Siedzieliśmy tak na
kanapie, Julia gadała z Justinem.
-Gaby, chodź na
chwilkę – podniosłam swój zacny tyłeczek z mięciutkiej
kanapy i poszłam do kuchni.
-Co jest? - podeszła
do lodówki, wyciągnęła soku i sobie nalała.
-Co ty na to żeby
Julia z nami zamieszkała? - też sobie nalałam
-Jasne! Głupie
pytanie – wyszczerzyła ząbki.
-Tylko trzeba z nią
jeszcze pogadać
-Ale to później
– powiedziała i wróciłyśmy do salonu.
-To co Bieber,
idziemy się uczyć – bardziej stwierdziłam niż powiedziałam,
po tym uśmiechnęłam się
-Ale do mnie, bo
Jazzy i Jaxo „dawno” - tu zrobił nawias w powietrzu – Cię
nie widzieli – zaśmiałam się.
-Dobra. Poczekaj tu
ja pójdę się przebrać
-Nigdzie się nie
ruszam – zaśmiał się a ja poszłam na górę.
Właściwie to
nałożyłam na siebie bluzę:
i poprawiłam
makijaż. Po około 5 minutach zeszłam na dół.
-Gotowa –
uśmiechnięta wpadłam do salonu.
-To cześć. Miło
było was poznać. A zwłaszcza moją fankę – pocałował Julie w
policzek
-Belieberkę
Justin, Belieberkę – on na to się zaśmiał.
-No oczywiście –
odpowiedział.
-Ciebie też było
miło poznać, bardzo miło – uśmiechnęła się.
Żegnali się
jeszcze chwilę i wyszliśmy z domu.
-Fajna jest –
powiedział
-Zajebista-
zaśmiałam się.
-Haha. Na ile
zostaje?
-Camber to nie
wiem, pewnie na kilka dni albo tylko na weekend. A Julia... Mam
nadzieję, że zgodzi się tu zamieszkać, z nami
-Byłoby fajnie. A
ile ona ma lat, bo zapomniałem – podrapał się po karku.
-20
-Czyli jest od nas o
rok starsza- powiedział – Jaki jest Twój ulubiony kwiat?
- spytał znienacka
-Biała róża
– odpowiedziałam machinalnie – A co?
-Nie nic, tak się
tylko pytam - otworzył mi drzwi, dlatego że doszliśmy do jego
domu.
Na wstępie
przywitał mnie Jaxon.
-Hej – cmoknęłam
go w czółko.
-Czejść – cały
czas się uśmiechał.
-Gdzie Jazmyn? -
spytał Justin.
-W kutni z mamą,
tatą i cjocją – tak mówili na Pattie.
-To idziemy się
przywitać – powiedziałam i tak też zrobiliśmy
-Cześć Familio
moja - powiedział Juss
-Dzień dobry –
przywitałam się
-Hej –
odpowiedzieli. Ostawiłam Jaxona na podłogę. Podeszłam od tyłu
do Jazzy, podniosłam ja do góry i zakręciłam. Ta zaczęła
się śmiać.
-Cześć księżniczko
– pocałowałam ją w policzek.
-Heej – przytuliła
się do mnie.
-Ejj... to moja
księżniczka – jęknął Biebs.
-A nie bo moja –
wytknęłam mu język.
-Moja
-Moja
-Cicho! -krzyknęła
Jazzy – Jak jestem księżniczką... to ...
-To co ? - spytał
Jeremy.
-To... to... Nie
wiem. Jak coś wymyślę to wam powiem – wszyscy się zaśmiali.
-Dobra to my idziemy
się uczyć – poinformował resztę Justin, złapał mnie za
nadgarstek i pociągnął do jego pokoju.
My więcej się
wygłupialiśmy i śmialiśmy niż się uczyliśmy, ale mniejsza.
Około 20 wróciłam do domu. Byłam zmęczona więc szybko się
wykąpałam i poszłam spać.
-Amy! Wstawaj! -
usłyszałam głos... Camber? A no tak. Głupia ja.
-Co? - spytałam
zaspanym głosem.
-Dziewczyny przyszły
– uśmiechnęła się
-Zaraz – nakryłam
się kołdrą
-O nie moja droga –
zerwała ją ze mnie – jak masz dzisiaj iść na randkę z z tym
chłopakiem to musisz jakoś wyglądać
-No , Jezu –
zwlokłam się z łóżka – ale ona ma po mnie przyjechać o
18 a jest 10 rano! Mam jeszcze 8 godzin – żaliłam się
-No tak. Ale
miałyście podobno iść na zakupy
-A no tak! -
zebrałam jakieś ciuchy i wleciałam do łazienki, usłyszałam
jeszcze jak się śmieje. Na szybkiego wzięłam prysznic, ubrałam
się, wysuszyłam włosy i zbiegłam na dół. W salonie
siedziały dziewczyny i gadały.
-Siemka – oparłam
się o ścianę
-Hejka –
odpowiedziały chórkiem.
-To co zbieramy się
? - z kanapy podniosła się Amanda.
-Już? - spytałam
-Jest 15 po
dziesiątej a za nim wybierzemy coś odpowiedniego to się trochę
zejdzie. Koło 15-16 powinnyśmy być w domu żeby zdążyć Cię
przyszykować – powiedziała Amber.
-To podnosić
zgrabne tyłeczki – zaśmiała się Gaby.
Wzięłam jeszcze
moją torebeczkę przez ramię, kasę, telefon i wyszliśmy z domu.
Do Centrum handlowego dojechałyśmy w piętnaście minut. Dziewczyny
zaciągnęły mnie do kilkunastu sklepów dopóki nie
znalazłyśmy odpowiedniej sukienki, później jeszcze kilka z
butami, kilka z dodatkami.
-Ale mnie nogi bolą
– klapnęłam na jakąś kanapę przed jakimś sklepem.
-Nie narzekaj. Jak
chcesz ładnie, ba bosko wyglądać. To musisz trochę pocierpieć –
powiedział Carmen i usiadła obok mnie – fakt ale nogi to
napieprzają.
-Ale ja nie mam
butów na obcasie – zerknęłam na jej stopy. Miała na nich
siedmio centymetrowe szpile.
-Przyzwyczajona już
jestem – spojrzałam na nią z miną „Are you fucking kidding
me” - prawie – dodała.
-Okej. Tak w ogóle,
to która godzina? - spytała Amanda.
-15:10 –
odpowiedziała Amber.
-To się zbieramy-
rzekła Gaby.
Do domu wróciłyśmy
z chyba dwudziestoma torbami! Nie wiem co mi jeszcze będą kazać
założyć... Wróciłyśmy do domu, też około piętnastu
minut później. Od razu weszłyśmy do mojego pokoju. Od
samego progu rozmawiały o tym co dać mi założyć a co nie będzie
pasować do okazji, a to, że będę w tym wyglądać grubo, to nie
będzie pasowało do tego. I tak przez godzinę.
-Ejj... - zaczęła
Julia – A może tak sukienka, z tymi butami i tą torebką?-
pokazała każdy ciuch.
-Super, świetne,
już wiem jaki makijaż- powiedziały prawie równocześnie.
-To tak ja sobie
usiądę na tym krześle- pokazałam na przedmiot- a wy róbcie
co w waszej mocy.
Usiadłam na
wcześniej wymienionym krześle. Teraz to ja się nie odzywam, niech
sobie robią co chcą, aby nie było przesady. Amber robiła mi
makijaż w tym samym czasie co Carmen fryzurę. Gabriella wybierała
dodatki do stroju, makijażu i fryzury, a Julia i Am o czymś
rozmawiały malując paznokcie. Po jakiejś godzinie mogłam założyć
mój strój. Weszłam do łazienki, nałożyłam moją
sukienkę i z powrotem wyszłam do pokoju. Dziewczyny pozakładały
mi biżuterię i dały buty. Założyłam buty na wysokim obcasie.
Właściwie to miałam to wszystko na sobie:
-I jak wyglądam ? -
okręciłam się wokół własnej osi.
-Ślicznie –
powiedziały.
-Hehe – klasnęła
w dłonie Amber – Nasza robota – przybiły sobie we trójkę
piątki.
-Dobra, która
godzina? - spytałam
-Za 10 szósta
– odpowiedziała Gaby.
-Denerwuję się –
powiedziałam po Polsku. Dlaczego po Polsku? W szkole, do której
chodziłyśmy w trójkę uczyłyśmy się tego języka, tańsza
szkołą i w ogóle...
-Daj spokój.
Będzie dobrze – odpowiedział mi w tym samym języku i
uśmiechnęła.
-Yyy... - dziewczyny
były w lekkim szoku.
-No co? - już
spytałyśmy w naszym języku.
-O czym wy
gadałyście i po jakiemu? - spytał Amanda.
-Po polsku i o
niczym ważnym – odpowiedziała Julia. Uśmiechnęłyśmy się
obie.
-Ymm... Okaay -
przedłużyła Carmen. W tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi,
machinalnie zerknęłam na zegarek. Heh, jaki punktualny.
Uśmiechnęłam się.
-To pa –
powiedziałam do dziewczyn.
-Pa,pa. Powodzenia –
uśmiechnęłam się i zeszłam na dół.
Spojrzałam w lustro
i poprawiłam włosy, które miałam ładnie pokręcone i
rozpuszczone. Otworzyłam drzwi a tam zobaczyłam Justina z ...
_________________________________________________________________________________
No hej, hej :D
Ten tekst zajął mi 3 strony w Wordzie :) :D
Mam nadzieję, że będzie się podobał ;***
Ps. Wejdzie na mojego drugiego bloga : Love and Friendship is something more jak na razie są tylko bohaterowie ;)
Ps. Zapraszam na tego bloga ( nie jest mój ). To dopiero początek a zapowiada się ciekawie :D Epic evil love
Nominowalam cie do Liebster award http://karla-justin-ichhistoria.blogspot.it/
OdpowiedzUsuńI dziekuje za udostepnienie mojego drogiego bloga :**
Dziękuję ;***
UsuńI nie ma za co :D Twoje blogi są niesamowite ;)
Kiedy następny? nie mogą się już doczekać. Piszesz wspaniale ;d
OdpowiedzUsuńPs. Zapraszam do siebie.:http://opowiadaniaocodymsimpsonie.blogspot.com/
Sssupper
OdpowiedzUsuń