sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 24 "Pięknie tu prawda?"

-Witam, witam – usłyszałam głos, odwróciłam się i zobaczyłam całe One Step.
-Hej. Co wy tu robicie? - spytałam zaspanym głosem.
-Przyszliśmy Cię odwiedzić – powiedziała Amber z bananem na twarzy. Zresztą taj jak inni.
-Co jest? - spytałam i spojrzałam na każdego.
-Widzieliśmy Twoje zdjęcia z Justinem w gazecie – uśmiechnęła się
-A to – usiadłam.
-Opowiadaj – dziewczyny zrobiły to co ja.
-Fajnie było – odpowiedziałam normalnym głosem. Spojrzałam na Amandę. Uśmiechnęła się lekko.
-Chłopaki zobaczcie czy nie ma was w kuchni – powiedziała a chłopaki stali już przy drzwiach – A i zróbcie śniadanie! - zaśmiała się gdy Chris zamknął drzwi.
-No to opowiadaj – ponagliła mnie Carmen
-A co ja mam wam opowiedzieć? Zadajcie pytania. To odpowiem, ale uprzedzam, że nie na wszystkie – powiedziałam.
-Całowaliście się już wcześniej?- zapytała Julia.
-Kilka minut przed zrobieniem zdjęcia – odpowiedziałam.
-Dobrze całuje? - spytała Amber.
-A jak całuje Ryan? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Dobra. To już wiemy jak całuje – uśmiechnęła się.
-Jak się przy nim czujesz? - zapytała Gabriella.
-A jak ty czujesz się przy Chrisie? - spojrzałam na nią ciekawa jej reakcji. Zesztywniała.
-Co? - wydukała.
-Jak się czujesz przy Christianie? - powtórzyłam pytanie a dziewczyny się przysłuchiwały.
-Jak przy przyjacielu – powiedziała nieprzekonująco
-Ach tak. To u kogo spałaś z soboty na niedzielę?
-U Amber – spojrzała na nią. Spróbowałam stłumić śmiech.
-Aaaa. To Chris jest teraz wysoką blondynką – stwierdziłam.
-O matko – westchnęła.
-Nie okłamuj mnie – poprosiłam – widziałam was jak trzymaliście się za ręce
-Oj no dobra. Powiedzieć wam jak się czuję? - wszystkie pokiwałyśmy głowami – czuję się przy nim jak... yy... to znaczy mam motylki w brzuchu, stado motyli – uśmiechnęła się lekko – pamiętasz tego Lucasa? To wnuk Pani Rosmery. I ma dziewczynę. Jest śliczna i mądra. No tak, poznałam ją. On i Ann poznali się gdy mieli zaledwie 5 lat. Miłość od dzieciństwa. Śmiesznie brzmi, c'nie? Ale taka jest prawda. Przeszli trudne chwile. W wieku 16 lat ona miała raka nerki, a miała tylko jedną. Pomińmy to jak jej mama była chora. To chyba rodzinne... – nasze oczy prawie wyszły z orbit – on długo się nie zastanawiał i oddał jej swoją. Przeżyła to. Właśnie dzięki niemu. Nie było pewne czy operacja się uda. Mało brakowało, a straciłaby życie. Uratował ją. Zrobił to, bo ją kocha. Kocha ją z całego serca. Nie mógłby bez niej żyć. Wy sobie nie wyobrażacie co oni musieli wtedy czuć. Kilka kroków od śmierci... Gdyby ona umarła, on nie mógłby bez niej żyć, nie dał by rady bez swojej jedynej, pasującej wręcz idealnie połówki. Dzięki Bogu wszystko się udało i są do tej pory razem – uśmiechnęłam się.
-To jest takie romantyczne – powiedziała Am ze łzami w oczach. Reszta dziewczyn też je miały, nie próbowały nawet ich otrzeć. Ja też nie miałam takiego zamiaru.
-No nie? Cudne – potwierdziła Carmen. Spojrzałam na Gaby.
-Dalej nam nie powiedziałaś jak się przy nim czujesz.
-Jeśli jemu by się coś takiego przytrafiło, oby nie, zrobiłabym wszystko, wszystko, żeby go uratować. Kocham go. tak. Na początku myślałam, że to tylko zauroczenie i, że on mnie nie zauważy pod tym względem Cii – chciałam coś powiedzieć, ale mi nie pozwoliła – i myliłam się. Nie mogłaś mi powiedzieć? Dobra wiem, że on nic Ci nie mówił, ale przynajmniej to, że coś podejrzewasz – uśmiechnęła się lekko – Czuję się przy nim jakbym była w niebie. Czuję się bezpiecznie, jestem pewna, że przy nim nic mi się niestanie – „to tak jak ja przy Justinie”, pomyślałam.
-Dziewczyny a co na śniadanie? - do pokoju wszedł Chris a Gaby spaliła buraka, i spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Wstałam i podeszłam do niego.
-Wystarczą kanapki, żebyście się nie poparzyli – zaśmiałam się.
-Haha, Bardzo śmieszne – odpowiedział.
-Hej Amy – z tyłu pojawił się grecki Bóg. No czyli Justin.
-Cześć – uśmiechnęłam się promiennie.
-Siemka dziewczyny – powiedział do reszty.
-Hej! - odpowiedziały chórem i zaśmiały się lekko.
-Co ty tu robisz? - wypchnęłam ich obojga z pokoju i zamknęłam drzwi. Nie chciałam, żeby Gab czuła się niezręcznie.
-Przyszedłem – spojrzałam na niego z miną AreYouFuckingKiddingMe. Uśmiechnął się – Chris do mnie zadzwonił, bo...
-Bieber – syknął blondyn.
-Później Ci powiem – szepnął mi do ucha Biebs, po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Pokiwałam głową na znak zgody.
-Dobra. Idźcie pomóc Ryanowi a ja idę się przebrać – zakomunikowałam i weszłam do pokoju – Wy sobie tu siedźcie albo idźcie do chłopaków a ja się ubiorę.

Wybrałam zestaw i poszłam do łazienki. Usłyszałam zamykanie się drzwi co oznacza, że dziewczyny wyszły. Przejrzałam się w lusterku. Czemu Justin mnie pocałował? Przecież ja jestem brzydka. Co ja gadam?! Nie jestem za piękna ale brzydka też nie jestem. Pokręciłam głową z dezaprobatą, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Po wyjściu z niego wytarłam się, założyłam bieliznę i ciuchy. Włosy wysuszyłam i zeszłam na dół ubrana tak:

-To co na śniadanko? - wkroczyłam do kuchni.
-Zdecydowaliśmy się na tosty – odpowiedział Ryan.
-Spoko – usiadłam pomiędzy Justina a Chrisiaka.
-Smacznego – Butler podał mi talerz.
-Dziękuję – ugryzłam kawałek – mmm.... pychaa – uśmiechnęłam się i wcięłam jeszcze ze cztery.
-Musiałaś być głodna – zaśmiał się Carl.
-I to jeszcze jak – zawtórowałam mu.
-To co? Zbieramy się do szkoły? - Carmen wstała od stołu, reszta zrobiła to samo.

Idąc do szkoły cały czas się chichraliśmy. Przeważnie z kawałów Chrisa i Carla. Najlepsze było to jak Beadles przywalił w znak, bo zapatrzył się na Gaby. Dobra tylko ja i Gabriella to wiemy, bo inni o czymś zawzięcie dyskutowali. Zajęcia w szkole były dość nudne. Dlatego, że większość osób się poprawiała. Mi średnia wychodzi 4.8. hehe. Załapałam się na wyróżnienie (nie wiem jak tam jest, dlatego napisze tak jak u nas). Justin ma 4.1 też nieźle. Dziewczyny też coś tak koło 4.0, 4.5, 4.9, a chłopcy no 3.0, 3 coś. No dwa wyjątki, Justin i Chris, który ma 4.0.
Po lekcjach poszliśmy w dziesiątkę do centrum.
-Idziemy do kina czy do kręgielni? - zapytał Carl.
-Ja jestem za kręgielnią – powiedziałam – a wy?
-Ja też, ja też, ja też – dało się usłyszeć od każdego.
-Załatwione. Idziemy na kręgielnie – postanowił Justin.
Udaliśmy się do niej. Oczywiście Bieber zapłacił i nie dał się przekonać, że się złożymy. Nie, bo Pan Bieber musi zapłacić. No i to ma sens? Nie to nie, zostanie na ciuchy! Poszliśmy do szatni po buty. Gdy wszyscy już je mieli poszliśmy na nasze tory. Były dwa, podzieliliśmy się po 5 osób. Amanda, Carmen, Gaby, Julia i Amber. Ja, Chris, Carl, Justin i Ryan. Wypadło na mnie, no niestety muszę być z chłopakami. A może i stety...
Teraz przyszła kolej na Biebsa. Wziął kulę i położył ją na torze.
To wszystko wyglądało tak:

-Justin? Co ty robisz? - spytałam go.
-Nie widać? Gram – zaśmiał się.
-Ciesz się, że wszystkie kręgle zbiłeś – pacnęłam go w ramię a on po raz kolejny się zaśmiał.
Nasza drużyna wygrał! Heh! I to dzięki mnie! No dobra żartowałam. Mi w miarę szło... za to Justin i Ryan wymiatali! No weź zbij 5 razy po kolei wszystkie kręgle? Nie pojmuję tego.
Gdy wróciłyśmy do domu byłam padnięta. Nie myjąc się położyłam się spać.

***Dwa tygodnie później***

Dzisiaj zakończenie roku szkolnego a jutro do Europy! Mniejsza, do szkoły ubrałam się w to:

Miało być raczej na galowo. Czarny i biały jest to może być. Na dole zrobiłam sobie kanapki i gorącą herbatkę. Po skończonym posiłku pozmywałam naczynia i usiadłam przed TV. Nic ciekawego nie leciało. Latałam po kanałach. Czasami zatrzymałam się jak zahaczyło o nazwisko „Bieber”. Czasami pojawiły się moje i jego zdjęcia np. z kręgielni, z parkingu szkolnego itp.
-Hej – usłyszałam za sobą głos Gabrielli. Odwróciłam się żeby zobaczyć jak wygląda. (tylko bez tego czegoś na głowie)

-Ślicznie – uśmiechnęłam się do niej.
-Dzięki. Ty też niczego sobie – rzuciłam w nią poduszką Odrzuciła i wytknęła mi język. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
-To pewnie chłopaki – powiedziałyśmy obie i się zaśmiałyśmy. Poszłyśmy obie otworzyć te drzwi. Zobaczyłyśmy w nich Christiana i Justina. 

Chris miał na sobie różową koszulę, jeansy i czarne adidasy.

 A Juss wyglądał niesamowicie, bosko przystojnie.
-Siemka – przywitałam się z nimi buziakiem w policzek.
-Cześć – Chris pocałował Gaby w usta. Wspomniałam, że Christian poprosił ją o chodzenie? Nie? No to przepraszam bardzo. To już wiecie. Po randce Gaby przyleciała do domu niczym skowronek (heh). Cieszę się jej szczęściem. Może i mnie to kiedyś spotka...
-Hej – powiedział do mnie JB i pocałował w głowę.
-Idziemy ?- spytałam i ruszyliśmy we czwórkę w stronę szkoły.

Christian i Gabriella szli trzymając się za ręce. Miło popatrzeć jak jest szczęśliwa. Dawno jej takiej nie widziałam, z tymi iskierkami radości w oczach.
Przed szkołą dopadła nas reszta. Dziewczyny miały na sobie śliczne sukienki. Tylko ja w spodenkach... Justin pocieszał mnie, że wyglądał najładniej. Gdy tak mówił na mojej twarzy pojawiały się rumieńce. Poszliśmy na salę gimnastyczną, w której uroczystość miała się odbyć. Nasza grupka zajęła cały jeden rządek krzeseł. Gdy któraś osoba od nas szła po odebranie nagrody, reszta klaskała najgłośniej. Po tym wszystkim wyszliśmy na parking szkolny. Ostatni raz widzę tą szkołę. Chodziłam kilka miesięcy a poznałam tu wspaniałych przyjaciół i nawet polubiłam kilka nauczycielek. Będzie mi brakowało wygłupów na stołówce i dokuczania plastikom.
-Amy, mogę Ci coś pokazać? - z zamyśleń wyrwał mnie głos Justina.
-Ale co takiego? - zapytałam ciekawa.
-Jak ze mną pojedziesz to zobaczysz – uśmiechnął się zachęcająco.
-Ale gdzie?
-Czy ty musisz zadawać tyle pytań?
-No. To czym jedziemy?
-Jezu dziewczyno. Tym – pokazał na białe Ferrari, na to w którym prawie pierwszy raz się pocałowaliśmy – a teraz. Nie zadawaj już tyle pytań.
-Oj no dobra, dobra.

Otworzył mi drzwi od strony pasażera, zamknął je gdy usiadłam i po chwili siedział już na swoim miejscu. Włączył radio i leciała akurat piosenka Rihanny – Diamonds. Zaczęłam śpiewać i po kilku wersach przyłączył się Juju. Spojrzałam na niego. Był w swoim żywiole. Musi to kochać. Wiem, że to kocha.
-Co się tak przyglądasz? - zerknął na mnie kątem oka.
-Masz ładne kości policzkowe – odpowiedziałam dalej mu się przyglądając. Zaśmiał się ale nic nie powiedział.

Nie wiem ile tak jechaliśmy ale mi się zaczęło nudzić. Klikałam guzikami radia w samochodzie, po różnych stacjach aż trafiłam na piosenkę Justina, a konkretnie Favorite Girl. Ona jest jedną z moich ulubionych. Zaczęłam ją śpiewać. Znałam ją oczywiście na pamięć. Tym razem JB się nie przyłączył. Dlaczego? Tego nie wiem. Gdy piosenka się skończyła, spojrzałam na Biebera.
-Daleko jeszcze? - nie wytrzymam już.
-Nie daleko. Cierpliwości – uśmiechnął się.
-Jestem cierpliwa, do czasu – powiedziałam ciszej. I odkręciłam się do okna. Zobaczyłam tam piękne jeziorko, wokoło był lasek, mały, śliczny, drewniany domek. Krajobraz cudowny. Justin zaparkował na ścieżce wiodącej do domku.
-Jesteśmy – zakomunikował.

Nie czekając na to jak otworzy mi drzwi, wyskoczyłam z niego jak oparzona. Tak świeżego powietrza dawno nie wdychałam. Nie pamiętam. To było chyba jeszcze w Polsce, jesienią. Poszłyśmy z Gaby na spacer po lesie, jak to jesienią pora była deszczowa. Weszłam na drewniany pomost, wychodzący na jeziorko. W wodzie odbijały się promienie wakacyjnego słońca.
-Pięknie tu prawda? - Justin przytulił się do mnie od tyłu.
-Pięknie to mało powiedziane – odwróciłam się do niego w uścisku – Dziękuję.
-Za co? - zdziwił się.
-Za to, że mnie tu zabrałeś, za to, że... po prostu za to, że jesteś – spojrzałam w jego boskie, czekoladowe oczy.
-Nie masz za co. To ja powinienem podziękować – podniosłam brew do góry, na co on się uśmiechnął – dzięki Tobie się zmieniłem, na lepsze. Dzięki Tobie poznałem co to znaczy się zakochać. Naprawdę zakochać, poznać co to jest miłość. Myślę, że odwzajemniona – spojrzał na mnie uważnie, a kąciki moich ust mimowolnie uniosły się do góry – Kocham Cię, Amy – po raz pierwszy wypowiedział te słowa. 
To tak fajnie brzmi z jego ust. Te słowa skierowane są do mnie. Właśnie do mnie! Nie do Amandy, nie do 
Seleny, do mnie! To było miło, zajebiście miło, w końcu usłyszeć te słowa.
-Ja Ciebie też kocham, Justin – pocałował mnie.
To nie był pocałunek jak wcześniejsze. Ten był przepełniony miłością, delikatnością, radością i pożądaniem. Był długi i namiętny, ale zarazem delikatny i czuły. Po oderwaniu się od siebie oparł swoje czoło o moje. Spojrzałam głęboko w jego oczy.
-Kocham Cię – powtórzyłam.
-Kocham Cię – szepnął, cmoknął mnie jeszcze raz.
Na naszych twarzach pojawiły się delikatne uśmiechy.

Każdego człowieka spotykamy w konkretnym celu.
Ktoś będzie dla Ciebie impulsem do pracy nad sobą.
Ktoś będzie próbą generalną przed najważniejszym...
a ktoś będzie właśnie tym najważniejszym...
Najważniejsze, by nigdy ich nie pomylić.

Koniec...
_________________________________________________________________________________

To już koniec ;( Koniec opowiadania :( :'( 
Mam dla was jedno pocieszenie ... :) 
To dopiero koniec pierwszej części! ;) 
Szkoda, że było tak mało komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Myślałam, że będzie więcej, przeliczyłam się. A szkoda ;( 
Mam nadzieję, że pierwsza część się podobała. Może nie wszystkim ale większości. 
Dziękuję, dziękuję tym, którzy to czytali <3 Tym którzy komentowali i dodawali mi tym otuchy i weny :) 
Jest iskierka nadziei, że chociaż tu będzie ich sporo ;***
I wish... <3 
Kocham was! 
Ps. Nie wiem kiedy pojawi się następna notka. Nie wiem jak będzie w tym tygodniu, może pojadę do babci albo cioci. A może wyjdzie tak, że ten tydzień będę siedzieć w domu. W każdym bądź razie postaram się pisać na telefonie. Jak wrócę to natychmiastowo wstawię.
Kocham <3 ♥ buziole ;*** 

6 komentarzy:

  1. No to mnie zaskoczylas O.O Kurde! Ja myslalam ze to calkowity koniec!! Bym chyba sie poplakala :P Rozdzial swietny ja zawsze z reszta! <3 My tez Cię kochamy!! Bynajmniej ja na pewno :D Zajebisty blog i dodawal szybko!! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ty!! Nie mogłabym go skończyć!! Za bardzo się wciągnęłam w pisanie tego opowiadania :*** A mam kilka pomysłów na dalsze rozdziały :) Jak na razie przypuszczam, że trochę dziać się będzie ;) <3

      Usuń
  2. Cudowny *.* To takie słodkie, nie mogę się doczekać następnego rozdziałuu. Zapraszam na mój blog http://love-and-dreamss.blogspot.com/
    Shadow.

    OdpowiedzUsuń
  3. ISANA.XD
    HEJ ! DOBRZE WIESZ ŻE JA UWIELBIAM TO OPOWIADANIE. JEST ŚWIETNE ! <3 MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIESZ MIAŁA JESZCZE WIĘCEJ POMYSŁÓW NA KOLEJNE ROZDZIAŁ :D JA BĘDĘ NA PEWNO CZYTAĆ.
    MIŁYCH WAKACJI ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest świetny, nie mogę się doczekać następnego. Uwielbiam to opowiadanie, na pewno będę czytać następne rozdziały:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe jaki bd koniec

    OdpowiedzUsuń