piątek, 24 maja 2013

Rozdział 19 "Ejj... to moja księżniczka"


Siedzieliśmy tak na kanapie, Julia gadała z Justinem.
-Gaby, chodź na chwilkę – podniosłam swój zacny tyłeczek z mięciutkiej kanapy i poszłam do kuchni.
-Co jest? - podeszła do lodówki, wyciągnęła soku i sobie nalała.
-Co ty na to żeby Julia z nami zamieszkała? - też sobie nalałam
-Jasne! Głupie pytanie – wyszczerzyła ząbki.
-Tylko trzeba z nią jeszcze pogadać
-Ale to później – powiedziała i wróciłyśmy do salonu.
-To co Bieber, idziemy się uczyć – bardziej stwierdziłam niż powiedziałam, po tym uśmiechnęłam się
-Ale do mnie, bo Jazzy i Jaxo „dawno” - tu zrobił nawias w powietrzu – Cię nie widzieli – zaśmiałam się.
-Dobra. Poczekaj tu ja pójdę się przebrać
-Nigdzie się nie ruszam – zaśmiał się a ja poszłam na górę.
Właściwie to nałożyłam na siebie bluzę:
i poprawiłam makijaż. Po około 5 minutach zeszłam na dół.
-Gotowa – uśmiechnięta wpadłam do salonu.
-To cześć. Miło było was poznać. A zwłaszcza moją fankę – pocałował Julie w policzek
-Belieberkę Justin, Belieberkę – on na to się zaśmiał.
-No oczywiście – odpowiedział.
-Ciebie też było miło poznać, bardzo miło – uśmiechnęła się.
Żegnali się jeszcze chwilę i wyszliśmy z domu.
-Fajna jest – powiedział
-Zajebista- zaśmiałam się.
-Haha. Na ile zostaje?
-Camber to nie wiem, pewnie na kilka dni albo tylko na weekend. A Julia... Mam nadzieję, że zgodzi się tu zamieszkać, z nami
-Byłoby fajnie. A ile ona ma lat, bo zapomniałem – podrapał się po karku.
-20
-Czyli jest od nas o rok starsza- powiedział – Jaki jest Twój ulubiony kwiat? - spytał znienacka
-Biała róża – odpowiedziałam machinalnie – A co?
-Nie nic, tak się tylko pytam - otworzył mi drzwi, dlatego że doszliśmy do jego domu.
Na wstępie przywitał mnie Jaxon.
-Hej – cmoknęłam go w czółko.
-Czejść – cały czas się uśmiechał.
-Gdzie Jazmyn? - spytał Justin.
-W kutni z mamą, tatą i cjocją – tak mówili na Pattie.
-To idziemy się przywitać – powiedziałam i tak też zrobiliśmy
-Cześć Familio moja - powiedział Juss
-Dzień dobry – przywitałam się
-Hej – odpowiedzieli. Ostawiłam Jaxona na podłogę. Podeszłam od tyłu do Jazzy, podniosłam ja do góry i zakręciłam. Ta zaczęła się śmiać.
-Cześć księżniczko – pocałowałam ją w policzek.
-Heej – przytuliła się do mnie.
-Ejj... to moja księżniczka – jęknął Biebs.
-A nie bo moja – wytknęłam mu język.
-Moja
-Moja
-Cicho! -krzyknęła Jazzy – Jak jestem księżniczką... to ...
-To co ? - spytał Jeremy.
-To... to... Nie wiem. Jak coś wymyślę to wam powiem – wszyscy się zaśmiali.
-Dobra to my idziemy się uczyć – poinformował resztę Justin, złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do jego pokoju.
My więcej się wygłupialiśmy i śmialiśmy niż się uczyliśmy, ale mniejsza. Około 20 wróciłam do domu. Byłam zmęczona więc szybko się wykąpałam i poszłam spać.
-Amy! Wstawaj! - usłyszałam głos... Camber? A no tak. Głupia ja.
-Co? - spytałam zaspanym głosem.
-Dziewczyny przyszły – uśmiechnęła się
-Zaraz – nakryłam się kołdrą
-O nie moja droga – zerwała ją ze mnie – jak masz dzisiaj iść na randkę z z tym chłopakiem to musisz jakoś wyglądać
-No , Jezu – zwlokłam się z łóżka – ale ona ma po mnie przyjechać o 18 a jest 10 rano! Mam jeszcze 8 godzin – żaliłam się
-No tak. Ale miałyście podobno iść na zakupy
-A no tak! - zebrałam jakieś ciuchy i wleciałam do łazienki, usłyszałam jeszcze jak się śmieje. Na szybkiego wzięłam prysznic, ubrałam się, wysuszyłam włosy i zbiegłam na dół. W salonie siedziały dziewczyny i gadały.
-Siemka – oparłam się o ścianę
-Hejka – odpowiedziały chórkiem.
-To co zbieramy się ? - z kanapy podniosła się Amanda.
-Już? - spytałam
-Jest 15 po dziesiątej a za nim wybierzemy coś odpowiedniego to się trochę zejdzie. Koło 15-16 powinnyśmy być w domu żeby zdążyć Cię przyszykować – powiedziała Amber.
-To podnosić zgrabne tyłeczki – zaśmiała się Gaby.

Wzięłam jeszcze moją torebeczkę przez ramię, kasę, telefon i wyszliśmy z domu. Do Centrum handlowego dojechałyśmy w piętnaście minut. Dziewczyny zaciągnęły mnie do kilkunastu sklepów dopóki nie znalazłyśmy odpowiedniej sukienki, później jeszcze kilka z butami, kilka z dodatkami.
-Ale mnie nogi bolą – klapnęłam na jakąś kanapę przed jakimś sklepem.
-Nie narzekaj. Jak chcesz ładnie, ba bosko wyglądać. To musisz trochę pocierpieć – powiedział Carmen i usiadła obok mnie – fakt ale nogi to napieprzają.
-Ale ja nie mam butów na obcasie – zerknęłam na jej stopy. Miała na nich siedmio centymetrowe szpile.
-Przyzwyczajona już jestem – spojrzałam na nią z miną „Are you fucking kidding me” - prawie – dodała.
-Okej. Tak w ogóle, to która godzina? - spytała Amanda.
-15:10 – odpowiedziała Amber.
-To się zbieramy- rzekła Gaby.

Do domu wróciłyśmy z chyba dwudziestoma torbami! Nie wiem co mi jeszcze będą kazać założyć... Wróciłyśmy do domu, też około piętnastu minut później. Od razu weszłyśmy do mojego pokoju. Od samego progu rozmawiały o tym co dać mi założyć a co nie będzie pasować do okazji, a to, że będę w tym wyglądać grubo, to nie będzie pasowało do tego. I tak przez godzinę.
-Ejj... - zaczęła Julia – A może tak sukienka, z tymi butami i tą torebką?- pokazała każdy ciuch.
-Super, świetne, już wiem jaki makijaż- powiedziały prawie równocześnie.
-To tak ja sobie usiądę na tym krześle- pokazałam na przedmiot- a wy róbcie co w waszej mocy.

Usiadłam na wcześniej wymienionym krześle. Teraz to ja się nie odzywam, niech sobie robią co chcą, aby nie było przesady. Amber robiła mi makijaż w tym samym czasie co Carmen fryzurę. Gabriella wybierała dodatki do stroju, makijażu i fryzury, a Julia i Am o czymś rozmawiały malując paznokcie. Po jakiejś godzinie mogłam założyć mój strój. Weszłam do łazienki, nałożyłam moją sukienkę i z powrotem wyszłam do pokoju. Dziewczyny pozakładały mi biżuterię i dały buty. Założyłam buty na wysokim obcasie. Właściwie to miałam to wszystko na sobie:
-I jak wyglądam ? - okręciłam się wokół własnej osi.
-Ślicznie – powiedziały.
-Hehe – klasnęła w dłonie Amber – Nasza robota – przybiły sobie we trójkę piątki.
-Dobra, która godzina? - spytałam
-Za 10 szósta – odpowiedziała Gaby.
-Denerwuję się – powiedziałam po Polsku. Dlaczego po Polsku? W szkole, do której chodziłyśmy w trójkę uczyłyśmy się tego języka, tańsza szkołą i w ogóle...
-Daj spokój. Będzie dobrze – odpowiedział mi w tym samym języku i uśmiechnęła.
-Yyy... - dziewczyny były w lekkim szoku.
-No co? - już spytałyśmy w naszym języku.
-O czym wy gadałyście i po jakiemu? - spytał Amanda.
-Po polsku i o niczym ważnym – odpowiedziała Julia. Uśmiechnęłyśmy się obie.
-Ymm... Okaay - przedłużyła Carmen. W tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi, machinalnie zerknęłam na zegarek. Heh, jaki punktualny. Uśmiechnęłam się.
-To pa – powiedziałam do dziewczyn.
-Pa,pa. Powodzenia – uśmiechnęłam się i zeszłam na dół.

Spojrzałam w lustro i poprawiłam włosy, które miałam ładnie pokręcone i rozpuszczone. Otworzyłam drzwi a tam zobaczyłam Justina z ... 
_________________________________________________________________________________
No hej, hej :D 
Ten tekst zajął mi 3 strony w Wordzie :) :D 
Mam nadzieję, że będzie się podobał ;***
Ps. Wejdzie na mojego drugiego bloga : Love and Friendship is something more jak na razie są tylko bohaterowie ;)
Ps. Zapraszam na tego bloga ( nie jest mój ). To dopiero początek a zapowiada się ciekawie :D Epic evil love

4 komentarze:

  1. Nominowalam cie do Liebster award http://karla-justin-ichhistoria.blogspot.it/
    I dziekuje za udostepnienie mojego drogiego bloga :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;***
      I nie ma za co :D Twoje blogi są niesamowite ;)

      Usuń
  2. Kiedy następny? nie mogą się już doczekać. Piszesz wspaniale ;d
    Ps. Zapraszam do siebie.:http://opowiadaniaocodymsimpsonie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń