piątek, 5 lipca 2013

II Rozdział 25 "Nie strasz mnie więcej!"


Z góry dzięki za miłe komentarze ;*** Kocham was!! <3 
_________________________________________________________________________________
Dzisiaj wylatujemy do Hiszpanii. Walizki mam spakowane. Ciuchy na koncerty załatwiają styliści Justina. Właśnie a co do niego. Nie wiem czy jesteśmy parą, bo mnie o to jeszcze nie spytał. Ale przynajmniej mam świadomość, że mnie kocha. W końcu mi to powiedział. Mówił prawdę można to było wyczytać z jego oczu, głosu...
Christian i Gabriella. Są ze sobą. Chris zaprosił ją na randkę do kina. I tam spytał się jej czy chce zostać jego dziewczyną. Mówiła, że nie zawahała się ani na moment. Powiedziała „tak” i rzuciła mu się na szyję. Tak jak wcześniej powiedziałam, cieszę się jej szczęściem.
A co do reszty. Carl i Carmen świetnie się dogadują. Zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej. Ryan i Amber, no cóż, u nich jak zawsze idealnie. Prócz tego, że Amb się na niego pogniewała za to, że spóźnił się 5 minut na randkę. Jak zawsze po jednym pocałunku wymiękła i mu wybaczyła.
Amanda nadal jest sama, ale mówi, że jej to nie przeszkadza. Julia hmm... Wczoraj poszła zresztą na jakąś imprezę i podobno poznała jakiegoś przystojnego Latynosa. Może to się jakoś potoczy, kto wie. Numerami się wymienili, więc może...
-Gotowa? - usłyszałam głos Gaby.
-Tak – dopięłam walizkę – Możemy iść – uśmiechnęłam się.
-Na podjeździe czekał na nas Lucas. To właśnie on zaproponował się zawieźć nas na lotnisko.
Podczas drogi mało się odzywałam. Dlaczego? Tego nie wiem. Przecież zwiedzę trochę świata. Gdyby ktoś kilka lat temu powiedział mi, że będę miała tylu przyjaciół, poznam osobiście Justina Biebera, że się w nim zakocham i co najważniejsze, on odwzajemni moje uczucia, że wyjadę do Europy, będę tańczyć... Nie uwierzyłabym. Możliwe jest to, że dążyłabym do wyznaczonych sobie celów w tamtych chwilach.
-Żyjesz jeszcze? - drgnęłam. Spojrzałam na osobę, która wypowiedziała te słowa.
-Justin! Możesz mnie nie straszyć? - spojrzałam na niego z wyrzutem.
-Przepraszam, nie chciałem słońce - pocałował mnie w usta.
-Dobra, dobra. Ale wyjdźmy z tego samochodu – uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi.
-Cześć Lucas – chłopaki przywitali się podaniem dłoni.
-Siemka Biebs – zaśmiał się – trasa koncertowa, co?
-Nooo – przeciągnął – raczej będzie udana.
-Uwierz mi, że będzie – puścił mu oczko. Podeszłam do nich. Justin objął mnie ramieniem a ja swoją rękę położyłam na jego talii – to ja lecę do Ann. Pa.
-Pozdrów ją ode mnie! - krzyknęłam za nim.
-Dobra – odkrzyknął uśmiechnięty i odjechał.
-Gotowa zwiedzić Europę? - spytał Juss i spojrzał się na mnie.
-Jak nigdy – uśmiechnęłam się. Wyswobodziłam się z jego uścisku i wzięłam moją walizkę. Bieber mi ją zabrał – Justiiin – jęknęłam.
-No co? - zrobił zdziwioną minę.
-Dam sobie sama radę
-Oj tam, oj tam – zaśmiał się i złapał mnie za rękę.
-Gdzie Gabriella? - spytałam.
-Pewnie w samolocie, ze wszystkimi – poszliśmy w stronę wielkiego urządzenia.
-Prywatny? - spytałam z niedowierzaniem.
-Yeap – odpowiedział krótko i dał walizkę jakiemuś facetowi – panie przodem – przesunął się, przy schodach.
-Dziękuję – dygnęłam i się zaśmialiśmy.
Faktycznie w środku była już reszta. Usiedliśmy z Justinem obok siebie, to były dwa ostatnie wolne miejsca. Zdradzić wam coś? Boję się latać. Nie mam jakiejś choroby czy coś. Ale po prostu nie lubię. Zapięłam pas, bo stewardessa tak kazała. Nawet w prywatnych samolotach są? Mamo, cóż, przynajmniej sobie zarobi dziewczyna. Gdy startowaliśmy zamknęłam oczy. Nienawidzę tego uczucia. Ktoś złapał mnie za rękę, nie otworzyłam oczu, bo wiedziałam kto to.
-Boisz się? - szepnął mi do ucha.
-Troszeczkę – odpowiedziałam a ona bardziej ścisnął moją dłoń – nie lubię startować – powiedziałam po kilku minutach.
-Musisz się przyzwyczaił – uśmiechnął się lekko – teraz będziemy latać często.
-No jakoś muszę, c'nie? - uśmiechnęłam się szeroko. Zadziwiająco szybko zmienił mi się humor.
Pół drogi przegadałam z Jusem a drugą połowę on przespał. Co się dziwić. Cały czas miał próby, od rana do wieczora.
Podczas gdy on spał usiadłam koło Pattie i zaczęłyśmy rozmawiać. Jak na razie świetnie się dogadujemy i mam nadzieję, że tak zostanie. Ogólnie gadałyśmy o tym jaki Justin był w dzieciństwie. Połowę wiem z filmu i internetu. Większość to plotki wyssane z palca. Nie żartuję. Jednak nie warto wierzyć we wszystko co jest napisane w internecie.
Po kilku godzinach lotu byliśmy w Madrycie. Mamy być tu trzy dni. Dzisiaj próby, jutro koncert a pojutrze lecimy dalej. Nie wiem jak innym ale mi chce się spać. Wiecie to chyba ta zmiana stref czasowych, czy jak to się tam nazywa. Po pobycie na lotnisku, na którym nie obyło się bez Beliebers i fanek, mogliśmy jechać do hotelu. Byliśmy w nim po 30 minutach.
Przez kilka minut czekaliśmy w halu na Scoota, który poszedł po „klucze” do pokoi. Właśnie wrócił i rozdawał je.
-Trzymaj. 4 piętro – podał ostatnią kartę Biebsowi.
-Ej, a ja? - spytałam a reszta już się porozchodziła.
-Masz pokój z Bieberem. Nic Ci nie powiedział? Justiin – odwrócił głowę w jego stronę – Mówiłeś, że się zgodziła.
-Oj zapomniałem – podrapał się po karku – Chcesz mieć pokój ze mną?
-Ostatecznie – wyrwałam mu klucz i ruszyłam w stronę wind. Justin do mnie dobiegł – a tak właściwie to które piętro?
-4. A numer pokoju? - zapytał i nadal szliśmy do wind.
-69 – odpowiedziałam i się zaśmialiśmy.
-Oby łóżka miał wygodny – mówił przez śmiech – zatrzymaliśmy się przed urządzeniem i akurat się zatrzymała. Weszłam do niej.
-A ty nie idziesz? - zapytałam Jusa, stał z dziwną miną – A no tak – strzeliłam FacePalma. Przecież on ma klaustrofobię.
-Ja idę schodami – powiedział.
-Dobra, ale daj tą walizkę – wzięłam od niego.
-Dam radę
-Będzie Ci lżej a i tak od windy dam radę zanieść to do pokoju – powiedziałam i wcisnęłam numerek 4 – widzimy się na górze – uśmiechnęłam się do niego gdy drzwi się zamykały.
Po kilku minutach jazdy, wysiadłam. Mało co się nie wywaliłam gdy na korytarzu zobaczyłam Justina, ale on mnie w porę złapał.
-Widzisz byłem szybszy – uśmiechnął się i pomógł mi wstać.
-Ok. Mam do Ciebie jedną prośbę...
-Jaką?
-Nie strasz mnie więcej! - powiedziałam głośno.
-Dobra, dobra – podniósł ręce w geście obronnym – Idziemy?
-Jasne – złapałam swoja walizkę i pociągnęłam ją w drugą stronę korytarza. Gdy stanęłam przed drzwiami i spojrzałam na tabliczkę z numerkiem, zaśmiałam się. Otworzyłam je i zaniemówiłam. Tam było mega bosko! Ogólnie był koloru biało - kremowego. Pościel na łóżku, była kremowo – brązowa. Zaraz, zaraz... wróć!
-Justin, dlaczego jest jedno łóżko? - odwróciłam się do niego.
-Co? - zrobił zdziwioną minę.
-Nic o tym nie wiedziałeś?
-No nic. Miały być dwa
-Trudno. Przeżyjemy – uśmiechnęłam się lekko. Bagaż postawiłam koło łóżka a sama wyszłam na balkon. Okazało się, że mamy pokój koło Gaby i Chrisa a balkony są połączone ze sobą.
-Po krótkiej wymianie zdań z Gabriellą postanowiłam wziąć prysznic. Tak też zrobiłam. Wygrzebałam swoją piżamę z walizki i poszłam do łazienki. Też była w takich kolorach co pokój. Weszłam do kabiny i puściłam wodę. Ciekawe gdzie poszedł Justin? Może do chłopaków? Spytam się go później. Wtarłam czekoladowy żel w ciało, następnie go spłukałam i wytarłam się do sucha. Ubrałam pidżamę i wyszłam do pokoju. Zobaczyłam Justina, który szykował koce koło łóżka.
-Co ty robisz?
-Szykuję miejsce do spania. - odpowiedział i poprawił poduszkę. Wstał.
-Po co ? - dalej nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Jest jedno łóżko? - spytał.
-To co?
-Na łóżku śpisz ty a ja na podłodze.
-Ej, no ale po co? Przecież i tak już spaliśmy w jednym
-Ok, masz rację.
-Śpisz ze mną – postanowiłam – nie ma żadnego ale – dodałam kiedy chciał coś powiedzieć.
-Dobra – uśmiechnął się, wziął spodnie i poszedł do łazienki.
Ja położyłam się na wyrko. Ciekawe jak to wszystko będzie. Ta cała trasa i w ogóle. Dam radę ? Ciekawe czy wytrzymamy tańcząc na koncercie. Leżałam tak i myślałam jak to jutro będzie. Nie wiem ile tak rozmyślałam ale Justin zdążył wyjść już z łazienki. Położył się. Myśląc, chyba, że już śpię delikatnie objął mnie od tyłu i szepnął:
-Kocham Cię Amy
Wtedy mogło dziać się co chce. Rozpłynęłam się w jego słowach, uśmiechnęłam się delikatnie i odpłynęłam w krainę Morfeusza.  
_________________________________________________________________________________
Siemka!! :D Co tam u was? Jak wakacje? U mnie dobrze ;) 
Jest pierwszy rozdział drugiej serii. Będę je numerowała dalej tylko, przed "rozdział.." będzie stała rzymska II :)
Nie wiem jak wam ale rozdział mi się średnio podoba, bo krótki. Ale może będzie więcej komentarzy... Nie zanudzam.
Buziaczki kochane ;*** <3
Ps. Zapraszam na bloga mojej koleżanki Friendship Forever :)
Tzn. Pomagam jej ;) Zapraszam <3

3 komentarze:

  1. No nareszcie sie doczekalam!!!!!! Rozdzial ogolnie ciakwy :D Mi sie bardzo podobal ;) Zycze weny zeby rozdzialy byly dluuuuuugie ^^ Swietny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No w końcu!!! :D Gdybym miała w-fi to bym wcześniej przeczytała ;)
    A co do rozdziału... Boski! :)
    Nie no numer pokoju zajebisty :D Keep Calm and Szukamy 69! ;D xD Cudo! Czekam na następny :* Weeeeeennyyyy <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślałam po tamtym że to juz koniec xd

    OdpowiedzUsuń