U
nich poza tym, że Jeremy, Erin i dzieciaki zamieszkali z nimi, to
nic się nie zmieniło.
-Amy, co powiesz na kawałek
sernika? - w tej chwili siedziałam z Pattie w kuchni.
-Pewnie, uwielbiam to ciasto –
uśmiechnęłam się do niej.
-Usłyszałem słowo „sernik”?
- do pomieszczenia wleciał Justin.
-Tak – jego mama postawiła mi
przed nosem talerz.
-Mamo? Dlaczego mi wcześniej nie
powiedziałaś, że zrobiłaś sernik? - jęknął.
-Tak jakoś wyszło – zaśmiała
się – a zrobiła go Erin. - ukroiła jeszcze kawałek i podała
mu.
-Dzięki – cmoknął ją w
policzek i zaczął wcinać ciasto. - pyszne – ja nie zdążyłam
zjeść połowy swojego a on już zjadł swój, jakby nie
patrzeć dosyć sporego kawałka.
-Justin poprosił o jeszcze jeden
kawałek, a Pattie podała mu go. Zaśmiałam się, z tego powodu,
że najzwyczajniej w świecie się opluł. Wzięłam chusteczkę i
wytarłam go, chichocząc przy tym. Uśmiechnął się.
-Wcinaj, wcinaj. My pójdziemy
do salonu – Patricia (Pattie) wzięła mnie pod rękę i
ruszyłyśmy do reszty.
Usiadłam na kanapie i po chwili na
moich kolanach pojawiła się Jazmyn
-Co tam, smerfetko? - odgarnęłam
włosy z jej czoła i włożyłam za uszko.
-Tęskniłam za Tobą – złapała
mnie za szyję i się przytuliła.
-Ja
za Tobą też – przytuliłam ją mocniej do siebie.
-Ejj-
jęknął Jaxon na co ja zachichotałam.
-Dawno
Cię nie widziałam – oderwała się i spojrzała na mnie.
-Teraz
będziemy widywać się częściej – uśmiechnęłam się do niej.
-Fajnie!
- krzyknęła i przytuliła się do mnie jeszcze raz.
-Ej,
ej, ej – na kanapę wślizgnął się Jaxo i odsunął ją ode
mnie. Spojrzałyśmy obie po sobie i uśmiechnęłyśmy. Jazmyn
usiadła obok mnie.
-Co
blondynku? - poczochrałam jego włosy.
-Teraz
ja – powiedział z poważną miną.
-Ale
co ty? - wiedziałam o co mu chodzi.
-Przytulić
– powiedział to tak śmiesznie, że chichocząc wzięłam go do
siebie na kolana i przytuliłam.
Po chwili koło nas przysiadł się
Justin. Jazzy wykorzystała moment i usiadła mu na kolanach.
-Co
tam księżniczko? - spytał się jej.
-A
Jazzy ma chlopak! - krzyknął Jaxon.
-Co?
- Juju zrobił pytającą minę.
-O
jeju. Do szkoły przyszedł nowy chłopak.
-I
dał jej lóze! - dodał jej młodszy braciszek.
-Ładny?
- spytałam z uśmiechem na twarzy.
-Może
być – zaśmiała się – Prawie tak jak Justin.
-No
to bierz się za niego, mała, oj bierz- puściłam jej oczko a ona
uśmiechając się schowała twarz w szyję Biebera. Wszyscy się
zaśmialiśmy. Wypuściłam Jaxona z rąk, on poszedł do taty.
-Chodź
tu do mnie – wyciągnęłam do niej ręce.
Przeszła
z jego kolan na moje. Później do Justina wrócił
Jaxon. Erin zrobiła nam zdjęcie.
Dzisiaj
wyszło tak, że zostałam u nich na noc. Mimo wszystko spałam z
Jazzy w pokoju Justina a on w pokoju dzieciaków z bratem.
~~Gaby~~
Po
śniadaniu wyszliśmy z moim narzeczonym. Jak to dziwnie brzmi. Jeju,
mam 18 lat, chłopak mi się oświadczył, zgodziłam się, jestem w
ciąży. Nie wiem czy dam sobie radę, przeprasza, czy damy radę.
Wiem, że mnie kocha, ale mimo wszystko w głębi duszy nadal boję
się, że nie wytrzyma tej presji. Nie da rady, znajdzie sobie
lepszą, ładniejszą i co najważniejsze, nie będzie miała
dziecka.
-O
czym myślisz, skarbie? - spytał Chris. Spojrzałam na nasze
splecione słonie a później na jego twarz.
-O
nas, o wszystkim – odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami, po
czym spuściłam głowę.
-Gaby,
co jest? - przystał.
-Nic
-Kotek,
znam Cię już dość długo żeby wiedzieć kiedy oszukujesz –
podniósł mój podbródek tak, że patrzyłam się
w jego czekoladowe oczy.
-Boję
się.
-Czego?
-Tego,
że jak będę miała wielki brzuch, zostawisz mnie. Że po
urodzeniu nie damy sobie rady z tym wszystkim – po moim policzku
spłynęła jedna, samotna łza, którą Christian szybko
starł kciukiem. Złapał moje policzki w obie dłonie.
-Gabriello
McCessi, damy radę. Wiem, że będzie trudno ale nie nie poddamy
się. Nie zostawię Cię.
-Obiecujesz?
- pociągnęłam nosem.
-Obiecuje
– pocałował mnie z taką czułością i miłością, że moje
nogi zrobiły się jak z waty.
-Nie
wyobrażam sobie życia bez niego. Serio. Gdy oderwaliśmy się od
siebie, wtuliłam się w niego.
-Chodź,
pójdziemy do Starbucks'a – objął mnie w talii na co ja
zrobiłam to samo.
Szliśmy
przytuleni do siebie ulicą Stratford. W knajpie zamówił
sobie kawę a ja shake'a. Później zabrał mnie do kina. Na...
komedię romantyczną! No nie wierzę. Przecież on tego nie lubi.
Prawie
usnął ale liczą się dobre chęci, nie?
Do
domu wróciliśmy po 19. Nawet nie zorientowaliśmy się jak
ten czas szybko zleciał. W domu nikogo nie było więc przypuszczam,
że siedzą u Justina.
-Co
chcesz na kolację? - z kuchni wyszedł Chris. Siedziałam na
kanapie i oglądałam tv.
-Nie
wiem – wzruszyłam ramionami. - ty coś wymyśl. - odwróciłam
się do niego i uśmiechnęłam.
-Ok
– odwzajemnił to i z powrotem wrócił do kuchni.
Skakałam
z kanału na kanał , ale i tak nie było nic ciekawego do
oglądania, więc przełączyłam na kanał muzyczny, a konkretnie
Eske. Leciała akurat piosenka One Direction „Best Song Ever”.
Zaczęłam się śmiać, złapałam się za brzuch.
-Co
jest? - do salonu wleciał chłopak z łyżką w ręku.
-Le...
Leeroy! - powiedziałam przez śmiech. Podniósł brew do góry
a ja pokazałam na teledysk. Zaśmiał się.
-No
tak. One Direction.
-Masz
coś do nich? - przestałam się śmiać.
-Nie,
co ty. To spoko chłopaki.
-A
niby skąd wiesz? - skrzyżowałam ręce na piersi.
-Gadałem
z nimi. Kilka razy byli u Justina.
-Dlaczego
mi nie powiedziałeś? - spytałam z wyrzutem.
-A
to takie ważne?
-Nie
wiesz. Dla Directioner poznanie idoli nie jest ważne – prychnęłam
i usiadłam z miną małego chłopca, któremu zabrano lizaka.
-Nie
gniewaj się – podszedł do mnie, ale ja uparcie patrzyłam się w
ekran telewizora – kotek – zamruczał mi do ucha i zaczął
składać na mojej szyi miłe pocałunki. Już miał dojść do
moich ust gdy się odezwałam.
-Co
tak śmierdzi? - odsunął się ode mnie.
-Moje
naleśniki! - wyleciał z salonu jak z procy. Zaśmiałam się i
poszłam do kuchni. Latał po niej jak poparzony.
-Spokojnie
– powiedziałam i otworzyłam okno żeby się przewietrzyło. Ten
kochany debil nie pomyślał żeby to zrobić.
-Pierwszy
naleśnik i spalony – westchnął i wyrzucił go do kosza.
-Pierwszy
zawsze jest nieudany – poklepałam go po plechach.
Podeszłam
do lodówki i wyciągnęłam karton soku. Wzięłam szklankę i
wlałam do niej pomarańczowej cieczy. W pewnym momencie poczułam
czyjeś duże, ciepłe dłonie na moich biodrach.
-Na czym to my skończyliśmy? -
zamruczał mi do ucha.
Po
moim ciele przebiegł przyjemny dreszczyk. Chyba to poczuł, bo
zachichotał. Na mojej szyi składał słodkie pocałunki. Jęknęłam
cicho i odchyliłam głowę do tyłu, by dać mu lepszy dostęp.
Odwrócił mnie do siebie i wpił się w moje usta. Jego ręce
powędrowały na moją pupę. Podniósł mnie na co ja
automatycznie zaplotłam nogi na jego biodrach. Nie przerywając
pocałunku, ruszył w kierunku schodów, a mianowicie do mojej
sypialni. Położył mnie na łóżku i składał całusy od
szyi po brzuch... (dalej dobie dopowiedzcie ;) )
Rano
obudziłam się przez promienie słoneczne. Jak na złość padające
prosto na moją twarz. Otworzyłam oczy ale natychmiast je zamknęłam.
-Jak
się spało? - usłyszałam nad sobą bardzo dobrze mi znany, męski
głos. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Dobrze
– nie otworzyłam oczu. ( leżałam na boku)
-Jesteś
niesamowita – cmoknął mnie w usta. Przedłużyłam go – mrr.
Co Pani chce na śniadanie?
-Naleśniki
– otworzyłam oczy i odpowiedziałam bez zastanowienia.
Uśmiechnęłam się na wspomnienie wczorajszej akcji.
-Proszę
bardzo – postawił przede mną tacę z talerzykiem, na którym
były 3 naleśniki, szklanka z sokiem i mały wazonik z białą
różą. Dobrze pamiętał, że nie lubię czerwonych.
-Jak
ty mnie dobrze znasz – uśmiechnęłam się do niego i szybko
cmoknęłam w usta.
-Nadal
się uczę. Jedz, bo wystygnie – ponaglił mnie.
Po
skończonym śniadaniu poszłam odbyć poranną toaletę. Nie zajęło
mi to dłużej niż pół godziny. Mój chłopak wszedł
do łazienki zaraz po mnie. Ja zeszłam na dół i włączyłam
tv. Po 10 minutach dołączył się do mnie Chris. Minęły pewnie
jakieś dwie godziny a mnie naleciała ochota na...
____________________________________________________________________
Cześć :) Przepraszam was, że przez 10 dni nic nie dodawałam! :'(
Ten jest krótki ale go wstawiam, bo za długo nie było żadnej notki ;)
Proszę jeśli czytasz, to skomentuj <3
Miłego dnia! ;*** Kocham was ♥
Ps. Zapraszam na mojego nowego bloga :) Zachęcam do czytania, jest o One Direction <3
Sernik,mniam :DDD,super rozdział,czekam na dalsze rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńOoo serniczeek : D
OdpowiedzUsuń