- Justin! Stójcie! –
otworzył szerzej drzwi, słysząc mój głos, a ja podbiegłam z Jake’em do
samochodu. –Nie wzięliście pewnych rzeczy.
-Czego? – spytał i
wysiadł z samochodu. Zmarszczył brwi. –Laptop! – krzyknął i chciał wrócić do
domu. Złapałam go za nadgarstek. Wybuchłam śmiechem i pokręciłam przecząco
głową.
-Jest w bagażniku. –
odpowiedziałam a on odwrócił się do mnie przodem.
-No to czego? –
jęknął.
-Justin! Szybciej! –
krzyknął i zatrąbił Kenny z samochodu. Wywróciłam oczami.
- Nas. – powiedziałam
a on wytrzeszczył oczy.
-Naprawdę? Zrobisz to
dla mnie? – zapytał wciąż nie dowierzając. Pokiwałam głową a on pocałował mnie w
usta. – Idź spakuj tylko najpotrzebniejsze rzeczy, a resztę dokupimy. –
pokiwałam głową i dałam Jacoba Justinowi. Bez niego szybciej sobie poradzę. –
Ej Scooter… - usłyszałam tylko głos Justina i weszłam do domu z uśmiechem na
ustach. Wbiegłam na górę i spod łóżka wyciągnęłam walizkę. Spakowałam kilka
bluzek, spodni, kosmetyki, bieliznę i ciuszki Jacoba. Zmieściłam się, bo była
spora. Zeszłam z nią na dół i założyłam wygodniejsze buty. Zakluczyłam dom, bo
Gaby z Melanie jeszcze nie było. Wypuściłam powietrze z ust i podeszłam do
Justina, który miał wielki uśmiech na twarzy. Nawet nie zauważyłam kiedy zdążył
przełożyć fotelik małego z jego samochodu. Wzruszyłam ramionami i usadowiłam
się obok mojego skarba, gdy Justin wkładał moją walizkę do bagażnika. Chwilę
potem siedział koło mnie a samochód, w końcu ruszył. Spojrzałam na Justina,
który splótł nasze dłonie. Podniósł je i złożył buziaka na mojej dłoni.
Uśmiechnęłam się opierając głowę o jego ramię. Zapowiada się trzy miesięczna
podróż po Europie. Zastanawiało mnie tylko to dlaczego w planach nie było
Polski. Przymknęłam oczy, ale byłam pewna, że Polish Beliebers są zawiedzione.
Obudziłam się dopiero gdy wylądowaliśmy w Rzymie. Przetarłam zaspane oczy i
rozejrzałam się po samolocie. Była tylko nasza trójka. Justin uśmiechał się od
ucha do ucha z Jacobem na rękach, który usnął. Co mu się dziwić. To był jego
pierwszy lot, a na dodatek jest wieczór. Mam tylko nadzieję, że nie będzie się
budził w nocy. Uśmiechnęłam się lekko i
wstałam.
- Jutro wieczorem masz
koncert, tak? – spytałam gdy wyszliśmy z samolotu, przytaknął i zobaczyliśmy
pełno fanek i paparazzi. Wywróciłam oczami, ale złapałam Justina za wolną rękę.
Niby powinnam się była przyzwyczaić, ale nadal obawiam się tylu fanów, sam na
sam. Ledwo przedostaliśmy się do samochodu. Wypuściłam w środku powietrze i
wzięłam synka od jego taty. Wzięłam go na ręce tak jak niemowlaka. Niedawno był
niemowlakiem. No w sumie nie tak nie dawno. Rok i trzy miesiące temu się
urodził. Przekręciłam głowę w prawą stronę i uśmiechnęłam się delikatnie.
Ciężko było Cię urodzić, mały. Ale było warto. – pomyślałam i pocałowałam małego w czółko.
Kiedyś byłam na
zakupach w sklepie z ubrankami dla dzieci. Musiałam kupić Jacobowi coś
cieplejszego na zimę. Wtedy moją uwagę przykuły słodkie ubranka dla
dziewczynek. Pomyślałam sobie, że chciałabym mieć dziewczynkę. Ale nie teraz,
chociaż jeśliby się stało… cieszyłabym się. Jednakże, wolałabym urodzić
dziewczynkę gdy Jacob podrośnie. Na razie chcę skupić się tylko na nim.
Spojrzałam na Justina, który wyglądał przez rozchyloną szybę i machał
uśmiechając się do swoich Beliebers. Uśmiechnęłam się wiedząc, że jest
szczęśliwy. Odgarnęłam Jacobowi włoski z czoła i usłyszałam, że krzyki zmalały
na sile. Odkręciłam głowę w prawą stronę.
- Za 10 minut będziemy
w hotelu. – powiedział Justin powoli zmęczonym głosem. Przytaknęłam i posłałam
w jego kierunku mały uśmiech.
- Mogę Ci zadać
pytanie? – zaczęłam ruszać lekko rękami, bo Jacob się zaczął wiercić.
Poskutkowało, ale nie przerwałam czynności.
-Mhm?
- Czemu nie dasz
koncertu w Polsce? – spytałam i podniosłam głowę, by spojrzeć na mojego męża.
Minął miesiąc od tego, kiedy wylądowaliśmy w Rzymie. Wiedziałam jak to
będzie, bo już byłam z Justinem w trasie. Mimo to, JournalsTour była
zdecydowanie cięższa i pracowita niż BelieveTour. Justin przez ten miesiąc miał
dużo koncertów, prób śpiewu i układów. Przyglądałam się szczególnie układom,
kiedy to główna tancerka wiła się obok Justina. Zapamiętywałam każdy jej i jego
ruch. Nie mam pojęcia czemu, ale pomimo tego, że byłam zazdrosna, to podobał mi
się ten układ. Jacob nie był nawet marudny. A z racji tego, że jego wujaszek
miał więcej wolnego miał się z kim bawić. Byłam zadowolona z tego, że
zdecydowałam się wyjechać z nim w trasę.
Położyłam się na łóżku
bokiem i wpatrywałam się w Jacoba. Jednym z minusów w trasie było to, że nie
można było wziąć łóżeczka i Jacob musiał spać z nami w łóżku.
Mały już smacznie chrapał kiedy ja chciałam
zaczekać na Jussa. Mieli jakieś after party po koncercie, na które nie chciałam
iść. Teraz będą mieli pięć dni przerwy, a chcieli uczcić dotychczasowe
powodzenie podczas trasy.
Czemu nie chciałam iść na to przyjecie? Prychnęłam sobie w myślach, głupie
pytanie. Jest Jacob, no niby mogłabym go zostawić z Alison, która z reguły nie
chodzi na after party, ale sama z siebie nie chciałam tam chodzić. Znam
tancerzy i całą resztę, ale nie czuję się tak swojo jak podczas poprzedniej
trasy. Dzięki synkowi, mam jak się wykręcić.
Odgarnęłam jego włoski z czółka i obdarzyłam jego policzek siarczystym
całusem. Uwielbiam jego pulchne poliki. Patrząc na Jacoba, jak równo unosi się
jego klatka piersiowa, chciałam poczekać na Justina, ale nawet się nie
zorientowałam kiedy moje oczy się zamknęły.
Obudziło mnie otwieranie drzwi. Przetarłam lekko oczy i otworzyłam je, żeby
dostrzec smukłą sylwetkę. Odwróciłam się w prawą stronę i sięgnęłam prawą ręką
do szafki, by zapalić lampkę. Musiałam na chwilę zmrużyć oczy, ale po chwili
zauważyłam Justina Bieber’a.
- Nie chciałem Cię obudzić. – po jednym zdaniu wywnioskowałam, że wypili
kilka piw.
-Nic się nie stało. I tak chciałam na Ciebie poczekać. Najwidoczniej mi się
nie udało. – zasłoniłam dłonią usta, dlatego, że ziewnęłam. Justin zdjął
koszulkę, ukazując swój wyrzeźbiony brzuch, a potem spodnie pozostając w samych
bokserkach. Przygryzłam wargę.
-Czyżbyś mi się przyglądała? – spytał Justin odkładając ciuchy na fotel,
stojąc tyłem do mnie. Pokręciłam przecząco głową, ale potem zdałam sobie
sprawę, że nie widzi.
-Nie. – odpowiedziałam.
Po chwili Justin położył się na łóżko, po drugiej stronie Jacoba. Na
początku na plecach, a ja zaczęłam się przyglądać jego prawemu profilowi. Może
dla innych nie był idealny, dobra, nie oszukujmy się. Myślę, że dla mnie i dla
wszystkich Beliebers jest idealny. Jego równo przycięte włosy, kości
policzkowe, szczęka, czekoladowe oczy, idealny nos i głębokie, malinowe usta.
Był zmęczony. Miał podkrążone i
lekko czerwone oczy. Ostatnio strasznie schudł. Bałam się o niego. Przekręcił
głowę moją stronę i zmrużył oczy. Przekręcił się na bok, tak, że patrzył na
mnie.
- Psst. .
- Nie obudź dziecka. – syknęłam cicho patrząc na niego.
-Bez obaw nie obudzę. Wszystko w porządku? Wyglądasz na zmartwioną. –
zmarszczył nosek, na co się uśmiechnęłam.
-Bo się martwię. – odpowiedziałam wzdychając. Wyciągnął rękę w moją stronę
i dotknął mojego policzka, uważając żeby nie położyć łokcia na synu.
- Victoria, nie zamartwiaj się proszę.
-Ale… - przyłożył mi palec na usta, uniemożliwiając mi wypowiedzenie słów.
- Nie martw się, a już na pewno nie o mnie. Widziałem jak patrzyłaś na mnie
przez kilka dni. – uśmiechnął się lekko.
– Obiecujesz? – zaprzeczyłam ruchem głowy. Westchnął. – To spróbuj
przynajmniej. – pokiwałam lekko głową i uśmiechnęłam się lekko. – Grzeczna
dziewczynka. – z uśmiechem na ustach zabrał rękę z mojego policzka. Zrobiłam
naburmuszoną minę a on chciał się zaśmiać, ale zakrył usta dłonią.
-Kocham Cię. – powiedział po chwili, przez sen.
- Ja Ciebie też, kochanie. – odpowiedziałam i zamknęłam oczy. Kawałek
później odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Siedziałam z Jacobem za kulisami sceny razem z Lindą, stylistką Justina
oraz Samanthą, nową fryzjerką Justina i jego tancerzy, i z innymi ludźmi z
ekipy. Dziewczyny są bardzo sympatyczne i fajne. Sam ma córeczkę, która ma już
prawie cztery lata. Jest z nami w trasie, co bardzo mnie cieszy ponieważ Jake
ma się z kim pobawić. Linda natomiast jest w czwartym miesiącu, co pozwala jej
jeszcze na pracę w tej części trasy.
Justin aktualnie ma próbę do koncertu. Ogółem zostało jeszcze 6 godzin do
jego rozpoczęcia.
- Camila zachorowała! – krzyknął choreograf. – Nie mamy innych tancerek!
Żadna inna nie zna układu! – złapał się za głowę i wleciał do garderoby. Li i
Sam spojrzały się na mnie.
- Co? – zapytałam zdezorientowana.
- Przerwa! – krzyknął sfrustrowany choreograf i wyszedł z pomieszczenia.
- Ty jesteś tancerką, Vika. – powiedziała Linda i podeszła do wieszaków,
szukając czegoś.
- Mówiłaś, że Camila robi kilka błędów w układzie.
- No i co z tego? – spojrzałam na nie obie, miały szerokie uśmiechy na
ustach. Myślę, że powinnyśmy się zakolegować.
- Oznacza to, że musisz znać układ. – dokończyła za nią Samantha.
- Oooo nie, nie, nie. Na pewno nie! – pisnęłam i odsunęłam się od niech. Na
moje nieszczęście w stronę drzwi.
- Mark! – krzyknęła Sam, a facet od układów przyszedł ze zmartwioną twarzą.
- Co jest? – zapytał a dziewczyny spojrzały na mnie. – Noo, narzeczona
Justina i co z tego? – przyglądał mi się. – Zaraz. Idziesz ze mną! – złapał
mnie za rękę i pociągnął w stronę sceny. Tak myślałam.
Spojrzałam na dziewczyny i myślałam, że je zamorduję. One cały czas się
uśmiechały i pomachały mi na pożegnanie. Gdy zniknęły mi z zasięgu wzroku
zaśmiałam się z nich.
- Koniec przerwy! – krzyknął choreograf, a tancerze w sali tanecznej ,
włącznie z Justinem wstali z podłogi.
- Victoria? – zapytał Justin marszcząc nos, a ja wzruszyłam ramionami i
uśmiechnęłam się lekko.
-Znalazłeś jakieś zastępstwo? – zapytała wysoka blondynka, o ciemno
zielonych oczach. Była ładna i chamska, ale za to świetnie tańczyła.
- Oto ona. – odpowiedział i pokazał na mnie ręką. – Victoria Beadles.
Tańczyła na BelieveTour oraz miała własną grupę taneczną, One Step. –
powiedział, a tancerze spojrzeli na mnie z niedowierzaniem i podziwem. Justin
rozejrzał się po grupce osób i uśmiechnął dumnie. Zaśmiałam się z niego w
duchu. Osoby które, tańczyły razem ze mną w poprzedniej trasie Justina
uśmiechały się od ucha do ucha. – Macie chwilę na przygotowanie i pokazanie
Victorii kroków. Mam nadzieję, że szybko się uczysz. – powiedział do mnie,
złapał za ramię i zniknął za sceną.
-Naprawdę będziesz tańczyć za Camilę? – zapytał Justin i zaczął do mnie
podchodzić.
-Na to wygląda. –odpowiedziałam z uśmiechem, a on podniósł mnie do góry i
okręcił kilka razy. Zauważyłam, że reszta osób się śmiała oprócz Becky, która
weszła na scenę razem z Codym i Madison, i Tleniona Blondyna, która pytała się
czy Mark znalazł zastępstwo.
- Kocham Cię. – szepnął mi do ucha.
- Wiem. – odpowiedziałam i odsunęliśmy się od siebie.
- Możemy zacząć? – zapytała Tleniona Małpa, czyli blondyna znudzonym
głosem.
- Tak. Madison, możesz ze mną zatańczyć i pokazać Tori układ? – zapytał
Justin i odwrócił się do Madi.
- Jasne – odpowiedziała i spojrzała się na mnie lekko uśmiechając.
- Znam układ. – powiedziałam zanim zdążyłam ugryźć się w język.
- Jak to? – zmarszczył brwi.
- Normalnie. Oglądałam wasze próby i koncerty. Prawdę mówiąc Camila robiła
kilka błędów, ale było wystarczająco. – powiedziałam na jednym wdechu. Justin
wpatrywał się we mnie z szeroko otwartymi oczami. Tak jak i wszyscy inni. Camila
tańczyła z Justinem tylko do jednej piosenki na koncertach.
- Ach tak? – spytał i uniósł brwi do
góry z zadziornym uśmieszkiem.
- Wiem co masz na myśli. – odpowiedziałam i patrzyłam na niego.
- Conor, włącz muzykę. – chłopak który stał najbliżej jak na razie,
magnetofonu, włączył piosenkę.
To nie była żadna z piosenek Justina. Uparł się, że na sam koniec każdego
koncertu zatańczy do piosenek Innych wykonawców lub po prostu do jego
ulubionych piosenek. Scooter się zgodził, ale z pewnym powątpieniem. Michael
Jackson jest jego idolem i koniecznie chciał zatańczyć do jego piosenki. Wybrał
„Dangerous”. Wywracałam oczami za każdym razem kiedy w domu puszczał piosenki i
nieudolnie powtarzał niektóre ruchy MJ’a. Musiałam mu pokazać, na co ma zwracać
uwagę i po tym jak się nauczył prawie że idealnie je tańczyć, uparł się na ten
układ.
Stanęliśmy na środku sali i zaczęliśmy tańczyć. Po skończonym tańcu na Sali zapadła cisza.
Oddychałam szybko ale nie czułam zmęczenia.
-Wow! – dało się usłyszeć ze strony Cody’ego.
-Zatańczyłaś to lepiej niż Camila. – powiedział Mark wchodząc na salę.
-Zrobiłam błąd przy…- zaczęłam ale Mark uciszył mnie jednym ruchem ręki.
-Justin i Victoria mają czas do koncertu. Przynajmniej z tańcem, bo Justin
nie wiem jak głos. – zerknął na niego.
-Wszystko w porządku. – powiedział śpiewająco wyciągając na końcu. Reszta
osób zakryła uszy śmiejąc się. – No wiecie co. – odpowiedział i założył ręce na
klatce, lecz po chwili i on nie wytrzymał i śmiał się razem z nami. Justin
przytulił mnie znienacka wciąż się śmiejąc a ja oplotłam go pasie i przytuliłam
się do niego. – Jesteś tą jedyną. – szepnął a ja mocniej go przytuliłam.
Mówił mi jak piękna jestem. Jak bardzo mnie kocha. Jak wyjątkowo śpiewam i
tańczę. Ale nigdy mi nie powiedział, że jestem tą jedyną.
Można powiedzieć, że się rozpłynęłam.
Od pamiętnego koncertu, na którym zatańczyłam z Justinem minęły trzy
tygodnie. Tamten dzień zostanie w mojej pamięci na długo.
Justin przez poprzednie dwa tygodnie miał urwanie głowy. Wkurzało mnie to,
że Becky się do niego przystawia, jak cholera. Czasami miałam ochotę wydłubać
jej oczy, ale Cody powiedział mi, że ona leci tak na każdego. Ale mimo to
przecież wie, że Justin ma żonę i syna. No dobra, wie tylko, że narzeczoną, ale
to nie zmienia faktu, że jest zajęty. Ughh. Vika weź głęboki wdech i
wydech.
-Skarbie, proszę Cię, zjedz to. – od 10 minut trułam Jacobowi, żeby zjadł
warzywa. Tylko Justin był wstanie „zmusić” go do tego za pierwszym podejściem.
-Nie. – odpowiedział i z powrotem zacisnął usta.
- A jak powiem, że w zamrażalniku są lody? Czekoladowe. – dodałam kiedy
mały wpatrywał się we mnie swoimi bacznymi oczkami. Pokiwał twierdząco głową a
ja uśmiechnęłam się lekko.
Mały na swoje szczęście zjadł większość tego co mu podałam, a potem bądź co
bądź, musiałam mu dać te lody. Z drugiej strony sama z tego skorzystałam.
Siedzieliśmy we dwójkę na kanapie w hotelowym pokoju i oglądaliśmy jakąś bajkę.
Aktualnie mieliśmy półtora tygodnia na koncerty w Wielkiej Brytanii. Ja i
kilka innych osób nie musieliśmy opuszczać Londynu i tego samego hotelu,
ponieważ nie byliśmy potrzebni do koncertów niedaleko Londynu. W prawdzie
reszta i tak tu wracała. Mieliśmy jeszcze tydzień w Anglii. Zdałam sobie
sprawę, że chyba chłopcy nie mają teraz trasy i powinni być w domu. Wzięłam
telefon ze stolika i wyszukałam odpowiedniego kontaktu.
Jeden sygnał.
Drugi sygnał.
Trzeci sygnał.
- Halo? – po drugiej stronie usłyszałam zachrypnięty głos jednego z One
Direction.
- W końcu! – krzyknęłam do słuchawki.
- Victoria? Cześć! – krzyknął ucieszony Liam i usłyszałam, że ktoś, a
raczej jakaś dziewczyna pytała się o coś.
- Cześć Leeyum. – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Cześć Tori! – usłyszałam dźwięczny głos panny Peazer.
- Tak na wstępie masz pozdrowienia od Danielle. – czułam jak uśmiechał się
do dziewczyny.
- Hej Dani! – odpowiedziałam i zachichotałam. – Też ją pozdrów.
- Okej, pozdrowię. Opowiadaj co tam u Ciebie ciekawego słychać. –
powiedział ciekawy.
- Obecnie siedzimy sobie z Jacobem w Londyńskim hotelu i jemy lody. Justin
za kilka godzin ma koncert i jestem wściekła, że jego dzisiejszym suportem
będzie Becky G. – powiedziałam.
- Flirtuje z nim? – spytał i zamilkł na chwilę. – Jak to w „Londyńskim
hotelu”? – zapytał.
-Normalnie. Justin ma trasę po europie. – westchnęłam i wstałam z kanapy,
żeby zabrać resztę lodów. Jacob był temu przeciwny więc nałożyłam mu na
łyżeczkę jeszcze trochę lodów i podążyłam do kuchni. – Macie dzisiaj wolne? –
zapytałam już trochę zmęczonym głosem.
- Tak! - krzyknął Liam a Danielle
parsknęła śmiechem. – W którym hotelu jesteś?
- Daj spokój, dam radę tak… -nie dano mi skończyć.
- W którym?
Liam Payne we własnej osobie przyjechał po mnie i po mojego synka do
hotelu, co skończyło się wylądowaniem Jake’a w ramionach Liama i wiwatem „
Wujek Li!”. Jake nie mówił jeszcze pełnych imion tylko sobie skracał. Liam miał
to szczęście, że skrócił sobie tak jak reszta osób też się do niego zwraca.
Po dojechaniu do willi chłopaków byłam pewna, że są wszyscy, bo w domu było
głośno. Weszliśmy do środka a wszyscy się na nas rzucili. Podzielili się na
grupy po kilka osób. Pierwsza grupa rzuciła się na mnie a reszta na Jacoba, co
chyba nie koniecznie mu się spodobało, bo miał łzy w oczach i chyba miał zamiar
się zaraz rozpłakać. Wzięłam małego na ręce, przytuliłam go i posłałam reszcie
przepraszający wzrok, a oni tylko lekko się uśmiechnęli. Przeszliśmy do salonu.
Gdy już się Jake oswoił się z zaistniałą sytuacją porwali go chłopcy a ja
mogłam spokojnie porozmawiać z Danielle i Eleanor. Danielle zmieniła swój
wygląd, a Eleanor nie zmieniła się prawie wcale. Dani zmieniła kolor włosów na
ciemny i ścięła je. Wyglądała ślicznie.
Dobrze nam się rozmawiało, gdy chłopcy bawili się cały czas z, jak to oni
powiedzieli, „siostrzeńcem”. Niech im będzie. Nie miałam nic przeciwko temu. Pewnie
ze trzy godziny później rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Wszyscy spojrzeli
na Harry’ego, a on podrapał się po karku i lekko uśmiechnął. Zmarszczyłam brwi.
O co chodzi? Chwilę, później Harry wrócił z dziewczyną u boku. Jego ręka
spoczywała na jej biodrze. Spojrzałam na twarz dziewczyny i uśmiechnęłam się
lekko.
- Hej wszystkim. – powiedziała.
- Cześć. – odpowiedzieliśmy chórem.
-Lily to jest
Victoria Beadles. Tori to jest Lily
Collins, moja dziewczyna. – przedstawił nas sobie dumnie wypierając pierś, za
co dostał od Lily kuksańca w bok. Reszta się zaśmiała.
-Cześć, Victoria, ale mów mi Tori. – uśmiechnęłam się do dziewczyny.
-Lily, miło Cię poznać. – puściła mi oczko.
Kojarzyłam ją z kilku filmów, które oglądałam, ale mimo to najbardziej z
„Darów Anioła” i „Porwania” z Taylorem Lautnerem. Jest bardzo miła i ma świetne
poczucie humoru. Po kolejnych dwóch godzinach dostałam sms’a. A właściwie
mms’a. Dwa zdjęcia z takim oto podpisem. „Myślałaś, że Twój chłoptaś będzie Ci
wierny?” Od… jak można było się domyśleć Becky. Wkurzyłam się nieźle. Nie tyle
na Justina co na Becky, która prawdę mówiąc mogła wszystko ustawić. Jak się przyjrzałam,
dojrzałam w tej dziewczynie Tlenioną Małpę z tancerzy Justina. Tak to jest
bardzo możliwe. Byłam też zła na Justina, że jej nie odepchnął!
Ugh!
- Victoria… wszystko w porządku? – wszyscy się na mnie patrzyli ale to Dani
zadała pytanie.
-Tak. Nie. Nie wiem. –odpowiedziałam wściekła.
- Coś się stało? – spytał Niall.
- Nie. Jest okay. – wzięłam głęboki wdech, bo nie chciałam się wyżywać na
niewinnych osobach.
-Chcesz odpocząć? Co wy na to, żeby pójść do kina? –spytała Lily i
spojrzała na resztę. Wszyscy zgodnie pokiwali głowami na tak. No oprócz Malika.
- nie mogę, umówiłem się z Perrie. – odpowiedział i wzruszył ramionami.
Przyjrzałam mu się ze zmrużonymi oczami. Był zły, bo miał zaciśnięte ręce na
fotelu.
- Możemy wziąć ze sobą Jacoba? –Lily pytanie skierowała w moją stronę z
lekkim uśmiechem na ustach.
-T.. tak. – wymusiłam uśmiech.
- Zabieramy małego skarba do kina! – krzyknął Styles i wziął małego
podrzucając nim do góry. Złapał go a Jacob szepnął coś Harry’emu na ucho. Ten
większy się uśmiechnął. – Panno Collins, zgadza się pani na baję? – spytał a
Lily poprawiła włosy i zmarszczyła nos uśmiechając się szeroko po czym pokiwała
głowa na „tak”.
Chwilę potem domu byłam tylko ja i Malik. Oparłam głowę o zagłówek kanapy i
zacisnęłam mocno oczy, żeby się nie rozbeczeć. Znowu mi to robi? A zaledwie
kilka tygodni temu powiedział mi, że jestem tą jedyną.
Poczułam uginanie się kanapy więc otworzyłam oczy i zobaczyłam obok siebie
Zayn’a.
- Perrie mnie zdradziła. – jęknął na co ja wyprostowałam się i otworzyłam
szeroko oczy. Zayn siedział tak jak ja przed chwilą z zamkniętymi oczami. – Tak
mi przynajmniej powiedziała jej przyjaciółka. Nie potrafi trzymać języka za
zębami. – westchnął. – Kocham ją, a ona tak mi się odpłaca. – wypuścił powietrze
ze świstem i otworzył mi oczy.
- Czemu mi to mówisz? – spytałam.
- Pomyślałem sobie, że mogę Ci zaufać. – wzruszył ramionami a ja lekko się
uśmiechnęłam.
- Dzięki. – odpowiedziałam.
- Czemu zrobiłaś się taka blada, kiedy odczytałaś sms’a? – zapytał i
przypatrywał mi się uważnie. Spuściłam głowę i włączyłam dwa zdjęcia, które mi
wysłano. Pokazałam je chłopakowi. – O cholera. – wymsknęło mu się.
-Właśnie, o cholera. – westchnęłam. – Chociaż tak naprawdę nie wiem, czy to
nie było ustawione. Wiesz… bo jest taka dziewczyna, która chce rozdzielić mnie
z Justinem. – zagryzłam dolną wargę i po chwili zorientowałam się, że Zayn
patrzy na moje usta. – Zayn? – zapytałam i zmarszczyłam oczy. – Zayn? Co ty
robisz? – spytałam kiedy chłopak zaczął przysuwać się do mnie. Moje serce
zaczęło bić szybciej. Co on do jasnej cholery robi?! Złapałam się na tym, że
patrzyłam na jego usta. – Zayn. – szepnęłam i wtedy poczułam jego usta na
moich. Były delikatne, lecz po chwili się ode mnie odsunął. Patrzyłam to na
niego to na jego usta, które wygięły się w zadziornym uśmiechu.
- Truskawkowy błyszczyk. – powiedział i oblizał swoje wargi. – Mmm.
W tamtym momencie nie wiedziałam co robię. Złapałam go za kark i przyciągnęłam
do siebie wpijając się w jego usta. To było coś dziwnego. Coś… fajnego. Miałam
satysfakcję z tego, że pocałowałam Zayna, robiąc na złość Justinowi. Byłam na
niego wściekła i chciałam się na nim odegrać, za te kilka chwil kiedy całował
się z innymi. I za to, że nie miał dla mnie ostatnio czasu. A to, że padło
akurat na Zayna, było plusem. Świetnie całuje.
-Podobało mi się to. – powiedziałam zalotnie.
_________________________________________________________________
Cześć!
Najpierw kilka spraw 'technicznych'.
Rozdział jest szybko, bo napisałam wcześniej :) Mam nadzieję, że cieszycie się z tego powodu ;)
Mam już połowę następnego rozdziału, albo już nawet 3/4 zależy jak kto patrzy :p ale jeśli będzie tu 5-8 komentarzy to dodam 26.08 ale jeśli nie dam rady, bo prawdopodobnie nie będzie mnie w domu to dodam 27.08 wieczorem, albo 28.08.
a teraz reszta spraw.
Podoba wam się taki przebieg spraw?
Jak to się dalej potoczy?
Chcecie, żeby Tori miała "kochanka"?
Chcecie, żeby to był Zayn?
Mam już połowę następnego rozdziału i myślę, że może wam się to spodobać, ale chcę poznać waszą opinie na ten temat ;)
Mam nadzieję, że miło się czytało! <3
Love ya all! Xx
Justin co ty robisz ty głupi.
OdpowiedzUsuńJak on mógł ją pocałować!
Ja chce żeby Justin i Tori byli razem.
Czekam na następny i życzę weny :**
SUPER !!!! CZEKAM NN :-)
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział.Mam nadzieje,że Victoria nie zapędzi się w jakiś romans z Zayn'em :) Czekam na kolejny :) Życzę weny :)
OdpowiedzUsuńfajny ♥ Nie chce żeby go zdradziła :(
OdpowiedzUsuńEy nooooo..
OdpowiedzUsuńJak mogłaś?
To nie miało tak być.. ;__;
Mieli być szczęśliwi bez kochanków na lewo..
Ughh jak na złość całowali się z innymi -_-
Chociaż..
Ciekawi mnie co zrobi Tori jeśli okarze się że... jednak to było ustawione..
Ale wątpie, on taki jest, chwila słabości i bum..
Ey ale nie źle xD
Powiem Ci że nie jestem już zła o tą końcówkę..
Bo mi się nawet spodobała..
Haha czy tylko ja wiem dlaczego to właśnie Zayn? >_<
Rozdział ogółem całkiem fajny.
Co ja gadam!
Rozdział jest zajebiście zajebisty!! <33
Chcę to widzieć xD
Tori i kochanek w roli Zayn'a :O omb ^_^
Haha dobra ja już się nie udzielam..
Fajnie by było gdyby Tori miała Zayn'a jako kochanka xD
Ale zaś z drugiej jest jej mąż.. Justin..
Ughhh.. Dobra czekam na kolejny dodawaj już !
Ale ostatecznie wolałabym Justin'a >.<
Życzę weny niuńka xD
~ Veronica Bieber..