Za
gorąco. To jedyne o pomyślałam od razu po przebudzeniu. Otworzyłam
oczy i zobaczyłam Justina. Byliśmy jedną, wielką plątaniną rąk
i nóg. Nie chciałam się ruszać, żeby go nie obudzić, ale
było strasznie gorąco. Jęknęłam cichutko i poczułam jak Justin
się po rusza. Spojrzał na mnie zaspanymi oczami.
-Dzień
dobry, panie Bieber. - powiedziałam.
-Dzień
dobry, pani Bieber. - pocałował mnie w brzuch i wyplątał się z
mojego uścisku. Co za ulga. Leżeliśmy w ciszy. Znowu położył
głowę pomiędzy piersi, a ja bawiłam się jego włosami. Ma takie
gęste i grube włosy.
-O
czym myślisz? - spytał nie patrząc na mnie.
-O
tym jakie masz gęste i grube włosy. - odpowiedziałam a on się
zaśmiał. Pokręcił głową tak, że dotykał mnie włosami w
szyję. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w głowę.
-Za
tydzień znowu muszę wyjechać. - powiedział a w jego głosie
udało się wyczuć smutek.
-Z
Becky G? - wydęłam usta. Podniósł głowę.
-Jesteś
zazdrosna? - uniósł brew do góry. Zaprzeczyłam
ruchem głowy. Podniósł się na łokciu i patrzył na mnie z
góry. Zmrużył oczy. - naprawdę? - spytał zadziornie.
Westchnęłam.
-No,
Justin, popatrz na siebie. Masz idealne ciało, umięśnione,
zajebiste, gęste, grube włosy, słodki uśmiech, ponętne usta.
Ale to już nawet nie chodzi o wygląd. Masz cudowny charakter. I
jak ja mam nie być o Ciebie zazdrosna? - powtórzyłam jego
trik i uniosłam brew do góry.
-Mam
ponętne usta? - zagryzł wargę, żeby się nie zaśmiać.
-Nie
przygryzaj wargi. - wysunęłam do przodu palec. Położyłam dłoń
na jego policzku i kciukiem ujęłam dolną wargę i uwolniłam ją.
-Ani mi się waż, więcej tak robić. - zmrużyłam na niego oczy i
przyciągnęłam do siebie. Wpiłam się w jego usta a on nie
wiedział o co chodzi. Otworzyłam oczy na sekundę. Zaśmiałam się
przez pocałunek. Widząc jego wielkie oczy ze zdziwienia... o
mamusiu. Tym razem to on zmrużył oczy i mocniej przycisnął mnie
do łóżka. Jęknęłam cicho co wywołało u niego uśmiech.
Wplotłam dłonie w jego włosy, zacisnęłam palce i pociągnęłam
lekko do tyłu. Teraz to on jęknął i odsunął się trochę ode
mnie. Pokręcił z rozbawieniem głową i ponownie wpił się w moje
usta. Moje dłonie wczepiłam w jego włosy i przysunęłam jeszcze
bliżej siebie. Mruknął cicho i pociągnął za moją dolną
wargę. Zjechał z pocałunkami niżej i odchyliłam szyję do tyłu,
żeby miał lepszy dostęp. Potem jego usta powędrowały do moich
piersi, potem na brzuch i przyciągnęłam go za włosy z powrotem
do moich ust. Jego jedna dłoń powędrowała pod moją bluzkę, a
moja dłoń do jego spodenek, kiedy...
-Ekhem.-
odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy wielkimi oczami w swoje
nawzajem. Wychyliłam się lekko za Justina i zobaczyłam Pattie.
Zepchnęłam go szybko z siebie i zakryłam kołdrą. Dioos...co za
wstyd. Jak długo ona tu jest...?
-Mamo?
Wiesz, że nie wchodzi się bez pukania? - zapytał Justin. Czułam
na moich policzkach, że robię się cała czerwona. Zakryłam się
kołdrą po głowę. Tylko nasłuchiwałam.
-Drzwi
były otwarte, a poza tym mam wiadomość dla Victorii. -
powiedziała całym imieniem. Jest zła?
-Słucham?
- spytała, nie odkrywając się. Poczułam Justina rękę pod
kołdrą na moim udzie. Co za wstyd.
-Twoja
mam wróciła do domu. - powiedziała a ja zesztywniałam.
Powoli zsunęłam pościel z mojej twarzy i spojrzałam na Pattie.
Wyraz twarzy miała łagodny. Pokręciła przecząco głową ze
smutkiem, napotykając mój wzrok pełen nadziei. Zamknęłam
oczy i zacisnęłam zęby, czując pod nimi łzy. Potrząsnęłam
głową i otworzyłam oczy, patrząc prosto na mamę Justina.
-Ale
poza tym, wszystko z nią w porządku? - zapytałam, starając się,
aby mój głos brzmiał jak normalniej. Potwierdziła ruchem
głowy i siedzieliśmy w ciszy. Czułam jak dłoń Justina zacisnęła
się mocniej na moim udzie.
-Pójdę
do Jacoba... - szepnęła Patricia i zamknęła za sobą drzwi a ja
dalej się wpatrywałam w miejsce, gdzie przed chwilą stała
Pattie.
Wpatrywałam
się tępo w tamto miejsce. Byłam jak sparaliżowana. Nie chcę,
żeby tak było.
Poczułam
jak uścisk Justina zmalał. Spojrzałam na niego przestraszona, a on
uśmiechnął się nieśmiało. Usiadł przede mną mając nogi
pomiędzy moimi biodrami. Zastanawiałam się przez chwilę i doszłam
do wniosku, że jeszcze nigdy nie widziałam u niego tego uśmiechu.
Przekręcił głowę w prawą stronę.
-No
co? - spytałam.
-Zrobiłaś
dziwną minę... ooo taką. - zachichotałam. - Uwielbiam ten
dźwięk. - położył mi dłoń na policzku. Wtuliłam się w nią.
-Jesteś
idealny. - powiedziałam.
-Myślę,
że ideały nie istnieją... - powiedział z przekąsem.
-Dla
mnie jesteś. - uśmiechnęłam się do niego.
-W
takim razie... ty dla mnie też. - przytulił się do mnie. Objęłam
go nogami w pasie i wtuliłam twarz w cięcie między głową a
obojczykiem.
Wzięłam
głęboki oddech. Pachniał żelem pod prysznic, perfumami i...
Justinem. To zabójcza mieszanka, boska, ale równocześnie
strasznie ( przynajmniej dla mnie) uspakajająca. Uwielbiam jego
zapach. Jest taki... wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju.
-Kocham
Cię, Justinie Drew Bieber. - powiedziałam mu do ucha.
-Wiem.
- bardziej poczułam niż zobaczyłam jego uśmiech.
Posiedzieliśmy
jeszcze chwilę w takiej pozycji, a potem zeszliśmy do kuchni.
Trzymaliśmy się za rękę, bo Justin nie chciał puścić mojej. Z
jednej strony byłam speszona, gdy zastaliśmy Pattie krzątającą
się po kuchni, a z drugiej byłam mu bardzo wdzięczna, bo czułam,
że nie do końca wszystko było dobrze. Od miesiąca kręciło mi
się w głowie. Jak byliśmy u mamy w szpitalu i zrobiło mi się
słabo, pielęgniarka zapewniła mnie, że to pewnie z przemęczenia,
nerwów i niedospania. Pokiwałam twierdząco głową, na jej
tezę, ale mi coś nie pasowało. Jeszcze nie wiem co, ale się
dowiem. Prędzej czy później. Raczej prędzej, bo za tydzień
powinnam dostać miesiączkę.
Pattie
zrobiła nam śniadanie. Naleśniki z bitą śmietaną i powidłami.
Mmm boskie! Palce lizać. Uwielbiam jedzenie robione przez mamę
Justina.
Potem
pożegnała się z nami i powiedziała, że idzie odwiedzić
koleżankę. Poszliśmy do salonu. Jacob pognał jako pierwszy i
wziął pilot do ręki. Justin się z nim przedrzeźniał i nie
chciał mu włączyć, w końcu zrobił mu tą przysługę i włączył
na jakąś baję. Oglądaliśmy z nim coś. W sumie to on oglądał,
a my uśmiechaliśmy się do siebie albo do niego, kiedy w bajce było
coś śmiesznego a on się z tego śmiał.
Po
kilku bajach ktoś zapukał do drzwi. Spojrzałam na Justina, ale on
był zajęty czymś w swoim Iphonie. Wywróciłam oczami i
wstałam. Podeszłam do drzwi i nie patrząc, przez wizjer otworzyłam
je. Przede mną zobaczyłam Caitlin, Daniela i... Jazzy?
-Spotkaliśmy
się z nią przed domem. - wytłumaczyła Lina. - Cześć. -
cmoknęła mnie w policzek
-Hej.
- odpowiedziałam. - Cześć Gwiazdeczko. - pocałowałam Daniego w
policzek. Zaśmiał się i odpowiedział
-Mam
nadzieję, że nic się nie stanie jeśli posiedzimy tu kilka godzin
prawda? - uśmiechnął się lekko.
-Pewnie,
że nie. Wchodźcie. - przesunęłam się w drzwiach, żeby ich
wpuścić. - Justin jest w salonie. - uśmiechnęłam się lekko.
Weszli w głąb domu, a ja spojrzałam na dwór. Kucnęłam i
byłam twarzą w twarz z Jazzy. No może nie zupełnie. Chwyciłam
jej podbródek i uniosłam do góry, żeby na mnie
spojrzała. - Co jest, księżniczko? - spytałam i założyłam jej
włosy za ucho. Matko boska. - Justin! - krzyknęłam i przekręciłam
głowę małej. Dotknęłam palcem policzka.
-Auć...
- mała syknęła.
-Co
jest? - spytał a ja spojrzałam na niego i zwróciłam jego
uwagę na sińca. Wytrzeszczył oczy i automatycznie znalazł się
na poziomie małej. - Księżniczko... kto Ci to zrobił? - spytał
i kciukiem starł jej pojedynczą łzę.
-Jaxon
się bawił samochodem i... - pokręciła głową, a Justin ją
przytulił. Spojrzał na mnie a po jego twarzy pociekła jedna łza.
„Tata”, powiedział bezgłośnie. Że niby Jeremy? Otworzyłam
szeroko oczy a on pokiwał głową ze smutkiem.
-Ćśśś...
jest dobrze. - głaskał ją po głowie. - Nie płacz... -
powiedział jej na uszko i podniósł się. Ja zrobiłam to
samo.
-Daj
mi ją. - podał mi ją niechętnie a ja poszłam z małą do
kuchni, posadziłam ją na blacie koło lodówki i z
zamrażalnika wyjęłam lód. Przyłożyłam paczkę do jej
policzka.
-Boli...
- szepnęła.
-Wiem,
skarbie. Wytrzymaj troszeczkę, dobrze? - pokiwała główką.
- Po tym będzie Ci lepiej. - uśmiechnęłam się lekko. Gdy lód
zaczął się rozpuszczać, wytarłam jej policzek ręcznikiem i
wzięłam na ręce. Nie była najlżejsza, ale nie chciałam jej
puścić.
-Jacob
śpi? - spytała.
-Nie.
Chcesz się z nim pobawić? - uśmiechnęłam się do niej a ona
pokiwała główką i położyła ją na moim ramieniu.
Weszłam do salonu gdzie siedziała cała czwórka.
Uśmiechnęłam się do wszystkich i postawiłam Jazmyn na podłodze
obok Jake'a. Mały ucieszył się na widok cioci. Skoczył na nią i
się przewrócili. Jazzy się zaśmiała. Odetchnęłam z
ulgą.
Usiadłam
obok Justina. Wzięłam jego rękę, przerzuciłam przez moje ramię
i położyłam sobie na biodrze. Podniosłam głowę żeby spojrzeć
na niego. Uśmiechnął się i pocałował mnie w głowę. Odwróciłam
głowę w stronę naszych gości i zapytałam się co tam u nich.
Caitlin powiedziała, że przeprowadzają się do Los Angeles.
Mówiła, że Amanda wkręci ją w jakieś większe firmy
modelingowe. Daniel natomiast rozgadał się na temat tego, że
kolega jego kolego, czy jakoś tak, umówi go do jakiegoś tam
producenta, który poszukuje młodych talentów. Razem z
Justinem wkręcili się w ten temat, a my z Caitlin uśmiechałyśmy
się do siebie i wtulałyśmy w naszych mężczyzn.
Po
dwóch godzinach rozmowy, ja i Lina poszłyśmy do kuchni coś
upichcić. Z racji tego, że Justin i Caitlin wręcz kochali
spaghetti a mnie naszła wielka ochota, to zrobiliśmy makaron z
sosem, czyli spaghetti. Podczas przygotowywania posiłku dzieciaki
latały po kuchni i nam przeszkadzały i podjadały. Cieszę się, ze
Jazmyn chociaż na chwilę zapomniała o tym co się stało.
Nawet
nie zauważyłam jak stałam nieruchowo z głową skierowaną w
stronę okna a oczy wpatrzone w dom Bieberów. Jeremy? Nie
wierzę. Potrząsnęłam głową, i wróciłam do krojenia
papryki.
Po
prawie godzinie obiad był gotowy, więc zawołałyśmy chłopaków.
Postawiłyśmy talerze na stole i posadziłam dzieciaki. Jazmyn jadła
sama, a ja nakarmiłam Jacoba. Kiedy w końcu mały zjadł, ja
zaczęłam pałaszować moją porcję. Złapałam Justina na tym, że
przyglądał się Jazzy. Przyjrzałam się mu. Jego też bił? A
Pattie? Jeśli tak to czemu nic z tym nie zrobiła? Powiedziała
komuś? Masa pytań nasuwała mi się na język, ale napotykając
wzrok Justina, znowu zaczęłam jeść.
Po
posiłku chłopcy zaoferowali się, że posprzątają po obiedzie.
Uśmiechnęłyśmy się z Caitlin do siebie. Usiadłyśmy na kanapie
w salonie i włączyłam telewizor.
Chwilę
później, musiałam zanieść Jacoba do jego pokoju i położyć
spać, bo posiłek strasznie go znużył. Zamiast do jego pokoju
poszłam do naszej sypialni i położyłam go na łóżko.
Cmoknęłam w czoło i nakryłam kocykiem.
-Mamusiu...
nie idź. - szepnął zaspanym głosem i otworzył zaspane oczka.
Położyłam się koło niego.
-Nigdzie się nie wybieram. - pocałowałam go we włosy i głaskałam po nich.
Nuciłam
mu melodię do jednej z moich piosenek. Gdyby tak... gdyby tak,
zadzwonić do Anahi? Dalej jest moją menadżerką. Może...
chciałaby dalej ze mną współpracować. Kilka piosenek
wyszło... akurat na jeden album. A może by tak najpierw krótka
trasa z tamtymi piosenkami, a w międzyczasie nagrywanie na następny?
Już nawet mam pomysł na tytuł. Ale to powiem dopiero wtedy, gdy
porozmawiam z Any.
Spojrzałam
w stronę drzwi, które się lekko uchyliły.
-Śpi?
- spytała cicho Jazzy. Pokiwałam głowa na tak.
-Chodź.
- odszepnęłam i pokazałam miejsce obok Jake'a. Uśmiechnęła się
leciutko. Zamknęła słodko drzwi i podeszła do łóżka.
Wpełzła się na nie i położyła obok bratanka. Leżałyśmy w
ciszy. Podniosła małą rączkę i pogłaskała Jacoba po głowie.
-To
tatuś mi to zrobił. - powiedziała a ja przełknęłam ślinę.
-Czemu?
- spytałam zachrypiałym głosem.
-Tatuś
bił mamusię. A ja nie chciałam, żeby znowu ją uderzył. - bije
Erin? - Tatuś się zamachnął, bo chciał uderzyć mamusię w
twarz. Ale... ale ja odepchnęłam mamusię i tatuś uderzył mnie.
Bolało, bardzo. Ale tatuś powiedział, że nie chciał tego
zrobić. Powiedział, że mnie kocha... - powiedziała i usnęła.
Byłam...
wstrząśnięta. Jeremy bije Erin? To na pewno ten sam Jeremy? Muszę
o tym porozmawiać z Justinem. Wstałam powolutku z łóżka,
żeby nie obudzić dzieciaków i nakryłam Jazzy. Wyszłam na
korytarz i wypuściłam powietrze ze świstem. Zeszłam na dół
i wyjrzałam za okno. Już zmierzchało. Ile ja tam siedziałam?
Zmrużyłam oczy i weszłam do salonu.
-Justin,
musimy porozmawiać. - powiedziałam, a on odwrócił się do
mnie. Pokiwał głowa. Usiadłam obok niego. - Powiesz mi o co w tym
wszystkim chodzi? - spytałam. Chwilę się nie odzywał. Nie
chciałam naciskać, ale on wiedział, że będziemy musieli o tym
porozmawiać.
-Jak
miałem 15 lat, mama powiedziała mi, że Jeremy ją bił. I to nie
był jeden wybryk. Chciałem wtedy pójść do niego i mu
wszystko wygarnąć. I przy okazji walnąć w pysk. Chciałem mu
powiedzieć, że go nienawidzę. Że jest śmieciem, dlatego, że
podniósł rękę na kobietę. Mama z ledwością mnie
powstrzymała i zatrzymała w domu. Powiedziała mi, że ją
przeprosił, błagał ją żeby mu wybaczyła. Że zdał sobie
sprawę, że naprawdę źle robi. Powiedział jej nawet, że sam
może pójść na policję i przyznać się co zrobił. Nie
pozwoliła mu, tylko kazała obiecać, że więcej nie podniesie na
kobietę ręki. Przysiągł. Złamał obietnicę. Na domiar złego
bije małe, niewinne niczemu dziecko... - głos mu się łamał.
Usta miałam otwarte. Nie wierzyłam własnym uszom. Jeremy, TEN
Jeremy, bił Pattie? Ojciec mojego męża? Przecież to
niedorzeczne. Przynajmniej, nie bił Justina jak był mały...
-Justin...
- złapałam go za rękę. - On uderzył Jazzy przypadkiem. -
szepnęłam.
-Jak
to? - podniósł głowę i spojrzał na mnie. Były widoczne w
nich łzy. Ścisnęło mnie na sercu.
-Jeremy...
- przełknęłam gulę w gardle. - chciał uderzyć Erin. Mała się
wcięła, nie chciała, żeby uderzył mamusię. Jakimś cudem udało
jej się odepchnąć i... dostała. - patrzyłam mu prosto w oczy. -
powiedział jej, że tego nie chciał i ją kocha... Justin, proszę
nie zadręczaj się tym dzisiaj, proszę Cię. - Spojrzał na mnie
oczami przepełnionymi smutkiem. - Boże, Justin proszę. -
klęknęłam przed nim i złapałam za ręce.
-Nie...
- szepnął i pociągnął mnie do góry. - nie... - powtórzył
sadzając mnie sobie na kolanach. - Nie... - szepnął w moje włosy.
-Kocham
Cię najbardziej na świecie. - szepnęłam, a on pokiwał lekko
głową. Ledwie odczuwalnie.
Siedzieliśmy
tak... nawet nie wiem ile. Ale było mi dobrze i wiedziałam, że
moja bliskość działa uspokajająco na Justina. Pierwszy raz w
życiu, pierwszy raz od kiedy jesteśmy razem, od kiedy się znamy,
widzę, że Juss tak się rozkleja. Nigdy więcej nie chcę widzieć
takiego Justina. Never.
Po
pewnym czasie usłyszałam dzwoniący telefon Justina w przedpokoju.
-Odbierzesz?
- wychrypiał i spojrzał na mnie.
-Yhy
– pokiwałam głową i niechętnie wstałam z kolan Justina.
Poszłam do halu i wzięłam telefon z komody. Zanim odebrałam
zobaczyłam kto dzwoni. „Erin”. Odebrałam.
-Halo?
- spytałam pierwsza.
-Victoria?
Błagam Cię, powiedz, że Jazzy jest u was! Dzwoniłam kilka razy
do Ciebie i do Justina, ale nikt nie odbierał. - słyszałam jaka
jest przerażona. Wróciłam z powrotem na kolana Justina.
Trochę się ogarną. Uniósł brew do góry. Siadłam
mu na kolana a on objął mnie w pasie.
-Erin,
uspokój się. Tak, Jazmyn jest u nas w domu.
-Nic
jej nie jest? - zapytała. Prychnęłam.
-Poza
tym, że ma wielkiego sińca na policzku? Nic. Jest bezpieczna. -
rozłączyłam
się i wyłączyłam telefon Justina. Wiem, że to nie jej wina, ale
jestem na nią zła, że nic z tym wcześniej nie zrobiła i
pozwoliła zrobić krzywdę Jazzy.
-Jaxon...
- szepnęłam i spojrzałam na Justina. Pokręcił głową.
-Miejmy
nadzieję, że nic mu nie będzie. - uśmiechnął się lekko, z
przymuszeniem, z nadzieją w oczach.
Złapałam
jego twarz w dłonie i pocałowałam. Odsunęłam się od niego i
spojrzałam na niego. Było widać ten błysk w oczach.
Zachichotałam.
-Chyba
powinniśmy dokończyć coś, czego nie dokończyliśmy rano. - jak
ja kocham te jego szybkie zmiany nastroju. Pokręciłam głową.-
co?
-Po
prostu Cię kocham. - uśmiechnęłam się do niego i usiadłam na
nim okrakiem. Wpiłam się w jego usta. Oddał pocałunek.
Wstał
z kanapy, a ja oplotłam jego biodra nogami. Wplątałam palce w jego
włosy a on poszedł w kierunku schodów. Nie wiem jakim cudem,
ale udało mu się wejść na piętro ze mną. Kierował się w
stronę naszej sypialni. Już chciał otworzyć drzwi kiedy ja
pociągnęłam go za włosy. Zaczerpnęłam powietrza. Pokręciłam
przecząco głową i znowu wbiłam się w jego usta.
-Dzieci.
- szepnęłam mu w usta a on uśmiechając się pokiwał głową.
Zaśmiałam się odchylając głowę do góry. Pocałował
mnie w żuchwę i zaniósł do sypialni gościnnej. Postawił
mnie przed łóżkiem i wrócił się zamknąć drzwi na
klucz w razie czego. Odwrócił się i zlustrował mnie
wzrokiem. W międzyczasie zdjęłam bluzkę. Oblizał wargi.
Wywróciłam oczami na co się zaśmiał. Podszedł do mnie i
złapał mnie za biodra, przyciągając do siebie. Czułam jego
wzwód na podbrzuszu.
O
nie, nie. - pokręciłam przecząco głową i przekręciłam nas
tak, że teraz on był od strony łóżka. Popchnęłam go nie
nie i siadłam okrakiem. Podniósł się i wpiłam się w jego
usta.
________________________________________________________________________
No heeeeeeeeja! Jest nowy rozdział! I jak wam się podoba?
Mi nawet nawet xD
Spodziewaliście się czegoś takiego po Jeremy'm? :p
Mam prośbę...
Jeśli CZYTASZ = SKOMENTUJ
Moja jedyna prośba :)
Love u all Xx
Ps. Zapraszam do udziału w ankiecie! Chcę zobaczyć ile osób czyta mojego bloga! Dziękuję za uwagę! :)
Ps. Zapraszam do udziału w ankiecie! Chcę zobaczyć ile osób czyta mojego bloga! Dziękuję za uwagę! :)