-O hej Vic. Długo tu jesteś? - spytał Justin z uśmiechem na ustach.
-Kawałek. - przywitałam się z dzieciakami i usiadłam obok Jake'a.
Oglądaliśmy
bajkę przez godzinkę, no może troszeczkę dłużej. Zjedliśmy
śniadanie i wróciliśmy przed telewizor. Justin trzymał
Jacoba na kolanach a ja Melanie.
Cały
dzień spędziliśmy na leciuchowaniu. W studiu mam być dopiero w
środę za tydzień a jest wtorek. Mia i Scoot chcą zobaczyć jak
pójdzie z Naturally i dopiero będziemy nagrywać następną
piosenkę. Tak więc, mam tydzień wolnego. Myślałam, żeby
odwiedzić sierociniec. Przez ten sen stęskniłam się za
dziewczynami i dzieciakami. Albo pojechać do Polski i spotkać się
z Sylwią i Eweliną. Byłoby naprawdę super. A jak bym się jeszcze
z Kasią i Conorem spotkała to już w ogóle.
-Juuuustin?
- spytałam. Leżeliśmy na łóżku. Była dopiero 17, więc
nie było późno.
-Hmm?-
bawił się moimi włosami.
-Co
byś powiedział, gdybyśmy pojechali do Polski? - spojrzałam na
niego.
-Kiedy?
- zdziwił się. Uśmiechnęłam się szeroko, ale niepewnie. -
Dzisiaj? - wytrzeszczył oczy.
-Dlaczego
nie? No zrób coś dla siebie. Bez powiadamiania Scootera,
prasy. Nooo plis, plis, plis. - usiadłam i patrzyłam na niego.
-Jeśli
bym się zgodził... to gdzie byśmy spali? - zapytał.
-Co
powiesz na Łódź? - wyszczerzyłam się do niego. -
Sylwia... kojarzysz tą dziewczynę, z którą gadałeś na
skype? - pokiwał głową. - No i oda ma puste mieszkanie i ja mam
do niego klucze. - wystawiłam mu język a on wstał i podszedł do
szafy. - Co ty robisz? - uniosłam brew.
-Nie
widać? Pakuję się, w końcu jadę do Polski. - puścił mi oczko
a ja się zaśmiałam.
-Dzięki,
dzięki, dzięki! - skoczyłam na niego, oplotłam go nogami w pasie
i pocałowałam długo.
-Mrrr...
- zamruczał. - a może tak przełożymy wyjazd na jutro? - spytał
z cwaniackim uśmieszkiem.
-Nie.
- cmoknęłam go krótko w usta i zeskoczyłam z niego.
-Ehh...
- westchnął a ja się zaśmiałam.
-No
może w Polsce... jak będziemy sami. - powiedziałam i poszłam do
garderoby. Usłyszałam jeszcze chichot Justina.
Tak
chciałam jechać do Polski, że byłam gotowa w niecałą godzinę.
Szybciej niż Justin, bo on się nie mógł zdecydować jakie
ciuchy wziąć, bo co jeśli spotka swoje fanki. Gdybym miała takie
problemy z ciuchami, to byłoby idealnie. Pomogłam mu i poszliśmy
pożegnać się z domownikami. Gaby z chęcią się zgodziła
zaopiekować Jacobem, przez te kilka dni. Podziękowałam jej, a ona
kazała pozdrowić wszystkich znajomych, których zobaczę.
Christian natomiast współczuł Justinowi. Dlaczego? Bo po
ostatnim koncercie w Polsce, Chris nie wiedział jak on wytrzyma z
PolishBeliebers.
Justin
założył duże ciemne okulary, opuścił grzywkę luzem, nałożył
fullcap na łeb, kurtkę z kapturem i workowate spodnie. Szczerze?
Gdybym nie widziała go na co dzień, wątpię czy bym go rozpoznała.
Na
lotnisku byliśmy wpół do 19. Cieszyłam się jak głupia.
Kupiłam dwa bilety z Kanady do Polski. Odwróciłam się w
stronę Jussa z biletami a ten widząc mój zaciesz, sam się
uśmiechnął.
Na
odprawę i do samolotu, prawie cały czas szedł ze spuszczoną
głową. Chociaż nie było żadnego paparazziego, wolał nie
ryzykować rozpoznania.
Lecieliśmy
ponad 11 godzin. Można powiedzieć, że cały lot przespałam. Przed
8 rano, środa byliśmy w Łodzi. Znowu to Polskie powietrze. Hmm...
Fajnie. Znowu to samo otoczenie.
Postanowiliśmy
się przejść. To nie było daleko. Jakieś kilkaset metrów.
Zabraliśmy nasze bagaże i wyszliśmy z terenu lotniska. Trzymaliśmy
się za ręce. Przed naszym blokiem, napotkałyśmy się na dwie
dziewczyny. Obie zlustrowały Justina.
-Ty,
patrz. To chyba BoyBelieber. - wątpię, żeby Juss
zrozumiał co gadają, ale jak usłyszał dwa ostatnie słowa
uśmiechnął się lekko.
-Aaa-
brunetka pisnęła. - Jezu, oni idą do naszej klatki.
-Dobra,
ogarnij. - blondynka popchnęła drugą do przodu, śmiejąc
się. Miały może po 16-17 lat.
Weszliśmy
do mieszkania. Od razu naszły mnie wspomnienia. To właśnie tutaj
lokowałam z Gaby gdy byłyśmy na wymianie. Nie jest to jakieś
ogromne, luksusowe mieszkanie. Można powiedzieć, że jest to coś
na kształt kawalerki. Dwa małe pokoje, kuchnia z salonem i
łazienka. Nic specjalnego, ale za to zajebiście miło się tu
przebywało.
-O
czym one mówiły? - spytał i odstawił walizki do większego
pokoju, w którym było większe łóżko.
-O
tym, że prawdopodobnie jesteś BoyBelieberem i, że będziesz
mieszkał na tej samej klatce. - zaśmiałam się.
-Wow.
Pierwsze fanki. - zaśmiał się i usiadł na kanapie. - Ładnie tu.
- spojrzał na mnie i poklepał miejsce obok siebie. Podeszłam do
niego ale usiadłam mu na kolanach. - To rozwiązanie bardziej mi
się podoba. - zamruczał mi do ucha. Zaśmiałam się.
-Jak
Ci się podoba w Polsce? - spytałam.
-Z
tego co widziałem jest naprawdę pięknie. Pamiętam multum
Beliebers na koncercie. Wiesz co mi się wtedy najbardziej podobało?
-No
co takiego? - uśmiechnęłam się.
-Nicole.
- powiedział.
-Ejj!
- walnęłam go w ramię a on się zaśmiał.
-A
tak na poważnie, akcja z serduszkami. To było coś
niesamowitego... coś niewyobrażalnie pięknego... Biało-czerwona
flaga i to jeszcze przy Believe. Jestem ciekaw jak one to zrobiły.
Jak one wszystkie zmówiły się, kto ma przynieść jakiego
koloru serduszka... - dodał a ja odchrząknęłam. - Wiesz coś o
tym? - zmrużył na mnie oczy.
-Wiesz,
że istnieje coś takiego jak Facebook i Twitter? - zapytałam.
-No
nie, wcale. - powiedział z sarkazmem.
-No
to teraz wiesz jak. - zaśmiałam się. Uniósł brew do góry.
- Boże, z kim ja żyję. - miałam ochotę strzelić facepalm. -
Wziąłeś laptop?
-Ja
bym nie wziął? Phi.. - prychnął, zdjął mnie ze swoich kolan i
poszedł do pokoju. Po chwili wrócił z urządzeniem na
kanapę. Wzięłam od niego i włączyłam. Po kilku chwilach
zalogowałam się na FB. Wpisałam „Ohh Justin ;3”. Wyskoczyła
mi stronka i kliknęłam ją.
-Patrz.
- podałam mu laptop. - Ponad 60 tysięcy lajków. Większość, prawie
wszyscy to PolishBeliebers. - pokazałam mu jeszcze kilka stronek a
jemu oczy powychodziły na wierzch.
-Mam
AŻ tylu fanów w Polsce? - spytał nie dowierzając.
-Nie
w Grenladnii, wiesz? - spytałam używając sarkazmu.
-No
przestań. - mruknął. - Wiesz co? - spytał.
-Co?
-Jest
tu jakiś teatr? - zadał kolejne pytanie a na jego twarzy pojawiał
się uśmiech.
-Co
ty kombinujesz? - patrzyłam na niego.
-Sylwia
ma gitarę? - jejuu... czemu on zadaje tyle pytań?
-Tak.
Uwielbia na niej grać. Ejj.. powiesz mi co ty chcesz zrobić? -
złapałam go za rękę, gdy wstał.
-Niespodziankę.
Dla PolishBeliebers. - puścił mi oczko.
-12
lat, Avon Theatre, gitara, schody, butelka wody. - wymieniłam po
kolei a on pokiwał głową. - z tą różnicą, że masz 20
lat. - uśmiechnęłam się do niego. - Jesteś najcudowniejszym
facetem pod słońcem. Kocham Cię, wiesz? - objęłam go rękami w
pasie i patrzyłam mu się w oczy. Musiałam zadrzeć głowę do
góry, bo był „trochę” ode mnie wyższy.
-Wiem.
- zaśmiał się i założył mi kosmyk włosów za ucho. -
Ale ja Ciebie bardziej, wierz mi. - uśmiechnął się i mnie
pocałował.
Siedzieliśmy
z godzinkę na kanapie i oglądaliśmy filmy na TV. Włączyłam
jakiś amerykański film.
W
międzyczasie napisałam Do Sylwii żeby przyszła do jej mieszkania.
Nic jej nie powiedziałam.
Bałam
się, że zapomniała angielski przez ten czas. Ale może nie. Z
Justinem powinna się dogadać, bo razem z Gaby uczyłyśmy ją. W
szkole mieli podstawy, takie jak dogadać się jak gdzie dojść, czy
coś podobnego a my ją poduczyłyśmy, tak, żeby mogła się
dogadać na co dzień. Szło jej dobrze, całkiem dobrze i mam
nadzieję, że z Eweliną poćwiczyły sobie trochę.
-Sylwia!
- krzyknęłam kiedy otworzyłam drzwi.
-Tori!
Jezu jak my się długo nie widziałyśmy! - przytuliła mnie
mocno. Spytacie skąd wie, że Victoria? Utrzymujemy stały kontakt
ze sobą i takie rzeczy musi wiedzieć na sto procent.
-Nooo.
- w oczach miałam łzy. - Ile to już lat?
-3.
- odpowiedziała i się uśmiechnęła.
-Mam
dla Ciebie niespodziankę. Wchodź. - weszła w głąb
mieszkania. - Chodź! - powiedziałam głośniej.
-Gaba
z Tobą przyjechała? - zmarszczyła czoło. Zaprzeczyłam głową
i uśmiechnęłam się.
-Cześć.
- powiedział Justin.
-O
matko! Trzymajcie mnie, bo ja zaraz zwariuję! Czekaj, ja już
zwariowałam! Justin Bieber stoi przede mną! Ja mam chyba jakieś
zwidy! - zaczęła nawijać a ja się śmiałam jak głupi do
sera. W pewnym momencie spojrzała na mnie, na Justina i prawie
upadła. Justin skoczył od razu i ją złapał.
-Sylwia!
- Juss położył ją n kanapie a ja próbowałam ją ocucić.
Otworzyła oczy.
-Gdzie
ja jestem? - spytała. - Śniło mi się, że widziałam JB.
- powiedziała niemrawym głosem. Justin się zaśmiał.
-Schowaj
się, bo znowu nam zemdleje! - powiedziałam do Justina.
-Ok,ok.
- zaśmiał się i oparł się o futrynę drzwi.
-Tak,
myśl, że on Cię nie zauważy. - mruknęłam.
-Do
kogo ty tak gadasz? - spytała i podniosła się.
-Do...
Syka, tylko wiesz, że to nie był sen? - przygryzłam dolną
wargę.
-Co ty pierdzielisz? Jakby Justin
miał przyjechać do tej dziury, beż żadnego koncertu to byłby
szum jak nie wiem.
-No właśnie nie. Dobra,
chodź, może nie zemdleje drugi raz. - spojrzałam na niego. - Na
pewno, dawaj. - uśmiechnęłam się.
-Znasz
angielski? - spytał Sylwii. Ona z szeroko otwartymi oczami pokiwała
twierdząco głową. - To.. Jestem Justin. - podał jej rękę.
-Wiem
kim jesteś. Jesteś Justin Drew Bieber, syn Pattie Mallette i
Jeremy'ego Biebera. Urodziłeś się w Londynie, w stanie Ontario, 1
marca 1994 roku o godzinie 12.56, po porodzie zostałeś owinięty w
fioletowy kocyk a przebywałeś w sali num... - mówiła
nerwowo a Bieber zatkał jej usta dłonią.
-Wystarczy.
- zaśmiał się a ona pokiwała po raz kolejny głową.
-Zaparzę
Ci herbatę. - powiedziałam do koleżanki i wstawiłam wodę na
herbatę.
Powtórka
z rozrywki. Czuję się tak jakbym drugi raz przeżywała chwilę,
jak wtedy kiedy Julia pierwszy raz spotkała Justina. W sumie można
było powiedzieć, że tak było. Cieszyłam się, że spotkała
swojego idola na żywo, na osobności, a nie na koncercie. Spełniło
się jedno z jej marzeń.
Cały
czas od tej 13 do 17 przegadaliśmy. Więcej ona i Justin nawijali a
ja przypatrywałam im się i słuchałam z kubkiem gorącej herbaty.
Fajnie było widzieć, ten szeroki, szczery, bardzo szczery uśmiech
na jej twarzy. Myślałam, że większego nie można mieć of Gaby,
gdy Chris jej się oświadczył. A jednak, czasami można.
Sylwia
poszła około 18. Później z Justinem uwaliliśmy się na
łóżko i leżeliśmy w ciszy. Nie, to nie była tak dręcząca
cisza. Ona była taka... special. Była przepełniona miłością,
troską, szczęściem, wszystkim co pozytywne. Mówię
poważnie. Jest najważniejszą osobą w moim życiu. Noo, może nie.
Justin i Jacob są na pierwszym miejscu.
Gadaliśmy,
śmialiśmy się, leżeliśmy w ciszy, całowaliśmy. Było cudownie,
nikt nam nie przeszkadzał. Nie wiem jak Justin ale ja usnęłam
trochę przed 22.
Na
drugi dzień obudziłam się około 9. Jb słodko i mocno chrapał a
ja wydostałam się z jego uścisku i poszłam się ogarnąć. Gdy to
skończyłam wyglądałam mniej więcej tak:
Na
śniadanie zrobiłam naleśniki z bitą śmietaną i owocami. W
pewnym momencie poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu.
Automatycznie się uśmiechnęłam.
-Cześć.
- zamruczał mi do ucha a mnie przeszły przyjemne dreszcze.
Zachichotał.
-Hej.
- odpowiedziałam.
-Co
tak ładnie pachnie? - spytał podkradając truskawkę.
-Naleśniki.
Siadaj. - pokazałam na wysepkę i to zrobił. Postawiłam talerz
pełny naleśników i usiadłam naprzeciwko niego.
-Mmm...
pychota. - oblizał usta i wziął się za jedzenie.
Śmiałam
się z niego jak głupia. Stroił takie miny, że ja nie mogę.
Karmił mnie a ja jego. Przy tym też się nieźle uśmialiśmy.
Trochę się pobrudził.
Zjedliśmy
śniadanie i ponagliłam go, żeby się ubrał. Chciałam mu pokazać
ciekawe miejsca w Łodzi. Tu jest ślicznie. Pokazałam mu pobliski
park. Ale poszliśmy też do centrum. Na nasze szczęście nikt go
nie poznał. Po 4 godzinach łażenia, zaczęły go boleć nogi. Po 4
godzinach?! Serio? Jak idę na zakupy i chodzę 5-6 godzin to nie
narzekam. No dobra, może to co innego, ale chciał zwiedzić miejsca
w Polsce. W sumie, tylko Łódź, i to jeszcze nie całą. Ale
w końcu w Polsce jest, right?
Musieliśmy
wrócić do mieszkania, bo jęczał i jak zobaczył jakąkolwiek
ławkę to na niej siadał a ja się z niego śmiałam.
Właśnie
siedział na ławce w parku a ja stałam przed nim z założonymi
rękami. Spojrzałam w górę. Zbierało się na deszcz.
-Justin
nooo... - jęknęłam. - zaraz będzie padać.
-Daj
mi odsapnąć. Ganiasz mnie po tym mieście z 10 godzin. - spojrzał
na mnie.
-Po
pierwsze, nie ganiam, bo sam chciałeś. Po drugie nie 10 godzin
tylko 4. Po trzecie, zaraz będzie padać. - w tym momencie poczułam
jak na moja głowę spadła kropla deszczu. - Weź rusz to swoje
tłuste dupsko i chodź, bo rozpada się na dobre! - powiedziałam
faktycznie tak było.
-Coś
ty powiedziała? - spytał i wstał.
-Że
się rozpada na dobre. - odpowiedziałam.
-Wcześniej.
- powiedział a ja się chwilę zastanowiłam. Już wiedziałam o co
mu chodzi.
-Że
masz tłuste dupsko? - uniosłam brew do góry.
-Tak
to nie będzie. Lepiej uciekaj, bo nie wiem co Ci robię. - zmrużył
na mnie oczy a ja się zaśmiałam. - mówię serio. -
powiedział to tak poważnie, że i ja spoważniałam. Zaczął się
do mnie zbliżyć a ja uciekłam od niego. Rozpadało się. Byłam
cała mokra! Jak będę chora, to wszystko przez niego!! W pewnym
momencie mnie dogonił. Złapał w pasie.
-I
co teraz zrobisz? - spytał kilka milimetrów od mojego ucha.
-No
nie wiem, nie wiem. - odpowiedziałam a on przekręcił mnie, żebym
stała twarzą do niego.
-Jaki
mam tyłek? - spytał.
-Tłusty.
- odpowiedziałam i próbowałam być poważne.
-Nie
e, zła odpowiedź. Jaki? - uniósł brew do góry.
-Seksowny
i zajebisty? - zapytałam i się uśmiechnęłam.
-No
taka odpowiedź to mi się podoba. - zaśmiał się i spojrzał w
moje oczy. - Miejmy nadzieję, że nie będziesz chora. - założył
mi kosmyk włosów za ucho.
-Twoja
wina. - uśmiechnęłam się zadziornie.
-Ja
Ciebie też. - odpowiedziałam i mnie pocałował. Mmmm... Lubię
to!! Oderwał się ode mnie i popatrzył na mnie. Podniósł
mnie do góry i zaczął kręcić. Śmiałam się jak głupia.
Staruszkowie, którzy próbowali jak najszybciej schować
się do domu przed deszczem, przechodząc obok uśmiechali się do
siebie. Jedna pani do, jak przypuszczam, męża takie coś:
„Pamiętasz jak my byliśmy młodzi?” on się do niej
uśmiechnął, złapał za dłoń i pocałował w głowę. To się
nazywa miłość.
__________________________________________________________
:o
Najdłuższy EVER! <3
Jak wam się podoba? :D
Fajna niespodzianka, coooo? Chciałabym taką naprawdę *.*
Spodziewałyście się tego, że wyjadą do Polski? xD
Nie zanudzam was juuuuuż :p
Mam nadzieję, że miło się czytało ;)
Love u all! <33
A jak zwykle jedna z pierwszych bo wchodze co chwile i patrze czy już nie dodałaaś czekam nn i kiedy będzie ?
OdpowiedzUsuń*oooooooooooooooooo*
OdpowiedzUsuńBooooooooooooski! <3
Ale slodko ^^ Ogolnie sama bym chciala tak w deszczu! To nie fair...
Mam nadzieje ze niedlugpo bedzie +18 rozdzial,prawda? xD
Naprawde nie moge sie juz doczekac nn bo ten ci wyszedl zajebiscie!
Poezja normalnie...
Rozdzial jest cudowny,slodki,piekny taaaaaaaki M E G A!
Dodaj jak najszybciej nn! Plissssssssssssssssssssss
<3
Zycze weny skarbie !! :*
Hej, nominuję cię do Libster Award więcej informacji na http://blendne-kolo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBy the way świetne opowiadanie, naprawdę wciągnęłam się, nie mogę się doczekać kiedy następny rozdział
Zostalas nominowana do Libsten Award :D Wiecej inf u mnie: http://karla-justin-ichhistoria.blogspot.it/2013/12/libsten-award.html
OdpowiedzUsuńnn/
OdpowiedzUsuńjejciu zajebiste :8 kiedy bd dalej ?
OdpowiedzUsuńJaperdziele o żesz ty .!
OdpowiedzUsuńUghh .. Musisz pisać tak zajebiście tak idealnie tak cudownie .?! <3 >.< z Tobą nie mam szansss .. Ale to db .. masz zajebisty talent Sylwia mówilam Ci to już .? To sie powtorzę .! Jesteś zajebista masz cudowny talent .! Kocham Cię i twoje opowiadanie dlatego zsugujesz na to .. ii ..
Zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej dowiesz się tutaj ---> http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/2013/12/libster-award.html
~ Weronika Bieber Dębicka ..
Przepiękny rozdział !
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twój styl pisania :)
Czekam na następną część :-)
Podprawiam i życzę weny :)
Udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku :*
http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/