poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 52 "12 lat, Avon Theatre, gitara, schody, butelka wody."

-Co tam porabiacie? - spytałam i weszłam w głąb pokoju.
-O hej Vic. Długo tu jesteś? - spytał Justin z uśmiechem na ustach.
-Kawałek. - przywitałam się z dzieciakami i usiadłam obok Jake'a.
Oglądaliśmy bajkę przez godzinkę, no może troszeczkę dłużej. Zjedliśmy śniadanie i wróciliśmy przed telewizor. Justin trzymał Jacoba na kolanach a ja Melanie.
Cały dzień spędziliśmy na leciuchowaniu. W studiu mam być dopiero w środę za tydzień a jest wtorek. Mia i Scoot chcą zobaczyć jak pójdzie z Naturally i dopiero będziemy nagrywać następną piosenkę. Tak więc, mam tydzień wolnego. Myślałam, żeby odwiedzić sierociniec. Przez ten sen stęskniłam się za dziewczynami i dzieciakami. Albo pojechać do Polski i spotkać się z Sylwią i Eweliną. Byłoby naprawdę super. A jak bym się jeszcze z Kasią i Conorem spotkała to już w ogóle.
-Juuuustin? - spytałam. Leżeliśmy na łóżku. Była dopiero 17, więc nie było późno.
-Hmm?- bawił się moimi włosami.
-Co byś powiedział, gdybyśmy pojechali do Polski? - spojrzałam na niego.
-Kiedy? - zdziwił się. Uśmiechnęłam się szeroko, ale niepewnie. - Dzisiaj? - wytrzeszczył oczy.
-Dlaczego nie? No zrób coś dla siebie. Bez powiadamiania Scootera, prasy. Nooo plis, plis, plis. - usiadłam i patrzyłam na niego.
-Jeśli bym się zgodził... to gdzie byśmy spali? - zapytał.
-Co powiesz na Łódź? - wyszczerzyłam się do niego. - Sylwia... kojarzysz tą dziewczynę, z którą gadałeś na skype? - pokiwał głową. - No i oda ma puste mieszkanie i ja mam do niego klucze. - wystawiłam mu język a on wstał i podszedł do szafy. - Co ty robisz? - uniosłam brew.
-Nie widać? Pakuję się, w końcu jadę do Polski. - puścił mi oczko a ja się zaśmiałam.
-Dzięki, dzięki, dzięki! - skoczyłam na niego, oplotłam go nogami w pasie i pocałowałam długo.
-Mrrr... - zamruczał. - a może tak przełożymy wyjazd na jutro? - spytał z cwaniackim uśmieszkiem.
-Nie. - cmoknęłam go krótko w usta i zeskoczyłam z niego.
-Ehh... - westchnął a ja się zaśmiałam.
-No może w Polsce... jak będziemy sami. - powiedziałam i poszłam do garderoby. Usłyszałam jeszcze chichot Justina.
Tak chciałam jechać do Polski, że byłam gotowa w niecałą godzinę. Szybciej niż Justin, bo on się nie mógł zdecydować jakie ciuchy wziąć, bo co jeśli spotka swoje fanki. Gdybym miała takie problemy z ciuchami, to byłoby idealnie. Pomogłam mu i poszliśmy pożegnać się z domownikami. Gaby z chęcią się zgodziła zaopiekować Jacobem, przez te kilka dni. Podziękowałam jej, a ona kazała pozdrowić wszystkich znajomych, których zobaczę. Christian natomiast współczuł Justinowi. Dlaczego? Bo po ostatnim koncercie w Polsce, Chris nie wiedział jak on wytrzyma z PolishBeliebers.
Justin założył duże ciemne okulary, opuścił grzywkę luzem, nałożył fullcap na łeb, kurtkę z kapturem i workowate spodnie. Szczerze? Gdybym nie widziała go na co dzień, wątpię czy bym go rozpoznała.
Na lotnisku byliśmy wpół do 19. Cieszyłam się jak głupia. Kupiłam dwa bilety z Kanady do Polski. Odwróciłam się w stronę Jussa z biletami a ten widząc mój zaciesz, sam się uśmiechnął.
Na odprawę i do samolotu, prawie cały czas szedł ze spuszczoną głową. Chociaż nie było żadnego paparazziego, wolał nie ryzykować rozpoznania.
Lecieliśmy ponad 11 godzin. Można powiedzieć, że cały lot przespałam. Przed 8 rano, środa byliśmy w Łodzi. Znowu to Polskie powietrze. Hmm... Fajnie. Znowu to samo otoczenie.
Postanowiliśmy się przejść. To nie było daleko. Jakieś kilkaset metrów. Zabraliśmy nasze bagaże i wyszliśmy z terenu lotniska. Trzymaliśmy się za ręce. Przed naszym blokiem, napotkałyśmy się na dwie dziewczyny. Obie zlustrowały Justina.
-Ty, patrz. To chyba BoyBelieber. - wątpię, żeby Juss zrozumiał co gadają, ale jak usłyszał dwa ostatnie słowa uśmiechnął się lekko.
-Aaa- brunetka pisnęła. - Jezu, oni idą do naszej klatki.
-Dobra, ogarnij. - blondynka popchnęła drugą do przodu, śmiejąc się. Miały może po 16-17 lat.
Weszliśmy do mieszkania. Od razu naszły mnie wspomnienia. To właśnie tutaj lokowałam z Gaby gdy byłyśmy na wymianie. Nie jest to jakieś ogromne, luksusowe mieszkanie. Można powiedzieć, że jest to coś na kształt kawalerki. Dwa małe pokoje, kuchnia z salonem i łazienka. Nic specjalnego, ale za to zajebiście miło się tu przebywało.
-O czym one mówiły? - spytał i odstawił walizki do większego pokoju, w którym było większe łóżko.
-O tym, że prawdopodobnie jesteś BoyBelieberem i, że będziesz mieszkał na tej samej klatce. - zaśmiałam się.
-Wow. Pierwsze fanki. - zaśmiał się i usiadł na kanapie. - Ładnie tu. - spojrzał na mnie i poklepał miejsce obok siebie. Podeszłam do niego ale usiadłam mu na kolanach. - To rozwiązanie bardziej mi się podoba. - zamruczał mi do ucha. Zaśmiałam się.
-Jak Ci się podoba w Polsce? - spytałam.
-Z tego co widziałem jest naprawdę pięknie. Pamiętam multum Beliebers na koncercie. Wiesz co mi się wtedy najbardziej podobało?
-No co takiego? - uśmiechnęłam się.
-Nicole. - powiedział.
-Ejj! - walnęłam go w ramię a on się zaśmiał.
-A tak na poważnie, akcja z serduszkami. To było coś niesamowitego... coś niewyobrażalnie pięknego... Biało-czerwona flaga i to jeszcze przy Believe. Jestem ciekaw jak one to zrobiły. Jak one wszystkie zmówiły się, kto ma przynieść jakiego koloru serduszka... - dodał a ja odchrząknęłam. - Wiesz coś o tym? - zmrużył na mnie oczy.
-Wiesz, że istnieje coś takiego jak Facebook i Twitter? - zapytałam.
-No nie, wcale. - powiedział z sarkazmem.
-No to teraz wiesz jak. - zaśmiałam się. Uniósł brew do góry. - Boże, z kim ja żyję. - miałam ochotę strzelić facepalm. - Wziąłeś laptop?
-Ja bym nie wziął? Phi.. - prychnął, zdjął mnie ze swoich kolan i poszedł do pokoju. Po chwili wrócił z urządzeniem na kanapę. Wzięłam od niego i włączyłam. Po kilku chwilach zalogowałam się na FB. Wpisałam „Ohh Justin ;3”. Wyskoczyła mi stronka i kliknęłam ją.
-Patrz. - podałam mu laptop. - Ponad 60 tysięcy lajków. Większość, prawie wszyscy to PolishBeliebers. - pokazałam mu jeszcze kilka stronek a jemu oczy powychodziły na wierzch.
-Mam AŻ tylu fanów w Polsce? - spytał nie dowierzając.
-Nie w Grenladnii, wiesz? - spytałam używając sarkazmu.
-No przestań. - mruknął. - Wiesz co? - spytał.
-Co?
-Jest tu jakiś teatr? - zadał kolejne pytanie a na jego twarzy pojawiał się uśmiech.
-Co ty kombinujesz? - patrzyłam na niego.
-Sylwia ma gitarę? - jejuu... czemu on zadaje tyle pytań?
-Tak. Uwielbia na niej grać. Ejj.. powiesz mi co ty chcesz zrobić? - złapałam go za rękę, gdy wstał.
-Niespodziankę. Dla PolishBeliebers. - puścił mi oczko.
-12 lat, Avon Theatre, gitara, schody, butelka wody. - wymieniłam po kolei a on pokiwał głową. - z tą różnicą, że masz 20 lat. - uśmiechnęłam się do niego. - Jesteś najcudowniejszym facetem pod słońcem. Kocham Cię, wiesz? - objęłam go rękami w pasie i patrzyłam mu się w oczy. Musiałam zadrzeć głowę do góry, bo był „trochę” ode mnie wyższy.
-Wiem. - zaśmiał się i założył mi kosmyk włosów za ucho. - Ale ja Ciebie bardziej, wierz mi. - uśmiechnął się i mnie pocałował.
Siedzieliśmy z godzinkę na kanapie i oglądaliśmy filmy na TV. Włączyłam jakiś amerykański film.
W międzyczasie napisałam Do Sylwii żeby przyszła do jej mieszkania. Nic jej nie powiedziałam.
Bałam się, że zapomniała angielski przez ten czas. Ale może nie. Z Justinem powinna się dogadać, bo razem z Gaby uczyłyśmy ją. W szkole mieli podstawy, takie jak dogadać się jak gdzie dojść, czy coś podobnego a my ją poduczyłyśmy, tak, żeby mogła się dogadać na co dzień. Szło jej dobrze, całkiem dobrze i mam nadzieję, że z Eweliną poćwiczyły sobie trochę.
-Sylwia! - krzyknęłam kiedy otworzyłam drzwi.
-Tori! Jezu jak my się długo nie widziałyśmy! - przytuliła mnie mocno. Spytacie skąd wie, że Victoria? Utrzymujemy stały kontakt ze sobą i takie rzeczy musi wiedzieć na sto procent.
-Nooo. - w oczach miałam łzy. - Ile to już lat?
-3. - odpowiedziała i się uśmiechnęła.
-Mam dla Ciebie niespodziankę. Wchodź. - weszła w głąb mieszkania. - Chodź! - powiedziałam głośniej.
-Gaba z Tobą przyjechała? - zmarszczyła czoło. Zaprzeczyłam głową i uśmiechnęłam się.
-Cześć. - powiedział Justin.
-O matko! Trzymajcie mnie, bo ja zaraz zwariuję! Czekaj, ja już zwariowałam! Justin Bieber stoi przede mną! Ja mam chyba jakieś zwidy! - zaczęła nawijać a ja się śmiałam jak głupi do sera. W pewnym momencie spojrzała na mnie, na Justina i prawie upadła. Justin skoczył od razu i ją złapał.
-Sylwia! - Juss położył ją n kanapie a ja próbowałam ją ocucić. Otworzyła oczy.
-Gdzie ja jestem? - spytała. - Śniło mi się, że widziałam JB. - powiedziała niemrawym głosem. Justin się zaśmiał.
-Schowaj się, bo znowu nam zemdleje! - powiedziałam do Justina.
-Ok,ok. - zaśmiał się i oparł się o futrynę drzwi.
-Tak, myśl, że on Cię nie zauważy. - mruknęłam.
-Do kogo ty tak gadasz? - spytała i podniosła się.
-Do... Syka, tylko wiesz, że to nie był sen? - przygryzłam dolną wargę.
-Co ty pierdzielisz? Jakby Justin miał przyjechać do tej dziury, beż żadnego koncertu to byłby szum jak nie wiem.
-No właśnie nie. Dobra, chodź, może nie zemdleje drugi raz. - spojrzałam na niego. - Na pewno, dawaj. - uśmiechnęłam się.
-Znasz angielski? - spytał Sylwii. Ona z szeroko otwartymi oczami pokiwała twierdząco głową. - To.. Jestem Justin. - podał jej rękę.
-Wiem kim jesteś. Jesteś Justin Drew Bieber, syn Pattie Mallette i Jeremy'ego Biebera. Urodziłeś się w Londynie, w stanie Ontario, 1 marca 1994 roku o godzinie 12.56, po porodzie zostałeś owinięty w fioletowy kocyk a przebywałeś w sali num... - mówiła nerwowo a Bieber zatkał jej usta dłonią.
-Wystarczy. - zaśmiał się a ona pokiwała po raz kolejny głową.
-Zaparzę Ci herbatę. - powiedziałam do koleżanki i wstawiłam wodę na herbatę.
Powtórka z rozrywki. Czuję się tak jakbym drugi raz przeżywała chwilę, jak wtedy kiedy Julia pierwszy raz spotkała Justina. W sumie można było powiedzieć, że tak było. Cieszyłam się, że spotkała swojego idola na żywo, na osobności, a nie na koncercie. Spełniło się jedno z jej marzeń.
Cały czas od tej 13 do 17 przegadaliśmy. Więcej ona i Justin nawijali a ja przypatrywałam im się i słuchałam z kubkiem gorącej herbaty. Fajnie było widzieć, ten szeroki, szczery, bardzo szczery uśmiech na jej twarzy. Myślałam, że większego nie można mieć of Gaby, gdy Chris jej się oświadczył. A jednak, czasami można.
Sylwia poszła około 18. Później z Justinem uwaliliśmy się na łóżko i leżeliśmy w ciszy. Nie, to nie była tak dręcząca cisza. Ona była taka... special. Była przepełniona miłością, troską, szczęściem, wszystkim co pozytywne. Mówię poważnie. Jest najważniejszą osobą w moim życiu. Noo, może nie. Justin i Jacob są na pierwszym miejscu.
Gadaliśmy, śmialiśmy się, leżeliśmy w ciszy, całowaliśmy. Było cudownie, nikt nam nie przeszkadzał. Nie wiem jak Justin ale ja usnęłam trochę przed 22.
Na drugi dzień obudziłam się około 9. Jb słodko i mocno chrapał a ja wydostałam się z jego uścisku i poszłam się ogarnąć. Gdy to skończyłam wyglądałam mniej więcej tak:
Na śniadanie zrobiłam naleśniki z bitą śmietaną i owocami. W pewnym momencie poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Automatycznie się uśmiechnęłam.
-Cześć. - zamruczał mi do ucha a mnie przeszły przyjemne dreszcze. Zachichotał.
-Hej. - odpowiedziałam.
-Co tak ładnie pachnie? - spytał podkradając truskawkę.
-Naleśniki. Siadaj. - pokazałam na wysepkę i to zrobił. Postawiłam talerz pełny naleśników i usiadłam naprzeciwko niego.
-Mmm... pychota. - oblizał usta i wziął się za jedzenie.
Śmiałam się z niego jak głupia. Stroił takie miny, że ja nie mogę. Karmił mnie a ja jego. Przy tym też się nieźle uśmialiśmy. Trochę się pobrudził.
Zjedliśmy śniadanie i ponagliłam go, żeby się ubrał. Chciałam mu pokazać ciekawe miejsca w Łodzi. Tu jest ślicznie. Pokazałam mu pobliski park. Ale poszliśmy też do centrum. Na nasze szczęście nikt go nie poznał. Po 4 godzinach łażenia, zaczęły go boleć nogi. Po 4 godzinach?! Serio? Jak idę na zakupy i chodzę 5-6 godzin to nie narzekam. No dobra, może to co innego, ale chciał zwiedzić miejsca w Polsce. W sumie, tylko Łódź, i to jeszcze nie całą. Ale w końcu w Polsce jest, right?
Musieliśmy wrócić do mieszkania, bo jęczał i jak zobaczył jakąkolwiek ławkę to na niej siadał a ja się z niego śmiałam.
Właśnie siedział na ławce w parku a ja stałam przed nim z założonymi rękami. Spojrzałam w górę. Zbierało się na deszcz.
-Justin nooo... - jęknęłam. - zaraz będzie padać.
-Daj mi odsapnąć. Ganiasz mnie po tym mieście z 10 godzin. - spojrzał na mnie.
-Po pierwsze, nie ganiam, bo sam chciałeś. Po drugie nie 10 godzin tylko 4. Po trzecie, zaraz będzie padać. - w tym momencie poczułam jak na moja głowę spadła kropla deszczu. - Weź rusz to swoje tłuste dupsko i chodź, bo rozpada się na dobre! - powiedziałam faktycznie tak było.
-Coś ty powiedziała? - spytał i wstał.
-Że się rozpada na dobre. - odpowiedziałam.
-Wcześniej. - powiedział a ja się chwilę zastanowiłam. Już wiedziałam o co mu chodzi.
-Że masz tłuste dupsko? - uniosłam brew do góry.
-Tak to nie będzie. Lepiej uciekaj, bo nie wiem co Ci robię. - zmrużył na mnie oczy a ja się zaśmiałam. - mówię serio. - powiedział to tak poważnie, że i ja spoważniałam. Zaczął się do mnie zbliżyć a ja uciekłam od niego. Rozpadało się. Byłam cała mokra! Jak będę chora, to wszystko przez niego!! W pewnym momencie mnie dogonił. Złapał w pasie.
-I co teraz zrobisz? - spytał kilka milimetrów od mojego ucha.
-No nie wiem, nie wiem. - odpowiedziałam a on przekręcił mnie, żebym stała twarzą do niego.
-Jaki mam tyłek? - spytał.
-Tłusty. - odpowiedziałam i próbowałam być poważne.
-Nie e, zła odpowiedź. Jaki? - uniósł brew do góry.
-Seksowny i zajebisty? - zapytałam i się uśmiechnęłam.
-No taka odpowiedź to mi się podoba. - zaśmiał się i spojrzał w moje oczy. - Miejmy nadzieję, że nie będziesz chora. - założył mi kosmyk włosów za ucho.
-Twoja wina. - uśmiechnęłam się zadziornie.
-Kocham Cię, wiesz? - uśmiechnął się tak zajebiście, że ja cię pierdzielę!! Omnomnom, po prostu.
-Ja Ciebie też. - odpowiedziałam i mnie pocałował. Mmmm... Lubię to!! Oderwał się ode mnie i popatrzył na mnie. Podniósł mnie do góry i zaczął kręcić. Śmiałam się jak głupia. Staruszkowie, którzy próbowali jak najszybciej schować się do domu przed deszczem, przechodząc obok uśmiechali się do siebie. Jedna pani do, jak przypuszczam, męża takie coś: „Pamiętasz jak my byliśmy młodzi?” on się do niej uśmiechnął, złapał za dłoń i pocałował w głowę. To się nazywa miłość. 
__________________________________________________________
:o
Najdłuższy EVER! <3 
Jak wam się podoba? :D 
Fajna niespodzianka, coooo? Chciałabym taką naprawdę *.*
Spodziewałyście się tego, że wyjadą do Polski? xD 
Nie zanudzam was juuuuuż :p 
Mam nadzieję, że miło się czytało ;) 
Love u all! <33

8 komentarzy:

  1. A jak zwykle jedna z pierwszych bo wchodze co chwile i patrze czy już nie dodałaaś czekam nn i kiedy będzie ?

    OdpowiedzUsuń
  2. *oooooooooooooooooo*
    Booooooooooooski! <3
    Ale slodko ^^ Ogolnie sama bym chciala tak w deszczu! To nie fair...
    Mam nadzieje ze niedlugpo bedzie +18 rozdzial,prawda? xD
    Naprawde nie moge sie juz doczekac nn bo ten ci wyszedl zajebiscie!
    Poezja normalnie...
    Rozdzial jest cudowny,slodki,piekny taaaaaaaki M E G A!
    Dodaj jak najszybciej nn! Plissssssssssssssssssssss
    <3
    Zycze weny skarbie !! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, nominuję cię do Libster Award więcej informacji na http://blendne-kolo.blogspot.com/

    By the way świetne opowiadanie, naprawdę wciągnęłam się, nie mogę się doczekać kiedy następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostalas nominowana do Libsten Award :D Wiecej inf u mnie: http://karla-justin-ichhistoria.blogspot.it/2013/12/libsten-award.html

    OdpowiedzUsuń
  5. jejciu zajebiste :8 kiedy bd dalej ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Japerdziele o żesz ty .!
    Ughh .. Musisz pisać tak zajebiście tak idealnie tak cudownie .?! <3 >.< z Tobą nie mam szansss .. Ale to db .. masz zajebisty talent Sylwia mówilam Ci to już .? To sie powtorzę .! Jesteś zajebista masz cudowny talent .! Kocham Cię i twoje opowiadanie dlatego zsugujesz na to .. ii ..
    Zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej dowiesz się tutaj ---> http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/2013/12/libster-award.html

    ~ Weronika Bieber Dębicka ..

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepiękny rozdział !
    Bardzo podoba mi się Twój styl pisania :)
    Czekam na następną część :-)
    Podprawiam i życzę weny :)
    Udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku :*

    http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń