wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 17 "Co robisz w sobotę wieczorem?"

Dedyk dla wszystkich osób, które czytają moje opowiadanie <3 Kocham was ;****
_________________________________________________________________________________
-Z moją mamą – uśmiechnęła się.
-Ok. Przyniosłam Ci ciuchy – odwzajemniłam uśmiech – Dobranoc
-Dobranoc – wyszłam.
Wróciłam do swojej sypialni i ruszyłam do łazienki, po drodze zabrałam pidżamę. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Odkręciłam kurek i wtarłam w ciało czekoladowy żel. Opłukałam się z mydła, wytarłam, założyłam piżamkę i uczesałam. Wróciłam do pokoju i położyłam się spać, momentalnie zasnęłam.
Obudziłam się wyspana i wypoczęta o... 6 godzinie! No co się ze mną dzieje? Wcześniej to bym najchętniej do południa spała a teraz? Ach szkoda gadać... Weszłam do łazienki z ciuchami, przebrałam się i pomalowałam.. Zeszłam na dół i dzisiaj postanowiłam zrobić kanapki, tak dla bezpieczeństwa haha. Po wczorajszym chyba nigdy więcej nie zrobię naleśników no chyba, że wezmę lekcje gotowania od Gabrielli. Zrobiłam kilka kanapek, które postawiłam na stole( były na talerzu jakby co). Wstawiłam wodę na kawę, wyjęłam kubki i wsypałam kawę oraz po dwie łyżeczki cukru po czym usiadłam wygodnie na krześle. Zaparzyłam kawę i po chwili do kuchni wpadła Gaby.
-Jekju... Czemu ty nie śpisz? - spytała zdziwiona.
-A bo ja wiem... - odpowiedziałam – a tak w ogóle to cześć
-Hej, hej – zaśmiała się – dobrze, że dzisiaj nie robiłaś naleśników
-Oj tak -zawtórowałam jej – a Am(Amanda) śpi?
-Chyba ... - w tej chwili usłyszeliśmy jak ktoś schodzi ze schodów – nie – dokończyła
-O wilku mowa – zaśmiałam się
-Czeeeść – ziewnęła.
-Hej – powiedziałyśmy obie i zaśmiałyśmy się.
-W sobotę robimy trening?-spytała Gaby
-Spoko - odpowiedziałam
-Ok. Macie dobry humor – uśmiechnęła się – Dacie mi jakieś ubrania?
-Ty idziesz! - powiedziałam równocześnie z Gab.
-No dobra ja pójdę – zmarkotniała – Ale wezmę ciuchy z Twojej Garderoby! - wytknęła mi język
-Ejjjj- zajęczałam – Oj no dobra idźcie a ja zjem śniadanko – uśmiechnęłam się a one już były przy schodach – Stop! - krzyknęłam na co się zatrzymały i odwróciły – Bałaganu mi nie zrobić – zaśmiałam się – możecie odejść – powiedziałam „poważnie”.
Powiedziałam do dziewczyn i wzięłam się za jedzenie moich kanapeczek. Po pół godzinie zeszły dziewczyny. Amanda założyła moje czerwone rurki i czarny, obcisły t-shirt z napisem „Love it!
-Ładnie Ci -pochwaliłam ją.
-A dziękuję, dziękuję – zaśmiała się i spojrzała na zegarek na ścianie. Było za 20 ósma.
-Będziemy się zbierać? -spytała Gab
-No raczej – wzięłyśmy swoje torby i wyszłyśmy z domu, ja jeszcze zamknęłam dom i bramę.

Poszłyśmy w stronę szkoły cały czas się śmiejąc. Przed szkołą, norma, przywitały nas dziewczyny. Zaraz po nich podeszli do nas chłopcy(czyt. Chris, Ryan i Justin). Przywitaliśmy się z nimi i poszliśmy w swoje strony: Ja i Justin na chemie, Gaby, Chris, Amber i Ryan na angielski a Carmen i Amanda na historię, każdy miał kogoś bliższego.
Na chemii gadaliśmy z Justinem o wszystkim i o niczym. Właściwie to nauczyciel robił coś sobie a wszyscy gadali. Po pewnym czasie Justin się mnie spytał:
-Co robisz w sobotę wieczorem? - Jezu! Dlaczego akurat w sobotę musieliśmy umówić się na trening?!
-Wiesz co jestem umówiona z reszta -mina mu tak jakby posmutniała. A może przełożymy?- ale mogę przełożyć- od razu w jego oczach pojawiły się iskierki radości.
-A miałabyś ochotę gdzieś wyjść?
-Czemu nie
-To może kino?
-Dobrze
-Okay. To o 18 w sobotę po Ciebie przyjadę – zakończyliśmy ten temat. To randka czy przyjacielskiego spotkanie? Mam nadzieję, że to pierwsze. Ach...
Na lunchu powiedziałam dziewczyną o spotkaniu z Justinem a one na to.... „Masz randkę!” dosłownie wszystkie 3 powiedziały równocześnie. Już ustaliły, że: Carmen robi mi fryzurę, Amber makijaż a Gabriella wybiera ciuchy. I weź tu człowieku umiej samemu dobrać ciuchy do okazji... no po prostu się nie da!
Dobra, trening ma być w poniedziałek i w następną środę, pasuje nam a w piątek mamy iść wszyscy na imprezę, akurat nie mam korepetycji z Justinem, o ile można to tak nazwać... Bo on już wszystko umie i gadamy o czymś innym a w szkole tak o ... i weź tu zrozum... Zostawmy to w spokoju, grunt, że możemy ze sobą porozmawiać w cztery oczy, bo Pattie myśli, że się uczymy.
Tak może być. Nawet się nie zorientowałam jak doszłam z Gaby do domu. W nim zrobiliśmy sobie seans filmowy. Dopiero po godzinie 24 poszłyśmy się przyszykować do spania, a na dodatek wzięłam godzinną kąpiel.
*Ranek*
Obudziłam się tak jak w poprzednie dni co już mnie nie zdziwiło. Wykonałam poranne czynności, zrobiłam śniadanie(coś myślę, że to będzie moje codzienne zadanie bojowe). Po nim i po przyjściu Gab z góry poszłyśmy do szkoły. Piątek. Ostatni dzień szkoły i jutro randka z Justinem! No dobra może nie powiedział, że to randka ale ja to tak przyjęłam ale przy nim będę mówiła, że to nie randka(skomplikowane? Tak wiem). Czas w szkole szybko mi minął i dowiedziałam się, że wszystkie dziewczyny zostają u nas na noc bo muszą „zrobić kurację upiękniejszającą”, między innymi maseczki blablabla gadały ale ich nie słuchałam. Jak mnie nie będzie boleć to mogą.
Wzięłam prysznic, ubrałam się, zeszłam na dół zjadłam śniadanie i obie z Gaby wychodziłyśmy z domu do szkoły, gdy nagle do drzwi zadzwonił dzwonek. Spojrzałyśmy z Gabriellą po sobie a ja poszłam otworzyć drzwi. To co tam zobaczyłam po otworzeniu, nie powiem, zaskoczyło, pozytywnie zaskoczyło.
_________________________________________________________________________________
No i znowu krótki :/
Przepraszam za to, ale czasu nie miałam... 
Chciałam wstawić chociaż to żebyście miały co przeczytać ;)
Miłego czytania ;)

3 komentarze: