jego pokoju a on spał sobie w najlepsze.
Podeszłam
i usiadłam na łóżko. Pogłaskałam go po głowie, on
zaćlamał. Zaśmiałam się. Otworzył powoli jedno oko a potem
drugie.
-Dzień
dobry śpiochu – uśmiechnęłam się i pocałowałam go w czoło
na przywitanie.
-Ceść
– potarł oczka, rączkami w międzyczasie ziewając. Wyglądało
to tak słodko, że poezja.
-Jesteś
głodny? - spytałam.
-Tak.
Baldzo – uśmiechnął się.
-Apetyt
to akurat masz po bracie. - zaśmiałam się i wystawiłam do niego
ręce.- Chodź tu – Wzięłam go na ręce. Poprawiłam go sobie,
tak, że był na moim biodrze(wiecie o co mi chodzi?) i zeszliśmy
na dół.
-Ooo
– powiedziała Erin gdy weszliśmy do kuchni. Jaxon w tej chwili
pocierał oko jedną rączką. - Chodź tu do mnie, skarbie –
wyciągnęła ręce a ja go jej podałam.
Uśmiechnęłam
się i usiadłam obok Justina. Pattie z Jeremym zrobili na śniadanie
jajecznice na bekonie. Była pyszna! Nigdy tak dobrej nie jadłam, z
tego co pamiętam...
Po
śniadaniu JB odprowadził mnie do domu, bo on musiał jechać do
studia. Pożegnałam go soczystym całusem i weszłam do domu. Od
razu skierowałam się do mojej sypialni. Podeszłam do szafy i ją
otworzyłam. Wyjęłam z niej małe pudełeczko i uklęknęłam przed
nią. Westchnęłam i je otworzyłam. Znajdowały się tam zdjęcia i
pamiątki po moich rodzicach. Christian i Anabell. Moi rodzice.
Właściwie to... Christian, był moim biologicznym ojcem a Anabell,
moją przybraną matką. Moja prawdziwa mama zmarła przy porodzie...
Spojrzałam na naszą szczęśliwą trójkę, kilka tygodni
przed wypadkiem. Na naszych twarzach było widać szczęście i
miłość przede wszystkim.
Tęsknie
za nimi... tak bardzo. Z moich oczu popłynęły łzy. Odłożyłam
zdjęcie tam gdzie było i zakryłam twarz, dłońmi.
-Skarbie,
co jest? - usłyszałam głos Gabrielli i jej rękę na ramieniu.
Uklękła obok mnie i wzięła fotografię do ręki. Westchnęła
tylko i mnie przytulił. - Nie płacz. To nic nie pomoże. -
głaskała mnie po plecach.
-Wiem.
Ale tęsknię za nimi – szepnęłam, gdy już się trochę
uspokoiłam.
-Wiem,
kochanie, wiem – spojrzałam na nią, a w jej oczach błyszczały
się kropelki słonej cieczy.
-Nie,
nie, nie. Ty nie możesz płakać. Masz wspaniałego chłopak, oj
przepraszam, narzeczonego, teraz poznałaś swoją przyszłą
teściową i niedługo urodzi wam się dziecko. - uśmiechnęłam
się lekko i pogłaskałam ją po już trochę widocznym brzuchu. -
A propo, kiedy masz wizytę u ginekologa?
-Za
tydzień – uśmiechnęła się.
-Chris
idzie z tobą?
-Weź,
gdyby to od niego zależało poszedłby już dzisiaj – zaśmiałyśmy
się.
-Ale
z niego tatusiek – ponownie się zaśmiałyśmy.
-Dobra.
Stop. Jadłaś śniadanie?
-Pattie
nie wypuściłaby mnie z domu, gdybym nie zjadła. - puściłam jej
oczko.
-To
fakt. Dobra. Będę u siebie, jakby co – dała mi całusa w
policzek i wyszła.
A
ja? Wytarłam twarz od łez i wzięłam ramkę ze zdjęciem rodziców
do rąk. Wstałam i podeszłam do komody, gdzie je postawiłam.
Później ogarnęłam pudełko i odstawiłam je za swoje
miejsce.
Przejrzałam
się w lustrze i nie miałam zbytnio czerwonych oczu, więc bez
poprawiania makijażu( przy czym tusz był wodoodporny), zeszłam na
dół. Usiadłam na kanapie i włączyłam TV. Latałam po
kanałach, aż w końcu zdecydowałam się na pozostawienie na
„Strasznym filmie”. Taaa... tak się bałam, że aż piszczałam.
Usłyszałam otwarcie i zamknięcie drzwi. Odwróciłam się w
stronę korytarzu i zobaczyłam Christiana.
-Siemka
– przywitał się i usiadł na kanapie, obok mnie.
-Hejo
– odpowiedziałam. - Co tam?
-Plecy
mnie bolą – jęknął.
-A
to dlaczego? - zaśmiałam się. A on zmroził mnie wzrokiem, na co
ja spoważniałam.
-Spałem
na podłodze.
-Czemu?
-Zauważ,
że przyjechała moja mama z siostrą. Mam jedno łóżko i
jedną kanapą.
-A
no tak – przyznałam mu rację.
-Amy,
mam do Ciebie sprawę. Może Chris u nas zamie... - do salonu weszła
Gaby. Nie wiedziała, że on jest a zaczęła mówić z
korytarza.
-No
pewnie. I tak mamy jeszcze dwa wolne pokoje ale i tak będzie u
Ciebie spał – puściłam jej oczko i zerknęłam na Chrisiaka.
Zarumienił się.
-Dzięki
– odpowiedzieli razem.
-Co
oglądasz? - spytała Gaby i usiadła mu na kolanach. Pocałował ją
w policzek.
-Straszny
film – odpowiedziałam.
-Ooo
fajnie – uśmiechnęła się szeroko. Uwielbiała denne komedie, z
których można było się pośmiać.
Obejrzeliśmy
go do końca. Później postanowiliśmy zrobić coś na obiad.
Zaoferowałam się do zrobienia spaghetti. Chris mi pomagał a Gaby
siedziała na krześle i przyglądała się naszym poczynaniom. W
połowie roboty włączyła wierzę w kuchni. Zaczęło lecieć
Jessie J ft. Big Sean – Wild. Razem z chłopakiem mojej
przyjaciółki kroiliśmy warzywa w rytm muzyki. Bawiliśmy się
przy tym świetnie.
Po
skończeniu i zjedzeniu posiłku Chris wyciągnął nas do siebie,
pod pretekstem zabrania najważniejszych rzeczy.
Założyłam
kurtkę, botki i wyszliśmy. Do niego było nie dłużej niż 30
minut spacerkiem. Więc szliśmy powoli, bo przecież nigdzie się
nie spieszyliśmy.
-Cześć
– powiedział gdy weszliśmy.
-Dzień
dobry – dodałyśmy obie z Gaby.
-O
cześć, dziewczynki – pani Sandi nas przytuliła na przywitanie.
-Hej
– odpowiedziała Caitlin z uśmiechem na ustach.
-Cześć
– odwzajemniłyśmy gest.
-Przyszedłem
tylko po rzeczy. - powiedział Chris i poszedł do swojego pokoju.
Jego mama spojrzała na nas zdziwionym wzrokiem.
-Przeprowadzi
się do nas na kilka dni. - odpowiedziałam.
-Dlaczego?
- spytała.
-Hmm...
Pomyśleliśmy, że to mieszkanie jest za małe na trzy osoby. Więc
zaproponowałyśmy mu, żeby na jakiś czas pomieszkał u nas. Pani
i Caitlin będzie luźniej – uśmiechnęła się Gaby.
-Ale
nie będzie wam przeszkadzał? - zapytała. A ja się zaśmiałam.
-Proszę
pani... - zaczęłam.
-Sandi.
- poprawiła mnie.
-Pa...
Jesteś dokładnie jak Pattie – zaśmiałam się ponownie. -
Dobra. Christian i tak u nas przesiaduje cały dzień i praktycznie
to tylko tu śpi. Czasami się zdarza, że i tak nie jest –
zerknęłam na Gabriellę.
-No
dobrze. Niech będzie. - westchnęła.
-Możecie
do nas przychodzić. - dodała szybko Gaby.
-Dzięki
– przytuliła ją jeszcze raz. Spojrzała na nią a później
na mnie. - Macie ochotę na coś do picia? - zadała pytanie.
-Herbatę
– odpowiedziałyśmy zgodnie.
-Dobra.
Zaraz będzie – opuściła salon. A ja razem z przyjaciółką
rozejrzałyśmy się po nim.
-Jak
tu czysto – zauważyła Gab.
-Faktycznie.
To na pewno to samo mieszkanie? Jest trochę większe – dodałam.
-Na
pewno. Mama nie lubi bałaganu. - Cait puściła nam oczko.
-Spoko
– zaśmiałyśmy się.
Posiedziałyśmy,
wypiłyśmy herbatę z Sandi i Caitlin. Chris poszedł do sklepu po
jakieś ciasteczka. Właśnie oglądałyśmy albumy jak Cait i
Christian byli mali. Było tam zdjęcie dwóch malutkich
dzieci, może mieli z roczek, na pewno nie więcej.
-Kto
to? - pokazałam palcem na dziewczynkę. Ja i Gaby siedziałyśmy po
obu stronach Sandi.
-To...-
zaczęła ale Caitlin jej przerwała.
-Bliźniaczka
Christiana.
-Co?
Chris ma siostrę bliźniaczkę? - spytała Gabriella.
-Tak.
-Dlaczego
mi o tym nie powiedział? - posmutniała.
-To
dla niego hmm jest strasznie przytłaczające. Mama i on nie lubią
o niej rozmawiać , bo się rozklejają. - przytuliłam jego mamę,
ponieważ zauważyłam, że poleciało jej kilka łez.
-Co
się z nią stało? - spytałam.
-Po-porwali
ją – wychlipała.
-Przykro
mi – pogłaskałam ją po plecach.
-Jak
się nazywała? - zapytała Gaby.
-Victoria
– powiedział Chris a my automatycznie spojrzałyśmy w tamtą
stronę. Miał łzy w oczach. Gaby podleciała do niego i uwiesiła
się na jego szyi, on wtulił głowę w jej włosy.
-Śliczne
imię – uśmiechnęłam się do mamy Cait i Chrisa. Odwzajemniła
to.
-Caitlin
się uparła, żeby jej siostra nazywała się Victoria –
spojrzałyśmy na nią.
-No
co? - zdziwiła się.
-Nie,
nic – zaśmiałam się.
Poszłam
z Caitlin do kuchni przygotować coś do jedzenia. Zgłosiłam się
na ochotnika tylko dlatego, że chciałam poznać historię Victorii.
Dowiedziałam
się, że porwali ją w dzień urodzin, wtedy kiedy zostało zrobione
to zdjęcie. Nie wiadomo kto ją porwał.
Zrobiło
mi się żal Christiana, Caitlin, a najbardziej ich rodziców.
Jak można być takim, za przeproszeniem, skurwysynem i porwać
dziecko? No jak tak można...
Do
domu wróciliśmy jakoś po 20. Chris poszedł się rozpakować
a Gaby mu pomóc. Poszłam do kuchni zrobić sobie płatki na
mleku. Wlałam mleko do miseczki, którą potem wstawiłam do
mikrofalówki i wstawiłam na dwie minuty. W międzyczasie
wyjęłam płatki z szafki i postawiłam na stół. Jak mleko
się „zagotowało”, wsypałam do naczynia płatki i je zjadłam.
Jadłam je chyba przez półgodziny, jak nie dłużej.
Zastanawiałam się dlaczego Justin przez cały dzień nie napisał
ani nie zadzwonił. Ale doszłam do wniosku, że miał dużo roboty.
Tak to musi być to.
Wstawiłam
miskę i łyżkę do zmywarki i poszłam na górę. Położyłam
się na łóżko i wzięłam sobie książkę. Harry'ego
Pottera. Carmen mnie w to wciągnęła.
Czytałam
tak, może z godzinę albo dwie. Nawet się nie zorientowałam kiedy
usnęłam...
___________________________________________________________
Hej :) Nuudny....
Macie jakieś pytania ? Jakieś pomysły na dalsze rozdziały? ;)
Czekam na komentarze (chociaż, pewnie i tak nie będzie, tak jak pod poprzednim rozdziałem...)
Much love xoxo <3 :***
Jest swietny!! Co ty pieprzysz ze nudny!! Pfff Mi sie strasznie podoba <3 Mam jedno pytanie: Czy blizniaczka Chris'a sie odnajdzie??
OdpowiedzUsuńOgolnie zycze weny i pozdrawiam <3 Nie moge doczekac sie nn! :*
Tak ;) Jeśli nie zadowoliła Cię moja odpowiedź, to będzie to dziewczyna z otoczenia Chrisa i Gaby ;) :*** <3
UsuńSuper, podoba mi się. Przeczytałam cały w niespełna 3 godziny, naprawdę mnie wciągnął. Super piszesz i zapraszam też do mnie na http://justinbieber-valentina-lovestory.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNo i wemy życzę, dawaj szybko nowy rozdział ;** .
Wspaniały:* Zapraszam do mojej przyjaciółki dopiero zaczyna;p
OdpowiedzUsuńhttp://justinbiebermylivemydream.blogspot.com/
Exstra, aż chce sie czytać dalej ;))
OdpowiedzUsuń