sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 75 "Dałaś mi wszystko co jest najważniejsze."

PRZEPRASZAM! Przepraszam, za tak długą nieobecność!!! :'( <3
Chciałabym was o coś zapytać...
Piszę tutaj, bo nie wiem ile osób przeczyta notkę pod rozdziałem.
CHCECIE żeby rozdziały były szczęśliwe, że Justin jest słodki, uroczy, czy żeby pojawiły się naprawdę KŁOPOTY, które mogą doprowadzić do rozstania Justina i Tori???
PROSZĘ SKOMENTUJCIE TEN RODZIAŁ, CHCĘ WIEDZIEĆ CZY OPŁACA PISAĆ SIĘ DALEJ OPOWIADANIE.


Rozdział dedykuję mojej kochanej Veronice <3
Dziękuję Ci za to, że można z Tobą normalnie porozmawiać, za to, że jesteś i mogę do Ciebie napisać <3
Dzięki, że jesteś <3 tylko tyle wystarczy <3
____________________________________________________________________
Mój oddech przyśpieszył do granic możliwości. Serce biło mi niemiłosiernie. Stałam oparta o drzwi i  tępo wpatrywałam się w kartkę. Skąd ta osoba może to wiedzieć? Skąd może wiedzieć, że ja i Justin jesteśmy małżeństwem? Wiedzą tylko cztery osoby, włącznie z nami i w urzędzie stanu cywilnego. Przecież to niemożliwe, żeby ktoś z urzędu pierwszej przypadkowej osobie coś powiedziała. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i spuściłam wzrok w dół. Przede mną stał zapłakany Jacob ze smoczkiem w buzi. Uniosłam brwi i złapałam małego szybko na ręce. Wtulił się we mnie, a ja zaczęłam głaskać go po pleckach. Jak ja mogłam nie usłyszeć płaczu mojego dziecka? Jak ja mogłam tak postąpić? Bujałam się z Jake’iem na rękach i poszłam do salonu. Melanie stała z telefonem domowym w ręku.
- Co się stało, mała? – ukucnęłam przed nią. Wystawiła rękę z telefonem.
-Dryń, drrryń. – powiedziała i wczłapała się na kanapę, aby dalej oglądać bajki. Wstałam i wyczytałam kto ostatnio dzwonił. 4 nieodebrane od Justina, jedno od Gaby i znowu 2 od Justina. Posadziłam już bardziej uspokojonego Jacoba na kanapie koło Mel. Dziewczynka przytuliła małego, na co kąciki moich ust lekko się uniosły. Westchnęłam i wystukałam numer komórki Justina. Przyłożyłam telefon Justina do ucha, kiedy usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi kluczem. Stanęłam trzy metry naprzeciwko drzwi i czekałam, aż ten ktoś wejdzie, mimo to trzymałam telefon koło ucha. Drzwi się otwierały a ja mocniej ścisnęłam słuchawkę. Zobaczyłam tak dobrze znaną mi twarz. Wypuściłam słuchawkę z ręki i podbiegłam do Jussa. Rzuciłam mu się na szyję a on przytulił mnie do siebie mocno.
- Co jest, szczęście? Czemu nie odbierałaś? Co się stało? – szeptał mi we włosy, a po moich policzkach poleciały łzy. Nie wiem dlaczego tak zareagowałam. Może to dlatego, że byłam w ciąży? – Ciii, spokojnie. Wszystko jest dobrze. – szeptał. Odsunęłam się od niego.
- Nic nie będzie dobrze! – krzyknęłam patrząc na niego. Ocieranie policzków nie miało sensu.
- Czemu tak mówisz? – patrzył na mnie zupełnie zdezorientowany.
-Czytaj – wyciągnęłam rękę z kartką. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, aż w końcu on wziął ode mnie kartkę i rozprostował, dalej patrząc mi w oczu i lustrując moją twarz. Chwilę potem spuścił wzrok na kartkę i przeczytał szybko. Podniósł wzrok na mnie, a ja przygryzłam wargę i zacisnęłam powieki, żeby powstrzymać łzy. Sekundę później poczułam silne ręce oplatające moją talię. – To wszystko moja wina. Moja! Gdyby nie ja, byłbyś szczęśliwy! – biłam go pięściami po klatce. – Byłbyś bezpieczny… - szepnęłam i wtuliłam się w niego.
- Nie mów tak, proszę, nie mów tak. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Mam najukochańszą i najpiękniejszą żonę na świecie i najsłodszego synka. A córeczka jest w drodze. Dałaś mi wszystko co jest najważniejsze. – tulił mnie i szeptał do ucha. – Dałaś mi miłość, dom pełen ciepła, własną rodzinę, szczęście. Nie bój się, wszystko będzie dobrze. Nic nam się nie stanie.
Usiedliśmy na kanapie i wtuliłam się w Justina. Z moich oczu łzy powoli przestawały płynąć, za to powieki zdawały się być bardzo ciężkie.
Otworzyłam oczy, bo było mi strasznie gorąco. Przekręciłam głowę w lewą stronę i spojrzałam w dół. Justin oplatał mnie ramieniem w talii, głowę ułożoną na mojej klatce, a jego noga oplatała moją. Uśmiechnęłam się na ten widok, podniosłam rękę i przeczesałam nią jego włosy. Mruknął, pocałował mnie w pierś i podniósł na mnie wzrok.
-Dzień dobry, pani Bieber.
-Dzień dobry, panie Bieber. Jak się spało?
-Dobrze, a Tobie?
-Dobrze dziękuję. – zaśmialiśmy się. Ponownie wczepiłam dłoń w jego włosy i pociągnęłam tak, że musiał się podnieść. Moja głowa była równolegle do jego. Oparł się na ręce i musnął swoim nosem mój. Uśmiechnęłam się i przyciągnęłam jego głowę i pocałowałam go.
-Mmm lubię takie pobudki. – mruknął przez pocałunek. Po chwili jego pocałunki zeszły na szyję, a on siedział na mnie okrakiem. Odchyliłam głowę do góry , żeby miał lepszy dostęp, a jego pocałunki zeszły niżej. Od szyi do piersi, od piersi po brzuch.
-Hola – złapałam jego głowę i podciągnęłam do góry. Przechylił ją w prawą stronę. – Nie teraz. – powiedziałam i cmoknęłam go w usta.
-Czemu? – zapytał.
-Temu. – kiwnęłam głową w stronę drzwi kiedy się rozchylały powoli. Po chwili ukazała się mała główka Jacoba. Justin spojrzał na niego, potem na mnie.
-Skąd ty…? – zmarszczył brwi.
-Instynkt macierzyński. – wzruszyłam ramionami. – Idź po niego.
Popchnęłam go lekko za ramiona a on wystawił mi język. Podszedł do małego, a on krzyknął ze śmiechem i wbiegł do pokoju. W końcu Justin go złapał i podniósł do góry. Przyłożył swoją twarz do jego brzuszka i go pocałował. Wyprostował ręce i rzucił małym w górę – wstrzymałam oddech- i go złapał, a ja poczułam ulgę. Powtórzył to jeszcze raz. Spojrzał się na mnie, a ja pokręciłam głową, ale z uśmiechem na ustach. Puścił mi oczko. Szepnął coś małemu na ucho, a mały spojrzał się na mnie i wyciągnął rączki. Justin i Jake usiedli na łóżku, a Jakie podpełzł do mnie i złapał się za szyję. Przytulił mnie mocno, a ja to odwzajemniłam.
-Mój mały skarbek. – powiedziałam i pocałowałam go w skroń. Odchylił główkę i cmoknął mnie w usta. Uśmiechnęłam się i zrobiłam z nim „noski noski”.
Całe przedpołudnie spędziliśmy razem w naszej sypialni. Ja, w końcu postanowiłam wstać i zrobić śniadanie dla moich mężczyzn. Założyłam spodnie od dresu i T-shirt Justina, a włosy związałam w kucyk. Zeszłam na dół i zajrzałam do salonu, zmarszczyłam brwi. Weszłam do kuchni i tam też nikogo nie było. Wzruszyłam ramionami, wyjęłam z szafki szklankę i sok z lodówki. Nalałam sobie i pijąc oparłam się o blat. Na stole leżała kartka, pewnie od Gaby, pomyślałam. Odbiłam się dłońmi od blatu i wzięłam kartkę w dłoń. Było na niej napisane, że pojechali we trójkę na zakupy, bo nic nie ma do jedzenia. Hmm zajrzałam ponownie do lodówki, i faktycznie, nic prawie nie było. Wcześniej nawet nie zwróciłam na to uwagi. Wypiłam sok i wstawiłam szklankę do zmywarki, przy okazji włączyłam ją, bo była pełna brudnych naczyń. Po chwili poczułam na biodrach tak dobrze znane mi dłonie, a na szyi ciepły, słodki oddech Justina.
- Jesteś najpiękniejsza. – szepnął mi do ucha i pocałował w ramię. Odwróciłam się i zarzuciłam mu swoje ręce na kark. Przechyliłam głowę.
-Nawet w dresach, za dużym t-shirtcie, w byle jakiej fryzurze i z lekko zaokrąglonym brzuchem?
-Zwłaszcza w MOIM T-shirtcie i zaokrąglonym brzuchem. – cmoknął mnie w nos. – A ta malinka mi się podoba. – uśmiechnął się.
-Jaka malinka? – zmarszczyłam brwi w akcie zdziwienia.
-Ta – dotknął palcem mojej szyi. Zmrużyłam na niego oczy. Wyplątałam się i poszłam na korytarz do lusterka. Odchyliłam trochę głowę w górę i zobaczyłam mały, czerwony znak.
-Juuusiiin – jęknęłam i opuściłam ręce w dół. Spojrzałam na jego odbicie w lustrze. Podszedł do mnie i objął od tyłu.


-Ta też mi się podoba. – szepnął mi do ucha i podciągnął koszulkę którą miałam na sobie, tak że odsłaniała moje piersi. Otworzyłam szeroko oczy i usta ze zdziwienia. Roześmiałam się i zobaczyłam tańczące iskierki w oczach Justina. Był szczęśliwy. 
_________________________________________________________
PRZEPRASZAM!
Naprawdę was przepraszam! nie dość, że tak długo nie było to krótki rozdział... Niestety nie miałam weny, dokończyłam  dzisiaj ten rozdział, bo musiałam. Dla jednej osoby, która niemiłosiernie długo czeka na ten rozdział :) wy też <3
Wena mi powoli wraca! Yeeeey! <3
Lova yall <3

2 komentarze:

  1. yeaaaaaaaaaaaah!!
    nareszcie !
    Nie mogłam się doczekać :D
    Mam zaciesz na buźce xd
    dzięki tobie wariatko moja !
    Dziękuję za dedyk nie musiałaś <3
    Ale hey!
    Ja i tak wiem że to o mnie chodzi xd ( przeczucie :D ) tak zgadzam się ! czekałam niemiłosieeernie dłuuugo :O
    Ale wreszcie jest!
    Ubóstwiam Cię dziewczyno!
    Jesteś zajebista, niesamowita, nie powtarzalna, i przede wszystkim wielka!
    Masz giga talent zazdroszczę Ci go ! -_-
    Boże jacy oni są słooooooodcy ;O
    Kurde no jasne że szczęśliwe momenty żeby pomiędzy nimi było dobrze, ale nie ukrywam że trochę dramaturgii mogłabyś wprowadzić xDD
    Co jeszcze mogę powiedzieć?
    Że rozdział jest cudooowny, słodki, kochany, uroczy, zajebisty i ughhh mogłabym tak wymieniać!
    hahahahah xD ahhh ten instynkt :D
    Jacob musiał przeszkodzić prawda ? c;
    I ta słodka końcówka *__*
    I Ty kobieto weny nie masz?!
    Dziękuję że dodałaś nawet nie wiesz jak się cieszę :D
    I rzecz jasna... czekam na następny ! <3
    Pozdrawiam misia i weny ogromnej życzę <3
    PS: pamiętaj zawsze możesz do mnie pisać ;)

    ~ Veronica..

    OdpowiedzUsuń