_________________________________________________________________________
|
Amy |
Poszłam
do kuchni i nalałam sobie wody do szklanki. Wślizgnęłam się na
blat i powoli opróżniałam naczynie z płynu. Do kuchni
wszedł Justin, oparł się o futrynę i założył ręce na klatce.
-Skarbie,
co jest? - spytał i cały czas patrzył mi się w oczy. Nie mogłam
dłużej i spuściłam głową, bawiąc się pustą szklanką. Nic
nie odpowiedziałam. - Amyy – przedłużył i stanął przede mną.
Nie spojrzałam się na niego, więc złapał palcami za mój
podbródek i podniósł głowę tak, żebym się na
niego patrzyła. - widzę, że coś się dzieje. - drugą dłonią
pogłaskał policzek i uśmiechnął się delikatnie.
-Nic
takiego – westchnęłam i zacisnęłam powieki.
-Kotek...
- wyczułam w jego głosie nutkę strachu i troskę.
-Za
trzy tygodnie zaczyna się trasa... - zaczęłam.
-Muszę
Ci coś powiedzieć? - spojrzałam na niego pytająco. - Chodzi o
to, że trasa zaczyna się za... - przełknął ślinę. - za
tydzień. - spuścił głowę.
-Co?
- spytałam łamliwym głosem. - Nie, powiedz, że to nie prawda. -
po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Justin zaczął je
wycierać kciukiem ale na nic. Zeskoczyłam z blatu, szklankę
odstawiłam na niego i spojrzałam na niego. - Scooter? - pokiwał
głową. Wzięłam kilka, ba! Kilkanaście głębokich wdechów.
- Dobra, rozumiem. Praca. Beliebers Cię potrzebują. - uśmiechnęłam
się przez łzy. Już nie spływały ale miałam je w oczach.
Rozłożył ręce a ja się w niego wtuliłam. Zaciągnęłam się
jego zapachem. Będzie mi tego brakowało... Nie pytajcie się co
zamierzam, bo nie jestem tego pewna do końca.
-Amy!
- usłyszałam głos Pattie. Odsunęłam się od Justina i
spojrzałam mu w oczy. Pocałował mnie w usta. Oboje się
uśmiechnęliśmy, a on starł mi łzy.
-Tak?
- wyszliśmy do pokoju. Byli tam wszyscy.
-Musimy
Ci coś powiedzieć. Wolisz na osobności czy tutaj ? – spytała
Pattie. Rozejrzałam się po salonie i zaprzeczyłam głową.
-Tutaj.
Wolę nie mieć tajemnic przed najbliższymi – uśmiechnęłam się
a w oczach Sandi dostrzegłam łzy. - Co się stało? - machinalnie
przeniosłam wzrok na mamę Biebsa.
-Chodzi
o to, że ... Sandi chce wam, a w szczególności Tobie, coś
powiedzieć. - Spojrzała wymownie na nią. Wszystkie 6 par oczy
popatrzyło na mamę Chrisa i Caitlin.
-Amy,
nie powinnaś się tak nazywać. - zaczęła i się lekko
uśmiechnęła.
-Co?
Dlaczego? Jak to? - zadałam pytania, prosto mówiąc byłam
zdezorientowana.
-Twoje
prawdziwe imię to Victoria. - uśmiech nie schodził jej z twarzy.
-Co?!
- wytrzeszczyłam na nią oczy i otworzyłam szeroko buzie ze
zdziwienia. Zresztą tak jak każdy oprócz Pattie i Sandi.
-To,
że Cię odnalazłyśmy, to zasługa Patrici. - spojrzała na
przyjaciółkę i powiedziała nieme „Dziękuję”. Pat
odwzajemniła uśmiech.
-Było
ciężko nie powiem. Ale Twoje oczy strasznie przypominały mi oczy
małej Victorii. To znaczy Twoje. - poprawiła się szybko i puściła
mi oczko.
-Nie
wierzę. Czyli Christian i Anabell nie byli moimi rodzicami. Ymm..
Christian w zasadzie... - usiadłam na kanapie i zakryłam twarz
dłońmi.
-On
był Twoim ojcem, Amy. Christian Newton był Twoim biologicznym
Ojcem. - powiedziała Sandi stanowczym tonem a ja na nią spojrzałam
z niedowierzaniem.
-Co?
- spytali równocześnie, Caitlin i Chris.
-Jak
Caitlin miała roczek, pokłóciłam się strasznie z Willem.
Wyjechałam do Pheonix, do mojego rodzinnego domu i właśnie tam
spotkałam, moją pierwszą miłość, chodzi tu o Christiana. I tak
się stało, że spędziliśmy razem noc. Nie przyszło żadnemu z
nas do głowy, że może to przynieść takie konsekwencje. -
spojrzała na mnie i na Chrisa. Co?
-Może
mi powiesz, że mój brat nie jest moim bratem? - spytała
Caitlin ze łzami w oczach.
-Jest.
Ale niestety przyrodnim. Za to Chris i Victoria są biologicznym
rodzeństwem. - spojrzeliśmy po sobie i krzywo się uśmiechnęliśmy.
-Ja
pierdole... - szepnęła Cait i tak jak ja wcześniej schowała
twarz w dłoniach.
-Amy...
- zaczęła Sandi ale ja jej przerwałam.
-Wiem,
że to nie Twoja wina, że mój ojciec i macocha mnie porwali,
ale... ale muszę to przemyśleć. - szepnęłam i spojrzałam na
nią. - Przepraszam.
-Nic
się nie stało, córeczko. - pierwszy raz od bardzo dawna,
ktoś powiedział do mnie „córeczko”. Niby była Anabell
ale to nie to samo. Nie wymawiała tego słowa, a jeśli już jej
się to zdarzyło, to nie było słychać w tym tyle miłości,
troski... Uśmiechnęłam się blado. - To my się już będziemy
zbierać. - wstała i przytuliła mnie na pożegnanie.
-Pa
– powiedziała cicho Caitlin. Wstałam, podeszłam do niej i
przytuliłam. Nie wiem dlaczego, no ale po prostu musiałam.
-Pa
– powiedziałam i dodałam jej do ucha, tak, żeby tylko ona
usłyszała – siostrzyczko. - uśmiechnęła się i przytuliła
mnie mocniej.
-Przepraszam,
za wtedy – dodała szybko i szeptem.
-Jest
ok – odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
-To
i ja się zbiorę z wami. - powiadomiła nas mama Biebera.
-No
co ty. - powiedziała Gaby. - Pójdziesz później z
Justinem o ile ma zamiar w ogóle się stąd ruszyć. - dodała
a Christian się zaśmiał. Spojrzał się na mnie.
-Amy
chyba, potrzebuje pobyć sama. - zauważyła Cait. Uśmiechnęłam
się blado i spuściłam głowę.
-Mamo,
zostań jeśli chcesz. Później Cię odprowadzę. - przytulił
mnie od tyłu i pocałował w głowę.
-No
dobra. - uśmiechnęła się.
-To
my nie będziemy przeszkadzać. - powiedziała Sandi i pociągnęła
Caitlin w stronę schodów.
-Zapraszamy
jutro na obiad – Gaby i Chris stali w takiej samej pozycji jak ja
i Justin., czyli on obejmował ją od tyłu.
-Dziękujemy,
nie mamy nic w planach więc z chęcią przyjdziemy. - odpowiedziała
mama Chrisa i Caitlin. I moja...
-Musicie
być – szepnęłam i uśmiechnęłam się. Podeszła do mnie,
przytuliła, pożegnały się i wyszły.
-Coś
do picia? - zaproponowała Gabriella.
-Herbatę
– Pattie się uśmiechnęła.
-Justin?
-Nic,
dzięki. - usiedliśmy na kanapie a on wziął mnie na kolana.
-Christian?
-Sok
-Amy?
-Wodę
– uśmiechnęłam się.
-Pomogę
Ci – zaoferowała się i poszły razem do kuchni, dyskutując o
czymś. Zapewne wiem o czym.
-I
jak czujesz się z tą wiadomością? - spytał Chris i dodał: -
siostra. - uśmiechnął się ciepło co ja odwzajemniłam.
-Dobrze,
braciszku – poczochrałam mu włosy.
-Ej!
- jęknął i zaczął je poprawiać. Nie miałam żadnego problemu,
powiedzieć do niego „braciszku”, bo wcześniej tak czy siak tak
na siebie mówiliśmy. Teraz jednak w tych słowach było coś
innego, tylko nie wiem co... Zastanawiało się.
-Amy,
to znaczy Victoria. Ehh jak my mamy na Ciebie mówić? -
zapytał Christian a ja westchnęłam.
-Na
razie niech zostanie tak jak jest. Nie śpieszy mi się przywyknąć
do nowego imienia. Victoria. Kto wymyślił to imię? Jest takie...
- przerwano mi.
-Piękne
– Justin cmoknął mnie w usta.
-Z
tego co pamiętam to Mama. Zawsze jej mama, kuzynka miała tak na
imię. Z tego co słyszałem to chorowała na raka, no ale w końcu
„Victoria znaczy zwycięstwo”, tak? Wyzdrowiała a później
pokonała długą drogę aby znaleźć wujka Keyla. - uśmiechnęłam
się.
-Dobrze,
że wyzdrowiała.
-Tak
ciocia Jodi jest naprawdę silna. - puścił mi oczko i w tym
momencie weszła narzeczona mojego brata wraz z Patricią.
-To
o czym to rozmawiacie? - mama Justina postawiła tacę ze szklankami
na stoliku i usiadła na kanapie.
-A
tak sobie gadamy. Amy, a wiesz, że mama jest Twoją chrzestną? -
Biebsiak spojrzał się na mnie a potem na swoją mamę. Uśmiechnęła
się.
-Naprawdę?
- nie dowierzałam.
-Serio,
serio. - zaśmiał się. Przytuliłam Pattie, nadal siedząc u
mojego chłopaka na kolanach.
Siedzieliśmy
tak jeszcze z półtorej godziny, gdy Pat w końcu oznajmiła,
że chyba już zacznie się zbierać. Justin też, tylko odprowadzić.
Jak już wychodziła przypomniałam jej o jutrzejszym obiedzie u nas.
Podziękowała, pożegnała się i wyszli. Westchnęła,
poinformowałam przyjaciółkę i brata, że idę do siebie i
to właśnie uczyniłam.
Weszłam
do pokoju i rzuciłam się na moje wielkie łóżko. Nie wiem
czy to jest dobry pomysł. Nie jestem do niego przekonana no ale... w
końcu coś się stanie. Tak mówi mi moje przeczucie. Tak nie
da rady. Muszę coś zrobić, ale na pewno nie teraz. W piątek? W
domu? Tak to będzie odpowiedni moment, odpowiedni czas, odpowiednie
miejsce. Zobaczymy. Nie wiem jak dam radę mu to powiedzieć ale...
muszę po prostu muszę to zrobić.
Po
kilku, może kilkunastu minutach leżenia i rozmyślania,
postanowiłam pójść wziąć prysznic. Albo nie, kąpiel.
Tego mi potrzeba. Wzięłam z garderoby moją piżamkę w kotki i
poszłam do łazienki. Napełniłam wannę wodą, zdjęłam ciuchy i
weszłam do wanny. Po chwili byłam całą zrelaksowana i odprężona.
Nie
wiem ile leżałam tak w tej wannie ale woda zaczęła chłodnieć. W
takim razie zaczęłam się myć. Po wyjściu z niej wytarłam się
do sucha, założyłam bieliznę a później piżamkę.
Spuściłam wodę i wrzuciłam brudne ubrania do kosza na pranie.
Później rozczesałam włosy i podsuszyłam. Przejrzałam się
w lustrze i mogę przyznać, że bez makijażu też jestem piękna.
Taaak, ja i moja skromność. No to poproszę Oskara! Idiotka,
pomyślałam. Odwala mi. Potrząsnęłam głową i wróciłam
do pokoju i co tam zobaczyłam? No zgadujcie. Taak, na moim łóżku
leżał Justin, słodko pochrapując. Uśmiechnęłam się na ten
widok. On sam uśmiechał się przez sen co jeszcze bardziej
powiększyło mój.
Położyłam
się ostrożnie koło niego, uważając żeby się nie obudził,
położyłam prawą dłoń i głowę na jego klatce. Oddech miał
równy a pierś unosiła mu się w pewny rytm. Tym rytmem
właśnie jestem ja, gdyby go zabrakło, nie byłoby też mnie. Tak
po prostu? Nie, jeśli nie ma go, nie ma mnie. Właśnie na tym
polega miłość. Przynajmniej tak mi się wydaje. Jeśli ktoś
kazałby mu wskoczyć w ogień, ja sama bym wskoczyła za nim. To
właśnie taka jest miłość. Bezgraniczna i bez żadnych uprzedzeń.
Próbujemy postawić na swoim, ale i tak na końcu wychodzi na
kompromis. Nie możesz zrobić przykrości drugiej osobie. Nawet tej
najmniejszej. Chłopak, przyjaciele, rodzina...
A
co do rodziny. Właśnie przed kilkoma godzinami (mniej więcej 4
godziny temu!) dowiedziałam się, że moją mamą jest Sandi
Beadles, mam brata bliźniaka, który jest zarówno moim
przyjacielem, siostrę, która jest ex mojego chłopaka i
chciała go poderwać, no i nazywam się Victoria. Zwycięstwo. Czy
to w moim przypadku dobre określenie? Takie znaczenie ma to imię,
ale czy pasuje do mnie. Fakt straciłam „rodziców”, przez
pół swojego życia mieszkałam w sierocińcu. Ale jakby nie
patrzeć znalazłam tam najlepszą przyjaciółkę,
przeprowadziłam się właśnie tu, do Stratford, poznałam
przyjaciół, chłopaka, założyliśmy zespół taneczny
i co najważniejsze znalazłam moją rodzinę. W zasadzie oni mnie
znaleźli, ale liczy się wynik, c'nie?
Moje
przemyślenia przerwał mi Justin, a w zasadzie jego ręka, która
oplotła mnie w pasie. Uśmiechnęłam się i nie wracając do moich
myśli, usnęłam.
_______________________________________________________
Hejka!
No i co wy na taki obieg spraw, cooo? Jak dla mnie fajnie ^^ W końcu ma rodziców i rodzeństwo, na dodatek bliźniaka xd Wypowiadajcie się w komentarzach :3
38 rozdział powinien pojawić się w następnym tygodniu, bo początek mam zaczęty ^^
Jestem z siebie dumna hehe :D
Czekam na waszą opinię i czy się zgadzacie z tym takim obrotem akcji ;)
Z mojej strony to chyba wszystko ;***
Love ya! <3
Ps. Jeśli pod tym postem będzie 5 komów to dodam 15 lub 16 października nowy rozdział :* ^^
Ps. Jeśli pod tym postem będzie 5 komów to dodam 15 lub 16 października nowy rozdział :* ^^
WOW!! Dziekuje za dedyk!! Kurde no nie spodziewalam sie tego <3 Czuje sie zaszczycona miec dedykowany tak wspanialy i zajebisty rozdzial! Aaaaaaaale sie ciesze :D Mam banana na twarzy i nie moge przestac sie usmiechac :D Ciesze sie ze moje przeczucia byly sluszne :P Co do tej trasy...Szczerze to znow mam przeczucia ale siedze cicho :P Pozniej Ci napisze czy sie nie mylilam ^^ Mam nadzieje ze wszystko bedzie dobrze :D Nie moge sie juz doczekac NN! <3 Rozdzial MAGICZNY! Boski! Jeszcze raz dziekuje za dedykacje!
OdpowiedzUsuńKocham <3 <3 <3 <3
Zycze weny i pozdrawiam kochana! :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJejku rozdział cudnyyy nie czytałyśmy wszystkiego ale nadrobimy to zabieramy sięza wszsytkie rozdziały bo po 37 sądzimy że blog jest zajeeeebisty ! boże dziewczyno ty masz talent ! pisz dalej ! bo super ci to wychodzi ! <3 czekamy na nowy rozdział !
OdpowiedzUsuńu nas również jest nowy rozdział http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/ ale nie jest tak dobry jak twój ! pozdrawiamy !! ;D
~ KinWer Bieber ;D
Aaaaaaaa ! To jesy cudne ! Powinnaś napisać książkę, albo coś;)) <3
OdpowiedzUsuń