sobota, 13 lipca 2013

II Rozdział 27 "Przypomnieć Ci randkę z Christianem?"

-Spóźnia Ci się okres? - spytałam i czekałam na odpowiedź – Powiesz w końcu.
-Czekaj liczę – jeszcze przez minutę się nie odzywała – prawie tydzień.
-No to jak wrócimy z Paryża idziemy do ginekologa. A teraz... hm... spytam się Alison albo Pattie czy by nie poszły po testy – powiedziałam.
-Amy... A co jeśli... - nie dokończyła.
-Słuchaj, ja i dziewczyny na pewno Cię z tym samej nie zostawimy. A co do Chris.. hm.. wiesz, sądzę, że weźmie tą odpowiedzialność. Miejmy nadzieję, jeśli Cię kocha, a kocha, bo to widać – uśmiechnęłam się lekko - że tak przynajmniej zrobi.
-Dobra, chodź, bo zaczną się martwić – uśmiechnęła się i wzięła chipsy i ciastka.
-Okay – zabrałam żelki i i dwie puszki piwa.
Wróciłyśmy do reszty. Postawiłyśmy to co miałyśmy wziąć, na stolik a same usiadłyśmy na swoje miejsca. Spojrzałam na Gaby, wtuliła się w swojego chłopaka. On objął ją ramieniem i pocałował w głowę. To wyglądało tak słodko, jestem pewna, że jeśli jest w ciąży to jej nie zostawi. Może zrobi awanturę ale nie zostawi.
Później chłopcy byli już troszkę dziabnięci. Nie wszyscy, bo Justin wypił tylko jedno piwo, ze względu na jutrzejszy koncert. Reszta też się tak nie upiła, bo mieli za mało piwa. Po 24 rozchodziliśmy się do swoich tymczasowych mieszkań. Będę to tak nazywała jakby co. U siebie poszłam pierwsza wziąć prysznic. Zajęło mi to około 15 minut, a potem wszedł Bieber.
Położyłam się do łóżka i w mgnieniu oka zasnęłam. Rano obudził mnie budzik. Czuję się jakbym znowu musiała iść do szkoły. No nic, trzeba wstać. Wybrałam to(). Wiecie co? Dzisiaj ostatni koncert! I dwa miesiące wolnego! W grudniu będzie nie fajnie, bo nie wiadomo czy na święta będziemy mogli wrócić do domów. Cóż, zobaczymy. A może by tak zrobić kilka Polskich potraw? Barszcz czerwony z uszkami? Pierogi z kapustą i grzybami? Oo taak, pychaa.
A wracając do świata żywych, to wykąpałam się się, ubrałam i poszłam zrobić śniadanie. W tym czasie Bieber poszedł pod prysznic. Niestety wypadło na jajecznicę, bo z tego co było w lodówce, nie można było nic innego wykombinować. Można by coś dokupić w sumie.
Na próby poszliśmy po godzinie. Śmiać mi się trochę chciało z Ryana i jego narzekań. Współczuję mu, nigdy nie miałam takiego kaca, po kilku piwach. Dzisiaj znowu się spóźniliśmy, ale tylko kilka minut.
***Następny dzień***
Dziś wstałam bez budzika po 10. Właściwie to obudził mnie słodki zapach. Wstałam z łóżka i udałam się do kuchni. Zobaczyłam Justina robiącego coś do jedzenia.
-Cześć – powiedziałam i ziewnęłam
-Hej – odwrócił się uśmiechnięty.
-Co tak ładnie pachnie? - usiadłam na krześle za stołem. 
-Gofry
-Nie będę się pytać skąd masz składniki – zaśmiałam się.
-Dżem truskawkowy czy brzoskwiniowy? - postawił talerz przede mną a obok słoiki.
-Proszę powiedz, że to też dla Ciebie?
-Nie
-No weź – spojrzałam na niego tym moim wzrokiem.
-Dobra, dobra. - zaśmiał się i wziął jednego
-A bita śmietana gdzie?
-Fakt – odłożył z powrotem na talerz i wrócił do lodówki po śmietanę – proszę – jak się mówi nalał czy nałożył? Oj tam, powiedzmy, że nałożył mi bitej na gofra
-Dzięki – uśmiechnęłam się.
-Proszę bardzo – zjedliśmy śniadanie i poszliśmy do salonu.
Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy telewizor. Nie było co oglądać, wszystko gadali po francusku. Nie będę się go uczyć, dobrze, że umiem swój i Polski, no i trochę hiszpańskiego. Jus poszedł po laptop a jak wrócił zalogował się na Twittera.
-Wiesz co? - zaczęłam.
-No?
-Jak byłam w Polsce to mieszkałam z Bielieberką. No weź mi nie przerywaj. I ona ma na Twoim punkcie większego fioła niż ja. To może byś, tak ją znalazł i nacisnął „Follow”, co? - powiedziałam niepewnie.
-No pewnie. Dawaj nazwę – uśmiechnął się.
-Z tego co pamiętam to LoveKidrauhl(teraz wymyśliłam i nie wiem czy ktoś taką ma)
-Już – uśmiech nie schodził jej z twarzy.
-Dzięki to dużo dla niej znaczy - cmoknęłam go w policzek. Nie minął kwadrans a dostałam sms'a.

Od Sylwii: Wejdź na skype'a :D Teraz! :*

-Daj – zabrałam mu laptopa.
-Po co Ci?
-Muszę wejść na skajpaja – uniósł jedną brew – zadzwonić do Sylwii.
-Okaaay – przeciągnął. Po chwili nacisnęłam „zadzwoń” i zaraz na ekranie pojawiła się ona.
-Cześć. Jak ja dawno Cię nie widziałam – zaczęłam, po polsku.
-Hej. Ja Ciebie też. Co tam? - banan na twarzy, zresztą jak zawsze ale teraz jakby większy?
-Spoko a u cb?
-Justin Bieber mnie zaobserwował! Aaaa! - piska, pisk i jeszcze raz pisk.
-Co ja? - odezwał się Juju.
-Kto to? - zapytała ciekawa Syl.
-Nie będziesz piszczeć?
-Spróbuję ale nie obiecuję – zaśmiała się.
-Sylwia to Justin, Justin to Sylwia – przekręciłam ekran na niego.
-Hi – powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Aaaaa! - taak, spróbuję.
Pogadaliśmy jeszcze trochę. Z dogadaniem nie było problemu, bo jak byłam u niej to trochę ją z angielskiego nauczyłam. Niby uczyła się w szkole ale same podstawy. Pewnie jakby do nas przyjechała to by się z nikim nie dogadała.
-Masz bilet na koncert na BelieveTour? - spytałam a jej twarz natychmiastowo posmutniała. Razem z Justinem spojrzeliśmy po sobie.
-Gdzie mieszkasz? - zapytał się jej.
-W Łodzi. A co?
-A tak tylko pytam – zaśmiał się.
Pogadaliśmy jeszcze i ona musiała kończyć. Postanowiłam odwiedzić Alison. Będzie chyba lepiej c'nie? Ją mniej znają niż Pattie. Zapukałam do jej drzwi.
-O Amy, Cześć – uśmiechnęła się – co ty tu robisz?
-Hej. Mam sprawę. Mogę wejść?
-Jasne, proszę – przesunęła się – usiądź – zrobiłam to.
-Słuchaj, to delikatna sprawa.
-Mów, mów.
-Och... walić to. Kupisz test ciążowy?
-Co? Ty?
-Nie, nie. Spokojnie. Gaby spóźnia się miesiączka, więc wiesz
-Dobra. Jutro zorientuję się gdzie jest apteka
-Dzięki. Ja już będę leciała. Pa – pocałowałam ją w policzek i wyszłam.
Wróciłam do naszego pokoju. Nigdzie nie mogłam znaleźć Justina. Byłam u niego, w łazience, w kuchni. Nigdzie. Jakby zapadł się pod ziemie. Trudno, pewnie gdzieś wyszedł. Weszłam do swojego pokoju. Na łóżku leżała sukienka a na niej liścik. Szybko go podniosłam i przeczytałam.
Hej :)
Zabieram Cię dzisiaj na kolację. Myślę, że zrobisz mi tą przyjemność i przyjdziesz.
Bądź gotowa o 8.
Jb:*
O matko. Która godzina? 4. Napisałam smsa do Gaby, żeby do mnie przyszła. Po kilku minutach była.
-Co się stało?
-Justin zaprosił mnie na kolację! - zaczęłyśmy obie piszczeć.
-W co się ubierzesz?
-Nie panikuj. W tą sukienkę – pokazałam jej.
-Śliczna. Skąd masz?
-A boja wiem. Leżała na łóżku- zaśmiałam się.
-Justin – powiedziałyśmy obie.
-Leć się myj a ja wybiorę dodatki
-Dobra – weszłam do łazienki.
Rozebrałam się, weszłam do kabiny i odkręciłam kurek. Nie zajęło mi to dłużej niż 15 minut. Wytarłam się i owinięta ręcznikiem wróciłam do pokoju. Gabriella zrobiła mi makijaż, fryzurę i dobrała dodatki. Za dziesięć 8 byłam gotowa.
-Denerwuje się
-Spokojnie, to tylko randka.
-Przypomnieć Ci randkę z Christianem?
-Oj tam, oj tam
-A właśnie. Alison kupi jutro test.
-Boję się – wiedziałam o co jej chodzi.
-Nie zostawi Cię – przytuliłam ją – a poza tym jeszcze nic nie wiadomo.
-Otworzę – powiedziała gdy rozległo się pukanie – hej Kenny.
-Cześć Gaby, siemka młoda.
-Siema stary – zaśmiałam się.
-Gotowa?
-Może być? - obróciłam się wokół własnej osi. Na sobie miałam taki zestaw:

-Pytanie – zaśmiał się – Idziemy?
-Tak. Pa – pocałowałam dziewczynę w policzek i wyszłam.
-Gdzie jedziemy?
-Justin miał rację mówiąc, że jesteś niecierpliwa – zaśmiał się.
-Cóż taka już jestem – zawtórowałam mu. .
Po jakiś dwudziestu minutach podjechaliśmy pod wieżę Eiffla.
-O co tu chodzi? - spytałam jak już wyszłam z samochodu.
-Po prostu wejdź do winy, naciśnij ostatni guzik. To pa – tak po prostu odjechał. No wiecie co.
Ja niepewnie zrobiłam to co ona kazał. Gdy drzwi windy zatrzymały się zobaczyłam ślicznie przystrojony stolik dla dwojga. A za nim Justina
-Witam piękną panią – podszedł do mnie z uśmiechem.
-Cześć – powiedziałam lekko zdziwiona.
-Usiądziesz? - odsunął krzesło.
-Dziękuję, z miłą chęcią – uśmiechnęłam się i usiadłam. Zrobił to samo.
-Bon Appetite(nie wiem jak się pisze) – uśmiechnął się.
-Nawzajem – zaśmiałam się.
Kolacja była pyszna. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym, śmialiśmy się .Opowiadał mi co robił z dziadkiem jak był mały, trochę o Jeremym, Pattie i dzieciakach.
-Ilu miałaś chłopaków? - spytał.
-Jednego
-Jaki był?
-Fajny, dalej utrzymuję z nim kontakt, ma dziewczynę i mieszka w Polsce. A ty ile miałeś dziewczyn?
-Kilka – zaśmiał się.
-Dobra - uśmiechnęłam się, wstałam i podeszłam do barierki.
Paryż wygląda cudownie z tej perspektywy. Prawdę mówiąc nigdy nie byłam tak wysoko, poza lotem samolotem.
-Amy?
-Tak? - odwróciłam się. Staliśmy bardzo blisko siebie i patrzyliśmy sobie w oczy.
-Zostaniesz moją dziewczyną? - zatkało mnie. Kolacja, kolacją ale tego się nie spodziewałam – powiesz coś?
-Tak – wydukałam a na jego twarzy zagościł uśmiech – Tak! - pocałował mnie.
-Kocham Cię Amy Newton – po raz kolejny spojrzał w moje oczy.
-Kocham Cię Justinie Drew Bieber.
Tym razem to ja go pocałowałam. Czułam, że się uśmiecha.
-A wracając do Twoich byłych – zaczęłam – to najlepsza była Caitlin – uśmiechnęłam się
-Ty jesteś najlepsza – cmoknął mnie w nos.
-Zaraz. Jeśli wcześniej znałeś Cait to musiałeś też znać i Chrisa. Tak?
-No tak.
-Spoko – trochę to dziwne ale ok.
-Nie gniewasz się, że Ci nie powiedziałem?
-Nie ma po co. Znałeś to znałeś – uśmiechnęłam się.
-Idziemy piechotą do hotelu? - spytał.
-Pewnie.
Na dół zjechaliśmy windą. Później złapał mnie za rękę. Cały czas szliśmy uśmiechnięci. Co jakiś czas szeptał mi do ucha czułe słówka. To miłe, bardzo miłe. Możecie sobie wyobrazić, pierwszy raz czuję się szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa. To mój najszczęśliwszy dzień w całym moim życiu.
Po drodze się wygłupialiśmy, a przede wszystkim śmialiśmy.
Jak na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi do apartamentu Podziękowałam uśmiechem i weszłam do środka, stanęłam przy drzwiach do mojego pokoju.
-To... Dobranoc – powiedziałam gdy ustał przede mną.
-Dobranoc – cmoknął mnie w usta i zniknął u siebie.
Dzisiejszy dzień był mega! No nie wierzę! Jak to możliwe, że taka gwiazda zainteresowała się dziewczyną z domu dziecka.
Zabrałam piżamę i poszłam do łazienki. Zdjęłam wszystkie świecidełka. Po prysznicu ubrałam się i wróciłam do swojego pokoju. Położyłam się na wygodnym wyrku a już po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę – przekręciłam się w stronę drzwi.
-Mogę z tobą spać? - zrobił minę niewinnego dziecka – proszę – złożył ręce jak do pacierza.
-Hm... Wskakuj – odkryłam kawałek kołdry.
-Dzięki – położył się obok. Cmoknęłam go w usta i przekręciłam się na drugi bok. Objął mnie od tyłu.
-Dobranoc skarbie – pocałował mnie w głowę.
-Dobranoc
Uśmiechnęłam się gdy wypowiedział te słowa. W jego ramionach czuję się bezpiecznie, w kilka minut zasnęłam po dniu pełnym wrażeń.
-Słońce – usłyszałam jak mruczy mi do ucha.
-Mmm... - mruknęłam.
-Masz gościa – położyłam głowę, twarzą w poduszkę.
-Kto?- pewnie nie było mnie słychać.
-Alison – poderwałam się od razu. Jego mina była bezcenna.
-Po co?
-Ma coś dla Ciebie – był zdziwiony moim zachowaniem.
-Dobra niech wejdzie . A tak w ogóle to cześć – pocałowałam go w usta.
-Hej – odpowiedział uśmiechnięty.
-Która godzina?
-Prawie dwunasta skarbie – zaśmiał się i wyszedł a ja usiadłam po turecku i cokolwiek poprawiłam włosy. tak długo spałam? No niemożliwości.
-Proszę – rozległo się pukanie – Hejka.
-Cześć – uśmiechnęła się – mam – podniosła torebkę do góry.
-To poczekaj. Ubiorę się i pójdziemy do Gabrielli. Pójdziesz ze mną prawda?
-Ok. - powiedziała.
Zgarnęłam t-shirt i jeansy. W łazience przebrałam się i przejechałam maskarą po rzęsach.
-Justin, idziemy do Gaby. - powiedziałam gdy wróciłam do salonu. Al już na mnie czekała.
-Dobra skarbie – wyszłyśmy na korytarz.
-Skarbie? - spojrzała na mnie z bananem na twarzy.
-A no skarbie. – zaśmiałam się.
Weszłam do ich pokoju bez pukania.
-A wiesz, że się puka? - spytał Chris, który oglądał coś w telewizji. Swoją drogą, ciekawe ile z tego co oni mówią, rozumie.
-Idź zobacz czy nie ma Cię u mnie – zakomunikowałam. Dalej siedział i patrzył na mnie jak na jakąś idiotkę.- Chris, ruchy, ruchy. – ponagliłam go.
-Dobra. - wyszedł.
-Gaby!? - zawołała Alison.
-O cześć. - wyszła uśmiechnięta z kuchni.
-Powiedz nam szczerze, bez żadnego owijania w bawełnę. Kiedy zorientowałaś się, że możesz być w ciąży? - spytałam się jej.
-Miesiąc temu – spuściła głowę – jak nie dostałam okresu.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?
-Tak jakoś wyszło. Przepraszam.
-Dobra, nie przepraszaj tylko weź ten cholerny test i go zrób – Ali wcisnęła jej opakowanie a ta zniknęła w łazience.
-Długo jeszcze? - siedziałyśmy w salonie na kanapie a na stoliku leżał test.
-Chyba już. - odpowiedziała Al.
-Weź ty. - Gaby podała mi go bez patrzenia na wynik. Spojrzałam na to.
-Dwie kreski – powiedziałam.
-Czyli? - obie nie wiedziały, boże. 
_________________________________________________________________________________
Hejka :D I tak WY pewnie się domyślacie co będzie ale Ja nie. Serio jeszcze nie wiem xD Może będzie, może nie. Zobaczymy co z tego będzie ;) 
I cóż. No to mamy Jamy!! Juhu!!! :D Jestem w miarę zadowolona, z tego rozdziału :)
Ale jestem trochę zawiedziona, że jest coraz mniej komentarzy :( 
Dziękuję Patrycji, Amandzie i Shadow, że je dodają ;* To naprawdę dodaje otuchy i pomaga w powiększeniu swojej weny ;*** :) Kocham was!! <3 

5 komentarzy:

  1. My tez Cię kochamy!!!!!! O komentarze sie nie martw bo mozliwe ze po porstu inni sa na wakacjach i wgl ;) Ja przez miesiac rowniez nie bede dodwac bo wyjezdzam i nie bede miala internetu :c ale obiecuje ze jak wroce to wszystko nadrobie :D
    Rozdzial jest Zajebisty!!!! Naprawde cholernie sie ciesze ze Justin i Amy sa razem! :D Kurde naprawde fajnie sie to czyta. Co do Gaby ohhhh... Mam nadzieje ze Chris mimo wszystko jej nie zostawi :D
    Zycze weny kochana ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i masz rację ;) Ale jak ja wytrzymam jak ty nic nie będziesz dodawać? :( Nie wytrzymam chyba ;***

      Usuń
  2. Zajebisty rozdział !! Super Justin i Amy razem <33 Już się nie mogę doczekać następnego :* Ciekawe co zrobi Chris jak się dowie. Też cię kochamy :**
    Shadow.

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy rozdział jest zajebisty! Kocham cię jesteś świetna czekam na nn♥♥♥

    OdpowiedzUsuń