sobota, 1 marca 2014

II Rozdział 59 "Taaa. Nie jestem ideałem."

-No póóóóóóójdziesz z nami? - pytałam go już któryś raz z kolei dzisiaj.
-Nie. - odpowiedział. Znooooowu.
-No Juuustin, dawno nigdzie razem nie byliśmy, nooooo. - jęczałam od rana.
-Vicaaaaaa – przeciągnął jak ja. Uśmiechnął się. Byłam dobrej myśli. - Nie.
-No wiesz! Plisss! - stanęłam przed nim, zasłaniając mu telewizor, akurat leciał mecz hokeja.
-Dobra, dobra! Tylko odejdź! - powiedział. Podeszłam do niego z bananem na twarzy i cmoknęłam go w usta.
-Jesteś boski. - wleciałam po schodach na górę. - Idziemy na zakupy mały! - krzyknęłam kiedy wpadłam do pokoju małego. Już nie takiego małego. Ma osiem miesięcy. 
No jest już listopad. Dlatego chce trochę powoli ogarniać i poszukać jakichś prezentów dla dzieciaków, rodziców i paczki. Wiem, może za wcześnie ale wolę mieć to z głowy. Przy okazji kupię sobie jakieś ciuszki. Dobrze, że tutaj jest cieplutko! Ludzie jest prawie 20 stopni! Noooo. (serio to nie wiem, jak tam powinno być, ale pomińmy hehe)
No mam nadzieję, że długo ten mecz nie potrwa.
-Ile jeszcze?! - krzyknęłam z góry.
-Za 15 minut widzę Cię na dole gotową! - odkrzyknął. - Jest! Yeaaaaaah! - zaśmiałam się z niego. Musieliśmy strzelić bramkę.
Kochany czubek. Pokręciłam głową z dezaprobatą i przebrałam małego. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że może być.
-Już?! - krzyknął.
-No idę! - odkrzyknęłam i wzięłam małego na ręce. - Trzymaj. - podałam mu małego.
-Przecież umie chodzić. - jęknął i poprawił go sobie na rękach.
-Nie marudź, a teraz chodź. - wyszliśmy z domu a ja go zakluczyłam. Posadził małego z tyłu w foteliku, a później sam wszedł. Ja zrobiłam to samo.
-Fajna... spódniczka - spojrzał na mnie kątem oka i zjechał na kolana, wyjeżdżając z posesji.
-O co Ci chodzi?- fuknęłam uśmiechając się. Spojrzał na mnie z politowaniem.
-Jestem zazdrosny jak każdy facet przechodzący koło nas gapi się na Ciebie? Mam ochotę podejść i mu przywalić, serio. - patrzył na mnie co chwilę kątem oka. Ten to umie walić prosto z mostu. Przewróciłam oczami.
-Lubię gdy tak robisz. - śmiał się.
-Jak?
-Tak. - przewrócił oczami na co ja wybuchłam śmiechem.
-Wcale tak nie robię! - zaprzeczyłam.
-Nieee, wcale. - wystawiłam mu język i założyłam ręce na klatce.
-Oj już się nie foochaj. - położył dłoń na moim kolanie. Przez całą drogę się uśmiechał.
Najpierw poszliśmy pochodzić po prezenty. Nie było jeszcze nic ciekawego. Ale kupiliśmy po bluzce, naszyjniku i kosmetykach dla Pattie i Sandi. Serio nic co mogło przykuć uwagę, na prezent.
Później poszliśmy do działu dla dzieci i kupiliśmy ubranka dla Jacoba. Bluzeczki, bluzy, spodnie, butki. Czasami mam wrażenie, że jest dzieckiem i lepiej wygląda niż Justin hahah. Ale serio, serio.
Potem zaszliśmy do działu z rzeczami męskimi. Justin dał się namówić na spodnie, 3 bluzki i bluzę. Buty jak buty, zawsze Supry i kupił 2 pary.
Po tym zaszłam do Starbucksa. Kupiłam tylko sobie kawę, bo Justin nie chciał. Wyszłam z niego i zobaczyłam moich mężczyzn. Uśmiechnęłam się automatycznie.
-Chodź, zrobimy mamie zdjęcie. - Biebs wyjął telefon z kieszeni i podniósł go do góry. Złapałam za włosy, żeby je poprawić, uśmiechając się.
-Już? - spytałam zdziwiona kiedy chwilę potem opuścił telefon niżej.
-Tak.
-Jaja se robisz. Pokaż to. - podeszłam do niego. Uśmiechnął się i podał mi iphona. - Nie no dobra, jest spoko. - zaśmiał się. Cofnął się o dwa kroki i przeleciał wzrokiem po mnie od góry do dołu i z powrotem.
-A pani Bieber, to nie jest za skąpo ubrana? - uniósł brew do góry.
-Coś ty się tak tego uczepił?- spojrzałam w dół, a potem w jego oczy. 
-Każdy facet na Twój widok traci... - spojrzał w bok a ja powędrowałam za jego wzrokiem. Jakiś chłopak szedł i patrzył się na mnie. - ... głowę. - dokończył.
-Shh... musiało boleć. - centralnie przywalił gębą w słup.
-I dobrze mu tak. - włożył rękę do kieszeni. Drugą trzymał Jake'a za rączkę. Podoba mi się to.
-Czyżbyś był zazdrosny? - podeszłam do niego.
-Pewnie. - odpowiedział.
-Nie przesaaaadzaj.
-Każdy facet się za Tobą ogląda. - jęknął.
-To źle? Czyli, że powinnam się roztyć?
-Nie, no nie przesadzajmy. Chodzi o to, że to naprawdę jest wkurzające.
-Ja o napalonych faneczkach nie mówię. - odpowiedziałam.
-Co mają do tego Beliebers? - zdziwił się.
-Nie mówię o Beliebers, chłopie! To jest inna bajka. Mówię o „tró belibers” czyli, takie jakby sezonowce? - zacięłam się i po chwili zaśmiałam.
-Dobra, nie było tematu. Jedziemy do domu?
-Jak ja sobie nic nie kupiiiiiłam. - jęknęłam. Wywrócił oczami, uśmiechając złapał mnie za rękę.
-Chodź. - pociągnął mnie.
-Ey! - zatrzymałam się gwałtownie.
-Co jest? - spojrzał na mnie nie puszczając mojej ręki.
-Jutro gala! - pisnęłam.
-No wiem. - wzruszył ramionami.
-I mi nie przypomniałeś?! No wieszz...
-Alison fryzurę i makijaż już wykombinowała. Tylko została sukienka. Ale to już Twój wybór, dlatego idziemy teraz do działu z sukniami wieczornymi.
Dałam mu buziaka i poszliśmy do sklepu z sukienkami. Przymierzyłam chyba z 15. Ale wybrałam różową. Tak hahah różową. Zaprosiła mnie Selena więc... chce troszkę „pożartować”. No dooobra. Jestem ciekawa jak ona będzie ubrana.

***Następny dzień***

Dobra, zostało pół godziny do wyjazdu na galę. Gapiłam się w swoje odbicie w lustrze i ogarnęłam, że ostatnio nie przytyłam. A jadłam ile wlezie. Coś tu jest nie tak. Patrzyłam na siebie i przyglądałam się każdemu fragmentowi mojego ciała.
-Mmm – usłyszałam przy uchu mruczenie. - ślicznie wyglądasz.
-Jak landryna. - powiedziałam i się zaśmiałam. Przyłączył się do mnie.
-Gotowa? - odwrócił mnie tak, żebym stała do niego przodem.
-Yhym. - kiwnęłam głową i pocałowałam go w usta.
-To idziemy.
-Zawiozłeś Jacoba do Caitlin? - spytałam już na dole.
-Tak.
Podjechaliśmy na miejsce limuzyną, z czego nie koniecznie byłam zadowolona. Nie lubię nimi jeździć. Nooo taka moja natura. Ale mniejsza.
Było masa ludzi. Nie wiem, po co ta gala, tak szczerze, ale okeeeey hahaha. Zdjęcia, pytania, kameryy. MASAKRA. Ale w środku nie było tego wszystkiego. Owszem fotografowie i kamerzyści byli, ale wynajęci. Mniejsza.
Rozglądałam się na wszystkie strony świata. Była Beyonce, Nicki Minaj, Usher, Ludacris, Rihanna, Chris Brown, Scooter, One Direction, Ashley Tisdale, Little Mix, Ariana Grande, Nathan Sykes (dziwne, że tylko on był z The Wanted), Robert Pattinson, Taylor Swift i inni.
Justin zaprowadził nas do naszego stolika.
-Miley! - rzuciłam się na nią a ona się śmiała.
-Cześć młoda. - pocałowała mnie w policzek.
-Co ty tu robisz? - spytałam.
-A jak myślisz? To ja zgarnę wszystkie statuetki. - wyszczerzyła się.
-A ile masz nominacji? - spytałam.
-3 – odpowiedział Bieber i zaczął się śmiać. Mils zmroziła go wzrokiem. Justin spojrzał w bok i od razu przestał się śmiać. - Co on tu robi? - kiwnął głową na Liama.
-Umm... pogodziliśmy się. - Miley przysunęła się do Niego.
-Serio? - Justin próbował nie być... hmm zły. Ale jakoś mu to nie wychodziło.
-Justin, spokojnie. Wypytam Mils i Ci wszystko powiem. - szepnęłam mu do ucha. Złapałam go za ramie. Był cały spięty. - rozluźnij się. Nie damy mu po raz drugi skrzywdzić Miley. O co to, to nie. - spojrzałam na Liama i zmrużyłam oczy. Mięśnie Justina trochę się rozluźniły.
Nie było spin, na całe szczęście. Jednak Justin, czasami patrzył na niego wściekłym wzrokiem. Połowę gali przegadałam z Miley o reszcie „gości”. Jakie mają sukienki i o tym, który chłopak jest przystojniejszy. Wyszło na to, że oprócz JB, 1D i Liama, najlepiej ubranym jest Zac Efron. Śmiałyśmy się z Mils i bez przerwy go obserwowałyśmy. W końcu się na nas spojrzał, uśmiechnął się i puścił oczko. Zachichotałyśmy.
-Zac Efron i Selena Gomez? - chwilę później przywitał się z nią ciepłym całusem w policzek.
-Na to wygląda. - uśmiechnęłam się.
-Oooo. Jak słodko. - spojrzał się na nią tak faajnie. Selena chyba naprawdę go kocha. Mam nadzieję, że nie gra.
-Co się tak uśmiechacie? - za nami stanął Justin i podążył za naszym wzrokiem. Spojrzałam na niego.
-Uśmiechasz się. - powiedziałam a jego twarz spoważniała.
-Ja? no co ty. - pokręcił przecząco głową.
-Mimo tego co Ci zrobiła, cieszysz się, że jest szczęśliwa. - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
-Po prostu nie jest taki jak inni. - wzruszyła ramionami Mils a ja wybuchłam śmiechem, po chwili zakrywając usta dłonią, bo ludzie się spojrzeli.
-Co? - spytała Cyrus.
-Po prostu pod wieloma względami, jest taki sam jak inni faceci.\
-Czyżby? - spytał Justin unosząc brew do góry. Podniósł mnie za rękę, usiadł na moim miejscu i posadził mnie sobie bokiem na kolana.
-Tak. - spojrzałam na Mils i puściłam jej oczko.
-A niby kiedy?
-A co robiłeś wczoraj przed wyjściem na zakupy? - uniosłam brew i patrzyłam na niego.
-Oglądałem mecz. - wzruszył ramionami i objął mnie w pasie.
-Bo właśnie, brakowało Ci jeszcze tylko piwa. - zaśmiałam się. - O innych nie wspomnę. - wystawiłam mu język.
-Oj dooobra, ciii. Niech Miley myśli, że jestem ideałem. - wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Tak ty ideał? - Mils przyjrzała mu się. - Y y. O czym my mówimy. - pokręciła głową.
-Gdybym miał coś, żeby w Ciebie tym rzucić, chętnie bym to zrobił. - odpowiedział z uśmiechem.
-Uuuuu boję się. - wystawiła mu język.
-Co tu tak wesoło? - przyszedł Liam i podał nam drinki.
-Nie dzięki. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Z Justina. - odpowiedziała Miley na pytanie Hemsworth'a. Liam spojrzał na Justina.
-Jesteś jak inny facet? - Li zwrócił to pytanie do Jussa.
-Taaa. Nie jestem ideałem. - po raz kolejny, podczas tej gali wybuchnęłam śmiechem. Schowałam głowę zagłębienie między szyją a ramieniem Justina, żeby stłumić śmiech. Jego mina mnie rozwaliła.
-Co Ci ? - spytała Miley.
-Nic, nic. - wyprostowałam się i ogarnęłam.
To była niezapomniana gala. Masa śmiechu, braw i gratulacji. Mils zgarnęła 2 statuetki na 3. Nie pamiętam za co to było, w każdym bądź razie była bardzo zadowolona.
Gardło to mi chyba po dzisiaj wysiądzie. Nie dość, że się śmialiśmy w niebogłosy, to jeszcze bardzo, bardzo dużo gadałam. Nie licząc moich czopków(Mils i Liama, no i Jussa) udało mi się pogadać z Ashley, Usherem, Scootem, Adele, Riri, Pezz, Zaynem, Louisem i El (przyszła z nim jako osoba towarzysząca). Pamiętacie ten drugi bilet, który dostałam od Seleny? Tak? A jak dałam go Chrisowi? No dobra, tego możecie nie pamiętać. Właśnie... Chris i Gaby przylecieli! Jejuu miałam taki zaciesz jak nie wiem! Jak ja się dawno z nimi nie widziałam!

_______________________________________________________________________
no hej! <33
obiecałam to jest ;) 
jest no długi :p u mnie ma 4 str A4 xD więc długi jak na mnie ;3 
mam nadzieję, że sie podobał ;)
to wszystko I think! :D 
Love u all! <333
Ps. Anana zgłoś się do mnei na gg xd <3



3 komentarze:

  1. Hehehe rozdzial ogolnie slodki! Nie wiem czemu ale podoba mi sie jak oni sei drocza w taki luzny sposob. Podoba mi sie tez jak Jus opiekuje sie swoim synkiem.Musza na pewno wygladac przeslodko *o*
    Ogol BOSKI!!
    Nie moge sie juz doczekac nn <3
    Weny kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Heeey KOCHANIE .!!!!
    Oficjalnie dzisiaj wróciłam .!
    Jejuuuuuu jak mi tego brakowało .!!
    caluśki miesiąc bez was .. masakra ..
    A co do rozdziału ..
    ZAJEBISTY , PO POROSTU CUUUUUUDEŃKO ..
    chcę więcej ..
    Wybacz że kom.. taki krótki ale jestem chora .. ;'c
    Czekam na kolejne z niecierpliwością i obiecuję że teraz po moim powrocie będę strać się komentować regularnie ..

    ps : zapraszam do mnie bo jest nowy rozdział po przerwie ..

    http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/2014/03/rozdzia-49.html

    Kocham Cię .,!! I dziękuję za nominację bo wiem że chociaż ktoś to czyta i się podoba ..
    ~ Weronika Bieber ..

    OdpowiedzUsuń