poniedziałek, 27 stycznia 2014

II Rozdział 57 " Mnie to nie interesu..."

-Nooogi mnie bolą. - jęknęłam i opadłam na kanapę.
-Mnie teeż. - Perrie opadła obok mnie.
-Kto myślał, żeby tyle chodzić po sklepach. - spojrzałam na nią.
-Na mnie nie pacz. - podniosła ręce na wysokość piersi i spojrzała przed siebie, powędrowałam za jej wzrokiem.
-No co? - Carmen zrobiła zdziwioną minę a my wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Przepraszam, pomóc panią w czymś? - podszedł do nas młody chłopak.
-Nie, sprawdzamy czy będzie wygodna. - Perrie puściła do niego oczko.
-Jeśli będą panie czegoś potrzebowały, to proszę spytać.
-Dobrze. - powiedziała Perrie i przesłała mu buziaka. Uśmiechnął się i odszedł. Spojrzałyśmy po sobie i kolejny raz tego dnia wybuchnęłyśmy śmiechem. Zobaczyłam, że ktoś nam robi zdjęcia. Spojrzałam na Pezz. - Daj spokój. Niech sobie robią. Nikt nam nie zepsuje tego dnia. - puściła mi oczko.
-To co? Teraz do domu? - spytała Carmen a ja zerknęłam na fona.
-No. Muszę zabrać Jake'a od mamy. - powiedziałam i wstałam z kanapy. Miny zrzedły dziewczynom. - Co nie oznacza, że nie możemy sobie zrobić babskiego wieczoru. Justin też musi się trochę synkiem zająć. - mimowolnie na ich twarzach pojawiły się banany.
-Dobra. Idziom. Tylko trzeba jeszcze kupić jakieś winko albo cuś. - Perrie poruszyła zabawnie brwiami.
One są mocne! Pomijając to, że kupiły aż 3 wina i 3 butelki piwa to jest okey. Ja i tak nie będę dużo piła. Nie chcę. Przynajmniej nie mam zamiaru.
Zabrałyśmy Jake'a od mamy i pojechaliśmy do mnie. Dziewczyny wzięły siatki a ja synka. Weszliśmy do domu.
-Co tak długo? - spytał Justin. - Cześć. - przywitał się ze wszystkimi a mi dał buziaka w policzek.
-Tak jakoś wyszło. - wzruszyła ramionami Pezz.
-Spodziewasz się kogoś? - spytałam gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Zayna. - odpowiedział i poszedł otworzyć. Spojrzałam na Perrie.
-Ja nic nie wiem. - podniosła ręce na wysokości ramion. Dało się usłyszeć śmiechy z korytarza.
-Hejka. - wszedł Zayn z Justinem. Obaj mieli uśmiechy na twarzy.
-Cześć. - odpowiedzieliśmy wszystkie.
-Hej. - Perrie podeszła do niego i cmoknęła w usta. - Co tu robisz?
-Justin mnie zaprosił. - spojrzał na Biebera.
-Mamy sobie zrobić męski wieczór. - odpowiedział Juss.
-O nie mój drogi. Dzisiaj to my mamy babski wieczór, a ty zajmujesz się Jacobem. - uśmiechnęłam się słodko i podałam mu Jacoba.
-Niee. - poprawił sobie Jake'a na rękach. Mały zaczął bawić się jego wisiorkami na szyi.
-Taak.- tak jak on przeciągnęłam samogłoski. - Ty miałeś w tamtym tygodniu wypad z kolegami to ja dzisiaj mam babski wieczór. - powiedziałam i spojrzałam na dziewczyny mrugając do nich.
-No dobra. - spojrzał na Jake'a i się uśmiechnął. Ja też, mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Too co? - spytał Zayn.
-Wy zostajecie tutaj, a my idziemy na górę. - odpowiedziałam. - Tylko najpierw zrobimy coś od jedzenia.
-Nam też? - spytał Justin.
-Nie zasłużyliście sobie. - odpowiedziała Perrie i pomogła mi i Carmen wypakować żarcie z reklamówek. No i alkohol.
-Tydzień temu wypiliście... - zaczęłam.
-Trochę... - powiedziała Perrie.
-Dużo... - poprawiłam ją.
-I mamy dla was... - Pezz spojrzała na mnie.
-Niespodziankę... - dodałam.
-Która może wam się spodobać... - powiedziała.
-Bądź nie. - skończyłam.
-Ale tak czy siak... - Perrie.
-Musicie się zgodzić.
-Nie ma innego wyjścia. Bo jak nie... - Perrie spojrzała na mnie z chytrym uśmieszkiem.
-Policzymy się z wami. - powiedziałyśmy obie, równocześnie. Pomijając to, że tego nie planowaliśmy, ani żadnej niespodzianki, to jest zajebiście. Haha. Justin i Zayn popatrzyli po sobie.
-Jaka niespodzianka? - spytali razem.
-Dowiecie się w swoim czasie. - odpowiedziałam. - A teraz, sio! Ale już!
-Oczywiście. - odpowiedzieli i poszli do salonu. Zaśmiałyśmy się tak, żeby chłopcy nas nie usłyszeli.
-Dobra robota! - przybiłyśmy sobie piątkę.
Później do chłopaków doszedł jeszcze Carl i Ryan a do nas Amber. Ryan i Amber. Właśnie, trochę mi to nie pasowało, ale Amb powiedziała, że jest ok.

***Justin***
Jacob śpi już od dwóch godzin, a my z chłopakami siedzieliśmy i oglądaliśmy mecz.
-Nie uważacie, że coś tam za cicho? - spytał Carl.
-Właśnie. - potwierdziłem.
-Idziemy zobaczyć. - wszyscy wstaliśmy i poszliśmy na górę. Otworzyłem drzwi od naszej sypialni.
-Ooo. - spojrzałem na chłopaków i chciało mi się z nich śmiać.
-Debile. - zaśmiałem się cicho. Faktycznie, to był słodkośmieszny widok. Dziewczyny spały rozwalone na całym łóżku. Hahahaha. Vica leżała przytulona do Carmen. Perrie miała dłoń na piersi Amber. Natomiast dłoń Carmen, leżała na tyłku Perrie. Tori wąchała stopy Amb, a Perrie Car.
-Mogę? - spytał Zayn i pokazał na swój telefon powstrzymując wybuch śmiechu.
-Yhy. - przyłożyłem dłoń do ust. Z trudem powstrzymywałem śmiech.
-Mamy to. - powiedział Carl.
-Dobra chodźcie stąd. - powiedział Ryan. Zamknąłem drzwi i zeszliśmy na dół. Spojrzeliśmy wszyscy po sobie i nasz wzrok zatrzymał się na Maliku.
-Pokazuj. - powiedziałem do niego a on pokazał nam zdjęcie. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Ejj, zrobimy tak... - powiedziałem im szeptem mój plan. Śmiali się ale się zgodzili. Jutro będzie pompa!

| Rano |

Wstałem z łóżka i zerknąłem na Jacoba. W Pokoju Gaby i Chrisa stało jeszcze łóżeczko Melanie więc wykorzystałem to i tam go położyłem. Ryan i Carl spali w gościnnym, no a Zayn, niestety, w salonie na kanapie. Tyle dobrze, że była w miarę wygodna. Założyłem spodnie i zszedłem na dół.
-Cześć. - przywitałem się z Zaynem i Ryanem.
-Siemka. - odpowiedzieli.
-Śpią jeszcze? - spytałem i przeciągnąłem się.
-Człowieku, one będą spać do 12. - odpowiedział Butler śmiejąc się. Zerknąłem na zegarek. 9.37.
-A wy co się tak wcześnie zerwaliście? - nalałem sobie wody do szklanki.
-Nie wygodna kanapa, Carl się kręcił. - odpowiedzieli równocześnie.
-Stary, sorry, ale nie mamy więcej pokojów. - poklepałem go po ramieniu.
-Spoko, ale radzę zmienić kanapę. - zaśmiał się.
-Okey. - dołączyłem. - strasznie się wiercił? - pytanie zwróciłem do Ryana.
-Carl? Nooo. Dziwię się jak Carmen to wytrzymuje. - zaśmiał się.
-Co Carmen? - do kuchni wszedł Montclaire ziewając.
-Nic, nic. - odpowiedzieliśmy pośpiesznie. Wzruszył ramionami, podszedł do lodówki, wziął karton mleka, zamknął lodówkę i wrócił się na górę. Wybuchnęliśmy śmiechem.
-To było dziwne. - powiedział Zayn.
Gadaliśmy, śmialiśmy się i zrobiliśmy sobie śniadanie. Śmiać mi się chce jak sobie przypomnę dziewczyny wczoraj. Haha. Nie no ten widok mnie powala. Zdjęcie mam już na swoim Iphonie. Musiałem go mieć. Będzie polewa.
-Cze... czeeść. - do kuchni weszły dziewczyny.
-Hej. - odpowiedzieliśmy chórkiem.
-Ciiiszej. - Perrie złapała się za głowę. Poprawiłem sobie Jake'a na kolanach. Patrzyłem się na Vicę.
-Mam nadzieję, że cycki Cię nie bolą, Amb. - powiedział Zayn.
-Hę? - spytała nieprzytomna. Usiadła na... ekhem kolana Ryana. Spojrzał na mnie a ja pokręciłem przecząco głową, żeby nic nie robił.
-No nie mów, że nie pamiętasz! - powiedział Carl. Mieliśmy „poważne” miny. O ile na takie wyglądały.
-Stary, one tyle wypiły, więc mają prawo nie pamiętać takich pikantnych szczegółów. - powiedziałem do niego. Posadziłem Jacoba do jego fotelika.
-Można ciszej? O czym wy gadacie? - spytała Tori i usiadła mi na kolanach. Objąłem ją za brzuch.
-Nie pamiętasz? - szepnąłem jej do ucha mrucząc. - razem z Perrie byłyście bardzo seksowne. - powiedziałem głośniej a ona spojrzała na mnie niezrozumiałym głosem.
-Ojj bardzo. - potwierdził Zayn i się uśmiechnął. Puściłem do niego oczko. Przygryźliśmy wargi, mrucząc dziewczynom do ucha. Zayn stał i obejmował od tyłu Pezz.
-Przejdziecie do konkretów? - spytała Carmen, która, chyba, najmniej wypiła.
-Wiecie co? Takiej pikanterii nie pamiętać?! - spytał Carl. Ryan się nie odzywał. Patrzył na każdego. To na Tori, to na mnie, to na Zayna to na Perrie, to na Carla to na Car, to na Amber. Właściwie w jej plecy i tył głowy. Widziałem, że ma chęć ją przytulić, ale chyba wolał nie ryzykować. - Mmm... fajnie się was oglądało – dodał z uśmieszkiem. Vica, Perrie, Car i Amber poderwały się z kolan.
-Co?! - spytały chórem. - Wy se chyba jaja robicie! - powiedziała Amber. To ją chyba obudziło. Zerknęła na Ryana a potem przeniosła wzrok na nas.
-Nie. - odpowiedzieliśmy chórkiem.
-Taaak? Niby dlaczego mamy wam wierzyć? - spytała Perrie i założyły ręce na klatkach.
-Boo mamy dowody? - Zayn spytał. Kurde, jest niezłym aktorem.
-Ta, ciekawe jakie. - Victoria patrzyła się na mnie.
-Zdjęcie. - odezwał się Butler wzruszając ramionami. One spojrzały po sobie z przerażeniem w oczach.
-Pokaż. - powiedziała stanowczo Carmen. Wyciągnęła rękę przed siebie. Malik wyciągnął telefon i podał dziewczynom. Wytrzeszczyły oczy. Perrie wyrwała jego telefon i, zapewne, usunęła zdjęcie.
-Nic z tego. - pokręciłem głową z uśmiechem na ustach. - Każdy ma to zdjęcie w telefonie. A i radziłbym sprawdzić Twój Amber. Twoje zdjęcia z Perrie są bardzo seksowne. - odpowiedziałem.
-Ej! - dostałem sójkę od Tori. Zaśmiałem się.
-Mówię tylko prawdę.
-Potwierdzam! - chłopcy powiedzieli równocześnie. Amb odwróciła się w stronę schodów i już miała iść, tylko my, wybuchnęliśmy śmiechem.
-Żebyście wy widziały swoje miny! - mówił Carl przez śmiech.
-Bezcenne! - dodał Ryan.
-Cioty! - krzyknęły równocześnie.
-Ejj, nie przy dziecku. - powiedziałem i zerknąłem na Jacoba a potem na Tori.
-Śpisz na kanapie. - pokazała na mnie palcem.
-Za co? - spytałem.
-To wszystko Twój pomysł. - zmrużyła oczy.
-Że niby co? - wstałem i podszedłem do niej.
-Ty już wiesz co. - powiedziała. Dało się usłyszeć śmiech chłopaków.
-O stary. Współczuje Ci tej nocy. - Zayn poklepał mnie po plecach. - Chodźcie. - powiedział do reszty.
-Chodź malutki. - Perrie zabrała Jacoba. - Niech mamusia i tatuś się pogodzą. - uśmiechnąłem się cały czas wpatrując się w czekoladową otchłań.
-Śpisz na kanapie. Mnie to nie interesu... - przerwałem jej. Tak jak lubi, czyli pocałunkiem. Na początku była zawzięta, ale potem go odwzajemniła.
-Warto było się denerwować? - spytałem trzymając jej głowę w dłoniach.
-Waarto. - odpowiedziała i ślicznie się uśmiechnęła.
-Kocham Cię. - pocałowałem ją w czoło.
-Ja Ciebie też. Idziemy? - pokazała na salon. Zaśmiałem się i objąłem jej szyję ramieniem.
-Tak. - pocałowałem ją w głowę i poszliśmy do salonu. 
Cały dzień mieliśmy z nich polewkę. Serio. Co chwilę, chłopaki udawali dziewczyny. Ja wolałem nie, bo znając Victorię, to naprawdę mógłbym spać na kanapie. O sypialni Gaby nie wspomnę.
Cała reszta rozeszła się około 19. W końcu byliśmy sami. Rozłożyliśmy się na kanapie. Jake leżał na mojej klatce i spał. Vica lekko wtulona w moją rękę, prawie usypiała. Dzisiejszy dzień musiał ją wykończyć. No, nie wspominam o nocy hehe.
Spoglądałem to na Jake'a to na Victorię. Mam szczęście. Wieeeeelkie, szczęście. Cieszę się, że ich mam. Nie wiem co ja bym zrobił, gdyby ich nie było. Teraz, nie wyobrażam sobie życia bez Vici. Przyznaję, na samym początku naszej znajomości nie pawałem do niej wielką sympatia. Jednak, z dnia na dzień, kiedy ją widywałem w szkole... za każdym razem miałem ochotę do niej podejść i pogadać. Ale wtedy była Amanda. W sumie, nic wielkiego, ale jednak z nią byłem. Wtedy, wkurzyłaby się na maksa. Dopiero gdy Victoria przemówiła jej do rozsądku zmieniła się. Ale to nie o niej. Wtedy mi... zaimponowała. Spodobała mi się w niej ta szczerość. Nie no wszystko mi się w niej podobało! I ta zadziorność. No i, jak każdemu facetowi, to, że znała się na samochodach.
Zmieniłem się. Kiedyś usłyszałem od jednej Belieber, „ Nie zmieniaj się dla kogoś. Pracuj nad sobą tylko i wyłącznie dla siebie. To ty masz popatrzeć w lustro i widzieć tego KIM JESTEŚ, a nie marionetkę uszytą z LUDZKICH UPODOBAŃ”. Mimo wszystko to dla i dzięki Tori się zmieniłem. Dlaczego? Bo ją kochałem, kocham i będę kochać. Przysięgam.

***Victoria***

O mamono, ale dobrze. Już mnie głowa nie boli. Wczoraj myślałam, że umrę. Seryjnie. Podniosłam się powoli i automatycznie przekręciłam głowę w prawo. W łóżeczku spokojnie chrapał Jacob. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego. Przykryłam go bardziej kocykiem i zeszłam na dół.
-Dzień doberek. - wleciałam do kuchni i pocałowałam Justina, przelotem, w usta.
-Cześć. Widzę, że ma pani dobry humor. - zaśmiał się i łyknął picia.
-Nom. - pokiwałam twierdząco głową a on się zaśmiał. Wystawiłam mu język.
-Jak tam? Główka nie boli? - spytał.
-Niet. - odpowiedziałam.
-Vica...?
-Hmm? - usiadłam naprzeciwko niego, już z kubkiem kawy.
-Co ty powiesz na to, żebyśmy przeprowadzili się do Atlanty? - spytał a ja zadławiłam się kawą.
-Do... do Atlanty? - wykrztusiłam patrząc się na niego.
-Nooo, tak. Coś jest nie tak? - zmarszczył brwi.
-Dlaczego do Atlanty? I po co wgl, mamy się wyprowadzać? - spytała.
-Scooter się spytał, czy chciałbym się przeprowadzić do Atlanty. Powiedziałem, że jeśli ja to i ty i mały. Zgodził się. Chodzi o to, że tam jest lepsze studio nagraniowe niż tutaj i ogólnie więcej możliwości.
-Jeśli to ma pomóc Twojej karierze to pewnie. - uśmiechnęłam się, podeszłam do niego i cmoknęłam go w usta. - Co chcesz na śniadanie? - spytałam.
-Hmm... tosty. - uśmiechnął się szeroko a ja się odwróciłam, żeby zacząć przygotowywać śniadanie. - Ale to później. - Justin pociągnął mnie za nadgarstek tak, że wylądowałam na jego kolanach.
-Debil. - zaśmiałam się.
-Ale Twój. - pocałował mnie w policzek.
-Mój... - położyłam głowę na jego ramię. Lewą dłonią bawiłam się jego włosami a prawą miałam splecioną z jego dłonią.
-Ślicznie wyglądasz. - szepnął mi do ucha.
-Ty też niczego sobie. - powiedziałam. Oboje cały czas byliśmy uśmiechnięci.
-Nic Ci nie zrobię tylko dlatego, że jest mi cholernie dobrze. - odpowiedział a ja się wtuliłam w niego. Objął mnie rękami w pasie. - Jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu. - szepnął mi do ucha.
-Gdyby Pattie albo Jazmyn to usłyszały, to miałbyś przechlapane. - zaśmiał się i pocałował mnie w głowę. 


_______________________________________________________________
Nowy rozdział! huehuehu ^^ tak jak obiecałam jest dzisiaj :3
Mam nadzieję, że się podoba :)
Skarby, miałabym jedną prośbę :) jeśli przeczytasz rozdział, to skomentuj, proszę <3 Chociażby tym "czytam :)" plooooooooose *.* <3
+ dużo dialogów :3
Love u all!!! <3

6 komentarzy:

  1. Heeeeeeeeey skarbie .!!!
    Powiem tak .. kocham kocham kocham .. 3x kocham .. xD
    Bomba ...
    Hhaahah nie no ale się narywalam jak robili te fote jak one spaly ..
    Hhahahaha nie no jest mooooooooc ..
    Nonononononono ciekawi mnie co z tego wszystkiego wyniknie ..
    Atlanta .. :)
    Hhahahah Pattie lub Jazzy usdusilyby go ... hahah nie no żartuję ..
    Dobra trza się ogarnąć ..
    Chociaż i tak jestem pozytywnie jebnięta .. xD
    Nooom .. to w skrócie ..
    Rozdzial ...
    Boski , zajebisty , śmieszny , zabawny , cudowny i uggghhhh moglabym tak wymieniać .. <3
    Gdyby mnie tak w realu uciszyl .. mmmmm..... marzenie .. hahah xD
    Ale ja w realu jestem w chuj rozgadana jak znajdę temat to mogę nawijać .. ;D Ale tu nie o mnie .. xD
    Kocham Cię jesteś niesamowita .!!!!!!!!
    Czekam na kolejny ..

    Życzę weny .!!

    Zapraszam do mnie :

    http://as-long-as-you-are-with-me-baby.blogspot.com/ <--- NEW .. xD

    http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/

    http://you-me-us-forever.blogspot.com/

    ~ Weronika Bieber .. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://as-long-as-you-are-with-me-baby.blogspot.com/ <---- jest już prolog ..
      Zapraszam <3

      ~ Weronika Bieber .. <3

      Usuń
  2. piękne jak zwykle mam nadzieje że już niedługo będzie kolejny dzięki wielkie jesteś fantastyczna <3

    OdpowiedzUsuń
  3. http://as-long-as-you-are-with-me-baby.blogspot.com/2014/01/rozdzia-1.html <--- zapraszam


    ~ Weronika Bieber ..

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybacz to znowu ja .. ;c
    Nooo więęęęc ...
    Szczerze ... Ja wierzę że dalabym radę ..
    Ale wątpię by ktokolwiek ( oprócz Ciebie ) to czytal ..
    Pomysl ..
    Hmm ..
    O wiernej Belieber i Justinie ..
    Czyli książka bylaby oparta na moim trzecim blogu ..
    ( Wiesz chyba o co mi chodzi .? ;> )
    To na prawdę ciężka decyzja .. muszę się poważnie zastanowić ..
    Nawet jeśli nie chcieliby wydać .. to nic .. to bardziej motywuje .. Do tego aby w końcu ją wydali ..
    Dziękuję za tak mile slowa ..!
    Dziękuję że jesteś że wspierasz .!!
    Kocham Cię .!
    Obiecuję że jak podejmę decyzję o książce .. Dowiesz się pierwsza .!
    A swoją drogą .. Podasz fb .? ( oczywiście jeśli chcesz )

    ~ Weronika Bieber ..

    OdpowiedzUsuń
  5. fajnie byłoby gdby się pokłucili i ona wyjachała do jakiegoś kologi a temten by ją pocałował a w tej samej chwili Bieber wpadł do mieszkania i go pobił

    OdpowiedzUsuń