Ten rozdział chciałabym dedykować Patrycji, Ananie i Weronice :*
Dziewczyny jesteście niesamowite i jesteście ze mną cały czas :)
Kocham was za to i, że jesteście pozytywnie nakręconymi wariatkami <3 :3
______________________________________________________________
Dzisiaj
jest 6 września i wiecie co to oznacza? Nie domyślcie się. Dobra,
pomogę wam. Dzisiaj mija rok od czasu kiedy Justin spytał się czy
zostanę Jego dziewczyną! Kto by pomyślał, że to już rok... Nie
spodziewałam się, że to tak szybko minie. Kto by na samym początku
naszej znajomości, pomyślał, że z nim będę a co dopiero, że
będę jego narzeczoną i będę miała z nim dziecko. Może Gaby i
Chris ale na pewno nie ja. Ooo nie. Wtedy nawet przez chwilę nie
przyszło mi do głowy, że mogłabym z nim być. Ale teraz to co
innego.
Leżałam
na łóżku razem z Jacobem. Jest godzina 11 a Justin godzinę
temu pojechał do studia.
Nic,
w ogóle nie wspomniał nic o rocznicy. Nic, a nic. Żadnego
głupiego wszystkiego najlepszego czy nic. Masakra jakaś.
Jacob
leżał sobie na łóżku i próbował podnosić główkę
do góry. Już prawie sam trzyma. Podniosłam go tak, żeby
siedział, ale go cały czas trzymałam. Zaśmiał się słodko, a na
mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech. Pobawiłam się z
nim trochę i włożyłam go do nosidełka, jak można go tak
nazwać. W każdym bądź razie, można nim bujać itp. Podokuczałam
mu. Uśmiechnął się tak słodko, że musiałam mu zrobić zdjęcie.
Obejrzałam je i wstawiłam na TT : "mój słodziak! <3 „
-Fajne
zdjęcie! - usłyszałam z korytarza głos Chrisa.
-Dzięki!
- zaśmiałam się. On to tylko siedzi w tym telefonie.
Wzięłam
Jake'a na ręce i zeszłam z nim na dół, do salonu. Włączyłam
mu bajkę i siedział jak zahipnotyzowany oparty o mnie. Uśmiechnęłam
się gdy zacisnął dłoń w pięść gdy coś się poruszyło
niebezpiecznie.
W
tamtym momencie dostałam sms'a.
Od:
Amanda <3
„Hejka!
:* Zbieraj się, będę za pół godzinki! Jedziemy na zakupy!
:D Jacobem, się nie martw, Caitlin się nim zaopiekuje ;p Do
zobaczyska! <3”
Uśmiechnęłam
się i zorientowałam, że jestem w totalnej rozsypce, włosy
rozczochrane, w pidżamie i nie mam ani grama makijażu na sobie.
-Caitlin!
- krzyknęłam a ona wyszła z kuchni.
-Tak,
wiem. Leć się szykuj! Jazda! - ponagliła mnie i zabrała Jake'a.
On zaczął piszczeć, bo oderwałyśmy go od bajki. Usiadła
naprzeciwko telewizora i od razu się uspokoił.
-Nie
za długo. - spojrzałam na nią.
-Dobra,
leć. - uśmiechnęła się.
Weszłam
do sypialni i podeszłam do garderoby, wyciągnęłam ciuchy i
wleciałam do łazienki. Od razu złapałam za szczotkę i z
ledwością rozczesałam włosy. Podniosłam je trochę i zrobiłam
lekki makijaż. Założyłam czarne rurki i „nietoperza” (bluzka
jakby co ) w czarno - białe paski.
Poprawiłam
włosy i włożyłam do torebki telefon, portfel i klucze. Zeszłam
na dół i czekała tam już na mnie
Amanda.
Wyglądała naprawdę super. Pożegnałam się zresztą i szkrabem.
Wsiadłyśmy
do jej samochodu i pojechałyśmy do centrum. Uśmiechnęłyśmy się
do siebie i poszłyśmy do pierwszego sklepu, a później do
drugiego, do trzeciego i tak dalej.
Am
namówiła mnie na bardzo fajną czarno-białą sukienkę. Była
tak jakby bluzka i spódnica, bo górę miała z
materiału a dół ze skóry. Podobała mi się. Tylko
nie wiem kiedy ją założę. Teraz, jak urodził się Jacob i Justin
wyzdrowiał nigdzie nie wychodzimy. A szkoda...
Wróciłyśmy
do domu i zaniosłam torby do pokoju.
-Kupiłaś
jakąś kieckę? - spytała Caitlin.
-Tak.
- odpowiedziałam i wyjmowałam ciuchy do szafy.
-To
się dobrze składa. Idziemy dzisiaj na imprezę. - ostatnie słowo
prawie pisnęła.
-Co?
A J... - zaczęłam.
-Mama
i Pattie – wystawiła mi język.
-No
dobra. A kto idzie? - spytałam.
-Ja,
ty, Gaby, Christian, Amanda, Julia, Max, Amber, Carmen, Carl i
Justin do nas dołączy. - wyliczała na palcach.
-Spoko.
O której wychodzimy? - zapytałam i włożyłam ostatnia
bluzkę do szafki.
-O
20. Pokaż tą sukienkę? - podałam jej torbę. Wyjęła ją. -
wow. - wytrzeszczyła oczy a ja się zaśmiałam. - Musisz ja
dzisiaj założyć! Nie ma bata!
-Dobra.
- powiedziałam przez śmiech i spojrzałam na zegarek. Była 18:30!
-Już
tak późno?! - podążyła za moim wzrokiem i pisnęła. -
Nie zdążę się umalować!
Wyleciała
z pokoju a ja wpadłam w niepohamowany śmiech.
Nie
mogłam się powstrzymać. Może po 5 góra 10 minutach,
uspokoiłam się i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Po 15
minutach mycia się, wyszłam spod kabiny, wytarłam się i jednym
ręcznikiem owinęłam się wokół talii a drugim głowę.
Taki turban. Wyjęłam kosmetyczkę z szafki i postawiłam ją na
blacie. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Muszę się za siebie
wziąć. Wyglądam jak trup! Chuda jak nie wiem! Nie no tak nie może
być. Dobra, mniejsza.
Zaczęłam
się malować. Podkład, puder, kredka, tusz. Później
rozpuściłam włosy, rozczesałam i wysuszyłam. Podniosłam je
trochę. Później założyłam sukienkę i pomalowałam usta
błyszczykiem.
Wróciłam
się do garderoby i zastanawiałam się, które buty wybrać.
Jednak zdecydowałam się na
te.
Wzięłam małą torebkę, do której włożyłam telefon i
klucze. To najważniejsze. Zeszłam na dół gdzie była tylko
mama, Pattie i dzieciaki.
-Cześć.
Gdzie reszta? - spytałam i usiadłam na kanapie. Poczochrałam
Jake'a po głowie.
-Hej.
Pojechała. - odpowiedziała Patricia z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Jak
to? - spojrzałam na nią.
-Normalnie.
- wystawiła mi język. - jakieś 10 minut temu. Za długo się
szykowałaś. - wzruszyła ramionami.
-Przed
domem stoi limuzyna. Leć, bo Kenny odjedzie. - powiedziała mama i
mnie ponagliła.
-Co?
- spytałam przy drzwiach.
-Ślicznie
dzisiaj wyglądasz, papa! - cmoknęła mnie w policzek, wypchnęła
za drzwi i je zamknęła.
No
wiecie co! Skandal! Własna matka! Ale z drugiej strony, zaśmiałam
się z jej zachowania.
Odwróciłam
się i zobaczyłam limuzynę przy której stał Kenny.
Przywitałam się z nim i wsiadłam do środka. Był tam bukiet
słoneczników.
Drugi rodzaj moich ulubionych kwiatków. Wzięłam go i
powąchałam. Powiem, że pachniały ładnie. Uśmiechnęłam się i
pogadałam z Kennym. Podobno znalazł sobie dziewczynę. Hehe
chciałabym ją poznać.
Kenny
zatrzymał się przed restauracją, w której byliśmy pierwszy
raz na randce z Justinem. O co chodzi? Wgl nie słyszę żadnej
muzyki ani nic! Bosh.
-No
idź! - Kenny otworzył mi drzwi z uśmiechem na twarzy.
-O
co tu chodzi? - spytałam i uniosłam brew do góry.
-Wejdź
to się przekonasz. - popchnął mnie leciutko.
-Pipka!
- krzyknęłam za nim jak wsiadał do samochodu.
-Ja
Ciebie też! - zaśmiał się i po chwili odjechał.
Zaśmiałam
się i odwróciłam w stronę wejścia. Przełknęłam ślinę
i podeszłam i popchnęłam drzwi. Weszłam do środka i z dala
usłyszałam ciche granie fortepianu. Szłam w tamtym kierunku ale po
drodze coś mnie zatrzymało. Obróciłam się w lewo.
Przejrzałam się w lustrze. Poprawiłam włosy i sukienkę. No to
chyba mogę iść. Szłam, szłam i szłam. Gdy w końcu zobaczyłam
Justina siedzącego przy
fortepianie i grającego Let Me Love You po
prostu zaniemówiłam.
Spojrzał
na mnie i uśmiechnął się leciutko. Zaczął śpiewać. Uśmiech
nie schodził mu z twarzy. To była nasza piosenka. Uśmiechnęłam
się, zostawiłam torebkę na stoliku i podeszłam do niego. Usiadłam
na stołku i zaczęłam śpiewać. Zachichotał i on się przyłączył.
Zaśpiewaliśmy LMLY i Because Of You.
-Hej
– powiedział gdy przestaliśmy śpiewać a on grać.
-Cześć.
- odpowiedziałam i spojrzałam na niego. Nie odzywaliśmy się
przez chwilę. Spytacie dlaczego? Sama nie wiem. Ale mimo wszystko
taka cisza nam nie przeszkadzała. No przynajmniej mi. Dało się
wyczuć szczęście, miłość itd.
-Ymm..
to dla Ciebie. - zdjął z fortepianu i podał mi białą różę
-Dziękuję.
- powąchałam ją i go pocałowałam. Oczywiście musiał go
przedłużyć, na co ja zaśmiałam mu się w usta.
-No
co? - spytał a ja zachichotałam.
-Nic,
kocie, zupełnie nic. - rozczochrałam mu fryz a on zrobił „groźną”
minę. - Co ty zamierzasz zrobić? - spytałam i zmrużyłam oczy.
-Mam
uciekać? - zapytałam.
-Chyba,
że wolisz... - zaczął.
-Co
wolę? - zadałam kolejne pytanie a on poruszył brwiami.
-A
to miała być niespodzianka – szepnęłam, ale tak żeby on
usłyszał.
-Co?
- tym razem to ona spytał.
-No
to miała być niespodzianka na rocznicę, z racji tego, że
dzieciaki są u dziadków, Chris i Gaby na razie są na
imprezie a później mają jechać do hotelu to sobie
pomyślałam, że... - uśmiechnęłam się chytrze.
-Taka
cwana jesteś. - zaśmiał się i mnie połaskotał. A miałam
nadzieję, że tego nie zrobi!
-Ju-Justin!
No weeeź! - mówiłam przez śmiech. - Dam Ci buziaka!
-Gdzie?
- dalej nie przestawał.
-W
policzek!
-Phi-
prychnął i się zaśmiał.
-No
dobra, dobra! W usta! - zaśmiałam się. Zachowujemy się jak
jakieś dzieci.
-Mówisz?
- przysunęłam się do niego i musnęłam jego usta. - O nie, nie o
takiego całusa mi chodziło. - przysunął mnie do siebie i
pocałował a ja ugryzłam go w język kiedy chciał go włożyć do
mojej buzi. - ejjj... - jęknął.
-No
co? - zaśmiałam się i zaczęłam uciekać.
Ganialiśmy
się chwilkę, kiedy w końcu mnie złapał. Cmoknął mnie w nos i
zaprosił do stolika. Zjedliśmy małże, tak jak wtedy. Przypomniał
mi się tamten wieczór. Uśmiechnęłam się.
Czy
on musi taki być? Nie dość, że ta sama restauracja to jeszcze to
samo kino i ten sam film. No może nie do końca, bo horror ale nie
ten sam. Myślałam, że go zatłukę! W tamtym momencie i to jeszcze
telefonem. No co ? Nie miałam nic innego, no chyba, że gołe ręce.
Nie
wiem, ale może już trochę wyrosłam, z horrorów, bo już
się tak nie bałam. Ale mimo wszystko siedziałam wtulona w Justina
i w pewnych momentach piszczałam. Dobrze, że nikogo nie było na
sali oprócz nas. A właśnie, druga kwestia za którą
chciałam coś zrobić Biebsowi. Zarezerwował salę! Rozumiecie to?!
Bosh... co za człowiek.
-To co teraz spacer?
- spytał gdy weszliśmy z kina.
-No niby tak –
uśmiechnęłam się. Poszliśmy do najbliższego parku. Gadaliśmy
o wszystkim. O Jacobie, Gaby, Chrisie, Mel, zaśmiałam się, że
nasza rocznica przypomina mi naszą pierwszą randkę a on się
zaśmiał i powiedział, że o to chodzi. Dziwne jest to, że
zapamiętał. Ale bardzo się cieszę.
-Zrobiło się
chłodniej. Zatrzęsłam się, bo nie wzięłam sobie żadnej
kurtki.
-Zimno Ci? - spytał
Justin i zdejmował już swoją kurtkę.
-Troszkę –
założył mi ją na ramiona – ale Tobie będzie zimno
-Wytrzymam –
uśmiechnął się lekko. Ja włożyłam ręce do rękawów i
zapięłam się. Od razu zrobiło się cieplej.
-Dzięki
– cmoknęłam go w usta, uśmiechnął się i objął mnie w
talii. Przytuliłam się do niego. - Mam jedno pytanie.
-Hmm?
- spojrzał na mnie. Czemu on jest taki wysoki?
-Specjalnie
kazałeś Amandzie, żeby mnie namówiła na biało czarną
sukienkę? - spytałam.
-Tak
jakby. - zachichotał.
-Czopek
jesteś wiesz? - spytałam i walnęłam go z łokcia.
-A
to za co? - jęknął.
-Za
niewinność i chęć do życia. - wytknęłam mu język.
-Torii...
- zatrzymał się więc ja też.
-Co
jest? - spytałam i odwróciłam się do niego.
-Nie
za dużo? - jęknęłam, a on schylił głowę żeby je otworzyć.
-Nie.
- powiedział podnosząc głowę i uśmiechając się.
-Justin
no...
-Oj
daj spokój. Daj rękę. - powiedział a ja zrezygnowana
podałam mu prawą dłoń. Po chili poczułam na niej coś zimnego.
Spojrzałam na nią i ujrzałam śliczną bransoletkę.
Z napisem „musik” i nutą.
-Dziękuję!
- zawiesiłam mu ręce na szyi i pocałowałam. A potem mocno
przytuliłam.
„Zrobię
wszystko, aby chronić tych, których kocham” - myśl
Justina.
_________________________________________________
Cześć dziewczyny!!! wow nie myślałam, że już dzisiaj dodam rozdział! jedno wielkie WOW!
Bosh... chyba wena mi wraca! :D
Nie wiem jak wam ale podoba mi się ten rozdział :3
Jak myślicie, wiąże się coś z myślą Justina? ^^
Wypowiadajcie się w komentarzach! <3
Dużo linków i gifów :D Podoba się takie coś? mogę tak robić w każdym rozdziale jeśli będzie pasować ;)
Napiszcie czy tak chcecie! :)
Dziękuję wszystkim, którzy to czytają :***
Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba, mimo tego, że nie miałam za bardzo weny :/
Love ya! <3
A i jeszcze jedno :D Chcecie, żebym założyła aska związanego tylko z blogami? :) Zadawały byście tam pytania zarówno do mnie jak i do bohaterów ;p xd Chcecie? :)
A i jeszcze jedno :D Chcecie, żebym założyła aska związanego tylko z blogami? :) Zadawały byście tam pytania zarówno do mnie jak i do bohaterów ;p xd Chcecie? :)
Jeju dziękuje za dedyka :*****
OdpowiedzUsuńJak miło :3
To między Justinem a Tori - bezcenne ta miłość, te prezenty, ta rocznica
bosz już się rozmarzam hue hue :***
Kocham Cię
życzę Weny
Anana
(przez Ciebie za każdym razem jak teraz pisze Anana to teraz najpierw Anna i musze poprawiać xd)
Fajne zdj i gify :3
UsuńBosk bransoletka omom *.*
Anana
hehe dzięki :D oj tam, oj tam :D Anna czy Anana co to za różnica? :D haha :***
UsuńNie ma za co <3
Oh My God !!!
OdpowiedzUsuńNie musiałaś < chociaż wątpię aby w tym dedyku chodziło o mnie mimo iż jestem Weroniką . xd > Nawet jeśli to nie o mnie chodzi .. Dziękuję .. I dziękuję .. że dodałaś rozdział dzisiaj ..
Jeju jeju jeju !!
This is perfect !!
This is amazing !!
Chrysteeeee <3
Kocham tooo <3
Jesteś megaaa <3
Dodałaś dzisiaj .
Kocham Cię ale to wiesz xd ;*
Jeny a Tori już myślała że zapomniał a on przygotował dla niej coś co było ich pierwszą randką w tych samych miejscach ... Awwww jeszcze ta piosenka Ne-Yo <3 jedna moja ulubiona jego piosenka to właśnie ta .. i ty mi o niej przypomniałaś <3
Kocham ten rozdział jest taki megaśny .. cudowny , romantyczny , kochany , boski , niesamowity i mogłabym jeszcze wimieniać i wymieniać ale tu wystarczy mi jedno słowo . IDEAŁ <3
Kocham to Cieszę się że wena Ci wraca <3
Pozdrawiam i życzę jeszcze większego przypływu wenki <3
Kocham Cię skarbie <3
I twojego bloga teeeż <3
Czekam na nowy z niecierpliwością <3
~ Weronika Bieber ;*
Jeju jesteś wielka nie wiesz jak się ciesze że dodałaś możesz załozyc aska
OdpowiedzUsuńdziewczyny z góry mają racje boskie zdjęcia <3
http://ask.fm/dontstopbelieving99
OdpowiedzUsuńNo to pytajcie Niunie!!! :D
I dziękuję <3 ;)
Boski!! Naprawde zajebisty rozdzial!!
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze dedyk...Ja pierdziele. Jestem taka HAPPY!!
Mam nadzieje ze wszystko bedzie dobrze bo sa straaaaasznie slodcy :D
Nie moge doczekac sie juz nn...
Dodaj jak najszybciej!! <3 <3
Rozdzial jest zajebisty! Mega! Boski! Przepiekny! Sliczny!! Ugh...Nawet nie wiem jak go mozna opisac.
Ciesze sie ze wena wraca :P
Kocham Cie!! <3
Pozdrawiam i zycze weny kochana <3
Zapraszam do mnie .!
OdpowiedzUsuńJest nowy rozdział .!
http://you-me-us-forever.blogspot.com/2013/11/rozdzia-4.html
~ Weronika Bieber .. ;d
Lovva
OdpowiedzUsuń