czwartek, 12 września 2013

II Rozdział 33 "Apetyt to akurat masz po bracie."


Następnego dnia rano, obudziłam się wtulona w mojego chłopaka. Wciągnęłam powietrze i do moich nozdrzy dostał się słodki zapach perfum Justina. Uśmiechnęłam się delikatnie. W tej chwili poczułam głaskanie po włosach. Otworzyłam delikatnie oczy.
-Witaj śpiąca królewno – pocałował mnie w czubek głowy.
-Witaj królewiczu – uśmiechnęłam się.
-Dobrze się spało?
-I to jak – zaśmiał się.
-To dobrze. Mnie też – pocałował mnie ale tym razem w usta.
-Przedłużyłam pocałunek na co on zamruczał. Zaśmiałam się przez pocałunek.
-Kocham Cię – powiedział patrząc mi w oczy.
-Ja Ciebie też kocie – cmoknęłam go jeszcze raz w usta i położyłam się na jego obojczyku.
Leżeliśmy tak, nie wiem ile. Podobno szczęśliwi czasu nie liczą. Ale czy to prawda? On bawił się moimi włosami a ja rysowałam kółka, palcem na jego nagim torsie.
Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już ten smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak. A ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość.
Przeczytałam coś takiego, kiedyś w internecie. Pamiętam to było po zerwaniu z Conorem. Mimo wszystko, trochę mi go brakowało... Conor... hmm to była moja pierwsza „miłość” jeśli to tak można nazwać. Albo lepiej, mój pierwszy chłopak. Czy to była miłość? Nie wiem. Może i tak, ale na pewno nie damsko – męska, tylko bardziej przyjacielska.
Z Justinem jest inaczej. To jest ten jedyny. Tak mi się wydaję... Kocham go a on mnie...
-Dzieciaki, chodźcie na śniadanie! - moje przemyślenia przerwał krzyk Pattie z dołu.
-To ja idę się ubrać – cmoknęłam go w usta.
Zeszłam z łóżka, wzięłam swoje wczorajsze ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i przeczesałam rzęsy maskarą, którą dała mi wczoraj Erin.
Po tym krótkim pobycie w łazience weszłam z powrotem do pokoju, gdzie Justin stał już ubrany. Posłaliśmy sobie uśmiechy i zeszliśmy na dół trzymając się za ręce.
-Dzień dobry – przywitałam się.
-Cześć – odpowiedzieli wszyscy przebywający w kuchni.
-Amy! - krzyknęła Jazzy i podbiegła do mnie. Chwyciłam ją na ręce i okręciłam się z nią.
-Cześć żabo – dotknęłam palcem jej nosa na co ona zachichotała.
-Cześć – odpowiedziała. Odstawiłam ją na podłogę a ona poleciała przywitać się z Justinem.
-Gdzie Jaxon? - spytałam.
-Śpi jeszcze. - odpowiedział Jeremy.
-Pójdę po niego – zaoferowałam się i wróciłam na górę. Weszłam do jego pokoju a on spał sobie w najlepsze.
Podeszłam i usiadłam na łóżko. Pogłaskałam go po głowie, on zaćlamał. Zaśmiałam się. Otworzył powoli jedno oko a potem drugie.
-Dzień dobry śpiochu – uśmiechnęłam się i pocałowałam go w czoło na przywitanie.
-Ceść – potarł oczka, rączkami w międzyczasie ziewając. Wyglądało to tak słodko, że poezja.
-Jesteś głodny? - spytałam.
-Tak. Baldzo – uśmiechnął się.
-Apetyt to akurat masz po bracie. - zaśmiałam się i wystawiłam do niego ręce.- Chodź tu – Wzięłam go na ręce. Poprawiłam go sobie, tak, że był na moim biodrze(wiecie o co mi chodzi?) i zeszliśmy na dół.
-Ooo – powiedziała Erin gdy weszliśmy do kuchni. Jaxon w tej chwili pocierał oko jedną rączką. - Chodź tu do mnie, skarbie – wyciągnęła ręce a ja go jej podałam.
Uśmiechnęłam się i usiadłam obok Justina. Pattie z Jeremym zrobili na śniadanie jajecznice na bekonie. Była pyszna! Nigdy tak dobrej nie jadłam, z tego co pamiętam...
Po śniadaniu JB odprowadził mnie do domu, bo on musiał jechać do studia. Pożegnałam go soczystym całusem i weszłam do domu. Od razu skierowałam się do mojej sypialni. Podeszłam do szafy i ją otworzyłam. Wyjęłam z niej małe pudełeczko i uklęknęłam przed nią. Westchnęłam i je otworzyłam. Znajdowały się tam zdjęcia i pamiątki po moich rodzicach. Christian i Anabell. Moi rodzice. Właściwie to... Christian, był moim biologicznym ojcem a Anabell, moją przybraną matką. Moja prawdziwa mama zmarła przy porodzie... Spojrzałam na naszą szczęśliwą trójkę, kilka tygodni przed wypadkiem. Na naszych twarzach było widać szczęście i miłość przede wszystkim.
Tęsknie za nimi... tak bardzo. Z moich oczu popłynęły łzy. Odłożyłam zdjęcie tam gdzie było i zakryłam twarz, dłońmi.
-Skarbie, co jest? - usłyszałam głos Gabrielli i jej rękę na ramieniu. Uklękła obok mnie i wzięła fotografię do ręki. Westchnęła tylko i mnie przytulił. - Nie płacz. To nic nie pomoże. - głaskała mnie po plecach.
-Wiem. Ale tęsknię za nimi – szepnęłam, gdy już się trochę uspokoiłam.
-Wiem, kochanie, wiem – spojrzałam na nią, a w jej oczach błyszczały się kropelki słonej cieczy.
-Nie, nie, nie. Ty nie możesz płakać. Masz wspaniałego chłopak, oj przepraszam, narzeczonego, teraz poznałaś swoją przyszłą teściową i niedługo urodzi wam się dziecko. - uśmiechnęłam się lekko i pogłaskałam ją po już trochę widocznym brzuchu. - A propo, kiedy masz wizytę u ginekologa?
-Za tydzień – uśmiechnęła się.
-Chris idzie z tobą?
-Weź, gdyby to od niego zależało poszedłby już dzisiaj – zaśmiałyśmy się.
-Ale z niego tatusiek – ponownie się zaśmiałyśmy.
-Dobra. Stop. Jadłaś śniadanie?
-Pattie nie wypuściłaby mnie z domu, gdybym nie zjadła. - puściłam jej oczko.
-To fakt. Dobra. Będę u siebie, jakby co – dała mi całusa w policzek i wyszła.
A ja? Wytarłam twarz od łez i wzięłam ramkę ze zdjęciem rodziców do rąk. Wstałam i podeszłam do komody, gdzie je postawiłam. Później ogarnęłam pudełko i odstawiłam je za swoje miejsce.
Przejrzałam się w lustrze i nie miałam zbytnio czerwonych oczu, więc bez poprawiania makijażu( przy czym tusz był wodoodporny), zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie i włączyłam TV. Latałam po kanałach, aż w końcu zdecydowałam się na pozostawienie na „Strasznym filmie”. Taaa... tak się bałam, że aż piszczałam. Usłyszałam otwarcie i zamknięcie drzwi. Odwróciłam się w stronę korytarzu i zobaczyłam Christiana.
-Siemka – przywitał się i usiadł na kanapie, obok mnie.
-Hejo – odpowiedziałam. - Co tam?
-Plecy mnie bolą – jęknął.
-A to dlaczego? - zaśmiałam się. A on zmroził mnie wzrokiem, na co ja spoważniałam.
-Spałem na podłodze.
-Czemu?
-Zauważ, że przyjechała moja mama z siostrą. Mam jedno łóżko i jedną kanapą.
-A no tak – przyznałam mu rację.
-Amy, mam do Ciebie sprawę. Może Chris u nas zamie... - do salonu weszła Gaby. Nie wiedziała, że on jest a zaczęła mówić z korytarza.
-No pewnie. I tak mamy jeszcze dwa wolne pokoje ale i tak będzie u Ciebie spał – puściłam jej oczko i zerknęłam na Chrisiaka. Zarumienił się.
-Dzięki – odpowiedzieli razem.
-Co oglądasz? - spytała Gaby i usiadła mu na kolanach. Pocałował ją w policzek.
-Straszny film – odpowiedziałam.
-Ooo fajnie – uśmiechnęła się szeroko. Uwielbiała denne komedie, z których można było się pośmiać.
Obejrzeliśmy go do końca. Później postanowiliśmy zrobić coś na obiad. Zaoferowałam się do zrobienia spaghetti. Chris mi pomagał a Gaby siedziała na krześle i przyglądała się naszym poczynaniom. W połowie roboty włączyła wierzę w kuchni. Zaczęło lecieć Jessie J ft. Big Sean – Wild. Razem z chłopakiem mojej przyjaciółki kroiliśmy warzywa w rytm muzyki. Bawiliśmy się przy tym świetnie.
Po skończeniu i zjedzeniu posiłku Chris wyciągnął nas do siebie, pod pretekstem zabrania najważniejszych rzeczy.
Założyłam kurtkę, botki i wyszliśmy. Do niego było nie dłużej niż 30 minut spacerkiem. Więc szliśmy powoli, bo przecież nigdzie się nie spieszyliśmy.
-Cześć – powiedział gdy weszliśmy.
-Dzień dobry – dodałyśmy obie z Gaby.
-O cześć, dziewczynki – pani Sandi nas przytuliła na przywitanie.
-Hej – odpowiedziała Caitlin z uśmiechem na ustach.
-Cześć – odwzajemniłyśmy gest.
-Przyszedłem tylko po rzeczy. - powiedział Chris i poszedł do swojego pokoju. Jego mama spojrzała na nas zdziwionym wzrokiem.
-Przeprowadzi się do nas na kilka dni. - odpowiedziałam.
-Dlaczego? - spytała.
-Hmm... Pomyśleliśmy, że to mieszkanie jest za małe na trzy osoby. Więc zaproponowałyśmy mu, żeby na jakiś czas pomieszkał u nas. Pani i Caitlin będzie luźniej – uśmiechnęła się Gaby.
-Ale nie będzie wam przeszkadzał? - zapytała. A ja się zaśmiałam.
-Proszę pani... - zaczęłam.
-Sandi. - poprawiła mnie.
-Pa... Jesteś dokładnie jak Pattie – zaśmiałam się ponownie. - Dobra. Christian i tak u nas przesiaduje cały dzień i praktycznie to tylko tu śpi. Czasami się zdarza, że i tak nie jest – zerknęłam na Gabriellę.
-No dobrze. Niech będzie. - westchnęła.
-Możecie do nas przychodzić. - dodała szybko Gaby.
-Dzięki – przytuliła ją jeszcze raz. Spojrzała na nią a później na mnie. - Macie ochotę na coś do picia? - zadała pytanie.
-Herbatę – odpowiedziałyśmy zgodnie.
-Dobra. Zaraz będzie – opuściła salon. A ja razem z przyjaciółką rozejrzałyśmy się po nim.
-Jak tu czysto – zauważyła Gab.
-Faktycznie. To na pewno to samo mieszkanie? Jest trochę większe – dodałam.
-Na pewno. Mama nie lubi bałaganu. - Cait puściła nam oczko.
-Spoko – zaśmiałyśmy się.
Posiedziałyśmy, wypiłyśmy herbatę z Sandi i Caitlin. Chris poszedł do sklepu po jakieś ciasteczka. Właśnie oglądałyśmy albumy jak Cait i Christian byli mali. Było tam zdjęcie dwóch malutkich dzieci, może mieli z roczek, na pewno nie więcej.
-Kto to? - pokazałam palcem na dziewczynkę. Ja i Gaby siedziałyśmy po obu stronach Sandi.
-To...- zaczęła ale Caitlin jej przerwała.
-Bliźniaczka Christiana.
-Co? Chris ma siostrę bliźniaczkę? - spytała Gabriella.
-Tak.
-Dlaczego mi o tym nie powiedział? - posmutniała.
-To dla niego hmm jest strasznie przytłaczające. Mama i on nie lubią o niej rozmawiać , bo się rozklejają. - przytuliłam jego mamę, ponieważ zauważyłam, że poleciało jej kilka łez.
-Co się z nią stało? - spytałam.
-Po-porwali ją – wychlipała.
-Przykro mi – pogłaskałam ją po plecach.
-Jak się nazywała? - zapytała Gaby.
-Victoria – powiedział Chris a my automatycznie spojrzałyśmy w tamtą stronę. Miał łzy w oczach. Gaby podleciała do niego i uwiesiła się na jego szyi, on wtulił głowę w jej włosy.
-Śliczne imię – uśmiechnęłam się do mamy Cait i Chrisa. Odwzajemniła to.
-Caitlin się uparła, żeby jej siostra nazywała się Victoria – spojrzałyśmy na nią.
-No co? - zdziwiła się.
-Nie, nic – zaśmiałam się.
Poszłam z Caitlin do kuchni przygotować coś do jedzenia. Zgłosiłam się na ochotnika tylko dlatego, że chciałam poznać historię Victorii.
Dowiedziałam się, że porwali ją w dzień urodzin, wtedy kiedy zostało zrobione to zdjęcie. Nie wiadomo kto ją porwał.
Zrobiło mi się żal Christiana, Caitlin, a najbardziej ich rodziców. Jak można być takim, za przeproszeniem, skurwysynem i porwać dziecko? No jak tak można...
Do domu wróciliśmy jakoś po 20. Chris poszedł się rozpakować a Gaby mu pomóc. Poszłam do kuchni zrobić sobie płatki na mleku. Wlałam mleko do miseczki, którą potem wstawiłam do mikrofalówki i wstawiłam na dwie minuty. W międzyczasie wyjęłam płatki z szafki i postawiłam na stół. Jak mleko się „zagotowało”, wsypałam do naczynia płatki i je zjadłam. Jadłam je chyba przez półgodziny, jak nie dłużej. Zastanawiałam się dlaczego Justin przez cały dzień nie napisał ani nie zadzwonił. Ale doszłam do wniosku, że miał dużo roboty. Tak to musi być to.
Wstawiłam miskę i łyżkę do zmywarki i poszłam na górę. Położyłam się na łóżko i wzięłam sobie książkę. Harry'ego Pottera. Carmen mnie w to wciągnęła.
Czytałam tak, może z godzinę albo dwie. Nawet się nie zorientowałam kiedy usnęłam...
___________________________________________________________
Hej :) Nuudny....
Macie jakieś pytania ? Jakieś pomysły na dalsze rozdziały? ;) 
Czekam na komentarze (chociaż, pewnie i tak nie będzie, tak jak pod poprzednim rozdziałem...) 
Much love xoxo <3 :***

5 komentarzy:

  1. Jest swietny!! Co ty pieprzysz ze nudny!! Pfff Mi sie strasznie podoba <3 Mam jedno pytanie: Czy blizniaczka Chris'a sie odnajdzie??
    Ogolnie zycze weny i pozdrawiam <3 Nie moge doczekac sie nn! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ;) Jeśli nie zadowoliła Cię moja odpowiedź, to będzie to dziewczyna z otoczenia Chrisa i Gaby ;) :*** <3

      Usuń
  2. Super, podoba mi się. Przeczytałam cały w niespełna 3 godziny, naprawdę mnie wciągnął. Super piszesz i zapraszam też do mnie na http://justinbieber-valentina-lovestory.blogspot.com

    No i wemy życzę, dawaj szybko nowy rozdział ;** .

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały:* Zapraszam do mojej przyjaciółki dopiero zaczyna;p
    http://justinbiebermylivemydream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Exstra, aż chce sie czytać dalej ;))

    OdpowiedzUsuń