-Czekaj liczę – jeszcze przez minutę się nie odzywała – prawie tydzień.
-No to jak wrócimy z Paryża idziemy do ginekologa. A teraz... hm... spytam się Alison albo Pattie czy by nie poszły po testy – powiedziałam.
-Amy... A co jeśli... - nie dokończyła.
-Słuchaj, ja i dziewczyny na pewno Cię z tym samej nie zostawimy. A co do Chris.. hm.. wiesz, sądzę, że weźmie tą odpowiedzialność. Miejmy nadzieję, jeśli Cię kocha, a kocha, bo to widać – uśmiechnęłam się lekko - że tak przynajmniej zrobi.
-Dobra, chodź, bo zaczną się martwić – uśmiechnęła się i wzięła chipsy i ciastka.
-Okay – zabrałam żelki i i dwie puszki piwa.
Wróciłyśmy
do reszty. Postawiłyśmy to co miałyśmy wziąć, na stolik a same
usiadłyśmy na swoje miejsca. Spojrzałam na Gaby, wtuliła się w
swojego chłopaka. On objął ją ramieniem i pocałował w głowę.
To wyglądało tak słodko, jestem pewna, że jeśli jest w ciąży
to jej nie zostawi. Może zrobi awanturę ale nie zostawi.
Później
chłopcy byli już troszkę dziabnięci. Nie wszyscy, bo Justin wypił
tylko jedno piwo, ze względu na jutrzejszy koncert. Reszta też się
tak nie upiła, bo mieli za mało piwa. Po 24 rozchodziliśmy się do
swoich tymczasowych mieszkań. Będę to tak nazywała jakby co. U
siebie poszłam pierwsza wziąć prysznic. Zajęło mi to około 15
minut, a potem wszedł Bieber.
Położyłam
się do łóżka i w mgnieniu oka zasnęłam. Rano obudził
mnie budzik. Czuję się jakbym znowu musiała iść do szkoły. No
nic, trzeba wstać. Wybrałam to(). Wiecie co? Dzisiaj ostatni
koncert! I dwa miesiące wolnego! W grudniu będzie nie fajnie, bo
nie wiadomo czy na święta będziemy mogli wrócić do domów.
Cóż, zobaczymy. A może by tak zrobić kilka Polskich potraw?
Barszcz czerwony z uszkami? Pierogi z kapustą i grzybami? Oo taak,
pychaa.
A
wracając do świata żywych, to wykąpałam się się, ubrałam i
poszłam zrobić śniadanie. W tym czasie Bieber poszedł pod
prysznic. Niestety wypadło na jajecznicę, bo z tego co było w
lodówce, nie można było nic innego wykombinować. Można by
coś dokupić w sumie.
Na
próby poszliśmy po godzinie. Śmiać mi się trochę chciało
z Ryana i jego narzekań. Współczuję mu, nigdy nie miałam
takiego kaca, po kilku piwach. Dzisiaj znowu się spóźniliśmy,
ale tylko kilka minut.
***Następny
dzień***
Dziś
wstałam bez budzika po 10. Właściwie to obudził mnie słodki
zapach. Wstałam z łóżka i udałam się do kuchni.
Zobaczyłam Justina robiącego coś do jedzenia.
-Cześć
– powiedziałam i ziewnęłam
-Hej
– odwrócił się uśmiechnięty.
-Co
tak ładnie pachnie? - usiadłam na krześle za stołem.
-Gofry
-Nie
będę się pytać skąd masz składniki – zaśmiałam się.
-Dżem
truskawkowy czy brzoskwiniowy? - postawił talerz przede mną a obok
słoiki.
-Proszę
powiedz, że to też dla Ciebie?
-Nie
-No
weź – spojrzałam na niego tym moim wzrokiem.
-Dobra,
dobra. - zaśmiał się i wziął jednego
-A
bita śmietana gdzie?
-Fakt
– odłożył z powrotem na talerz i wrócił do lodówki
po śmietanę – proszę – jak się mówi nalał czy
nałożył? Oj tam, powiedzmy, że nałożył mi bitej na gofra
-Dzięki
– uśmiechnęłam się.
-Proszę
bardzo – zjedliśmy śniadanie i poszliśmy do salonu.
Usiedliśmy
na kanapie i włączyliśmy telewizor. Nie było co oglądać,
wszystko gadali po francusku. Nie będę się go uczyć, dobrze, że
umiem swój i Polski, no i trochę hiszpańskiego. Jus poszedł
po laptop a jak wrócił zalogował się na Twittera.
-Wiesz
co? - zaczęłam.
-No?
-Jak
byłam w Polsce to mieszkałam z Bielieberką. No weź mi nie
przerywaj. I ona ma na Twoim punkcie większego fioła niż ja. To
może byś, tak ją znalazł i nacisnął „Follow”, co? -
powiedziałam niepewnie.
-No
pewnie. Dawaj nazwę – uśmiechnął się.
-Z
tego co pamiętam to LoveKidrauhl(teraz wymyśliłam i nie wiem czy
ktoś taką ma)
-Już
– uśmiech nie schodził jej z twarzy.
-Dzięki
to dużo dla niej znaczy - cmoknęłam go w policzek. Nie minął
kwadrans a dostałam sms'a.
Od
Sylwii: Wejdź na skype'a :D Teraz! :*
-Daj
– zabrałam mu laptopa.
-Po
co Ci?
-Muszę
wejść na skajpaja – uniósł jedną brew – zadzwonić do
Sylwii.
-Okaaay
– przeciągnął. Po chwili nacisnęłam „zadzwoń” i zaraz na
ekranie pojawiła się ona.
-Cześć.
Jak ja dawno Cię nie widziałam – zaczęłam, po polsku.
-Hej.
Ja Ciebie też. Co tam? - banan na twarzy, zresztą jak zawsze ale
teraz jakby większy?
-Spoko
a u cb?
-Justin
Bieber mnie zaobserwował! Aaaa! - piska, pisk i jeszcze raz pisk.
-Co
ja? - odezwał się Juju.
-Kto
to? - zapytała ciekawa Syl.
-Nie
będziesz piszczeć?
-Spróbuję
ale nie obiecuję – zaśmiała się.
-Sylwia
to Justin, Justin to Sylwia – przekręciłam ekran na niego.
-Hi
– powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Aaaaa!
- taak, spróbuję.
Pogadaliśmy
jeszcze trochę. Z dogadaniem nie było problemu, bo jak byłam u
niej to trochę ją z angielskiego nauczyłam. Niby uczyła się w
szkole ale same podstawy. Pewnie jakby do nas przyjechała to by się
z nikim nie dogadała.
-Masz
bilet na koncert na BelieveTour? - spytałam a jej twarz
natychmiastowo posmutniała. Razem z Justinem spojrzeliśmy po
sobie.
-Gdzie
mieszkasz? - zapytał się jej.
-W
Łodzi. A co?
-A
tak tylko pytam – zaśmiał się.
Pogadaliśmy
jeszcze i ona musiała kończyć. Postanowiłam odwiedzić Alison.
Będzie chyba lepiej c'nie? Ją mniej znają niż Pattie. Zapukałam
do jej drzwi.
-O
Amy, Cześć – uśmiechnęła się – co ty tu robisz?
-Hej.
Mam sprawę. Mogę wejść?
-Jasne,
proszę – przesunęła się – usiądź – zrobiłam to.
-Słuchaj,
to delikatna sprawa.
-Mów,
mów.
-Och...
walić to. Kupisz test ciążowy?
-Co?
Ty?
-Nie,
nie. Spokojnie. Gaby spóźnia się miesiączka, więc wiesz
-Dobra.
Jutro zorientuję się gdzie jest apteka
-Dzięki.
Ja już będę leciała. Pa – pocałowałam ją w policzek i
wyszłam.
Wróciłam
do naszego pokoju. Nigdzie nie mogłam znaleźć Justina. Byłam u
niego, w łazience, w kuchni. Nigdzie. Jakby zapadł się pod ziemie.
Trudno, pewnie gdzieś wyszedł. Weszłam do swojego pokoju. Na łóżku
leżała sukienka a na niej liścik. Szybko go podniosłam i
przeczytałam.
Hej
:)
Zabieram
Cię dzisiaj na kolację. Myślę, że zrobisz mi tą przyjemność i
przyjdziesz.
Bądź
gotowa o 8.
Jb:*
O
matko. Która godzina? 4. Napisałam smsa do Gaby, żeby do
mnie przyszła. Po kilku minutach była.
-Co
się stało?
-Justin
zaprosił mnie na kolację! - zaczęłyśmy obie piszczeć.
-W
co się ubierzesz?
-Nie
panikuj. W tą sukienkę – pokazałam jej.
-Śliczna.
Skąd masz?
-A
boja wiem. Leżała na łóżku- zaśmiałam się.
-Justin
– powiedziałyśmy obie.
-Leć
się myj a ja wybiorę dodatki
-Dobra
– weszłam do łazienki.
Rozebrałam
się, weszłam do kabiny i odkręciłam kurek. Nie zajęło mi to
dłużej niż 15 minut. Wytarłam się i owinięta ręcznikiem
wróciłam do pokoju. Gabriella zrobiła mi makijaż, fryzurę
i dobrała dodatki. Za dziesięć 8 byłam gotowa.
-Denerwuje
się
-Spokojnie,
to tylko randka.
-Przypomnieć
Ci randkę z Christianem?
-Oj
tam, oj tam
-A
właśnie. Alison kupi jutro test.
-Boję
się – wiedziałam o co jej chodzi.
-Nie
zostawi Cię – przytuliłam ją – a poza tym jeszcze nic nie
wiadomo.
-Otworzę
– powiedziała gdy rozległo się pukanie – hej Kenny.
-Cześć
Gaby, siemka młoda.
-Siema
stary – zaśmiałam się.
-Gotowa?
-Może
być? - obróciłam się wokół własnej osi. Na sobie
miałam taki zestaw:
-Pytanie
– zaśmiał się – Idziemy?
-Tak.
Pa – pocałowałam dziewczynę w policzek i wyszłam.
-Gdzie
jedziemy?
-Justin
miał rację mówiąc, że jesteś niecierpliwa – zaśmiał
się.
-Cóż
taka już jestem – zawtórowałam mu. .
Po
jakiś dwudziestu minutach podjechaliśmy pod wieżę Eiffla.
-O
co tu chodzi? - spytałam jak już wyszłam z samochodu.
-Po
prostu wejdź do winy, naciśnij ostatni guzik. To pa – tak po
prostu odjechał. No wiecie co.
Ja
niepewnie zrobiłam to co ona kazał. Gdy drzwi windy zatrzymały się
zobaczyłam ślicznie przystrojony stolik dla dwojga. A za nim
Justina
-Witam
piękną panią – podszedł do mnie z uśmiechem.
-Cześć
– powiedziałam lekko zdziwiona.
-Usiądziesz?
- odsunął krzesło.
-Dziękuję,
z miłą chęcią – uśmiechnęłam się i usiadłam. Zrobił to
samo.
-Bon
Appetite(nie wiem jak się pisze) – uśmiechnął się.
-Nawzajem
– zaśmiałam się.
Kolacja
była pyszna. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym, śmialiśmy się
.Opowiadał mi co robił z dziadkiem jak był mały, trochę o
Jeremym, Pattie i dzieciakach.
-Ilu
miałaś chłopaków? - spytał.
-Jednego
-Jaki
był?
-Fajny,
dalej utrzymuję z nim kontakt, ma dziewczynę i mieszka w Polsce. A
ty ile miałeś dziewczyn?
-Kilka
– zaśmiał się.
-Dobra - uśmiechnęłam się, wstałam i podeszłam do barierki.
Paryż
wygląda cudownie z tej perspektywy. Prawdę mówiąc nigdy
nie byłam tak wysoko, poza lotem samolotem.
-Amy?
-Tak?
- odwróciłam się. Staliśmy bardzo blisko siebie i
patrzyliśmy sobie w oczy.
-Zostaniesz
moją dziewczyną? - zatkało mnie. Kolacja, kolacją ale tego się
nie spodziewałam – powiesz coś?
-Tak
– wydukałam a na jego twarzy zagościł uśmiech – Tak! -
pocałował mnie.
-Kocham
Cię Amy Newton – po raz kolejny spojrzał w moje oczy.
-Kocham
Cię Justinie Drew Bieber.
Tym
razem to ja go pocałowałam. Czułam, że się uśmiecha.
-A
wracając do Twoich byłych – zaczęłam – to najlepsza była
Caitlin – uśmiechnęłam się
-Ty
jesteś najlepsza – cmoknął mnie w nos.
-Zaraz.
Jeśli wcześniej znałeś Cait to musiałeś też znać i Chrisa.
Tak?
-No
tak.
-Spoko
– trochę to dziwne ale ok.
-Nie
gniewasz się, że Ci nie powiedziałem?
-Nie
ma po co. Znałeś to znałeś – uśmiechnęłam się.
-Idziemy
piechotą do hotelu? - spytał.
-Pewnie.
Na
dół zjechaliśmy windą. Później złapał mnie za
rękę. Cały czas szliśmy uśmiechnięci. Co jakiś czas szeptał
mi do ucha czułe słówka. To miłe, bardzo miłe. Możecie
sobie wyobrazić, pierwszy raz czuję się szczęśliwa. Naprawdę
szczęśliwa. To mój najszczęśliwszy dzień w całym moim
życiu.
Po
drodze się wygłupialiśmy, a przede wszystkim śmialiśmy.
Jak
na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi do apartamentu
Podziękowałam uśmiechem i weszłam do środka, stanęłam przy
drzwiach do mojego pokoju.
-To...
Dobranoc – powiedziałam gdy ustał przede mną.
-Dobranoc
– cmoknął mnie w usta i zniknął u siebie.
Dzisiejszy
dzień był mega! No nie wierzę! Jak to możliwe, że taka gwiazda
zainteresowała się dziewczyną z domu dziecka.
Zabrałam
piżamę i poszłam do łazienki. Zdjęłam wszystkie świecidełka.
Po prysznicu ubrałam się i wróciłam do swojego pokoju.
Położyłam się na wygodnym wyrku a już po chwili usłyszałam
pukanie do drzwi.
-Proszę
– przekręciłam się w stronę drzwi.
-Mogę
z tobą spać? - zrobił minę niewinnego dziecka – proszę –
złożył ręce jak do pacierza.
-Hm...
Wskakuj – odkryłam kawałek kołdry.
-Dzięki
– położył się obok. Cmoknęłam go w usta i przekręciłam się
na drugi bok. Objął mnie od tyłu.
-Dobranoc
skarbie – pocałował mnie w głowę.
-Dobranoc
Uśmiechnęłam
się gdy wypowiedział te słowa. W jego ramionach czuję się
bezpiecznie, w kilka minut zasnęłam po dniu pełnym wrażeń.
-Słońce
– usłyszałam jak mruczy mi do ucha.
-Mmm...
- mruknęłam.
-Masz
gościa – położyłam głowę, twarzą w poduszkę.
-Kto?-
pewnie nie było mnie słychać.
-Alison
– poderwałam się od razu. Jego mina była bezcenna.
-Po
co?
-Ma
coś dla Ciebie – był zdziwiony moim zachowaniem.
-Dobra
niech wejdzie . A tak w ogóle to cześć – pocałowałam go
w usta.
-Hej
– odpowiedział uśmiechnięty.
-Która
godzina?
-Prawie
dwunasta skarbie – zaśmiał się i wyszedł a ja usiadłam po
turecku i cokolwiek poprawiłam włosy. tak długo spałam? No
niemożliwości.
-Proszę
– rozległo się pukanie – Hejka.
-Cześć
– uśmiechnęła się – mam – podniosła torebkę do góry.
-To
poczekaj. Ubiorę się i pójdziemy do Gabrielli. Pójdziesz
ze mną prawda?
-Ok.
- powiedziała.
Zgarnęłam
t-shirt i jeansy. W łazience przebrałam się i przejechałam
maskarą po rzęsach.
-Justin,
idziemy do Gaby. - powiedziałam gdy wróciłam do salonu. Al
już na mnie czekała.
-Dobra
skarbie – wyszłyśmy na korytarz.
-Skarbie?
- spojrzała na mnie z bananem na twarzy.
-A
no skarbie. – zaśmiałam się.
Weszłam
do ich pokoju bez pukania.
-A
wiesz, że się puka? - spytał Chris, który oglądał coś w
telewizji. Swoją drogą, ciekawe ile z tego co oni mówią,
rozumie.
-Idź
zobacz czy nie ma Cię u mnie – zakomunikowałam. Dalej siedział
i patrzył na mnie jak na jakąś idiotkę.- Chris, ruchy, ruchy. –
ponagliłam go.
-Dobra.
- wyszedł.
-Gaby!?
- zawołała Alison.
-O
cześć. - wyszła uśmiechnięta z kuchni.
-Powiedz
nam szczerze, bez żadnego owijania w bawełnę. Kiedy zorientowałaś
się, że możesz być w ciąży? - spytałam się jej.
-Miesiąc
temu – spuściła głowę – jak nie dostałam okresu.
-Dlaczego
mi nie powiedziałaś?
-Tak
jakoś wyszło. Przepraszam.
-Dobra,
nie przepraszaj tylko weź ten cholerny test i go zrób –
Ali wcisnęła jej opakowanie a ta zniknęła w łazience.
-Długo
jeszcze? - siedziałyśmy w salonie na kanapie a na stoliku leżał
test.
-Chyba
już. - odpowiedziała Al.
-Weź
ty. - Gaby podała mi go bez patrzenia na wynik. Spojrzałam na to.
-Dwie
kreski – powiedziałam.
-Czyli?
- obie nie wiedziały, boże.
_________________________________________________________________________________
Hejka :D I tak WY pewnie się domyślacie co będzie ale Ja nie. Serio jeszcze nie wiem xD Może będzie, może nie. Zobaczymy co z tego będzie ;)
I cóż. No to mamy Jamy!! Juhu!!! :D Jestem w miarę zadowolona, z tego rozdziału :)
Ale jestem trochę zawiedziona, że jest coraz mniej komentarzy :(
Dziękuję Patrycji, Amandzie i Shadow, że je dodają ;* To naprawdę dodaje otuchy i pomaga w powiększeniu swojej weny ;*** :) Kocham was!! <3
My tez Cię kochamy!!!!!! O komentarze sie nie martw bo mozliwe ze po porstu inni sa na wakacjach i wgl ;) Ja przez miesiac rowniez nie bede dodwac bo wyjezdzam i nie bede miala internetu :c ale obiecuje ze jak wroce to wszystko nadrobie :D
OdpowiedzUsuńRozdzial jest Zajebisty!!!! Naprawde cholernie sie ciesze ze Justin i Amy sa razem! :D Kurde naprawde fajnie sie to czyta. Co do Gaby ohhhh... Mam nadzieje ze Chris mimo wszystko jej nie zostawi :D
Zycze weny kochana ;)
Może i masz rację ;) Ale jak ja wytrzymam jak ty nic nie będziesz dodawać? :( Nie wytrzymam chyba ;***
UsuńZajebisty rozdział !! Super Justin i Amy razem <33 Już się nie mogę doczekać następnego :* Ciekawe co zrobi Chris jak się dowie. Też cię kochamy :**
OdpowiedzUsuńShadow.
Każdy rozdział jest zajebisty! Kocham cię jesteś świetna czekam na nn♥♥♥
OdpowiedzUsuńPrzecudowny <3
OdpowiedzUsuń