-Nie będziesz chora jak się wytrzesz, przebierzesz i wskoczysz pod koc. - uśmiechnął się.
-To ja idę się pierwsza przebrać. - wytknęłam mu język. - i chyba wezmę kąpiel. - dodałam.
-A wiesz, że możemy zaoszczędzić wodę? - spytał i uniósł brew do góry.
-Niby jak? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Możemy wziąć wspólną kąpiel. - podszedł do mnie i złapał za talię przysuwając mnie bliżej do siebie.
-No nieee wieeem. - odpowiedziałam przeciągając.
-A ja wiem. - zagryzłam dolną wargę. - jesteś taka słodka. - uśmiechnął się. Ja przyłożyłam dłoń do ust a on pocałował mnie w nos. Zachichotałam.
-Dziękuję. - odpowiedziałam.
-Idziemy? - spytał a ja pokiwałam głową.
To
co było w łazience sobie możecie dopowiedzieć. Haha. On jest
zajebisty! Kocham gooo! Jeju, on jest taki przystojnyyy!
Czasami
życie potrafi dać nam porządnego kopniaka, ale tylko po to żeby
się ogarnąć, że podejmujemy złe decyzje. Jednak po pewnym czasie
przypadkowo trafiasz na osobę bez której nie wyobrażasz
sobie teraz życia. Chodź dzielące kilometry były nieco
przeszkodą, ale nie sprawiło to, że nie można dokonać rzeczy
niemożliwych, gdy się czegoś chce. Taka osoba jest dla Ciebie
bardzo ważna. Jest osobą za którą poszedłbyś/poszłabyś
na koniec świata. Morał tego wszystkiego? Hmm... Nie trzeba się
poddawać po porażkach, tylko wstać otrzepać tyłek, zapomnieć i
cieszyć się szczęściem jakie ma się obok siebie. Jednak miłość
nie jest tylko w filmach i tanich lekturach, prawda? Warto to
zapamiętać.
Leżeliśmy
sobie na rozłożonej kanapie, pod kocykiem i oglądaliśmy TV.
Usłyszałam dźwięk przychodzącego sms. Przekręciłam głowę w
stronę Justina. Spytałam ruchem głowy, kto to.
-Scooter.
Muszę najpóźniej jutro wieczorem być w Stratford, bo mam
sesje zdjęciową. - jęknął.
-Przecież
ty to lubisz. - powiedziałam.
-No
tak, ale myślałem, że możemy pobyć tu dłużej. - zaciął się.
- Jutro o 10 zaprowadzisz mnie pod ten teatr. - uśmiechnął się.
-O
10? Tam ludzi nie będzie. - odpowiedziałam.
-Zobaczymy,
jak nie to nie, trudno. I tak zagram. - wystawił mi jęzor a ja się
zaśmiałam. Ja już zrobię tak, żeby były Beliebers. Będzie
szczęśliwy.
Wieczorem
Justin poszedł wziąć prysznic ja weszłam na Twittera. Dodałam
takiego Tweeta:
„#PolishBeliebers
jutro, 10, Teatr Wielki w Łodzi!!! #suprise” Napisałam po
polsku. Automatycznie kilkaset RT, Fav i pytań, jaka niespodzianka.
Uśmiechnęłam się do siebie i położyłam wygodnie na wyrku.
Leżałam sobie na boku i już prawie usnęłam, gdy poczułam
uginanie się materaca. Justin przytulił się do mnie od tyłu i
pocałował w ucho.
-Dobranoc Księżniczko. - szepnął
a ja uśmiechnęłam się delikatnie.
Poczułam
się tak błogo, że aż usnęłam.
Obudziło
mnie... mniejsza, wydawało mi się, że mam coś na buzi. Otworzyłam
oczy i centralnie przede mną była twarz Justina.
-Ile
tak stoisz? - spytałam i ziewnęłam.
-Trochę.
-Ile?
-Może
z pół godzinki. - uśmiechnął się słodko.
-Nie
mogłeś mnie obudzić? - żachnęłam.
-Nie
mogłem, tak słodko spałaś. - cmoknął mnie w nos.
-Wybaczam
– zaśmiałam się.
-No
to możesz się ubierać – uśmiechnął się szeroko.
-A
to dlaczego? - na mojej twarzy pojawił się grymas.
-Jest
8 a znając życie jeśli będziesz chciała się fajnie ubrać i
ładnie umalować to zajmie Ci to z godzinę. A pod teatrem chcę
być z godzinę przed 10. - wystawił mi język a ja go ugryzłam. -
Auć. - powiedział sepleniąc. - Jak ja im zaśpiewam?
-Będzie
dobrze. - cmoknęłam go w usta i przekręciłam go tak, że leżał
pode mną.
-Mmm...
- oblizał wargę. Spojrzał w moje oczy, usta a później
zjechał niżej. Powędrowałam za jego wzrokiem i zatrzymałam się
na swoich piersiach. Spojrzałam znowu na niego i uniosłam brew
uśmiechając się zadziornie.
-Nie
tym razem, kochanieńki. - cmoknęłam go w usta i zeszłam z niego.
Zaśmiał
się i podniósł na łokciach. Wzięłam ciuchy i poszłam do
łazienki. Zrobiłam mu na przekór i ogarnęłam się w pół
godziny. Powiedział, że jest zdziwiony, ze wyrobiłam się w pół
godziny. Na dodatek tak seksownie wyglądając. Dostał ode mnie
poduszką. Kocham tego wariata. Jest niemożliwy. Byłam ubrana
dzisiaj w koszulową, łososiową bluzkę i szorty z wysokim stanem.
Wyglądałam ładnie, nie powiem. Ale bez przesadyzmu.
15
minut przed dziesiąta byliśmy już pod teatrem. Na nasze szczęście
nie było jeszcze tłumu.
Przedtem
zajechaliśmy po Sylwię i wzięliśmy od niej gitarę. No i
oczywiście ją, bo jakby to było gdyby ona nie pojechała! No
masakra jakaś haha. Ona jest pokręcona jakaś. Dobrze, że dzisiaj
nam nie zemdlała na widok Juju. Byłyby jaja. A wracając do
rzeczywistości...
Justin
usiadł na schodach teatru, wziął gitarę w rękę i zaczął ją
nastrajać. Dzięki bogu, Syka była lewo ręczna, bo inaczej nie
dobrze by mu się grało. Podałam mu jeszcze butelkę wody na co
cmoknął mnie w usta. Puściłam mu oczko i pokazałam, że trzymam
kciuki.
Powoli
zbierali się ludzie. Było ich coraz więcej i więcej. Boże, skąd
oni się tu wzięli?!
Justin
miał jeszcze kaptur na głowie i głowę miał schyloną, więc nikt
go nie mógł poznać.
-Kto
to? O co tu chodzi? - spytała jedna, ładna brunetka.
Spojrzałam na nią i się uśmiechnęłam.
-Nie
spodziewałam się, że podczas zlotu Victoria, mogłaby coś
napisać o niespodziance w Polsce! - powiedziała druga i
patrzyła się na Biebera.
-Cześć.
- podeszłam do nich i powiedziałam oczywiście po polsku.
-O
matko! To Victoria Beadles! Jezuuuuu! Aaaaaaaaaaa!!! - zaczęły
piszczeć.
-Ciicho.
- zaśmiałam się.
-Mogę
autograf? - spytała druga.
-Spokojnie,
nie dla mnie tu jesteście. -
puściłam im oczko a one spojrzały po sobie. Od Justina od kilku
sekund zaczęła lecieć muzyka.
-Czyli
to znaczy, że...? - nie
dokończyły, bo Justin zaczął śpiewać.
-Tylko,
spokojnie. - pokiwały głowami,
że zrozumiały.
Justin
zaczął śpiewać i po chwili zdjął kaptur i pisk. Nie no,
Beliebers są mocne. Muszą go naprawdę kochać. A tak swoją drogą,
to bardzo dużo przyjechało na ten zlot. Jestem pod wrażeniem,
serio.
Bieber
zaśpiewał kilkanaście piosenek a potem robił sobie zdjęcia z
dziewczynami. Sorki, byli też BoyBelieberzy, bodajże z 6? ale byli.
Hehe. Powiem, że przystojni i bardzo podobni do mojego chłopaka,
ekhem narzeczonego. Jezuuu... mój narzeczony, Justin Drew
Bieber, czy to nie brzmi zajebiście?! Hahah tak, odbija mi. Dobra,
Tori, wdech, wydech.
Wróciliśmy
jeszcze do mieszkania Sylwii, żeby spakować wszystkie rzeczy, które
zostały i pojechaliśmy na lotnisko. Musieliśmy już wracać a ja
nawet nie zobaczyłam się z Conorem i Kasię. Grr... No ale, może
się jeszcze nie długo jakoś spotkamy. Pokazywałam wam wgl jak
wygląda Con? Nie, a to przepraszam. To zdjęcie Conora.
Przystojny, c'nie? Kasia ma szczęście, że go spotkała.
W
domu byliśmy o 20. Gaba i Chrisiak się zdziwili, że wróciliśmy
dzisiaj. Justin wytłumaczył im, że ma jutro sesję z rana. Zaraz
potem mój braciszek zaczął nawijać o niespodziance i, że
nie wiedział, że PolishBeliebers są takie ładne. Zaśmiałyśmy
się z Gaby z niego. Ona potem udała obrażoną. Spytałam się ich
gdzie Jacob, Gabriella odpowiedziała, że jest u nas i powinien już
spać. Spojrzałam na walizki a potem na Jussa. Uśmiechnął się i
przytaknął głową. Odwzajemniłam gest i poleciałam na górę.
Delikatnie otworzyłam drzwi i spojrzałam na małego Biebera.
Podeszłam do łóżeczka a ten mały łobuziak miał otwarte
oczka i bawił się misiem.
-Cześć
młody. - wzięłam go na ręce, pocałowałam w policzek i
przytuliłam.
Uśmiechnął
się i zaczął bawić moimi włosami. Śmiałam się z jego min.
Było mi zajebiście. Muszę się do tego przyznać. Jestem
najszczęśliwszą kobietą na ziemi!
-Victoria!
Skup się! - krzyknął Mike i musiałam od początku nagrywać
piosenkę.
-Ale
ja już nie mogę! - wydarłam się na tyle ile umiałam, bo bolało
mnie gardło.
-Dobra,
5 minut przerwy! - zarządził a ja wyszłam z pomieszczenia
zostawiając słuchawki na mikrofonie. Miałam w dupie czy spadną i
się popsują czy nie. Teraz jedyne co mi się chciało to szklanka
wody i kanapa. Źle się czułam.
Wlałam
sobie wodę w szklankę i wypiłam jednym duszkiem. Siedziałam na
kanapie z drugą szklanką wody i tabletką aspiryny. Łyknęłam ją
i popiłam cieczą. Poczułam uginanie się materaca. Spojrzałam w
prawo.
-Mała,
co jest? - Anahi pogłaskała mnie po głowie.
-Boli
mnie gardło, jest mi niedobrze, chce mi się spać i chyba mam
gorączkę.- powiedziałam na jednym wdechu i upiłam łyk. Any przyłożyła rękę do czoła.
-Kobieto!
Jaka ty jesteś gorąca! - przeraziła się. - Natychmiast jedziesz
do lekarza albo wracasz do domu!
-Anahi...
- zaczęłam cicho. Popatrzyła na mnie takim wzrokiem.. - daj se
siana. Dam radę. Musimy dokończyć dzisiaj tą piosenkę.
-Mam
zadzwonić po Justina? - zmrużyła oczy.
-Nie.
- wstałam. - idziemy nagrywać piosenkę. - powiedziałam
najnormalniejszym głosem, na jaki było mnie w tamtej chwili stać.
-Niech
Ci będzie. Ostrzegałam Cię. - pogroziła mi palcem a ja lekko się
uśmiechnęłam.
Nagraliśmy.
Nagraliśmy! Z ledwością, ale się udało! Gardło mnie tak boli,
że z ledwością mówię. MASAKRA! Ale wolałam, nagrać to
teraz niż potem mieć wyrzuty sumienia, że piosenka nie wyszła na
czas. Boli mnie gardło, ale warto było. Mike ma jeszcze coś tam
poprawić, bo nie dociągnęłam. Trudno, aby wyszło.
Wróciłam
do domu. Nikogo nie było. Pusto i ciemno jak w dupie u murzyna.
Istny raj. Cisza, spokój. Raj na ziemi.
Zdjęłam
płaszczyk, buty i poszłam na górę opierając się o poręcz.
Było mi niedobrze. Zebrałam wszystkie swoje siły i wbiegłam jak
najszybciej na górę. Zwymiotowałam. Najnormalniej się
zrzygałam. Ja pierdzielę! Oby to nie było to co ja myślę! Nie
wytrzymałabym tego.
Ale
może po prostu się czymś zatrułam? Starałam sobie przypomnieć
co ja takiego jadłam, ale doszłam do wniosku, że nic. Właśnie,
nic. Ale to przecież, nie miałabym co zwymiotować...
Zamknęłam
muszlę, spuściłam wodę i umyłam zęby. Wróciłam do
sypialni i położyłam się na łóżko. Wzięłam poduchę i
przytuliłam się do niej. Popatrzyłam przez okno. Miałam widok
prosto na basen. Swoją drogą, kiedy ostatni raz go używaliśmy?
Nie mam pojęcia, ale nie miałam ochoty się nad tym zastanawiać.
Patrzyłam się na kolorowy obraz za szybą. Spytacie dl kolorowy jak
jest lipiec. Właśnie nie, jest już październik, jestem z Justinem
rok i 5 miesięcy a Jacob już pół roku. Czas strasznie
szybko leci ale trzeba się z nim uporać.
Mam
wrażenie, że oddalamy się z Jussem od siebie. On strasznie dużo
pracuje i przygotowuje się do #JournalsTour a ja prawie cały czas
siedzę w studiu i nagrywam. Swój cały wolny czas staram się
spędzić z Jake'iem. Z Justinem widuję się rano, albo i nie, i w
nocy. Mówił coś o przerwie od mediów w 2014 roku.
Wątpię czy mu się to uda. Nie jestem do tego zbytnio przekonana.
Mam
dość tego ciągłego życia w biegu. Jak nie tu to tu. Ale... takie
życie wybrałam. Lubię to co robię i kocham moich bliskich.
Jednak... trudno złączyć te dwie „sprawy”...
__________________________________________________
Hej :3 Obiecałam, że będzie dzisiaj, więc jest ;3
Mam nadzieję, że wam się podobał ;) I się fajnie czytało :)
Nie wiem, czy mi się udał czy spieprzyłam, ale myślę, że mimo wszystko jest w miarę ^^
Jak myślicie, to opowiadanie będzie miało szczęśliwy koniec?
Victoria z Justinem będą żyli długo i szczęśliwie...?
Love u all! <3