sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 24 "Pięknie tu prawda?"

-Witam, witam – usłyszałam głos, odwróciłam się i zobaczyłam całe One Step.
-Hej. Co wy tu robicie? - spytałam zaspanym głosem.
-Przyszliśmy Cię odwiedzić – powiedziała Amber z bananem na twarzy. Zresztą taj jak inni.
-Co jest? - spytałam i spojrzałam na każdego.
-Widzieliśmy Twoje zdjęcia z Justinem w gazecie – uśmiechnęła się
-A to – usiadłam.
-Opowiadaj – dziewczyny zrobiły to co ja.
-Fajnie było – odpowiedziałam normalnym głosem. Spojrzałam na Amandę. Uśmiechnęła się lekko.
-Chłopaki zobaczcie czy nie ma was w kuchni – powiedziała a chłopaki stali już przy drzwiach – A i zróbcie śniadanie! - zaśmiała się gdy Chris zamknął drzwi.
-No to opowiadaj – ponagliła mnie Carmen
-A co ja mam wam opowiedzieć? Zadajcie pytania. To odpowiem, ale uprzedzam, że nie na wszystkie – powiedziałam.
-Całowaliście się już wcześniej?- zapytała Julia.
-Kilka minut przed zrobieniem zdjęcia – odpowiedziałam.
-Dobrze całuje? - spytała Amber.
-A jak całuje Ryan? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Dobra. To już wiemy jak całuje – uśmiechnęła się.
-Jak się przy nim czujesz? - zapytała Gabriella.
-A jak ty czujesz się przy Chrisie? - spojrzałam na nią ciekawa jej reakcji. Zesztywniała.
-Co? - wydukała.
-Jak się czujesz przy Christianie? - powtórzyłam pytanie a dziewczyny się przysłuchiwały.
-Jak przy przyjacielu – powiedziała nieprzekonująco
-Ach tak. To u kogo spałaś z soboty na niedzielę?
-U Amber – spojrzała na nią. Spróbowałam stłumić śmiech.
-Aaaa. To Chris jest teraz wysoką blondynką – stwierdziłam.
-O matko – westchnęła.
-Nie okłamuj mnie – poprosiłam – widziałam was jak trzymaliście się za ręce
-Oj no dobra. Powiedzieć wam jak się czuję? - wszystkie pokiwałyśmy głowami – czuję się przy nim jak... yy... to znaczy mam motylki w brzuchu, stado motyli – uśmiechnęła się lekko – pamiętasz tego Lucasa? To wnuk Pani Rosmery. I ma dziewczynę. Jest śliczna i mądra. No tak, poznałam ją. On i Ann poznali się gdy mieli zaledwie 5 lat. Miłość od dzieciństwa. Śmiesznie brzmi, c'nie? Ale taka jest prawda. Przeszli trudne chwile. W wieku 16 lat ona miała raka nerki, a miała tylko jedną. Pomińmy to jak jej mama była chora. To chyba rodzinne... – nasze oczy prawie wyszły z orbit – on długo się nie zastanawiał i oddał jej swoją. Przeżyła to. Właśnie dzięki niemu. Nie było pewne czy operacja się uda. Mało brakowało, a straciłaby życie. Uratował ją. Zrobił to, bo ją kocha. Kocha ją z całego serca. Nie mógłby bez niej żyć. Wy sobie nie wyobrażacie co oni musieli wtedy czuć. Kilka kroków od śmierci... Gdyby ona umarła, on nie mógłby bez niej żyć, nie dał by rady bez swojej jedynej, pasującej wręcz idealnie połówki. Dzięki Bogu wszystko się udało i są do tej pory razem – uśmiechnęłam się.
-To jest takie romantyczne – powiedziała Am ze łzami w oczach. Reszta dziewczyn też je miały, nie próbowały nawet ich otrzeć. Ja też nie miałam takiego zamiaru.
-No nie? Cudne – potwierdziła Carmen. Spojrzałam na Gaby.
-Dalej nam nie powiedziałaś jak się przy nim czujesz.
-Jeśli jemu by się coś takiego przytrafiło, oby nie, zrobiłabym wszystko, wszystko, żeby go uratować. Kocham go. tak. Na początku myślałam, że to tylko zauroczenie i, że on mnie nie zauważy pod tym względem Cii – chciałam coś powiedzieć, ale mi nie pozwoliła – i myliłam się. Nie mogłaś mi powiedzieć? Dobra wiem, że on nic Ci nie mówił, ale przynajmniej to, że coś podejrzewasz – uśmiechnęła się lekko – Czuję się przy nim jakbym była w niebie. Czuję się bezpiecznie, jestem pewna, że przy nim nic mi się niestanie – „to tak jak ja przy Justinie”, pomyślałam.
-Dziewczyny a co na śniadanie? - do pokoju wszedł Chris a Gaby spaliła buraka, i spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Wstałam i podeszłam do niego.
-Wystarczą kanapki, żebyście się nie poparzyli – zaśmiałam się.
-Haha, Bardzo śmieszne – odpowiedział.
-Hej Amy – z tyłu pojawił się grecki Bóg. No czyli Justin.
-Cześć – uśmiechnęłam się promiennie.
-Siemka dziewczyny – powiedział do reszty.
-Hej! - odpowiedziały chórem i zaśmiały się lekko.
-Co ty tu robisz? - wypchnęłam ich obojga z pokoju i zamknęłam drzwi. Nie chciałam, żeby Gab czuła się niezręcznie.
-Przyszedłem – spojrzałam na niego z miną AreYouFuckingKiddingMe. Uśmiechnął się – Chris do mnie zadzwonił, bo...
-Bieber – syknął blondyn.
-Później Ci powiem – szepnął mi do ucha Biebs, po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Pokiwałam głową na znak zgody.
-Dobra. Idźcie pomóc Ryanowi a ja idę się przebrać – zakomunikowałam i weszłam do pokoju – Wy sobie tu siedźcie albo idźcie do chłopaków a ja się ubiorę.

Wybrałam zestaw i poszłam do łazienki. Usłyszałam zamykanie się drzwi co oznacza, że dziewczyny wyszły. Przejrzałam się w lusterku. Czemu Justin mnie pocałował? Przecież ja jestem brzydka. Co ja gadam?! Nie jestem za piękna ale brzydka też nie jestem. Pokręciłam głową z dezaprobatą, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Po wyjściu z niego wytarłam się, założyłam bieliznę i ciuchy. Włosy wysuszyłam i zeszłam na dół ubrana tak:

-To co na śniadanko? - wkroczyłam do kuchni.
-Zdecydowaliśmy się na tosty – odpowiedział Ryan.
-Spoko – usiadłam pomiędzy Justina a Chrisiaka.
-Smacznego – Butler podał mi talerz.
-Dziękuję – ugryzłam kawałek – mmm.... pychaa – uśmiechnęłam się i wcięłam jeszcze ze cztery.
-Musiałaś być głodna – zaśmiał się Carl.
-I to jeszcze jak – zawtórowałam mu.
-To co? Zbieramy się do szkoły? - Carmen wstała od stołu, reszta zrobiła to samo.

Idąc do szkoły cały czas się chichraliśmy. Przeważnie z kawałów Chrisa i Carla. Najlepsze było to jak Beadles przywalił w znak, bo zapatrzył się na Gaby. Dobra tylko ja i Gabriella to wiemy, bo inni o czymś zawzięcie dyskutowali. Zajęcia w szkole były dość nudne. Dlatego, że większość osób się poprawiała. Mi średnia wychodzi 4.8. hehe. Załapałam się na wyróżnienie (nie wiem jak tam jest, dlatego napisze tak jak u nas). Justin ma 4.1 też nieźle. Dziewczyny też coś tak koło 4.0, 4.5, 4.9, a chłopcy no 3.0, 3 coś. No dwa wyjątki, Justin i Chris, który ma 4.0.
Po lekcjach poszliśmy w dziesiątkę do centrum.
-Idziemy do kina czy do kręgielni? - zapytał Carl.
-Ja jestem za kręgielnią – powiedziałam – a wy?
-Ja też, ja też, ja też – dało się usłyszeć od każdego.
-Załatwione. Idziemy na kręgielnie – postanowił Justin.
Udaliśmy się do niej. Oczywiście Bieber zapłacił i nie dał się przekonać, że się złożymy. Nie, bo Pan Bieber musi zapłacić. No i to ma sens? Nie to nie, zostanie na ciuchy! Poszliśmy do szatni po buty. Gdy wszyscy już je mieli poszliśmy na nasze tory. Były dwa, podzieliliśmy się po 5 osób. Amanda, Carmen, Gaby, Julia i Amber. Ja, Chris, Carl, Justin i Ryan. Wypadło na mnie, no niestety muszę być z chłopakami. A może i stety...
Teraz przyszła kolej na Biebsa. Wziął kulę i położył ją na torze.
To wszystko wyglądało tak:

-Justin? Co ty robisz? - spytałam go.
-Nie widać? Gram – zaśmiał się.
-Ciesz się, że wszystkie kręgle zbiłeś – pacnęłam go w ramię a on po raz kolejny się zaśmiał.
Nasza drużyna wygrał! Heh! I to dzięki mnie! No dobra żartowałam. Mi w miarę szło... za to Justin i Ryan wymiatali! No weź zbij 5 razy po kolei wszystkie kręgle? Nie pojmuję tego.
Gdy wróciłyśmy do domu byłam padnięta. Nie myjąc się położyłam się spać.

***Dwa tygodnie później***

Dzisiaj zakończenie roku szkolnego a jutro do Europy! Mniejsza, do szkoły ubrałam się w to:

Miało być raczej na galowo. Czarny i biały jest to może być. Na dole zrobiłam sobie kanapki i gorącą herbatkę. Po skończonym posiłku pozmywałam naczynia i usiadłam przed TV. Nic ciekawego nie leciało. Latałam po kanałach. Czasami zatrzymałam się jak zahaczyło o nazwisko „Bieber”. Czasami pojawiły się moje i jego zdjęcia np. z kręgielni, z parkingu szkolnego itp.
-Hej – usłyszałam za sobą głos Gabrielli. Odwróciłam się żeby zobaczyć jak wygląda. (tylko bez tego czegoś na głowie)

-Ślicznie – uśmiechnęłam się do niej.
-Dzięki. Ty też niczego sobie – rzuciłam w nią poduszką Odrzuciła i wytknęła mi język. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
-To pewnie chłopaki – powiedziałyśmy obie i się zaśmiałyśmy. Poszłyśmy obie otworzyć te drzwi. Zobaczyłyśmy w nich Christiana i Justina. 

Chris miał na sobie różową koszulę, jeansy i czarne adidasy.

 A Juss wyglądał niesamowicie, bosko przystojnie.
-Siemka – przywitałam się z nimi buziakiem w policzek.
-Cześć – Chris pocałował Gaby w usta. Wspomniałam, że Christian poprosił ją o chodzenie? Nie? No to przepraszam bardzo. To już wiecie. Po randce Gaby przyleciała do domu niczym skowronek (heh). Cieszę się jej szczęściem. Może i mnie to kiedyś spotka...
-Hej – powiedział do mnie JB i pocałował w głowę.
-Idziemy ?- spytałam i ruszyliśmy we czwórkę w stronę szkoły.

Christian i Gabriella szli trzymając się za ręce. Miło popatrzeć jak jest szczęśliwa. Dawno jej takiej nie widziałam, z tymi iskierkami radości w oczach.
Przed szkołą dopadła nas reszta. Dziewczyny miały na sobie śliczne sukienki. Tylko ja w spodenkach... Justin pocieszał mnie, że wyglądał najładniej. Gdy tak mówił na mojej twarzy pojawiały się rumieńce. Poszliśmy na salę gimnastyczną, w której uroczystość miała się odbyć. Nasza grupka zajęła cały jeden rządek krzeseł. Gdy któraś osoba od nas szła po odebranie nagrody, reszta klaskała najgłośniej. Po tym wszystkim wyszliśmy na parking szkolny. Ostatni raz widzę tą szkołę. Chodziłam kilka miesięcy a poznałam tu wspaniałych przyjaciół i nawet polubiłam kilka nauczycielek. Będzie mi brakowało wygłupów na stołówce i dokuczania plastikom.
-Amy, mogę Ci coś pokazać? - z zamyśleń wyrwał mnie głos Justina.
-Ale co takiego? - zapytałam ciekawa.
-Jak ze mną pojedziesz to zobaczysz – uśmiechnął się zachęcająco.
-Ale gdzie?
-Czy ty musisz zadawać tyle pytań?
-No. To czym jedziemy?
-Jezu dziewczyno. Tym – pokazał na białe Ferrari, na to w którym prawie pierwszy raz się pocałowaliśmy – a teraz. Nie zadawaj już tyle pytań.
-Oj no dobra, dobra.

Otworzył mi drzwi od strony pasażera, zamknął je gdy usiadłam i po chwili siedział już na swoim miejscu. Włączył radio i leciała akurat piosenka Rihanny – Diamonds. Zaczęłam śpiewać i po kilku wersach przyłączył się Juju. Spojrzałam na niego. Był w swoim żywiole. Musi to kochać. Wiem, że to kocha.
-Co się tak przyglądasz? - zerknął na mnie kątem oka.
-Masz ładne kości policzkowe – odpowiedziałam dalej mu się przyglądając. Zaśmiał się ale nic nie powiedział.

Nie wiem ile tak jechaliśmy ale mi się zaczęło nudzić. Klikałam guzikami radia w samochodzie, po różnych stacjach aż trafiłam na piosenkę Justina, a konkretnie Favorite Girl. Ona jest jedną z moich ulubionych. Zaczęłam ją śpiewać. Znałam ją oczywiście na pamięć. Tym razem JB się nie przyłączył. Dlaczego? Tego nie wiem. Gdy piosenka się skończyła, spojrzałam na Biebera.
-Daleko jeszcze? - nie wytrzymam już.
-Nie daleko. Cierpliwości – uśmiechnął się.
-Jestem cierpliwa, do czasu – powiedziałam ciszej. I odkręciłam się do okna. Zobaczyłam tam piękne jeziorko, wokoło był lasek, mały, śliczny, drewniany domek. Krajobraz cudowny. Justin zaparkował na ścieżce wiodącej do domku.
-Jesteśmy – zakomunikował.

Nie czekając na to jak otworzy mi drzwi, wyskoczyłam z niego jak oparzona. Tak świeżego powietrza dawno nie wdychałam. Nie pamiętam. To było chyba jeszcze w Polsce, jesienią. Poszłyśmy z Gaby na spacer po lesie, jak to jesienią pora była deszczowa. Weszłam na drewniany pomost, wychodzący na jeziorko. W wodzie odbijały się promienie wakacyjnego słońca.
-Pięknie tu prawda? - Justin przytulił się do mnie od tyłu.
-Pięknie to mało powiedziane – odwróciłam się do niego w uścisku – Dziękuję.
-Za co? - zdziwił się.
-Za to, że mnie tu zabrałeś, za to, że... po prostu za to, że jesteś – spojrzałam w jego boskie, czekoladowe oczy.
-Nie masz za co. To ja powinienem podziękować – podniosłam brew do góry, na co on się uśmiechnął – dzięki Tobie się zmieniłem, na lepsze. Dzięki Tobie poznałem co to znaczy się zakochać. Naprawdę zakochać, poznać co to jest miłość. Myślę, że odwzajemniona – spojrzał na mnie uważnie, a kąciki moich ust mimowolnie uniosły się do góry – Kocham Cię, Amy – po raz pierwszy wypowiedział te słowa. 
To tak fajnie brzmi z jego ust. Te słowa skierowane są do mnie. Właśnie do mnie! Nie do Amandy, nie do 
Seleny, do mnie! To było miło, zajebiście miło, w końcu usłyszeć te słowa.
-Ja Ciebie też kocham, Justin – pocałował mnie.
To nie był pocałunek jak wcześniejsze. Ten był przepełniony miłością, delikatnością, radością i pożądaniem. Był długi i namiętny, ale zarazem delikatny i czuły. Po oderwaniu się od siebie oparł swoje czoło o moje. Spojrzałam głęboko w jego oczy.
-Kocham Cię – powtórzyłam.
-Kocham Cię – szepnął, cmoknął mnie jeszcze raz.
Na naszych twarzach pojawiły się delikatne uśmiechy.

Każdego człowieka spotykamy w konkretnym celu.
Ktoś będzie dla Ciebie impulsem do pracy nad sobą.
Ktoś będzie próbą generalną przed najważniejszym...
a ktoś będzie właśnie tym najważniejszym...
Najważniejsze, by nigdy ich nie pomylić.

Koniec...
_________________________________________________________________________________

To już koniec ;( Koniec opowiadania :( :'( 
Mam dla was jedno pocieszenie ... :) 
To dopiero koniec pierwszej części! ;) 
Szkoda, że było tak mało komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Myślałam, że będzie więcej, przeliczyłam się. A szkoda ;( 
Mam nadzieję, że pierwsza część się podobała. Może nie wszystkim ale większości. 
Dziękuję, dziękuję tym, którzy to czytali <3 Tym którzy komentowali i dodawali mi tym otuchy i weny :) 
Jest iskierka nadziei, że chociaż tu będzie ich sporo ;***
I wish... <3 
Kocham was! 
Ps. Nie wiem kiedy pojawi się następna notka. Nie wiem jak będzie w tym tygodniu, może pojadę do babci albo cioci. A może wyjdzie tak, że ten tydzień będę siedzieć w domu. W każdym bądź razie postaram się pisać na telefonie. Jak wrócę to natychmiastowo wstawię.
Kocham <3 ♥ buziole ;*** 

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 23 "Tak? Co mówiłam?"


Dzwoniła Gabriella.
-Hej – przywitałam się.
-Cześć. Słuchaj ja i Julia nie będziemy nocować w domu.
-Tak? A to dlaczego? - spytałam ciekawa.
-Ja nocuję u Amber a ona u Amandy – odpowiedziała. U Amber. No ciekawe...
-Ok. Tylko mi tam grzeczne być– powiedziałam poważnie. Próbowałam się nie roześmiać...
-Dobdze mamusiu – powiedziała głosem małego dziecka – Kończę już. Papatki.
-Pa – rozłączyła się.
-Kto to? - zapytał.
-Gabriella Adrianna McCessi razem z Julią Fernandez nie nocują w domu – odpowiedziałam i odwróciłam się w jego stronę. 
Stał bardzo blisko mnie. Za blisko. Spojrzałam w jego oczy, w jego cudownie czekoladowe oczy.
-To na czym my skończyliśmy ... - przysunął się bliżej – ach tak – pokazał palcem na swoje usta.
-A no tak – chciałam go cmoknąć ale no musiał go przedłużyć. 
Nie wiem ile tak trwaliśmy, ale mi zabrakło tchu. Oderwaliśmy się od siebie i po raz kolejny spojrzałam w jego boskie ocyska. Cmoknęłam go w usta i uśmiechnęłam się, co on oczywiście odwzajemnił.
-No ale... może się w końcu przebierzemy? - zachichotałam.
-Okay. To daj mi dresy
-Tylko? - zdziwiłam się.
-A po co? Zawsze śpię w samych bokserkach, no ale dzisiaj zrobię wyjątek i założę spodnie – uśmiechnął się zadziornie.
-Zamierzasz tu spać?
-No a nie? - uniósł brew do góry.
-Dobra. Ale w gościnnym – odwróciłam się by poszukać w szafce dresów.
-Zobaczymy – szepnął.
-Mówiłeś coś? - zapytałam, dalej szukając spodni.
-Nie, nie – odpowiedział pośpiesznie.
-Masz – rzuciłam mu szare dresy.
-Dzięki – uśmiechnął się.
-Łazienka jest na górze – pokazałam na schody w moim pokoju – po prawej. Ja pójdę do Gaby.
Wzięłam moją piżamkę. 
I poszłam do pokoju mojej przyjaciółki. Nalałam sobie wody do wanny, ściągnęłam moje dotychczasowe ubranie, i weszłam do niej. Lubię tak siedzieć w prawie że gorącej wodzie i rozmyślać, po prostu się odprężyć. 
Justin... Automatycznie dotknęłam palcami moich ust. Co to znaczyło? Ten pocałunek... pocałunki. Czuje coś do mnie, czy może chce się zabawić? Mam nadzieje, ze to pierwsze, ale... czy ja go na prawdę kocham?
Nigdy nie spotkałam kogoś takiego wyjątkowego, kto mógłby powalić mnie na kolana jednym uśmiechem... kogoś, kto zniewolił moją duszę jednym spojrzeniem pięknych oczu... nagle kula ziemska przechyliła się na swojej osi i wskazała właśnie na niego... Justina. Kocham go... Tak! Kocham go, nigdy tak mocno nie kochałam żadnej osoby. Miałam jednego chłopaka. Tak miałam, rozstaliśmy się, dlatego że wyjechaliśmy do Polski, ja, Conor i Gaby, na wymianę uczniów ze szkoły. Był pełnoletni, starszy ode mnie o rok. Wtedy miałam 17 lat, postanowił zostać w Polsce. Nie miałam mu tego za złe, poznał tam śliczną dziewczynę, z którą jest do tej pory, lubię ją jest miła, i lepsza jak dla niego. To nie była miłość, raczej nastoletnie zauroczenie.
Moje przemyślenia przerwało zauważenie, że woda robi się zimna! Szybko wtarłam żel w ciało a następnie je spłukałam, plus umyłam głowę. Wytarłam się, założyłam piżamkę, wysuszyłam włosy. Po kilkunastu minutach (od wyjścia z wanny) wróciłam do mojej sypialni. Zobaczyłam tam Justina, który słodko spał. I co ja mam teraz zrobić? Łóżko jest duże, a on położył się na brzegu... dobra, to w końcu moje wyrko. Położyłam się na drugim końcu. W mgnieniu oka zasnęłam.
***Ranek***
Obudziłam się... nie wiem kiedy, ale czułam coś dziwnie ciepłego. Poruszyłam się i coś dotknęło mojej głowy. Automatycznie otworzyłam oczy i przekręciłam głowę w górę. Ujrzałam uśmiechającego się Justina.
-Hej. - powiedział.
-Cześć – odpowiedziałam – sorki, jeśli Ci to przeszkadzało, że tak spałam. Nie wiem jak to się stało – powiedziałam na jednym tchu.
-Spokojnie – zaśmiał się – było bardzo miło – puścił mi oczko. Opuściłam głowę i położyłam na jego klatkę.
-Wiesz, że mówisz przez sen – swoją dłonią przeczesywał moje włosy. Podniosłam głowę tak, że patrzyłam się na niego.
-Tak? Co mówiłam? - spytałam ciekawa. Oby nic głupiego...
-Mówiłaś coś o Pattie , że musisz zeswatać Gaby i Chrisa – zaśmiał się. O boże...
-Co jeszcze?- spytałam, bo wiedziałam, że wszystkiego jeszcze nie powiedział.
-A wiesz kilka razy udało Ci się powiedzieć moje imię – uśmiechnął się słodko na co ja z powrotem odwróciłam twarz, bo czułam jak moje policzki różowieją – słodko się rumienisz – szepnął mi do ucha i pocałował w głowę.
-Dobra, dobra – uśmiechnęłam się. Zaburczało mi w brzuchu.
-Chyba ktoś tu jest głodny – zaśmiał się – Na co masz ochotę?
-Hmm... nie wiem. Ty wymyśl – wytknęłam mu język.
-Ok. To ja idę urzędować w kuchni a ty się ubierz – uśmiechnął się.
-Okay – cmoknął mnie w usta i zszedł na dół. W samych bokserkach!
Ja poszłam do garderoby. Napisałam sms'a.
Do Gaby :*: Justin pocałował mnie wczoraj!
Bardzo szybko dostałam odpowiedź.
Od Gaby :*:Super! :) Jest u cb? Co robicie?

Do Gaby:* :Tak. Ja mam zamiar się przebrać a on robi śniadanie ^^ później pogadamy. Papa:* kocham cię :*

Od Gaby:* : Dobra :) Ja ciebie też :*

Wybrałam moje ciuchy:

i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się, umyłam zęby i włosy związałam w kucyk. Przejrzałam się w lustrze, fajnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Zeszłam na dół i poczułam ładny zapach. Wchodząc do kuchni zobaczyłam Justina, wciąż bez koszulki.

-To co na śniadanko ? - spytałam z bananem na twarzy.
-Gofry z dżemorem – odwrócił się z pięknym uśmiechem na twarzy – siadaj – usiadłam przy stole a po chwili przede mną pojawił się talerz gofrów z truskawkowym dżemem, bitą śmietaną i kandyzowaną wiśnią...?
-Skąd ty to wytrzasnąłeś? - pokazałam palcem na tą wiśnię.
-W szafce było – zaśmiał się – nawet nie wiesz co masz.
-Dobra, dobra. Ty też pewnie nie wiesz
-No ale ja mieszkam z mamą
-Mama robi Ci śniadanie? - zaczęłam się śmiać.
-Nie. Wręcz przeciwnie – odpowiedział dumny.
-Ach tak? Dobra. Muszę odwiedzić Pattie – uśmiechnęłam się
-Spoko. Czasami się zdarzy, że zrobię jej coś do jedzenia
-A jednak – wystawiłam mu język.
-Dobra, dobra. Wcinaj, bo wystygnie.
-A ty?
-Jadłem już – uśmiechnął się.

Szybko spałaszowałam śniadanie i zmyłam talerz. Chociaż Justin się opierał wyszło na moje. Później ja usiadłam na kanapie przed telewizorem i włączyłam na jakaś stację muzyczną a Biebsiak poszedł się odświeżyć i ubrać. Po kilku minutach przyszedł Juju i usiadł koło mnie. Objął mnie ramieniem i pocałował w policzek. Po obejrzeniu kilku teledysków włączyłam laptop. Weszłam na pierwszą stronę plotkarską. Wcisnęłam pierwszy artykuł, którego po części szukałam.
Przeczytałam go.
- Justin, przeczytaj – podałam chłopakowi i czytał na głos:
Wczoraj wieczorem widzieliśmy młodego artystę Justina Biebera z nieznajomą dziewczyną! Początkowo myśleliśmy, że to była dziewczyna chłopaka, autorka nowego singla Come&Get It, Selena Gomez. Okazało się całkiem inaczej, dziewczyna jest strasznie podobna do Ex Biebera. Prawdopodobnie to dobra koleżanka Justina ze szkoły, Amy Newton. Może byśmy uwierzyli, gdyby nie to zdjęcie:

Jak myślicie będą razem czy to tylko przelotny romans? Kilka razy widzieliśmy ich razem w towarzystwie przyjaciół lub rodziny Justina. Może jednak coś z tego wyjdzie...
-A nie mówiłem, że będą pisać – powiedział i oddał mi laptop.
-A ja Ci przytaknęłam – zalogowałam się na Twittera.
Siedziałam z laptopem na kolanach a Justin bawił się moimi włosami.
Koło 2 przyszła Gaby i Julia.
-Jesteśmy! - krzyknęła z korytarza Julia. Justin spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
-Jestem w salonie! - odkrzyknęłam .
-Siemka Bieber – Gaby oklapła na kanapę obok mnie.
-Cześć – powiedziała Jul i usiadła w fotelu.
-Hej – odpowiedział.
-A ze mną to się nie przywitacie? - zrobiłam smutną buźkę.
-Cześć – powiedziały razem z uśmiechem na twarzy. A ja nadal miałam smutną minkę. Spojrzały po sobie a Justin się odsunął. Spojrzałam na niego spanikowana i po sekundzie dziewczyny rzuciły się na mnie.
-Heeeeeej – przeciągnęły i się zaśmiały.
-Puśćcie mnie – powiedziałam z przerwami. Nie mogłam złapać oddechu. One nie przestawały – Justin Heeelp!
-Dobra – zaśmiał się – zostawcie mi ją – spojrzały na niego z wytrzeszczonymi oczami – Co?
-Ym... nic – odpowiedziała Gabriella i spojrzała się na mnie wzrokiem, który mówi „Później masz mi wszystko opowiedzieć”. Zaśmiałam się z jej miny.

Wieczorem przyszedł Chris. Huehueheu. Jemu i Gabi rozmowa się klei. Miejmy nadzieję, że będą razem. Dzisiaj chłopcy poszli do domu. I tak jutro widzimy się w szkole. Wzięłam moją piżamkę i poszłam do łazienki. Umyłam się, przebrałam, położyłam na wyrko. Nie myśląc o niczym usnęłam.
Obudziłam się przez nieszczęsny budzik. Jeszcze tylko 2 tygodnie szkoły. Jak dobrze.

- Witam, witam – usłyszałam głos, odwróciłam się i zobaczyłam... 
_________________________________________________________________________________
Tak jak obiecałam rozdział jest dzisiaj :D To jest jeden z najdłuższych rozdziałów :) 
Mam nadzieję, że się spodoba :) 
Mam do was prośbę :) Mogłybyście komentować jeśli czytacie? To dla mnie bardzo ważne wiedzieć ile osób to czyta i co o tym sądzicie <3 
Kocham was! Miłego czytania ;***

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Nowe tło :)

Hej, hej, hej :D Założyłam sobie aska tak z nudów ;) Ask :D
I tak, zrobiłam nowe tło :D Tylko nie wiem czy takie chcecie czy wrócić do starego?
Mi się podoba, ale to od WAS zależy :) :***
Dzięki za komentarze pod 22 rozdziałem ;***
Zapraszam na bloga Patrycji :) Cuuuuudo :) 
Ma 10 rozdziałów i jest boski ;) 
i jeszcze ten ;)
Zachęcam ;) Mnie wciągnęło to was pewnie też :D 
Tutaj rozdział pojawi się niedługo w tym tygodniu na pewno <3 Może w środę... ale nic nie obiecuję :)
Komentujcie, komentujcie :D 
I piszcie jak podoba się tło czy wrócić do tamtego ;**** <3 Kocham was! 

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 22 "Tak. Nie jesteś słodki"


O matko... Pattie i Justina się tu nie spodziewałam. Stał tyłem do nas. Nerwowo spojrzałam na Gaby. Uśmiechając się gadała z Chrisem. Scooter się odwrócił i zobaczył mnie.
-O Amy! Cześć. Gdzie ta grupa? - spytał a reszta pojawiła się obok mnie. Pokazałam rękoma na mnie i na resztę. Miał zdziwioną minę.
-One Step – powiedziałam i spojrzałam na Justina. Miał rozdziawioną buzię – zamknij buźkę – zwróciłam się do niego. Zamknął i potrząsnął głową.
-Nic nie... - nie dokończył.
-A po co? - spytał Ryan.
-Wiedziałem, że tańczycie ale nie zawodowo
-Nie tańczymy zawodowo – sprzeciwiłam się – tańczymy dla siebie. Scooter pytał się, czy nie znam jakiejś grupy tanecznej. Więc... Pomyślałam o nas.
-Dobra. Koniec gadania. Pokażcie jak tańczycie – przerwał Scoot.
Carl dał płytę Alfredo a ten po chwili włączył Wiley - Cash In My Pocket. Jak na moje oko, wyszło o wiele lepiej niż u mnie. Gdy skończyliśmy, ktoś zaczął bić brawa. To był Justin, a za nim Pattie, Scooter i Alfredo.
-To jak? Chcecie tańczyć na koncertach Justina na BelieveTour? - spytał się nas.
-Tak czy nie? - odwróciłam się do reszty z mojej grupy. Mieli banany na twarzach, pokiwali głowami – Tak – z powrotem odwróciłam się do kilku osób z BieberTeam.
-Bosko! To tak. Za miesiąc jest pierwszy koncert.... - Manager Biebera mówił o trasie, gdzie będziemy, i co będziemy tańczyć, do których piosenek. Ale to później. Po dwugodzinnej rozmowie mogliśmy wrócić do domów. Na sali zostałam tylko ja i Justin. Gdy już miałam wychodzić złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się.
-Chris mówił, że tańczycie u Ciebie w domu, ale myślałem, że to jego kolejny żart – powiedział i spojrzał w moje oczy. Jego brązowe tęczówki, no normalnie można w nich utonąć.
-To nie myśl za dużo
-Naprawdę świetnie tańczysz, tańczycie – uśmiechnął się.
-Dzięki. Na pewno lepiej od Ciebie – wystawiłam mu język.
-Jesteś tego pewna. Dobra – podszedł do magnetofonu i włączył jego piosenkę. All Around The World. Zaczął tańczyć.
-I co ? Myślisz, że ja tego nie znam? - uniosłam brew do góry.
-A znasz? Dobra, piosenkę rozumiem ale układ? - zatrzymał się.
-Włącz od początku – po chwili tańczyliśmy równiutko. Znałam każdy ruch.
-No nieźle, nieźle. Myślałem, że nie jesteś moją fanką – stwierdził.
-Julia na treningu to tańczyła, chłopaki poznali, że to Twoje no i tańczyliśmy – wzruszyłam ramionami.
-Aha – odpowiedział z lekkim zawiedzeniem – ale jesteś moją fanką? - zapytał z chytrym uśmieszkiem. Nie powiem mu, że w mojej playliście mam wszystkie jego piosenki, no prawie wszystkie. Oj no dobra...
-Nie, nie jestem fanką – tak jakby posmutniał – ale... no jestem Belieber – oczy wyszły mu z orbit.
-Co? - spytał i zaśmiał się.
-To co słyszałeś.
-Zobaczymy czy prawdziwą – chytry uśmiech po raz kolejny zawitał na jego twarzy.
-Ok- powiedziałam pewnie, bo o nim wiem więcej, niż o tym co mam w torebce.
-Urodziłem się ...
-1 marca 1994 12:59 am w St. Joseph's Hospital.
-Moi dziadkowie od mamy mają na imię...
-Bruce i Diane
-Albumy
-My World 2.0, Under the Mistletoe i Believe
-Premiera Never Say Never
-11 luty 2011
-Kogo grałem w CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas?
-Jason McCann Shock Waves seria 1, odcinek 1 i Targets of Obsession seria 11, odcinek 15
-Dobra tego, która seria i odcinek nie wiedziałem- zaśmiał się.
-No widzisz. Wiem o tobie więcej niż to co mam w kieszeni. No dobra mam tylko telefon i klucze – zaśmiałam się.
-Amy, idziesz czy mamy jechać sami? - na salę wróciła Gabriella.
-Odwiozę ją – pierwszy odezwał się Justin, ona się uśmiechnęła.
-Dobra poczekaj. Przebiorę się i weźmiesz torbę – tak jak powiedziałam, tak też zrobiłam.
-Odwozisz mnie ? -spytałam gdy Gabi wyszła z sali.
-No chyba, że wolisz iść na piechotę – zaśmiał się
-Nie dzięki, skorzystam – zawtórowałam mu.
-Masz ochotę na lody?
-Pewnie – uśmiechnęłam się – powiedziałam i wyszliśmy z teatru.
-To... od kiedy jesteś jedną z Beliebers? - spytał gdy szliśmy w stronę lodziarni.
-Prawdę mówiąc subskrybowałam Twój kanał jak jeszcze nie byłeś sławny.
-Ach tak – zdziwił się. Doszliśmy do lodziarni – Poproszę czekoladowego, a ty?
-Śmietankowy z polewą toffi – uśmiechnęłam się do dziewczyny. Po chwili nam podała.
-Wracając do rozmowy – ruszyliśmy w stronę parku.
-Nom. Kidrauhl – uśmiechnęłam się co odwzajemnił – filmiki, które wrzucała Pattie na początku były cudne – uśmiechnęłam się.
-Taak. Byłem naprawdę słodki
-Nobla za skromność – zaśmiałam się – ale to prawda. Byłeś słodki.
-A teraz to już nie jestem? - spytał.
-Nie – polizałam loda ( bez skojarzeń )
-Jesteś tego pewna? - podszedł do mnie.
-Tak. Nie jesteś słodki – powtórzyłam swoje słowa. A ten umazał mój nos lodem. Nie byłam winna, tylko, że ja „maznęłam” jego policzek.
-Zmyj to teraz – powiedzieliśmy równocześnie.
-Dobra – powiedział i pocałował mój nos. To było dziwne ale fajne – teraz ty – uśmiechnął się cwaniacko. Już miałam go pocałować w ten policzek, gdy ten przekręcił głowę tak, że trafiłam na jego usta. Hmm... Pogłębił pocałunek, a ja go odwzajemniłam. Położył dłoń na mój policzek. Gdy już oderwaliśmy się od siebie spojrzeliśmy sobie w oczy.
-To... to było...
-Niesamowite – po raz kolejny powiedzieliśmy razem i się uśmiechnęliśmy. 
Oparł czoło o moje a ja założyłam ręce na jego kark. Cmoknął mnie jeszcze raz w usta i w tej chwili zobaczyliśmy blask flesza. Pięknie.
-Fuck – zaklął pod nosem.
-No to będą mieli o czym pisać jutro – powiedziałam.
-Nie jesteś zła?
-A o co? O to, że mnie w końcu pocałowałeś? - uśmiechnęłam się.
-Nie. Za to, że jutro w gazetach będą nasze zdjęcia...
-Justin Bieber całował się z dziewczyną! Kim ona jest?!
-Tak dokładnie – uśmiechnął się.
-Nie przejmuj się. Popiszą i przestaną. Nie zniszczą tego dnia. Ymm... dobra to głupio zabrzmiało – podrapałam się po karku.
-Wcalee – przeciągnął i się zaśmiał.
-Ej – dostał w ramię.
-Bolało – złapał się za nie.
-Bo miało – wystawiłam mu język i uciekłam.
-Pożałujesz – pobiegł za mną.
-Nie złapiesz mnie! - krzyknęłam i pobiegłam w stronę fontanny.
-Założysz się? - krzyknął w moją stronę a ja pobiegłam z drugiej strony fontanny. Rozejrzałam się dookoła. Nigdzie go nie było. Ktoś złapał mnie od tyłu w pasie.
-Aaaa ! - pisnęłam – przestraszyłeś mnie!
-Oj przepraszam. Nie chciałem – odwróciła mnie do siebie. Tak, że on stał od fontanny.
-Dobra. Wybaczam – zaśmiałam się – Ale... - pchnęłam go a on wleciał do niej.
-Ejj... - jęknął – teraz pomóż mi wstać – wyciągnął rękę a ja ją złapałam. Nawet się nie zorientowałam jak wylądowałam w wodzie.
-To było niesprawiedliwe! - powiedziałam i zrobiłam smutną minkę.
-Było, było – zaśmiał się – a twoja mina. Bezcenna – chlapnęłam go wodą on nie został mi dłużny. Chlapaliśmy się jak małe dzieci. Ludzie przechodzący obok nas uśmiechali się. Przeważnie byli to starsi ludzie ale pomińmy. Gdy już się trochę opamiętaliśmy, wyszliśmy z fontanny.
-Wiesz co przydałoby się przebrać – powiedziałam.
-No przydałoby się. To odprowadzę cię do domu – powiedział.
-Dam Ci jakieś ciuchy. Jakaś koszulka i dresy się znajdą.
-Skąd ty możesz mieć męskie koszulki? - zapytał ciekawie.
-Wygodnie się w nich śpi – zaśmiałam się on również.
 Po drodze do mojego domu spotkaliśmy Chris'a i Gaby trzymających się za ręce. Spojrzałam na Justina a on na mnie. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Złapał mnie za rękę, zerknęłam na nasze splecione dłonie i po raz kolejny się uśmiechnęłam. Do mnie doszliśmy w niecałe 20 minut.
-Ehh... Biedny Kenny – westchnęłam gdy zdjęłam buty.
-Dlaczego?
-Znów będzie musiał zasuwać po samochód – zaśmiałam się.
-Nie będzie musiał zasuwać, bo był jeszcze w teatrze. A napisałem mu sms'a żeby wstawił go do garażu
-Jakiś ty sprytny – zaśmiałam się – Dobra chodź wyciągnę te ciuchy – złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam go na górę.
-Wchodzisz? - zapytałam gdy stanął w progu – Dawno tu nie byłeś, że się tak rozglądasz?- zaśmiałam się.
-Nic się nie zmieniło
-Jak miało się zmienić w niecały tydzień? - zaśmiałam się po raz kolejny.
-Nie rób ze mnie głupka - podszedł do mnie i przewiesił przez ramię.
-Puść mnie! - dalej się śmiejąc kilka razy pięściami uderzyłam go w plecy – Jestem ciężka!
-Weź mnie nie osłabiaj skarbie – powiedział – jesteś leciutka jak piórko – uśmiechnął się, czuję to.
-Dobra. Jak mnie puścisz dam Ci buziaka – powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Ach, tak? A gdzie?
-W policzek
-Pff... - poprawił mnie sobie. Na co ja zachichotałam – Żartujesz sobie?
-No niee? - odpowiedziałam „niepewnym” głosem.
-W takim razie idziemy na dół – skierował się w stronę drzwi.
-No dobra! - krzyknęłam – Dam Ci tego cholernego buziaka! - powiedziałam – W usta! -przerwałam mu gdy chciał coś powiedzieć.
Postawił mnie. Justin miał chytry uśmieszek. Lecz przerwał nam dzwoniący telefon. Spojrzałam na telefon a później z powrotem na Biebsa.
-No cóż – uśmiechnęłam się i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Dzwonił/a...
_________________________________________________________________________________
Przepraszam za taką długą przerwę :) Mam nadzieję, że się podoba ;)
Justin i May po raz pierwszy się pocałowali... :D 
Powstanie Jamy czy jednak nie? Jak myślicie? 
Jeśli macie jakieś pomysły zachęcam do napisania ;) 
Kocham was ;*** <3 
Miłego czytania ;***

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 21 "Dzjeń dobry"


***Tydzień później***
Ten tydzień był spokojny. Justin... Coraz lepiej nam się ze sobą gada. Camber wyleciała już w poniedziałek. Natomiast Julia zamieszkała z nami. Do One Step dołączyła właśnie ona z Carle'm. Czyli jest nas 8. Ona i on są niesamowici.
Cały zespół jest coraz bardziej zgrany, coraz bardziej kroki są dopracowane. A członkowie... są lepsi, dużo lepsi.
Dzisiaj jest sobota. I mam świetny pomysł. Dzisiaj miał być trening dlatego wszyscy z zespołu są u nas.
-Mam propozycję – zaczęłam. Wszyscy siedzieliśmy na sali. Ich głowy zwróciły się na mnie – Dzisiaj jest impreza, na której tańczą, rywalizują grupy taneczne. I co wy na to, żeby tam iść? Moglibyśmy pokazać nasze nowe kroki – skończyłam. Na ich twarzach pojawił się uśmiech. Czyli się zgadzają.
Założyłam to:

Dziewczyny podobnie. Chłopcy zwykłe dresy i koszulkę. Pojechaliśmy tam dwoma samochodami. moim i Ryana. Ja jechałam pierwsza, bo on nie wiedział gdzie to.
Na miejscu było strasznie dużo osób w naszym wieku lub więcej. W środku leciała muzyka.
Jesteśmy tu od pół godziny i Ci ludzie naprawdę mają talent.
-Teraz możecie zobaczyć ich na własne oczy! - usłyszeliśmy głos DJ'a – Przed wamiiiii.... - do klubu weszła najlepsza grupa z okolicy – The Breaking Point! - powiedziałam razem z nim – Która grupa chce się z nimi zmierzyć? Parkiet jest dla wszystkich! - krzyknął i zapuścił Lightbulb Thieves - Work It Out
-Idziemy? - spytałam reszty.
Oni się zaśmiali i kiwnęli głowami na tak. BP( Breaking Point) już tańczyli. Wyszliśmy na środek parkietu. Spojrzałam na nich i kiwnęłam głową. Pokazałam palcami raz, dwa, trzy i zaczęliśmy tańczyć. Ludzie krzyczeli i piszczeli. Widocznie im się podobało. Przestaliśmy i oni zaczęli tańczyć. I tak kilka razy. Oni wygrali ale to nie znaczy, że źle się bawiliśmy. Było bosko. Wytańczyliśmy się za wsze czasy. Do domów wróciliśmy po 2 w nocy. Byłam padnięta, nawet makijażu nie zmyłam.
***Ranek***
Obudził mnie budzik. Zaraz, zaraz... Cholera! Dzisiaj jest niedziela! I z jakiej racji budzik i to o... 9 godzinie! Niedziela... Kościół! Strzeliłam facepalm'a. Zebrałam się z łóżka. Przeciągnęłam się i ziewając poszłam do garderoby. Wybrałam ciuchy i poszłam się umyć. Wczoraj się spociłam, troszkę. No dobra, bardzo. Po wzięciu prysznica wysuszyłam włosy i zrobiłam makijaż. Założyłam to:


To co, że jestem tancerką i przeważnie, tańczę street dance. Lubię ubrać się kobieco. Tak, tak. Ale wole raczej wygodnie. Te buty są jedne z wygodniejszych, które mam. Kościół mam 15 minut ode mnie a msza jest 15 po dziesiątej. Dam radę. Zeszłam na dół. Zobaczyłam Gabrielle zakładającą kurtkę.
-Hej. Idziesz do kościoła? - spytała.
-Cześć. Tak. A ty?
-Nom. Ok. Chyba możemy wychodzić.

Dopiero po 12 byłyśmy w domu. No ile można tak ludzi trzymać? Nie rozumiem. Jakieś kazanie palną. W Phoenix msza była godzinę i było więcej osób niż tu. Nie mogę no.
Wieczorem przyszedł Justin, Ryan i Chris. Graliśmy w singstara. My wygrałyśmy! Hehe.
-To co Justin, niedługo trasa, co! - Ryan klepnął go w plecy.
-No niby tak - powiedział i się lekko uśmiechnął.
-Gdzie jedziesz? - spytałam.
-Trasa po Europie
-Czyli będziesz w Polsce i Hiszpanii? - spytała Gabriella.
-Tak. A co?
-Umiesz coś powiedzieć w tych językach? - spytałam po Polsku.
-Yyy... Co?- podrapał się po karku.
-Znasz jakieś słowo po Polsku albo Hiszpańsku? - zapytała Julia.
-No tylko buenos días
-Przez tyle lat uczenia się tylko tyle? A po polsku? - spytała Gaby.
-Dzjeń dobry – uśmiechnął się szeroko.
-Cześć, Jestem Amy a ty?- podałam mu rękę mówiąc po polsku - Hola, soy Amy y tú?
-Doobraa -przeciągnął – zgaduje. Jestem Amy a ty?
-Dokładnie – powiedziała Julia.
-A kiedy wyjeżdżasz? - spytałam.
-Za miesiąc – zrobiło mi się smutno.
-A na ile? - zadałam pytanie.
-3 miesiące później 2 przerwy i znów 3 – wytrzymam? Powinnam...
-Ok – powiedziałam.
Później gadaliśmy ogólnie o trasie Biebsa. Po 23 poszliśmy spać.
Do środy mieliśmy spokój. No prawie... Oprócz kłótni z plastikiem, która skończyła się wizytą u dyrektora. Powiem, że spoko jest (dyrektor). Ale Suzzie jest fajniejsza. Zaproponowała mi herbatę i ciasteczka a tej, jakiej tam, Sol! Co za wredna s*ka! Agrr... nie cierpię jej. Pusta lala.
Dzisiaj środa. Postanowiłyśmy odpuścić sobie z Gaby, Julią, Carmen i Amber oraz Amandą szkołę, dlatego że w centrum handlowym są wyprzedaże! Nowe ciuszki! Pojechałyśmy moim samochodem, bo Amber ma na nas czekać w centrum. Dzisiaj miałam na sobie białą koszulę w kropki, krótkie, czarne spodenki, różowy tak zwany „komin” i sandałki.
Zajechałyśmy po dziewczyny. 10 minut później byłyśmy w centrum. Osób było od groma! Zwłaszcza dziewczyn. W pierwszym sklepie byłyśmy chyba z pół godziny. A ja kupiłam dwie rzeczy. Zorientowałam się, że Gaby robi mi zdjęcie. Uśmiechnęłam się. Podeszła do mnie i pokazała zdjęcia. Wyszłam fajnie! Haha.
-Bosko – zaśmiałam się.
-Wieeem – odpowiedziała tym samym.


Później odwiedziłyśmy kolejne sklepy. Miałam z 5 torb. Po obejściu wszystkich sklepów poszłyśmy do MilkShake City. Zamówiłam truskawkowego shake'a, Gaby czekoladowego, Amanda i Julia waniliowego, Amber i Carmen truskawkowego tak jak ja. Chwilę po tym jak kelnerka przyniosła shake'i usłyszałam dzwonek Little Mix feat . Missy Elliott – How Ya Doin' wydobywający się z mojego telefonu. Hmm... nie znam tego numeru.
-Słucham? - powiedziałam do słuchawki.
-Cześć. Tu Scooter.
-O hej. Co tam?
-Jest sprawa
-Taak?
-No
-Przejdziesz do konkretów? - zapytałam. Zaśmiał się.
-Ok, ok. Znasz jakiś dobrą grupę taneczną? - z uśmiechem na twarzy spojrzałam na dziewczyny.
-Znam. Jest dobra. Cholernie dobra. A co?
-Ktoś mi powiedział, że możesz taką grupę znać. Dasz jakieś namiary?
-Wiesz co, kiedy masz wolny czas?
-W sobotę.
-Przekaże im. To może o 15 w sali tanecznej w teatrze?– powiedziałam.
-Dobra. O 15. Ile osób jest w ich grupie?
-8.
-To przekaż im, a teraz muszę kończyć. Cześć.
-Narka – rozłączył się.
-Kto to ? - spytały dziewczyny.
-Scooter.
-Co chciał?
-Czy znam może jakąś dobrą grupę taneczną – uśmiechnęłam się zadziornie.
-I że niby my? - spytała Gabriella
-Noo – przeciągnęłam i wzięłam łyk shake'a.
-Kiedy i gdzie ? - zapytała Amber z bananem na twarzy.
-W sobotę o 15 w Avon Theatre – odpowiedziałam.
-No okej My będziemy a co z chłopakami? - spytała Amanda.
-Powiemy im dzisiaj – uśmiechnęłam się
-Dobra. A w ogóle, to która jest godzina? - zapytała Julia.
-17! Już? - powiedziała Carmen.
-No już, już – zaśmiałam się.
-Ja się zbieram, nie wiem jak w ale mam klasówkę z angola – odpowiedziała.
-My też się zbieramy – powiedziałam po czym zapłaciłam rachunek. 

Wzięłyśmy wszystkie torby i ruszyłyśmy do samochodów. Teraz Carmen i Amanda pojechały z Amber, dlatego że miała po drodze, więc je podrzuciła.
W domciu powyjmowałam wszystkie ciuchy i wpakowałam do szafy. Po czterech godzinach śpiewania, tańczenia i wygłupiania się przy tym z Gaby i Julią byłam wykończona! Wzięłam prysznic i odleciałam w krainę Morfeusza.
Rankiem ubrałam się w to:


plus białe Converse. Zjadłyśmy śniadanie i poszłyśmy do szkoły. Na wstępie zobaczyłyśmy chłopaków, więc podeszłyśmy do nich.
-Siemka Ryan, cześć Chris – przybiłam z nimi tak zwanego żółwika i uśmiechnęłam się.
-Hej – przywitała się Gaby.
-Cześć – odpowiedzieli.
-Jest sprawa – zaczęła i spojrzała na mnie.
-Justin ma trasę
-No tak – powiedział Chris – i co w związku z tym?
-Scooter do niej dzwonił – powiedziała Gabriella
-Powiecie w końcu czy będziecie przedłużać – powiedział Ryan znudzonym głosem.
-Oj no już – zaśmiałyśmy się – To tak. Nie przerywaj. Byłyśmy na zakupach i Scooter do mnie zadzwonił. Spytał się czy znam jakąś grupę taneczną, powiedziałam że tak i po co mu to. Odpowiedział, że ktoś mu powiedział, że mogę taką grupę znać. Mówiłam nie przerywaj! I tak w sobotę o 15 w Avon Theatre w sali tanecznej – skończyłam.
-Ale co w sobotę ? - spytał Chris. Gabriella strzeliła Facepalm'a.
-Boże, macie być w SOBOTĘ o 15 w AVON THEATRE! - podkreśliła słowa.
-Aaa... ale po co?
-Piłeś coś dzisiaj czy coś Ci odwala? TĄ grupą jest One Step, czyli MY.
-Aaaaaaaa – przeciągnął – To super!-Noo- powiedziałam – sobota, 15, Avon Theatre – powtórzyłam i poszłyśmy do szkoły.
***Sobota***
Wstałam o 10 godzinie. W końcu mogłam się wyspać. Oj dobra, pomińmy to, że w sobotę wstałam o 9 a nie o 7, dobra?
O 11 ma przyjść reszta i mamy przećwiczyć kroki do Wiley - Cash In My Pocket. Wychodziło nam nieźle. Trening skończyliśmy o 14. Oni poszli do siebie a ja się umyć i przebrać. Założyłam to:


bo nie ma sensu się stroić, jeżeli i tak będziemy tańczyć. Pojechaliśmy tak samochodami i spotkaliśmy się wszyscy przed budynkiem.
-I jak samopoczucie?- zapytałam z uśmiechem na twarzy.
-Znakomite – odpowiedziały dziewczyny.
-A wy?
-Suuper – mieli banany na twarzy.
-Dobra. To wchodzimy – uśmiechnęłam się ponownie. W ogóle miałam banan na twarzy tak jak chłopcy.
-Jasne – weszliśmy do budynku.
-Przeprasza, do sali tanecznej to tamtędy? - spytałam recepcjonistki.
-Tak. Pan Scooter już czeka
-Dziękuję – odpowiedziałam i ruszyliśmy w tamtą stronę.
Chłopcy otworzyli nam drzwi i weszłyśmy do środka. Stał tam Scooter, Alfredo, po co on w ogóle? I ... o matko...
_________________________________________________________________________________
Sorka za literówki :) 
Co do następnej notki to nie wiem kiedy się pojawi, bo... do końca tygodnia mam zawalone :/
Sprawdziany całoroczne. Agrr... 
Postaram się jak najszybciej. 
I coś tak czuję, że to koniec naszego opowiadania :(

No dobra pierwszej części ! :D
Miłego czytania ;***