Od dziś tak będzie wyglądała Amanda :)
piątek, 30 sierpnia 2013
II Rozdział 32 "Mamo, poznaj moją narzeczoną"
Obudziłam
się o 10. Amb jeszcze spała. Nie chcąc jej budzić, zeszłam
powoli z łóżka i poszłam na dół, a mianowicie do
kuchni. Na dole nie było żywej duszy, pomijając Justina śpiącego
w salonie na kanapie. Wzruszyłam ramionami i poszłam tam gdzie
planowałam. Wstawiłam wodę na kawę, wyjęłam kubek, wsypałam
kawę, cukier i usiadłam na blacie. Wzięłam sobie jabłko i
wgryzłam się w nie. Do pomieszczenia wszedł Justin. Miał
rozczochrane włosy i worki pod oczami. Podszedł do lodówki i
wyjął butelkę wody. Wypił ją jednym tchem. Wyrzucił butelkę do
kosza i spojrzał na mnie.
-Cześć
skarbie – podszedł do mnie i chciał pocałować w usta ale ja
odwróciłam głowę i trafiło na policzek.-Co? Kacyk męczy? - powiedziałam i ugryzłam owoc.
-Proszę, ciszej – jęknął i złapał się za głowę.
-Dobra. Ty lepiej idź się umyć, bo walisz piwskiem – powiedziałam i zeskoczyłam z blatu, żeby zalać wodę.
-Ok – poszedł powoli.
-Justin, ściana! - krzyknęłam a ten odwrócił głowę do mnie ale cały czas szedł. I „bum”!, walnął. Ja zaczęłam się śmiać jak głupia. Podeszłam do niego, cały czas się śmiejąc.
-Nic Ci nie jest? - spytałam.
Pokręciłam
głową z niedowierzaniem, jednocześnie się uśmiechając. Wzięłam
kubek z kawą i poszłam na werandę, z której był zajebisty
widok na jezioro. Uśmiechnęłam się i wzięłam łyk kawy. Nie mam
pojęcia ile już tak siedzę. Ale słońce było już prawie w
zenicie.
-Bu!
- usłyszałam krzyk i szarpnięcie.
-Chris!
Ty debilu! - krzyknęłam, gdy się odwróciłam. - Patrz, co
narobiłeś! - jęknęłam i pokazałam na koszulkę. Była oblana
kawą.
-Ups...
- przyłożył rękę do ust, powstrzymując śmiech.
Przyznam,
że wyglądał dość śmiesznie.
-Grr...
będziesz to prał! - powiedziałam głośno.
-Nie
ja. - powiedział przez śmiech.
-To
niby kto?
-Pralka
– wybuchnął śmiechem. Ja też nie wytrzymałam i dołączyłam
do niego. Niby głupie, ale umie rozśmieszyć. Jeszcze jak to powie
Christian to już w ogóle.
-Dobra,
koniec, stop – spoważnieliśmy na chwilę i potem znów
wybuch, niepohamowanego śmiechu.
-Na
poważnie, stop – teraz to on powiedział ale na naszych twarzach
cały czas były szerokie uśmiechy.
-Co
tak ładnie pachnie? - niuchnęłam i poczułam ładny zapach.
-Jajecznica!
- krzyknął i poleciał do kuchni. Zaśmiałam się i ruszyłam za
nim. Przy kuchence stała Julia.
-Siemka
– przywitałam się.
-Hej
– uśmiechnięta spojrzała na mnie. Ja i Chris usiedliśmy przy
stole.
-Co
tam? - spytałam.
-Poznała,
mega przystojnego Kubańczyka – do kuchni weszła Carmen.
-Spojrzałam
na Jul i poruszyłam zabawnie brwiami, na co ona się zaczerwieniła.
-Przystojny?
-I
to jak! - Car się zaśmiała a ja dołączyłam do niej.
-Gadanie
– bąknęła Juli.
-Jak
ma na imię? - zadałam kolejne pytanie.
-Max-
uśmiechnęła się.
-Masz
jego zdjęcie? - spytał Chris? Spojrzałam na niego zdziwiona. -
Co?
-Nie,
nic – zaśmiałam się w duchu i przeniosłam wzrok z powrotem na
Julię.
-Mam.
-To
pokaż.
-Nie.
-No
weeeź – jęknęłam i zrobiłam do niej słodkie oczka.
-Dobra.
- wyciągnęła telefon z kieszeni i pogrzebała w nim trochę. -
Masz – podała mi go i było tam takie zdjęcie.
-Woow
– wykrztusiłam i zagwizdałam. - Niezłe ciacho – puściłam
jej oczko.
-No
ba – ona mi zawtórowała.
-Pokaż
mi – Chris wyrwał mi telefon. - Musi często chodzić na
siłownie.
-W
sumie 2 razy w tygodniu – odpowiedziała mu na niezadane pytanie.
-O
czym gadacie? - do pomieszczenia wszedł Justin.
Podszedł do mnie, przytulił od tyłu i cmoknął w policzek.
-O
chłopaku Julii – odpowiedziała Carmen.
-Masz
chłopaka? - uśmiechnął się.
-Tak
– uśmiechnęła się.
-To
on – Christian pokazał Maxa Justinowi.
-Gdzieś
ty była, że go wyrwałaś? - zaśmiał się.
-Ja?
Nigdzie. Sam się napatoczył – wytknęła mu język a my się zaśmialiśmy.
-Siemka
– do kuchni weszła Amber a zaraz za nią Carl.
-Hej
– przywitaliśmy się.
Sobota
minęła nam zajebiście. Po naszym „śniadaniu” poszliśmy nad
jezioro. My z dziewczynami na początku nie chciałyśmy się kąpać
i postanowiłyśmy się poopalać. Ale chłopcy wrzucili nas do wody.
Była lodowata! No chyba, że tylko nam (czyt. dziewczynom) się tak
wydawało, przez to, że byłyśmy rozgrzane.
Wyjechaliśmy
stamtąd w niedzielę, po południu. Od razu pojechaliśmy do mnie,
Gaby i Julii. Złożyło się tak, że wszyscy spali u nas.
***Miesiąc
później, listopad***
Przez
ten miesiąc nie działo się nic szczególnego. Justin i One
Step oprócz mnie i Gaby, mieli już próby do trasy.
Szczerze? To powinni dopiero teraz zaczynać, moim zdaniem. Ale jeśli
Scooter uparł się, żeby jeszcze mieć dwa tygodnie wolnego w tym
miesiącu, to proszę bardzo.
Już
listopad a za miesiąc święta! Niby powinnam się cieszyć, ale
wcale tak nie jest. Jasne super, bo spędzę je z Gaby, Pattie,
dzieciakami i resztą, ale nie będzie najważniejszej osoby,
Justina. Masakra...
Jest
już chłodno dlatego dzisiaj ubrałam się tak.
Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Płatki z
mlekiem. Wyjęłam miskę, wsypałam płatki, zalałam mlekiem i
usiadłam do stołu, zjeść. Po skończonym posiłku, wstawiłam
naczynia do zmywarki a sama poszłam do salonu. Włączyłam TV.
Latałam po kanałach i zostawiłam na programie kulinarnym, a
właściwie Jamiego Olivera.
-Hejka
– na dół zeszła Julia.
-Siema
– powiedziałam a ona dosiadła się do mnie.
-Co
tam oglądasz ciekawego?
-Jamiego
Olivera – odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
-No
tak – zaśmiała się.
-A
co tam u Maxa? -poruszyłam zabawnie brwiami.
-Przyjdzie
dzisiaj. Nie masz nic przeciwko?
-No
co ty. Justin z Chrisem przychodzą kiedy chcą, no to Max też
chyba może, c'nie? - puściłam jej oczko.
-Dzięki
– przytuliła mnie.
-Przytulaski
beze mnie? - dołączyła do nas Gaby.
Wszystkie
trzy posiedziałyśmy i poplotkowałyśmy trochę. No dobra, dużo.
Nawet się nie zorientowałyśmy kiedy wybiła 15 i do drzwi zapukał
Max.
-Ja
otworzę! - krzyknęła Juli i pobiegła otworzyć. My z Gab się
zaśmiałyśmy.
-Cześć
dziewczyny – weszli przytuleni do siebie.
-Siemka
doktorku – powiedziałyśmy razem. Dlaczego doktorku? Jest od
Julii cztery lata starszy i jest na stażu w miejscowym szpitalu.
Zaśmiał się. Usiedli obok nas.
-Co
tam? - spytała Gaby.
-Spoko.
Tylko w szpitalu urwanie głowy.
-Wyobrażam
sobie. Dzieciaki teraz często chorują – zapomniałam dodać, że
pracuje na pediatrii.
-Dobra.
To my idziemy do mnie – Julia wstała i pociągnęła go na górę.
Zaśmiałyśmy się ponownie.
-Jak
się czujesz? - spytałam.
-Jest
dobrze. Czasami mam nudności, ale ogólnie dobrze –
uśmiechnęła się.
-To
fajnie.
-Cześć
– usłyszeliśmy głos Justina i Chrisa.
-Hejka
– odwróciłyśmy się do nich z uśmiechami na ustach.
Pocałowali nas w usta na powitanie i usiedli obok.
Siedzieliśmy
i gadaliśmy. Naszą jakże ciekawą konwersacje na temat piłki
koszykowej, przerwał nam mój telefon.
-Cześć
Pattie, co chciałaś? - powiedziałam.
-Cześć.
Jest może u Ciebie Christian? - spytała a ja spojrzałam na
chłopaka, który pocałował w tym momencie Gaby w policzek.
-Jest.
A co?
-Przekazałabyś
mu, że ma gości? Przyjechała jego mama z siostrą. W tej chwili
są u mnie.
-Spoko.
To wszystko?
-Tak.
Dzięki.
-Nie
ma za co. Pa.
-Pa,
pa. - rozłączyła się.
-Chrisiak,
masz gości. - powiedziałam i odłożyłam telefon na stolik.
-Kogo?
-Mama
i siostra wpadły w odwiedziny – wzruszyłam ramionami.
-Serio?
Cait przyjechała? - na jego twarzy pojawił się mega uśmiech. -
Gdzie są?
-U
Justina. - odpowiedziałam a on spojrzał na Gaby.
-No
leć. Dawno się z nimi nie widziałeś – pocałowała go w usta i
się uśmiechnęła.
-Dzięki.
- pocałował ja jeszcze raz. - Idziecie ze mną? - spojrzał na
każdego z nas, ale najdłużej zatrzymał się przy swojej
narzeczonej.
-Co?
Ja muszę się przebrać, jak mam iść! - powiedziała podniesionym
głosem.
-Tak
jest ślicznie – cmoknął ją w czoło z uśmiechem na twarzy.
-No
dobra. - westchnęła.
-A
wy? - pytanie zwrócił do mnie i mojego chłopaka. Spojrzałam
na niego.
-Czemu
nie – wzruszył ramionami i wstaliśmy.
W
domu Bieberów byliśmy 10 minut później. Weszliśmy i
z salonu dało usłyszeć się rozmowy i śmiech, więc tam
poszliśmy. Siedziała tam Patricia, Erin, Jeremy, Caitlin i jak
przypuszczam pani Beadles.
-Caitlin!
Mama! - krzyknął Chris i podbiegł do nich się przywitać.
-Dzień
dobry – powiedzieliśmy we trójkę.
-Cześć
– powiedziała Caitlin i spojrzała się na mojego chłopaka. -
Justin! - uwiesiła się na jego szyi. Odwróciłam się w
drugą stronę, Gaby poklepała mnie po plecach.
-Mamo,
poznaj moją narzeczoną – powiedział dumnie Christian i
przyciągnął ja do siebie.
-Ty
jesteś tą słynną Gabriellą, o której Chris cały czas
nawija? - jego mama się uśmiechnęła a on się zaczerwienił.
-Chyba
tak. Ale proszę mi mówić Gaby – uśmiechnęła się.
-Dobrze.
- odwzajemniła gest. - No niech Cię wyściskam! - przytuliła ją
mocno. Gdy się oderwaliśmy, mama Christiana spojrzała na mnie.
-A
ty to...?
-Przyjaciółka
Gaby, Amy – powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-A
no tak! Przypominam sobie – uśmiechnęła się i podeszłą, aby
mnie przytulić. Gdy już się ode mnie odsunęła miała dziwny
wyraz twarzy. Potrząsnęła głową i na jej twarzy pojawił się
uśmiech, ale już nie tak samo szczery jak kilka sekund temu.
-To
też dziewczyna Justina – dodał Chris.
-A
właśnie, gdzie Justin? - spytała Sandi, czyli mama Chrisa.
-Tu
jestem – powiedział i wszedł z Caitlin.
-Jak
ty wyrosłeś! - podeszła do niego i chwyciła za policzki. No
wiecie, tak jak robią ciocie.
-Miło
panią widzieć – uśmiechnął się i pomasował policzki.
Podszedł do mnie i przytulił od tyłu.
-Jestem
Caitlin – podeszła do nas i wystawiła rękę, żeby się
przywitać. Miała szczery uśmiech na twarzy.
-Amy
– uścisnęłam jej rękę i odwzajemniłam gest.
-Czego
się napijecie? Kawy? - spytała Pattie i razem z Erin wstały.
-Tak
– odpowiedzieli wszyscy oprócz Gaby.
-Ja
poproszę sok – uśmiechnęła się do nich.
-Usiądźcie
– Erin pokazała na kanapy. Tak jak powiedziała, tak też
zrobiliśmy.
-To
skąd jesteście? - spytała przyszła teściowa Gaby.
-Z
Phoenix – odpowiedziałam.
-A
czym się zajmujecie?
-Aktualnie,
niczym. A ogólnie, tańcem.- odpowiedziała Gabriella.
-Rozumiem
– uśmiechnęła się.
-A
gdzie tata? - pytanie zadał Chrisiak.
-Nie
mógł przyjechać. Sam rozumiesz, praca. - westchnęła.
***Trzy
godziny później***
Pani
Beadles to bardzo miła i sympatyczna kobieta. Strasznie jest podobna
do Pattie. Polubiłam ją mimo że znamy się dopiero od kilku
godzin. A co do Caitlin, hmm, jest miła, nie powiem.
-My
już będziemy się zbierać. - powiedziała pani Sandi.
-Już?
Byliście tak krótko – Pattie posmutniała.
-Tak
5 godzin to faktycznie krótko – zaśmiała się. - Nie bój,
żaby. Jedziemy do Chrisa więc jutro możemy umówić się na
jakieś ciacho, kawę i trochę poplotkować – puściła jej oczko
na co z powrotem na twarzy Mallette pojawił się uśmiech.
-No
dobra.
-Dojedziecie
same? - spytał Christian.
-No
pewnie. Tylko daj klucze. - wyciągnął je i rzucił mamie. -
Dobra, to my już jedziemy. - pożegnały się i pojechały.
-My
też już idziemy – powiedziała moja przyjaciółka. I tak
jak rodzina Beadlesa, pożegnali się i wyszli. My z Biebsem
poszliśmy do jego pokoju.
-Zostaniesz
na noc? - JB szepnął mi do ucha.
-Nie
mam piżamy ani nic – odwróciłam się do niego.
-Dam
Ci jakąś koszulkę – uśmiechnął się. - A jak nie to i bez
niej możesz spać. - poruszył zabawnie brwiami.
-Dobra.
Ale śpię w koszulce – wytknęłam mu język a ten go ugryzł. -
Ała! To bolało!
-Oj
tam, oj tam – zaśmiał się i dostał ode mnie z poduszki.
______________________________________________________________
Sandi Beadles (po lewej ale i tak pewnie wiecie) - Mama Christiana i Caitlin. Przyjaciółka Pattie.
Caitlin Bealdes - 19 lat. Siostra Chrisa, córka Sandi. Była dziewczyna Justina.
Nowy rozdział! :D
Podoba mi się ;) w miarę xD
Wstawiam go już dzisiaj, bo naleciała mnie wena ;) <3
Komentujcie! <3 jeśli możecie ;) one dodają weny <3
Much love xxx
wtorek, 27 sierpnia 2013
II Rozdział 31 "Mamy dla was niespodziankę"
-Ach tak – zrobiłam
poważną minę – to już nie będę się śmiała.
-Jesteś tego pewna? - spytał z zadziornym uśmieszkiem.
-Tak – zaczął mnie łaskotać. Jakby nie było zaczęłam się śmiać. - Ju-Justin. Przestań – i on zaczął się śmiać.
-Ok. Ale co za to dostanę? - uniósł brew do góry.
-A co byś chciał? - uśmiechnął się łobuzersko i poruszył zabawnie brwiami.
-Haha, Chciałbyś – zaśmiałam się.
-Nooo – przedłużył i usiedliśmy.
-Nie – powiedziałam i wstałam. Podeszłam do szafy i po chwili poczułam na moich biodrach duże dłonie. Przybliżył swoją twarz i poczułam ciepłe pocałunki na mojej szyi. Odwróciłam się w jego stronę. Odległość między naszymi ustami była milimetrowa. Na moich wargach czułam słodki oddech chłopaka. Moje serce waliło jak młotem. Nie myślałam, że moje sprawy sercowe tak się potoczą. Nie myślałam, że się zakocham, a już na pewno nie w nim, po pierwszym spotkaniu. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie. Patrzyłam w jego czekoladowe tęczówki. Nasze twarze zaczęły przybliżać się jeszcze bliżej siebie, na co poczułam jego miękkie wargi na moich. Objął mnie mocno w tali, czym przyciągnął mnie bliżej siebie, tak, że pomiędzy ymi ciałami, nie było ani milimetra odstępu. Wskoczyłam na niego, oplatając swoje nogi wokół jego bioder. Nasz pocałunek stawał się bardziej zachłanny na co Justin położył nas na łóżku. Odsunął się ode mnie na chwilę, zamruczał patrząc mi w oczy i zszedł z pocałunkami na obojczyki i dekolt.
-Nie chcę zostać wujkiem – usłyszeliśmy chichot Christiana. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na niego z politowaniem.
-Zostaniesz ojcem, to co ty mi tu gadasz o jakimś wujku? – uświadomiłam mu to jeśli jeszcze to do niego nie dotarło.
-Dobra. Koniec tego dobrego – zaśmiał się – Gaby zrobiła obiad.
-Już? Ona to jest szybka – mój chłopak się zaśmiał.
-No jacha – Chrisiak do niego dołączył.
-Nie śmiejcie się tylko jazda na dół – ponagliłam ich a Chris wyszedł roześmiany.
-A ty nie idziesz? - spytał się mnie jak ja jeszcze siedziałam na łóżku a on już stał.
-Przebiorę się. Robi się trochę chłodno – wyjaśniłam.
-Dobra. To do zobaczenia na dole – pocałował mnie w czoło i wyszedł.
-Jesteś tego pewna? - spytał z zadziornym uśmieszkiem.
-Tak – zaczął mnie łaskotać. Jakby nie było zaczęłam się śmiać. - Ju-Justin. Przestań – i on zaczął się śmiać.
-Ok. Ale co za to dostanę? - uniósł brew do góry.
-A co byś chciał? - uśmiechnął się łobuzersko i poruszył zabawnie brwiami.
-Haha, Chciałbyś – zaśmiałam się.
-Nooo – przedłużył i usiedliśmy.
-Nie – powiedziałam i wstałam. Podeszłam do szafy i po chwili poczułam na moich biodrach duże dłonie. Przybliżył swoją twarz i poczułam ciepłe pocałunki na mojej szyi. Odwróciłam się w jego stronę. Odległość między naszymi ustami była milimetrowa. Na moich wargach czułam słodki oddech chłopaka. Moje serce waliło jak młotem. Nie myślałam, że moje sprawy sercowe tak się potoczą. Nie myślałam, że się zakocham, a już na pewno nie w nim, po pierwszym spotkaniu. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie. Patrzyłam w jego czekoladowe tęczówki. Nasze twarze zaczęły przybliżać się jeszcze bliżej siebie, na co poczułam jego miękkie wargi na moich. Objął mnie mocno w tali, czym przyciągnął mnie bliżej siebie, tak, że pomiędzy ymi ciałami, nie było ani milimetra odstępu. Wskoczyłam na niego, oplatając swoje nogi wokół jego bioder. Nasz pocałunek stawał się bardziej zachłanny na co Justin położył nas na łóżku. Odsunął się ode mnie na chwilę, zamruczał patrząc mi w oczy i zszedł z pocałunkami na obojczyki i dekolt.
-Nie chcę zostać wujkiem – usłyszeliśmy chichot Christiana. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na niego z politowaniem.
-Zostaniesz ojcem, to co ty mi tu gadasz o jakimś wujku? – uświadomiłam mu to jeśli jeszcze to do niego nie dotarło.
-Dobra. Koniec tego dobrego – zaśmiał się – Gaby zrobiła obiad.
-Już? Ona to jest szybka – mój chłopak się zaśmiał.
-No jacha – Chrisiak do niego dołączył.
-Nie śmiejcie się tylko jazda na dół – ponagliłam ich a Chris wyszedł roześmiany.
-A ty nie idziesz? - spytał się mnie jak ja jeszcze siedziałam na łóżku a on już stał.
-Przebiorę się. Robi się trochę chłodno – wyjaśniłam.
-Dobra. To do zobaczenia na dole – pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Podeszłam
do walizki i otworzyłam ją. Wyjęłam z niej dżinsowe rurki i
bluzę Justina z napisem „ DOING REAL STUFF SUCKS” i poszłam do
łazienki. Zmieniłam spodnie i na tą bluzkę co miałam na sobie,
założyłam bluzę. Włosy spięłam w koński ogon i zeszłam na
dół.
-Co
na obiad? - weszłam do kuchni i usiadłam koło Justina. Cmoknął
mnie w usta.
-Spaghetti
– odpowiedziała Gabriella a Chris postawił przed nami talerze.
-Smacznego
– powiedział.
-Dzięki,
nawzajem – odpowiedzieliśmy w tym samym czasie i zaczęliśmy się
śmiać.
Po
naszym obiedzie poszliśmy się przejść nad jezioro. Pochodziliśmy
i pozwiedzaliśmy okolicę. Chodziliśmy tak z kilka godzin, bo
trafiliśmy na zachód słońca. Był przepiękny!
Justin
przytulił mnie od tyłu i pocałował w policzek. Odwróciłam
się do niego i spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki.
Czułam się wtedy wspaniale. Liczył się tylko ja i on, liczyliśmy
się tylko my. Stanęłam na palcach i pocałowałam go.
-Mamy
dla was niespodziankę – odezwał się chłopak mojej przyjaciółki
i oboje do as podeszli. On trzymał ją w pasie a ona miała uśmiech
na twarzy.
-Jaką?
- spytałam i odwróciłam się do nich. JB przytulił się do
mnie od tyłu, głowę położył na moim ramieniu a ręce na
brzuchu.
-Zobaczycie
w domu – czułam, że uśmiecha.
-No
to na co czekamy? Wracamy – powiedziała Gab a my się
zaśmialiśmy. W końcu poszliśmy do naszego „domku”. Przed nim
stały dwa samochody jeden nasz a drugi... właśnie kogo?
-O
co chodzi? - spytałam.
-Właźcie
do środka i się przekonacie – popchnęli nas do drzwi.
Spojrzałyśmy na nich nienawistnym wzrokiem i otworzyłam drzwi. W
korytarzu nic nie było więc poszłyśmy do salonu, gdzie
dochodziły dźwięki.
-Siemka!
- jak weszłyśmy rzuciła się na mnie Amber
-Hej
– przytuliłyśmy się mocno. Gdy już się od siebie odczepiłyśmy
zobaczyłam resztę One Step. Brakowało mi tylko jednej osoby...
-Gdzie
Ryan? - spytałam i spojrzałam na Amb. Posmutniała nie chciałam
jej o nic więcej pytać tylko ją przytuliłam i spojrzałam na
Carmen.
-Pokłócili
się no i ... - zaczęła.
-Cii...-
uciszyła ją Amber. Widocznie nie chciała o tym nic słyszeć.
Puściłam ją i posłałam jej pocieszający uśmiech. Spojrzałam
po każdym. Carl prawie nic się nie zmienił, Carmen,
cóż, nadal ma dziecinną twarz, Amanda , wyglądała normalnie pomijając, że zaczęła ubierać się
bardziej wygodnie. I została nam nasz Julia.
Pomijając to, że przefarbowała włosy na ciemniejszy brąz to się
nic nie zmieniła.
-Stęskniłam
się za wami – powiedziała Gaby i przytuliła wszystkich po
kolei.
-A
tak w ogóle co wy tu robicie? - zapytałam z uśmiechem na
ustach.
-JB
i Chris nic wam nie powiedzieli? - spytał Carl a ja pokręciłam
głową na nie.
-Jakbyśmy
powiedzieli to niespodzianka by się nie udała – odpowiedział
Justin.
-No
w sumie racja – poparła go Carmen.
-To
co robimy? - spytała Julia.
-Ognicho?
- Chris miał banan na twarzy.
-Tak!
- krzyknęliśmy wszyscy jak małe dzieciaki i zaczęliśmy się
śmiać. Jak za starych, dobrych czasów...
-Chłopaki
a co z jedzeniem? - spytałam.
-Kiełbaski
są w lodówce i piwko też – przy tym ostatnim Justin
puścił oczko Chrisowi. Spojrzałam na Gabriellę. Po minie nie
można było nic wyczytać, jednak jej oczy mówiły „Upij
się a nie wiem co Ci zrobię”.
Poszłyśmy
z dziewczynami do kuchni i wyjęłyśmy kiełbaski. Przygotowałyśmy
jeszcze jakieś przekąski w razie czego, gdybyśmy po ognisku
siedzieli jeszcze w domu. Podczas robienia przekąsek gadałyśmy co
tam u nas działo się podczas gdy się nie widziałyśmy. Nie
poruszałyśmy tylko tematu Amber i Ryana. Spytam się później
Amandy albo Carmen o co poszło. Po skończeniu przygotowywania
zaniosłyśmy dwa pełne talerze kiełbasek na stolik, koło miejsca
na ognisko. Chłopcy próbowali go rozpalić.
-Ile
się już z tym męczycie? - spytałam.
-Ymm...
jakieś pół godzinki – Amber na ich słowa strzeliła
„facepalm'a”
-Dobra,
idźcie po patyki na kiełbaski – powiedziała i ich wygoniła.
Ona siedziała przy tym krócej niż 15 minut a ognisko już
się paliło. Śmiałyśmy się gdy chłopcy przyszli.
-Jak
ty to zrobiłaś? - zdziwili się a pytanie zadał Chris.
-Normalnie,
po ludzku. - wzruszyła ramionami.
-Dobra
– podszedł do Gaby, cmoknął ją w policzek i przytulił od
tyłu. Uśmiechnęła się. Rozejrzałam się i nigdzie nie było
Biebera.
-Gdzie
Justin? - spytałam.
-Tu
– odpowiedział on. Spojrzałam na niego i niósł czteropak
piwa.
-Wy
to macie zamiar wypić? - spytała Gaby.
-To?
Co ty – odpowiedział Chris.
-Jest
jeszcze w lodówce – dodał Carl. Spojrzałam na JB.
-Nie
upijesz się prawda?- zapytałam a on podszedł do mnie.
-Nie
– powiedział i się uśmiechnął.
-Obiecujesz?
-Obiecuję
– pocałował mnie w usta a potem w czoło.
Usiedliśmy
wszyscy na ławkach. Ja z Justinem, Carmen i Carlem na jednej ławce
a na drugiej Christian, Gabriella, Amber i Julia. Kilka minut po tym
jak Amber rozpaliła ognisko zaczęliśmy piec kiełbaski, w zasadzie
zaczęli, bo ja nie miałam na razie ochoty.
*1,5
godziny później*
Ogółem
rzecz biorąc gadałam z dziewczynami. Ja patrzyłam się jak Justin
pije już któreś piwo z kolei, Gaby i Carmen tak samo. One
miały mord w oczach. Gdybym nie wiedziała jak to jest na ognisku i,
że po kilku piwach chce się więcej to pewnie już bym się na
niego wydarła. Ale właśnie nie wiem czy tego nie zrobię.
Zaczął
do mnie podchodzić. Pocałował mnie w usta.
-Amy
– zaczął i czknął – a może byśmy tak – poruszył
brwiami.
-Nie
– odpowiedziałam i założyłam ręce na piersi.
-A
dla... czego ?– miał czkawkę.
-Bo
nie
-No
skarbiee
-Kurwa,
powiedziałam nie! - krzyknęłam i poszłam do domu.
Nie
odwróciłam się ale słyszałam, że się wywalił. Byłam na
niego tak wkurzona, że to poezja. Niby wiem jak to jest, ale
przesadził. Weszłam do sypialni mojej i Justina. Rzuciłam się na
łóżko.
Okłamał
mnie. Przez jedno głupie słowo, okłamał mnie, mimo wszystko jeśli
chodziło o głupie picie. Jeśli w takiej błahej sprawie mnie
oszukał to w czym mógł mnie jeszcze okłamać? A może on
mnie nie kocha? Może jest ze mną tylko po to, żeby mnie
„przelecieć” i zostawić?
Nie.
Na pewno nie. On Cię kocha. -
powiedział mały głosik w mojej głowie.
Ma
rację. On mnie kocha.
Do
pokoju wszedł Bieber. Ledwo trzymał się na nogach. Wstałam i
podeszłam do walizki. Wyjęłam z niej krótkie spodenki, za
dużą koszulkę i poczułam na swojej szyi pocałunki.
-Amyyy...
- przeciągnął.
-Mówiłam
Ci, że śpisz na kanapie.
-No
weś – nieźle wypił, nie powiem.
-Śpisz
na kanapie. Koniec, kropka. - wypchnęłam go za drzwi i zamknęłam
je na kluczyk. Walił chwilę ale zaraz chyba stracił siły.
Ja
poszłam do łazienki, ściągnęłam ciuchy i weszłam pod prysznic.
Wtarłam cytrusowy żel w ciało a następnie go spłukałam. Wyszłam
z kabiny i wytarłam się do sucha. Założyłam moją „piżamę”
i wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżko i
już prawie usypiałam, gdyby nie pukanie.
Puk, puk
Już
miałam mówić proszę, ale przypomniałam sobie, że
zamknęłam je na klucz. Zapaliłam lampkę nocą i zaspana poszłam
otworzyć drzwi.
Puk,
puk
Otworzyłam
je a tam stała Amber.
-Co
ty tu robisz o... - zacięłam się.
-Jest
3 w nocy – odpowiedziała. Płakała. Momentalnie się obudziłam.
-Wchodź
– zaprosiłam ją gestem ręki i zamknęłam za nią drzwi. - Co
się stało?
-No,
no bo... - rozpłakała się. Przytuliłam ją. Ona wtuliła się we
mnie jak małe dziecko.
-Cii...
Spokojnie. Co się stało? - spytałam po chwili, gdy się trochę
uspokoiła. Odsunęła się trochę ode mnie i spojrzała na mnie. -
Chodzi o Ryana, prawda?- pokiwała głową na tak. - Dlaczego
zerwaliście?
-Bo
to było, tak, że on... on – załkała – ma inną. - wydusiła
w końcu a mnie zatkało. Ryan? Nasz Ryan?
-Serio?
- pokiwała głową. Nie pozwolę, żeby się zadręczała. - Nie
powiem Ci, „Wszystko będzie dobrze”, bo przez jakiś czas nie
będzie. Ale nie możesz siedzieć w swoim pokoju i wylewać może
łez. Słuchaj, jeśli Cię posunął się do takiego czynu to nie
był Ciebie wart . Musisz mu pokazać, że jesteś silna. Jesteś
piękną i miłą dziewczyną, nie możesz zadręczać się jakimś
dupkiem, który Cię zdradził. Musisz mu pokazać, co
stracił. A uwierz mi, stracił najlepszą dziewczynę jaką mógł
sobie wymarzyć – uśmiechnęłam się.
-Ale
ja go kocham.
-Wiem,
Amber, wiem. Musisz o nim zapomnieć. Trudno będzie, rozumiem, ale
po pewnym czasie to się zmieni. Tego kwiatu to pół światu.
Może los tak chciał? Może to nie był ten jedyny? Zobaczysz,
znajdziesz sobie lepszego chłopaka od Ryana. Mówię
poważnie, może nie tak szybko ale w niedalekiej przyszłości...
kto wie. Wszystko może się wydarzyć – puściłam jej oczko a
ona uśmiechnęła się blado.
-Dzięki
– powiedziała i mnie przytuliła.
-Chcesz
spać ze mną? - spytałam.
-A
Justin?
-Śpi
na kanapie – zaśmiała się. - No co?
-Nic,
nic – powstrzymała się ale po chwili obie nie wytrzymałyśmy. -
Dobra, cicho, bo cały dom obudzimy.
-Ok,ok
– położyłyśmy się. - Dobranoc.
-Dobranoc
– odpowiedziała i ja odpłynęłam w Krainę Morfeusza. Tym razem
nikt mi nie przeszkodził.
_________________________________________________________________
Czeeeść :)
Przepraszam za tak dłuugą przerwę :(
Wstawiam to o... prawie 2 w nocy xd, bo przed chwilą skończyłam go pisać ;) Mam wolną chatę i dlatego :)
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;)
Mi tak średnio ale to moje zdanie :)
Komenujcie ;*** <3
Much love xxx
środa, 14 sierpnia 2013
II Rozdział 30 "Dlaczego? Aaaa. Okay"
Minęły
pewnie jakieś dwie godziny a mnie naleciała ochota na...
...
lody.
-Chris?-Hmm?
-Mam małe pytanko – zaczęłam – pójdziesz po lody?
-Teraz?
-Yhym – pokiwałam głowa.
-No dobra. Ale jakie? - wstał i poszedł do korytarza.
-Czekoladowe! I duże! - usłyszałam jego śmiech i trzaśnięcie drzwiami.
Kilka
minut po tym jak wyszedł usłyszałam otwieranie i zamykanie się
drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam nasze uśmiechnięte
gołąbeczki.
-Cześć
– powiedzieli równo.
-Hej,
hej
-Gdzie
Chrisiak?- spytała Amy i usiadła na kanapie obok mnie a Justin
koło niej.
-Poszedł
po lody
-Jakie?
-Czekoladowe.
-Fajnie!
Dasz mi mi trochę, nie? - uśmiechnęła się do mnie.
-Chciałabyś
– prychnęłam.
-No
ej – jęknęła na co Juss i ja, zaśmialiśmy się.
-Dam,
dam.
Uśmiechnęła
się i wszyscy odwróciliśmy wzrok na telewizor, bo właśnie
zaczęła lecieć piosenka Justina, As Long As You Love Me. Śmiałam
się z przyjaciółki, gdy miała obrażoną minę jak w
teledysku Justin całował Chanel. Po 10 może 15 minutach wrócił
Chris z pudełkiem lodów i dwoma piwami. Patrząc na niego
uniosłam brew a on wzruszył ramionami. Poszedł do kuchni i po
chwili wrócił z lodami i dwiema łyżeczkami. Piwo zapewne
schował do lodówki. Podał mi pudełko i usiadł koło mnie.
Obie z Amy jadłyśmy lody, co jakiś czas karmiąc naszych
chłopaków. Wygłupialiśmy się.
-Otwórz
buźkę – powiedziałam do Chrisa i się zaśmiałam. Otworzył ją
a ja chciałam włożyć łyżeczkę do jego buzi, ale ten się
zaśmiał i lody zleciały na jego koszulkę.
-Ups...-
zachichotałam.
-Ups?
Ja Ci dam ups – zaczęłam uciekać do swojego pokoju a on biegł
za mną.
-Z
dołu słyszałam śmiechy Justina i Amy. Zamknęłam drzwi od
sypialni i oparłam się o nie.
-Gaby
otwórz – powiedział.
-Nie
-I
teraz będę brudny chodził?
-Nie
-Jak
to nie ? - usłyszałam, że się zdziwił.
-Tak
to – podeszłam do szafy i wyciągnęłam jego niebieski t-shirt z
jakimiś wzrokami. Wszedł do pokoju u spojrzał na mnie.
-Skąd
ty go masz? Cały czas go szukałem.
-Zostawiłeś
kiedyś tam u mnie – powiedziałam i lekko się zarumieniłam.
-Czy
ja dobrze widzę, że moja narzeczona się rumieni? - gdy to
powiedział poczułam jak moje policzki robią się jeszcze bardziej
czerwone.
Podszedł
do mnie i się uśmiechał. Czuję to. Mogłabym podnieść głowę i
sprawdzić ale pewnie jestem czerwona jak burak.
-Serio
się rumienisz
-Nie,
wcale – powiedziałam z sarkazmem
-Kocham
Cię
-Ja
Ciebie też, ale się nie wykręcaj – zaśmialiśmy się i on
zmienił bluzkę.
Przygryzłam
wargę gdy jej na sobie nie miał. Potem zeszliśmy na dół.
-Ej
no, nie przy ludziach – powiedział Chris gdy weszliśmy do salonu
gdzie nasi przyjaciele się całowali. Oderwali się od siebie.
-Ja
nic nie mówię jak wy się całujecie – Justin pokazał mu
język i mój chłopak dostał poduszką prosto w twarz.
Zaśmialiśmy
się i Beadles oddał Bieberowi. Ja usiadłam obok Amy i gadałyśmy
o wszystkim, czyli o niczym a chłopcy mieli wojnę na poduszki.
-Gorzej
niż dzieci - pokręciła głową z dezaprobatą.
-Co
racja, to racja – zaśmiałam się.
-A
ty? Jak się czujesz?
-Dobrze
– odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Na
pewno?
-Tak
-To
fajnie – przytuliła mnie co ja natychmiast odwzajemniłam.
-To
jutro jedziemy nad jezioro, tak? - chłopcy się w końcu uspokoili
a spytał Juju
-No
chyba tak – powiedziałam
-A
o której? - spytała Amy.
-Wyjedziemy
pewnie coś tak o 13 – powiedział Christian.
-Spakowane?
- zapytał JB.
-Nie
– powiedziałyśmy zgodnie – wy pewnie też nie – dodała.
-No
nie – zgodzili się w tym samym czasie.
| Amy |
-To
jazda do domów się pakować – rozkazałam i razem z Gaby
wypchnęłyśmy ich za drzwi. Miny chłopców? Bezcenne.
-No
co? - moja przyjaciółka zadała pytanie
-Dajcie
chociaż buzi – powiedzieli razem na co my wybuchnęłyśmy
śmiechem. Spojrzałyśmy po sobie o przesłałyśmy im buziaki w
powietrzu.
-Też
was kochamy – dodałyśmy i zamknęłyśmy wejściówki.
Śmiałyśmy
się jeszcze przez jakiś kawałek. Później rozeszłyśmy się
do swoich pokoi. Spakowałam stroje kąpielowe, t-shirty,
szorty,rurki i bluzy, tak na wszelki wypadek.
Ciekawe
jak tam będzie... Chłopak, przyjaciele, jezioro. Będzie super, coś
tak czuję.
Zeszłam
na dół coś zjeść i wróciłam na górę.
Zabrałam laptopa z biurka i usiadłam na łóżku. Sprawdziłam
facebooka, twittera, dodałam kilka tweetów i puściłam sobie
„Kopciuszek roztańczona historia” z Seleną Gomez. Nie pytajcie
dlaczego, bo sama nie wiem. Z mojego punktu widzenia nie jestem do
niej bardzo podobna. Chociaż, w sumie... Oj tam.
Obejrzałam
cały film i poszłam pod prysznic. Umyłam się, wytarłam do sucha,
przebrałam się i poszłam spać.
Obudziłam
się po 10. Byłam bardzo wyspana. Poszłam do garderoby wziąć
ciuchy i poszłam do łazienki. Zrobiłam wszystkie czynności, które
miałam zrobić i przejrzałam się w lustrze.
Uśmiechnęłam się
sama do siebie i zeszłam na dół.
W
kuchni, śniadanie robiła Gabriella. Zjadłyśmy, pogadałyśmy i
przyszli nasi chłopcy. Zabrali nasze walizki do jeepa (swoją drogą
ciekawe skąd on go ma...) a my siedziałyśmy na kanapie w salonie.
-Ruszycie
te swoje seksowne tyłeczki? - spytał Justin za nami.
-No
już, już – zaśmiałyśmy się i wyszłyśmy na dwór.
Zakluczyłam
dom i usiadłam obok kierowcy, czyli Biebera. Po chwili odpalił
samochód i ruszyliśmy. Włączyłam radio i już po kilku
minutach razem z Gaby śpiewałyśmy piosenką Ed'a Sheeran'a „You
need Me, I don't need you”. Chłopcy się z nas śmiali, ale zaraz
się do nas przyłączyli. Tak minęła nam cała droga nad jezioro.
Na miejscu z samochodu jako pierwsze wyszłyśmy my (czyt. Amy i
Gaby). Wytrzeszczyłyśmy oczy na widok tego
„domku" i spojrzałyśmy po sobie. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i
odwróciłyśmy się w stronę chłopaków. Ja założyłam
ręce na piersiach a ona na biodrach. Spojrzeli na nas gdy mieli już
iść do domu z walizkami.
-Co?
- spytał zdezorientowany Christian.
-Jeszcze
się pyta – prychnęła Gaby – Co TO jest ?- pokazała na wille.
-Dom
– odpowiedział.
-Czy
wy nie możecie mieć czegoś skromniejszego? - to pytanie zwróciłam
do Justina.
-Nie
– odpowiedział, puścił mi oczko i poszli do środka.
-Agrr
– byłam, byłyśmy wściekłe.
-No
nie mogli kupić, wynająć czegoś mniejszego? - spytała Gaby i
westchnęła.
-Dobra.
Śpią na kanapie? - szepnęłam do niej.
-Dlaczego?
Aaaa. Okay – zaśmiała się a ja dołączyłam do niej.
Roześmiane
weszłyśmy do domu. Zaniemówiłyśmy z wrażenia. Normalnie
miałyśmy otwarte buzie. Niby zdążyłyśmy się trochę
przyzwyczaić do takich widoków podczas trasy, no ale bez
przesady.
-Justin!
Chris!- krzyknęłyśmy w tym samym momencie. Po chwili wyszli zza
drzwi po prawo.
-Co
jest? - spytał Beadles
-Co
jest? To jest! - Gaby pokazała na salon.
-No
co? - zapytał ten drugi.
-Jajko!
Śpisz na kanapie! - powiedziała i zerknęła na mnie.
-Ty
też – przymrużyłam na Justina oczy i poszłyśmy na górę.
-Pierwszy
pokój po prawej! - krzyknął z dołu Bieber.
-Pierwszy
po lewej! - krzyknął Christian.
-Piątka!
- przybiłyśmy ją i cicho zachichotałyśmy.
-Idę
zobaczyć pokój – uśmiechnęłam się i nacisnęłam
klamkę.
Pokój
śliczny. Mimo wszystko rzuciłam się na łóżko. Miękkie.
-Jak
się podoba? - Justin wszedł do środka niepewnie.
-Spoko
– podniosłam się i spojrzałam na niego.- no chodź tu. Nie stój
tak. - uśmiechnęłam się do niego.
-Serio?
-Serio,
serio – zaśmiałam się a on położył się obok.
Kocham
ten uśmiech – pocałował mnie w usta.
_____________________________________________________________________
Hejka ! :)
Wstawiam dzisiaj i dlatego krótki :(
A wstawiam, bo jadę nad morze! :D Mam nadzieję, że będzie super ;)
Komentujcie ;)
Much love xx <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)