Samochód.
Pisk opon. Strach. Śmierć?
-Nieeeeeeeeeee!
- Victoria pisnęła i złapała się za głowę.
-Co
jest? - spytała Pattie i wszyscy się odwrócili. - Tylko nie
Justin. Tylko nie mój synek. Powiedzcie, że to nie mój
syn! - krzyknęła i obie najważniejsze kobiety w życiu Justina
podbiegły do niego. Chłopak ledwo oddychał.
-Kocham
Was. - tutaj, teraz to były ostatnie słowa chłopaka. Stracił
przytomność.
-Zadzwońcie
po pomoc! Zróbcie coś! To nie może być prawdą! On musi,
żyć! - Tori była naprawdę przerażona, faktem, że może stracić
najważniejszą osobę w jej życiu.
Przed
dom zlecieli się wszyscy, domownicy, sąsiedzi, chwilę później
przyjechało pogotowie i policja zawiadomiona przez, bodajże
Jeremy'ego.
To
wszystko działo się tak szybko. Do szpitala z Justinem pojechała
jego mama i dziewczyna. Reszta ruszyła samochodami.
Przy
całym zdarzeniu nie mogło, oczywiście zabraknąć paparazzi.
Jednak nikt nie zwracał na nich uwagi. Wszyscy czuli, przede
wszystkim strach.
W
szpitalu, Justinem od razu zajęli się najlepsi chirurdzy, którzy
zostali wezwani.
Piosenkarz
od razu został zabrany na salę operacyjną.
|
Gaby |
Wszyscy
wbiegliśmy do szpitala jak poparzeni. Rozjarzałam się i
podleciałam do recepcji.
-Przepraszam,
przed chwilą został przywieziony mój kolega. - powiedziałam
na jednym tchu
-Justin
Bieber? - odpowiedziała recepcjonistka spokojnym głosem. Miała
około 30 lat
-Tak.
Co z nim?
-W
tej chwili jest operowany, więcej nic nie wiem.
-A
te dwie kobiety, które z nim przyjechały. - Pani Robinson, z
tego co wyczytałam z plakietki pokazała ręką w prawo.
Od
razu podbiegliśmy do nich i przytuliłam Victorię. To jest nie
fair!
-Co
z nim? - po trzech godzinach operacja została skończona.
-A
państwo to kto? - spytał lekarz.
-Jestem
jego dziewczyną. - odpowiedziała Vico.
-A
ja mamą. - Pattie podeszła do niej i objęła w pasie.
-Dobrze.
Czyli, powiem prosto. Pani syn miał rozciętą czaszkę, połamane
kilka żeber, złamana noga i ręka. Jego stan nie jest najlepszy
ale jest stabilny.
-A
co z tą głową? - spytała Pattie. - Będzie wszystko pamiętał?
-Co
do tego nie mamy pewności. Jak na razie jest w śpiączce. Nie
wiemy kiedy się wybudzi. Trzeba czekać.
-Co?
- powiedziały obie i się rozpłakały.
***
7 miesięcy później***
|
Victoria |
Dzisiaj
mija 4 miesiące od narodzin Melanie i 3 miesiące od narodzin Jacob.
Spytacie o kogo chodzi. Hmm.. Mel to córeczka Gaby i
Christiana a Jake to synek mój i Justina.
Bieber...
hmm nie obudził się ale na szczęście jego stan się polepsza z
dnia na dzień.
-Cześć
– zeszłam do kuchni gdzie siedziała już Gaby z Melanie. - Hej
mała – pocałowałam ją w policzek na co ona się zaśmiała.
-Hej.
Jak się czuje Jake? - spytała i dała małej łyżeczkę zupki.
-Dobrze.
- uśmiechnęłam się. - jest lepiej. - mały trochę chorował.
-To
dobrze. A idziesz dzisiaj do Justina? - zadała kolejne pytanie.
-Wypadałoby.
Nie byłam u niego od tygodnia. - wykrzywiłam buzie w grymasie i
nalałam sobie soku do szklanki.
-Pattie
dzwoniła przed chwilą.
-I
co?
-Justin
poruszył palcami. - uśmiechnęła się.
-Zajmiesz
się Jacobem? Proszę. - mówiłam po drodze zakładając
buty. Poszła za mną z Mel na rękach.
-Dobra.
Ale - zaczęła ale ja jej przerwałam.
-Lecę.
Pa. - cmoknęłam je w policzki i wyleciałam z domu.
Zatrzymałam
taksówkę i podałam adres. Po 20 minutach byłam w szpitalu,
zapłaciłam kierowcy i zaszłam jeszcze do pobliskiej kwiaciarni.
Kupiłam jedną, czerwoną różę. Nie wiem dlaczego, ale
codziennie mu ją wymieniałam. Po to, żeby czuł się lepiej? Nie
mam pojęcia, przecież i tak o tym nie wie.
Weszłam
do szpitala, przywitałam się z recepcjonistką i pojechałam windą
na 5 piętro, gdzie znajdowała się sala Justina. W korytarzu stała
Rosalie, pielęgniarka, która opiekowała się Bieberem.
-Znowu
róża? - spytała i zaśmiała się.
-Tak.
- odpowiedziałam jej tym samym.
-Dobra.
Ale dzisiaj nie za długo. - upomniała mnie.
-Ok.
Spróbujemy – puściłam jej oczko i weszłam do sali. - hej
skarbie. - podeszłam do łózka, pocałowałam go w usta i
zmieniłam różę.
Usiadłam
na krześle obok jego łóżka i opowiadałam mu wszystko co
się u nas działo. Opowiadałam mu o Melanie, o Jacobie, Gaby,
Chrisie, dzieciakach, Pattie ogólnie o wszystkich.
Po
dwóch godzinach Justin zaczął delikatnie ruszać palcami i
powiekami. Od razu zawołałam lekarza.
-Panie doktorze! Budzi się! -
wrzasnęłam i złapałam go za dłoń.
|
Justin |
Te
powieki są takie ciężkie! Starałem się je otworzyć, kilka razy,
ale na darmo. Dopiero po setnym razie udało się, ale zobaczyłem
przerażająco jasne światło, więc od razu zamknąłem oczy.
-Panie
doktorze! Budzi się! - usłyszałem ten sam głos, którego
nie słyszałem od ponad tygodnia. Tylko jedno zasadnicze pytanie...
do kogo należał ten głos?
-Justin,
słyszysz mnie? - do moich uszu doszedł donośny, spokojny męski
głos. Ponownie powoli otworzyłem oczy. Rozejrzałem się po
pomieszczeniu.
-Gdzie..
gdzie ja jestem? - głos miałem baaardzo zachrypnięty.
-W
szpitalu. - odpowiedziała brunetka. Przeniosłem na nią wzrok. -
Cześć kochanie. - uśmiechnęła się.
-Gdzie
Selena? - szepnąłem, bo nie mogłem głośniej.
-Selena?
- spytała i uniosła brew.
-No
tak. Moja dziewczyna. - odpowiedziałem i patrzyłem na nią. Czyli
tak wygląda osoba, do której należy ten piękny głos. - a
ty? Kim jesteś? - zapytałem.
-Ja...
pielęgniarką. - odpowiedziała i wymieniła spojrzenia z lekarzem.
-Wody
– jęknąłem i dziewczyna od razu podała mi szklankę.
-To
ja zadzwonię do Twojej mamy. - powiedziała i wyszła. Ledwo
napiłem się wody. Miałem tak jakby gule w gardle.
-Dlaczego
tu jestem? - szepnąłem po raz kolejny.
-Miałeś
wypadek, przez co miałeś połamanych kilka żeber, nogę i rękę
oraz pękniętą czaszkę. - odpowiedział.
-Aha.
- odparłem i zastanawiałem się dlaczego u tej dziewczyny, gdy
powiedziałem, że Selena to moja dziewczyna, w oczach pojawiły się
łzy. To jedno mnie zastanawiało...
-Cześć
synku. - do pokoju weszła moja mama.
-Hej.
- uśmiechnąłem się. Głos miałem jeszcze troszkę zachrypnięty.
-Jak
dobrze, że się obudziłeś. - przytuliła mnie mocno.
-Mamo...
byłem w śpiączce, prawda? - przytaknęła głową. - Jak długo?
-7
miesięcy, skarbie, 7 miesięcy. Masz szczęście, że masz taką
dziewczynę. Przychodziła tu codziennie, no prawie – zaśmiała
się.
-Selena
tu była?
-Jaka
znowu Selena? - spytała zdziwiona.
-No
moja dziewczyna...
-Twoja
dziewczyna, mówisz? Wydawało mi się, że jest nią
Victoria. - założyła ręce na piersi.
-Co?
Przecież, ja jestem z Seleną. - mówiłem swoje.
-Panie
doktorze, czy to możliwe, że Justin nie pamięta Victorii? -
spytała.
-Tak.
Mogła nastąpić zanik pamięci. Nie wiem, ile czasu może to
trwać, ale najlepiej by było gdyby na razie odpoczął. - gdy
skończył do pokoju ktoś wszedł. Christian, jakaś dziewczyna,
która trzymała małą dziewczynkę na rękach.
-Cześć
Biebesiak, jak się czujesz?
-Hej
Beadles – zaśmiałem się cicho. - w miarę. - odpowiedziałem. -
Kto to? - przeniosłem wzrok na dziewczynę.
-To
ja Gaby, nie pamiętasz mnie? - spytała a ja zmrużyłem oczy. -
Tori też nie poznałeś?
-Kogo?
- po raz kolejny tego dnia zadałem pytanie.
-No
pięknie. Przepraszam. Pattie? - spytała i pokazała na
dziewczynkę.
-Zawsze.
- mama uśmiechnęła się i wzięła małą na ręce.
-O
co chodzi? - znowu pytanie. Ahh...
|
Victoria |
-To ja zadzwonię do Twojej mamy. -
powiedziałam i wyszłam.
On
mnie nie pamięta! Nie pamięta mnie! Odeszłam kawałek i zsunęłam
się po ścianie i najzwyczajniej w świecie zaczęłam płakać! Po
raz kolejny... Aż dziw, że mam jeszcze łzy. Ja już nie mam siły!
-Siostra?
- usłyszałam głos Chrisa i od razu się podniosłam. - Co jest? -
spytał i mnie przytulił.
-Obudził
się. - wychlipałam i wtuliłam się w niego bardziej. - Obudził
się. - powtórzyłam. Staliśmy tak przez chwilkę.
-Idźcie
do niego. - odsunęłam się od brata i uśmiechnęłam się lekko.
-A
ty? - spytała Gaby i poprawiła sobie Mel na rękach.
-Posiedzę
tutaj. - pokazałam na krzesełka za mną.
-No
dobra. - uśmiechnęła się i weszli do sali.
Życie
jest nie sprawiedliwe. Nie jest! Kurr...
Usiadłam
na krześle i myślałam. Myślałam jak to teraz będzie. Justin się
obudził, zajebiście, ale co z tego, jeśli mnie nie pamięta i
mówi, że jego dziewczyną jest Gomez? Na dodatek NIE WIEDZIAŁ
o ciąży, nie wie o istnieniu Jacoba... Zajebiście, c'nie?
(czujecie ten sarkazm?)
-Vici,
tak mi przykro – poczułam, że ktoś siada obok mnie. Po głosie
rozpoznałam, że to Gabriella. Spojrzałam na nią. Wtuliłam się
w nią i ponownie rozpłakałam. - Spokojnie, tylko spokojnie.
Będzie dobrze, uwierz mi. Justin odzyska pamięć a jeśli nie
to...
-No
właśnie. To co? - spytałam pochlipując.
-To
i tak znowu się w Tobie zakocha. Jeśli raz już mu się to udało
to niby dlaczego nie mogłoby mu się udać ponownie? A poza tym,
jego serce tak czy siak jest zajęte całe Tobą. Stracił pamięć,
fakt, ale to mózg a serce zostało, takie jakie było. Są w
nim wszystkie wspomnienia związane z wami. - cały czas głaskała
mnie po głowie.
-Dziękuję.
- wtuliłam się w nią ponownie.
-Idziemy?
- spytał Chris. Obie podnieśliśmy głowy.
-Gdzie
Jacob? - spytałam gdy zaczęłam trzeźwo myśleć. Spojrzałam na
niego a potem na nią.
-Spokojnie
jest z dziadkiem w kafejce. - odpowiedziała i wzięła Melanie od
Christiana.
-Szpitalnej?
- spytałam i wszyscy udaliśmy się korytarzem w stronę kafejki.
-Tak.
- odpowiedzieli i spojrzeli po sobie.
Z
taką czułością, z taką miłością, że aż mnie ciarki
przeszły. Jedno słowo, jeden wyraz, który w tamtym momencie
przeszedł mi przez głowę. Justin. Taak.
Gdy
wzięliśmy Jake od Jeremy'ego od razu udaliśmy się do domu.
Uśmiechnęłam się na sam widok śmiejącego się Jake'a. Jest
strasznie podobny do Biebsa.
Ahh...
Przez
kilka dni nie chodziłam do szpitala. Nie mogłam znieść tego, że
on mnie nie poznaje. Poza tym, nie sądzę że chciałby żebym go
odwiedzała. W końcu mnie nie pamięta! Mam już tego dość.
Może
po prostu wyjadę, usunę się raz na zawsze z jego życia! Może tak
by było najlepiej? No ale nie mogę tego zrobić Gaby i Chrisowi,
Pattie, dzieciakom... nie. Muszę dać radę. Muszę być silna.
-Pytał
się o Ciebie. - do salonu weszła Pattie. Siedziałam z małym w
salonie na dywanie a on bawił się zabawkami. Spojrzałam na nią.
-Cześć.
- odpowiedziałam.
-Hej.
-Patrz
kto przyszedł. - powiedziałam małemu a ten obrócił swoją
pulchną główkę do tyłu. Mimo swojego trzymiesięcznego
„wieku” jest bardzo mądry. Nie wiem po kim to odziedziczył.
Chyba po babciach. Hehe .
-Cześć
Jacob. - Patricia wzięła go na kolana. - Pytał się o Ciebie.
-Jak
się czuje? - spytałam i wzięłam do rąk miśka Jake'a.
-Jest
lepiej, przypomniał sobie już, że zerwał z Seleną. -
uśmiechnęłam się leciutko pod nosem.
-Naprawdę?
-Tak.
Ale niestety tylko to. - posmutniała i dała buziaka wnukowi.
-Chcesz
coś do picia? - uśmiechnęłam się.
-Tylko
wody. - odwzajemniła gest. - Cieszysz się, że przypomniał sobie,
że nie jest już z Seleną, prawda?
-I
to jak. - uśmiechnęłam się szeroko.
Poszłam
do kuchni i wlałam wodę do szklanki. Podałam ją mamie Biebera i
zaczęłyśmy rozmawiać. O wszystkim i o niczym. Co teraz będzie z
trasą Justina i takie tam.
Przegadałyśmy
z godzinkę i Chris, Gaby i Mel wrócili od naszych rodziców.
Melanie i Jacob bawili się w „kojcu” a my spokojnie
rozmawialiśmy.
Około
godziny 20 Pattie poszła do siebie i właśnie Caitlin wróciła
do domu. Jacob już powoli zasypiał na moich rękach, więc
zaniosłam go do pokoju. Położyłam go w łóżeczku i sama
poszłam wziąć prysznic. Trochę się uspokoiłam.
JB
przypomniał sobie, że n ie jest z Seleną. I o to chodziło. Teraz
może być tylko lepiej!
„Dobra,
odpukaj, bo jeszcze będzie na odwrót”.
Założyłam
bluzkę Jussa, spodnie dresowe, wysuszyłam włosy, spięłam w koka
i wróciłam do pokoju. Podeszłam do łóżeczka i
przykryłam małego. Uśmiechnął się leciutko i zaczął ssać
kciuk.
Po
chwili sama się położyłam i usnęłam.
Następnego
dnia rano, o 6, obudził mnie płacz Jacoba. Przetarłam oczy i
podeszłam do łóżeczka. Wzięłam go na ręce i zaczęłam
chodzić po pokoju, kołysząc się, by go uspokoić. Trochę się
uspokoił ale tylko trochę. Zeszłam z nim na dół i
przyszykowałam mleko. Wzięłam butelkę, wsypałam mleka, zalałam
gorącą woda, zakręciłam i zaczęłam mieszać. Najpierw łyżeczką
a później potrząsając. Sprawdziłam jeszcze na nadgarstku
czy nie za gorące. Było dobre więc dałam Jake'owi. „Pobujałam”
nim trochę gdy on jadł. Jak już był pełny, znowu usnął a ja z
powrotem mogłam się położyć.
Później
spałam do jakiejś 10, ale byłam wyspana. Postanowiłam, że pójdę
dzisiaj do Justina. Nie wiem jak to zrobię, ale muszę tam pójść.
Ubrałam
się szybko w
to i wróciłam do pokoju gdzie Jacob już nie spał. Wzięłam go
na ręce, pocałowałam w główkę na co on zachichotał. W
tamtym momencie zadzwonił telefon. Odebrałam i przyłożyłam
urządzenie do ucha. Jake bawił się moimi włosami.
-Halo?
- odezwałam się pierwsza.
-Cześć
Skarbie. - po drugiej stronie usłyszałam głos...
______________________________________________________
Heeeeejo niuńki!
Co tam u was? :D
eeeej nie za szybko? Jak wam się podoba rozdział? Jaak dla mnie jest meega długi xd ;p
nie wiem jak dla was :D
Podoba się wgl? mi pół na pół, ale to większe pół ;p (masło maślane xd )
Kurcze dziewczyny, dziękuję wam za te komentarze! Jesteście wielkie!
Patrycja przepraszam :c wiem, że nie chciałaś żeby nic się nie stało no ale... :/ Przepraszam! <3
Kocham was ROBACZKI! ;p <3 :*
OMB *______*
OdpowiedzUsuńRozdział meeeeeeeeeeggggaaaaa <3
Trochę mnie zmartwiło to jak powiedział że to Gomez jest jego dziewczyną ;/
Zaś potem uśmiechnęłam się jak Pattie powiedziała że prztpomniał sobie iż zerwał z Gomez . ;*
Mam zaciesza na twarzy bo rozdział jest zajebisty tak jak i ty <3
Zakładam iż dzwonił Bieber hehe <3
Nie wiem to tylko moje przpuszczenia . ;D
Brak mi słów jesteś zajebista . Mimo iż Juss miał wypadek ;c to rozdział i tak jest zajebistttyyyy <3
Kocham Cię i tego bloga po prostu zazdroszczę Ci talentu jakim jesteś obdażona <3
Czekam na nowy <3
I przepraszam że u mnie rozdział nie jest ciekawy i fajny bo wiem że zjebałam ;c < smuta > ale po prostu to przez brak weny i problemy prywatne ..
Niestety zastanawiam się nad zawieszeniem działalności bloga bo i tak nikt go nie czyta ja nie umiem pisać .. i wgl.. ;c
No nic czekam na następny <3
Pozdrawiam i życzę weny skarbie <3 ;** ( nie to co u mnie ;c )
~ Weronika Bieber ;D
Niunia, weź mnie tu nie wkurzaj, bo mam ochotę Ci przyłożyć! Zawiesić bloga?! Nikt tego nie czyta?! A ja i Patka to co? Nie liczymy się? :c
UsuńMasz nie zawieszać i tyle! Ani mi się waż!
Dziękuję! :*
A co do tego kto dzwonił to jeszcze nie wiem xd
<3
Nie powieedziałam że ostateczną decyzją jest zawieszenie go.. powiedziałam że się zastanawiam .
UsuńAle mam problemy prywatne i wena mnie opuściła bo spierdoliłam rozdział jak dla mnie . ;c
Liczycie się i to bardzo ! Jesteście numer 1 <3 Bo to wy jesteście ze mną od początku <3
Nie masz za co dziękować . to ja dziękuję że czytasz te .. hmm.. delikatnie mówiąc ''gówno'' ,.. ;c ( przepraszam za słownictwo )
Jak napiszę następny rozdział i go dodam wtedy poinformuję was czy blog zostanie zawieszony czy nie .. Przepraszam .. Ale nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział .. Może dopiero jak rozwiążę problemy prywatne .. ? ;c nie wiem .. ale obiecuję że przy rozdziale 16 dowiecie się czy blog dalej będzie funkcjonował czy zostanie zawieszony .. Przepraszam skarbie ale nie moge inaczej <3
Kto dzwonił ? Hm.. mnie i tak się wydaje że to Bieber .. Ale okaże się w następnym rozdziale . <3
Kocham was <3
~ Weronika Bieber ;D
Błagam cię nie zawieszaj, Kocham twoje opowiadanie jest świetne <33 mam nadzieję że nie zawiesisz xoxo
OdpowiedzUsuńTo było do Weroniki? o.O
Usuńsuper dla mnie zawsze będzie za krótkie . Masz talent dziewczyno czekam na na następny <3
OdpowiedzUsuńJa pierdole...Dziewczyno! Jak ja zazdroszcze ci talentu!! Matko...Jestes wspaniala!! <3 <3
OdpowiedzUsuńNa poczatku rozdzialu juz wylam!! Autentycznie sie poplakalam!! J
Jake jest spodziutki masakkkkra *o*
Co do Gomez -.- Pfff cale szczescie ze Jus przypomnial sobie ze z nia zerwal!! Ufff!!
Jak Tori plakala bo Justin jej nie poznal tez sie poplakalam...Przypomnialo mi sie jak przez pierwsze pare godzin moj przyjaciel mnie nie rozpoznawal. To byla katorgia... :c
Mam nadzieje ze dzwoni Jus... Proooooooosze Cię zrob zeby dzonil Justin!
Nie chce zeby znow bylo cos nie tak...Niech na razie bedzie dobrze... Ploooooose <3
Nie moge sie doczekac nn... Cholera jasna!! Teraz to juz sie wkrecilam na MAX'A!!!!!!!!!!!!!
To jest jakas poezja.Po prostu boskie!! No ja nie wiem co powiedziec!
Cholera jasna kochana... Ja po prostu zostalam bez slow....
Dodaj jak najszybciej NN!! Kurde!! Blagam nie karz nam czekac!!
Jestes wspaniala!!!
Kocham Cię normalnie! <3 <3 <3
Pozdrawiam i weny zycze! <3 <3
Super rozdział; ) kiedy następny??
OdpowiedzUsuńJest megga długi - :)
OdpowiedzUsuńnie wiem czemu ale mam meggga przeczucie że dzwonił Justin
nooo błagam niech on sobie to przypomni
Sykaa jak nie zawał to
ohhh kobieto ty to masz talent <3<3<3<3
plus wielkie monumentalne przeogromne dziękiza skomętowanie bloga..
niedługo coś się pojawi :)
Kocham cię i twoje opowiadanie
Anana
xoxo
Talent to ty masz <3
OdpowiedzUsuń